Dzięki za przemyślaną odpowiedź Deckard. "W końcu wszyscy..." to naprawdę świetna praca, ale niestety dla mnie nieprzydatna.
Nie szukając daleko- jest bardzo ambitna i wątpię by udało mi się znaleźć chętnych do gry. Ja również nie czuję się na siłach by ją prowadzić. Pytania, na jakich oprę dylematy graczy również są inne, niż proponowane przez Dicka. Bardziej sugerowałem się światem Shirow Masamune.
Deckard pisze:skoro sam piszesz, iż masz problem z projektem (i to ja widać solidny), zarazem cały czas masz swoją pracę na uwadze (i zapewne chcesz go zachować w dotychczasowym układzie z ew. małymi zmianami), to dyskusja jest pozbawiona podstaw.
Nie sądzę, by problem leżał u podstaw. Szkielet scenariusza wygląda solidnie, mam przemyślane tło wydarzeń, choć chyba największym atutem są opcje zakończeń oraz BG.
Największy problem mam z "mięsem" sesji. Z wydarzeniami, NPCami, nastrojowymi lokacjami i kolorem. Niektóre elementy (głównie wydarzenia) są gotowe, ale nie połączone w spójną całość.
Deckard pisze:Zakładasz stworzenie scenariusza (do rąk MG) w którym to gracze mają nadawać pęd wydarzeniom i wybierać kierunki - impossible things before breakfast.
Toteż chcę stworzyć zestaw kluczowych i pobocznych wydarzeń, miejsc i postaci, które umożliwią mi poprowadzenie takiej otwartej gry. Taki model scenariusza widziałem już przedtem np. na stronie quentina (bodajże "czarne dusze" do Zewu). Wiem, że lepsze rzeczy uda mi się stworzyć na spokojnie, zamiast na bieżąco.
Deckard pisze:Poświęciłeś projektowi czas i wysiłek, przerzucasz dyskusję na medium 1 on 1 - dajesz jasny sygnał, iż najpierw będziesz bronił swojego stanowiska nie odkrywając się zbytnio.
Jeżeli na przykład Ty zaoferujesz mi pomoc, udostępnię ci wszystkie moje notatki i pomysły. Chciałbym otrzymać krytykę (jak w punkcie 3) i podyskutować nad konstrukcją całości, bo na razie projekt jest w lekkiej rozsypce. Wszystko poza szkieletem oraz chyba postaciami jest do dyskusji.
Więc? Mógłbym liczyć na twoją pomoc Deckard?
Na zakończenie trochę więcej o pomyśle:
Bohaterowie:
Szef ochrony segmentu cywilnego
Myślałeś, że wiele się zmieni, kiedy przetransferują cię na tą stację? Prawda? Prawda okazała się taka, że od tej chwili miałeś nad sobą więcej zwierzchników, niż kiedykolwiek wcześniej. Wydawałoby się, że szef zmiany brygady sprzątaczy ma więcej władzy od ciebie. Praca cię rozczarowuje. Jest monotonna, a perspektywy awansu zwęziły się do rozmiarów dziurki od klucza. Jedyną jasną stroną twojego obecnego położenia jest marginalnie niskie ryzyko poniesienia odpowiedzialności za cokolwiek. Praca jest mało wymagająca i zostawia ci dużo czasu do zabicia. W przeciwieństwie do ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo sekcji prywatnych i militarnych, twoje życie osobiste nie jest ściśle monitorowane. Okresowe testy psychologiczne są jedyną oznaką zainteresowania Góry twoją kondycją. Gdzieś na dnie cieszysz się, że ten niezobowiązujący tryb zatrudnienia pozwolił ci pozostać szczerym człowiekiem cieszącym się sympatią współpracowników.
Ochroniarz
Twoje życie jako żołnierza było bez wartości. Dlaczego tak późno zdałeś sobie z tego sprawę? Przez ideały jakimi karmił cię ojciec? Przez przelotne uniesienie, gdy twoje ciało przeplatano syntetycznymi tkankami, nadając mu wytrzymałość wojskowej maszyny? Musiało to być bardzo autentyczne uczucie, skoro zostałeś zakwalifikowany do szkolenia specjalnego. Przekonałeś się, że spędzanie czasu w obozie szkoleniowym było najlepszą formą zagospodarowania czasu służby. W krótkim czasie strzelałeś na średnim dystansie do obiektu wielkości zapałki, serią. Z odpowiednimi sterownikami i ciałem cyborga każdy w jednostce to potrafił. Czego nikt poza tobą nie potrafi- to sprzeciwić się przełożonemu wydającemu bezpośredni rozkaz. Nie liczyło się, że zginęło mniej ludzi. Twoja głowa znalazła się szali zysków i strat. Kiedy system podliczył, ile kosztowało twoje wyszkolenie w gabinecie ktoś cicho zaklął. Od trzech miesięcy znajdujesz się na przymusowej przepustce. Twoje zapędy do ucieczki zostały wzięte pod uwagę i kupiono dla ciebie bilet w jedną stronę, wiedząc że nie prędko uda ci się zarobić na powrót. Mogła, ale nie musiała się do tego przyczynić wystawiona ci przez wojskowego psychiatrę diagnoza.
(postać "Ochroniarza" jest znacznie bardziej ludzka, niż może to wynikać z opisu. Okazało się, że pod zaskorupiałą warstwą militarnego treningu kryje się czarująca, wręcz magnetyczna osobowość. Ochroniarz poznał w czasie swojego pobytu na stacji lokalnych ludzi oraz zwyczaje. Doskonale porusza się pomiędzy subkulturami i ma liczne znajomości.)
Śledczy
Twoje imię to profesjonalizm. W twoim fachu nie ma miejsca dla ludzi traktujących pracę lekko. Jesteś specjalistą od ekstrakcji pamięci. Twój zawód jest niezauważalnie młodszy od technologii neuronalnego interface. Specjalista, który potrafi za jego pośrednictwem odczytywać pamięć ludzi jest najcenniejszym człowiekiem każdej sekcji dochodzeniowej. Znasz nie tylko meandry umysłowości, ale również uczucia. Bez nich nie można odczytać informacji tkwiącej w neuronach. Osobowość człowieka jest dla ciebie niczym częstotliwość lasera dla pamięci optycznej. Czujesz się pewnie. Wiesz, że jeszcze całe dziesięciolecia miną, zanim ktokolwiek nauczy maszyną robić to, co tobie przychodzi z łatwością. Musisz być precyzyjny i zawsze racjonalny. Będąc stale poddawanym sugestii odczytywanych wspomnień i uczuć przez wiele lat nauczyłeś się oddzielać te należące do ciebie, oraz te obcego pochodzenia. Wiara, że robisz to bezbłędnie jest fundamentem na którym oparłeś własną tożsamość. Mimo to wolisz nie przeprowadzać "zanurzenia" bez wykonania kopii zapasowej swojej pamięci.
Neurodecker
Kompletny opis nie jest gotowy, ale postać dobrze wpisuje się w rolę zaawansowanego hakera. Jest anarchistą, który został ujęty w czasie przeprowadzenia brawurowej akcji terrorystycznej na zlecenie alterglobalistów. Przebywa na stacji w charakterze tajnego więźnia, którego umiejętności są wykorzystywane do udoskonalania barier militarnego komputera znajdującego się na stacji. Został również sprzymierzeńcem Yokai. Polecili mu oni wyodrębnić z systemu i zamaskować niewielki procent pamięci operacyjnej nowo powstającego mainframe. Nie wie jeszcze w jakim celu przeprowadza te operacje.
Yokai
To kolektyw ludzi, którzy w przeszłości zostali objęci militarnym programem "dzielonej świadomości". W jego ramach niewielkie grupy ludzi o precyzyjnie dobranych parametrach psychologicznych zostawały złączone w długotrwałym "zanurzeniu" bez pośrednictwa huba. Wynikiem tego zaawansowanego programu było zaskakujące odkrycie. Zbiorowość połączonych ludzi zdawała się zatracać dążenie ku indywidualizmowi, przy czym nie wyłaniała się jednostka, która pełniłaby rolę przewodnika. Wytworzył się typ kolektywnej woli. Emergentna świadomość nie będąca ani jednostką, ani zbiorowością.
Potencjał odkrycia był trudny do ogarnięcia przez pojedynczy projekt. Z wielką ostrożnością podzielono zadania interpretacji matematycznej zjawiska i poszukiwania jego zastosowań między kilka grup działających w izolacji od siebie. Osobliwość była wytworem wirtualnym, do którego nie można było wystosować bezpośrednich poleceń, mimo że naukowcy twierdzili że jego działanie oparte było na ludzkiej semantyce. Każda próba wydawania poleceń za pośrednictwem tworzących kolektyw ludzi kończyła się fiaskiem. Wkrótce próby z dyslokowaną świadomością zarzucono. Nowe grupy ochotników poddawano głębokiemu zanurzeniu, które zachodziło jednak za pośrednictwem huba rozdzielającego zadania i podejmującego decyzje na podstawie głosowania grupy.
Yokai byli członkami projektu badawczego przez ponad rok. Spędzili we wspólnym zanurzeniu dziesiątki tysięcy godzin, w czasie których po raz pierwszy testowano zachowanie się indywidualnych umysłów w sieci. Byli ludźmi o zróżnicowanych poglądach i osobowościach, co zostało wpisane w program badawczy.
Pierwotna koncepcja nazwy zakładała nadanie członkom grupy imion duchów z japońskiego folkloru (np. umibozu, kitsune, okami, tanuki itp.) Teraz jednak uważam, że lepiej będzie pozwolić spotykanym przez graczy społecznościom nadać im własne nazwy. Yokai mają bowiem być kulturowo i wyznaniowo neutralni, a przy tym tajemniczy.