Hmm, ciekawe, ktory to moderator tak sie wychylil?
Na forum SM jest dyskutantow, ze mozna ich na palcach policzyc, a moderator czuje sie w obowiazku wsadzac swoje trzy grosze. Zreszta ja od zawsze twierdze, ze najlepszym moderatorem jest taki, ktorego nei widac. Ale racja, zmoderujmy sie sami. O Hengeyokai pogadamy przy okazji, mam mocno miesznae uczucia na ich temat, nie wiem czy sie smiac czy plakac.
Co do katastrofy Digital Web'a. Jak zaczalem czytac Digital Web 2.0 to zaczal mnie trafiac szlag. W drugiej edycji sytuacja na temat tego, jak mocno dzierzy wladze technokracja byla niejasna. Nie bylo to dopowiedziane i dawalo mase mozliwosci. Kiedy zaczeto wprowadzac podreczniki revised okazalo sie nagle, ze z dnia na dzien niemalze wygrali na wszystkich frontach. W DW 2.0 niby nie ma konkretnych wstawek (albo przeoczylem) jakoby to Unia narobila tego zamieszania, a jednak.
Oryginalny DW byl tak obiecujacy gdyz byl "latwy w obsludze". Teoretycznie nieprzebudzony czlowiek mogl formowac swoj swiat wedlug wlasnej woli. Magowie mieli mozliwosci niemalze nieograniczone. Wirtualni Adepci oparli wrecz swoja wizje wstapienia na tym polumbralnym tworze. W skrocie chodzilo to, zeby przygotowac DW na rpzyjscie swyklych smiertelnikow, a pozniej znalez tylko sposob na masowe ich tam wprowadzenie i danie im totalnej wolnosci jesli chodzi o kreowanie nowej, lepszej rzeczywistosci. Zamiast jednak otrzymania Reality 2.0, WW sprezetowalo nam Digital Web 2.0. Twor bedacy zaledwie echem oryginalu. Znacznie ciezszy w obsludze, sztywny jak kregoslup moralny ksiedza Rydzyka i rownie nieprzejrzysty. Za byle gowno groza powazne konsekwencje, formatowanie nowych obszarow ma tak wysokie stopnie trudnosci, ze magowie dobrze sie zastanowia zanim sie za to zabiora, o wystraszony, zwyklych smiertelnikach ciezko tutaj nawet wspominac. Jedyne co pozostalo wlasciwie niezmienione to Spies Demise. Miejsce ze wszech miar ciekawe, ale ograniczone pojemnosciowo i posiadajace juz swoje konkretne, sztywne ramki. Na nowa rzeczywistosc zupelnie sie nei nadaje. Innymi slowy, nawet wizja wstapienia wedlug VA, tak sprecyzowana, prosta i wydajaca sie osigalna zostala przez WW stlamszona. Czytajac ten podrecznik umocnilem sie w przekonaniu, ze 3 ed jest do grania dla manchkinow i kamikaze only. Jesli chcialbym grac w swiat w totalnie czarnych barwach, gdzie postaci (magowie, istoty o niesamowitych zdolnosciach i mozliwosciach!!!) nie robia nic innego tylko chowaja sie po katach ze strachu to zagralbym sobie w Wraith: the Oblivion. Przynajmniej byloby jasne, ze walcze o przetrwanie, a nie biore udzial w wojnie. Rozgrywka opierajaca sie na bieganiu po ulicach (do Umbry nie wolno) i mordowaniu technokratow przy uzyciu karabinow (magyi uzywac nie wolno) to jakas totalna porazka. Zawsze mozna bylo poleciec po kablu jako ciag danych i odwiedzic DW, odetchnac, uciec, dla odmiany zrobic cos co bedzie namacalne, bedzie istnialo, odbudowac ego. Teraz, czy warto wlazic do DW kiedy to taka sama beznadziejna, usztywniona dziura jak swiat realny? Po co? Jak to czytam (i wiele innych podrecznikow 3 ed.) to naprawde nie moge sie doczekac Wstapienia (chodzi o dodatek, ktory na dniach ma zostac wydany) i zamkniecia linii. Kolejnej zmierzajacej w tym kierunku edycji moglbym nie zdzierzyc.
Pozdrawia Dox, tradycjonalista, ktory nie jest w stanie uwierzyc w mozliwosc wygranej technokracji.
P.S. Jakby sie, ktorys z moderatorow chcial oburzyc, to zaznacze, ze DW jest jak najbardziej czescia Umbry
:):)