Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 8
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt lip 30, 2010 4:53 pm

Montreal - Parafia Św. Cutisa
Niedziela 12.06.1921

Obrazek


James wypadł na zewnątrz rozglądając się za McBride'em, jednak nie zauważył już nigdzie księdza.
Pokręcił się nieco po okolicy, jednak nie udało mu się odnaleźć tropu księdza. Widać ruszył jakimiś znanymi sobie skrótami na spotkanie z antykwariuszem.
Kiedy mężczyzna wracał na powrót do grobowca, zauważył, że na plebanię wszedł jakiś nieznajomy. Wyglądał na jakiegoś robotnika, jednak rozglądał się co chwila na boki. W jego ruchach dało się wyczuć sporą nerwowość.

Tymczasem pozostali Badacze debatowali w grobowcu.
Luther dokładnie obejrzał postument, oraz kamienną poduszkę. Sam postument nie był w żaden sposób ciekawy, jednak dokładne obejrzenie poduszki przyniosło kilka spostrzeżeń. Po pierwsze - znajdowała się na niej płaskorzeźba przedstawiająca symbol, taki sam jak na książeczce i naszyjniku denata. Po drugie - przy jej górnej krawędzi znajdowały się litery, układające się w napis "James z Andrews". Napis był bardzo niezgrabny, nie wyrzeźbiony, lecz raczej wyryty w kamieniu. Kamienny krąg - który miał być poduszką, na której spoczywała głowa zmarłego (na co mogły wskazywać wyblakłe plamy, które można było w pierwszej chwili uznać za plamy krwi) miał w sobie coś dziwnego. Luther dopatrzył się tam wzorka, który ciągnął się wzdłuż krawędzi. Były to krzywe linie, które układały się w jakiś wzór, lub zdobienie. Niestety czas zrobił i nie sposób było teraz dokładnie rozszyfrować co miało to być. Duchowny strzelał, że to mógł być równie dobrze motyw liści, jak i fal, albo czegoś jeszcze innego.

W końcu duchowny zakończył oględziny. Nie znaleźliście w grobowcu już nic więcej, więc podjęliście decyzję, aby dalsze rozmowy kontynuować nie w zatęchłym grobie, tylko w jednym z pokoi plebanii, przy herbacie.

Kiedy zbieraliście się do wyjścia, z góry usłyszeliście czyjeś kroki. Jakaś postać zmierzała na dół.

 
Awatar użytkownika
Amanea
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1629
Rejestracja: wt sty 05, 2010 1:31 pm

Re: [Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

ndz sie 01, 2010 1:01 pm

Obrazek

Susan Howard


Susan nie czuła się dobrze w grobowcu. Jak dla niej nie było tu nic dziwnego. No może poza tym, że to wszystko wyglądało tak bardzo prowizorycznie. Czy tak chowało się ważne persony? Gdy już obeszła pomieszczenie, stanęła przy wyjściu, czekając cierpliwie aż pozostali zakończą swoje obserwacje. Po tym jak James wybiegł za księdzem, poczuła nieprzyjemny dreszcz niepokoju. Chyba nie powinni się tak rozdzielać.
~ Uspokój się. ~ nakazała sobie i wzięła głęboki wdech ~ Nie ma się czego bać. Jesteście tu bezpieczni.

Widząc, że wszystko zostało już sprawdzone i obejrzane przywołała na twarz uroczy uśmiech i zaproponowała:
- Może porozmawiamy o tym spokojnie na górze?
Nikt zdaje się nie miał nic przeciwko, więc jako pierwsza ruszyła schodami. Usłyszawszy kroki pomyślała o Jamesie i przyspieszyła nieco, najwyraźniej nie dogonił McBride'a.
- James? Zaczekaj. Chodźmy się czegoś napić, chyba nie ma tam nic nadzwyczajnego... - rzuciła pozornie lekkim tonem. Naprawdę chciała usiąść na spokojnie i prześledzić całą sytuację.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

ndz sie 01, 2010 1:51 pm

Logan MacBride


W końcu opuścili klaustrofobiczny grobowiec. W całym swym zamiłowaniu do historii, Logan preferował jednak czytać o grobach, niż je nawiedzać. Wziął głębszy oddech, starając się zapomnieć o przykrej dla powonienia stęchliźnie. Zastanawiał go symbol, powielający się na medalionie jak i w miejscu pochówku. Wiele dałby za możliwość zajrzenia do profesjonalnie wyposażonej biblioteki i poszperaniu w paru obiecujących tomach. W tym celu zwrócił się do kompanów:
- Przepraszam, wiecie może gdzie w Montrealu znajduje się porządna biblioteka? Moglibyśmy powęszyć nieco na temat samego świętego jak i symbolu, na medalionie. Bez informacji nie ruszymy z miejsca
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pn sie 02, 2010 10:03 am

James F. Carignan


Oczywiście, tak jak się spodziewał, McBride zdążył się już ulotnić. Kanadyjczyk westchnął ciężko i gniewnie odwrócił się w stronę plebanii. Jeśli ksiądz przypadkiem otrzyma tej nocy fachową czapę w jakimś ciemnym zaułku, będzie mógł za ten smutny fakt winić tylko i wyłącznie siebie. Skoro już ściągnął tu Jamesa do pomocy, mógłby przynajmniej właściwie z niej skorzystać, miast zmuszać go do siedzenia w piwnicach...

Zmierzając z powrotem w kierunku grobowca, James kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Odwrócił głowę i zobaczył nieznajomego mężczyznę wcho... nie, raczej wślizgującego się na plebanię. Ktoś, kto miałby prawo tak po prostu wejść nie zachowywałby się tak nerwowo. ~Dobrze... Sprawdźmy zatem, czegóż to klasa robotnicza szuka nocą na plebanii... Czyżby opium dla mas?~ Bardziej prawdopodobne było jednak, że James i jego towarzysze nie byli jedynymi wtajemniczonymi w sekret McBride'a. Może gospodyni...? Ale źródła przecieku poszuka się później - uniesiony euforią McBride zapominał widocznie o elementarnej ostrożności, więc wszyscy, którym na tym zależało już zapewne wiedzą o jegoodkryciu. James wsunął dłoń pod marynarkę i niechętnie odbezpieczył broń. Przekręcił także lekko koniec laski, po czym ostrożnie ruszył w ślad za niezapowiedzianym gościem.

 
Awatar użytkownika
Bajer
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1680
Rejestracja: wt cze 01, 2004 11:40 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pn sie 02, 2010 4:12 pm

Obrazek

Luther


Kiedy Luther usłyszał kroki zareagował instynktownie. Przywarł do ściany, doradzając to samo swoim towarzyszom.

- Nie jesteśmy sami... - wyszeptał do reszty i ruszył w stronę, z której dochodził odgłos kroków.

 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pn sie 02, 2010 10:48 pm

Logan MacBride


Pisarz dostrzegł reakcje towarzyszy, na odgłos kroków rozlegających się u góry. Jemu samemu nie przyszło na myśl, by zachować, aż tak daleko idące środki ostrożność. Wszak nie był szpiegiem, a sprawa nie wydawała mu się godna uwagi niebezpiecznego elementu. Mimo wszystko również zamarł w bezruchu nasłuchując.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

wt sie 03, 2010 7:20 pm

Montreal - Parafia Św. Cutisa
Niedziela 12.06.1921

Obrazek


James ruszył za nieznajomym, który kierował się w stronę zejścia do grobu. Mężczyzna dyskretnie i cicho śledził swój cel. Kiedy ten ruszył po schodach, James bezgłośnie stanął koło drzwi przylegając do ściany i czekając na rozwój wydarzeń.

Pozostali na dole także przyczaili się, oczekując pojawienia się osoby, która schodziła do grobu świętego. Jednak reakcja Susan nieco namieszała w całej sytuacji. Kiedy kobieta krzyknęła w stronę schodów, nieznajomy zatrzymał się i od razu, biegiem ruszył w stronę wyjścia.
Na szczęście znajdował się tam już James, który zgrabnie wysunął laskę a mężczyzna potykając się wyłożył się jak długi. Badacz podniósł do pionu nieznajomego, który okazał się być mężczyzną, który w stu procentach był robotnikiem. Stare, zniszczone i nieco przepocone ubranie. Nieogolona twarz. Wyglądał na mniej więcej pięćdziesiąt parę lat. W jego oczach błyszczały ogniki szaleństwa i strasznego lęku. Spoglądał na Jamesa przerażony, jednak po chwili jakby się lekko uspokoił.
- Kim jesteś. - warknął James, a przestraszony mężczyzna spojrzał na niego i wymamrotał.
Obrazek
Artur Deschamps

- Jestem Artur. Artur Deschamps proszę Pana. Proszę mi wybaczyć, ale myślałem, że to oni...ludzie z moich snów.

Tymczasem pozostali, słysząc odgłosy szamotaniny na piętrze, ostrożnie ruszyli po schodach.
 
Awatar użytkownika
Amanea
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1629
Rejestracja: wt sty 05, 2010 1:31 pm

Re: [Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

czw sie 05, 2010 9:00 pm

Obrazek

Susan Howard


Kobieta zdziwiła się niezmiernie, usłyszawszy oddalające się kroki. Wyglądało na to, że to jednak nie James. Ostrożnie ruszyła na górę. Rozległ się hałas i krótka szamotanina, więc przyspieszyła kroku. Wtem ujrzała Jamesa wraz ze starszym mężczyzną, którego nie widziała tu wcześniej.
- Co tu się dzieje? - podeszła nieco bliżej, rozglądając się uważnie - Wszystko dobrze, James?
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 06, 2010 12:33 am

Obrazek

Gerhard von Wurstenberg


Mężczyzna słysząc kroki zwrócił swój wzrok w stronę schodów. Zauważył w oddali jakąś sylwetkę, rzucającą cień na ścianę. Raczej nie sądził aby miał być to ktoś obcy i podobnie jak obecna tu kobieta spodziewał się, że jest to właśnie James, któremu nie udało się najpewniej dogonić Ojca McBride'a i postanowił do nich dołączyć.

Jednak prawda okazała się zupełnie inna. Był to ktoś zupełnie obcy, gdyż po chwili dało się słyszeć głos im współtowarzysza zza pleców nieznajomego osobnika. Ręka Gerharda mimowolnie drgnęła jakby chciała złapać się pewniej nagrobka. Po chwili jednak, mężczyzna ruszył w stronę odgłosów z góry, poprawiając na czubku nosa okulary. Stąpał ostrożnie po kolejnych stopniach.

W końcu dotarł na górę z pozostałymi. Obok przybysza stał James, zdenerwowany, wypytując go o tożsamość, wręcz trzymając go za ubranie. Nieznajomym okazał się niejaki Artur Deschamps, wyglądający na przedstawiciela z niższych klas, brudnego, nieogolonego, śmierdzącego.
- Czego tu szukasz dziadygo?! - rzucił poirytwany ze złością na twarzy, podniesionym głosem. Fakt, że wtargnął tutaj ktoś nieznajomy kogo kompletnie się nie spodziewał wystarczająco go zdenerwował, że znów nie baczył na słowa.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 06, 2010 10:41 am

Logan MacBride


Amerykanin potruchtał za resztą. Wkrótce dostrzegł Artura, a chwilę potem zbeształ go Gerhard:
- Daj pan spokój - pisarz zerknął z ukosa na Niemca. Dołączył do reszty w chwili gdy padły słowa "ludzie z moich snów"
- Jakie sny ma pan na myśli?
Ostatnio zmieniony pt sie 06, 2010 10:42 am przez Marcin19, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 06, 2010 10:59 am

James F. Carignan


James złagodził nieco uścisk na chudych ramionach Deschamps. Schwytany przezeń człowiek istotnie wyglądał na robotnika - jednakże jego słowa i spojrzenie sugerowały, że nie był raczej wymarzonym pracownikiem. ~Pewnie jest bez pracy, a jeśli nie, to pewnie straci ją w przeciągu miesiąca. Nie zalatuje wódą, ale to dla niego nawet gorzej, bo w takim razie jest szalony - czyli wyleci nawet szybciej...~

- Spokojnie, Arturze. Musisz mi wybaczyć to dość chłodne przyjęcie, ale ponieważ postanowiłeś nas odwiedzić tak niespodziewanie, Twoja obecność na plebanii nieco mnie zaskoczyła. Rozumiesz zatem, że będziesz musiał wyjaśnić nam powody tej wizyty i kilka innych spraw - na przykład jacy ludzie pojawiają się w Twoich snach. Z tym jednak poczekamy na pozostałych - dodał, słysząc odgłosy kroków dobiegające z głębi korytarza. Po chwili podjął tonem towarzyskiej pogawędki - A tak przy okazji, mieszkasz może w okolicy? W takim razie pewnie pracujesz u mojego dobrego znajomego Osgooda, mam rację?

Towarzysze Jamesa najwyraźniej w końcu wygrzebali się z piwnicy. Na dźwięk głosu Susan Kanadyjczyk uśmiechnął się i odparł:
- Tak, ze mną wszystko w porządku - mam nadzieję, że nasz gość także nie ucierpiał zbytnio wskutek naszego spotkania.
Okrzyk Wurstenberga James skwitował smutnym westchnieniem
- Maniery Monsieur Wurstenberga mogą Ci się wydać dość egzotyczne, Arturze - zwrócił się przepraszającym tonem do rozpłaszczonego na ścianie robotnika - ale przyjechał tu prosto z Europy i nie zdążył jeszcze przywyknąć do miejscowych obyczajów.
 
Awatar użytkownika
Bajer
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1680
Rejestracja: wt cze 01, 2004 11:40 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 06, 2010 11:44 am

Obrazek

Luther


Luther szybko dołączył do reszty towarzyszy. Widok starca nieco go uspokoił - dziwne przeczucie nie opuszczało go odkąd znalazł się w tym miejscu. Zaczynał robić się zbyt nerwowy, co zdarza mu się niezwykle rzadko. Zignorował kompletnie wybuch Gerharda. Jego nastawienie budziło w nim lekki niepokój, jednak stłumił na razie te emocję. Przyjdzie jeszcze pora aby porozmawiać o tym, iż jego zachowanie może kiedyś wszystkim zaszkodzić. Podszedł do robotnika starając się go uspokoić.

- Nie obawiaj się Arturze Deschamps, nic złego Ci tu nie grozi... Opowiedz nam o swoich snach. - Luther znał się dość dobrze na ludzkiej psychologii, choć nie zawsze korzystał z tego daru. Tym razem było to jednak wskazane. Były ksiądz nie chciał aby uciekła mu jakakolwiek informacja mogąca rzucić nieco więcej światła na sprawę świętego z grobowca.

 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 06, 2010 4:32 pm

Montreal - Parafia Św. Cutisa
Niedziela 12.06.1921

Obrazek


Mężczyzna powiódł po zgromadzonych nieco błędnym wzrokiem. Widać było, że spora ilość otaczających go ludzi, nie wpływała na niego najlepiej. Tak samo, jak warknięcie Gerharda.
Jednak spokojny ton Jamesa i słowa Luthera nieco załagodziły pierwsze wrażenie po spotkaniu z Jamesem. Mężczyzna skinął głową Lutherowi i zaczął swoją opowieść, jednak pierwsze słowa skierował do Jamesa.
Obrazek
Artur Deschamps

- Tak szanowny Panie - jestem pracownikiem Osgooda. Właściwie nie tyle pracownikiem, co Pan Osgood załatwił mi pracę tutaj przy remoncie kościoła. Ale wracając do moich snów. Nie myślałem, że Państwa zainteresują.
Robiliśmy wykop w starej piwnicy, żeby ją przebudować i zrobić nowe przejście nie przez dzwonnicę. Kiedyśmy natrafili na grób, wszyscy pomyśleli, że to jakieś resztki kanałów, więc zaczęliśmy wszystko rozwalać, nie zważając na nic. I wtedy stary Arnie zauważył stopy.
Normalnie wszyscy zaczęli spluwać, żegnać się i przeklinać. Dobrze, ze Panienki nie było w pobliżu, bo język był plugawy. Ale co poradzić? My prości ludzie jesteśmy. Ale co to ja ?
No - więc wszyscy odskoczyli od tych nóg, co żeśmy je znaleźli.
Zaraz tez polecieliśmy po księdza, no bo wiadomo nie? Zło i zaraza często w grobach siedzą. No i jak McBride przybiegł, to roześmiał się tylko i powiedział, ze to zwłoki się tego i nie mamy się czego bać.
"To zwłoki świętego - od lat marzyłem, że ten dzień nadejdzie" - o tak powiedział.
Ale o jakiego świętego chodziło nie powiedział. To miał Kościół rozstrzygnąć.
No tośmy go odkopali i z gliny wyczyścilim. Nie wiem jak on się tak długo uchował, ale pewnie to łaska boska go od tego uchowała. Trup był pusty w środku, ale tam się mieniło coś srebrnego, więc sięgnąłem po to - myślałem, że to pieniądze. Ucieszyłem się, bo pomyślałem, że ojciec zapłaci coś ekstra za znalezisko.
Otwieram a tam w środku serce. Nie uwierzyłem w pierwszej chwili - myślałem, że ksiądz robi sobie z nas żarty! A ono jak żywe. Dotknąłem go i jakby mnie piorun strzelił!
Rzuciłem to w cholerę i wybiegłem na dwór, jak najdalej...jak najdalej.
Od tamtej pory moje dłonie się wykrzywiają! Zaczynają wyglądać jak szpony. Jestem kaleką! Nie mogę pracować! To zemsta świętego, że ja - zwykły człowieczek śmiałem skalać czystość serca. Teraz będę się smażyć w piekle!

Artur widać nie wytrzymał, bo zaniósł się płaczem. Uspokojenie go zajęło dłuższą chwilę.
Kiedy uspokoił wyszeptał jeszcze:
- Teraz w snach prześladują mnie ludzie z płonącymi oczyma. Piekielny żar jaki bije z ich źrenic nie daje mi spać. To inni ludzie przeklęci, którzy nawiedzają mnie, aby pokazać mi mój los. Jestem przeklęty!
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 06, 2010 11:41 pm

Obrazek

Gerhard von Wurstenberg


Mężczyzna odchrząknął i odsunął się na bok. Popatrzył po wszystkich. Widać było, że nie są zadowoleni z jego reakcji na widok nieznajomego. Cóż, sam sobie przyznał w duchu, że lekko przesadził, bo przecież starał się stać trochę milszy dla innych. Jednak żadna droga nie jest usłana różami. Zawsze znajdą się jakieś kolce, porażki.

Gerhard słuchał uważnie tego co mówił Artur. Dowiedzieli się przynajmniej jak został odkryty grobowiec jak i samo ciało domniemanego "świętego". Wygląda z tego, że szkatułka z sercem była schowana wewnątrz zwłok. Zaiste, interesujący sposób pochówku. Po cóż ktoś miał sobie zadać tyle trudu aby serce chować oddzielnie. Z kolei mogłoby to w jakiś sposób może wyjaśnić dlaczego serce wygląda na nienaruszone. Może szkatułka wewnątrz była czymś nasiąknięta co powodowało, że serce się nie psuło.
Z kolei kopnięcie prądem nieszczęśnika można by wytłumaczyć suchym powietrzem, musiał być naelektryzowany co sprzyjało przeskoczeniu ładunku między nim a szkatułką.
Mężczyzna kątem oka spojrzał na ręce robotnika. Rzeczywiście, wyglądały trochę inaczej. Z lekkim zdziwieniem się nim przez chwilę przyglądał.
W końcu człowiek zaczął mówić o swoich snach. Owszem, były dziwne, jednak były spowodowane najpewniej wyrzutami sumienia, bogobojnością robotnika, i najpewniej do puki nie uzna, że odpokutował swoje winy to będą go cały czas nękać.

Zastanawiał się co dalej, jaki powinien być ich kolejny krok. Przede wszystkim powinni zbadać autentyczność ciała, tj. sprawdzić czy rzeczywiście pochodzi z domniemanej epoki, podobnie serce. A do tego niestety będzie potrzebny jakiś lekarz, bądź przynajmniej osoba z wystarczającą wiedzą medyczną. Wspominał już o tym wewnątrz grobowca, jednak wtedy jego stwierdzenie, a zarazem zapytanie, zostało zignorowane. Teraz nie zamierzał znów go ponawiać, czekał aż ktoś się zreflektuje odpowiedzieć w końcu na już zadane pytanie, bądź sam na to wpadnie.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

czw sie 12, 2010 2:54 pm

James F. Carignan


James puścił w końcu Deschamps, nie spuszczając go jednak z oka - na wszelki wypadek. A więc serce znaleziono zamknięte w szkatułce spoczywającej wewnątrz zwłok - pustych zwłok. Ciekawe... Ciekawe było szczególnie to, że McBride nie zechciał o tym wspomnieć. W takim razie skąd pewność, że serce i ciało należały do tej samej osoby? Wyglądało także na to, iż ksiądz nie był zbytnio zaskoczony znaleziskiem.
~Czyżby nasz przyjaciel już od dłuższego czasu był na tropie tajemnicy?~ W takim wypadku decyzja kurii o jego przeniesieniu do św. Cutisa mogła nie być tylko dziełem przypadku... Ponadto McBride zabrał się od prac remontowych jeszcze zanim na dobre zdążył zadomowić się w parafii - i wynajął do tego najsprawniejszego człowieka w okolicy - człowieka, który nie zwykł też zadawać zbędnych pytań. Bardzo ciekawe.

-Proszę pokazać ręce, Arturze - był Pan z tym u jakiegoś lekarza? Być może warto byłoby również powiedzieć o tych tajemniczych snach ojcu McBride - jeśli rzeczywiście jest to skutek działania sił nadprzyrodzonych, może ojciec będzie w stanie coś na to poradzić...

Być może długa praca w wilgotnych podziemiach ujawniła po prostu rozwijający się u robotnika artretyzm, a sny były jedynie skutkiem mylnego skojarzenia choroby z niezwykłym odkryciem.
~Hm... Zamiast księdza przydałby się tu raczej dobry psychoanalityk...~

 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

czw sie 12, 2010 11:06 pm

Logan MacBride


Wysłuchał robotnika uważnie, starając się wyłowić z jego opowieści coś przydatnego. Jego uwagę szczególnie przykuła zdeformowana ręką:
- Oczywiście był pan z tym u lekarza? - pisarz miał nadzieję, że zabrzmiało to jak pytanie retoryczne.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pn sie 16, 2010 2:59 pm

Montreal - Parafia Św. Cutisa
Niedziela 12.06.1921

Obrazek


Artur przez chwilę wahał się, jednak w końcu pokazał ręce. Te faktycznie całe powyginane były i zakrzywione. Mężczyzna próbował rozprostować przy was palce, jednak te niemalże nie chciały się poruszać. Wyglądało to naprawdę strasznie.
Artur spoglądając na Was - jak z pewnym zainteresowaniem przyglądaliście się jego dłoniom, szybko zawstydzony schował je za siebie i zaczął rozglądać się na boki.
Obrazek
Artur Deschamps

- Państwo wybaczą, ale muszę już wracać do domu. Żona na mnie czeka i pewnie zamartwia się, dlaczego wyszedłem po nocy.
Po tych słowach oddala się śpiesznie, a wy nie próbujecie go zatrzymać. W sumie nie ma po co. To schorowany i biedny człowiek, na skraju załamania nerwowego....

*******************

Wróciliście do domu, gdzie Madame już przygotowała dla Was sutą kolację. Zasiedliście więc do posiłku, kiedy odezwał się telefon. Gosposia poszła odebrać, wracając po chwili i prosząc Jamesa do telefonu, oznajmiając, że dzwoni Celine Lavoie. Zdziwieni spojrzeliście po sobie, jednak James podniósł się, aby odebrać.
W słuchawce odezwał się znajomy głos kobiety:
- Oh! Jak to dobrze, że zastałam Was w domu. Chciałam odwdzięczyć się Państwu za całe to zamieszanie w pociągu, dlatego też zapraszam Was na drinka do Le Bistro d'Or. To mój ulubiony lokal. Chciałabym też przedstawić Wam mojego brata Stephane'a. Limuzyna jest już w drodze - szofer wie, gdzie Państwa zabrać. Oczywiście nie przyjmuje odmowy.
Cóż było robić. Kobieta rozłączyła się chwilę później.....
Ostatnio zmieniony pn sie 16, 2010 3:00 pm przez Morel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

czw sie 19, 2010 12:04 pm

James F. Carignan


James zasiadł wraz z pozostałymi do kolacji. Spożywał posiłek w milczeniu, wciąż mając przed oczami żałosną postać roztrzęsionego robotnika. ~Oto i pierwsza ofiara Twoich poszukiwań, Père.~ A przecież nie minęły jeszcze dwie godziny odkąd McBride zapewniał ich o braku jakiegokolwiek ryzyka. Tymczasem robotnik, który ledwie otarł się o całą sprawę znajdował się obecnie na skraju szaleństwa. Co w takim razie czeka tych, którzy podjęli się dokładnego zbadania tajemnicy...?

Brzęczenie telefonu wyrwało Jamesa z zamyślenia. Zdziwił się odrobinę, gdy gosposia wywołała go do telefonu - przecież nie informował nikogo z firmy o swoim powrocie. Czyżby Cottard zrobił się bardziej przezorny...? Jednak nie - w słuchawce odezwała się Celine Lavoie.

Carignan wysłuchał słów kobiety w milczeniu - odpowiedź nie miałaby sensu. Lavoie i tak nie zwróciłaby uwagi... Tacy jak ona zwyczajnie przechodzili przez życie nie patrząc pod nogi, licząc że pozycja i urok osobisty zabezpieczą ich przed możliwym potknięciem. Co gorsza, ta metoda wydawała się skuteczna. ~Jednak tej panience dobrze zrobiłyby krótkie wakacje w dokach.~

Celine się rozłączyła, a James wciąż stał w zamyśleniu przy telefonie. Wreszcie podniósł głowę i zaczął wykręcać numer centrali. ~Ciekawe, kto też dzisiaj ma dyżur...~ - uśmiechnął się lekko - ~Auć! Nikt znajomy...~ - pomyślał, gwałtownie zdetonowany gderliwym skrzeczeniem w słuchawce.
- Proszę mnie połączyć z numerem 7-3-12... madame. - Byle tylko ten utracjusz siedział teraz w domu...

- Halo? - na dźwięk głosu Cottarda Carignan wydał w duchu westchnienie ulgi.
- Nico, to ja - masz chwilę?
- Jimmy...? Już wróciłeś? Świetnie! Co słychać w Nowym Jorku?
- Nie teraz - słuchaj uważnie, jest pilna sprawa. - rzucił spiesznie James, zniżając nieco głos. - Wybierz jednego... nie, dwóch ludzi, dyskretnych i takich, co umieją się poruszać po mieście - i przyślij ich natychmiast do Bistro d'Or. Pamiętasz d'Or? No ja myślę, bo te Twoje wybryki sporo nas kosztowały. Jeden ma siedzieć w środku, drugi na zewnątrz. Będę tam niedługo z trójką albo czwórką znajomych - będzie na nas czekać pewna para. Tych dwojga Twoi chłopcy mają się od tej pory trzymać - szczególnie kobiety. Wszystko jasne?
- Mhm.
- Niech wezmą rowery. I niech nie lezą nikomu w oczy, bo sprawa może być gruba. Wpadnę po wszystkim i porozmawiamy. Trzymajcie się.

~Jak Kuba Bogu...~ - myślał Carignan, wracając do jadalni.
- Szanowni Państwo, mam zaszczyt i przyjemność oznajmić, iż właśnie przyjęliśmy zaproszenie Mademoiselle Lavoie, która chce niezwłocznie ujrzeć swych dobroczyńców w Le Bistro d'Or, dokąd też udamy się natychmiast - transport zapewniony przez wdzięczną damę jest już w drodze. - James położył ręce na oparciu krzesła - Jak się Państwo domyślają, jesteśmy najprawdopodobniej obserwowani. Musimy brać tę okoliczność pod uwagę, planując nasze posunięcia w sprawie zleconej nam przez ojca McBride. Zebranie informacji w tej właśnie sprawie zapewne nie było celem Lavoie - w przeciwnym razie nie wysłano by nam tak oczywistego sygnału. Być może nie będziemy już poddawani dalszej inwigilacji - w innym wypadku istnieje ryzyko, że informatorzy rodziny Lavoie przy okazji wpadną na trop tajemniczego odkrycia. Ojciec McBride z pewnością nie życzyłby sobie takiego zainteresowania...
Ostatnio zmieniony czw sie 19, 2010 12:19 pm przez Jean de Lille, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 20, 2010 12:14 pm

Logan MacBride


Pisarz wysłuchał do końca wypowiedzi James'a:
- Czego ona jeszcze od nas chce? Już w pociągu wydawała się dostatecznie podejrzana, a teraz jeszcze spotkanie w Bistro? Nie podoba mi się to i nie wiem w co ona pogrywa, ale najchętniej ukręciłbym łeb tej sprawie jak najszybciej. Udajmy się tam, podziękujmy serdecznie za troskę i takie tam. Z uśmiechem na ustach przyjmiemy drinka, czy dwa (Stary Logan zaśmiał się sardonicznie na brzmienie słabiutkiego, Nowego, Ulepszonego Logana) i po prostu rozstańmy się z nią w pokoju. To moja propozycja

Obraz serca gdzieś jeszcze kołatał się w wyobraźni Logana. Wiele oddałby za szybkiego papierosa i szklaneczkę szkockiej. Wyraźnie słychać było poddenerwowanie pisarza.
 
Awatar użytkownika
Amanea
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1629
Rejestracja: wt sty 05, 2010 1:31 pm

Re: [Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 20, 2010 3:23 pm

Obrazek

Susan Howard


Susan stała w pewnym oddaleniu od rozmawiających mężczyzn. Widok powyginanych i powykręcanych dłoni monsieur Artura napawał ją lękiem i obrzydzeniem. Aż sama przyjrzała się swoim delikatnym dłoniom, upewniając się, że z nimi wszystko w porządku. Miała wrażenie, że zaraz zaczną ją boleć kości, ale odgoniła to uczucie od siebie. Pożegnała pana Deschamps i wraz z pozostałymi wróciła na kolację.

Podczas posiłku odezwał się telefon, telefon do Jamesa, telefon od Lavoie. Susan zazgrzytała zębami. Zaś po usłyszeniu relacji z rozmowy niemal się zakrztusiła.
~ Uspokój się. ~ zganiła się w duchu.
Wzięła głęboki oddech i spojrzenie ciemnych oczu zatrzymało się na Carignanie.
- Rozumiem, że nie było możliwości odmówić mademoiselle Celine? - zapytała retorycznie.
Westchnęła ciężko, wysłuchała Logana i pokiwała lekko głową.
- Nie podoba mi się to. Najpierw niejasna sytuacja w pociągu, potem ta jej *groźba*, - prychnęła - że jeszcze się spotkamy i teraz to... - pokręciła głową i skrzywiła się nieznacznie - Jedźmy tam, posiedźmy tyle ile wymaga dobre wychowanie, nie mówmy nic o tym, czego dowiedzieliśmy się tu, podziękujmy i pożegnajmy się... Mam nadzieję, że tej... - Susan rzadko przeklinała, ale teraz wyraźnie miała na to ochotę. Zdołała się jednak powstrzymać - ...gwiazdeczki więcej nie spotkam. - zakończyła i napiła się herbaty, choć miała chęć na coś zdecydowanie mocniejszego.
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pn sie 23, 2010 7:21 pm

Montreal - Parafia Św. Cutisa
Niedziela 12.06.1921

Obrazek


Pozostali tylko kiwnęli głowami, zgadzając się z faktem, że nie ma wyjścia i trza jechać. Oraz z faktem, że należy wypić drinka i podziękować.

Po jakiś dwudziestu minutach - około dziewiątej - pod dom podjechał wysłany samochód. Zapakowaliście się do wnętrza i ruszyliście do Le Bistro d'Or.

Montreal - Le Bistro d'Or
Niedziela 12.06.1921

Obrazek

Kiedy dotarliście na miejsce, przed klubem stała kolejka do wejścia. Wyszykowane kobiety i eleganccy mężczyźni - widać było, że to lokal dla wyższych sfer. James postanowił nie czekać w kolejce i od razu ruszył w stronę mężczyzny stojącego przy wejściu i najwidoczniej "kierującego ruchem". Wymienienie nazwiska Lavoie spowodowało, że od razu zostaliście wpuszczeni do środka. Widać obsługa została powiadomiona.
Od razu doskakuje do Was kelner, który prowadzi Was do stolika w głównej sali. Gwar rozmów miesza się z jazzową muzyką, wygrywaną przez zespół na niewielkiej scenie. Wszędzie dookoła widzicie biznesmenów i młodych ludzi, którzy nie wiedzą co to wojna. Spędzili ten czas w domu z dala od okropieństw. Zespół właśnie skończył grać jakiś numer, jednak ludzie na parkiecie brawami domagają się kolejnego, band od razu zaczyna grać jakiś synkopowy hicior a pary zaczynają wirować na parkiecie.
Przy stoliku czeka już na Was Lavoie, która macha Wam z daleka, uśmiechając się. Siadacie przy stole, który znajduje się na balkonie - macie świetny widok na całą knajpę.

Celine promienieje. Szampan leje się strumieniem, a kobieta wygaduje różne rzeczy: że cieszy się z przyjęcia zaproszenia, że nie macie sobie żałować - jesteście gośćmi. Czy chcecie zatańczyć?
Przy niewielkim osobnym barze jaki znajduje się na piętrze stoi przystojny mężczyzna w wieku około dwudziestu sześciu - siedmiu lat. To Stephane Lavoie. Rozmawia z dwójką mężczyzn.
Celine mówi Wam, że teraz Montreal przechodzi spod dominacji angielskiej pod władzę frankofonów. Pomimo tego, że większość ludzi ma francuskie korzenie, to właśnie anglofoni trzymają łapę na pieniądzach.
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

wt sie 24, 2010 11:16 am

Obrazek

Gerhard von Wurstenberg


Kolacja była dobra. Nie była zła, ale nie było też żadnych fajerwerków. Po prostu dobra. Zresztą, czego można było się spodziewać po kuchni przy plebanii. Na pewno nie mają pieniędzy na rzeczy z najwyższej półki. Ani ze średniej. Mężczyzna najadłszy się złożył sztućce na talerzu po czym wytarł usta serwetką. Skrzyżował ręce na piersi. Nie wiedział co dalej robić. Miał nadzieję, że na dziś to koniec bo był wystarczająco zmęczony, przede wszystkim podróżą.

Niestety zadzwonił telefon. Rozmówcą po drugiej stronie kabla okazała się kobieta, z którą mieli okazję spotkać się już w pociągu. W zupełności zgadzał się z niejakim Loganem. Nie rozumiał czego ta kobieta może jeszcze od nich chcieć. Jest to bezczelne być takim natrętnym. Żałował, że została uratowana w pociągu z rąk tego osobnika. Nie zdziwiłby się jakby i on był w podobnej sytuacji wcześniej jak teraz oni i po prostu w ten sposób chciał się uwolnić od tej kobiety.

Początkowo Gerhard nie miał zamiaru jechać na spotkanie, jednak w końcu, po prośbach uroczej młodej kobiety, dał się jakoś namówić. Wsiadł niechętnie do limuzyny i pojechał wraz ze wszystkimi na miejsce spotkania.

Jazz. Nie rozumiał mody na tą muzykę, nie lubił jej. Uważał, że jest hałaśliwa, krzykliwa. Niektóre utwory były całkiem znośne, ale w większości były okropne. Miał nadzieję, że w przyszłości niczego gorszego już nie wymyślą, i jest to tylko tymczasowa moda, która szybko przeminie i nadal będzie królować muzyka klasyczna. I jeszcze te tańce, gdzie tu szyk, gdzie elegancja, dostojność. Tylko się kręcą po parkiecie to tu to tam, wywijają nogami, rękoma, bez żadnego większego sensu.

Mężczyzna zasiadł przy stoliku, zamawiając szklankę bourbonu. Obracał ją palcami po czym wziął łyk, a kostki lodu zagrzechotały leniwie wewnątrz.
- Bardzo dobrze, że Anglosasi trzymają ręce na tym kraju, bo może coś z niego będzie. - odburknął słysząc rozmowę o radości jaką niesie "wyzwalanie się" Montrealu.
- Jednak do rzeczy, niech Pani łaskawie powie co chce jeszcze od Nas. Jestem zmęczony podróżą i chciałbym wreszcie odpocząć, a nie biegać po jakichś pubach. Myślę, że inni też woleli by odpocząć niż tu przesiadywać. - powiedział, stawiając szklankę na stoliku i patrząc prosto w oczy kobiety.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

śr sie 25, 2010 12:23 pm

Logan MacBride


Logan raczej rzadko bywał w miejscach takich jak Bistro. Gwar, muzyka, przepych, wszystko tu uderzyło mu do głowy, niczym drogi szampan. Lekko skrępowany usiadł przy stoliku pani Lavoie:
- Urocze miejsce - rzekł spoglądając na blond piękność wirującą w rytm jazzowego kawałka. Zamówił sobie drinka i wziął łyka - od razu lepiej. Nawet nie zauważył kiedy dał się porwać skocznej muzyce, z trudem opanowując przytupywanie nogą.
- Nie wiedziałem, że wokół anglofonów i frankofonów, narosło tyle niesnasek. Moim zdaniem te niepokoje to kuriozum. Narodowościowe spory w państwach kolonialnych - pokręcił z uśmiechem głową - Szczególnie dziwi mnie fakt, iż anglosasi dali wciągnąć się w ten konflikt.
 
Awatar użytkownika
Amanea
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1629
Rejestracja: wt sty 05, 2010 1:31 pm

Re: [Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

śr sie 25, 2010 6:48 pm

Obrazek

Susan Howard


Pech. Susan nawet nie miała okazji się przyszykować. Nie, żeby wyglądała źle. Ale na pewno nie wyglądała tak olśniewająco jak zwykle. Jako mieszkanka Montrealu w Bistro d'Or bywała już nie raz. Poczuła się jak ryba w wodzie, gdy tylko znaleźli się w środku. Podły nastrój spowodowany wizją spotkania z Lavoie minął jej trochę. Mimo całego dnia podróży, wrażeń i ogólnego zmęczenia wstąpiły w nią nowe siły. Przywołała na twarz jeden ze swoich uroczych uśmiechów i skinieniem głowy powitała barmana, który akurat spojrzał w jej stronę.

Usiadła przy stoliku Celine, nawet nie spoglądając w jej stronę. Zapatrzyła się na parkiet, wypatrując jakiegoś ciekawego tancerza do omotania i popijając szampana. Na wzmiankę o podziałach narodowościowych, zwróciła się do rozmówców i machnęła lekceważąco ręką.
- Oh, messieur, dla mnie to zupełnie niepotrzebne i dziwne. Jak widać na moim przykładzie można świetnie rozumieć się tak z jedną, jak i drugą grupą. Byłoby lepiej, gdyby wszyscy doszli do porozumienia... - przewróciła teatralnie oczami - Jak ja nie cierpię polityki.

- Gdzież moje maniery! Byłabym zapomniała... - ciemne oczy spoczęły na mademoiselle Lavoie - Dziękujemy za zaproszenie. Liczę na to, że wieczór upłynie wszystkim beztrosko, miło i spokojnie. - uśmiechnęła się uprzejmie.
Podniosła się, przygładzając sukienkę.
- Czy któryś z panów zechce ze mną zatańczyć? Czy też mam sobie poszukać innego partnera? - zapytała, nie mając zamiaru czekać, aż ktoś zechce ją zaprosić do tańca.
Poza tym naprawdę chciała odejść do stolika gwiazdeczki. Omiotła otoczenie spojrzeniem i na moment jej uwagę przykuł mężczyzna przy barze. Chyba właśnie znalazła sobie obiekt zainteresowania na resztę wieczoru, jeśli nikt nie wyrazi chęci pójścią z nią na parkiet.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pt sie 27, 2010 8:53 pm

James F. Carignan


Dopiero tutaj - w rzęsiście oświetlonej, pełnej znajomych twarzy sali Bistro d'Or - James mógł z pełnym przekonaniem powiedzieć, że naprawdę wrócił do domu. Podążając za kelnerem do stolika Lavoie kilkukrotnie przystawał, wymieniając pozdrowienia oraz uprzejmości. Poruszał się przy tym po obu stronach niewidzialnej linii demarkacyjnej, dzielącej klub i całe miasto. Jeszcze pół wieku temu takie zachowanie byłoby nie do pomyślenia - a nawet teraz nie podobało się co bardziej krótkowzrocznym obywatelom.

Cierpliwie słuchał szczebiotania Celine, która długo nie mogła poradzić sobie z przejściem do sedna. Zaś James nie zjawił się dziś w d'Or po to, by pić i tańczyć - chyba, że mógłby się dzięki temu dowiedzieć czegoś istotnego.
- Jesteśmy kolonią, Monsieur MacBride, - zwrócił się do Logana - a napięcia etniczne w koloniach nie są niczym niezwykłym. Co więcej - jako mediewista może Pan uznać to spostrzeżenie za interesujące - Quebec jest tylko kolejną areną konfliktu starszego niż sama epoka kolonialna. Anglicy zaś nie mieli wyboru - z chwilą, gdy Kanada przeszła pod zarząd gubernatorów brytyjskich, eskalacja wrogości była jedynie kwestią czasu. Jednakże - James przerwał na chwilę, wpatrując się w przestrzeń - panno Lavoie, wiele lat upłynęło od pamiętnego roku trzydziestego siódmego. Czy nie uważa Pani, że myślenie według dawnych kategorii prowadzi nieuchronnie do anachronizmów, na które nasze społeczeństwo nie może sobie pozwolić?
Londyn i Paryż są obecnie połączone sojuszem, choć nie jest on usłany różami. Ale w nowej epoce dawne sprzeczności tracą na znaczeniu - dzieje się tak nie tylko w Europie. Problemy, z którymi zmagają się przedsiębiorstwa frankofonów, dotykają także Anglików. Wszyscy w Montrealu boleśnie odczuwamy rosnącą konkurencję ze strony Amerykanów i krzywdzącą politykę fiskalną metropolii, która najwyraźniej nie umie uczyć się na własnych błędach. Wie Pani równie dobrze jak ja, że Anglia po Wielkiej Wojnie jest zadłużona i wyczerpana - jak długo jeszcze będzie dla nas skuteczną gwarancją stabilności? W obliczu tego wszystkiego musimy odpowiedzieć sobie na pytania - po co i przeciw komu walczymy? Zresztą, proszę na nich spojrzeć,
- mężczyzna spojrzał na podzieloną salę w dole -Jaka jest ich odpowiedź? Separują się od siebie, bo to samo robili ich ojcowie, ale proszę! - czy to nie Osgood junior sunie właśnie po parkiecie z Mademoiselle Vachon? Wszyscy ci ludzie mają ze sobą wiele wspólnego - dobre pochodzenie, pieniądze, rozrywki... W dokach za to ostatniego lata załopotały czerwone sztandary - wiedziała Pani o tym? Francuscy i angielscy robotnicy mogą za sobą nie przepadać, ale jedni i drudzy mają dużo dzieci i niskie pensje. I nie są z tego zadowoleni. Rozumie Pani, że obecnie utrzymywanie starych animozji przestaje być dla wszystkich opłacalne. Dodam, że także ze względów osobistych zawsze trudno było mi postrzegać siebie jako Anglika czy Francuza - przywykłem myśleć o sobie po prostu jako o Kanadyjczyku.

Pochłonięty rozmową, James ledwie zwrócił uwagę na bezceremonialne zachowanie panny Howard. Temat poruszony przez Lavoie był dlań zbyt osobisty - na dodatek tak bardzo aktualny! Nie zamierzał rezygnować z rozmowy, która nieoczekiwanie stała się całkiem zajmująca. Można ją zresztą kontynuować na parkiecie, jednak... Niezręcznie byłoby poprosić Celine do tańca teraz. Ale przecież nie jest jedynym mężczyzną na tej sali! Miał szczerą chęć kopnąć MacBride'a w kostkę. ~No i gdzie jest ta słynna jankeska spontaniczność, gdy jest naprawdę potrzebna?~
Ostatnio zmieniony pt sie 27, 2010 8:54 pm przez Jean de Lille, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Bajer
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1680
Rejestracja: wt cze 01, 2004 11:40 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

sob sie 28, 2010 1:48 pm

Obrazek

Luther


Luther powoli wybudzał się ze swojego swoistego letargu. Rozmowa z robotnikiem wywarła na nim większe wrażenie, niż myślał. Dopiero teraz zdał sobie sprawę gdzie się znajduje. Muzyka dudniła nieprzyjemnie w uszach, a myśli splatały się w uczucie paniki.

~ Uspokój się stary głupcze! Przestań wpadać w panikę, oddychaj, równo. O, tak! Już ci lepiej.

Panna Howard ostentacyjnie zapraszała do tańca. Zabawne, że choć nie darzyła sympatią Celine, była taka jak ona. Dama, która nie lubi jak się jej odmawia i zawsze kieruje poczynaniami innych. Luther nie widział potrzeby w mówieniu swoich stwierdzeń na głos, nie przybył tu by prawić nauki moralne. Jego głowę zaprzątały zupełnie inne myśli.

~ Jego dłonie. Były takie nienaturalne. Gdzieś już widziałem takie ręce. Zdeformowane palce i wyłamane kości...

Polityka. Luthera zawsze zastanawiało jak człowiek w ułamku sekundy może zmienić całkowicie swoją perceptywność. Jeszcze chwilę odkrywali rzeczy nieziemskie, wypaczające umysł i dorobek naukowy, a teraz wszyscy piją i bawią się w najlepsze. Zakonserwowane serce, wilgotny grobowiec i szponiaste dłonie...

~ Phillipe, w jaką mroczną grę nas wciągasz.

Luthera niepokoiło jeszcze jedno. Czuł pewną pustkę w swoim sercu. Czuł jakby Głos Pana go opuścił...
 
Awatar użytkownika
Morel
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4566
Rejestracja: śr mar 03, 2010 10:59 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

sob sie 28, 2010 7:19 pm

Montreal - Le Bistro d'Or
Niedziela 12.06.1921

Obrazek


Wasza rozmowa trwała w najlepsze. Z każdą lampką szampana, z każdą butelką atmosfera robiła się coraz luźniejsza.
W końcu do stolika podszedł Stephane.



Obrazek
Stephane Lavoie

- Ah, rozumiem, że to Państwo są wybawicielami mojej drogiej siostry! Jestem niezmiernie wdzięczny za okazaną pomoc. Jeżeli mogę coś tylko zrobić - proszę śmiało mówić!
Mężczyzna chwilę dłużej zatrzymał wzrok na Susan i posłał jej uśmiech.
- Widzę, że w towarzystwie - poza dzielnymi mężczyznami są także olśniewająco piękne kobiety. Będę zaszczycony jeżeli pozwoli mi Pani skraść sobie jeden taniec.
W tej chwili kapela skończyła grac kolejny kawałek, a szef jazzbandu ogłosił, iż kolejnym numerem będzie walc.
To wymuszało zmianę wiekową ludzi na parkiecie. Średnia wieku skoczyła do góry, na parkiecie pojawiły się starsze Panie z mężami i dostojni, acz z nobliwymi brzuszkami Panowie.
Ogólny gwar rozmów nieco cichnie. Robi się spokojniej. Czas upływa Wam na pogaduszkach o filozofii, polityce, obyczajach.
Stephane daje się poznać jako niesamowicie inteligentny mężczyzna. Jest oczytany i elokwentny. Jednak przez skórę czujecie wszyscy, że to tylko poza. Nie wiecie co kryje się pod maską, jednak to nie jest prawdziwy brat Celine. Nie wiecie też skąd takie uczucie - może z powodu jakiejś niechęcie do Panny Lavoie, staracie się bardziej wyczuć wszystkich z nią związanych?
Kiedy kapela kończy grać gwar znów się nasila, kelnerzy doskakują do stolików. Nagle słychać krzyk jednego z muzyków:
- Un cocteau!!!!! - jednak jest już za późno. Na parkiecie dochodzi do morderstwa!. Jakiś niepozorny facet wyciąga nóż i rzuca się na jednego z opasłych anglofonów schodzących z parkietu. Grubas pada na ziemię, a zamachowiec wyrywa nóż z jego ciała i dźga ponownie.
W Bistro wybucha panika. Montrealska elita nie bacząc na konwenanse stara się dostać do wyjścia, niemalże wzajemnie się taranując. Na parkiecie rozpętuje się bójka do której za chwilę włączą się osiłkowie z pałkami - zapewne ochrona lokalu.



Stephane spokojnie wstaje od stołu. Jest niesamowicie opanowany. Łapie za ramię siostrę i mówi.
- Chyba powinniśmy wyjść...
Ostatnio zmieniony sob sie 28, 2010 7:20 pm przez Morel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Bajer
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1680
Rejestracja: wt cze 01, 2004 11:40 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

sob sie 28, 2010 9:03 pm

Obrazek

Luther


Starzec wstał szybko od stołu. Złapał pewnie, acz delikatne ramię Susan, stając tak by odgrodzić ją od rozszalałego tłumu. Działał raczej instynktownie, zapominając praktycznie, iż kobieta, której chce pomóc, doskonale poradziłaby sobie sama.

- Panno Howard... - rzucił pytająco były ksiądz, chcąc ocenić sytuację.

- Za panem, panie Lavoie. - przytaknął na stwierdzenie Stephana, podążając za nim ku wyjściu.
 
Awatar użytkownika
Amanea
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1629
Rejestracja: wt sty 05, 2010 1:31 pm

Re: [Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

pn sie 30, 2010 9:32 am

Obrazek

Susan Howard


Przez moment poczuła się kompletnie zignorowana. Nawet James nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi, tak bardzo pochłonęła go rozmowa z mademoiselle Lavoie. Powstrzymała się jednak od okazywania irytacji i niezadowolenia, robiąc dobrą minę do całej tej sytuacji.
- To nie. - prychnęła i sama poszła na parkiet, by tam zakręcić się wokół kogoś, kto zechce z nią zatańczyć.
Zważywszy na jej urodę, nie było to trudne. Wiadomo - to kwestia gustu, ale panna Howard nadal była jedną z najpiękniejszych kobiet goszczących w Bistro, nawet zmęczona po podróży i pełnym wrażeń dniu.

Ledwie wróciła do stolika, gdy dołączył do nich Stephane. Od tej chwili wieczór stał się dla Susan nieco przyjemniejszy. Oczywiście, nie umknęło jej uwadze, że monsieur Lavoie świetnie gra swoją rolę... Ale czyż sama nie robiła tego przez większość czasu? Czyż nie zachowywała się tak, jak oczekiwał tego każdy, kto na nią spojrzał wszelkie inne zachowania, pozostawiając tylko dla siebie i - czasem - ojca? Chyba zatem nie powinna się dziwić takiemu zachowaniu. A już tym bardziej nie powinna go potępiać. Ciekawe tylko za co zapłacił muzykowi...

I nagle wybuchła panika. Susan po pierwsze - zwyczajnie się przestraszyła, a po drugie - była w szoku. To już kolejny raz tego dnia, gdy działo się coś takiego. Jak coś takiego mogło stać się właśnie teraz i właśnie tutaj? Czy to Lavoie przyciąga do siebie kłopoty jak magnes? Nie zdziwiłaby się, bo panienka miała na pewno wielu wrogów. Kątem oka widziała jak opanowany jest Stephane. Fakty zdawały się łączyć same, ale to byłoby tak szalone... Zresztą zbyt była skupiona na tym co działo się na parkiecie, by teraz na spokojnie to przemyśleć. Porozmawia z pozostałymi, gdy będzie na to chwila.

Wtedy poczuła, jak ktoś łapie ją za ramię. Zaskoczone, przestraszone, brązowe oczy spotkały się ze spojrzeniem księdza. Była mu wdzięczna za przywrócenie do rzeczywistości.
- Racja. - odpowiedziała na tyle głośno, by przekrzyczeć tłum - Nie uspokoimy ich, a bez sensu, żeby łączono nas z kolejnym incydentem... - rzuciła pospiesznie, kierując się za Lutherem.
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[Zew Cthulhu] Serce Grozy [sesja]

wt sie 31, 2010 11:13 am

Logan MacBride


- James, między Bogiem a prawdą, Kanadę z metropolią łączy głównie osoba monarchy. Moim zdaniem to tylko kwestia czasu, by kolonia zadeklarowała swą niepodległość. Duże znaczenie ma tutaj stanowisko Korony. Anglicy będą musieli zdecydować czy wolą mieć za plecami niezadowoloną prowincję, czy urzeczonego sojusznika. Oczywiście - jak niemal zawsze na starym kontynencie - zmiany przychodzą powoli i niechętnie. A co do czerwonych sztandarów... krótkotrwały zryw - Logan zbagatelizował sprawę machnięciem ręki.

Chwilę potem Susan zaproponowała taniec, od którego MacBride wymigał się w połowie pełną zawartością szklanki. Pisarz chciał podjąć ponownie wątek, gdy do ich towarzystwa dołączył brat panny Lavoie. Logan z zawiązanymi oczyma odgadłby, że są rodzeństwem - ich zachowanie, było równie ekstrawaganckie co podejrzane. Zamilkł i jednym haustem dokończył drinka (nie ładnie Logan, nie ładnie), gdy na parkiecie doszło do zajścia.

- Nie... znowu... - pierwszym uczuciem ogarniającym Amerykanina była niemoc. To już kolejny trup na jego drodze, w ciągu jednej doby. Chwilę potem niemoc przekuła się w złość. Logan gniewnie chwycił krzesło i podbiegł do napastnika, starając się rozłupać je na jego plecach. Miał tego wszystkiego serdecznie dość.
Ostatnio zmieniony wt sie 31, 2010 11:15 am przez Marcin19, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 8

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości