Sesja 24
Umowiliśmy się na 10:30 w sobotni poranek u mnie w domu. Wróciłem specjalnie wcześniej z konceru/imprezy urodzinowej u znajomej - totalnie zwalony. W dodatku miałem tylko szkic lokacji pozostały z poprzedniego tygodnia i nie za dużo pomysłow na sesję. Zważywszy na fakt, że lucek mnie zjebał za poprzednią sesję zapowiadało się na niezłą katastrofę.
Gracze się pospóźniali i w końcu zaczęliśmy grać punkt dwunasta. Na sesję stawili się Pudłacz [gnoll Shahal], Przemek [krasnolud Roten], Pseudo [druid Bastian] i lucek [baronet Iskander].
Wydarzenia
Zaczynamy na pustych stepach Darguun. Początkowo sesja snuła się wolniutko, co było okazja do opisania pyłu z Pogorzeliska nawianego przez burzę i ciała niedźwieżuka Krootada z plemiania Traka, które rozkładało się w porzuyconym przez graczy wozie dla niewolnikow. Generał Daimos, postać nieobecnego Enca, dalej miała zwiechę, co stało się pretekstem do rozmowy z Głosem Marona d'Cannith. Rozmowa była całkiem miła - okazło się, ze Maron jest zupełnie nieświadomy wydarzeń ostatnich kilku lat, a jego "śmierć" datuje się gdzieś na okolice Dnia Pożogi. Fajny IMHO element budujacy klimat świata.
W końcu wyruszyli. Przebudzony Shahal został uleczony czarami przez Bastiana i natychmaist zaczął obserwację otoczenia. Szybko wyczuł, ze cos wisi w powietrzu - dopadł jedynego z goblinów, który został z graczami [prócz niego zostali jeszcze hobgoblin-czarownik Bulg oraz goblin-sługa Shahala Brodek] i zaczął go przesłuchiwać twierrdząc, ze musi on być szpiegującym ich odmieńcem Garrowem. Scena była ważna - bo to w istocie był Garrow - przebrany w postać goblina.
Cofnijmy sie na sekundę do poprzedniej sesji. Przypominam, ze podczas ostatniego spotkania z Płaczką towarzyszyła jej czwórka goblinów - w tym szaman i jego ochroniarz - niedżwiezuk. Ten drugi był w istocie Garrowem w przebraniu - odmieniec manipulował goblinami Potaga tak, by odzyskać schemat z rąk graczy. Przypomnijmy:
kaduceusz pisze:Po walce szaman z plemienia Potaga zażądał jeszcze oddania przez graczy przedmiotum, który ci zabrali niegdyś z ciała niedźwieżuka pod kamieniołomem Smoczej Paszczy - tym razem nie chodziło o linę, tylko o magiczny manuskrypt.
Tak naprawdę za wszystkim stał Garrow manipulujący za pomocą czarow osobą kapłana. Wiedzial, ze gracze zrabowali zwój z czarem, ale chciał ich zmusić by wyjęli wszystkie swoje przedmioty by potem stwierdzić, że to schemat jest opwym "magicznym manuskryptem". W ten sposób postawiłby graczy w pozycji nieuniknionwgo konfliktu z potężną Płaczką. Wyszło inaczej, więc zmodyfikował plan.
kaduceusz pisze:Gobliny towarzyszące Płaczce zaczęły się wkrótce po walce zbierać do odjazu - w środku nocy - takze wspólny obóz okazał się tylko pretekstem do sprytnego wydostania od graczy magicznej liny. Rotena ostatecznie to rozwścieczyło - ruszył do nich i zażądał walki z goblinami Potaga
Gwoli ścisłości Roten zażądał wtedy walki "z tym niedżwieżukiem", na co zmuszony byłem oznajmić - "nigdzie go nie widzisz". W sekunde po tym usłyszałem, bodaj od lucka: "Bloody Garrow!", ale gracze nie podjęli tego wątku, traktując to jak sądze jako żart, więc odmieńcowi się udało. W nocy Garrow skradł z plecaka krasnoluda Rotena schemat i ukryl go w jednej z pustych skrzyń na pojeździe Failina - ten fakt nie został przez graczy poznany do końca sesji, ale zamieszczam go tu, bo szkoda, żeby się zabawne pomysły marnowały ;-)
Wracamy do sesji. Shahal przesłuchuje Garrowa w postaci malego goblina. Ten zwija się i skręca jak może, łże wymyślając kolejne fakty na bieżąco, blaga o ratunek. Wypsło mu się nawet, ze zna wspólny, ale mimo to udało mi sie przekonać nim graczy, ze to nie on. Bastian próbował zmusić go do przemiany czarem "control body", ale zadziałała tu wysoka odpornośc na magię odmieńca - to też było kluczową sceną. Niemal cała scena rozegrana była fabularnie, bez rzucania kośćmi.
Na horyzoncie pojawiło się miasteczko zwanę Areną Logora, gdy nagle Failin podniósł krzyk. Okazało się, ze podczas burzy zaginęły praktycznie wszystkie jego sztandarzy przejścia - proporce dające ochronę poszczególnych goblińskich plemion. Gracze musieli radzić sobie ze starym sztandarem króla Lheesha Haruuca, ktory Roten lekko podrasował magią "Enhance Matter".
Jeszcze przed wjazdem do miasta miała miejsce scena z goblinem Brodkiem - przybocznym Shahala. Ten mały zdradziecki goblin wchodził znów w paradę Iskanderowi drażniąc go i chowając się za plecami gnolla.
Tuż przed miasteczkiem graczy zatrzymała grupka "straży" - 3ech niedżwieżuków i jeden goblin. Okazało się, ze należą do miejscowego plemienia Grog [jak sie potem okazało z grupy pelmion Marguul, czyli tej samej co Potaga]. Widząc brak sztandarów przejścia zażądali myta za wjazd do mioeściny - i to iście zbójeckiego myta jak na miejscowe warunki - 30 sztuk złota. Roten, znany krasnoludzki sknerus, zaczął się z nimi targować - w końcu, mimo kłopotów z matematyką u gobosów udało się wszystko załatwić. Baronek Iskander widząc, że karasnolud jest łasy na pieniądzę wykazał się gestem i zwrócił mu poniesione wydatki. Miła scenka.
Miasteczko wyszlo całkiem fajnie. Ta lokacja to dół w ziemi pozostały po kopalni opdkrywkowej z czasów cyry - cały obudowany uliczkami i rozwalającymi się chałupami miejscowych goblinów. Jak to określili gracze - "Minas Tirith" tylko na drugą stronę. Do tego na dnie plac, światynia Cienia [bóg z Mrocznej Szóstki - złego panteonu], budynek wodza; a na górze stary budynek magazynu, w którym miejscowi byli Cyranie zorganizowali arenę dla walk gladiatorów. W mieścinie spotkac można było 3 plemiona - rządzących tu niedżwieżuków Grog, przybyłych biedakow z plemienia Rhukaan Lag i wizytację plemienia Potaga czekającą na transport niewolnikow, który miała tu dowieźć karawana plemienie Traka. Dokładnie ta, którą gracze rozwalili w pył ostatnim razem. W miasteczku przygotowania do wieczorenj uroczystości poświęconej Cieniowi - walki gladiatorów-niewolników z okrutnym potworem na miejscowej arenie.
Gracze wjechali do miasteczka i zamiast zjechać po stromych uliczkach na dno, tak jak planowałem, zatrzymali pojazd na górze ze słowami - "jak zjedziemy to już nie wyjedziemy" [w sumie było to prawdopodobne :o]. Goblińskie dzieciaki zgromadziły się by obejrzeć to cudo, a tymczasem gracze kłócili się kto ma iść na dno po zapasy na dalszą podróż. Zamieszanie wykorzystał Garrow i ściskając jakis przedmiot [schemat] skoczył w tłum. Shahal, Brodek i Bastian ruszyli w pogoń, ale nieudane testy wysportowania i nieświadomośc tego, ze to Garrow pozwoliła odmieńcowi umknąć. Z drugim/dziwnym schematem. Drużyna sprawdzała co też mogło im zginąć - sprawdzili wóż Failina, Shahala, ale nie sprawdzili plecaka Rotena. Zabawne.
Drużynę opuścił też hobgoblin Bulg - ten sam, któremu źle z oczu patrzyło i który potrafił czarować.
W tym punkcie drużyna rozdziela się. Ja będę prowadził na przemian dwóm grupom graczy, tej drugiej pozwalając na interakcje pomiędzy sobą - czy to granie w bierki, czy to kłótnie/pojedynki BG-BN. Gracze w tle nieźle sobie radzili - momentami krzyki Pawła nawet przeszkadzały prowadzonym porzeze mnie graczom. Pseudo miał tu cieżką rolę - odgrywał BNow, których zazwyczaj odgrywam ja.
Najpierw na dno schodzą Shahal, Brodek i Bastian, z racji swej znajomości goblińskiego. Na dole wiec prowadzony przez kapłana-człowieka [imieneim Sure]. Sure nawołuje do zwrócenia się przeciwko królowi goblinow Lheshowi Haarucowi. Shahal zagrał tu nawet jak dla mnie zaskakująco ostro - wywołał niezłą kłótnię z kapłanem, zwyzywał go i próbował ośmieszyć przed zebranymi goblinami :-) Potem test. Mieliśmy pewną trudność ze znalezieniem odpowiadniej umiejętności - ja nadal obstaję, ze odpowiadnia e było Dowodzenie, ale stanęło na Dyplomacji. Shahal wyrzucił słabo, a kapłan... znośnie [1 poziom wyżej]. Tłum zwrócil sie przeciwko dumnemu gnollowi i pogonił go kamieniami, ale niewielu ruszyla za nim by sprawić mu lanie.
Tutaj mam chwilowo dylemat - czy mogę zdradzać aspekty BNów w AP :-) Powiedzmy, ze się skuszę na przykład - a nuż to sie przyda do jakiegoś rozwiązania w stylu - gracz daje MG Punkt FATE'a żeby odpalić negatywny aspekt BNa itp.
Sure - [] Nienawistny [] Kaznodzieja
Shahal i Bastian wrócili w te pedy do pojazdu i chcieli uciekać - krasnolud Roten i baronet Iskander wyśmiali ich, po czym sami wyruszyli na dół [jeszcze ze zbeenowanym Aro - bohaterem Zwierza z poprzedniej sesji]. Tam spotkali Surego. W rozmowie opryskliwy postawny kaznodzieja zdradził Iskanderowi, ze "jego towarzysze pod dowództwem półelfa Lavlona" są w gościnie u szefa miejscowego zgromadzenia Cyrańczyków - Krottona. Szósty zmysł [specjalizacja intuicja w spostrsegawczośći Iskandera] podpowiedział baronowi, ze coś jest nie tak. W istocie Sure wiedział, ze ci ludzi szukają baroneta i że paragną go zabić dla pieniędzy. Skłonny był skusić się na złote monety i pomóc im w tym. Roten i Iskander nie zgodzili się, Sure odszedł.
Sekunda rozglądania się i okazało się, ze w okolicy nie ma żadnych normalnych sklepow, bazarów, karczmy, nic. Dziura [he he he] na środku stepu. W dodatku ani Iskander ani Roten nie mówili po goblińsku. Gracze postanowili wyjść na górę do zauważonego obok wyrobiska miasteczka namiotów. Po dordze spotkali kolejnego byłego cyranina. Mara, bo tka sie zwał, porozmawiał z nimi, przedstawiając miejscowa sytuację. Zdegenerowani byli Cyrańczycy pod wodzą niejakiego Krottona prowadzą arenę gladiatorów. Sami posiadają niewolnikow, a o tradycji swego kraju zapomnieli, wyrzekli się jej. W dodatku ziemie są nieurodzajne, pył z Pogorzeliska sprawia, że ledwo da się żyć. Mara zaprowadził Rotena i Iskandera do Areny. Tam spotkali się z Krottonem, który wprost oznajmil Iskandrowi, ze jest poszukiwany. Zgodził się jednocześnie przygotować za słoną zapłatą rację żywnościowe dla drużyny.
Przed Areną zasugerowałem też, ze Garrow ucieka z miasta - w tle widać było człowieka, który ukradł konia i z jakimś pakunkiem odjeżdża z miasteczka.
W międzyczasie Shahal pobił Pavota Grida [to ten BN, który ścigał Iskandera, by potem, podczas ostatniej przygody zostać jego wiernym sojusznikiem]. O szczegóły pytajcie Pseudo - on to prowadził ;-)
Tuż po tym zajściu obok ziemnych sań Failina pojawiła się czwórka straznikow z plemienia Grog - dokładnie tych samych, którzy wcześniej zbierali myto. Poprosili on graczy by pomogli swoim pojazdem w zawaleniu budynku, który naruszyła burza piaskowa. Te scena była zaplanowana wcześniej bez względu na inne wydarzenia, ale mogło to wyglądac trochę tak jakbym znów chciał wciągnąc pojazd na dno odkrywki :-) Gracze, jak to gracze - znów się wykręcili - postać Pseudo, Bastian, zaproponował że użyje do tego swych magicznych mocy. Ruszył na dół wraz ze zbrojnokształtnymi. Miało to być sposobem na wyłączenie postaci Pseudo z głównego nurtu wydarzeń - Pseudo ma bowiem zwyczja wychodzić z sesji wcześniej niż inni gracze - ale oczywiście znowu - Pseudo zopstał jednak pół godzinki dłużej oi musialem ową scenę rozegrać. Gracze zburzyli magią budynek, a dowódca niedźwieżuckiej milicji z wdzięczności ostrzegł Pseudo przed ludźmi plemienia Potaga, którzy byli tez obecni w miasteczku.
Iskander i Roten nie spotkali półelfa Lavlona i jego trzech siepaczy u Krottona - bo ci byli juz wtedy powiadomieni o obecności graczy w miasteczku i wyruszyli na ich poszukiwania. Trafili na Shalaha. Po krótkiej rozmowie gnoll umowił się, że nie bedzie im przeszkadzał w schwytaniu Iskandera, a potem wskazał rannego Pavota. Ten ostatni zaczął uciekać, a czwórka łowców za nim.
Tutaj Pseudo opuszcza sesję.
W chwilę potem wszyscy gracze/postacie potkali się pod pojazdem Failina. Tylko po to by dostrzec zbliżającą się ku nim grupę niedżwieżuków Potaga. Potagom obecność graczy zdradził hobgoblin Bulg. Ten BN też miał swoją historyjkę, ale to może innym razem.
Potagom przewodził niedźwieżuk imieniem Parvul. Parvul miał już przyjemność z Shahalem, kiedy kilka sesji temu prowadziłem Pawłowi solówkę - zapamiętał go wtedy jako niezwłykle groźnego [Shahal o mało co go nie zabił]. Parvul zażądał od postaci graczy rekompensaty za niewolników, których ci odbili plemieniu Traka. Tak jak pisałem mieli oni byc wkąldem plemienia Potaga w uroczystości święta Cienia. Shahal od razu złapał kontakt z niedźwieżukiem i zaproponował, żeby wzieli baroneta Iskandera w zamian za niewolników. Bad move.
Failin tłumaczył całą konwersację reszcie BG [jak widzicie kwestia językowa jest całkiem istotna na naszych sesjach]. Gdy tylko Iskander usłyszał słowa Shahala rzucił sie na niego w furii. Miał miejsce dośc dramatyczna, aczkolwiek niezbyt śmiertelna walka miedzy tymi dwoma - rozłączył ich w końcu Roten. Potaga nie chcąc ryzykować starcia z potęznymi przeciwnikami [przed chwilą mieli przed oczami poakz najwyższej klasy walki] wycofali się dyplomatycznie dając graczom dwie godziny na jakieś dogadanie się.
Iskander zaczał atakować słownie Shahala i tu właczyłem się Daimosem, zgodnie ze wskazówkami jakie otrzymałem na gg od Enca. Zbrojnokształtny generał stanął w obronie gnolla. Wkrótce po burzliwej kłótni miało miejsce dramatyczne glosowanie nad kwestią - czy wykluczyć baroneta z drużyny. 3 do 2 wygrała opcja Shahala [Shahal; Brodek, Zapadka vs. Roten i Nowy, ktory niespodziewanie poparł baroneta; reszta wstrzymała się od głosu]. Oburzony Iskander wybuchnął iście królewskim gniewem, zegradował generała Daimosa, po czym odszedł. Jego postawa przypomniała Shahalowi scenę wizji z zeszłej sesji - gnoll/gracz dopiero wtedy poukładał sobie to wszystko w spójną całość - i poniekąd pożałował swojej pochopnej decyzji. Zrozumiał bowiem, ze Iskander jest prawdziwym następcą tronu Cyry.
Tu chciałem zrobić cięcie, ale gracze nastawali na dalszą grę. Zgodziłem się, co miało dość poważne konsekwencje - o tym w następnej części AP, jak mi sie znowu zechce. Wtedy też komentarze odnośnie mechaniki. Teraz tylko pedeki:
Bastian - 12 [głównie za granie innymi postaciami, zeby było śmiesznie]
Shahal - 8 [za zbyt agresywne granie gnollem i troche zanikającego ducha gnollowego szaleństwa]
Daimos - 3 [za moje jego odrgrywanie [śmiech]]
Iskander i Roten raczej już się nie pojawią, ale obaj IMHO zasłużyli na 10.
Oceny:
Skala FATE'owa dla odmiany ;-)
Ja: Nieźle [+2]
Paweł: Nieźle [+2]
lucek: Znośnie [+1]
Przemek: Dobrze [+3]
Pseudo: Nieźle [+2]