Scelton pisze:Pinio historia lubi się powtarzać. Załużmy, żę zapanowaliśmy nad "blaszakiem", IMO po jakimś czasie i tak by znalazł sposób na zniszczenie ludzi.
Jest to prawdopodobne i nie należy bagatelizować, takiego biegu wydarzeń. Inną rzeczą, jest cel jaki przyświeca Molochowi, i tak gwoli ścisłości nic o tym nie wiemy. Podstawka daje nam ogląd sytuacji, jedynie z ludzkiej perspektywy i choć łatwiej sobie wyobrazić, Molocha jako zło totalne, to podpowiadam również, inną możliwość. Z drugiej strony to co możliwe to nie to samo co prawdopodobne
Historia lubi się powtarzać, ale nie musi, a że jest to podejście rzadziej preferowane, więc może swoją oryginalnością uatrakcyjni rozgrywkę - jesli już zaimplementuje się takie rozwiązanie na sesji
Scelton pisze:A jeszcze więcej chciałoby się go pozbyć raz na zawsze z samej obawy.
Masz rację, i nie ma się co dziwić, strach i lęk łatwiej wywołać i podsycać, niż zrozumienie i dobrą wolę, ale trudniej je dłużej uzasadniać, z tego względu upadają dyktatury (tak mi przyszło do głowy ni stąd ni zowąd). Zresztą próby pokojowego podejścia byłyby odskocznią od ciągłej walki i beznadziei, co wbrew pozorom mogłaby tchnąc jakieś ożywienie w ludzi, tym bardziej im bardziej owocna okazywać się będzie ta droga. Moloch też dostaje od ludzi po tyłku, więc nie koniecznie musi mu chociaż tymczasowy rozejm przeszkadzać. I znowu molochowa antropomorfizacja, ale przed nią niezwykle trudno uciec, jeśli w ogóle się da
Wszystko właściwie rozbija się o to co zawsze, czyli o dobrą wolę z obu stron. A to już sobie każdy na sesji sam może rozstrzygnąć. Chyba, że dyskutujemy o możliwie realistycznych scenariuszach: co by było gdyby NS było przyszłością USA. Ale to chyba inna bajka. Chociaż chętnie podyskutuję.
O podobnym problemie pisałem w temacie:
http://forum.polter.pl/przyszlosc-w-ns-vt20159.html***
Karczmarz pisze:Przejęcie kontroli nad Molochem to gut idea.. napewno lepsza niz strzelanie w niego Nuklearkami...
Czyżbym znalazł bratnią duszę
Trochę podobnego podejścia wyczuwam.
Karczmarz pisze:Tak jak jato widze wydaje mi sie calkiem logiczne.. Moloch to system... pewien system operacyjny wedłog ktorego dziala cala maszyna.. jest zgrany i dazy do jednego celu.. tzn ze jest jakis głowny proces administracji calym molochem... nie ma jednego miejsca ale jest jeden program mozna by tak powiedziec.
Hakerzy probuja ten program unieszkodliwic i poznac za pomoca innych programow. Ja proponuje go rozgryzc i podpozadkowac za pomoca zintegrowania z mózgiem człowieka. Powiedzmy ze w Windowsie zrzucasz opcje "autoodtwarzania" danego pliku za pomoca danego programu i juz go odpala... tak wrzucasz molochowi systematycznie "autoprogramy" zlecane przez ludzi az Maszyna przestanie kontrolowac sama siebie a nad poszczegolnymi procesami zaczna panowac ludzie których umysły sa połaczone w mechaniczny sposob z "systemem operacyjnym" Molocha..
Hmm... I tutaj jeśli bym chciał coś dodać, to mogę zacząć nudzić
Przyjmując, że Moloch jest niejako tą siecią połączonych kompleksów fabrycznych, militarnych, badawczych i miał dostęp do wysokich technologii, to typowy układ: procesor-pamięć-program może i we wczesnym stadium rozwoju używany, ale jak sądzę szybko został zarzucony, dla innych wydajniejszych form komputeryzacji. Tutaj przede wszystkim wiązałbym pomysły z decentralizacją jednostki głównej, tego, co w von Neumann'owskiej architekturze nazywane jest CPU, i nadania jej charakteru sieci neuronowej, czyli sztucznej sieci neuronowej w makroskali. Powód jest trywialny: komputery zbudowane, tak jak nasze domowe, nie myślą, wykonują jedynie zaprogramowane instrukcje. Ich częstokroć nieprzewidywalne zachowanie wiąże się jedynie z niedoskonałością programów, i z faktem, że przy skali 90 nm jaką osiągają współczesne tranzystory zaczynają grać znaczniejszą rolę efekty kwantowe. (dla ciekawych – istnieje technologia wyrobu mniejszych tranzystorów koło 60 nm, ale w takim wypadku zjawiska kwantowe zaczynają destabilizować zbyt bardzo pracę tranzystorów i w ogóle układów opartych o tą skalę – to jest w końcu ledwie koło 600 Å – czyli wielkości jąder atomowych – stąd coraz mniejsza sprawdzalność empirycznego prawa Murphy'ego i próby nowymi podejściami). Pomijam fakt implementacji sztucznych sieci neuronowych na komputerach klasycznych, gdyż jak sądzę, wiąże się to tak czy inaczej z ograniczeniami tych drugich. Natomiast owe sieci realnie posiadają umiejętność uczenia się. Przykładowo, jeśli program w komputerze nie przewiduje jakiegoś zdarzenia, to nie potrafi na nie poprawnie zareagować, nawet jeśli zdarzenie jest niezwykle podobne, do zrozumiałego dla programu – sztuczne sieci neuronowe potrafią (po etapie nauki) rozpoznać takie zdarzenie.
Pinio pisze:Co do pomysłu na sprzężenie umysłowości ludzkiej z "móżgami" maszyn, to mógłbym parę pomysłów podszepnąć. Jednak nie pytany nie będe sie narzucał.
Wybaczcie nie wytrzymałem
Chociaż, żeby nie zostać posądzonym o niesłowność - raczej odniosłem się do wypowiedzi i przedstawiłem pewien problem, a nie podałem jakieś pomysły na rozwiązania.
Tak czy inaczej u Molocha zakłada się istnienie sztucznej inteligencji, i jakiej by ona nie przybrała formy, to pomysł przejmowania nad nią władzy umysłem nie jest zupełnie bezpodstawny.
Podany „mechaniczny” sposób połączenia umysłu ludzkiego z maszyną poprawiłbym na sprzężenie zwrotne ale tutaj pojawiłby się kolejny stek naukowych dziwadeł o jakich wiem lub zaszłyszałem (lub zaczytałem)
Tego może na razie Wam oszczędzę.
***
Scelton pisze:Pytanie moje do was.Co się stanie, gdy wreszcie ludzkość wygra z maszynką? Jak wtedy wygladała by gra?
Choćby jak w Falloucie
Rzecz jasna nie porównuję obu światów, bo się różnią, ale nie na tyle, aby nie być zbliżonymi. Może moje podejście wynika, z faktu, że na sesjach w których brałem udział (przyznam, że niewiele ich miałem – jestem raczej teoretykiem
w tej kwestii – staram się starannie czytać posty i ewentualnie korzystać z własnego ubogiego doświadczenia) może z dwa razy wypłynęło pojęcie: Moloch, ale ani razu w znaczącej dla fabuły roli – tylko jako takie wtrącenie a propos czegoś. To zaś, że NS opiera się na walce ludzi z Molochem, nie znaczy, że jak jego zabraknie, to skończy się gra. To po co ludzie walczą, żeby nie mieć po co żyć. W końcu jakieś nadzieje im przyświecają. Takie podejście wymaga rzecz jasna większego wysiłku trzeba się zastanowić co dalej... Ale nie wiem czy po rozwaleniu Śmierdziucha zostałoby graczom tylko wyrzucenie kart postaci do kosza. Zresztą już o tym gdzieś pisałem. Tak dla przykładu: w Teksasie mało się mówi o Molochu i jakoś tam ludzie żyją i mają swoje problemy - nie potrzebują "zahaczki" fabularnej.
***
Teraz ważne.
Zdaję sobie sprawę, że pewne elementy tego postu, mogą zostać odebrane jako przechwałki, przemądrzanie się. Odwołuję się jednak do Waszej dobrej woli i zrozumienia
Nie to było celem który mi przyświecał. Po prostu lubię dzielić się wiedzą i jeśli mogę zarzucić jakąś ciekawostkę, to robię to z przyjemnością. Kryje się tu może też, jakaś wewnętrzna potrzeba pokazania się, ale staram się aby to mną nie powodowało. Miłe zaś jest gdy się okazuje, że kogoś to zainteresowało. Nie uznaję się za specjalistę w tych dziedzinach – niektóre rzeczy studiuję, a inne ledwie gdzieś zasłyszałem, więc nie gwarantuję, naukowej poprawności tych wywodów.
Z góry dziękuję za wyrozumiałość.