czw cze 26, 2014 3:52 pm
Korbel, wydaje mi się, że Tobie się coś pomyliło. Albo mi, ekspertem w dziedzinie uzbrojenia i taktyki walki kawalerii na przestrzeni wieków nie jestem.
W galopie jeźdźcy głównie przeciwników nabijali, używali pchnięć a nie cięć. Z kilku prostych powodów.
a) W pełnym galopie zanim ty weźmiesz zamach nawet krótki, to przeciwnika już dawno minąłeś.
b) Przeciwnik nie stawał przeciwko galopującej konnicy na otwartym polu, będąc uzbrojonym tylko w krótko zasięgową broń jednoręczną, bo to się kończyło jatką. Używano pik i innych broni zasięgowych: drzewcowych (najczęściej) lub metalowych (rzadko), względnie długich, tak by upadający i umierający wierzchowiec nie zabił cię samym impetem ciała. I próbowano zabijać głównie wierzchowce, a nie celowano w jeźdźców. Chodziło o zasięg, do wierzchowca było zdecydowanie bliżej niż do jeźdźca.
c) Jeżeli przeciwnik nie miał żadnej broni zasięgowej a szarżowała na niego konnica, to próbowano chować się za wszelkimi przeszkodami: naturalnymi czy sztucznymi, tak by galopujący jeździec musiał przeskoczyć nad nią, i zawrócić, co równało się z zatrzymaniem konia.
d) Szabel czy mieczy bastardzich (w europejskim średniowieczu) używano dopiero w zwarciu a nie w szarży. Np husaria polska w zależności od przeciwnika w szarży albo używała pik (o długości 5-6 metrów), albo ostrzeliwała przeciwników (zwłaszcza Tatarów), albo używała koncerzy. Ale nie szabli.
W zależności od epoki zmieniało się wyposażenie samej konnicy jak wyposażenie piechoty, która musiała przeciwko niej walczyć. Posłużę się kilkoma przykładami z naszego podwórka.
W średniowieczu w czasie naszej najsłynniejszej bitwy pod Grunwaldem, konnica a właściwie chorągwie rycerskie walczyły przeciwko wrogim chorągwiom rycerskim. Postawienie piechoty na przeciwko rozpędzonej chorągwi, nawet jeśli była ona uzbrojona w kusze, pawęże i wszelakie piki, na otwartym, nieprzygotowanym do obrony terenie, równało się rzezi. Na czele chorągwi stali najlepiej wyposażeni rycerze uzbrojeni w kopie, po bokach gorzej wyposażeni ale nadal uzbrojeni w broń drzewcową. Środek chorągwi wypełniali pachołki, lepiej lub gorzej wyposażeni (w zależności od majętności rycerza u którego służyli) uzbrojeni w kusze. W szarży na inną chorągiew najpierw pachołki ostrzeliwali wroga z kusz tzw nawiją (nad głowami towarzyszy), a potem dochodziło do kontaktu. Najpierw w ruch szły kopie a dopiero po utracie impetu miecze, młoty bojowe i inna broń ręczna. I na tym etapie bitwy nikt się nie certolił w branie jeńców, bo było to niemożliwe. Obalony przeciwnik był tratowany przez konie wroga lub własne. Dopiero po spędzeniu z pola wrogich rycerzy (to oznaczało, że bitwa była już wygrana) dochodziło do wyrzynania piechoty i to najczęściej bronią ręczną, bo kopie były już skruszone na ciężej uzbrojonym przeciwniku. Jeśli piechotę dorwano na otwartym terenie, to ją tratowano. Jeśli zdołała się schować w obozie, to wycinano ją za pomocą mieczy. Przy czym rycerz w żaden sposób nie próbował się zasłaniać przed ciosami przeciwnika, nawet jeśli walczył sam przeciwko kilkunastu pieszym przeciwnikom. Po to miał zbroję. Nawet jeśli obaliłeś rycerza a nie miałeś odpowiedniej broni np nadziaka, to nie miałeś najmniejszej szansy go zabić. Słynny już przypadek króla francuskiego w jednej ze średniowiecznej bitew (zapomniałem o którą chodzi) był przez kilka minut na leżąco okładany przez chłopstwo, które z wielką pasją szukało sposobu na jego uśmiercenie. Nie znaleźli. Oczywiście opisuję tu przypadek zbroi późnośredniowiecznej z drugiej połowy XV wieku, kiedy już w pełni się wykształciła zbroja płytowa. Ale nawet wcześniej, w przypadku zbroi kolczej z elementami zbroi płytowej, takimi jak nagolenniki, naramienniki, elementy napierśnika (ale nie pełnego), zakładaną na grubą tkaninę bądź nawet na przyszywanicę, była niezwykle trudnym orzechem do zgryzienia. Tego się praktycznie nie dało przeciąć, tylko przebić. Rycerze umierali albo nadziani wprost na kopię, albo z powodu strzaskanych żeber, których odłamki wbijały się w płuca i serce, pęknięć wątroby, żołądka i innych obrażeń wewnętrznych w tym skomplikowanych złamań kości, uszkodzeń kości czaszki, skręceń karku, spowodowanymi potężnym uderzeniem przy dużej prędkości, stratowaniem albo samym upadkiem z konia. I co najśmieszniejsze zbroja mogła być nawet nie przebita, a delikwent w niej uwięziony był już martwy.
W późniejszych wiekach zniknęli rycerze w pełnych zbrojach, ale nie było to spowodowane rozwojem broni palnej jak to się powszechnie uważa. Zbroja rycerska spokojnie by wytrzymała strzał z 50 metrów z XVI czy XVII wiecznego muszkietu. Po prostu rozwój ekonomiczny, technologiczny jak i pojawienie się nowych przeciwników stosujących odmienną taktykę walki, zmusiło do zrzucania blach. Pewne przykłady częściowego rozbrajania się przez rycerstwo w celu zyskania mobilności były już w drugiej połowie XIV wieku, kiedy to nawet jeszcze zbroi płytowych nie było. Np., Krzyżacy, którzy walczyli głównie z Litwinami i innymi plemionami nadbałtyckimi szybko pozbywali się ciężkiego opancerzenia i uzbrojenia. Po prostu ciężkozbrojny rycerz walczący głównie po lasach w zasadzkach, który musiał szybko się poruszać w krzakach, nie miał tam co robić. Tam nie było miejsca na to by rozpędzić się i zaszarżować na kogoś z kopią. Krzyżacy nawet porzucili kopie a zaczęli stosować sulice. To spowodowało mniej lub bardziej zabawną pomyłkę na polach Grunwaldu, kiedy to odziały krzyżackie zostały wzięte za wojska litewskie, bo uzbrojeniem bardzo je przypominały.
Z naszego podwórka, to Królestwo Polskie a później I Rzeczpospolita Polska, wyniku wielkiej ekspansji kolejnych królów polskich na wschód, bardzo szybko była zmuszona do walki z lekkozbrojnym ale niezwykle mobilnym przeciwnikiem, Tatarami czy Turkami. Zrzucono blachy, zmieniono wierzchowce z ciężkich na lekkie, szybkie i diabelnie wytrzymałe. Ale nadal stosowano zbroje, które było bardzo ciężko przeciąć, mimo, że były o wiele lżejsze od rycerskich. Husarskiego napierśnika to ciężko było przebić kulą z muszkietu z dystansu mniejszego niż 100 metrów. O cięciu nie było mowy. Czasami nogi husarskich jeźdźców były chronione przez blachę, która była przedłużeniem napierśnika ale nie była to norma. Zranić jeźdźca w tętnicę udową było praktycznie niemożliwe, gdyż ta część ciała przylegała do siodła, dodatkowo w pobliżu nóg było przymocowane wszelakie uzbrojenie. Zranić w nogę się dało, tylko co z tego? To nie zabiło jeźdźca, a on z przeciwnikiem się nie patyczkował. Plecy chroniła gruba skóra, którą dało się przebić choć nie łatwo, ale przeciąć? Niemożliwe, zwłaszcza, że pod wyprawioną skórą były jeszcze skórzane pasy.
Husaria stosowała specyficzną taktykę. W szarży z pikami okrążała czworobok piechoty ze wszystkich stron. Powodowało to, że pierwsze 4 szeregi z każdej strony przestały istnieć, bo były nabijane na 5-6 metrowe piki. Kolejne kilka tratowane, a to co przeżyło pierwsze uderzenie zabijane właśnie szablami. Chyba, że nadeszła pomoc dla piechoty i trzeba było odskoczyć od przeciwnika.
Szable zyskały swoją popularność z dwóch powodów:
a) Pozwalały na wykonanie cięcia powrotnego bez przekręcania nadgarstka
b) Była możliwość pchnięcia nimi
c) Niektóre posiadały osłonę na kciuk (choć nie zawsze, bo zakładano wtedy gruby pierścień), a wtedy nie stosowano pancernych rękawic.
Kończąc ten przydługi post. Nie szarżowano z szablami na zdyscyplinowanego przeciwnika stosującego długą broń drzewcową w połączeniu z muszkietami (patrz nasze potyczki ze Szwedami). Jeśli nie stosowano broni drzewcowej przez jeźdźców, to wtedy stosowano ostrzał pistoletowy (patrz nasze potyczki z Tatarami). Nie stosowano cięć na opancerzonego przeciwnika, bo to by nie wyrządziło mu żadnych szkód. Starano się go przebić bądź stosowano broń obuchową. Cięcia stosowano w zwarciu. Były one krótkie, precyzyjne, skierowane w ważne części ciała: arterie skroniową, szyjną, podobojczykową czy pod pachą. Ostrze wchodziło na 2 centymetry w ciało i był koniec. Jeździec już takim delikwentem się nie przejmował, ciął następnego. Ale zawsze to był przeciwnik pozbawiony pancerza, bądź o lichym opancerzeniu. Nikt cięciem nie próbował walczyć z blachami czy wyprawionymi skórami.