Zrodzony z fantastyki

 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

Ad memoriam:

czw sty 29, 2004 8:36 pm

Pamiętajmy o wielkiej roli Korioli w wolsungowym świecie. Bo zauważyłem (u siebie głównie ;) ) tendencje do umniejszania roli tego kraju i wymieniania jako mocarstwa Alfheimu, Morgowii i Wotanii, niekoniecznie w tej kolejności.

Tymczasem Koriola nie utraciła atlantydzkich kolonii, nie miała wojny domowej (Garnek: A czy była okupowana przez Akwitańczyków na początku stulecia? ) i nadal ma pozycję niemal tak silną jak w XVI w. (A Hiszpania w XVI wieku była największym, najbogatszym mocarstwem Europy, a język hiszpański był prawdopodobnie najważniejszym językiem w handlu i polityce) więc Koriola zapewne nadal pławi się w blasku dawnej chwały, chociaż jest u schyłku potęgi, to jednak nadal jest jednym z największych imperiów na świecie. Pod rozwagę.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

czw sty 29, 2004 9:42 pm

Powiem na wstępie, że za Hiszpanią nie przepadam, więc umniejszanie roli Korioli wcale mi nie przeszkadza :)

Podejrzewam, że przyczyny utraty znaczenia tego państwa mogły wyniknac z czego innego: Koriolska ekonomia mogła nie wytrzymać procesu industrializacji, mogło zabraknąć surowców, myśli technicznej... Alfheim (choć z oporami) i Wotania poszły daleko naprzód, ale miały do tego warunki - a Koriola?
 
Awatar użytkownika
eXo
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 58
Rejestracja: pt lis 14, 2003 7:16 pm

czw sty 29, 2004 9:51 pm

Zaszedłbym temat z dokładnie odwrotnej strony. Nasza Wolsungowa {Hiszpania} nie tyle, że nie wytrzymała procesu industrialzcji, co z powodu niestabilnego rządu i nacisków wewnętrznych i zewnętrznych ze strony Wotanii, Alfheimu i innych państw, nie mogła skutecznie przeprowadzić reform i rozwinąć skrzydeł pod ochroną państwa. Na skutek wewnętrznych niesnasek i wojny utraciłą znaczenie na międzynarodowej arenie i nic nie wskazuje na to, ażeby miała ją odzyskać... I tutaj pomysł wyciągnięty z naszej historii. W czasie Wojny, pozostający trochę na obrzeżach kraj mógł się stać polem doswiadczalnym dla zwaśnionych stron. Kto wie, jakie moce pozostały nieuśpione w tym górskim regionie. Może walki polityczne wewnątrz nie toczą się tylko o władzę i wpływy ekonomiczne, lecz może o dziwne pozostałości po Wojennej zawierusze. I w końcu, czego mogły poszukiwac tutaj, w kraju głównie rolniczym, o upadającej ekonomii i handlu?...

Do przemyślenia...
 
Awatar użytkownika
eXo
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 58
Rejestracja: pt lis 14, 2003 7:16 pm

czw sty 29, 2004 10:13 pm

Postanowiłem rozszerzyć temat na tematy poboczne, oprócz polityki o problemy społeczne, elementy ekonomii, klas społecznych, władzy państwowej i prywatnej, a także o religię, czym nachodzę na temat oddzielnego postu. Nie wiem czy się wam spodoba ten pomysł, czekam na sugestie. Do tego czasu temat rozszerzam.
Tytuł obecny: Przekrój społeczny i kulturowy w Wolsungu.
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

czw sty 29, 2004 10:14 pm

Gerard Heime pisze:
Alfheim (choć z oporami) i Wotania poszły daleko naprzód, ale miały do tego warunki - a Koriola?


Koriola też miałą warunki - nadal jest mocarstwem kolonialnym i dominuje w handlu atlantydzkim. Kauczukiem chociażby. Jako kraj bogaty, a nie tak jak Hiszpania pozbawiony kolonii i zdewastowany okupacją i guerillą - na pewno nie przespałaby momentu na skok cywilizacyjny!

Nie bardzo pamiętam co działo się z Koriolą w czasie Wojny - czy była w obozie zwycięskim, czy przegranym? A może neutralna? To może wiele wyjaśnić...
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

czw sty 29, 2004 10:16 pm

eXo pisze:
Postanowiłem rozszerzyć temat na tematy poboczne, oprócz polityki o problemy społeczne, elementy ekonomii, klas społecznych, władzy państwowej i prywatnej, a także o religię


No w sumie to wymieniłeś właśnie składowe polityki. ;) A na sprawy religii topik już jest - chociaż spodziewam się, zę polityka Kościoła i tak trafi tutaj, a tam znajdą się zagadnienia eklezjastyczne, eschatologiczne i kosmologiczne ;)
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

czw sty 29, 2004 10:23 pm

I like it, I like it Exo! :)

Z tym, że Koriola nigdy tak naprawde nie uczestniczyła w Wojnie - ale wewnętrzne walki politycznie, podsycane przez obie strony konfliktu, stanowiły świetny poligon zarówno dla Reichwehry, jak i dla Royal Army. Warto tutaj zauważyć, że ważniejsze stronnictwa polityczne często dobijały targu z mocarstwami ościennymi, m.in. sprzedajac bardzo cenny z punktu widzenia przemysłu zbrojeniowego kauczuk (parowozy bojowe) w zamian za pomoc strategiczną i logistyczną - na co państwa te zgadzały sie chętnie, mając doskonała okazję do przetestowania swojej maszyny wojennej i przeszkolenia oficerów. Zmagania wewnętrzne zaczęły się już wcześniej, ale ich nasilenie miało miejsce dopiero po wybuchu wojny, kiedy to rozpętała się walka o przejęcie dostaw materiałów z kolonii zamorskich oba mocarstwa wymagały poparcia wewnątrz Koriolii, jak i gubernatorów prowincji zamorskich. Wszak Koriola cały czas była neutralna - a wiec jej statki mogły spokojnie pływać po zagrożonych przez Kriegsmarine i Royal Navy wodach!

Kiedy ven Rier rozpoczął kontrofensywę, Alfheim i Akwitania przerzuciły resztki swoich sił na front, i stronnictwo prowotańskie zwycieżyło. Jednak generał Francisco Fernando wbrew swoich obietnic nie wspomógł Rzeszy, tłumacząc się zniszczeniami w państwie - Koriola po prostu nie podołałaby kolejnej wojnie. Miedzy innymi dzięki temu utrzymał się przy władzy po klęsce ven Riera. Rządził jeszcze przez kilka lat, lecz podupadł na zdrowiu fizycznym i psychicznym (podobno chorował na syfilis) i w końcu zmarł. Skończył się okres marionetkowych monarchów - królowa Belladonna II restaurowała ród i przywróciła władzę królewska w całej, skłóconej do tej pory Koriolii.

Koriola więc znacznie ucierpiała w trakcie ostatnich lat, ale skuteczna (choź nieco konserwatywna) polityka królowej i umowy podpisane z koncernem Wolsung, oraz takie światłe osoby, jak Godi Jaquimo Navarro stanowią szanse na stopniowe odbudowanie potęgi kraju.
Ostatnio zmieniony czw sty 29, 2004 10:37 pm przez Gerard Heime, łącznie zmieniany 2 razy.
 
Awatar użytkownika
eXo
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 58
Rejestracja: pt lis 14, 2003 7:16 pm

czw sty 29, 2004 10:31 pm

Silencer pisze:
eXo pisze:
a tematy poboczne, oprócz polityki o problemy społeczne, elementy ekonomii, klas społecznych, władzy państwowej i prywatnej, a także o religię


No w sumie to wymieniłeś właśnie składowe polityki. ;)


Problemy społeczne, ekonomia i klasy społeczne zależą ściśle od polityki, ale polityką sensu stricto nie są. Rządy natomiast wykorzystują politykę do osiągania władzy, a religia jest oligarchistyczną formą rządów rozrzerzoną o eschatologię i specyficzną formę okazywania posłuszeństwa przez objętych nią ludzi. Temat jest więc 'ciut' szerszy. Chyba, że jako skrajny liberał chciałbyś wszystko podporządkować władzy politycznej :wink: .
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

czw sty 29, 2004 10:50 pm

Przekrój społeczny i kultura są IMNSHO węższym sformułowaniem niż "polityka"... Ale lepiej już nic nie mówię, w obawie przed przylepieniem etykietki liberała ;)

Gerard, widzę , że bardzo konsekwentnie zmierzasz do "ostatecznego rozwiązania kwestii koriolskiej". ;) Mimo wszystko nie wydaje mi się, żeby możliwy był taki scenariusz. Koriola była przed wojną raczej zbyt silnym graczem, by inne mocarstwa mogły pozwolić sobie na taki stopień ingerencji jaki opisałeś ...

Chyba, że doszło by do splotu naprawdę niekorzystnych wydarzeń (seria przegranych wojen, rozbudzenie ruchów separatystycznych wśród mniejszości) , wtedy tak. Upadek Korioli musiałby się zacząć na długo przed Wojną - a powody do tego musiałyby być niebłahe...

Aha, i nie chcę być złosliwy, ale -
Wszak Koriola cały czas była neutralna - a wiec jej statki mogły spokojnie pływać po zagrożonych przez Kriegsmarine i Royal Navy wodach!

Chyba raczej odwrotnie... Jedno słowo - "Lusitania" :(
 
Awatar użytkownika
eXo
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 58
Rejestracja: pt lis 14, 2003 7:16 pm

czw sty 29, 2004 10:59 pm

No cóż, historia Mnie oceni :mrgreen: .

Temat jest szerszy i bardziej konkretnie określa to, co chciałbym od was wycisnąć :) .

Silencer, nie bierz do siebie tego z liberałem, tacy jak ty właśnie po to są, żeby ich krytykować :razz: :wink: .
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

czw sty 29, 2004 11:04 pm

eXo pisze:
No cóż, historia Mnie oceni :mrgreen: .

Temat jest szerszy i bardziej konkretnie określa to, co chciałbym od was wycisnąć :)


I połowę postów trzeba będzie teraz wykirzyć ;P

A swoją drogą to zaczynam być za rewolucją - moze wtedy się jakaś cenzura Wami zajmie, towarzyszu eXo ;) :razz:
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

czw sty 29, 2004 11:25 pm

Coż i znowu - niech Garnek oceni.

Być może sytuacja ta nie musiała być aż tak dramatyczna, jak to opisałem. Niemniej jednak nie wydaje mi się, by ten zacofany, rolniczy kraj był w stanie doscignąć na etapie rewolucji przemysłowej takie mocarstwa jak Alfheim i Wotania - a więc zmierzch jego potęgi nie właśnie następuje, ale już nastąpił - teraz raczej powinien być etap poddźwigania kraju z upadku i wynoszenia go na poziom swiatowy (co zostało ładnie przedstawione jako optymistyczne zakończenie mojej wizji historii Korioli :)).

Natomiast do konfliktu wewętrznego nie trzeba wojny zewnętrznej (choć moze ona wystąpić w wyniku dizałań zewnętrznych) - wystarczy np. wymarcie rodu królewskiego, lub sporne kwestie zwiazane z dziedziczeniem (wariant wojny o sukcjesję hiszpańską? :))
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

czw sty 29, 2004 11:32 pm

Gerard Heime pisze:
Niemniej jednak nie wydaje mi się, by ten zacofany, rolniczy kraj był w stanie doscignąć na etapie rewolucji przemysłowej takie mocarstwa jak Alfheim i Wotania


No więc właśnie próbuje Tobie udowodnić, że nie ma powodów aby kraj ten był na początku rewolucji przemysłowej zacofany i biedny - chyba, że faktycznie doszło do któregoś z pesymistycznych wariantów, co przecież nie jest niemożliwe ...

PS. Za me starania domagam się honorowego tytułu "Advocatus Corioli" ;)

A teraz wszyscy zaśpiewajmy - "Co pooowieee Garneeeek , co poowie Gaaarnek, tra la la la la la la la" ;)
 
Awatar użytkownika
eXo
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 58
Rejestracja: pt lis 14, 2003 7:16 pm

czw sty 29, 2004 11:45 pm

Liberał, kabotyn i do tego optymista!! :wink: Silencer, oj Silencer. Niereformowalny jesteś, jak służba zdrowia :mrgreen: .
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

pt sty 30, 2004 12:13 am

Cóż, ja po prostu uważam, że potęga w handlu i wartosciowe kolonie (gwarantujące dopływ surowców naturalnych) nie oznaczają wcale, ze kraj moze zostać łatwo przekształcony w industrialną potęgę - czasem dzieje się wręcz przeciwnie... patrz przykład takiej Rzplitej Szlacheckiej - handlowała na całą Europę swoimi zasobami naturalnymi, jednak jak wiadomo taka gospodarka się załamała, głównie przez konkurencję - i Koriola ma konkurencję w postaci Ys, Alfheimu, Serenissimy - ale też poprzez światopogląd samych mieszkańców (cóż, tutaj nie mi decydować, czy w Korioli rzecz miała się podobnie - aczkolwiek Koriola to też przedewszystkim naród rolniczy) oraz ograniczenia procesu industrializacji poprzez własnie ta dominację handlu surowcem, oraz politykę wewnętrzną państwa (znów, trudno mi w tej kwestii oceniać Koriolę, ale nie wydaje mi się ona zbyt postępowa).

No i jełśi Koriola jest podobna geograficznie do Hiszpanii, no to:
Złóż niezbędnych dla rewolucji przemysłowej nie ma, musiała by oprzeć się na imporcie, a tu pojawia się luka która moga wykorzystać inne państwa. Dodatkowo, rozwój kolei (ważnego punktu w procesie rewolucji przemysłowej) utrudnia w dużej mierze górzysty lub wyżynny, słowem - niekorzystny teren.

Przy takim układzie, wystarczą np. silne próby uniezależnienia się gubernatorów w koloniach, czy jakieś ruchawki społeczne, np. wśród uciskanych chłopów, czy spór o sukcesję, jednym słowem coś, co osłabi władzę królewską - i już moze dojść do walk wewnętrznych o władzę.


Nie mówię, że ten wariant kryzysu musi być bardzo pesymistyczny, ale napewno Koriola ma okres świetności już za sobą. W okresie po Wojnie będzie więc odbudowywała swoją potęgę, będąc na równi z takimi panstwami jak Slawia czy Czernoborze.


PS. Musze dodać, że już dawno nie miałem tak wybornego rozmówcy, jakim jest Silencer :) Wogóle te forum jest wspaniałe pod wzgledem atmosfery. Zawsze tego typu dywagacje przeradzają się w flame wary albo przynajmniej ciut szarpią mi nerwy, a tu - nic! Błogi spokój i intelektualne spełnienie :). Czyżby udzielał nam się nastrój tej wspaniałej epoki dżentelmenów? :)

PS2. Garnek, gdzie ty rezydujesz teraz, w Wawie przypadkiem? Bo tak sobie pomyślałem, że może byś poprowadził sesję Wolsunga? :D
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

Kto późno spać chodzi... ;)

pt sty 30, 2004 2:50 am

OK, zgadzam się, że posiadanie kolonii nie gwarantuje udanego skoku w epokę przemysłową. Ale na pewno ułatwia :) Nawet jeżeli Koriola nie miała surowców lokalnie, można sie spodziewać, że sprowadzali by je z kolonii. W takiej sytuacji dużo zależało by od utrzymania swobodnego dostępu do szlaków handlowych - czyli zwycięstwa lub przynajmniej remisu w konfrontacji z Alfheimem. W żadnym wypadku Koriola nie podniosła by się po historii podobnej do tej z Armadą. Ale o żadnej klęsce Armady nie słyszałem jeszcze w Wolsungu.

Kolonie - założenie jest takie, ze kolonie zostały utrzymane. Nie wyskoczył wiec w połowie wieku jakiś libertador i nie wykurzył wicekróla z Tzimtzime i reszty kolonii atlantydzkich Korioli. Nie było buntu przeciw uzurpatorowi na koriolskim tronie. Te okoliczności świadczą silnie za wzmocnieniem Korioli.

Sieć kolejowa nie musiała by być bardzo silnie rozwinięta - znaczna część transportu mogłaby odbywać się morzem, centra przemysłowe Korioli byłyby zarazem portami. Surowce z kolonii również docierałyby morzem. Sprawa miała by sie podobnie jak w przypadku Morgowii - Bogate centra przemysłowe, zacofana prowincja - chociaż jest to raczej równanie do dołu.

Niebezpieczeństwa dla Korioli sa takie jak wymieniłeś: separatyzm, samowola gubernatorów, konkurencja. Pytanie czy ich natężenie było by wystarczające aby zniszczyć potęgę Korioli i zahamować rozwój przemysłowy. Start, bądź co bądź, Koriola miałby dobry... A odróżnieniu od Rzeczpospolitej , nie musiałaby cały czas toczyć wyniszczających wojen w obronie terytorium (chociaż to stwierdzenie może byc nieprawdziwe dla kolonii)

I jeszcze mój niemal koronny, acz pozaświatowy argument: Silna i wpływowa Koriola pozwoli nam 'odeuropeizować' Wanadię, dystansując się od powielania "ziemskich" realiów. Dla nas jest oczywiste, że w Hiszpanii była wojna domowa - ale nie jesteście ciekawi, co by było, gdyby jej nie było ? ;)

PS. A poza tym po co się hiszpańskiego uczę? Żeby o Koroli dla Koriolczyków pisać! ;)
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

pt sty 30, 2004 11:42 am

Cóż, w takim razie pozostaje nam ustalić jak wyglądała historia Korioli za czasów Wojny, i niedługo przed jej wybuchem. Gdyby Koriola była w tym okresie potężnym państwem, jest nawet bardziej niż pewne, iż powinna zainteresowac się polityką międzynarodową i w efekcie stanąć po jednej ze stron. Wydaje mi się, że utrzymanie neutralności podczas gdy wojny toczą sie na szlakach handlowych i w koloniach jest niemożliwe. Biorąc pod uwagę dotychczasową dominację Alfheimu w handlu kolonialnym, można założyć, że Koriola powinna związać się z Wotanią, by stworzyć przeciwwagę dla Alhfheimu, i byc może w efekcie zniszczyć jego potęgę (mówię tu o okresie przedwojennym). Z kolei jednak w oficjalnych materiałach brak informacji na temat sojuszu Koriolsko-Wotańskiego. Być może Koriola nie wsparła Wotanii, ale pytanie - dlaczego?

PS. Sądząc po tym tekście "Villianteau obwołał się cesarzem i na czele wojsk, ze smokiem na usługi ruszył na podbój świata. Po trzyletniej ofensywie cesarstwo Rovannona I objęło całą Wanadię, a wojska akwitańskie wkroczyły do Morgowii." Koriola faktycznie była okupowana przez Akwitanię.

PS2. Mógłby mi to ktoś objaśnić? "Alfheim, choć nadal silny, utracił pozycję jedynej światowej potęgi. Pozostały mu jedynie kolonie w Dekanie, Khemre i Tzitzimime oraz Winlandia z jej wojną domową."
Czyżby to oznaczało, że Koriola nie włada Tzitzimime?
 
Awatar użytkownika
eXo
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 58
Rejestracja: pt lis 14, 2003 7:16 pm

...

pt sty 30, 2004 3:24 pm

Cholera ile wątków...

Mogę skorzystać tylko z tego co wiem. A skoro nic nie wiemy o konfliktach i historii, poza zarysem, to korzystajmy, póki możemy, z danych z 'Naszego Świata'.
Nie zgodzę się z panem, Panie Heime, że Koriola musiała opowiedzieć się po którejś za stron. Tak zresztą było 'u nas'. Wewnętrzne spory, podsycone sytuacją zewnętrzną, groźbą przeniesienia działań wojennych na tereny państwa i kolonii, to wszystko mogło powstrzymywać konserwatywny reżim. Cóż, mógł on się starać o zachowanie względnej równowagi między wojującymi mocarstwami, a jego dotychczasowa pozycja zapewniała mu posłuch u obu stron. Kolonie mają to do siebie, że zazwyczaj są dalej od 'ognia' królewskich salonów. Co to może powodować? Choćby większą 'elastyczność' poszczególnych zarządców, mogą przecież oni na własną rękę udostępniać swoje tereny poszczególnym stronom konfliktu. Mogą postanowić działać na własny rachunek, korzystając z praktycznej bezsilności stolicy, oderwać się od mocarstwa, jakim była Koriola. Najogólniej rozpad.
Koriola, była moim zdaniem, pod koniec wojny wewnątrz tak bezsilna, że musiała poprosić o pomoc inne mocarstwa. Przez lata wojny na jej terenach mogły pojawiać się zarówno wolne grupy banitów lub dezerterów, godzących się w zamian za azyl wpółpracować z reżimem (monarchią). Szpiedzy, dyplomaci, wreszcie Wotańskie zarządzenie o "Nieograniczonych działaniach podmorskich", dający flocie argument do nieograniczonych działań: blokowania portów, torpedowania konwojów z kolonii, nie tylko Koriolskich oczywiście.
Linia kolejowa nie tyle, że nie musiała być rozwinięta, lecz po prostu nie było na nią zapotrzebowania, no i środków oczywiście (górzysty teren, konieczność importowania surowców, brak wykwalifikowaych inżynierów i konstruktorów). Koriola, od czasów odkrycia Nowego Świata, dominowała na morzach i oceanach. Tradycyjnie rozwijała flotę i handel morski, rywalizując z Alfheimem. Wojna dała możliwość Alfheimowi dominacji na oceanach, zredukowała handel Korioli i jej potencjał zewnętrzny. Wewnątrz niestabilna nie stawała się powoli zależna od innych mocarstw i straciła pozycję. Akwitańczycy wylądowali w Korioli pod koniec wojny, na wyraźną proźbę dworu, dla "ustabilizowania sytuacji", pacyfikacji wolnych grup i oddziałów Wotańskich, zajmujących północną część państwa.
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

śr lut 04, 2004 12:31 am

Może być coś w tym rodzaju: Koriola i Alfheim od samego odkrycia Atlantydy i Winlandii konkurowały o wpływy na tamtych terenach. Doszło do serii konfliktów, w których obie strony wysłały do Winlandii i Tzimtzime znaczne kontyngenty, korzystały z pomocy sprzymierzonych orczych plemion i flot kapersko-korsarskich.

W końcu, dzięki arbitrażowi Patriarchy, została ustanowiona linia graniczna stref wpływów wzdłuż xx równoleżnika. Na południe od tego znalazło sie Tzimtzime, na północy rozległe prerie Winlandii.

Po wojnie niepodległościowej na terenach na północ og tej linii powstała LWH. LWH swą niezależność zawdzięczałą stanowi równowagi sił pomiędzy oboma kolonialnymi sąsiadami. Po pewnym czasie Koriola zaczęła łakomie zerkać na terytoria na północy - wg traktatu bedące w strefie wpływów Alfheimu.

Ktoś musiał wykonać pierwszy ruch....


PS. A do omówienia jeszcze pozycja Akwitanii, państw północnej Wanadii, potęg sunnirskich, Khemre, Aksum no i najbardziej łakomy kąsek, czyli dalekowschodni szogunat... :)
 
Awatar użytkownika
Garnek
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1469
Rejestracja: wt maja 13, 2003 3:32 pm

śr lut 04, 2004 9:28 am

Prawda jest taka, że trochę naplotłem głupstw z Koriolą :-)
Po częsci wynikło to z odstępu czasowego w jakim pisałem niektóre materiały, po części ze zwykłej niezauważonej pomyłki.

Gerard Heime pisze:
Alfheim, choć nadal silny, utracił pozycję jedynej światowej potęgi. Pozostały mu jedynie kolonie w Dekanie, Khemre i Tzitzimime oraz Winlandia z jej wojną domową."
Czyżby to oznaczało, że Koriola nie włada Tzitzimime?


Oznacza to, że Garnek się pomylił i nie zauważył. Tzitzimime jest Koriolskie.

Dotychczas wyobrażałem to sobie tak - na początku kolonizacji szanse były mniej więcej równe. Alfheim od północy dotarł do Winlandii, Koriola od południa do Atlantydy a Serenissima od wschodu (przez cieśninę między Lemurią a Sunnirem) do Dekanu i archipelagów Oceanu Południowego.
Potem rozwój tradycyjnej magii w Alfheimie zaczął dawać mu przewagę. Nałożyło się na to przyjście ormijskiego Proroka, co zaszkodziło interesom Serenissimy na wschodzie. Dekan trafił do Alfheimu. Koriola Tzitzimime utrzymała, ale inne kolonie zaczęła tracić.
Potem przyszedł Villanteau i Korioli nie okupował, ale uczynił ją (przejściowo) lennikiem. Mamy z tego okresu parę akwitańskich kolonii.

Podczas Wojny Koriola ciążyła bardziej ku Trójmonarchii i Serenissimie niż Wotanii.

Obecnie jest silniejsza niż w Europie, pozostała mocarstwem kolonialnym i radzi sobie nawet nieźle. Ale w wyścigu o supremację szans nie ma - zbyt mało na razie zainwestowała w Nową Magię. Stąd zresztą poważne plany industrializacji Tzitzimime.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

czw lut 19, 2004 5:29 pm

No to moze bardziej swojsko.
Co ze Slawią? Jak układała sie jej historia? Czy była pod zaborami, czy slawini walczyli o wolność swojego kraju? Czy Wotania dokonała zdradzieckiej napaści na swojego wschodniego sąsiada? Czy Slawia dostała się po Wojnie do strefy wpływów Morgowiańskich?
;)

W skrócie - co działo się ze Slawią w latach na przededniu konlifktu, podczas, i po Wojnie.
 
Awatar użytkownika
Malkav
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 539
Rejestracja: wt lis 04, 2003 9:30 pm

pt lut 20, 2004 3:23 pm

Proponuje taka wersje wydarzen:
We spoźnym sredniowieczu (ichniejszym) mial miejsce najazd orkówna ziemie Wanadii. Cala Morgowia, Slavia oraz Czarnoboże dostly sie pod ich panowanie. Orkowie osiedlali sie na okupowanych terenach. Wladze sprawowali sami lub miejscowi pod ich wplywami. Z czasem jednak ich wpływy zaczęły słabnać. Wielkie państwo stworzone przez Orki ulegało stopniowemu rozpadowi. Centralna wladza slabla, a wielkie imperium orkow zamienialo sie w mniejsze panstwa. Państwa w koncu uzyskaly niepodleglos. Orkowie mimo narzuconego jarzma, nie wtracali sie kulture i religie, tak wiec mogly one rozwijac sie swobodnie.

W miedzy czasie mieszkancy buntowali sie wielokrotnie. Jednakże bez wiekszych sukcesow. Powstania byly krawo tłumione, a buntownicy wysylai zostali w nieznane tereny.

Pozostalosci po Orkach to orczy obywatele w/w państw, kilka terminow w kazdym z jezykow, głownie dotyczacych pieniedzy i wojska oraz wiele technik wojskowych.

I jak sie podoba ?
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

pt lut 20, 2004 8:17 pm

Ale co dalej? Moja wersja jest taka:

Rzeczpospolita Slawijska przeżywała potem okres wzrostu swojej potęgi. Była mocarstwem na równi z Wotania czy Alfheimem. Była ogniwem łaczącym dziki, zimny światem Morgowi, egzotyczny światem Sunniru i Imperium Atmanu, oraz zachodnią Wotanię. Jednak okres potegi skończył się równie szybko, jak zaczął. Slawijska szlachta, zacofana, pogrążona w zatargach, myśląca tylko o sprawach prywatnych, uległa mocarstwom ościennym. Gospodarka i wojsko upadły. Wotania korzystając z okazji zagarneła zachodnie ziemie Slawii, Morgowia wschodnie, Hrimthorst mały północny skrawek zwany Liwonią, a Ostria - połuidniowe rubierze. Ostał się tylko nieporównywalnie mniejszy obszar Królewstwa Slawii, wraz z Gniazdem. nie było jednak za późno na reformy - Konstytucja Kwietniowa, pierwszy taki dokument w Wanadii, dała szansę na szeroko idące zmiany. jednak przy silnej presji zewnętrznej wprawadzanie ich było bardzo trudne. Szansa przyszła wraz z marszem Rovannona Villanteau na Morgowię, kiedy to Królestwo Slawii proklamowało powstanie Drugiej Rzeczypospolitej Slawijskiej, która w ramach sojuszu z Villenteau odzyskała ziemie wcześniej zagarnięte. Jednak wraz z odwrotem wojsk Akwitańskich spod Olegradu zakończył się krótki okres odrodzenia Slawii. Wrogowie Slawii odzyskali zajęte wcześniej ziemie, choć nie wszystkie, gdyż wojna ta była wyczerpująca dla obu stron.
Gdy wybuchła Wojna, Slawia była dalej sprzymierzona z Akwitanią, a ta - z Morgowią (choć stosunki Slawijsko - Morgowijskie były dość oziębłe). Gdy Morgowia ogłosiła powszechną mobilizację, i przesunęła swoje wojska na granicę ze Slawią, Wotania, w obawie przed zagrożeniem ze wschodu, wtargnęła na ziemie Rzeczypospolitej, w tzw. "ataku prewencyjnym". Morgowia również ruszyła do boju i na ziemiach Slawii rozpętalo się straszliwe piekło.
Front zamarł podczas wojny dżentelmenów. Do boju za to ruszyli powstańcy, i żołnierze siła wcieleni do armii obu stron. Była to walka skierowana głównie przeciwko Morgowii - ruch ten popierała Wotania, mając nadzieję na stworzenie państwa buforowego, które będzie strzegło jej wschodnich granic. Wkrótce Namiestnik Ryński rozpoczął odbudowę kraju, nie zaprzestając jednak dalszych ataków na wschód.
Przełamanie się frontu na zachodzie mocno zaniepokoiło Namiestnika. Wotania nie mogła i nie chciała udzielić pomocy Slawii, która była teraz coraz zacieklej atakowana przez Morgowię, i straciła wiele ziem na wschodzie. Ryński nawiazał więc kontakt z Alfheimem i rozpoczął rozmowy, mające w celu umocnić poparcie państw zachodnich dla Slawii. Na tron Slawii powrócił król z dynastii Piastuna, który uciekł z kraju podczas najazdu wotańskiego. Zdawało się, że Wotania upadnie, ale wtedy przyszły Pola Nordalii i ven Rier. Akwitania upadła pod ciosami licza, zaciekle i desperacko bronił sie Alfheim. Rier postanowił też zaatakować dla przykładu Slawię. Traktat Morgowii i Rzeszy miał zagwarantować podział Slawii miedzy te dwa mocarstwa. Slawia zniknęła z map, ale ruch oporu działał, i Wotania jak i Morgowia poniosły ciężkie straty. W koncu też Wotania ruszyła na Morgowię, ale jak Villenteau przegrała u bram Olegradu, a na zachodzie ruszyła nowa ofensywa Alfheimu. Ven Rier upadł. Rzeczpospolita musiała zgodzić się na spore strat na rzecz Morgowii, w zamian za pewne (całkiem zresztą pokaźne) ziemie uzyskane na Wotanii. Morgowia miała spory wpływ na stworzenie nowego parlamentu slawijskiego, a ambasador Morgowii, książę Zajcew był obok króla Piastuna najważniejszą osobistością.

Jednak niechęć do morgowian szybko dała się we znaki carowym namiestnikom. Slawia, choć walcząca z poważnymy trudnościami natury gospodarczej, jak i społecznej, dała radę wyprzeć figurantów morgowiańskich i sprzymierzyła się z Alfheimem (choć, jak mawia wielu slawijczyków, to przymierze niewiele więcej od gówna jest warte). Pesymiści prognozują kolejną wojnę na wschodzie. Slawia musi tez radzić sobie z agresywną w swojej polityce Wotanią, która dąży do odzyskania zagarniętych ziem. Co prawda król Piastun odmówił ostatnio prawa do wykupu sporej części ziem województwa dymnickiego (dawniej land Dymnitz) wotanskiemu koncernowi Wolsung, i ogłosił wszem i wobec, iż "ziemie odzyskane są pod wieczystą opieką slawisjkich osadników", to jednak wielu innych polityków liczy się z potęgą Wotanii i godzi się na ustępstwa w tej kwestii.

Mam nadzieję, że spodoba sie Garnkowi :D
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

sob lut 21, 2004 12:35 am

Mnie sie pdoba... chociaż moża by to trochę "odeuropeizować" , również traktat morgawsko-wotański niezbyt mi się pdoba (nie wiem czy były do tego podstawy, w końcu oba państwa były wrogie w czasie Wojny, a w Morgowii nie miała miejsca wymiana rządu, dalej władzę dzierżył ten sam Car. (?? - chyba, że jednak np. Car się zmienił, a nowy zawarł separatystyczny rozejm z Wotanią i uderzył na ven Riera dopiero później w czasie Wojny, po odzyskaniu sił i powszechnej mobilizacji; Byłoby to zresztą czynnikiem decydującym dla osłabienia frontu zachodzniego i powodzenia alfheimskiej ofensywy). Morgowia miała niewielkie wpływy w Slawii w czasie wojny, gdyż z większości terenów (zarówno formalnie slawijskich jak też wcześniej zagarnietych) wyparły ich wojska wotańskie.

Największe wpływy Morgowii w Slawii były tuż po Wojnie Letniej , która wybuchła na skutek akcjii wojskowej podjętej przez Morgowie w celu obalenia Konstytucji Kwietniowej. Morgowia w owym czasie była jednak nieco słabsza względem Slawii (która nadal była mocarstwem, chociaż w stanie zaawansowanego rozpadu) niż Rosja względem Polski w analogicznym okresie naszej historii.

Slawijczycy toczyli wojnę z dużym powodzeniem od maja czerwca do pażdiernika, dopóki Wotania nie zagroziłe podjęciem "akcjii policyjnej" w przymierzu z Morgowią, rzekomo w obronie prześladowanej w czasie działań wojennych mniejszosci wotańskiej w Slawii. Dopiero wówczas Slawia zawarła zaiweszenie broni i poczyniła ustępstwa na rzecz agresywnych sąsiadów, zachowujac jednak Konstytucję i okrojeone terytorium z Gniazdem.

Wpływy Wotanii , Morgowii, a także Trójmonarchii, która wystąpiła w roli "rozjemcy" były silne. Był to jednak ostatni akt solidarności obu sąsiadów, którzy w późniejszym czasie, a zwłaszcza po upadku Rovannona, zaczęli konkurować o wpływ polityczno-gospodarczy w Slawii.

Z czasem wpływ Wotanii zaczął rosnąc, a Morgowii słabieć. Zachęcona Wotania zaczęła popierać separartystyczne dązenia swojej mniejszości w Slawii, co stało sie jednym z pretekstówdo najazdun na Slawię w czasie wojny. Widząc wzrost natarczywości sąsiada, Slawia scementowała swój pakt wojskowy z Akwitania, i , przez przedłużenie, z Morgowia, co spowodowało rozdźwięk między Slawiią a Wotanią i przyspieszyło atak.

PS. Gerard: A czy Konstytucja została uchwalona pierwszego ? :D
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

sob lut 21, 2004 1:15 am

Co do stosunków morgowiańsko-slawijskich na przededniu Wojny. Było to conajwyżej małżeństwo z rozsądku, i to patrzące sobie cały czas na ręce. Wielu slawijczyków niebezpodstawnie zakładało, że wojska morgowiańskie, które miały by przemaszerować przez Slawię by zaatakować Wotanię na mocy Akwitańsko-Morgowianskiego porozumienia, mogłyby się po prostu zatrzymać i rozpocząć okupację Slawii, która, rzecz jasna, nie miała by szans się bronić. Nastroje te podsycał wywiad Wotanii, co spowodowało dodatkowe opuźnienia w rozpoczeciu działań wojennych na wschodzie (Morgowia zaatakowała by dawno, gdyby nie upór strony slawijskiej). Gdy jednak wydawało się, że Morgowia wkroczy na ziemie Slawii, nie zważając na konsekwencje (w tym czasie naciski Akwitanii i Alfheimu na Slawię były ogromne, powodowane potrzebą stworzenia drugiego frontu, więc mogło by to ujść na sucho) Wotania rozpoczęła atak uprzedzający, pragnąc odsunąć front zdala od swojego terytorium.
Co ciekawe, wielu historyków nie jest pewnych, czy to był jedyny możliwy wariant wydażeń. W owym czasie byli nawet zwolennicy polityki przyjaźni z Wotanią i wspólnego ataku na Morgowię. Być może Slawia stawiłaby opór wojskom carskim, a król Piastun podpisałby porozumienie z kanclerzem Rzeszy. Jednak odbyłoby się to być może kosztem roszczeń terytorialnych wobec Slawii, które pozostawały aktulane cały czas od epoki Villenteau.

Co do traktatu Wotania-Morgowia. Oba państwa były wyczerpane Wojną, nastroje społeczne, szczególnie w Morgowii, groziły rewolucją (na szczęście carska Ochrana wyłapała i rozstrzelała spiskowców, szykujących przewrót). Ven Rier wiedział, że walka na dwa fonty nie może skonczyć się zwycięstwem Wotanii, więc musiał zakończyć działania wojenne na wschodzie. Morgowia musiała przegrupować swoje siły. Pojawił się problem Slawii, która przeszkadzała w ewentualnym ataku obu ze stron (osoba ven Riera skutecznie oziębiła stosunki Slawijsko-Wotańskie, nie było szansy na wolny przemarsz na wschód; znienawidzony car mógł tylko mażyć o poparciu slawijczyków). Należało pozbyć się terytorium buforowego, co też zrobiono. Dla obu stron było jasne, że traktat nie oznacza pokoju - jedynie uprzątnięcie ringu i poprawienie rękawic przed ostatecznym pojedynkiem.

EDIT:

I jeszcze nieco o stosunkach Slawijsko-Akwitańskich.
Dlaczego właściwie Slawia zwlekała z atakiem na Wotanię? Czy sojusz ten był nic nie wart? Wydaje się, że tak. Podstawą polityki proakwitańksiej było tworzenie przeciwwagi dla Wotanii, co rzeczywiście miało miejsce. Slawia tłumaczyła się zbyt małym potencjałem wojskowym, by zaaakować Wotanię - miogła stanowić conajwyżej uzupełnienie sił Morgowii. Z kolei domagała się gwarancji od strony morgowiańskiej, że ew. przemarsz wojsk carskich przez Slawię nie zakonczył by się zajęciem tych ziem. Akwitania robiła co mogła, ale wrzynajace sie coraz głębiej wojska Wotanii stawiały ją w nienajlepszym położeniu, i było jasne, że Morgowia słuchać nie będzie. Wydawało się niemożliwe, iż sojusz z Akwitanią jest jeszcze coś wart. To tylko zmniejszyło szansę na porozumienie na lini Gniazdo-Olegrad. Slawii zaczął palić się grunt pod nogami - według prognoz Wotania miała stracić znacznie siły w wyniku walk na zachodzie, co pozwoliłoby na wkroczenie na teren Rzeszy bez osłabienia wschodniej granicy. Niestety, Wotania zdawała się w tym starciu nie słabnąć. Akwitania i Alfheim stały się coraz bardziej desperackie i było jasne, że poświęcą Slawię jako ofiarę dla militarnego wsparcia morgowiańskiej bestii. Polityka przeciwagi dla Wotanii zawiodła, powstała silna grupa promorgowiańska popierana przez Akwitanię. Groziło to rzecz jasna Wotanii, która wykorzystała pewne prowotańskie koła generalskie Rzeczypospolitej. Wkroczenie na teren Slawii było zgoła bezkrwawe, gdyż ci generałowie zapewnili bezpieczny przemarsz i oferowali wparcie w walce swoim nowym sojusznikom. Wtedy do boju ruszyła Morgowia, i jak to się mówi - zaczęło się. Państwo było podzielone na dwa obozy, po obu stronach frontu, a slawijczycy walczyli pod sztandarami dwóch obcych mocarstw.

A konstytucja jest z 23 kwietnia.
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

sob lut 21, 2004 10:59 pm

OK teraz wszystko ma ręce i nogi. A więc przystąpienie Slawii do Wojny wyglądało tak:

Kilka kluczowych osób w slawijskiej generalicji sparaliżowło działania obronne na zachodniej granicy, co pozwoliło Wotanii bez większych przeszkód zająć znaczną część terytorium Slawii. Dywizje slawijskie w tej części kraju zostały rozbrojone i internowane, a ich sprzęt zarekwirowany. Później posłużono się nimi do stworzenia Slavische Wehrmacht, czyli armii slawijskiej złożonej z ochotników walczącej pod dowództwem wotańskim. Jednocześnie agenci SW przenikali na tereny pod kontrolą Morgowii, aby organizować tam antymorgawską partyzantkę. (po zajęciu tych terenów przez Morgowię)

Wraz jednak z słabnącą pozycją Rzeszy pod koniec Wojny, dowództwo SW wymówiło posłuszeństwo wotańskiemu Oberkommando i zostało rozwiązane, a jego żołnierze doczekali końca Wojny w wotańskich obozach jenieckich lub zbiegli na wschód aby przyłączyć się do armii rządowej.

Rząd slawijski w odpowiedzi na to zezwolił na przemarsz wojsk morgawskich przez Slawię. Morgawski minister spraw zagranicznych spreparował jednak tekst traktatu, z którego wynikało, że Slawia ma zostać morgawskim protektoratem. Odpowiednie klauzule, oznaczone jako tajne, zostały przesłane Alfheimowi i Akwitanii, które dążąc do odciążenia frontu, przystały na nie na konferencji morgawsko-alfheimsko-akwitańskiej w Fedorogradzie. Wydarzenie to stało się znane w świadomości Slawijczyków jako "zdrada fedorogradzka".

Jednak z morgawskimi dywizjami okupującymi de facto kraj, Slawia mogła jedynie zaakceptować istniejący stan rzeczy. Aby uniknąć jednak zbyt dużego wpływu Cara na sprawy wewnętrzne i zagraniczne Slawii, rząd slawijski udał się na wychodźstwo do Alfheimu. Był to jednocześnie symboliczny akt sprzeciwu wobec morgawskich działań w Slawii. Ewakuowano też do Alfheimu część floty i lotnictwo.

Nastąpił krwawy okres walk na terytorium Slawii. W tym czasie obie strony czyniły dużo, aby przeciągnąć Slawijczyków na swoją stronę, co nieco tylko łagodziło wojenne cierpienia narodu. Wotania i SW po jednej stronie starły się z Morgowią i slawijskimi wojskami rządowymi. O ile jednak pierwsze reprezentowały zgrany front, o tyle drugie tworzyły wzajemnie ogromne trudności w kooperacji. Car używał slawijskich korpusów do "zatykania" najniebezpieczniejszych kawałków frontu. Slawia oprotestowywała każde posunięcie Morgowii dotyczące spraw wojskowych czy też cywilnych w Slawii, utrudniała też zaopatrzenie morgawskich dywizji na swoim terytoriumm, często ukrywając magazyny z bronią, żywnością czy węglem do maszyn bojowych. Wskutek tych niesnasek i braku kooperacji, Wotania zadała w początkowej fazie walk duże straty Morgowii i wojskom slawijskim, zajmując większą część terytorium Slawii. Na tych terenach zaczęła działać kolejna, tym razem antywotańska partyzantka slawijska.

(tu jest koniec okresu Wojny Dżentelmenów; opcjonalnie: w tym momencie Wotania i Morgowia zawarły 6-miesięczne zawieszenie broni, aby odzyskać siły. Wotanii było to potrzebne, aby odeprzeć wielką ofensywę aliantów na zachodzie, Morgowia miała nadzieję na zakończenie powszechnej mobilizacji)

Wotania, aby zniechęcić partyzantów do ataków, obsadzała część magazynów i innych obiektów żołnierzami SW. Nie przewidzieli jednak, że akcje przeciw partyzantom oraz duże straty slawijskich wojsk rządowych podkopią morale ochotników z SW. To, w połączeniu z podjętą przez Morgowię kontrofensywą oraz przejęciem władzy przez ven Riera, przeważyło szalę. Dowództwo SW wymówiło lojalność Rzeszy, zaś wiele garnizonów i fortów obsadzonych przez ałogi SW po prostu poddało się Morgowii.

Rzesza była jednak daleka od upadku. Ven Rier szalał z wściekłości. Morgawska kontrofensywa, z początku rozwijająca się planowo, zakończyła się fiaskiem, gdy do walki wkroczyli nieumarli. Nastąpił tragiczny dla Slawii okres venrierowskiej okupacji, kiedy to partyzanci slawijscy zostali uznani za bandytów, a wojska wotańskie dopuszczały się wielu okrucieństw na ludności. Jednak, dzięki tradycjonalistycznym kołom w Oberkommando, represje ominęły żołnierzy którzy już znajdowali się w obozach jenieckich.

Efektem tych działań ven Riera była depolaryzacja społeczeństwa Slawii. Partyzantka antywotańska przybrała na sile. Dowództwo slawijskich wojsk rządowych zaprzestało kunktatorstwa i sprawniej koordynowało działania z armią carską. Wreszcie wielka nowa ofensywa Morgowii, korzystającej, chociaż na wąską skalę, ze zdobyczy Kuźni, na wschodzie stworzyła warunki do podjęcia analogicznych działań przez aliantów. Dni Nieumarłej Rzeszy były policzone.

...z cyklu Sensacje XIX wieku (tudu, tudum, tudum, tudum, tuu-dum ;) ) Nie wiem czy to co nastukałem ma chociaż powierzchowny sens ;) więc liczę na wasze opinie
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

sob lut 21, 2004 11:37 pm

Hmmm ale mam wrażenie, że ty odchodzisz znacznie od tego, co napisałem :)

W twojej wizji konflikt trwa niemal nieprzerwanie...

Pierwsz akapit się zgadza, jest to rozwiniecie tego, co napisałem...

Król i jego stronnicy uciekł podczas początku pierwszej fazy konfliktu (przed Wojną Dżentelmenów)

Natomais tdalej już się gubię. Ja założyłem, że na wschodzie nastąpił kruchy "pokój", podobnie, jak na zachodzie. Tzn, formalnie była to wojna, ale zawieszono broń, i incydenty zdażały sie rzadko, a bezposrednie natarcia - wcale.
Powstało państwo buforowe, pod przywódctwem jednego z prowotańskich generałów, Namiestnika Ryńskiego (aluzja jest tu chyba widoczna? :)). Wotania oddała swoje tereny prawie bezkrwawo (były pewne incydenty, ale ograniczone) natomiast walka z Morgowią była już bardzo poważna (odpowiednik wojny polsko-bolszewickiej). Slavishe Wehrmacht przestał byc członem Reichswehry i przekształcił się w Slawijskie Siły Zbrojne. Ale nadal generałowie Slawijscy uczyli się w akademii wojskowej w Heimburgu i na wotańskich poligonach.

Kiedy Wotania zaczęła przegrywać (III faza, pomiędzy Wojna Dżentelmenów a Nieumarłą Rzeszą) na wschodzie rozegrała sie Bitwa o Gniazdo. Maisto obroniono, ale sytuacja była żałosna. Slawia zaczęła paktować znów Alfheimem i Akwitanią, a na tron powrócił proalfheimski Piastun. Ryński pozostał naczelnym dowódcą wojskowym.

Wtedy nadszedł czas ven Riera. W porozumieniu z Morgowia zaatakował on Slawię i podbił ją. Następnie, maszyna wojenna ruszyła dalej na wschód. Cofając się po klęsce pod Olegradem, zniszczyła spora częśc Slawii, paląc za sobą mosty. Po czym Slawia została "wyzwolona" przez Morgowię i teraz to Morgowia dyktowała warunki. Zdrada Fedorogradzka mogła dotyczyć utworzenia nowego slawijskiego rządu, który miał być promorgowiański, i niemal podległy Morgowii (nie formalnie, co prawda). Ale to już dzieje poWojenne.
Slawijczycy walczyli u boku morgowian, ale w zasadzie nie mieli wyboru - ich kraj był okupowany przez bestialskiego licza, który dopuścił sie na ich ziemiach licznych, potwornych zbrodni. Wielu sie spodziewało, ze Morgowia zajmie potem Slawię, ale nie było to wcale gorsze od obecnej sytuacji. A współpraca miedzy tymi siłami wygladała tak, jak napisałeś.

Co do ewakuacji do Alfheimu - owszem, mogło to mieć miejsce, podczas ofensywy ven Riera. Król mógł uciec spowrotem do Alfheimu, razem ze swoimi współpracowniakmi, i co ciekawe, naczelnikiem Ryńskim, który szczerze nienawidził ven Riera - za to to on był przedstawicielem Alfheimu podczas negocjacji po obaleniu licza, ze wzgledu na swoje sympatie z generałami wotańskimi - trzeba przyznac, ze wielu z nich po prostu bało się ożywionego nekromanty. Stamtąd koordynowano po wojnie działania przeciwko Wotanii a potem przeciwko Morgowii. W końcu, już w parę(naście?) lat po wojnie Car musiał ostatecznie ustąpić i wycofać resztę wojsk ze Slawii. Król oraz Namiestnik powrócili wtedy do kraju.
 
Awatar użytkownika
Garnek
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1469
Rejestracja: wt maja 13, 2003 3:32 pm

ndz lut 22, 2004 12:04 am

Aleście mi dali do myślenia :-)
Podobają mi się te pomysły, ale muszę je sobie dokładnie przeanalizować i zobaczyć, czy pasują do całości.
Zasadniczo jest parę elementów, które zdecydowanie odróżniają sytuację Slawii od Polski i być może wpłyną na wojenną historię.
Slawia jest i pewno zawsze będzie ograniczona do terytorium, które miała kiedy Piastun zabił smoka. Ziemię, ludzi i władcę połączyła smocza krew i klątwa. Co z tego wynika? Po pierwsze wszystkie zdobycze terytorialne są po pewnym czasie tracone. Po drugie, utracone ziemie w końcu wracają do Slawii. Dlatego nie było nigdy tak poważnych zaborów, jakie przydarzyły się Polsce. Ale nie będzie też raczej trwałych zysków po Wojnie. Dymnik został co prawda zyskany na Wotanii, ale był już slawijski kilkakrotnie. Trudno jednoznacznie stwierdzić, na jak długo wrócił.
Kolejna sprawa jest taka, że wszystkie epizody emigracyjne muszą być krótkie i są traktowane jako zupełna ostateczność. Na obczyznie smocze dary zanikają i król musiałby być skrajnie zdesperowany, żeby wpakować się w taką sytuację :-).
No i jeszcze jedna rzecz, bardziej klimatyczna niż merytoryczna - Slawia ma od tysiąca lat jedną dynastię. Nie było Jagiellonów, nie było królów elekcyjnych. W związku z tym wszystkie dekoracje (i parę głebszych mechanizmów też) są "piastunowskie", miejscami wręcz anachroniczne.

No. Dolałem trochę oliwy do ognia i idę myśleć, jak to poukładać w składną całość.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

ndz lut 22, 2004 12:21 am

Oczywiście, uzwgledniłem to w swojej historii. Slawia była najezdżana, i taciła swoje ziemie, odzyskiwała, i traciła, i tak w kółko. Był w zasadzie tylko jeden, no, półtora rozbioru - Slawia nie straciła wtedy niepodległości. Podczas panowania Villenteau odzyskala swoje ziemie, ale potem - znowu stracila. Potem przetoczył się front, Slawia się odrodziła, walczyła z Morgowią przy wsparciu Wotańskim, i mimo pewnych sukcesów front się cofnal znów na zachód, potem był ven Rier i okupacja, potem znowu wyzwolenie, ale i silne uzależnienie od Morgowii, teraz z kolei Slawia jest teoretycznie wolna i niepodległa, ale Morgowia i Wotania ostrzą kły i robią sobie apetyt na ten mały, paskudny kraik...
Niewesoła historia, co? :D

Aha, jak coś w końcu wywnioskujesz z tego wszystkiego, to dasz znać i napiszesz, co i jak? :)
 
Lenartos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1805
Rejestracja: czw lis 06, 2003 6:25 pm

ndz lut 22, 2004 12:36 am

Widzisz Gerard, to trochę przypomina ciuciubabkę, bo z 2 zupełnie różnych wizji prubujemy wykuć 1 spójną. Ja jestem skłonny poświecić konflikt slawijsko-morgawski, bo nie wydaje mi się za stosowne, żeby sojusznik Akwitanii był wrogiem Slawii, skoro było to stronnictwo gotowe poprzeć ją przeciw zaborczej Wotanii. Ty z kolei jesteś bardziej amtymorgowijski w swojej wizji. Poza tym widze warunki do rozejmu wotańsko-morgawskiego , ale nie widzę takowych do traktatu rozbiorowego miedzy tymi państwami w środku trwajacej Wojny!

To co napisałeś miałoby sens, gdybyśmy założyli, że na początku Wojny Slawia była bardzo pro-wotańska. Tak bardzo, że to ci, którzy byli skłonni paktować z Morgowia (i , przez przedłuzenie, z Alfheimem i Akwitanią) musieli w tym celu wywołać rokosz. Dopiero dojście do władzy ven Riera zmieniło orientację Slawii...

Muszę wydrukować sobie ten wątek, artykuł o Wojnie, siąde jutro nad nim z kartką i długopisem i sporóbuję pomysleć nad czymś spójnym z obu wizji...

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości