<!--QuoteBegin-punisher+-->
punisher pisze:<!--QuoteEBegin-->Jeśli prowadzisz rozgrywkę zgodnie co do słowa z poręcznikiem to to prawda, że przypomina Dragon Balla, i że jeden cios kończy pojedynek ja walkę jedi jak już mówiłem prowadze w nietypowy sposób, który bardzo przypadł do gustu moim graczom
, ale d20 ma u mnie duży plus za oprawę graficzną głównego podręcznika.
Nie prowadziłem zawsze zgodnie z zasadami, bo szybko zauważyłem, że zawali mi to przygodę. Zmieniałem min. zasady Mocy i
oczywiście zadawania obrażeń, system skalowania, funcjonowanie umiejętności (sporo) ect. Sam system zdolności sprawdza się, ale do pewnego momentu. Kluczem wiec jest tu kontrolowanie wysokości umiejętności naszch bohaterów. Wiesz, niektórzy z tutejszych forumowiczów lubią jak system jest dopracowany pod każdym względem, także mechaniki. Nie chodzi tu o to, że będzie ona grała główną rolę, ale o to, by w przypadku jakiejś niejasności, łatwo możnaby znaleźć odpowiedź w zasadach. Niektórzy mogą spytać: "to za co ja właściwie płacę, skoro i tak przyznają, żeby dla uproszczenia (manewr unikowy dla zasłony potencjalnych błędów
) stosować zasadę: sam wymyśl trudność, zastosuj odpowiednią umiejętność i zobaczy czy przerzucisz ową trudność (
rule of thumb).
<!--QuoteBegin-punisher+-->
punisher pisze:<!--QuoteEBegin--> Jednak mylisz się w sprawie tego świętokradztwa, d20 jest dobre jak chcesz sobie porozwalać i powalczyć a nie pomyśleć ja to tak widzę na podstawie nie tylko dnd ale innych systemó d20 zmienionych nieco.
Walczyć? D6 jest do tego stworzone równie dobrze jak d20. Tylko, że jak w d6 poszaleję sobie jako np. Jedi, to na skalę niespotykaną w d20. Usłyszałem to już na początku od mojego gracza. W d20 jest to znacznie bardziej
down to earth, gdzie komiskowe wyobrażenie potęgi bohaterów(np.Jedi) jest zastąpione tym z filmów, gdzie owa potęga ma mniejszą skalę.