Zrodzony z fantastyki

 
MaWro
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 326
Rejestracja: pt kwie 04, 2008 9:41 pm

Stany za 100 lat

ndz lut 15, 2009 12:03 pm

Ostatnio na jednym z forów natknąłem się na archiwalny temat o takiej właśnie treści. Ciekaw waszych zdań na ten temat, postanowiłem ten temat założyć i tu.

Jak wyobrażacie sobie USA za 100 lat? Ludzie istnieją?Może walczą już tylko ostatnie punkty oporu na Florydzie?A może już dawno ich nie ma, a toczy się walka między neodżunglą, a molochem? Czy może jedno z nich spacyfikowało drugie?
 
Awatar użytkownika
Matheus
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: pn lip 06, 2009 11:48 pm

Re: Stany za 100 lat

wt sie 25, 2009 12:11 am

Ja , to sobie wyobrażam Stany tak:
1.Moloch i Neodżungla się nawzajem powybijają.
2. Aby nie powtórzyły się takie sytuacje, NASA stworzy jakąś nową wersję softu.
3.Wprowadzi się system rejestru ludności i powszczepi się wszystkim chipy z ID osoby.
4.Po stabilizacji sytuacji w kraju, rozpiszą pierwsze wybory prezydenckie i parlamentarne.
5.Spiszą jedno prawo i utworzą organy egzekwujące je.
6.I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwi tak jak to w USA
I tyle.

Pozdr.

Matheus
 
Aureus

Stany za 100 lat

wt sie 25, 2009 7:32 am

Moloch będzie ekspansywnie posuwał się wgłąb USA, aż w końcu zacznie walczyć z trzema przeciwnikami na raz - Nowym Jorkiem (którego powiększone tereny będą ostatnim ośrodkiem ludzkości), Neodżunglą (która nie ma szans z Molochem, ale nie może zostać zignorowana, gdyż jest nieuchronnie napastliwa) i Enklawą (sytuacja podobna jak z dżunglą). Wszystkie te strony trzymać się będą we wzajemnym szachu, aż - o ile w ogóle - przypłynie pomoc z innych kontynentów i przechylą szalę.
 
Awatar użytkownika
Blind_Guardian
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 119
Rejestracja: czw lip 13, 2006 10:01 pm

Re: Stany za 100 lat

pn gru 28, 2009 2:04 am

Ideą Neuroshimy jest chyba to, że Moloch prędzej czy później zniszczy ludzkość. Z drugiej strony może twórcy wpadną na jakiś pomysł jak jej istnienie przedłużyć i kury po nazwą Neuro nie zarżnąć :D

Myślę że coś nowego pojawi się wraz z planowanym od wieków dodatkiem europejskim. Jeżeli tam ludzkość lepiej się trzyma mogłaby sprzymierzyć się z amerykanami przeciw Molochowi. Inna rzecz, że zniszczenie Molocha też zabije ideę gry.

Ja zawsze wychodziłem z założenia, że Moloch w Neuro jest i tyle. Nigdy nie robiłem sesji walczących z Molochem graczy, jakichś wielkich akcji z nim związanych. Czasem pojawia się jakaś maszyna, ale to nie za często. W Neuroshimie najciekawsze są nowe realia w jakich żyje ludzkość, a nie wojna z Molochem według mnie :D
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

Stany za 100 lat

pn gru 28, 2009 7:02 pm

Ciekawe, czy po tornado można mieć "złego tripa", czyli zamiast wycieczki w ostatnie dni przed apokalipsą dostajemy bilet na miejsca dla palących w przedziale w przyszłe stulecie. Niezły pomysł na "jednostrzał".
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Stany za 100 lat

pt sty 08, 2010 3:25 pm

Pomysł jest interesujący. Jeśli podejrzenia, że Tornado ma służyć łamaniu morale walczącej ludzkości uznamy za słuszne (choć to wyjaśnienie zawsze pachniało mi teoriami spiskowymi - jest tak logiczne, że aż niewiarygodne), to wizje przyszłości powinny ukazywać coraz głębszy upadek ludzi i ekspansję Molocha - dobry MG uzykałby zapewne bardzo klimatyczny i sugestywny efekt (obrazy a la Matrix/Terminator?). Jednak wizja totalnej klęski mogłaby zadziałać inaczej, obudzić chęć obrony... Może lepiej zostawić Tornado takie, jakim jest?

Zastanawia mnie natomiast przyszłość stosunków między NY i Federacją Apallachów. Czy będą w stanie stworzyć harmonijny organizm wobec ogromnych rozbieżności w kwestiach społecznych i ustrojowych? Wspólny wróg (vide propaganda ZSRR) i współpraca gospodarcza (vide integracja europejska) to najlepsze czynniki unifikacyjne, ale czy powstrzymają one eskalację konfliktu między NY i FA?

A co z Detroit? Jak wiemy, Moloch zdaje się obecnie ignorować to miasto. Czy to się zmieni? Jeśli stolica Forda przetrwa, to jaka czeka je przyszłosć? Schultzowie są silni, ale nieliczni, a ich strefę otacza chaos - wulgarne zbiry z Camino, żywiołowi hurońscy anarchiści, wyluzowani najemnicy z Sand Runners i fanatycy Parkera. Czy córka Teda Schultza zdoła (i zechce) zprowadzić rządy prawa w najbardziej luzackim mieście ZSA? A jeśli tak, to czy warto będzie żyć w Detroit pozbawionym atmosfery wiecznej balangi na gruzach świata?

Dla mnie dogłębne rozważanie przyszłości Stanów na dłuższą metę zabija Neuroshimę. Podobno kto się nie rozwija, ten się cofa, ale... jak zauważył Blind_Guardian
Ja zawsze wychodziłem z założenia, że Moloch w Neuro jest i tyle. Nigdy nie robiłem sesji walczących z Molochem graczy, jakichś wielkich akcji z nim związanych. Czasem pojawia się jakaś maszyna, ale to nie za często. W Neuroshimie najciekawsze są nowe realia w jakich żyje ludzkość, a nie wojna z Molochem według mnie

Moloch to ważna część świata, groźba majacząca na północy, widmo zagłady i tajemnica. Unicestwienie go czyni klimat uboższym. Osobiście unikam istotnych ingerencji w storylinię. Nie myślę o przyszłości, smakuję ten świat takim, jakim jest w momencie opisanym w podstawowym podręczniku.

Trochę jak z Tornado, nie? :)
 
Gamesmith
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 32
Rejestracja: pn kwie 20, 2009 9:01 am

Stany za 100 lat

ndz sty 10, 2010 7:06 pm

Gdyby tornado miało ukazywać tylko wizję mrocznej i zuej przyszłości, to jej wpływ na morale walczących byłby nijaki. Kto bowiem chciałby brać prochy serwujące same badtripy? O wiele lepiej kiedy tornado jest takim właśnie przyjemnym "uciekaczem". Skutki fatalne.

No i usunięcie Molocha zniosło by najważniejszą barierę stojącą między ZSA i powolnym powrotem do normalności. Potrzebny byłby zatem inny "dark" element. Bez Molocha świat neuroshimy trzyma jako-taki pierwotny fason chyba tylko w rdzy.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Stany za 100 lat

ndz sty 10, 2010 9:55 pm

Prawdę rzecze Gamesmith - błąd w rozumowaniu swym uznaję. Ale "zabójstwo" Molocha miałoby ogromny wpływ i na Rdzę. Moloch jest w tym Kolorze istotnym sprawcą postępującej zagłady ludzkości. Jego klęska, tym bardziej jeśli okazałaby się skutkiem działań ludzi, usunęłaby bezpośrednią groźbę zagłady i sprawiłaby kłopoty jej prorokom. ZSA bez miecza Molocha nad głową mogłyby się rozwijać bez zagrożeń zewnętrznych - co bardzo ułatwia powstanie na nogi (pomijam tu Neodżunglę, pełniącą podobną co Bestia rolę). Ale to już kwestia dotycząca interpretacji kolorów.

Wciąż natomiast zastanawia przyszłość bytów politycznych Ameryki. Zjednoczenie Posterunku i NY jest już faktem. Detroit pod rządami Schultzów byłoby zapewne pożądanym członkiem nowej koalicji przeciw Maszynie. Co z Teksasem? Południowcy, niechętni dominacji Nowojorczyków mogą spróbować zapobiec dalszemu zbliżeniu NY z Federacją. Nowy Jork będzie, możliwe z czasem naciskał na króla w sprawie liberalizacji polityki socjalnej (o ile wojna północna potoczy się dobrze). Jak wpłynie to na federacyjne poczucie honoru?
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

Stany za 100 lat

czw sty 14, 2010 8:06 pm

Zabójstwo może być pozorne. Przypuśćmy, że rzucamy bohaterów w świat niby postmolochowy: Ludziom udało się wywinąć jakąś wyjątkową akcję w samym sercu Molocha, jakiś atak EMP, wirus, dwie palety dynamitu w główny serwer (trzeba by założyć że tego rodzaju słaby punkt Molocha istniał), maszyny wycofują się na wszystkich frontach, ludzie polują na niedobitki maszyn i... zaczynają odżywać zadawnione konflikty. A po krótkiej zabawie w tak skonstruowanym świecie okazuje się, że to tylko przykrywka, jakiś sprytny wybieg, być może sam pomysł na atak został ludziom podsunięty przez maszyny, które w czasie długoletniego konfliktu zebrały wystarczająco dużo danych, by wymyślić fortel ostateczny.
Jak dla mnie fajny punkt wyjścia, mieć tylko trochę czasu i konceptu.

Co do dodatkowego "efektu tornado", to myślałem raczej o jakimś jednorazowym tripie po wadliwej partii tego specyfiku. Coś na pojedynczy scenariusz, jedną dwie sesje.
 
Awatar użytkownika
Jean de Lille
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1156
Rejestracja: śr paź 21, 2009 2:21 pm

Stany za 100 lat

pt sty 15, 2010 6:02 pm

I z Molochem można bawić sie tak, jakby go nie było (vide moje ukochane Detroit). Pomysł może się podobać (choć był w tym dziale chyba gdzieś podobny wątek o przyczajonym Molochu i ukrytych Australijczykach), ale wydaje mi się trochę zbyt ekwilibrystyczny. Moloch nie kojarzy mi się z taktyką krycia się i przeczekiwania (na dużą skalę, bo takie metody Bestia też czasem stosuje). Wynika to z jego struktury. Maszyna do walki potrzebuje swojego konglomeratu fabryk, robotów, linii transmisyjnych itp., których nie dałoby się łatwo spakować i ukryć... chyba że za cieśniną Beringa, o ile Moloch ma statki. Blaszak nie może "zejść do podziemia", ponieważ musiałby porzucić ogromne ilości sprzętu, który tworzy jego "ciało"- trudno byłoby mu zachować rezerwę na ostateczne rozwiązanie. Zwłaszcza, że ludzkość, nawet targana lokalnymi wojenkami na pewno rosłaby w siłę w czasie jego bezczynności.

Jeśli Molocha rzeczywiście spotka klęska, to będzie ona decydująca, choć może nie zniszczy go od razu.

Ale spójrzmy na południe. Hegemonia, o ile nie weźmie jej za pysk silny przywódca, zapewne rozleci sie w ciągu wieku pod naporem Neodżungli i, możliwe, wskutek ofensywy Teksasu-bo Meksowie wreszcie przegną pałę i po którymś z kolei napadzie kowboje powiedzą "dość".
Vegas. Vegas nigdy się nie zmienia. I zapewne pozostanie tak aż do ewentualnego ponwnego zjednoczenia Stanów.
Teksas, wraz ze wzrostem potęgi NY może przypomni sobie o starych dobrych czasach i, jak to opisano w NS Alternative spróbuje zmontowac na południu nowe Skonfederowane Stany Ameryki (czyżby szykowała się Wojna Unifikacyjna?)

No i Neodżungla. Jest to lekceważony przeciwnik, który może się okazać znacznie groźniejszy od Molocha, ponieważ jest tworem naturalnym. A to znaczy, że nie zatrzymuje jej np. woda, że do rozrostu nie potrzebuje surowców mineralnych i fabryk. Maszynę można wysadzić, unieruchomić, fabrykę zniszczyć. Można zhaczyć SI Molocha i pozbawić roboty dowodzenia. Dżungla nie ma (raczej) głównego procesora, jako żywy twór regeneruje się w sposób naturalny i jest w stanie infekować nowe tereny niezauażalnie, poprzez nasiona i zarodniki. Co więcej, zamiast adaptować sie do warunków, Dżungla w jakiś sposób dostosowuje srodowisko do swych potrzeb. Gdy się nad tym zastanowić, to sielskie Południe moze byc za sto lat w znacznie gorszej sytuacji niż stalowa Północ.

Sorry za mały, zrzędliwy offtop na koniec - ale czy w dziale forum NS pozostało 6 ludzi? Ośmielę sie stwierdzić, że panuje tu pewien bezruch. Ja wiem, że system i dział są już leciwe, ale...
Pod tym tematem jest inny, mojego autorstwa, na razie bez odzewu. Czy w związku z tym mam:
A) zamknąć temat, ponieważ okazał się zbędny
B) zmodyfikować/założyć temat od nowa, aby lepiej odpowiadał potrzebom forumowiczów
C) uzupełnić treści zamieszczone w temacie, by były bardziej merytoryczne i wyczerpujące
D) inne?

Wybaczcie koszmarną ilość tekstu. :oops:
 
Inqwi
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: sob lut 06, 2010 10:23 pm

Re: Stany za 100 lat

sob lut 06, 2010 10:45 pm

Zacznę od tego, że witam wszystkich, jako że to mój pierwszy post na forum (obserwowałem od dłuższego czasu :wink: )
Ktoś mówił coś o europie. Moją przygodę z neuroshimą zacząłem od Hexa, i moją uwagę przyciągnęła armia Doom's Day Machines. Ja odbieram ich po części jako europejskiego Molocha, który przyszedł z Rosji czy coś. Moja wiedza o świecie jest aktualnie niewielka, bo to tylko to, co w książce podstawowej wyczytałem. Jeśli ktoś może, to niech mnie poprawi jeśli się gdzieś mylę.
Ostatnio zmieniony sob lut 06, 2010 10:48 pm przez Inqwi, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Doom
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 482
Rejestracja: czw kwie 14, 2005 9:44 am

Stany za 100 lat

ndz lut 07, 2010 1:00 am

Tak w gesti Neuro i europy... To jeśli dobrze zrozumiałem chłopaków z Portalu wynikiem tych prac ma być Rzeczpospolita Odrodzona a nie jakieś Doom's Day Machines :P
 
Inqwi
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: sob lut 06, 2010 10:23 pm

Re: Stany za 100 lat

ndz lut 07, 2010 10:58 am

Nie zaprzeczam. Po prostu w pierwszej wersji Hexa DDM zrobili małą furorę wśród moich znajomych, i gdzieś wyczytałem że to ma związek właśnie z Rosją. Może błędna droga, ale w sumie, to miała by sens :wink: .
 
Hajdamaka

Re: Stany za 100 lat

ndz lut 07, 2010 11:22 am

Tak w gesti Neuro i europy... To jeśli dobrze zrozumiałem chłopaków z Portalu wynikiem tych prac ma być Rzeczpospolita Odrodzona a nie jakieś Doom's Day Machines


A czy RPO nie ma byc przypadkiem calkowicie odrebnym produktem? Ja tak to odebralem.
 
Awatar użytkownika
Largus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 899
Rejestracja: wt lut 08, 2005 10:39 pm

Stany za 100 lat

ndz lut 07, 2010 4:26 pm

W rzeczy samej. Ta cała Rzeczpospolita Odrodzona miała być odrębnym RPGiem. Ciekaw jestem jak prace nad nim o ile w ogóle jakieś trwają.
 
MaWro
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 326
Rejestracja: pt kwie 04, 2008 9:41 pm

Stany za 100 lat

pn lut 08, 2010 9:07 pm

RPO to odrębny erpeg, nad którym aktualnie pracuje trzewik. Więcej informacji ma być na 6 miesięcy przed datą wydania.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Stany za 100 lat

pt sty 28, 2011 4:20 pm

Chodzi o ZSA za 100 lat? Czyli powiedzmy gdzieś w okolicy 2150? 130 lat po rozpoczęciu wojny?

Hmm... Ciekawa zagwostka.

-Moloch - taki mega kombinat nie ma szans utrzymać się na dłuższą metę bez stałych i nieprzerwanych dostaw surowców z zewnątrz. Potrzebne jest wszystko, od wody, poprzez węgiel, żelazo, ropę aż po metale szlachetne. żaden kraj, nawet dzisiaj, nie jest samowystarczalny pod tym względem. Moloch, który jest tylko jakąś tam częścią USA też nie jest i nie będzie samowystarczalny. Dziwię się, że był on w stanie urosnąć do obecnych rozmiarów więc jeszcze bardziej bym się zdziwił jakby zdołał się utrzymać nie mówiąc już o rozroście. Co prawda większość uważa, że on będzie rósł i rósł i rósł, jak grzyb czy inna pleśń. Tylko, że nawet taki prosty organizm potrzebuje do swego rozrostu materiału na budulec i energii do jego przerobienia. Molocha i jego maszynek też to dotyczy. W moim mniemaniu Moloch jako całość upadnie. Za 100 lat mogą jeszcze działać jakieś jego pojedyncze rejony czy elementy ale jako całość będzie ruiną. Zapadnie się z powodu surowcowej głodówy. Jego ruiny zaś zapewne będą szabrowaną przez łupieżców, może nawet z dawnego Posterunku. Sam zaś Posterunek, jak i NY oraz reszta ludzkości będzie bić pianę jak to dzielnie ukręcili łeb zbuntowanym blaszakom.

-mutki - przetrwają te które będą umiały się dosstosować do życia w nowych warunkach czyli bez opieki ich molochowego pana. Przede wszystkim te które będą umiały się rozmnażać same, bez inkubatorów czy czegoś takiego. Po drugie muszą być dość uniwersalne czyli muszą się organizować w jakieś społeczności i wytwarzać potrzebne narzędzia. Borgoidy jako społeczność nie mają szans na przeżycie z głównego powodu: nie są uniwersalne. Są wybitnymi specjalistami, w tym wypadku w walce i zabijaniu. Nie potrafią wytworzyć broni czy implantów którą się posługują. Do tej pory robił to za nich blaszak. Jeśli borgoidy przetrwają to tylko jeśli nauczą się koegzystować z innymi bardziej "wytwórczymi" społecznościami, kto wie, może nawet ludźmi. Mutki po upadku molocha będą zdezorientowane i zszokowane, w końcu odkąd pamiętają Moloch był "od zawsze". Myślę, że zaczną rozwój swych społeczności od miejsc niezdatnych do życia dla ludzi. Tam będą mogły umocnić się i okrzepnąć przed dalszą walką o przestrzeń i zasoby. Po upadku Molocha przed mutkami staną trzy wyjścia co do dalszej przyszłości: 1- walka z ludżmi, 2- koegzystencja z ludźmi 3- ukrycie lub ucieczka.

-neodżungla - neodżungla już teraz jest u kresu swoich możliwości. Za 100 lat może opanuje całe południowe wybrzeże ZSA i połączy się ze swą florydzką częścią ale niespecjalnie posunie się dalej na północ. Dalej jest po prostu za zimno, są zbyt duże wahnięcia temperatur albo zaczynają się góry a w takich warunkach dżungla nie rośnie. Bo neodżungla, mimo mutacji, cały czas bazuje na tropikalnej dżungli a taka nie rośnie w klimatach umiarkowanych czyli w takich jak większość ZSA.

-ludzie - nadal będą. Kto miał wymrzeć już wymarł. Po tylu latach ci co zostali są już nieźle zorganizowani. Można śmiało mówić o pierwszych protopaństewkach w stylu NY czy FA. Problemem jest skażenie. To przez nie jest dużo poronień i dużo niemowlaków z jakąś chorobą czy deformacją (ale nie mutacją). Ponadto ciągłe wystawianie się na skażenie, jedzenie mniej lub bardziej skażonej żywności powoduje odkładanie się toksyn w organiźmie od urodzenia a w efekcie jego szybsze zużycie zasobów czyli znaczne skrócenie przeciętnego życia nawet pomimo innych czynników. Dodatkowo skażenie ogranicza tereny z których w miarę bezpiecznie można uzyskiwać żywność. Z czasem tereny nie-skażone (według powojennych norm) będą na wagę złota. Stąd taki Teksas może się spodziewać sporej fali imigrantów. Rozpoczną się też poszukiwania podobnych terenów. Takie organizacje jak NY będą już na tyle okrzepniete, że będzie już stać na zorganizowanie wypraw w celu eksploracji nowych terenów. Celem takich wypraw może być np. Kanada, Alaska, Karaiby czy Ameryka Pd. Do przeprowadzenia takich wypraw najlepiej by się nadawali z byłego Posterunku którzy po rozwaleniu blaszaka byliby bezrobotni. Co do technikaliów to po prwie półtora wieku z przedwojennych czasów będą działać już tylko najprostsze mechanizmy w stylu prostej broni palnej czy lornetek. W głównych "miastach" mogą być elektrownie na tyle duże by dać radę utrzymać fabryczkę lub zespół manufaktur. W takich zakładach da się wytworzyć broń prostą mechanicznie i nie wymagających skomplikowanych maszyn czy elektroniki w stylu stena, olejarki, pepeszy czy kałacha (powiedzmy broń na poziomie tej z II wojny). Poza tymi osrodkami będzie panowało w najlepszym razie średniowiecze czyli tyle techniki ile da radę wyrobić miejscowy kowal.

-Ludzkość ma realną szansę wygrać z Molochem właśnie poprzez handel i wymianę dóbr i usług. Posterunek potrzebuje ammo od NY i żarcia od Teksasu i rozrywki z Vegas, NY potrzebuje surowców od FA, speców z Posterunku i żarcia z Teksasu, FA potrzebuje maszyn z NY i żarcia z Teksasu itd. Ludzie między sobą nawet jak się napadają czy toczą wojny to nie ze wszystkimi i zawsze sobie jakąś furtkę zostawiają. Zawsze jednak częściej sobie grożą, proszą, oszukują czy handlują niż walczą. A Moloch ma embargo, nikt z nim nie handluje i nikt go nie wspiera. Z czasem po prostu musi go to doprowadzić do sytuacji podobnej w jakiej znalazły się Niemcy w obu wojnach światowych w trakcie blokady morskiej. To się musi załamać w dłuższej perspektywie.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości