Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

ndz paź 07, 2007 10:38 pm

To był opis tylko i wyłącznie wyglądu wnętrza domu i stosunku K.G do K.P. (: Spoko później napisze coś więcej. Może o polityce i okolicznych problemach.
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

pn paź 08, 2007 9:14 pm

Cóż, widzę ze przeszliśmy już do bardziej szczegółowych informacji. Myślę jednak że przydałoby się jednak ustalić 2 ważne kwestie: kosmologię i religię. pomysłów było sporo, więc wybranie czegoś nie powinno być trudne. A skoro pozostaje tylko wybór, to również przejdę do informacji szczegółowych. Spodobał mi się pomysł Basiora y lekko fabularyzowanymi opisami pozwólcie że cywilizację gadzich humanoidów, którą się zajmę będę opisywał w formie cytatów z ksiąg Wielkiej Biblioteki Zsardravs, Miasta Jaszczurów. Na początek
coś krótkiego, nie mam dużo czasu.

"Zsardravs, miasto stare i potężne, najwspanialsze dzieło śmiertelnych, Szmaragd W Mroku, jak określają je poeci, zostało założone tak dawno, że jego początki giną w pamięci bogów. Położone niemal w połowie odległości pomiędzy Powierzchnią, a Niższymi Planami, od wieków było domem wszystkich Reptilionów, naszym świętym miastem, wybranym przez naszych bogów spośród wszystkich miast tego świata. Strop jaskini w której się znajduje, a także ty który czytasz to dzieło, jest przez inżynierów miejskich obliczony na ogonów 400, a szerokość jej i długość równe są niemal i około cieni wynoszą. kamień z którego wszystko jest tu zbudowane to shadraz najprzedniejszy, z Podpowierzchni wydobywany a kryty, jak być może zauważyłeś, nefrytem czystym. W chwili gdy dzieło to powstaje, miasto zamieszkuje 8 tysięcy koboldów, 10 tysięcy jaszczuroludzi, 12 tysięcy trogów, 2 tysiące yuan-ti i meduz około setki."
"Zsardravs, Miasto Bogów", Shardin Sluegmulkh

Objaśnienia: Reptilioni - nazwa, jaka gadzi humanoidzi nazywają sami siebie jako grupę.

Miary reptilionów 1kieł - 2 cm, 1 język - 8cm, 1 ogon - 1,2 m 1 cień - 800 m

shadraz - ciemnożółty, wchodzący w oliwkową zieleń kamień, matowy, bardzo wytrzymały.
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

czw paź 11, 2007 1:21 am

W temacie "Izamal" Zsu ochrzanił nas, że zignorowaliśmy zupełnie ale to totalnie porady Dobrego Wujka Enca i olaliśmy jego artykuły o światotworzeniu. Nie dziwię się, że słabo nam tu wróżą, zważywszy, że temat powstał na zasadzie "ojejku, mam pomysł na fajny temat na poltera!". Rozumiem to i się temu nie dziwię, no ale kurde... "z jaką agresją!" :razz: "Czy nie może być spokój jak dawniej?" Wzywają nas do systematyki, podczas gdy my jeszcze nie mamy czego usystematyzować... Robimy pracę koncepcyjną i walimy tutaj wszystko, co popadnie i co nam do głowy wpadnie. Oceniamy, modyfikujemy lub nie i lecimy dalej. Póki co jest to zabawa i chyba nią pozostanie.

Nie mamy opracowanego zarysu elementu religii w świecie. Myślę nad tym niezbyt intensywnie, ale ciągle i bez ustanku, więc w końcu powinny być efekty ;) nie mamy nazwy świata, ale pozwólcie, że roboczo stanie się on Derylionem. Nazwa łatwa do wymówienia, potem sie zmieni na coś fajniejszego. To po to, by nie mówić w kółko "świat".

Ukończyłem tekst wprowadzający w założenia świata (pominąłem aspekt religii, bo o tym nie rozmawialiśmy). Hm, no wyszedł trochę "mhhhroczny", prawie jak jakiś horror czy inne cthulu. Zobaczymy. Wrzucam go (fanfary)(grubas w drugim rzędzie pierdzi, psując efekt)

Zarrow w końcu pisze:
Derylion jest pozornie światem, jakich wiele-kula pośrodku pustki, z swoją własną atmosferą, kontynentami i morzami. Po jego niebie przesuwa się jedno słońce a księżyc spogląda z góry na istoty zamieszkujące tą planetę. Myliłby się jednak ten, kto zaklasyfikowałby ten świat do innych, jemu podobnych. Powierzchowność jest myląca, a w tym wypadku powierzchowność jest tylko początkiem.
Derylion można by nazwać wydrążonym światem, światem o wielu warstwach, które przekraczają normalne granice sfer i ciągną się aż do wspólnego punktu. Derylion, w przeciwieństwie do innych światów, nie jest bowiem otoczony przez inne plany, nie jest tylko jednym z nich. On jest nimi wszystkimi na raz. Otacza je jak skorupka jajko, chroniąc to, co wewnątrz.
Derylion to anomalia Multiwersum, skaza, unikat. Sfery tutaj ciągną się poziomo w dół, przechodząc od jaskiń poziomu materialnego do sfer przedziwnych istot żywiołów, diabłów i wielu, wielu innych. Tutaj przejście między sferami nie wymaga zaawansowanej magii czy techniki-wystarczy po prostu zejść w dół. Derylion można porównać do kokonu, mającego coś ochronić. Albo do więzienia, które ma czegoś strzec.
Początki tego świata skrywa mrok zapomnienia, a istoty go zamieszkujące, nawet te najstarsze, nie pamiętają przekazów na temat Pierwszych Dni. Tylko nieliczni szepczą, że świat nie powstał, ale został zniszczony. Że nie został powołany, lecz zakończony w dniu, kiedy pojawiła się Przyczyna, sprawca obecnego wyglądu Derylionu. Być może kiedyś, dawno temu, rzeczy miały się inaczej. Przed eonami być może istniały normalne sfery, być może była normalna magia, być może sny były prozaiczne a bogowie życzliwi. Ale to wszystko przepadło. Jeśli kiedykolwiek było. Przyczyna-to jest odpowiedź dlaczego.
Nieliczni wiedzą, czym tak naprawdę jest. Większość widzi w niej tylko dziwaczne bóstwo ilithdów, przerażających stworzeń z głębin ziemi, gdzie żyją wespół z innymi kreaturami nie mniej odrażającymi jak one same. Wielu ilithidów, tak ochoczo czczących Przyczynę również nie ma pojęcia o jej naturze. A odpowiedź jest taka prosta.

Przyczyna to przybysz z daleka, z krainy tak daleko poza wszelkimi światami, że jest uważana za krawędź całego wszechświata. Tam rzeczywistość nie wykształciła się jeszcze do końca i sama nie wie, co jest prawdą, co ułudą, co jest realne a co jest złudzeniem. Ta kraina to Odległa Dziedzina, wielowarstwowy świat o takiej odmienności od wszystkiego, co jest poza nią, że istoty tam sprowadzone tracą zmysły, rozczłonkowane między wizje jakie nie są w stanie zagościć wśród najbardziej szalonych umysłów.
Kiedyś zdarzyło się, że cześć Odległej Dziedziny ożyła-co samo w sobie nie było to dla niej nowością. Ten kawałek sfery jednak w jakiś sposób stał się odmienny. Nie tylko zyskał samoświadomość, ale stał się też ciekawy. A może po prostu głodny. Tego wiedzieć nie można na pewno. Faktem jest, że kawałek ten odłączył się od Odległej Dziedziny i wyruszył w podróż. W zetknięciu z nim umierały światy, plany egzystencji były wypaczane szaleństwem, a wszelkie istoty traciły zmysły. Szczęśliwcy najpierw umierali. Być może ktoś interweniował, jakaś potężna siła sprawcza, a być może zagościł tutaj złośliwy brat logiki przypadek; w każdym razie w końcu podróż samoświadomej sfery zakończyła się. Nie wiadomo, czy ten proces był gwałtowny, czy trwał nieskończenie długo. Jeśli chodzi o plany, czas potrafi być kapryśny. W każdym razie podróżnik zderzył się w jakiś sposób z innym światem, wymieszał się z nim i spoczął na samym jego dnie. Warstwy planów otoczyły go swoim płaszczem, więżąc i usypiając, tuląc do snu, który trwa od początku Derylionu. Taka jest historia Przyczyny. I taki jest powód, dla którego świat wygląda tak, a nie inaczej.

Przyczyna ukształtowała świat i sprawiła, że nabrał właściwości, których nie miał przedtem. Choć w zderzeniu z nią dawny Derylion zginął, przepadł na zawsze (a może nigdy nie istniał?) coś nowego zastąpiło go. Sfery ułożyły się jedna na drugiej i zbliżyły do siebie tak bardzo, że przejście między nimi nie było trudniejsze niż zrobienie kroku przez bramę miejską. Najwyżej położona była Pierwsza Materialna-typ świata znany istotom całego Multiwersum. Rozciąga się ona w dół na potężny zespół jaskiń, kawern i przestronnych pustych przestrzeni wewnątrz skał, zwany Podmrokiem. Powstał on, gdy pojawiła się Przyczyna i jest żywym świadectwem wypaczenia tego planu egzystencji. Poniżej niego ciągną się warstwy zamieszkałe przez wszelkiej maści demon i istoty nadprzyrodzone, które często mieszają się w sprawy sfer wyższych-w tym pierwszej materialnej. Podmrok i Sfery Piekielne kipią od wzajemnych zależności. A im głębiej w ziemie się wejdzie, tym większe cuda i okropieństwa można zobaczyć.
Nad tym światem mroku, ognia i przemocy jest Powierzchnia-dzika kraina smagana wichrami, pozbawiona twardego stropu, który zastąpiło tutaj niebo-rozjaśnione słońcem w dzień, w nocy-księżycem i gwiazdami. Podmrok jest domem wielu, czasem najdziwniejszych istot, tym dziwniejszych i bardziej egzotycznych ( a często przerażających i niebezpiecznych) im głębiej się zejdzie, przekraczając granice planów. Podmrok to domena wyniosłych i okrutnych elfów, krasnoludów, ilithidów czy minotaurów, wszelkiej maści czartów i ich śmiertelnego potomstwa, powstałego z krzyżówek z innymi rasami. Powierzchnia zaś to Dominium Draconis, świat niepodzielnie rządzony prez smoki, których mocy obawiają się istoty z głębin ziemi. To dzięki nim przez stulecia nie opanowały Powierzchni, a w końcu porzuciły ją.
Podmrok i Sfery mają wiele ras myślących, wiele stworzeń budjących cywilizacje, walczących i umierających. Ich różnorodność może zaskoczyć nawet wytrwałego podróżnika. A ich potęga niekiedy przyćmiewa to, czym dysponowały mityczne bóstwa.
Na Derylione żyje jaszcze jedna rasa, mało znacząca i uważana przez resztę za prymitywną zbieraninę łowców-zbieraczy, głupią i niedorozwinięta. To ludzie, próbujący każdego dnia wyrąbać sobie dodatkową przestrzeń życiową między potężnymi smokami, które raczej dla zabawy i rozrywki pozwalają im sądzić, że mogą z nimi walczyć jak równy z równym. Smoki przeważnie ignorują ludzi, których w większości nie odróżniają do zwierząt. Zaradnych, ale zwierząt, niezdolnych zbudować niczego, co mogłoby im zagrozić. I mają rację.
Derylion to jednak nie tylko scena zmagań wielu ras, to nie tylko miejsce gdzie granice miedzy sferami są umowne, a demony mogą chodzić między śmiertelnikami. To także, czy raczej przede wszystkim, miejsce gdzie sny są ważne. Gdzie coś znaczą. Gdzie koszmar potrafi zabić śniącego, gdzie marzenia, senne mary potrafią się ziścić w nieprzewidywalny sposób, sprowadzone samą myślą. Gdzie słowo potrafi zburzyć całe królestwa, jeśli je wypowiedzieć przy zamkniętych powiekach. Tu Kraina Snów wpływa na każdego i wszystkich. Przyczyna śpi wiecznym snem, lecz każdy może do niej z łatwością dołączyć i przy odrobinie odwagi zwanej przez wielu głupotą, zanurzyć się w nie i dotknąć odmiennego umysłu. Przerażającego w swojej inności. Ten umysł potrafi też sprawić, że sen zamienia się w rzeczywistość, a koszmar staje się prawdą.

Przez niepoliczalne wieki Przyczyna spała, a jej umysł pozostawał nieaktywny na granicy Krainy Snów, roztaczając swoją obecność na wszystko, co żyje na Derylionie i delikatnie wpływając na tkankę rzeczywistości. Przez ten czas wiele ras Podmroku i Sfer Poniżej nauczyło się ignorować,powstrzymywać lub odwracać ten wpływ, nawet nie zdając sobie sprawy z jgo źródła. Ludzie zamieszkujący powierzchnie nie mieli sposobności nauczyć się tej sztuki, ale z wrodzonym sobie uporem postanowili nauczyć się żyć z okresowymi zaburzeniami rzeczywistości, po prostu wmawiając sobie, że „tak to po prostu jest”.
Lecz ostatnio coś się zmieniło. Sny zaczęły się rwać, koszmary wypełzły z mroku. Magia, która kiedyś przed nimi chroniła osłabła, lub to koszmary stały się zbyt silne. A świat wydaje się zmieniać w coś innego. Być może będzie to przemiana straszna, prawie na pewno na gorsze. Ale na pewno powstanie coś nowego. I odmiennego.
Dawne czasy odchodzą. Wielkie cesarstwo ludzi upadło pogrążone w szaleństwie swoich przywódców. Elfy rozpoczęły krwawą wojnę z wszystkim, co żyje. Krasnoludy boją się pogłębiać swoje szyby, obawiając się tego, co mogą znaleźć na ich dnie. Rodzą się spaczone zwierzęta, rośliny zmieniają się. Coraz trudniej przewidzieć, co przyniesie jutro. Przyczyna budzi się.

Podróżniku, jeśli sądzisz, że nadszedł Twój czas-przygotuj się. Czeka Cię trud i znój, szaleństwo i niebezpieczeństwa o jakich nie słyszałeś, ale które na pewno kiedyś pojawiły się w twoich najmroczniejszych snach. Ogormne opuszczone kopalnie, podziemne miasta elfów, enklawy demonów i państwa ilithidów kryją nieprzeliczalne skarby i tajemnice, wśród nich tą największą. Zejdź w dół, do Krain Poniżej i stań naprzeciwko zagrożeniom. Być może czeka Cię śmierć. Ale na pewno zanim legniesz w grobie, przeżyjesz niezapomnianą przygodę. Straszną lecz niezapomnianą.
Wejdź, Derylion czeka.


Nie mogłem się powstrzymać, by tekstowi nie nadać "ostatecznego sznytu".
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

czw paź 11, 2007 4:40 pm

Swoje propozycje religijne i kosmologiczne przedstawiłem we wcześniejszej części tematu, jakby ktoś chciał sie z nimi zapoznać.
 
Awatar użytkownika
b9oski
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 84
Rejestracja: ndz kwie 30, 2006 7:45 pm

pt paź 12, 2007 2:40 pm

Oto moja wizja cesarza, przy obecnym zastoju pomyślałem, że może się przydać.

Narodziny Behira były oczekiwane przez całe cesarstwo. Przyszłego
cesarza nazwano tak, gdyż w czasie jego narodzin w dach pałacu uderzył
piorun, tworząc niewielki pożar. Dodatkowo na lewej łopatce miał
niebieskie znamię w kształcie błyskawicy. Miał być władcą nieba i ziemi. Na terenie cesarstwa ogłoszono święto trwające cały tydzień.
Jako kilkuletnie dziecko, Behir, był lubiany na całym dworze. Często
robił dowcipy z których wszyscy się śmieli. W wieku 6 lat zaczął
przejawiać talent magiczny, więc rodzice wysłali go do najlepszej
akademii magicznej, która jednak leżała w jednej z prowincji, ponad 850
km od stolicy. Przez lata szkolił się w sztuce, do której posiadał
ogromny talent.
4 dni przed 14 urodzinami Behira w stolicy doszło do małej rewolucji i
zamachu stanu, w wyniku którego zginęła para cesarska. Chciano zabić
także następcę tronu. Zabójcy jednak nie wiedzieli do której szkoły
został wysłany syn cesarza, gdyż zostało to przez jego opiekunów zatajone. Gdy zamachowcy szaleli po całym państwie wykańczając lojalnych poddanych cesarza Behir uczył się rzadkiej sztuki magii.
W gdy w wieku 23 lat Behir był już zdolnym adeptem magii, wyjechał do stolicy, by tam zostać wykładowcą i szerzyć magię. Po ośmiu latach, gdy był już znanym nauczycielem, w jednej ze starych, ocalałych przewrót ksiąg, wyczytał, że jego znamię jest symbolem władzy i potęgi. Coraz bardziej zagłębiał się w ten temat, zgłębiając wiedzę o planach, demonach i przeklętych rytuałach, lecz utrzymywał ten fakt w tajemnicy. Dowiedział się z jednej z kronik, że taki sam symbol miał następca tronu. Gdy miał 35 lat wyruszył, by odkryć swoje pochodzenie. W końcu wrócił do stolicy wiedząc, że jest prawowitym władcą cesarstwa. W ciągu trzech lat od powrotu udało mu się założyć, grupę ludzi pragnących zmiany władzy. W 43 urodziny dokonał zamachu stanu, w wyniku którego, następnego dnia. Dzięki jego pochodzeniu, oraz zdolnościom nikt mu się nie sprzeciwiał.
Behir był surowym, lecz sprawiedliwym władcą. By uniknąć losu swoich rodziców mocno rozwinął siatkę wywiadowczą imperium, które rosło w zastraszającym tempie. Półwysep Środkowy, na którym znajdowała się stolica, był prawie całkowicie zamieszkany, więc ekspansja stała się priorytetem dla imperium. Mając 87 lat Behir znał już dużo informacji na temat planów i podróży planarnych. Zaczął wtedy zajmować się masową wymianą planarną. Odkrył, że dusza, która jest nieśmiertelna, może sama po śmierci wybrać miejsce spoczynku, pod warunkiem, że takie miejsce istnieje. Odkrył też, że może istnieć plan „pomiędzy” innymi planami, lecz jest on strasznie niestabilny, więc potrzebuje potężnej istoty, która będzie go kontrolować. Wykorzystując magię wciąż utrzymywał się w świetnym zdrowiu, więc kiedy miał 134 lata wyglądał jak 30-letni młodzieniec.
W niedługim czasie zaczęły go nękać spore problemy: Powietrze jest tak zatrute spalinami z hut, że samo oddychanie jest zabójcze. Spożywanie wody i roślin pochodzących z okolic miast jest niekorzystne dla zdrowia. Średnia długość życia spadła o 20 lat od początku jego panowania. Driady z lasów zakazały wycinania drzew oraz kłusownictwa i zabijają skutecznie myśliwych i drwali. Dalekie prowincje wypowiedziały bunt, dokładnie w tym samym momencie co wojsko. Jakby tego było mało, to w imperium zaczął się szerzyć kult jakiegoś idioty, który dopiero ma nadejść, a kapłani skojarzyli go z „burzą co zatruje powietrze i wodę, a następnie spali świat”, co oczywiście nie jest mu na rękę.
Postanowił podjąć zdecydowane kroki: wszystkie oszczędności wydał, chcąc utworzyć nowy, lepszy świat, na który zaczęli by się przenosić mieszkańcy imperium, a zepsute powietrze przerzedziłoby się mieszając z nowym.
Po roku prac, wybuchł wielki bunt. Wszystkie prowincje sprzeciwiły się władcy wysyłając wojska do stolicy. Behir dostał ostatnią szansę. Musiał otworzyć portal prowadzący na inny plan, zostając wybawcą, a wszyscy ludzie zgromadzeni przed pałacem i żądający wydania swego cesarza zostaliby przekonani o jego potędze i możliwościach. Mimo pewnych niedoskonałości w projekcie rozkazał uruchomić przedmiot magiczny, otwierający portal do nowego świata. Podczas przeprowadzania operacji odsłonięcia „serca”, czyli istoty planu, powstał błąd. Behir widząc jego ogrom rzucił się do źródła planu próbując je powstrzymać. Wtedy dziwnym sposobem zamiast zginąć, połączył się z planem zostając jego „świadomością” i pierwszym bogiem. Razem z Behirem na nowy plan przeniósł się pałac. Energia, która miała posłużyć do utworzenia portalu wybuchła, niszcząc całą stolicę i przebywających w niej ludzi. Ci którzy przebywali w pałacu zostali pierwszymi boskimi sługami, otrzymując nowe moce. Kiedy imperium straciło władzę i armię, okoliczne dzikie plemiona, dziady, drzewce, elfy krasnoludy i inni przedstawiciele powierzchniowych ras przejęły kontrolę nad tym terenem. Po wielu latach, kiedy imperium znów zostało zalesione, przyleciały zza mórz smoki przejmując władzę nad powierzchnią.

To tyle na razie. Pracuję dalej, ale mam ostatnio „niepewny” komputer, więc za wiele nie zrobię.
Teraz kombinuję coś z planami.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

pt paź 12, 2007 3:40 pm

Myślałem, że temat cesarza jest zamknięty. Otóż informuję, iż JEST zamknięty. Zgodziłem się na syntezę obu pomysłów, Zarrowa i mojego.
Podsumuję krótko. Cała dynastia cesarzy, na końcu znany nam Tyrian. Duinhir korzystając z przewrotu obejmuje tron. Tyrian odchodzi spiskować. Duinhirowi pomaga brat Tyriana (ten z Piętnem). A, że nie pomaga owocnie cesarstwo upada.
Aktualnie Duinhir rządzi małym księstwem na północy. Księstwo to składa się głównie z Dumnych. Tyrian spiskuje. Teraz zostaje tylko braciszek (nie mogłem znaleźć jego imienia), jego kwestia zostaje otwarta.
Podsumowuję dalej.
Dumni rozłamali się na Dumnych właśnie i Upadłych Dumnych (tych przekabaconych przez Tyriana). Upadli terroryzują powierzchnię (ale nie wspólnie ze smokami, tylko z własnej inicjatywy), a Dumni ich powstrzymują. Piękny konflikt dobro-zło.
Cesarstwo nie istnieje. Istnieją tylko jakieś chwiejne państwa-miasta, czy malutkie księstwa. Większość ludzi jednak odeszła z miast do lasów lub wolnych wsi. Ponieważ dawne centra kultury i spokoju zaczęły robić się niespokojne, panował w nich chaos.
Dzicy ludzie mieszkają jak dawniej, z dala od cywilizowanych ludzi. Dzikie elfy siedzą bardzo głęboko w lesie i strzelają do każdego kto się zbliży.
Smoki urządzają cotygodniową rzeź na ludziach, omijając jednak Dumnych, ponieważ czują do nich respekt (patrz wyżej, opowieść o Duinhirze).
Giganty biegają wszędzie jak zwykle, jakby nigdy nic się nie stało.

To koniec podsumowania. Cesarza już nie zmieniamy.
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

pt paź 12, 2007 6:36 pm

Hm, z tą religią to się jakoś nie możemy ruszyć z miejsca... ale co tam.

Kolejna dawka materiałów o cywilizacji Reptilionów (Na podstawie najbardziej reprezentatywnej społeczności, to jest miasta Zsardravs): Ich społeczeństwo jest silnie zhierarchizowane. Kryteria pozycji społecznej to rasa i kasta. kasty (poza kapłanami i magami, występującymi w wszystkich rasach i wojownikami, będącymi głównie trogami i jaszczuroludziami) są przyporządkowane określonym rasom, wyjątki zdarzają sie niezmiernie rzadko. Władza jest podzielona na dwie części, teoretycznie równe sobie lecz w wyniku rywalizacji często jedna strona góruje nad drugą. Owe składniki władzy to Rada Starszych Yuan-ti z jednej strony i Królowa Meduz z drugiej. Decyzje są podejmowane na zasadzie consensusu po między nimi, w praktyce mocno forsowane przez silniejszą aktualnie stronę.

Drabina Społeczna:

Nazwa (nazwa w języku reptilionów[w liczbie mnogiej dodajemy na końcu i]), rasa(zwykle ponad 90% członków kasty należy do tej rasy, a w przypadku arystokracji lub wyżej nie ma wyjątków) - opis

Królowa Meduz (Medussvzshen), Meduza - formalnie najważniejsza osoba w państwie. Jej rola polega zwykle na kontrolowaniu Rady, zabierając głos w interesujących ją kwestiach, o ile czuje się dość silna. Zwykle jednak to rada ma wyższą pozycję, a wtedy sprowadza sie do roli marionetki w ręku rodów Yuan-ti.
Lord Przewodniczący (Isgheavssar), Yuan-ti - prowadzi obrady wyższej i niższej Rady Starszych. Technicznie niewiele bardziej znaczący od jej pozostałych członków, pełni raczej funkcje przedstawicielskie.
Członek Wyższej Rady (Vaeseavssar), Yuan-ti Członek wewnętrznego kręgu, rady składającej się z najwyższych urzędników. posiadanie określonego stanowiska, Np. Głównodowodzącego armii lub Arcykapłana automatycznie ma przewidziane miejsce w wyższej radzie. Liczba członków wyższej rady:15
Członek Niższej Rady (Nzotheavssar), Yuan-ti arystokrata, z nominacji zasiadający w Niższej Radzie, niewyspecjalizowany (w przeciwieństwie do Rady Wyższej) w żadnych konkretnych zagadnieniach. Niższa rada przypomina nieco rzymski senat, a Wyższa zbiór swego rodzaju urzędników w rodzaju konsulów, cenzorów itp. Liczba członków niższej rady:100
Dworska Meduza (Xarzsmeduss), meduza - Jedna z grupy meduz dbających o potrzeby królowej i stanowiących jej bezpośrednie otoczenie. jest ich około 30.
Magnat (Shayunr), Yuan-ti - przedstawiciel najwyższej arystokracji miasta nienominowany jednak do Rady. Obejmuje niemal wszystkich członków największych rodów, Elitę rodów średnich, a w rodach pomniejszych kwalifikują się do niej jedynie ich przywódcy. Są przede wszystkim oficerami w armii i urzędnikami, głównie jednak dla prestiżu, gdyż utrzymują się przepastnych skarbców stale zasilanych przez nieruchomości w rodzaju kopalni czy farm grzybowych.
Arystokrata (Zohnyunr), Yuan-ti - Przedstawiciel arystokracji o zbyt niskiej pozycji by zostać Magnatem. Zajmują sie podobnymi rzeczami, jednak maja w nich znacznie niższa pozycję.
Meduza (Meduss), meduza - Meduza nienależąca do świty Królowej. Są głównie gwardzistkami w pałacu, urzędniczkami, czarodziejkami i kapłankami.
Nieszlachetny (Urthyunr), Yuan-ti - są to yuan-ti którzy z jakiegoś powodu nie są szlachcicami. są to głównie w miarę bogaci kupcy i pomniejsi urzędnicy.
Wytwórca (Rshun), jaszczuroludź - kasta rzemieślników, składająca się głównie z jaszczuroludzi. Wytwarzają oni wszelkie dobra których tworzenie wymaga jakichś większych umiejętności.
Kupiec (Mazthresz), kobold - tu chyba nie powinno być żadnych wątpliwości. Zaliczaja się do tej kasty również rzeczoznawcy itp.
Strażnik (Gszaur), trog - pilnują porządku.
Rolnik (Fzraseth), jaszczuroludź - pracują na grzybowych farmach na obrzeżach miasta i w mniejszych jaskiniach w okolicy.
Robotnik (Hssrathun), trog - wykonują prace niewymagające wykwalifikowania, np oczyszczanie budynków czy prace na budowach.
Górnik (Grozsth), kobold - tego raczej też nie trzeba tłumaczyć, zaliczamy tutaj również hutników.
Niewolnicy (Sanashv), różnie - mogą być przedstawicielami dowolnej rasy. nalezą do nich głównie nie-reptiliońscy jeńcy, ale także reptilioni schwytani podczas wojny z innym państwem tychże, orazosoby skazane na niewole za przestępstwa, lub przekazane wierzycielowi za długi. Przedstawiciele Urthyunri i kast wyższych nie mogą zostać niewolnikami nawet podczas wojny z innymi reptilionami.

Hierarchie trzech pozakastowych stanów: kapłanów, armii i Mędrców (magów, wróżbitów i uczonych) nakładają się na drabinę społeczną ale uwzględnienie ich zrobiło by jeszcze większy bałagan :razz: , więc poinformuje tylko że od pozycji w hierarchii ogólnej zależy początkowa i maksymalna pozycja w hierarchiach wewnętrznych tych trzech stanów.

P.S. w następnej części nieco o bóstwach.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

pt paź 12, 2007 9:16 pm

Może postaram się podsumować wiedzę o religii i może dorzucę coś swojego.
Bogowie opuścili ten świat. Ostatni bóg chciał, aby ktoś miał chociaż cząstkę kontroli nad światem. Przekazał swoją moc Duinhirowi, po czym odszedł.
Myślę, że jakąś władzę ma też Przyczyna (ta siedząca w ziemi).
Bardzo potężne smoki mogłyby posiadać część boskiej mocy. Powiedzmy, że było by to kilku półbogów.
Pozwolicie, że walne swój pomysł (:
Bogowie, od początku świata walczyli z potężnymi smokami, które osiągnęły boską moc. W tamtych czasach Przyczyna jeszcze nie istniała. Bogowie po latach wojen, osiągnęli przewagę nad smokami. Zabijając najpotężniejsze, cząstkę ich mocy przekazali zwykłym smokom. Magiczne gady mimo, iż nadal potężne, przestały walczyć. Wtedy nastał pokój.
Niedługo po tym ład został zachwiany. Nastąpił kataklizm. Przyczyna wtargnęła na tą zieloną planetę. Bogowie nie wiedzieli z czym maja do czynienia, ale czuli, że na pewno z czymś potężnym. Nie chcieli następnej wojny, ale to przyczyna zaatakowała pierwsza. Dawny świat umarł. Żadne stworzenie nie widziało jeszcze takich batalii. Nawet smoki uciekły jak najdalej. Bogom znów udało się wygrać, jednak wielu zginęło. Przyczyna została uwięziona u podwalin planety. Na bramie więzienia wisiała Boska Pieczęć, potężny artefakt uniemożliwiający otwarcie tych bram. Bogowie wiedzieli jednak, iż ten świat już przepadł. Przyczyna wracała do dawnej potęgi. Panowie Wszechrzeczy zlękli się, jak twierdzili, niezniszczalnej Przyczyny. Zaczęli opuszczać świat zostawiając wszystkie rasy na pastwę losu, w zasadzie, to Przyczyny...

Ale badziew :P
 
Awatar użytkownika
b9oski
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 84
Rejestracja: ndz kwie 30, 2006 7:45 pm

pt paź 12, 2007 9:50 pm

Co do bóstw, to mam taki pomysł:
Pomiędzy smokami, a bogami trwa niekończąca się batalia. Smoki choć wyraźnie słabsze posiadają ogromne moce, pozwalające manipulować wszechświatem. Posiadają więc własne światy, do których bogowie nie mają wstępu. Jednym z nich jest [wyżej omawiany]. Tam istnieją kapłani i druidzi, a do nich należy cała magia objawień. Smoki oddały w ręce niższych istot magię normalnie należącą do bogów. Magia wtajemniczeń jest zaś dawana tylko nielicznym.
"Jakim sposobem bogowie nie dotykają smoczych światów? Te gady wynalazły straszny sposób na odstraszenie nieśmiertelnych istot. W środku każdego nowego świata więżą Przyczynę. Tworzą dookoła niej usypiające więzienie, a następnie nakładają warstwy świata, dokładnie tak jak powstaje bursztyn z małą muszką w środku. Taka muszka skutecznie odstrasza bóstwa, które są podatne na jej zdolności jak wszyscy śmiertelnicy, lecz nie smoki, mające immunitet."
Kapłan modląc się skupia swoją wewnętrzną energię tworząc czary jak czarodzieje, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. Każdy cud przypisuje bogu, nie myśląc, że to sobie powinien go przypisać.

CDN...
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

pt paź 12, 2007 9:51 pm

Dajcie mi trochę czasu na przemyślenie rzeczy. Czytałem wasze posty i się nad nimi zastanawiam. Pomysł Basiora, choć mnie odrzucił na początku, to jednak zaintrygował i także go rozważam (coś w nim jest). Ale jestem przekonany, że podstawy świata nie zostaną naruszone-Przyczyna jest największą siłą w tym settingu i jak na razie nie widzę możliwości wpasowania innych sił, których można porównać do standardowych bóstw D&D. Jest pewna możliwość, byt oz robić. nie obraźcie się, ale uważa, że nie można robić z (roboczo) Derylionu standardu. To co było przed Przyczyną to znikneło i nie wróci więcej. Basior podał pomysł raczej na kampanię, a nie na element settingu, ale jeszcze to muszę przetrawić. Może coś się da z tego wykrzesać.

Pomysł, który mi do głowy wpadł burzy wizje settingu, jaką widzieliśmy dotychczas (low magic, bez bóstw, dark, permanentne zagrożenie, lekki horror). Być może niektóre bóstwa przetrwały kataklizm, jakim było pojawienie się przyczyny. Czemu nie. Ale utraciły ogromną część swojej mocy i obecnie występują raczej jako półbogowie i pseudobóstwa. Ale muszę się nad tym zastanowić.

PS-smoki-bóstwa? Nieeee....

EDIT: ten pomysł z Przyczyną jako straszakiem na bóstwa też ma potencjał. Kurde, cała kocnepcja wywraca się do góry nogami... Długo będę nad tym myślał :razz:
 
Awatar użytkownika
Ivor the Black Serpent
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 55
Rejestracja: czw lut 24, 2005 11:57 am

ndz paź 14, 2007 10:37 am

Ja tam jednak wolę świat bez realnie istniejących bóstw, zastępowanych przez bezosobowe Siły, nieważne czy to będą charaktery, domeny, natura czy czysta moc objawień, działająca podobnie do magii wtajemniczeń, którą śmiertelnicy uważają za przejaw istnienia bogów, których naprawdę nie ma, nie było i najprawdopodobniej nigdy nie będzie (Ewentualnie jakieś tam "bóstwa" pokroju Duinhira mogą mieć boską rangę 0).
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

ndz paź 14, 2007 6:07 pm

Religia w Derylionie, czyli co sądzi Zarrow o bogach.

Mamy kilka możliwości, jak to rozgrać.
1. Żadnych bogów nie ma. Kapłanów też, a jeśli są, to to jest odmiana zwykłej magii lub czerpią swa siłę od bezosobowych sił, jak to już powiedział Ivor the Black Serpent.
2. Żadnych bogów nie ma, kapłani dostają moc od Przyczyny, choć mogą to interpretować inaczej
3. Mój koncept numer jeden: bogów nie ma. Ale są. Są jako ucieleśnienia tego, co ludzie chcą, czego potrzebują lub czego się boją. Przyczyna, jej emendacja przez Krainę Snów sprawia, że istoty myślące są w stanie powołać do życia bóstwa, zsyłające czary etc. Fizyczne formy bóstw też istnieją, jako wypadkowa pragnień sowich wyznawców, co może powodować, że nie wyglądają zbyt miło. Bogowie w tej wersji są bliżej cthulu i tym podobnym. Ich zachowanie i wola może być sprzeczna z tym, co uważają na ich temat wyznawcy. Są jednocześnie tak jakby alternatywnymi osobami wydzielonymi z Przyczyny.
4. Bogowie są. Tak jak powiedział Basior, zwiali gdy przy była Przyczyna.
5. Bogowie są. Ale odcięły ich od świata smoki. Przyczynę wykorzystują jako straszaka. Po zastanowieniu się uważam ten koncept za chybiony. Przyczyna śpi, jest nieaktywna. Więc bogowie jak by chcieli, mogliby interweniować. Tak czy siak, popchnęłoby to także powierzchnię w stronę epic, a tego nie chcę. Powierzchnia jest prymitywna, pod każdym względem. Aktywne bóstwa w stylu Faeruńskim by to zepsuły.
6. Bogowie są. Ale Przyczyna sprawiła, że ich świat poszedł w rozsypkę, oni sami utracili swoich wyznawców oraz ogromną część mocy. Obecnie pałętają się to tu to tam, starając przekonać innych do „Przedwiecznych prawd”. Nie są to miłe stworzenia, raczej „nie z tej epoki”. Liczba ich wyznawców nie określa ich potęgi boskiej, ale za to może ją zwiększyć. Można spotkać boga o wysokim współczynniku potęgi, a może on mieć garstkę wyznawców.
7. Wszystkiego po trochu. Koncept 3 i 6 razem wymieszane tworzą koncept mój numer dwa. Otóż Przyczyna ma wydzielone własne manifestacje, będące ucieleśnieniem tego,czego sobie życzą wyznawcy. Jednocześnie po świece chodzą Starzy Bogowie, coraz słabsi, starajaąy się odzyskać dawną moc i potęgę. O ile zabicie jakiegoś bóstwa będącego kawałkiem Przyczyny nie sprawi, że zabójca przejmie boską moc, to o tyle jest to możliwe w przypadku Starych Bóstw. Przy czym liczba boskich rang w tym świecie jest ograniczona. To znaczy jest jest ograniczona moc Starych Bóstw, podmanifestacje Przyczyny ograniczeń nie mają. Proponuję też polecieć maksymalnym epiciem i zasugerować w podręczniku (ho ho ho, a nie za ambitnie, panie Zarrow :razz:), że suma boskich rang wszystkich starych bóstw może odpowiadać liczbie rang Przyczyny. Wtedy mamy kolejny pomysł na kampanię-zasuwamy, kasujemy Starych Bogów i idziemy naparzać się z Przyczyną ;) Oczywiście sama Przyczyna nie ma statystyk. Ale. Ale jej manifestacje, te niby-bóstwa już tak. Dodatkowym smaczkiem jest, że zabicie manifestacji Przyczyny może ja obudzić, albo przybliżyć do tego. Im potężniejsza zabita manifestacja, tym głośniej umierając wrzeszczy. Więc im potężniejsza tym większe prawdopodobieństwo przebudzenia. Można dodać, że szeptane prawdy jakichś kabał mówią o tym, ze jak się zabije odpowiednią ilość manifestacji, to Przyczyna obudzi się. Źli gracze więc też maja co robić ;)

A teraz jak wyglądałaby rola poszczególnych typów bóstw w settingu.
Bóstwa pochodzące od Przyczyny byłyby mocno związane z nią samą oraz sowimi wyznawcami. Brak wyznawców=brak bóstwa. Siła takiego bóstwa jest mierzoną sensu stricte ilością wyznawców. Jednocześnie odpowiednio skanalizowane pragnienia wiernych są w stanie sprowadzić np. awatara takiego bóstwa.

W pewnym sensie taki bóg to oszustwo na życzenie wiernych. Jednocześnie pochodzenie "Odprzyczynowe" powoduje, że bóg może zachowywać się i wyglądać tak naprawdę inaczej, niż to głoszą jego kapłani, święte księgi etc. Przykład-jednym z bóstw drowów jest , dajmy na to, Luriam, królowa pająków. Mówi się, ze kapłani z świętego miasta Ranorram mają bezpośrednio dostęp do bogini, i przynoszą od niej swojej posłannictwo. Tymczasem faktycznie, w katakumbach pod Wielką Świątynia są pomieszczenia zajmowane przez bogini, ale jej manifestacja to wielki, paskudny pająk, któremu można rzucić niewiernych na pożarcie. Pająk o boskich rangach. Bezmózgi stwór o potędze zdolnej rujnować cywilizacje.

Inny przykład. Szlachetne krasnoludy wyobrażają sobie, że pochodzą bezpośrednio od, dajmy na to, mitycznego herosa Duriama. Wyobrażają go sobie jako szlachetnego, dumnego wojownika o pięknym obliczu z kwadratowa szczęką i brodą do pasa. I faktycznie, manifestacja tego boga tak wygląda, ale jest okrutna i zabija kogo popadnie, jest okrutna i w tym okrucieństwie bezsensowna.. I nie ma prawej dłoni.

Bogowie pochodzący od Przyczyny są wiec zarazem "bezosobowymi siłami", a ich awatary mogą mocno różnic się od tego, jak sobie wyobrażają ich wierni. W praktyce, jak już mówiłem, bóstwa tego typu są siłami zrobionymi na modę pragnień swoich wyznawców, a skażenie Przyczyną powoduje, że prawie nigdy nie są do końca tym, czego się oczekuje. Ale zsyłają czary, moce. Czy raczej poprzez nie kapłani zyskują dostęp do mocy. Jakby nie patrzeć, czerpią siłę z Przyczyny.

Drugi typ bóstw to Starzy Bogowie. Tutaj moja koncepcja jest jasna-jeśli czytaliście książki opowiadające o losach pogańskich bóstw w współczesnym świecie zdominowanym przez chrześcijaństwo, to to jest to. Mają ułamek dawnej potęgi, która udało im się ocalić przed zniszczeniem. Pragną powrotu starego porządku, ale nie stanowią zwartego frontu, niektórzy mogą mieć diametralnie inne cele. Generalnie większość z nich nie przekracza boskiej rangi 5, kilka ma 6, nieliczni wyżej. Często maja garstkę wyznawców albo w ogóle. Jeśli śmiertelnik wiedziałyby jak zabić takie bóstwo, teoretycznie mógłby przejąć jego moc (co nie oznacza, że mógłby nad nią panować bez problemu, z tym może być różnie). Starzy bogowie maja swoje stare miejsce spotkań, które ocalało z kataklizmu Przyczyny i jest jedyną pozostałością po Dawnych Czasach. Nie może tam zagościć żaden śmiertelnik.

W Sferach Starzy Bogowie próbują szukać pozostałości po swoich włościach, wyznawców i dusze tych, którzy odeszli, a ich pamiętają. Starają się znaleźć coś, co pozwoli im pokonać przyczynę. Lub ją uwolnić, albo coś jeszcze innego. Cele są tak różne, jak sami bogowie. Egzystencja tych istot jest niezależna od ilości wyznawców, ich potęga nie przekłada sie bezpośrednio na ich liczbę.

Ci bogowie są także w stanie zsyłać czary, ale tylko ograniczonej liczbie wyznawców, wyznaczonej przez ich boską rangę. Mogą też komuś swojej mocy udzielać, oddawać czy cedować. W ten sposób Dunihir mógł zostać obdarowany swoją mocą.

Myślę, ze taki układ, jaki zaprezentowałem jest bardzo elastyczny w tym sensie, ze daje dużo możliwości graczom na osiągniecie potęgi, pozwala prowadzić intrygujące kampanie i takie tam. No, krótko: ma potencjał. Co o nim sądzicie?
 
Awatar użytkownika
b9oski
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 84
Rejestracja: ndz kwie 30, 2006 7:45 pm

pn paź 15, 2007 10:49 pm

Może by trochę zmodyfikować twój pomysł.
Ludzie (i inni) pragną bóstw (oczywista rzecz, by ich bronili, niszczyli wrogów, pomagali w codziennych pracach). Wszystkie pragnienia kumulują się w czasie snu (lub odpowiednika), kiedy Przyczyna mimowolnie wchłania pomysły i przetwarza je "wydalając" manifestacje bogów: awatary, zsyłane kapłanom moce.
Co do 5: Bogów nie ma, nie będzie i nigdy nie było. Smoki tworząc świat od razu nie dopuścili bogów, którzy mają przyczynofobie i nie zbliżają się do świata. Przyczyna jest doskonałym pomysłem smoków: wiecznym i niezawodnym.
Można połączyć to połączyć z tym co mówiłem wcześniej.
Jeżeli zaś umieścić ten świat w multiwersum, to trzeba wytłumaczyć brak bogów.
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

wt paź 16, 2007 3:23 pm

Paradoks.
Smoki wymyśliły Przyczynę, tak wynika z tego co powiedzieliście. Przyczyna zsyła bogów pomagającym ludziom. Tak wiec Przyczyna jest dobra, ponieważ przez bogów pomaga ludziom.
Przyczynę stworzyły smoki. Przyczyna jest dobra, skoro smoki ją wymyśliły to smoki również są dobre.
Smoki jednocześnie mordują ludzi. Tak więc ludzie są źli? Skoro ludzie są źli, to dlaczego smoki im pomagają.
Rozumiecie o co mi chodzi?

Wiecie jak zabić boga? Powiem wam, trzeba przestać w niego wierzyć. Straci moc i albo zostanie śmiertelnikiem albo zginie. Teraz wam powiem jak stworzyć boga, trzeba zacząć w niego wierzyć. Tak więc jak powiedział Zarrow odpowiednio skanalizowane wierzenia mogą stworzyć boga. Zakładając, że dzicy ludzie czczą słońce, powstaje bóg z domeną słońce. Bóstwa takie są chwiejne, bardzo chwiejne.
Tak i Twój pomysł, Zarrow mianowicie bogów którzy przeżyli katastrofę również mi się podoba. Widzę, że troszeczkę oparłeś się na moich wcześniejszych wyrywkach a propos bogów. Cieszę się niezmiernie, że mogły się przydać (:
Raczej nie widzi mi się aby smoki potrafiły zatrzymać bóstwa. Najlepiej odsuńmy smoki od jakiejkolwiek religii. Niech będą po prostu potężnymi smokami.
Podsumowując mamy Nowych Bogów, istoty stworzone przez wolę ludzi i Starych Bogów, relikty dawnego świata.
Może niech ci bogowie którzy odeszli przekazują swoją moc śmiertelnikom. Niech będzie więcej taki jak Duinhir. Tylko po prostu Duinhir dostał najobfitszą moc, dlatego jest taki wyjątkowy. Reszta podostawała większe atrybuty, talent magiczny itp.
Fajnie, zabijmy wszystkich bogów, wchłońmy ich moc. Potem wszystkie smoki, też wchłońmy ich moc. A potem HYYYYR na Przyczyne (: Widzę, że poleciałeś po epiku Zarrow (:
 
Awatar użytkownika
heiron1993
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 74
Rejestracja: pn mar 05, 2007 7:12 pm

wt paź 16, 2007 8:32 pm

Powiem tak. Smoki nie powinny mieć nic do czynienia z wiarą. Odłóżmy boga z D&D kutry jest czy msz namacalnym. Jak już Basior wspomniał buk jest, bo w niego lud wierzy. Smoki mogą pełnić inną role np. będą odwracać ludzi od ich bóstw, ponieważ chcą by ludzie byli im do końca lojalni. A rasy pozostające przy swojej relingi są przez te złe smoki tępione, albo pewna grupa ludzi wierzy w smoki jak by one były ich bogami wtedy możemy traktować to jak sektę, która prowadzi „Świętą wojnę” przeciwko innym religią. :)
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

wt paź 16, 2007 9:02 pm

Sugerujesz, że ludzie są poddanymi smoków?
Cieszę się, że popierasz moją tezę a propos smoków.
Można by powołać Tyriana do tego aby współpracował ze smokami. A co do poddaństwa ludzi. Myślę, że ludzie z Cesarstwa są zbyt dumni, a Dzicy zbyt... hmm... no nie wiem, nie nadają się (: Może orkowie? Orkowie niech będą pomiotami smoków. Jak w Gothic z tego co pamiętam.
A, że jesteś użytkownikiem zaawansowanym, już. Byki! Byki! Na drożdżówce (:
Aha, odkryłem rozwiązanie tzw. Paradoksu Smoka (:
Skończyłem na tym, że smoki są dobre, no bo... patrz wyżej. Skoro smoki są dobre i mordują ludzi, to ludzie są źli. Skoro ludzie są źli to pomagają im źli bogowie. Dobra Przyczyna nie mogła stworzyć złych bogów. Tak więc sama jest zła. A dobre smoki nie mogły stworzyć złej Przyczyny. Czyli smoki też są złe. Złe smoki atakują złych ludzi, którzy wierzą w złych bogów, których stworzyła zła Przyczyna, którą stworzyły złe smoki. A smoki atakują złych ludzi, bo są złe. Dobre co? (: Zuuuooo (: jak to ktoś kiedyś powiedział (: Nazwałem to Teorią Smoka.
Niech Paradoks Smoka będzie symbolem naszych wspólnych wysiłków.
 
Awatar użytkownika
heiron1993
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 74
Rejestracja: pn mar 05, 2007 7:12 pm

wt paź 16, 2007 9:24 pm

To zależy od punktu widzenia. Ludzie uważają, że smoki są złe a smoki, no one zabijają, bo to super rozrywka. A co do tego tyrana dobry pomysł np. chce całym światem zawładnąć i jest bogatym, niee, bardzo bogatym i wpływowym człowiekiem. Orkowie nie, to mogą być zbuntowani ludzie cesarza.:)
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

wt paź 16, 2007 9:31 pm

Wiesz ta Teoria i Paradoks Smoka, to żart jest (:
Nie tyran a Tyrian. Przeczytaj całość forum, to zrozumiesz (:
 
Awatar użytkownika
heiron1993
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 74
Rejestracja: pn mar 05, 2007 7:12 pm

wt paź 16, 2007 9:44 pm

Wiem, co napisałem. Zostawmy, Tyriana w spokoju. Chodziło mi o tyrana :)
 
MarsnTwix
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 67
Rejestracja: wt sty 01, 2008 10:36 pm

czw sty 10, 2008 6:23 pm

To ja wymyślę kosmologię. Powiedzmy, że nasz świat ma kształt torusa (czyli takiego obwarzanka). Jest on niesiony w Wielkim Worze Uniwersum przez Wiecznego Dziada, który niesie cały wszechświat, czyli również siebie. Siebie, który niesie worek, w którym upakowany jest cały wszechświat i oczywiście Dziad, który niesie worek... Oczywiście worek jest większy wewnątrz niż zewnątrz. Do tej pory jest łatwo :wink:

W naszym świecie trwa spór o to, gdzie w Worku ów świat się obecnie znajduje. A jeśli znajduje się blisko wylotu, jak zwykło się sądzić z powodu ruchu gwiazd w kierunku dennym ( wiadomo gdzie jest denny, bo przecież wszystkie rzeczy spadają na dól, to jasne) To oznacza, że z jakiegoś powodu nasz świat stoi w miejscu lub zmierza w stronę wylotu. Jeśli zmierza, a tak zwykło się sądzić, bo to po prostu ciekawsza wersja to trzeba policzyć czy otwór jest na tyle wielki, by zmieścił się w nim nasz świat. Jeśli się zmieści oznaczać to będzie, że wszechświat jest nieskończony i zamieni się w kosmiczną pustynię, jeśli się nie zmieści oznacza to, że jest zamknięty i skończony i zostanie kiedyś unicestwiony w olbrzymiej eksplozji.

Poza tym bliskość naszego świata do otworu otwiera nam drogę do dalekich uniwersów, a nawet do badania natury samego Dziada. Bo nie wiemy przecież jaka jest płeć Dziada albo czy jest jakiś cel, do którego Dziad zmierza....
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

czw sty 10, 2008 7:30 pm

Ale worek jest lniany czy plastikowy? A Dziad bardziej podchodzi pod żula czy raczej dziadka mroza?
 
Zarrow
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 271
Rejestracja: sob mar 26, 2005 11:52 pm

czw sty 10, 2008 7:44 pm

Średnio oryginalna podrzynka z Prachetta. Aha-rzecz niby zdechła, ale miło sie gadało :razz: powiem tylko, że mam w główce pomysł na tych upadłych czy jak im tam, co pod ziemia siedzą, ale nie mam czasu na rozpisanie tego na forum. A więc-RIP, świecie, Któryś Chciał Być, Ale Nikomu Się Nie Chciało Nad Tobą Pracować :razz:
 
Awatar użytkownika
Basior
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 269
Rejestracja: ndz maja 06, 2007 6:38 pm

czw sty 10, 2008 8:16 pm

ale miło sie gadało Razz

A nawzajem :P
A więc-RIP, świecie, Któryś Chciał Być, Ale Nikomu Się Nie Chciało Nad Tobą Pracować Razz

W skrócie Ś-RIP-KCB,ANSNCNTP

PS. Coś czuje, że sami na GG szybciej byśmy się dogadali ;)
 
MarsnTwix
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 67
Rejestracja: wt sty 01, 2008 10:36 pm

pt sty 11, 2008 9:37 am

Basior pisze:
Ale worek jest lniany czy plastikowy? A Dziad bardziej podchodzi pod żula czy raczej dziadka mroza?


Otóż to są właśnie pytania, na jakie odpowiedzi szuka współczesna Worologia. Powstało wiele teorii na ten temat. Przypuszcza się jednak, że Wór jest stworzony z Osnowy. Czym jest Osnowa nie wie nikt jednak wiadomo, że istnieje, bo obliczenia mające wykazać materiał Wora nie wychodziły więc wprowadzono zupełnie nowy jego rodzaj żeby wszystko się zgadzało i można to było grawerować.

Natomiast Dziadologia jest dziedziną, która dopiero zaczyna się rozwijać, być może poznamy Dziada i jego myśli, jego wygląd i czy na przykład nie niesie za pazuchą Flachy Przeznaczenia (wskazywały by na to fluktuacje w ruchu gwiazd, które czasem poruszają się wężykiem względem stałego pola morficznego kosmosu).

Magowie zajmują sie takimi rzeczami, na Wydziale Worolofii i Dziadologii Uniwersytetu. Ich pytaj.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość