Całkowicie subiektywny i pozostawiony dalszym ustaleniom osób grających przy stole jeśli w ogóle zdecydują się go wcielić.
To znaczy, że zdania są podzielone, różne osoby odmiennie to doświadczyły. No chyba, że to kolejna bujda będąca elementem jyhadu.
Przykro mi, ale większość woda składa się z "być może".
Dyskutujemy o
kanonie, bo przypisałeś sobie prawo do mówienia
co jest, a czego
nie ma. Otóż moim zdaniem, jeśli istnieje jakaś plotka, możliwość, to znaczy że:
a) celowo rozniesiony wymysł w ramach czegoś takiego jak jyhad (najczęściej dotyczy to cholerrrnie subiektywnych,
niemożliwych do potwierdzenia w świetle świata/gry kwestii jak Golkonda w wampie czy Transcendencja w widmie).
b) miała miejsce dana rzecz choć raz (ty zaś ten argument odpierasz i wszystkie przypadki opętańczego działania diabolizmu nazywasz 'kiepskimi próbami ratowania rozlatującego się meta-plotu' co właściwie odbiera mi prawo głosu.)
To nie nowy wod, gdzie można z całości wyjmować dowolne elementy.
A na Golden Rule powinno być prawo godwina, bo skoro wszystko jest dowolne, to skąd i po co dyskusja o świecie, na podstawie poszlak i rozmaitej wiedzy.
Nie. Ponownie kulą w płot. Żaden z tych elementów nie został zepsuty. Przynajmniej nie dosłownie. Po prostu niektórzy obrazują je u siebie na sesjach tak, inni zupełnie inaczej.
W czym problem? Jeśli w widmo podaje się za diabła mefistofelesa, to znaczy że jest diabłem?
Wszystko z oczu graczy jak najbardziej jest i powinno być subiektywne.
Każdy podręcznik, jest pisany subiektywnie pod kątem omawianej grupy.
Nie przypisuj sobie prawa do stwierdzenia, że wampiry nie są redcapami, czy ludźmi znienawidzonymi przez Heliosa..
Assamici? Baali? Sabatnicy? Wszyscy przedstawiciele tych grup żłopią krew swoich pokonanych wrogów jak soczek z kartoniku, tylko po to aby zaciągnąć się rozszarpanymi kawałkami duszy przy samym końcu owego ekstatycznego procesu. Wielu znanych NPC z powyższych stronnictw zostało opisanych jako seryjni diaboliści. Przy czym egzystowali/egzystują oni przez setki, jeśli nie tysiące lat bez problemów mentalnych, czy utraty kontroli nad swoim ciałem.
A widzisz. Każda z tych grup ma swoje specyficzne metody, polega na własnej ścieżce oświecenia. Osobiście uważam, że największy problem ze sobą może mieć osoba z Człowieczeństwem (wówczas wampir jest najbardziej romantyczną grą, gdy próbuje się konfrontować wszystko z ludzką etyką).
Assamici mają swoje rytuały (jak i ścieżki oświecenia, ostre wymagania osobowościowe, własnej Siły Woli i innych takich bajerów, które składają się na odporność w tej kwestii). Sabatnicy piją w kilku jak hieny (i również mają do dyspozycji rytuały). Baali.. dla nich to sakrament świętszy niż dla assamitów.
Poza tym taki rarytas jak ssanie starszego, zdarza się rzadko. (w dramie raz na opowieść wystarczy)
Od dominujących osobowości po subtelne podszepty, różnie to oddziałuje na różne osobniki, natury (tak jak narkotyki, wspomniałem) i jest to rzecz elastyczna do rąk narratora, ale nie zaprzeczaj, że to sfera domysłu. To
istnieje w świecie gry. Różnie, różnorodnie, elastycznie, w rączkach narratora, ale istnieje w jakiejś formie. Chyba, że to jyhadowa bzdura.
Za argument uważam również przykładowe opowiadanie z końca podręcznika, "Epilog".
Manieryzmy, podszepty, bardzo dobre narzędzie. Tak dobre jak Bestia, czy Cień.
Przejęcie większości osobowości przypisuje się zaś półboskim postaciom Przedpotopowców i Matuzalemów i to także powinna być wskazówka.
a nie na czyimś „widzimisię”
Każdy filmowy/dramatyczny zabieg mg nazywasz widzimisię?
Tak, czuję się zobowiązany do dyskusji, jeśli przedstawiasz swoje zdanie na temat opcjonalności i olewania podręczników pobocznych i taką wiedzę prezentujesz koledze. Jeśli już tak bardzo ci zależy, to przedstaw mu kilka możliwości: z podstawką, z dodatkami.
Wielu znanych NPC z powyższych stronnictw zostało opisanych jako seryjni diaboliści. Przy czym egzystowali/egzystują oni przez setki, jeśli nie tysiące lat bez problemów mentalnych, czy utraty kontroli nad swoim ciałem.
A który z nich hołduje Człowieczeństwu? A co ty wiesz o ich wewnętrznych głosach? To subtelne elementy, manieryzmy, a nie ognista zemsta objawiająca się furią jak rotschrek. W dodatku po głębszym namyśle zdaje się, że nawet gdyby miały to być dominujące opętańcze duchy wśród tych boskich npców, to z pewnością w nowej roli im wygodnie niż popełniać samobójstwo.