Montreal - W drodze na plebanie
Poniedziałek 13.06.1921
Poniedziałek 13.06.1921
Wysiedliście z taksówki, prosząc kierowcę, aby poczekał.
Kiedy tylko znaleźliście się na zewnątrz, James od razu otrzymał cios w brzuch pałką. Potem Luther - z zaskoczenia nie zdążył się zasłonić.
Kiedy obaj zwijaliście się na ziemi jeden z funkcjonariuszy nachylił się nad Wami i syknął
- Znaleźliście sobie Panowie złe towarzystwo. Jeden z naszych kolegów leży teraz na cmentarzu w związku z zajściami w bistro. Lavoie nie są przez nas najlepiej wspominani, dlatego radzimy - odpuśćcie sobie jakiekolwiek z nimi kontakty.
Po tych słowach wsiedli do swojego pojazdu i odjechali.
Pozbieranie się z ziemi nieco trwało. Byliście zaskoczeni i zszokowani tym co się wydarzyło. Kiedy podjechaliście pod parafię Luthera przeszedł dreszcz. W budynku paliło się światło, jednak działo się coś niedobrego.
I faktycznie - kiedy wysiedliście z taksówki i zmierzaliście do domu nagle na plebanii rozległ się strzał, a chwilę potem przez okno wyskoczył jakiś osobnik i począł uciekać.
***********
Montreal - Parafia Św. Cutisa
Poniedziałek 13.06.1921
Poniedziałek 13.06.1921
Susan już miała otwierać drzwi, kiedy za ramię delikatnie złapał ją Logan. Kobieta zaskoczona odwróciła się w jego stronę, a mężczyzna pokręcił głową przesuwając się przed nią.
Szepnął jej tylko do ucha:
- Osłaniaj mnie, wejdę pierwszy.
Kiedy już byli gotowi, raptownie otworzył drzwi i wpadł do środka. Susan podążyła tuż za nim z pistoletem gotowym do strzału. Przy sejfie zauważyli jakąś skuloną postać, która od razu rzuciła wszystko co miała w dłoniach i dała nura w stronę okna. Susan wystrzeliła z pistoletu, jednak kula chybiła, trafiając w ścianę.
Prusak stał przy oknie obserwując dokładnie okolicę. W pewnym momencie przed plebanię podjechała taksówka, z której wysiadły dwie osoby. Mężczyzna nie widział zbyt dokładnie kto przyjechał z powodu ciemności i niezbyt dobrego oświetlenia.
W tej chwili Gerhard zobaczył, jak przez okno wyskakuje jakiś mężczyzna. Było za ciemno aby mógł rozpoznać twarz, czy ubranie, jednak zarys na ciemnym tle wydatnie dawał do zrozumienia, że to mężczyzna.
Wtedy też starszy jegomość usłyszał jakieś hałasy na korytarzu - to nie mogli być jego towarzysze...