śr gru 19, 2012 7:48 pm
Wioska którą minęli wyglądała całkiem schludnie, a ludzie raczej nie wyglądali na kanibali, nawet gruby karczmarz, na którego widok dzieciaki skryły się za Yassenem.
Droga mijała spokojnie. Nie było zbyt ciepło, a za każdym razem gdy mgła się rozwiewała zaczynała padać mżawka. Okolica była jednak dosyć spokojna. Wprawdzie między niezbyt dużymi ale zamożnymi wioskami położonymi pośród zielonych łąk. Wprawdzie daleko na północy widać było przepastne knieje lasu nazywanego przez miejscowych Knieją Starożytnych, a po drodze minęli kilka podejrzanych ruin. Miejscowi byli dosyć nieufni, ale w rozbrajający sposób uprzejmi choć ciekawscy. Pili ciepłe piwo i każdego częstowali szalotką z kwaśnych jabłek.
Po tygodniu dotarli do stolicy tego kraju. Było nim dwudziestotysięczne miasto Mordentshire. Nie było duże w porównaniu z niektórymi miastami Faerunu, ale na pewno wydawało się prawdziwym ośrodkiem cywilizacji. Większość budynków była kamienna, a w oddali rysowały się zabudowania portu.
Pierw jednak dotarli do dworu Thomasa. wielkiego dwuskrzydłowego dosyć ponurego budynku, który znajdował się pośrodku "Dzikiego" ogrodu. Słuśbq przyglądała się całej dziwnej gromadzie, zwłaszcza dzieciarni.
- Teraz idę porozmawiać z moim bratem... dzisiaj pozwoli nam tu dostać, ale nie wiem, czy uda mi się go przekonać, abyście mogli dłużej tu pomieszkać. Udajcie się do świątyni Ezry, powinni zająć się dzieciakami. Poszukajcie też jakiegoś lokum dla siebie. I nie rozpowiadajcie nikomu o tych wampirach, bo ludzie zaczną was wysyłać do herbaciarni Weatherwaxów.