Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
/Grim/
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: sob gru 24, 2005 1:37 pm

Scenariusz detektywistyczny, cyberpunk- potrzebna pomoc

pn sie 13, 2007 11:30 am

Bardzo ubolewam nad kondycją sceny cyberpunkowej w Polsce i na świecie. Bardzo trudno znaleźć wartościowe zasoby, a publikowane amatorsko przygody są bardzo słabe. Brakuje mi dobrych przykładów, by zrealizować swój pomysł. Mam nadzieję, że ktoś tutaj będzie mógł mi pomóc w konstrukcji ambitnego scenariusza.

Scenariusz ma z założenia wykorzystywać charakterystyczne dla cyberpunku zagadnienia filozoficzno-społeczne. Równocześnie staram się umknąć pułapce popadania w patetyczny ton i uczynić historię interesującą dla graczy, dopingującą do potraktowania swoich ról w wydarzeniach na poważnie.

Centralnym problemem jest ucieczka ku zbiorowości, przy jednoczesnym poświęceniu indywidualizmu. Grupa deckerów tworzy w sieci matrycę do zapisu ludzkich osobowości, które formują emergentną świadomość o własnych celach. W zamkniętym środowisku (port kosm. na orbicie) gracze mają podjąć śledztwo, które ma odkryć co się dzieje ze znikającymi ludźmi. Nieświadomi istnienia "Matrycy" zagłębiają się w enigmatyczne i ksenofobiczne subkultury, z których każda ma inną nazwę dla powstającej w sieci istoty (owej emergentnej świadomości).
Pojawia się wątek terroryzmu, zamieszek oraz konspiracji. Wydarzenia mają prowadzić do otwartego finału, który zależy całkowicie od działań drużyny.

Postacie graczy mają utworzyć co najmniej dwa stronnictwa, o diametralnie różnych poglądach na znalezisko. Dylemat- czy warto na rzecz bycia częścią idealnej całości warto porzucić indywidualność powinno poruszyć wątki osobiste postaci, oraz wciągnąć graczy.

Chciałbym podyskutować o moim (zaawansowanym) pomyśle z zainteresowaną nim osobą w cztery oczy. Dyskusja jest otwarta, ale nie będę wyjawiał wszystkich szczegółów na forum. Jeżeli ktoś chciałby mi pomóc- proszę o kontakt przez Priva, albo pod adresem: [email protected]
 
Awatar użytkownika
Deckard
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2097
Rejestracja: wt wrz 20, 2005 9:50 pm

pn sie 13, 2007 1:25 pm

Hmmm...

Scena cyberpunkowa w tym znaczeniu, jakie masz na myśli nigdy nie była silna - a już na pewno nie w rpg. CP 2020 i CP v3.0 wspierają inny styl gry i ciężko znaleźć tam miejsce dla tego, co chciałbyś widzieć w swoim projekcie.

Jeżeli chcesz próbkę materiału - zerknij do mojego scenariusza W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi - znajdziesz tam trochę nietypowych rzeczy i na pewno choć odrobinę tego, czego szukasz (wszak scenariusz jest osadzony w uniwersum "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?").

Trzy uwagi odnośnie strony merytorycznej:

1. Nie uciekaj z forum - w tym celu zostało ono stworzone, aby konfrontować opinie piszących. Diamenty przeciwko orzechom, iż nie rozwiniesz dyskusji przenosząc ją na komunikator/czat gmaila tak, jak jest to możliwe tutaj.

2. Jeżeli masz już zaawansowane stadium prac nad projektem, to imo nie ma sensu zaczynać dyskusji. Poświęciłeś projektowi czas i wysiłek, przerzucasz dyskusję na medium 1 on 1 - dajesz jasny sygnał, iż najpierw będziesz bronił swojego stanowiska nie odkrywając się zbytnio. Powiedziałbym, że to klasyczne - ale wskażę na coś innego: skoro sam piszesz, iż masz problem z projektem (i to ja widać solidny), zarazem cały czas masz swoją pracę na uwadze (i zapewne chcesz go zachować w dotychczasowym układzie z ew. małymi zmianami), to dyskusja jest pozbawiona podstaw. Chcesz pracować nad osiągnięciem celu z wykorzystaniem narzędzi, którymi go nie osiągniesz...

3. Uwaga natury teoretycznej - popełniasz błąd jakże częsty w trakcie tworzenia scenariuszy: zakładasz iż coś ma się spodobać graczom i skłonić ich do do wysiłku i wkładu zarazem cały czas to przed nimi ukrywając - mają wpaść na to sami i sami zacząć się dobrze bawić... Przy okazji druga kwestia - zakładasz stworzenie scenariusza (do rąk MG) w którym to gracze mają nadawać pęd wydarzeniom i wybierać kierunki - impossible things before breakfast. Właśnie dlatego przyjąłem model open-play w moim scenariuszu.
 
Awatar użytkownika
/Grim/
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: sob gru 24, 2005 1:37 pm

pn sie 13, 2007 4:24 pm

Dzięki za przemyślaną odpowiedź Deckard. "W końcu wszyscy..." to naprawdę świetna praca, ale niestety dla mnie nieprzydatna.
Nie szukając daleko- jest bardzo ambitna i wątpię by udało mi się znaleźć chętnych do gry. Ja również nie czuję się na siłach by ją prowadzić. Pytania, na jakich oprę dylematy graczy również są inne, niż proponowane przez Dicka. Bardziej sugerowałem się światem Shirow Masamune.


Deckard pisze:
skoro sam piszesz, iż masz problem z projektem (i to ja widać solidny), zarazem cały czas masz swoją pracę na uwadze (i zapewne chcesz go zachować w dotychczasowym układzie z ew. małymi zmianami), to dyskusja jest pozbawiona podstaw.

Nie sądzę, by problem leżał u podstaw. Szkielet scenariusza wygląda solidnie, mam przemyślane tło wydarzeń, choć chyba największym atutem są opcje zakończeń oraz BG.

Największy problem mam z "mięsem" sesji. Z wydarzeniami, NPCami, nastrojowymi lokacjami i kolorem. Niektóre elementy (głównie wydarzenia) są gotowe, ale nie połączone w spójną całość.

Deckard pisze:
Zakładasz stworzenie scenariusza (do rąk MG) w którym to gracze mają nadawać pęd wydarzeniom i wybierać kierunki - impossible things before breakfast.

Toteż chcę stworzyć zestaw kluczowych i pobocznych wydarzeń, miejsc i postaci, które umożliwią mi poprowadzenie takiej otwartej gry. Taki model scenariusza widziałem już przedtem np. na stronie quentina (bodajże "czarne dusze" do Zewu). Wiem, że lepsze rzeczy uda mi się stworzyć na spokojnie, zamiast na bieżąco.

Deckard pisze:
Poświęciłeś projektowi czas i wysiłek, przerzucasz dyskusję na medium 1 on 1 - dajesz jasny sygnał, iż najpierw będziesz bronił swojego stanowiska nie odkrywając się zbytnio.

Jeżeli na przykład Ty zaoferujesz mi pomoc, udostępnię ci wszystkie moje notatki i pomysły. Chciałbym otrzymać krytykę (jak w punkcie 3) i podyskutować nad konstrukcją całości, bo na razie projekt jest w lekkiej rozsypce. Wszystko poza szkieletem oraz chyba postaciami jest do dyskusji.

Więc? Mógłbym liczyć na twoją pomoc Deckard?

Na zakończenie trochę więcej o pomyśle:
Bohaterowie:

Szef ochrony segmentu cywilnego

Myślałeś, że wiele się zmieni, kiedy przetransferują cię na tą stację? Prawda? Prawda okazała się taka, że od tej chwili miałeś nad sobą więcej zwierzchników, niż kiedykolwiek wcześniej. Wydawałoby się, że szef zmiany brygady sprzątaczy ma więcej władzy od ciebie. Praca cię rozczarowuje. Jest monotonna, a perspektywy awansu zwęziły się do rozmiarów dziurki od klucza. Jedyną jasną stroną twojego obecnego położenia jest marginalnie niskie ryzyko poniesienia odpowiedzialności za cokolwiek. Praca jest mało wymagająca i zostawia ci dużo czasu do zabicia. W przeciwieństwie do ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo sekcji prywatnych i militarnych, twoje życie osobiste nie jest ściśle monitorowane. Okresowe testy psychologiczne są jedyną oznaką zainteresowania Góry twoją kondycją. Gdzieś na dnie cieszysz się, że ten niezobowiązujący tryb zatrudnienia pozwolił ci pozostać szczerym człowiekiem cieszącym się sympatią współpracowników.

Ochroniarz


Twoje życie jako żołnierza było bez wartości. Dlaczego tak późno zdałeś sobie z tego sprawę? Przez ideały jakimi karmił cię ojciec? Przez przelotne uniesienie, gdy twoje ciało przeplatano syntetycznymi tkankami, nadając mu wytrzymałość wojskowej maszyny? Musiało to być bardzo autentyczne uczucie, skoro zostałeś zakwalifikowany do szkolenia specjalnego. Przekonałeś się, że spędzanie czasu w obozie szkoleniowym było najlepszą formą zagospodarowania czasu służby. W krótkim czasie strzelałeś na średnim dystansie do obiektu wielkości zapałki, serią. Z odpowiednimi sterownikami i ciałem cyborga każdy w jednostce to potrafił. Czego nikt poza tobą nie potrafi- to sprzeciwić się przełożonemu wydającemu bezpośredni rozkaz. Nie liczyło się, że zginęło mniej ludzi. Twoja głowa znalazła się szali zysków i strat. Kiedy system podliczył, ile kosztowało twoje wyszkolenie w gabinecie ktoś cicho zaklął. Od trzech miesięcy znajdujesz się na przymusowej przepustce. Twoje zapędy do ucieczki zostały wzięte pod uwagę i kupiono dla ciebie bilet w jedną stronę, wiedząc że nie prędko uda ci się zarobić na powrót. Mogła, ale nie musiała się do tego przyczynić wystawiona ci przez wojskowego psychiatrę diagnoza.

(postać "Ochroniarza" jest znacznie bardziej ludzka, niż może to wynikać z opisu. Okazało się, że pod zaskorupiałą warstwą militarnego treningu kryje się czarująca, wręcz magnetyczna osobowość. Ochroniarz poznał w czasie swojego pobytu na stacji lokalnych ludzi oraz zwyczaje. Doskonale porusza się pomiędzy subkulturami i ma liczne znajomości.)

Śledczy

Twoje imię to profesjonalizm. W twoim fachu nie ma miejsca dla ludzi traktujących pracę lekko. Jesteś specjalistą od ekstrakcji pamięci. Twój zawód jest niezauważalnie młodszy od technologii neuronalnego interface. Specjalista, który potrafi za jego pośrednictwem odczytywać pamięć ludzi jest najcenniejszym człowiekiem każdej sekcji dochodzeniowej. Znasz nie tylko meandry umysłowości, ale również uczucia. Bez nich nie można odczytać informacji tkwiącej w neuronach. Osobowość człowieka jest dla ciebie niczym częstotliwość lasera dla pamięci optycznej. Czujesz się pewnie. Wiesz, że jeszcze całe dziesięciolecia miną, zanim ktokolwiek nauczy maszyną robić to, co tobie przychodzi z łatwością. Musisz być precyzyjny i zawsze racjonalny. Będąc stale poddawanym sugestii odczytywanych wspomnień i uczuć przez wiele lat nauczyłeś się oddzielać te należące do ciebie, oraz te obcego pochodzenia. Wiara, że robisz to bezbłędnie jest fundamentem na którym oparłeś własną tożsamość. Mimo to wolisz nie przeprowadzać "zanurzenia" bez wykonania kopii zapasowej swojej pamięci.

Neurodecker

Kompletny opis nie jest gotowy, ale postać dobrze wpisuje się w rolę zaawansowanego hakera. Jest anarchistą, który został ujęty w czasie przeprowadzenia brawurowej akcji terrorystycznej na zlecenie alterglobalistów. Przebywa na stacji w charakterze tajnego więźnia, którego umiejętności są wykorzystywane do udoskonalania barier militarnego komputera znajdującego się na stacji. Został również sprzymierzeńcem Yokai. Polecili mu oni wyodrębnić z systemu i zamaskować niewielki procent pamięci operacyjnej nowo powstającego mainframe. Nie wie jeszcze w jakim celu przeprowadza te operacje.

Yokai

To kolektyw ludzi, którzy w przeszłości zostali objęci militarnym programem "dzielonej świadomości". W jego ramach niewielkie grupy ludzi o precyzyjnie dobranych parametrach psychologicznych zostawały złączone w długotrwałym "zanurzeniu" bez pośrednictwa huba. Wynikiem tego zaawansowanego programu było zaskakujące odkrycie. Zbiorowość połączonych ludzi zdawała się zatracać dążenie ku indywidualizmowi, przy czym nie wyłaniała się jednostka, która pełniłaby rolę przewodnika. Wytworzył się typ kolektywnej woli. Emergentna świadomość nie będąca ani jednostką, ani zbiorowością.
Potencjał odkrycia był trudny do ogarnięcia przez pojedynczy projekt. Z wielką ostrożnością podzielono zadania interpretacji matematycznej zjawiska i poszukiwania jego zastosowań między kilka grup działających w izolacji od siebie. Osobliwość była wytworem wirtualnym, do którego nie można było wystosować bezpośrednich poleceń, mimo że naukowcy twierdzili że jego działanie oparte było na ludzkiej semantyce. Każda próba wydawania poleceń za pośrednictwem tworzących kolektyw ludzi kończyła się fiaskiem. Wkrótce próby z dyslokowaną świadomością zarzucono. Nowe grupy ochotników poddawano głębokiemu zanurzeniu, które zachodziło jednak za pośrednictwem huba rozdzielającego zadania i podejmującego decyzje na podstawie głosowania grupy.
Yokai byli członkami projektu badawczego przez ponad rok. Spędzili we wspólnym zanurzeniu dziesiątki tysięcy godzin, w czasie których po raz pierwszy testowano zachowanie się indywidualnych umysłów w sieci. Byli ludźmi o zróżnicowanych poglądach i osobowościach, co zostało wpisane w program badawczy.

Pierwotna koncepcja nazwy zakładała nadanie członkom grupy imion duchów z japońskiego folkloru (np. umibozu, kitsune, okami, tanuki itp.) Teraz jednak uważam, że lepiej będzie pozwolić spotykanym przez graczy społecznościom nadać im własne nazwy. Yokai mają bowiem być kulturowo i wyznaniowo neutralni, a przy tym tajemniczy.
 
Awatar użytkownika
Cherokee
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 155
Rejestracja: śr paź 11, 2006 6:12 pm

sob sie 18, 2007 3:28 pm

Że tak z ciekawości zapytam: zgłosił się ktoś?

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości