Zrodzony z fantastyki

 
evreltor
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: wt lis 28, 2006 8:21 pm

śr lis 29, 2006 12:17 pm

<!--sizeo:6--><span style="font-size:24pt;line-height:100%"><!--/sizeo--> SUBKULTURA GRACZY<!--sizec--></span><!--/sizec--><br /><br /><!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->W<!--sizec--></span><!--/sizec-->szystkie gry powstaj± dla zabawy. Ich celem jest prosta przyjemno¶æ wynikaj±ca z mo¿liwo¶ci skupienia siê na czym¶, co j± sprawia, rywalizacja, i wreszcie, satysfakcja gracza. Lecz istniej± gry, które w nadzwyczajny sposób kszta³tuj± w pewnym stopniu ¶wiat i ludzi. Gry, od których mo¿na siê uzale¿niæ. Nale¿± do nich miêdzy innymi gry fabularne.<br /><br /><!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->K<!--sizec--></span><!--/sizec-->si±¿ki, podrêczniki, gry komputerowe, wreszcie ko¶ci. Wszystko to zosta³o wyprodukowane, aby zaspokoiæ potrzeby pewnej grupy ludzi, dla których ich postaæ w innym, fantastycznym ¶wiecie jest czêsto niemal¿e drugim ¿yciem. U niektórych ludzi pewien dzieñ, specjalny dzieñ, w tygodniu up³ywa pod znakiem kartki, o³ówka i ko¶ci. To „uzale¿nienie” od gier RPG prowadzi, prêdzej czy pó¼niej, do poznania innych fanów „rolplejek”. Spotkania takie czêsto koñcz± siê zwi±zkami towarzyskimi pomiêdzy graczami. Zdarza siê, ¿e ludzie, którzy poznali siê na sesji, zostaj± potem przyjació³mi na ca³e ¿ycie. <br /><br /><!--sizeo:3--><span style="font-size:12pt;line-height:100%"><!--/sizeo-->R<!--sizec--></span><!--/sizec-->eszta tych ludzi, spotyka siê co tydzieñ w miejscu, w którym Ziemia staje siê mitem, a ludzie to tylko u³amek ludno¶ci ¶wiata. S± czêsto nie¶wiadomi, ¿e tworz± zwart±, niestety, coraz bardziej zamkniêt±, subkulturê RPG-owców. Dlaczego w tê grê gra tylko zamkniêta grupka ludzi, a reszta nawet nie wie o jej istnieniu? Dlatego te¿, podsumowuj±c, wyra¿am nadziejê, ¿e RPG zostanie zauwa¿one przez media(bo czy znacie jaki¶ magazyn RPG? program w telewizji?).<br /><br /><br />Evreltor<br /><br />PS. Wielkie dzia dla Hyareil'a, który wskaza³ mi parê b³êdów
 
Awatar użytkownika
Havelock
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 438
Rejestracja: sob sie 06, 2005 4:05 pm

śr lis 29, 2006 12:44 pm

Media rzadko wspominają o RPG, przypuszczam, że dlatego, że takiemu zwykłemu, szaremu nie-graczowi trzeba tłumaczyć długo, a i tak nie zawsze zrozumie. Jak to, grają bez planszy? Bez kart?<br /><br />Nie-graczom nie ma co pokazać. Fani karcianek pokażą swoje karty, fani bitewniaków - figurki, i chociaż outsider nie ma pojęcia o regułach gry, to chociaż widzi coś, ma jakiś namacalny dowód na realność tej gry. A co my mamy do pokazania? Podręczniki? Zapełnione jakimiś enigmatycznymi skrótami i cyferkami, bardziej odstręczają nowych, niż przyciągają. Nawet ja, jak przeglądam w Empiku jakiś system, którego nie znam, to czasem myślę "Co to za brednie?" Bestiariusze są dobre, mają dużo obrazków, ale co my właściwie robimy z tymi obrazkami? Kostki? Ale rzucamy i co? Nie mamy pionka, który można by przesuwać, a ta liczba podobno coś znaczy.<br /><br />Nawet jak taki zajarzy, o co chodzi, że to nie jest gra komputerowa (wyobraźnia, synu, wyobraźnia), to często pomyśli "Jacyś schizole".<br /><br />RPG to również rozrywka mało widowiskowa. Jak to komuś pokazać w TV? Siedzi sześciu gości przy stole i gadają. Jeszcze pół biedy, jak prowadzą storytellingowo, ale jak wykłócają się o mechanikę, to przecież niegrający ni-hu-hu nie zajarzą.<br /><br />Po prostu RPG to rozrywka mało medialna. Dlatego skazani jesteśmy na werbowanie nowych metodą partyzancką, a nie środkami masowego przekazu. Szczerze przyznam, że jakbym był w zarządzie TV, to wahałbym się puścić program o czymś takim, a jako reżyser nie wiedział bym, jak to w fajny sposób pokazać. Mimo, że jestem fanem.<br /><br />
bo czy znacie jakiś magazyn RPG? program w telewizji?
<br /><br />Magazyn w sensie gazeta lub czasopismo? Może nie znam żadnego stricte RPG-owego, ale te poświęcone fantastyce często-gęsto o tę tematykę zahaczają. Z tym, że nie są to magazyny eksponowane w kioskach.<br />A program w TV? A jak sobie coś takiego wyobrażasz?<br />Inna bajka, że programów o fantastyce też jest jak na lekarstwo.
 
Ratel
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 650
Rejestracja: pn kwie 24, 2006 10:21 pm

śr lis 29, 2006 1:56 pm

Dlaczego w tê grê gra tylko zamkniêta grupka ludzi, a reszta nawet nie wie o jej istnieniu?
Oprócz powodów, które wymieni³ przedmówca jest jeszcze jeden powód: specyfika gry. To rozrywka dla niewielu, bo nie ka¿demu przypada ona do gustu. Na zachodzie wszyscy mniej wiêcej wiedz±, co, to role playing games, ale i tak nie s± one zbyt popularne.
S± czêsto nie¶wiadomi, ¿e tworz± zwart±, niestety, coraz bardziej zamkniêt±,
Tendencji takich nie widzê, gry fabularne s± postrzegane jako swego rodzaju dziwactwo (tak jak dla mnie karcianki i miniaturki :razz: ), wiêc ludzie siê z tym nie obnosz± i tyle.
 
Awatar użytkownika
Raven (TS)
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 614
Rejestracja: śr mar 15, 2006 12:15 pm

śr lis 29, 2006 4:38 pm

RPG to również rozrywka mało widowiskowa. Jak to komuś pokazać w TV? Siedzi sześciu gości przy stole i gadają. Jeszcze pół biedy, jak prowadzą storytellingowo, ale jak wykłócają się o mechanikę, to przecież niegrający ni-hu-hu nie zajarzą.
<br />Możnaby połączyć coś w stylu teleturnieju Piraci (były tam czasem rzuty kostką) z czymś na co natknąłem się kiedyś słuchając radia. Zeszłego Sylwestra w radiu Bis jakiś koleś prowadził interaktywną audycję (ciekawe wyrażenie :wink:), w której opowiadał jakąś historię, a słuchacze dzwonili i mówili co by zrobili na miejscu głównego bohatera. Gdyby zrobić z tego takie audiotele (:wink:), w którym w studiu ucharakteryzowanym np. na zamkową komnatę siedział prowadzący (MG) to widzowie mogliby dzwonić do studia i brać udział w przygodach na antenie. Prowadzący przedstawiałby jakąś sytuację, pokazywał jakieś mapki czy obrazki dla urozmaicenia, a widz mówił co by zrobił. Prowadzący rzucałby kostką, zadawał zagadki itp. Jeśli osoba biorąca udział w grze by ukończyła taką "sesję" to w nagrodę by dostawała np. jakąś książkę fantasy. Gdyby mechanikę ograniczyć do minimum, a prowadzący by potrafił stworzyć odpowiedni nastrój to na pewno znaleźliby się ludzie, których by to zainteresowało.
 
Awatar użytkownika
Hyareil
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 145
Rejestracja: śr wrz 22, 2004 5:26 pm

śr lis 29, 2006 5:13 pm

<!--quoteo(post=288017:date=Nov 29 2006, 12:17 PM:name=evreltor)-->
evreltor pisze:
<!--quotec--> To „uzależnienie” od gier RPG prowadzi, prędzej czy później, do poznania innych fanów „rolplejek”.
<br />Trudno nie poznać. Samemu trochę trudno grać... :wink: <br /><br />
Spotkania takie często kończą się związkami towarzyskimi pomiędzy graczami.
<br />...co samo w sobie nie jest złe, ale należy uważać z nadmierną interakcją z członkami swojej drużyny. To gorzej niż romans w pracy. :wink:<br /><br />
Są często nieświadomi, że tworzą zwartą, niestety, coraz bardziej zamkniętą, subkulturę RPG-owców.
<br />Nie zgodzę się. W moim odczuciu RPG ma się lepiej niż dotychczas - coraz więcej podręczników jest tłumaczonych na język polski, przez co nieznajomość angielskiego i brak dostępu do oryginalnych zachodnich podręczników nie jest już problemem. Możemy też liczyć na wsparcie ze strony graczy komputerowych. Z mniej oczywistych rzeczy: ISA ostatnio reklamowała się w CD-Action. Może kogoś udało się dzięki temu "nawrócić" na RPG?... :wink:<br /><br />Nie zapominajmy też o peer-to-peer i rozpowszechnieniu internetu. Oczywiście piractwo jest ZŁE, ale w pewnym sensie przyczynia się do popularyzacji RPG...<br /><br />
Dlaczego w tę grę gra tylko zamknięta grupka ludzi, a reszta nawet nie wie o jej istnieniu?
<br />Nie została uświadomiona. :wink:<br /><br />Z drugiej strony: mógłbyś się zdziwić, ile osób może grać w RPG w Twoim otoczeniu. Na hasło "Pratchett" zareagowało pół mojej klasy (human z pewnego warszawskiego liceum). Nigdy bym ich o to nie posądzała. Pratchett jest znany, fantastyka popularna wśród młodzieży - ale żeby aż tylu? Kiedyś chyba rzucę w szkolnej szatni "RPG" i zobaczę, jakie będą reakcje - tak z ciekawości. :wink:<br /><br />
Dlatego też, podsumowując, wyrażam nadzieję, że RPG zostanie zauważone przez media(bo czy znacie jakiś magazyn RPG? program w telewizji?).
<br />Media zauważają zazwyczaj wielkie skandale, politykę i zboczeńców. Wolałabym, żebyśmy nie pojawili się w "Uwadze". :wink: <br /><br />RPG nie jest tak atrakcyjne, jak kolejny przypadek nastoletniego samobójcy albo najnowszy sondaż poparcia dla partii. Siedzimy i wyobrażamy sobie inne światy... Co to za sensacja?<br /><br />Na jakikolwiek program tematyczny nie mamy co liczyć - działa twarde prawo rynku. Nie jesteśmy "liczącym się odbiorcą".<br /><br /><br />Co do samego felietonu - trochę... króciutki? Czuję niedosyt. Temat jest interesujący - może warto byłoby napisać więcej o wspólnych przedsięwzięciach graczy (konwenty, play-by-forum, internetowa baza MG i graczy)? A może należałoby skupić się na wspólnych cechach graczy? Najpopularniejszy zespół, styl bycia, etc. Obszerne zagadnienie, starczyłoby na kilka felietonów.<br /><br />Tak na przyszłość: warto zostawiać puste linijki między poszczególnymi partiami tekstu. Czytelniej, a i tekst wygląda, jakby było go więcej. :wink:<br /><br />I trzeba byłoby coś zrobić z tytułem. 05, tak? :wink: Da się to jeszcze poprawić?
 
Awatar użytkownika
Havelock
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 438
Rejestracja: sob sie 06, 2005 4:05 pm

czw lis 30, 2006 8:00 pm

PS. Wielkie dzia dla Hyareil'a, który wskazał mi parę błędów
<br />Z całym szacunkiem, ale Hyareil jest dziewczyną :wink:<br />Do diaska, na starym silniku można było sobie oznaczyć płeć i nie było problemu. Czemu na IPB tego nie ma?<br /><br />A wracając do głównego wątku - tak sobie pomyślałem, że siedzimy w takim zaklętym kręgu. RPG nie trafia do publiki, bo nie widać go w miejscach publicznych, a nikt go tam nie umieści, bo nie jest znany szerokiemu gronu. Czy jesteśmy skazani na underground?<br /><br />Wyjście z undergroundu na salony jest możliwe - hip-hopowcom się udało, to nam też się uda :wink: Tylko, znowu tak sobie pomyślałem (ostatnio dużo myślę :wink: ), że jak hip-hop wylazł z podziemia, to się strasznie zeszmacił (a już wcześniej nie pałałem do niego sympatią). Zastanówmy się, czy lepiej pozostać w małym, ale "elytarnym" gronie, czy może zbratać się ze wszelkimi beztalenciami, hołotą, która zbezcześci naszą ukochaną zabawę?<br /><br />Nie miejcie mnie za jakiegoś RPGowego faszystę, z tego już, mam nadzieję, wyrosłem, ale kiedy głupcy zajmują się czymś pięknym, to już przestaje być piękne. Wierzcie mi, widziałem na własne oczy (również od strony idioty).
 
Awatar użytkownika
Kamulec
Administrator, Koordynator społeczności
Administrator, Koordynator społeczności
Posty: 2341
Rejestracja: sob lip 09, 2005 12:32 pm

śr lip 11, 2007 12:47 am

Havelock pisze:
Wyjście z undergroundu na salony jest możliwe - hip-hopowcom się udało, to nam też się uda

To tutaj pojawia się zaraz pewne zagadnienie i powód, dla którego gry fabularne nie są zbyt popularne. Hip-hop jest najmniej wymagającą muzyką. Pod względem muzycznym to tylko rytm, cos jak bębny murzyńskie. Gry fabularne są jedną z najbardziej wymagających form spędzania wolego czasu. Pominąwszy tych gracz, którzy zaczynają w wieku 8-12 lat i na początku grają na zasadzie: "Stoicie z mieczami blokując drogę w jaskini, szarżuje na was armia orków... większe rozczepienie... zabiliście 60 i dowódcę, padliście, ale akurat przybył oddziałek z pobliskiego miasta, orków dobił, was uleczył i dał wam złoto, a MG pedeki. I macie poziom.", gra fabularna jest wysiłkiem intelektualnym. Mistrz gry, który wymyśla przygody często tyle, co potem trwa sesja. Odgrywanie postaci. Wymyślanie historii. Usilna próba przeżycia. To wszytko jest wysiłek intelektualny. Gra rozwija, ale i wymaga. Osoby mówiąc wprost - głupie, bez okręcenia konkretnego, kto to taki, niemal nie grają w gry fabularne. Zwróć uwagę, że prawie wszyscy eRPeGowcy kończą ogólniaki i idą na studia, zaś im wyższy poziom tych ogólniaków, tym zwykle więcej graczy. Szczególnie w miastach to się sprawdza.

A właśnie, w miastach. Ale im mniejsza mieścina, tym mniejsze prawdopodobieństwo znalezienia podręczników. Wolniejszy napływ "idei" gier fabularnych, które przecież u nas są jeszcze dość nowe, przez co zbyt wielu 30 letnich graczy się nie uświadczy. Mniejsza szansa na skompletowanie drużyny, szczególnie o na tyle zbieżnych preferencjach, by grać razem. Drużyny spoza bliskiego kręgu niemal zawsze kompletuje się wśród osób znających zagadnienie. Zaś jak mało osób zna, to cóż. Można i grać 10 lat, a potem "cześć RPG" drużyna się rozpadła, innych graczy odpowiednich nie ma.

evreltor pisze:
Dlatego też, podsumowując, wyrażam nadzieję, że RPG zostanie zauważone przez media (bo czy znacie jakiś magazyn RPG? program w telewizji?).

Zostało, lecz jeszcze nie w Polsce. W amerykańskim filmie, czy programie można nie raz usłyszeć w tle o grach fabularnych. Wychodzą też magazyny. Od naprawdę dawna. Nawet w podręcznikach D&D masz odwołań kilka do Dragon Magazin. Należy zwrócić uwagę na to, że gry fabularne mają ponad 30 lat, ale u nas ewenementem na Polskę jest ktoś, kto zaczynał więcej, niż 15 lat temu.

Uważam, że najważniejsze kwestie to niemal zupełny brak reklam i czas.
Sam, gdy pod koniec 6 klasy usłyszałem o grach fabularnych od o 1,5 roku starszego kolegi przez całkiem długi czas nie rozumiałem do końca o co chodzi. W mojej klasie w podstawówce nikt o grach fabularnych nie słyszał. W gimnazjum jedna osoba grała na wczasach w "Grę przygodową Dungeons & Dragons" i 2 maiły przelotny kontakt z młotkiem. I nikt nie grał. W ciągu trzech lat wszyscy w klasie wiedzieli, co to są gry fabularne, wszyscy chłopacy w życiu zrobili przynajmniej jedna kartę, 11 miało na koncie więcej, niż 2 sesje, 7 grało całkiem długo, 4 bardzo dużo, zaś 3 gra ze mną nadal. Ponieważ ja zawsze prowadziłem inni uczyli się być graczami, lecz jeden gra obecnie ze swoim kuzynem. Mój brat w klasie miał trochę mniej graczy, ale nadrobił to graczami spoza niej. Tak więc od jednego wspomnienia nam o "eRPGach książkowych" rozpowszechniło się to niemal jak pożar. Jeszcze 2 graczy, którzy nie grają teraz u mnie, gra u innych MG.
Klasa składała się ludzi inteligentnych (zrobili nam zbitkę, wszyscy na koniec gimnazjum mieli czerwone paski).

Hyareil pisze:
Na hasło "Pratchett" zareagowało pół mojej klasy

Hm.. ja nie czytam literatury tego rodzaju, ale u mnie nie da się nie znać tego autora, tyle osób czyta na przerwach, czy na religii (ksiądz pozwala, a klasa mało religijna). Zresztą w gry fabularne też gra ponad połowa. Uczęszczam :) zaś do mat-infu w jednym z wrocławskich ogólniaków. Z tego co zauważyłem w mojej szkole najwięcej osób gra w mat-infach, a najmniej w humanie (nie liczac tych biol-chemów, gdzie sa niemal same dziewczyny, bo w szkole nie wiem, czy poza jedną z mojej klasy któraś gra). Co do czytania Prachetta, to że się czyta fantastykę nie znacyz, że wie się co to są gry fabularne. Nawet to, że się czyta książki z Forgottena nei oznacza, że się to wie. Miałem przykład w klasie w gimnazjum. Kilka osób czytało fantastykę, jednej ulubioną była saga o Drizzcie, a o RPGach nie wiedzieli.
 
Awatar użytkownika
Hyareil
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 145
Rejestracja: śr wrz 22, 2004 5:26 pm

sob lip 21, 2007 1:57 am

Kamulec pisze:
Hyareil pisze:
Na hasło "Pratchett" zareagowało pół mojej klasy
Hm.. ja nie czytam literatury tego rodzaju, ale u mnie nie da się nie znać tego autora, tyle osób czyta na przerwach, czy na religii (ksiądz pozwala, a klasa mało religijna).


A u mnie fizyczka raz poleciła na lekcji Pratchetta. Tak jakoś nam się zeszło wtedy na luźniejsze tematy... ;)

Z tego co zauważyłem w mojej szkole najwięcej osób gra w mat-infach, a najmniej w humanie (nie liczac tych biol-chemów, gdzie sa niemal same dziewczyny, bo w szkole nie wiem, czy poza jedną z mojej klasy któraś gra).


Nie wiem, czy istnieje jakaś zależność pomiędzy profilem klasy, a ilością osób grających w RPG - nie mam orientacji w temacie. Wydaje mi się jednak, że chodzi głównie o zainteresowania, które mogą zbliżać do RPG - profil klasy zbiera tylko ludzi o podobnych aspiracjach, ale upodobania mogą mieć różne.

Zainteresowania są istotne - podobne łączą się ze sobą, tworząc czasem wielkie sieci. Przeważnie łatwiej jest zainteresować się czymś, co jest podobne do tego, co już się lubi (np. feudalną Japonią, jeśli lubi się średniowiecze).

Wystarczy popatrzeć na Poltera - ile tu działów, a RPG jest tylko jednym z nich! A jednak cała reszta - komiksy, filmy, historia, książki, bitewniaki, karcianki i inne - pozostaje w kręgu zainteresowań osób, które lubią również RPG.

Co do czytania Prachetta, to że się czyta fantastykę nie znacyz, że wie się co to są gry fabularne.


Oczywiście, że nie. Zainteresowanie RPG jest jednak bliskie zainteresowaniu fantastyką - bo czym jest RPG, jak nie fantastyką, tylko w trochę innej postaci?

Jeśli szukałabym miłośnika RPG (lub chciała kogoś zainteresować RPG), szukałabym raczej wśród miłośników Pratchetta niż szydełkowania.
 
Awatar użytkownika
Kamulec
Administrator, Koordynator społeczności
Administrator, Koordynator społeczności
Posty: 2341
Rejestracja: sob lip 09, 2005 12:32 pm

czw lip 26, 2007 5:51 pm

Może rochę krótki post, ale:

Jeśli szukałabym miłośnika RPG (lub chciała kogoś zainteresować RPG), szukałabym raczej wśród miłośników Pratchetta niż szydełkowania.

Istotnym aspektem jest to, że gry fabularne stoją na półce obok. fantastyki, bitewniaków i karcianek. Fora też są razem, tak jak i konwenty. Łączy je fantastyka, ale z tego powodu i wymiana informacji. Ponieważ w Polsce o grach fabularnych większośc potęcjalnych graczy nie wie, lub wie zbyt mało, by się wciągnąc to jest być może kluczowe.

Tak przy okazji: Nie czytam książek fantasy (pominąwszy LotRa i sprawdzenia, czy Wiedźmin mi odpowiada [nie odpowiadał, bo moim zdaniem Sapkowski poszedł na łatwiznę nie omijając niektórych fragmentów], a bitewniaki i karcianki wydają mi się ograniczone w porównaniu do możliowści jakie daje komputer (gry dają więcej opcji i są tańsze niż bitweniaki [choć najważniejsze jest to, że łatwiej wygrać, jak wydasz wiecej kasy]), czy gra fabularna (to w szczególności). Książki fantasy bym pewnie czytał, ale nie mam dobrego obecnania, a nie chce czytać głupot napisanych marnym językiem, a na chybił trafił bardzo prawdopodobne, że na coś takiego trafię.
 
Vassir
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt wrz 11, 2007 6:42 pm

śr wrz 12, 2007 8:17 pm

Czytając tą dyskusję należy powiedzieć sobie jasno i otwarcie. Świat RPG nie jest aż tak u nas popularny, a przynajmniej widzę to ja w swojej niewielkiej miejscowości. Jest to raczej rozrywka wręcz "elitarna". Niewielu rozumie, kiedy rozmawiam na przerwie chociażby o wczorajszej sesji, analizując poczynania swojej postaci. Bo tak jak padły tutaj bardzo mądre słowa, gra w D&D nie jest czymś namacalnym. Mamy jedynie słowa i podręczniki. A gra toczy się nie na planszy, nie przy pomocy gamepada a w naszych umysłach i dzięki naszej wyobraźni. Im mniejsza, tym gorzej dla gracza. Albowiem trudniej mu się przystosować.
Wiele osób twierdzi, przynajmniej w moim środowisku, że osoby nie znające się zupełnie na fantastyce nie potrafią grać w gry typu D&D. Istnieje pogląd, że nie będą znały słownictwa, nie będą w stanie wyobrazić sobie świata. Ja osobiście byłem wielkim ignorantem wobec "słowa pisanego", jednakże nigdy rozgrywka nie cierpiała na mojej obecności. Czasami wręcz przeciwnie. Gra zaś wciągnęła mnie w wir czytania. Dlatego też to wcale nie jest prawda, że człowiek nie czytający wielu książek nie jest w stanie zrozumieć czy też wczuć się w klimat. Powiem więcej. Uważam, że osoby zupełnie świeże posiadające zupełnie własną wizję i korzystające jedynie z własnego toku myślenia, nie "zarażone", że się tak wyrażę, książkami, nie posługujące się ich schematami są w stanie wprowadzić wiele innowacji.
A... no i witam was, albowiem niedawno się zarejestrowałem. :)
 
Awatar użytkownika
iron_master
Wyróżniony
Wyróżniony
Posty: 2815
Rejestracja: czw paź 20, 2005 7:56 pm

śr wrz 12, 2007 8:33 pm

Vassir pisze:
Świat RPG nie jest aż tak u nas popularny, a przynajmniej widzę to ja w swojej niewielkiej miejscowości.
RPG nigdzie nie zdobywa podium "popularności" ;-) Chociaż kiedy ja poszedłem do nowej szkoły od razu spotkałem kilka, żeby nie powiedzieć wiele osób, które słyszały i grały w RPG (głównie D&D i WFRP). Nie jest więc tak źle, wystarczy poszukać ;-)

Vassir pisze:
A gra toczy się nie na planszy...
Siatka bitewna to swego rodzaju plansza ;-)
 
Awatar użytkownika
M.S.
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3035
Rejestracja: sob gru 24, 2005 7:42 pm

śr wrz 12, 2007 9:34 pm

W moim starym gimnazjum nikt nie słyszał o RPG (a przynajmniej nikt mi znany). Co innego w liceum. Tu poznałem prawie kilkunastu erpegowców (!). A jakby co, to chodzę do liceum katolickiego. ;) Widać, wiele zależy od środowiska. :D

Vassir pisze:
Dlatego też to wcale nie jest prawda, że człowiek nie czytający wielu książek nie jest w stanie zrozumieć czy też wczuć się w klimat.


To prawda. Mam trzech graczy, z których tylko jeden czyta książki, a pozostała dwójka rzadko sięga choćby i po lektury (obaj chodzą do technikum). I czy są różnice w odgrywaniu? Nie, żadne. Naprawdę.
 
Kastor Krieg

śr wrz 12, 2007 9:40 pm

Ech, nie. Jeśli zaczniecie mi wykładać, że na sesji zbudowanej wokół odniesień kulturowych, intertekstualności i zagrywek filmowych, budującej klimat na bazie cytatów i skojarzeń z czymś z kultury (ale nie banalnych porównań "widzicie laskę jak kobieta w czerwonej sukni z Matrixa", tylko wykorzystywania tych samych toposów i motywów literackich!), bawić się będą równie dobrze oczytany student wydziału humanistycznego oraz nie tykający w ogóle literatury pięknej student przedmiotów ścisłych, o wtórnym analfabecie z zawodówki nie mówiąc, to ja dziękuję i wysiadam.

Przeczy temu piętnaście lat mojego erpegowego doświadczenia.

EDIT: I pierwsza osoba, która obwoła mnie mrokiem i WoDziarzem dostanie piankową maczugą między oczy :razz: Nie w tym rzecz.

Przy czym, rzeczywiście, jeśli gracie stricte informatywnie i nie dbacie przesadnie o ewokatywność, to różnica maleje - trzeba tylko kumać zasady. Ale do klimacenia, budowy nastroju, wzbogacania sesji o smaczki oczytanie lub innego rodzaju wysoki poziom świadomości kulturowej są niezbędne.
 
Vassir
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt wrz 11, 2007 6:42 pm

śr wrz 12, 2007 9:50 pm

Tutaj się nie zgodzę. Albowiem student będzie miał spojrzenie zupełnie inne, co ten, który nie będzie znał niczego. Ale nie możemy z góry zakładać i skazywać na porażkę tych, którzy nie czytają. Nie trzeba czytać, żeby myśleć. A śmiem twierdzić, że niekiedy osoba zupełnie nie oczytana przewyższa poziomem wiedzy i sposobem myślenia "wyjadaczy". Osobiście uważam, że każdy może czerpać równą radość z tego samego. Analfabeta także znajdzie dla siebie rolę podczas sesji co wspaniale wykształcony student. Ale to tylko moje zdanie. Niepoprawnego optymisty :)
 
Awatar użytkownika
$limaq
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 36
Rejestracja: sob kwie 02, 2005 9:03 pm

śr wrz 12, 2007 10:48 pm

Vassir pisze:
Nie trzeba czytać, żeby myśleć. A śmiem twierdzić, że niekiedy osoba zupełnie nie oczytana przewyższa poziomem wiedzy i sposobem myślenia "wyjadaczy".


Człowieku, albo jesteś bardzo młody i buntowniczy, albo bardzo... nieroztropny.
Mimo wszystko zrób mi przyjemność i przeczytaj swoje zdanie raz jeszcze a potem się zastanów nad jego sensem. Z góry dziękuję.
 
Vassir
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt wrz 11, 2007 6:42 pm

śr wrz 12, 2007 11:21 pm

Już pędzę z pomocą. Sens tego zdania:
Zdolność myślenia nie pochodzi z książek. Jest ona przez nie jedynie kształtowana w moim odczuciu. Dlatego też niektóre osoby będące wyjadaczami, jak to określiłem, czyli ludźmi obytymi ze "słowem pisanym", które poznały wiele książek o wielu tematykach nie muszą być lepsze od osób, które takowych lektur nie miały przyjemności przeczytać. Reasumując zdanie to miało na celu przekazanie mojego poglądu, a mianowicie:
Wyobraźnia jest umiejętnością nie do nauczenia. Z wyobraźnią albo człowiek się rodzi, albo nie. Dlatego też uważam, że fakt, iż ktoś jest o wiele bardziej wykształcony wcale nie musi przewyższać osoby która lektur takowych nie czyta.
Osobisty mój pogląd. Jeśli komuś jednak uwłacza moje zdanie, serdecznie przepraszam. Ponadto nad stylem moich wypowiedzi jak i logicznym formułowaniem ich staram się siedzieć bardzo długo analizując je fragment po fragmencie. Pozdrawiam.
 
WuC
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: pt lip 20, 2007 5:54 pm

śr wrz 12, 2007 11:24 pm

Kastor Krieg pisze:
oczytany student wydziału humanistycznego oraz nie tykający w ogóle literatury pięknej student przedmiotów ścisłych,


A jak będzie grał oczytany student przedmiotów ścisłych oraz nie tykający w ogóle literatury pięknej student wydziału humanistycznego? :P
Zaś młotek z zawodówki może grać w... młotka (to tak kontynuując szufladkowanie ludzi).
 
Kastor Krieg

śr wrz 12, 2007 11:28 pm

@Vassir
Problem w tym, że sama wyobraźnia jest nieodzowna, aczkolwiek nie zawsze wystarcza. Owszem, jako MG i gracz, lepiej poradzi sobie osoba obdarzona wyobraźnią niż ta bez niej wyształconej, aczkolwiek od tej z wyobraźnią radzić sobie lepiej (wpadać na ciekawsze pomysły) będzie ta, która ma oparcie w wiekach kultury, czyli oczytana i przy tym niepozbawiona wyobraźni.

Wyobraźni (pośrednio IQ/EQ i generalnie zdolności improwizacji) nie można nabyć tak łatwo, jak oczytania. Oczytanie czy inna znajomość dużej ilości wzorców kulturowych (np. filmów) pomoże dużo bardziej znaleźć się na sesji, niż sama wyobraźnia osoby zupełnie od kultury i cywilizacji odciętej.

Przynajmniej, moim zdaniem i na podstawie moich wieloletnich doświadczeń jako MG.

@WuC
[bA jak będzie grał oczytany student przedmiotów ścisłych oraz nie tykający w ogóle literatury pięknej student wydziału humanistycznego?[/b]
Częściowo masz odpowiedź powyżej. Przy czym, drugi typ nie istnieje - albo nie dostanie się na studia, albo przestanie być studentem po pierwszej sesji, tudzież wcześniej - zawalając lektury wydziałowe. Chodzi mi o świadomość i umiejętność rozpoznawania oraz wykorzystywania wzorców kulturowych - schematów fabularnych, motywów, toposów postaci, etc.

Jak to już wielokrotnie mówiono w historii literatury i filmu "Wszystkie opowieści zostały już opowiedziane". Tak naprawdę, większość fabuł naszej kinematografii dałoby się w ten czy inny sposób wyekstrahować z bajek pokroju braci Grimm, mitologii różnych kultur, czy podobnych źródeł. Nie 1:1, oczywiście, ale pewne zagrania, typy postaci, rozwinięcia fabuły, etc.

Teraz, żęby na tym skorzystać, trzeba te stare wykorzystania znać. Bez czytania / oglądania filmów się nie obejdzie, obawiam się. Zresztą, prosty przykład - zastanów się, gracie w Moderna, w settingu II WŚ. O ile trudniejsze będzie przekazanie zgiełku, chaosu, grozy pola bitwy osobie która
* nie widziała na oczy kronik wojennych?
* nie czytała niczego o I i II WŚ?
* nie widziała "Szeregowca Ryana", "Behind Enemy Lines", "Kompanii Braci"?
* nie grała w Wolfa, MOHAA, Call of Duty, Road to Hill 30, serię Close Combat i tym podobne?

Zauważ, o ile łatwiej opisać i zakomunikować pewne rzeczy ludziom, którzy pewne rzeczy znają. Dlaczego jak się pierwszy raz ogląda np. Aliena, to od razu wiemy że załoga ma przerąbane jak w ruskim czołgu? Bo mamy pojęcie jak straszne rzeczy mogą zdarzyć się dalej. Dzięki świadomości wzorca.

Zaś młotek z zawodówki może grać w... młotka (to tak kontynuując szufladkowanie ludzi).
Nie szufladkowanie ludzi było moim celem, a ukazanie powyższego mechanizmu.
Ostatnio zmieniony śr wrz 12, 2007 11:38 pm przez Kastor Krieg, łącznie zmieniany 1 raz.
 
Vassir
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt wrz 11, 2007 6:42 pm

śr wrz 12, 2007 11:34 pm

Absolutnie nie śmiem podważać doświadczenia. Mamy zdania które jednocześnie są sobie przeciwstawne, ale zawierają elementy wspólne. Osobiście, tak jak można mam nadzieję to wywnioskować z moich wypowiedzi, każdy ma w sobie to coś, co czyniłoby go ciekawym sesyjnym kąskiem. Wiadomym jednak jest fakt, i tu się zgodzę, że gracz wyposażony nie tylko w wyobraźnię, ale i wiedzę książkową jest bardzo przydatny i mile widziany. Ale mówię tutaj o przypadkach, kiedy to nie zawsze wiedza idzie w parze z mądrością, trzeźwością umysłu i wyobraźnią. Chodzi mi o swego rodzaju schematyzm, na który, w moim odczuciu, niekiedy takowe "oczytane" osoby są skazane. Podkreślam niekiedy.
 
Kastor Krieg

śr wrz 12, 2007 11:41 pm

Dobra, ale to, że nie ma typów czystych, to truizm. Oczywiście że tak. I, oczywiście, że z samego oczytania nic nie wynika, a nawet je mając trzeba umieć się nim posłużyć i tu wyobraźnia jest nieodzowna.

Tyle, że jak wyżej wyedytowałem, na psu budę na sesji w "film akcji z Hong-Kongu" może być gracz z niesamowitą wyobraźnią który wychowywał się wśród Eskimosów (szanowny lud rybaków i myśliwych raczy wybaczyć) i nie bardzo kuma dlaczego ci kolesie latają, krzyczą, strzelają w locie, nie kończą im się magazynki, kopią po twarzach i tyle gadają. Weź utrzymaj takiego gracza w konwencji :|
 
Vassir
Nowy użytkownik
Nowy użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: wt wrz 11, 2007 6:42 pm

śr wrz 12, 2007 11:47 pm

Mówimy o przypadkach zupełnie skrajnych i dla mnie osobiście nierealnych. W życiu nie widziałem na żywo eskimosa. :) Przyznam też rację w tym, że jest ryzyko, iż gracz nie utrzyma tempa, nie będzie rozumiał wielu spraw i zacznie być nie tylko dla reszty, ale i dla samego MG ciężarem.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości