Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

sob lis 12, 2011 1:12 am

Brilchan

Kolejna zagadka. Mędrzec uważnie przyjrzał się wszystkim figurkom. Pierwszym odruchem było po prostu zabranie ich ze sobą, co zamknęłoby planarne przejścia. Jednak jedyne, co osiągnął to porażenie palców niegroźną magiczną iskrą. Po próbie manipulacji okazało się, że figurek nie da się przesuwać po skosie i nie da się ich ustawić na zajętych polach. Po krótkiej chwili zastanowienie stwierdził, że przedstawiają one przeciwności. Postarał się przesunąć je tak, aby każda z widmowych postaci stanęła na przeciw istoty antagonistycznej. Jeżeli jego teoria się sprawdzi zjawy zajmą się walką między sobą umożliwiając im przejście


Ustawienie wyglądało następująco:

Githyanki - Githzerai : Dwa zwalczające się odłamy rasy Gitów niegdyś zniewolonej przez Łupieżców Umysłu.

Tańcząca kobieta o pustych oczach - radosna kobieta z tajemniczym przedmiotem w dłoni: Może się pokłócą ?

Ghoura - Imp : Odwiecznie zwalczające się rasy diabłów i demonów choć mag wątpił czy mały imp ma jakiekolwiek szanse na zwycięstwo

W końcu raczej z braku pomysłów ustawił uczonego na przeciwko członka Harmonium. Może tutaj chodziło o różnice filozoficzne. W końcu członkowie Harmonium nazwani są "Twardogłowymi" a mędrcy znani są z giętkości umysłu. Trochę żałował, że mają do czynienia z wrogimi duchami, bo z chęcią porozmawiałby z właścicielem ksiąg albo pożyczył sobie jego własność. Miał nadzieje, że chociaż uda mu się dojrzeć tytuł drugiej księgi.

Gdy już wszystko ustawił wedle planu odezwał się do reszty - Wydaje mi się, że kluczem do tej zagadki jest skłócenie figur teraz trzeba wejść na szachownice żeby to sprawdzić uruchamiając proces - wytłumaczywszy reszcie swe zamiary wleciał fotelem na pierwsze pole gotowy w każdej chwili wycofać się w razie niebezpieczeństwa. Szczerze wątpił aby pozostała dwójka zaufała mu na tyle aby wystawić się na niebezpieczeństwo. A nie miał serca narażać krasnala po tym co niedawno przeszedł. Po za tym mawiają że architekci stają pod mostem podczas pierwszego transportu towarów aby zginąć w razie pomyłki przy projektowaniu więc on powinien zrobić to samo
Ostatnio zmieniony sob lis 12, 2011 1:19 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Yester
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 99
Rejestracja: sob maja 02, 2009 10:49 pm

Re: ['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

sob lis 12, 2011 10:31 pm

Figurki bez trudu udało się ustawić w pozycjach, lecz podczas przesuwania, można było mieć wrażenie, że przedstawione na nich postacie mierzą wzrokiem pozostałe, gdy tylko znajdą się w ich pobliżu.

Gdy natomiast były zestawiane w pary zaczęły prowadzić regularną bitwę między sobą i tak Githayanki próbował zadać cios swym mieczem Githzerai, kobieta w tańcu ze złością rzuciła się pięściami w stronę postawionej obok drugiej kobiety, która zaczęła wykonywać harmonijne i wesołe uniki, od czasu do czasu wyrzucając ze swej dłoni połyskującą złotem monetę, by złapać ją zaraz w powietrzu - jakby chciała ośmieszyć i sprowokować swą rywalkę. Ghour zaczął ganiać dziko małego i zwinnego impa, który z lekką trwogą w oczach zaczął latać między łapami wielkiego demona.
Wreszcie, dostojny wojownik harmonium zmierzył wściekłym wzrokiem postawioną przy nim figurkę myśliciela i zamachnął się na niego, jednak ten, który trzymał w dłoniach księgi bez trudu blokował jego ciosy przy ich pomocy. Cóż, może nie było to najlepsze wykorzystanie książek, ale z drugiej strony nie wyglądało jakby działa się im jakaś krzywda. Brilchan zauważył natomiast, że na ustach filozofa pojawił się szyderczy uśmiech, tak jakby dopiął swego prowokując rywala. Wśród tego całego zamętu zdołał także dojrzeć tytuł drugiej księgi a brzmiał on "Emergencja".

Zaraz jednak Brilchan zrezygnował z obserwowania zachowań figurek, bo choć było to zjawisko niezwykle fascynujące to w tej sytuacji znacznie ważniejsze było dla maga wydostanie się z tego pomieszczenia.

Wolno przysunął się do krawędzi wymalowanej w korytarzu szachownicy. Kątem oka dostrzegł, że napis który widniał nad wyjściem z sali mocno błyszczał złocistą barwą, co jeszcze bardziej upewniło go w tym, że udało mu się rozwiązać zagadkę.

Wziął głęboki wdech - kilka ostatnich centymetrów dzieliło go od krawędzi szachownicy. Spodziewał się sukcesu ale jednocześnie obawiał, że jego domysły mogą nie być do końca trafne. Przymknął powieki i ruszył wgłąb korytarza, wolno i spokojnie. Wreszcie znalazł się nad granicą pierwszego pola a im dalej się znajdował tym bardziej pewien był swego sukcesu. Wreszcie, gdy jego fotel znalazł się dokładnie na środku pierwszego białego pola odetchnął z ulgą - pułapka została rozbrojona, a droga stała przed nimi otworem - teraz trzeba było jeszcze się dowiedzieć dokąd owa droga prowadzi...
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

ndz lis 13, 2011 12:46 pm

Brilchan

Mędrzec przez chwilę podziwiał piękno i złożoność pułapki, gdy zgodnie z jego przewidywaniami wszyscy zaczęli ze sobą walczyć. Był ciekaw czy są to jedynie konstrukty czy może prawdziwe istoty, które były tu przed nimi i nie przeszły pomyślnie postawionych przed nimi wyzwań? Czarodziej już teraz wiedział, że z chęcią podejmie kolejne wyzwania choćby po to, aby dowiedzieć się, kim była istota, która to zaprojektowała. Idealnie byłoby gdyby istota ta nadal żyła gdyż wiele mógłby się nauczyć od takiego geniusza. Pokrzepiony tą myślą przekroczył pola szachownicy nadal odczuwając nieco strachu, okazało się jednak, że i tym razem jego przewidywania okazały się trafne. Gdy już wydostał się po za niebezpieczną strefę wyjął z sakwy pióro z kałamarzem, aby zapisać w swej magicznej księdze tytuły woluminów, które zwinny mędrzec z taką lubością i brakiem poszanowania wykorzystywał do walki z członkiem Frakcji Harmonium. Gdy to wszystko się miał nadziej zamierzał odnaleźć obydwa tytuły

- Droga bezpieczna, ruszcie się! -krzyknął do pozostałych lekko zdenerwowany ich bezczynnością. Miał szczerą nadzieje, że pułapka przepuści jedynie krasnoluda gdyż on, jako jedyny okazał mu dobrą wolę. Byłoby logiczne gdyby szachownica pochłaniała tych, którzy nie okażą woli współpracy z innymi. A kapłanka Bashabe i wojownik idealnie pasowaliby na dwa kolejne pola i mogliby spędzić wieczność na walce. Mag rozmarzył się na chwilę ~- Wtedy miałbym, chociaż jeden problem z głowy. Jaka szkoda, że życie nigdy nie układa się wedle moich planów ~ - westchnął ciężko patrząc się w kierunku pozostałych.
 
Awatar użytkownika
Yester
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 99
Rejestracja: sob maja 02, 2009 10:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

ndz gru 04, 2011 8:05 pm

Brilchan

Czarodziej wolno ruszył wgłąb korytarza pogrążony we własnych myślach. Spojrzał za siebie, gdzie Lucullus i Aeria w końcu zdecydowali się ruszyć za nim - nie zaszli jednak daleko, gdyż wkrótce ich skóra zaczęła przybierać srebrną barwę a ich ruchy stawały się coraz bardziej ociężałe - oni jednak zdawali się nie zdawać sobie sprawy z tego co się dzieje, po prostu parli do przodu.
Po kilkudziesięciu sekundach takiego marszu znieruchomieli zupełnie a niedługo potem powstałe z nich figury zaczęły zmniejszać a jednocześnie unosić...
Wkrótce figurki te, które najwyraźniej zostały dostosowane do rozmiarów mechanizmu zostały przetransportowane do wnętrza ciągle otwartego kamiennego stołu.
Zaraz potem na stół z łoskotem opadła pokrywa - pokój wyglądał tak jak w chwili gdy Brilchan do niego przybył.

Księga, która przywiodła ich do tego miejsca, która dotąd spoczywała przy nogach Brilchana zadrżała lekko i również uniosła się by otworzyć się na jego kolanach na drugiej stronie.

Wiedza daje prawo do podejmowania decyzji
Lecz spada na Ciebie ich odpowiedzialność
- Arbiter


Głosiły wykaligrafowane czarnym atramentem litery.

Brilchan wiedział dobrze, że teraz została mu już tylko jedna droga - do przodu...
Ostatnio zmieniony wt gru 06, 2011 9:30 pm przez Yester, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

ndz gru 04, 2011 8:38 pm

Brilchan

~Więc jednak wielkie umysły myślą podobnie!~ - Z uśmiechem przyjrzał się losowi, jaki spotkał kłótliwą parkę - Zasłużyliście na to - powiedział im na pożegnanie ~- Choć raz mi się coś udało. Jeden problem z głowy~. Z samozadowolenia wyrwało go otwarcie księgi, którą dostał od rycerza. O dziwo zapomniał o tym, że miał ją w ogóle przy sobie. Kiedy spojrzał się na kolejną notkę od Arbitra i na swego brodatego towarzysza od razu domyślił się, na czym polega kolejna próba? Dortmunda. - Ciekawy pokaz nie sądzisz przyjacielu ? Na sferach myśl pełna przekonania daję niezwykła władze nad rzeczywistością. Tamta dwójka podjeła złą decyzje i musi ponieść tego konsekwencje

- Czy mógłbyś chwilę zaczekać przyjacielu ? Chciałbym sporządzić kilka notatek a tobie chyba również przyda się chwila oddechu czyż nie ?

Nie czekając na odpowiedź brodacza mędrzec ponownie wyciągnął przybory do pisania i we własnej magicznej księdze zanotował właściwości dopiero, co pokonanej pułapki i losy swych trzech towarzyszy. Gdy był już zadowolony ze swych opisów spojrzał się odrobinę niepewnie na "Księgę Arbitra" ~- Magiczna księga sama przewracająca strony, brzmi znajomo prawda? Cóż, ta przynajmniej nie jest fragmentem Mystryl i nie mówi dziwnymi zagadkami. Może to jakaś próba od Oghmy mająca mi wynagrodzić tamtą aferę?~ - pomyślał mag do swego chowańca. Kot tylko prychnął znudzony niekończącymi się wywodami swojego Pana.

Jest tylko jedna metoda, aby się o tym przekonać. - Ruszamy na przód! - rzucił do górnika i włożywszy obie księgi pod boki i dziarsko ruszył korytarzem
Ostatnio zmieniony pn gru 05, 2011 2:04 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Noares
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 76
Rejestracja: pn sie 01, 2011 11:33 am

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

wt gru 06, 2011 12:58 pm

Dortmund

Krasnolud zamyślił się. Nie było mu żal tamtej dwójki. Mag zaś z pewnością zasługiwał na zaufanie każdego szanującego się woja. Gdy Brilchan ruszył w głąb korytarza Dortmund załadował kuszę i trzymał ją tak, aby zastrzelić ewentualnego napastnika i osłonić czarodzieja. Wymruczał słowo aktywujące moc zawartą w broni podarowanej mu przez pewnego starego najemnika. Moc sprawiała, że płonący czarnym ogniem bełt zawsze trafiał do celu. Mimo wszystko brodacz usprawnił ją gnomim celownikiem- jakoś nie ufał tej całej magii.
Ostatnio zmieniony wt gru 06, 2011 12:59 pm przez Noares, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

śr gru 07, 2011 1:50 pm

Brilchan

Mędrzec spojrzał za siebie, aby stwierdzić, że krasnolud podąża jego śladem i załadował kuszę. Zaczął rozważać czy nie poprosić go, aby szedł przodem, lecz po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że nie byłoby to najlepsze posunięcie. Jedną z wielu rzeczy, jakiej nauczył się od Duglasa Whiteshielda, wieloletniego przyjaciela jego mistrza i jego samego, doskonałego krasnoludzkiego kupca było to, że w słowo pięknobrodego ludu jest równie pewne, co wykołowana przez nich stal. Oczywiście nigdy nie mógł być nikogo do końca pewien, ale jak na razie Dortmund nie uczynił nic, co mogłoby spowodować brak zaufania ze strony maga.

~- Szefie coś chyba za dużo czasu spędziłeś z mroczniakami ~ - wtrącił w tok jego myśli, Quaras ~- Nie upraszczaj za bardzo skomplikowanej sprawy Izuelowi też ufałem a okazał się szpiegiem czyż nie?~ - odpowiedział w myślach chowańcowi, był nieco poirytowany ~- No racja Szefie, ale weź pod uwagę, że to była decyzje Mystry a ty sam mi mówiłeś, że kilka spraw rozegrałeś w niewłaściwy sposób~ - czarodziej jedynie westchnął w odpowiedzi, po czym spojrzał ponownie na tajemniczy Wolumin, który go tutaj sprowadził. Najwyraźniej tym razem on został powiernikiem magicznej księgi. Wolumin Nocy i Dnia uznał go za niegodnego tego zaszczytu, mimo że włożył tyle wysiłku w jego odnalezienie. ~- Teraz sprawa będzie wyglądała zupełnie inaczej! ~ - pomyślał. Nie był już tym samym niezdecydowanym pragnącym przygody dzieciakiem. - Dzięki ci Oghmo za poddanie mnie tej próbie, tym razem nie zawiodę - zmówił po chichu krótką modlitwę i poczuł odrobinę lekkości w sercu tak jakby opiekun bardów zagrał czysty akord na strunach jego duszy
 
Noares
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 76
Rejestracja: pn sie 01, 2011 11:33 am

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

śr gru 07, 2011 9:19 pm

Dortmund

Brodacz podążając za Brilchanem przejechał palcem po kuszy. Z lekkim niepokojem popatrzył na towarzysza.
~Wielki Moradinie, daj nam siłę przetrwać~ Bóg nie raczył odpowiedzieć krasnoldowi. Cóż, Dortmund przyzwyczaił się, że Ojciec Brodatego Ludu czasem go ignorował. Tak po prawdzie to ostatnio jakby zapomniał o swym woju.
 
Awatar użytkownika
Yester
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 99
Rejestracja: sob maja 02, 2009 10:49 pm

Re: ['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

czw gru 08, 2011 1:16 am

Saira
Plan ognia - oto miejsce, które Pani Ognia przywykła przez długi czas nazywać swym domem. Miała tam wszystko czego potrzebowała do życia a nawet więcej. Czuła się częścią swego domu, jego integralnym elementem.
Niestety nic co piękne nie może trwać wiecznie i choć wychowania syna zawsze było dla Sairy priorytetem, to są w życiu sprawy, niweczące plany i aktualny cykl życia - taka też sprawa stała się początkiem nowego rozdziału w historii życia kobiety.

Oto pewnego dnia na ojczystym Planie doszło do spotkania Siary z konstruktem utworzonym z oczywistego dla tego miejsca budulca, który (co szybko stało się dla kobiety oczywiste) był jedynie swoistym przekaźnikiem między bliżej nieokreślonym nadawcą a Sairą.

- Witaj Sairo bint Hashaganar insan Sayida Nar, powierzycielko egzystencji Hashaganara, córko czystego ognia, wybranko Kossutha, Mistrzyni Płomienia i Pani gorąca - zaczął litanię w języku ognistym konstrukt, by niemal bez pauzy przejść do kolejnego zdania.

- Hashaganar miał wielkie aspiracje i świetne plany jednak w pewnym kontekście był bardzo przewidywalny i oto staję przed tobą by wypełniła się nasza umowa - ciągnął konstrukt, a Saira czuła złość wymieszany z niepokojem, który jął narastać w jej wnętrzu, choć jej umysł nie był do końca pewien czy doświadcza w tej chwili uczuć swoich czy też swego ojca.

- Jednakże teraz gdy moc Hashaganara spłynęła na Ciebie, także i decyzja musi być twoja - przyjmij na swe barki przeznaczenie swego ojca lub nie. Droga przeznaczenia, jest ciężka lecz prowadzi to wiedzy i zrozumienia - jeśli tego oczekujesz w życiu. Droga bez wiedzy jest prosta, lecz gdy wiesz, że czegoś nie wiesz - pełna pustki i ograniczona. - konstrukt kontynuował a złość narastała w Pani Ognia coraz bardziej i bardziej, czuła w swym wnętrzu swego ojca, słyszała jego głos "Zostań, nie czeka Cię tam nic dobrego, oni poprowadzą cię tylko do zguby. Wiesz, że poza wszystkim zależy mi na twoim przetrwaniu... Potrzebuję Cię, a i Tobie powinno zależeć na życiu i przetrwaniu. Proponuję Ci tylko zachowanie status quo, dalej będziesz szukać sposobów na pozbycie się mnie, jeśli taka twoja wola, ale ta droga nigdzie cię nie zaprowadzi.", słowa te wypełnione były lękiem i płynęła z nich nerwowość nietypowa dla Hashaganara.

Saira spojrzała na swego rozmówcę, ten najwyraźniej spokojnie oczekiwał na reakcję z jej strony.

- Ifryt dążył do wiedzy? - prychnęła z lekceważeniem. Wszystko mogłaby przyjąć, ale nie była w stanie wyobrazić sobie swojego ojca, który bądź co bądź był wojownikiem, jako opętanego chęcią posiadania wiedzy uczonego.

- Do wiedzy? Nie. Do władzy? Tak. To, że ciebie ta ścieżka zaprowadzić może do wiedzy i zrozumienia nie znaczy że właśnie tego szukał Hashaganar. - konstrukt odrzekł beznamiętnie.

- Konkrety - rzuciła, ignorując wycie ojca.

- Dotyczące twego ojca? Nic co by Cię zadziwiło. Dość powiedzieć, że większość tego co go wyróżniało spośród innych Ifrytów zawdzięcza nam.

- Konkrety tego, co wam zawdzięcza - zaklinaczka wywróciła oczami.

- Jeśli musisz wiedzieć to między innymi sposób na zatrucie twojej duszy jego skazą. I to Ci jak sądzę musi wystarczyć. - tu głos w duszy Sairy stał się silniejszy "Sama widzisz, to wszystko ich wina - to im zawdzięczasz całą swoja krucjatę i wszystkie trudy życia. Nie idź z nimi, bo nie spotka Cię nic poza dalszym cierpieniem."

"A potem będziesz mógł powiedzieć - a nie mówiłem, tatulku" - odmyślała natrętowi.

- A czego chcecie w zamian?

- To twoje przeznaczenie, ta propozycja jest częścią umowy i ona jest naszą zapłatą. Dość rzec, że będziemy na Ciebie spoglądać w trakcie twej wyprawy, byś doszła do wniosku, że mamy w tym interes.

Na twarz Sairy nie wypłynęła ani jedna myśl, która kłębiła się w jej głowie. Uśmiechnęła się do samej siebie i odparła.
- Dobrze...


/***************************************************************/


Rudiger
Kolejny znojny dzień najemnego wojownika dobiegł końca. Rodiger odstawił na swoje miejsce ciężką zbrojnicę a miecz ustawił dokładnie na specjalnie przygotowanym stojaku. Wiedział, że tego wieczora czeka go jeszcze czyszczenie ekwipunku, lecz w tym momencie pragnął przede wszystkim zrzucić z siebie ciężar całego dnia i na chwilę odetchnąć pełną piersią. Minęło wiele czasu odkąd rycerz trafił do tego świata, jednak wciąż wspominał czasy gdy we wszystkim co robił dopomagało mu stado giermków, gotowych na każde jego skinienie, a dzień kończył się sutym posiłkiem. Dopiero niedawno odkrył znoje dnia codziennego i zrozumiał jak lekkie było jego dotychczasowe życie - a zawsze chciał więcej. Jakże był zadufany w sobie, powoli przestawało go dziwić, że spotkała go od jego boga taka, a nie inna kara.
Rozmyślania przerwało mu pukanie do drewnianych drzwi jego karczemnego pokoju. Rycerz zerwał się na nogi i podszedł by je otworzyć - pewnie kolejna osoba przysłana przez karczmarza zainteresowana jego usługami. Cóż - musiał pracować, żeby się utrzymać.
Rudiger nie pomylił się wiele - za drzwiami stał rycerz w lśniącej zbroi, dobrze zbudowany i dumny - od czasów gdy młodzieniec tu trafił rzadko widywał tego rodzaju ludzi a nigdy w swoim własnym otoczeniu.

- Wyrazy uszanowania imć Rudigerze, noszę imię Lomin de Harmon i przychodzę do Ciebie z propozycją, której mam nadzieję zechcesz wysłuchać. - zaczął gość kłaniając się przy tym z nienaganną manierą (przynajmniej na tyle na ile pozwoliła mu zbroja).

- Tobie również składam wyrazy uszanowania i Witam Cię serdecznie w mych skromnych progach Lominie, w czym mogę Ci pomóc? - odpowiedział Rudiger podobnym gestem w głowie szybko powtarzając sobie dawno już nieużywane zasady etykiety, których wykorzystanie (jak sądził) było wskazane w przypadku tej konwersacji.

- Słyszałem, że poszukujesz pracy a ja mogę zaoferować zadanie pełne trudu i wysiłku a jednocześnie mogące dać Ci nie tylko pieniądz, ale też pozwolić wrócić do miejsca, które zwykłeś nazywać swym domem, a które jak sądzę nie tak dawno utraciłeś. - powiedział jednym tchem Lomin, patrząc swemu rozmówcy prosto w oczy.

- Ale skąd... - urwał swą wypowiedź Rudig gdyż uznał, że pytanie jest bezzasadne - wciąż jeszcze zapominał, że poznane empirycznie i wpojone przez całe lata zasady świata nie miały pełnego odzwierciedlenia w rzeczywistości, w której się teraz znajdował.

Lomin uśmiechnął się tylko i gestem dał do zrozumienia rycerzowi, że oczekuje jego decyzji.

- Dobrze, niech więc tak będzie - jeśli u kresu postawionego przez Ciebie zadania znajdę upragnioną drogę do mego prawdziwego domu, to zgadzam się je przyjąć.

- Cieszę się - skinął Lomin - gotuj się, wyruszasz za kilka minut a twym zadaniem będzie osłanianie w podróży kilku osób, na które trafisz gdy tylko dotrzesz na miejsce. Czekam na Ciebie za drzwiami. - rycerz wykonał żołnierski w tył zwrot i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Po kilku minutach Rudig znów stał w swym pokoju gotów do drogi, odziany w swą zbroję i mieczem przytwierdzonym do pasa. Zabrał ze sobą wszystko co uznał za godne uwagi po czym wyszedł drzwiami z pokoju - lub przynajmniej spróbował to uczynić...


/***************************************************************/


Brilchan i Dortmund
Podróżnicy wędrowali przez długi tunel przez wiele minut w praktycznie absolutnej ciszy, przerywanej jedynie cichym stukaniem obcasów butów Dortmunda o wciąż tą samą kamienną posadzkę.
Była to długa i nużąca droga mająca swój kres dopiero przy następnym pokoju bliźniaczym do tego, w którym znaleźli się na początku - z tą różnicą że ten miał dwa wyjścia, za to nie miał w kącie stolika ani napisu nad żadnymi z drzwi.
W kręgu wymalowanym podobnie jak w pierwszym pokoju, gdy zbliżyli się do niego pojawiła się dwójka kolejnych podróżników - mag odruchowo przygotował się do rzucenia zaklęcia a Dortmund uniósł kuszę i przygotował się do posłania w kierunku kręgu pierwszego bełtu - najwyraźniej obaj mieli już złe doświadczenia z pojawiającymi się znikąd kształtami...


/***************************************************************/


Wszyscy
I tak oto w kolejnym sześciennym pokoju znalazła się czwórka plenarnych podróżników, z których dwoje przeżyło już w tym miejscu kilka dni.
Pokój, w którym się znajdowali był kamienny, jednak ściana na przeciw Brilchana z Drotmundem była pokryta starannie przygotowanym marmurem nadającym jej nieco mniej surowy wygląd.
W tej właśnie ścianie były też osadzone okute złotem drewniane drzwi z pięknymi zdobieniami w kształcie liści bluszczu. Od strony, z której wyszedł Mag z Krasnoludem drzwi nie było.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

czw gru 08, 2011 11:44 am

Brilchan

Podczas pokonywania korytarza mag wpadł w swoisty stan medytacji. Podobny do tego, jaki przeżył podczas swojego uwięzienia w lochach pod spalonym miastem Mintar. Z tą różnicą, że tym razem nie towarzyszyła temu rozpacz, lecz pewien rodzaj spokoju i nadziej, jaki przyniosło mu to miejsce i skupienie na sprawach umysłowych, jakiego od dawna poszukiwał. Czas odmierzał mu stukot butów krasnala, Quaras postanowił uciąć sobie drzemkę, więc mędrzec mógł po prostu w ciszy rozkoszować się chwilą spokoju.

~Wreszcie odpocznę od zdrady, i szpiegów ~ - krok - ~- Bogów, ich afer i awantur oraz przemądrzałych wybrańców, z którymi trzeba się układać~ -krok- ~- Ciekawe, co tym razem zaplanował dla nas gospodarz? A może to gospodyni? Zresztą nieważne. Nie mogę się doczekać kolejnej próby ~ - tok myśli mędrca przerwało wkroczenie do kolejnego pokoju, pośrodku którego stały dwie istoty.

Pierwszą instynktowną reakcją było przygotowanie się do rzucenia zaklęć bojowych. Jednak szybko zdusił ochotę do zadania ciosu pierwszeństwo wszakże powinny mieć pytania

- Witajcie nie mam złych zamiarów, czy jesteście, konstruktami tego miejsca? Kolejną zagadką? - spytał się w miarę neutralnym głosem, w którym dało się wyczuć nutkę zaciekawienia

Pytającym był mężczyzna dwudziestu kilku wiosen ubrany w szaty maga. Poruszał się na lewitującym fotelu, na którego poręczy drzemał kocur o zielonej sierści. Mag miał przy sobie trzy księgi. Po jednej wciśniętej w boki fotela, trzecia spoczywała na podnóżku przytwierdzonym do magicznego mebla i przytrzymała poły jego szaty.

Jeżeli przyjrzeć się twarzy młodziana da się zauważyć wokół brązowych oczu nieco zmarszczek mimicznych wokół które wprawnemu obserwatorowi mógłby nieco powiedzieć o cierpieniu, którego ten osobnik w swoim relatywnie krótkim życiu doświadczył. Podbródek przyozdabiał mu nieco zaniedbana szczecina jasno brązowego zarostu. Po stanie szat i nieładzie fryzury można było wywnioskować, że przybywa tu od jakiegoś czasu.
Ostatnio zmieniony sob sty 21, 2012 1:20 am przez Brilchan, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: ['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

czw gru 08, 2011 2:36 pm

Saira Sayyida Nar

Ojciec w końcu się zamknął, znał bowiem doskonale charakterek swojej córki, więc wiedział, że nie ma co z nią dyskutować jeśli podjęła decyzję. Saira zaś zaczęła szykować się do drogi - spakowała plecak i powiadomiła o swojej wyprawie Kossutha oraz te istoty, które były najbliższe jej sercu, czyli syna, ciotkę i Rendrika.

Zaintrygowana pozwoliła się przenieść w jakieś dziwne miejsce, gdzie napotkała trzech mężczyzn, z czego jeden miał zamiar strzelić do niej z kuszy, ale drugi zaczął od rozmów. I dobrze.

Zgromadzeni w sali zobaczyli na początku istotę o wzroście około 170 cm, odzianą od stóp do głów w czarny płaszcz z kapturem, tak że przez chwilę nie można było stwierdzić kto przed nimi stoi - mężczyzna, czy kobieta? Kiedy jednak wybrzmiały słowa Brilchana, Saira postanowiła odrzucić kaptur i pokazać twarz.

Płaszcz skrywał młodą kobietę olśniewającej i co tu dużo mówić egzotycznej urody. Jej skóra była niczym polerowany brąz, skrząc się niczym metal, tęczówki pięknych oczu płonęły. Jej głowę spowijała korona ognia, a po ciele przemykały raz po raz ogniste iskry. Żeby było mało, na prawym policzku jarzył się przez skórę płomienny symbol, który osoba obeznana ze znakami bóstw łatwo mogła zakwalifikować jako symbol Ognistego Lorda - Kossutha.

Kobieta odziana była w długą czarną suknię, która za pomocą jakiejś iluzji zapewne miała u dołu na materiale tańczące płomienie. Suknia ciasno opinała ponętne kształty niewiasty, a w wysokim prawie do biodra rozcięciu widać było nogę obutą w czarne, sznurowane wysoko sandały. Na drugim boku przy pasie znajdował się kołczan z bełtami i mała kusza oraz sztylet. Poza czarnym buzdyganem była to cała broń ognistej istoty, a za pancerz służył jej mithrilowy puklerz pokryty emalią. Na ramionach miała niewielki plecak.

Na głowie miała czarną metalową opaskę, wyglądającą nieco jak korona.

Obrzuciła zebranych wzrokiem i odpowiedziała magowi na lewitującym fotelu.

- Mogę mówić tylko za siebie - jej głos był silny, choć harmonijny. - Nie jestem konstruktem, zostałam tutaj zaproszona. Gdzie jesteśmy? - zapytała, wskazując dłonią dookoła.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

czw gru 08, 2011 3:29 pm

Brilchan

-Witaj Pani - Mag wykonał ukłon w stronę egzotycznej urody piękności zrodzonej z ognia - Trudno odpowiedzieć na twe pytanie. Ale z dotychczasowych doświadczeń mogę wywnioskować, że znajdujemy się na jakimś półplanie. Istota nazywająca siebie Arbitrem poddaje nas jakieś próbie - czarodziej dał kobiecie chwile na przyswojenie informacji, po czym kontynuował - Ja wraz z moim towarzyszem zostaliśmy tu sprowadzeni przez Rycerza Lomina de Harmona. Wraz z dwoma innymi istotami stanęliśmy do próby, która miała pokazać naszą zdolność do współpracy. Jednakże tylko my dwaj wykazaliśmy tą cechę zaś dwójka naszych byłych towarzyszy, która wolała się kłócić między sobą została skazana na wieczne uwięzienie - przy ostatnim zdaniu dało się wyczuć w głosie mężczyzny odrobinę satysfakcji - Po za tym musieliśmy pokonać zagadkę logiczną sporządzoną za pomocą potężnej i skomplikowanej magii. Jeżeli sobie tego życzysz Pani będę mógł ci dokładniej o niej opowiedzieć - Gdy już wyczerpał temat rozejrzał się po sali, w której obecnie się znajdowali. Gdy nie znalazł żadnych napisów zdecydował się ponownie założyć magiczne okulary, aby poszukać aur i magicznych pułapek. Skupił się szczególnie na drzwiach z symbolem liścia, ale pozwolił sobie również przelotnie spojrzeć na ekwipunek napotkanej dwójki, aby dowiedzieć się czy przedmioty, które mają przy sobie są zaklęte.

- Za tymi drzwiami czeka nas chyba kolejna próba - stwierdził do ogółu - Wydaje mi się, że Arbiter wysoko ceni sobie ludzi poszukujących wiedzy i odpowiedzi na różne pytania. Przypomina mi nieco nauczyciela lub innego rodzaju mędrca
Ostatnio zmieniony czw gru 08, 2011 7:20 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Noares
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 76
Rejestracja: pn sie 01, 2011 11:33 am

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

czw gru 08, 2011 7:29 pm

Dortmund

Krasnolud odłożył kuszę widząc, że przybysze nie stanowią, przynajmniej na razie zagrożenia. Omiótł wzrokiem kobietę, kiwając w uznaniu głową. Zaplótł jasną brodę w gruby warkocz, spiął broszą opatrzoną symbolem Moradina. Poprawił na sobie płytową zbroję. Spojrzał na rycerza uważnie. Wytężył pamięć patrząc w twarz mężczyzny. Brodacz sięgał mu do połowy piersi, lecz był szerszy w barach. Właśnie ten szczegół mu nie pasował.
~Moradinie, nie może być... a może jednak~ nerwowo pociągnął brodę. Skądś znał tą twarz, tylko skąd... Spojrzał na rudą mysz siedzącą mu na ramieniu -Rozpruwacz, cosik mi mówi, że znam tego ktosia.- jego wzrok ponownie padł na rycerza.
-Dortmund von Tier- przedstawił się. Wciąż nie spuszczał wojownika z oczu
 
Jaśmin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 285
Rejestracja: ndz mar 13, 2011 6:58 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

pt gru 09, 2011 7:01 pm

Rudiger z Koln

Rudiger dawno już nie spotkał człowieka tak przekonywującego jak rycerz de Harmon. Pancerny towarzysz powitał go jak równego sobie, jego maniery były nienaganne, a talenty przywódcze niewatpliwe. W kilka zdań de Harmonowi udało się zaskarbić sobie zaufanie Rudigera i, co najważniejsze, dać mu nadzieję, że jego tułaczka może dobiec końca.
Podobnymi cechami odznaczał się były towarzysz kolneńczyka, Sir Nikoletus Ikar oraz, w nieco mniejszym stopniu, kapłan Akadi, Alleus. Ale z nimi Rudi rozstał się jakiś czas temu. Wniosek z tego był prosty choć niezbyt pocieszający. Mianowicie, Rudiger z Koln potrzebował kogoś za kimś mógł podążać, kogoś komu mógł oddać swoje służby. Kolneńczyk był urodzonym żołnierzem, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Jedną z najciekawszych cech jego zawodu było poznawanie nowych kompanów, którym mógł posłużyć zbrojnym ramieniem i celnym okiem. A także zwiedzanie nowym miejsc, takich jak to, w którym się znalazł. Pomyśleć, że jeszcze przed chwilą szedł do drzwi w swoim pokoju by w ułamku sekundy znakeźć się w miejscu, które w intrygujący sposób kojarzyło mu się z półplanem, który na krótko stał się jego domem. Domem, który miał już swych lokatorów, nawet jeśli tymczasowych i przybyłych tu krótko przed nim.
Troje ich było. Młody meżczyzna w szatach maga zasiadający w...hmmm... unoszącym się fotelu, krzepki brodacz witający Rudigera wymierzoną w niego kuszą. Oraz egzotyczna piękność w drogich szatach otoczona aurą płomienia. Sposób w jaki trzymała głowę spoglądając na pozostałych mówiły wyraźnie, że jest szlachetnej krwi.
Jak to mówił jeden z byłych kompanów Rudiego "piękne kobiety poznaje się po tym, że nawet gdy są nagie, mężczyzna patrzy im w twarz a nie...gdzie indziej." I to była prawda. Zmierzywszy tajemniczą damę uważnym spojrzeniem meżczyzna mógł tylko melancholijnie westchnąć i z żalem pokręcić głową.Dobrze wiedział, że ta kobieta nigdy nie będzie jego.
A może jednak? Myśl, choć bezczelna, nie dawała się odegnać.
Niemniej, towarzystwo niewiasty sprawiło, że żołnierz odruchowo poprawił swój ekwipunek. Zbroję będącą kombinacją płyt, kolczugi i łańcuchów, okrytą białą jaką z czerwonym krzyżem, ze stalowym półhełmem i założonym na lewe przedramię zaklętym puklerzem. Do uda żołnierz umocował sztylet, a do skórzanego pasa wysłużony pałasz kawaleryjski, również magiczne. Na ramionach znalazł swe miejsce ciężki plecak. Ekwipunku dopełniała przerzucona przez ramię broń, wyglądająca na przerobioną wersję gnomiej, dwulufowej strzelby.
Gdy żołnierz zdjął na chwilę hełm oczom obecnych ukazała się młoda twarz o rudych włosach i oczach ciemnych jak agaty. Podbródek ocieniała krótka ruda bródka.
- Witajcie nie mam złych zamiarów, czy jesteście, konstruktami tego miejsca? Kolejną zagadką - młody mag spytał się w miarę neutralnym głosem, w którym dało się wyczuć nutkę zaciekawienia
- Mogę mówić tylko za siebie - głos kobiety był silny, choć harmonijny. - Nie jestem konstruktem, zostałam tutaj zaproszona. Gdzie jesteśmy? - zapytała, wskazując dłonią dookoła.
-Nie mam pojęcia, ale ja również nie jestem...konstruktem. - Rudiger zawahał się krótko, ale szybko odzyskał rezon - Zostałem wynajęty przez rycerza de Harmona do strzeżenia waszych pleców. Jestem Rudiger z Koln. Oby Bóg sprawił, że będzie się nam dobrze współpracowało - żołnierz skłonił się krótko obecnym.
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: ['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

pt gru 09, 2011 8:56 pm

Saira Sayyida Nar

~ Ciekawe który bóg? - pomyślała Saira, jednak nie zapytała o to. Uśmiechnęła się lekko do rycerza.

- Miecz i umiejętność walki zawsze się przydadzą - odparła w odpowiedzi. Mimo że zdawała sobie sprawę z własnej potęgi, to lata podróży nauczyły ją, że nie zawsze magia wystarcza. I dlatego nie miała zamiaru rezygnować z usług osoby, która prawdopodobnie walczy wręcz lepiej od niej samej.

- Jestem Saira Sayyida Nar - postanowiła się przedstawić, po czym zwróciła się w stronę maga, który wyglądał na najbardziej obeznanego z tym miejscem. - Czyli jest to coś w rodzaju labiryntu z zagadkami, tak? A czy byliście w niebezpieczeństwie?
- Czekało na nas pole z groźnymi zjawami różnych istot. Jedna z nich o mało nie zabiła Dortmunda.
- Jak długo tu jesteście?
- Nie jestem do końca pewien ale wydaje mi się że jakieś dwa do trzech dni.
- Czy robiliście dotąd plan tego miejsca?
- mag może mógł się poczuć przesłuchiwany, ale Saira po prostu chciała mieć jak najszybciej potrzebne fakty.
- Nie widziałem takiej potrzeby gdyż to jest dopiero drugie pomieszczenie do którego zawitaliśmy. Jak już wspominałem nasi poprzedni towarzyszę zbytnio byli zajęci kłótniami co znacznie opóźniło przemarsz - czarodziejowi wydawało się zupełnie nie przeszkadzać przesłuchanie.
- Ach, dopiero drugie? - zdziwiła się i rozejrzała.
- Wracając do tamtej zagadki - okazało się, że należało znaleźć szachownicę ukrytą pod ciężkim stołem i przestawić figury po szachownicy tak aby zajęły się walką między sobą zamiast atakowaniem przechodzących. Kolejna próba będzie zapewne czymś podobnym.
- Hmmm, urocza zagadeczka
- Saira nie mogła do końca wyrugować kąśliwości. Jakoś nie przepadała za takimi zagrywkami.
- Aż wstyd że zajęło nam to tyle czasu. Ale tak to się kończy jak zmusza się maga do stosowania dzikiej magii do której jest nieprzyzwyczajony - mag wydawał się niezadowolony z tego jak przebiegła poprzednia sytuacja. - Gdyby tamci pozwolili mi na spokojne zbadanie sali zamiast skakać sobie do gardeł poszłoby dużo szybciej. Ale było minęło, teraz sami stali się częścią zagadki i mogą walczyć ile dusza zapragnie.
- A co ich tak skłóciło? Diabeł i anioł, czy co?
- Ona była kapłanką Pani Nieszczęścia z Torilu. Miała wybujałe ego. O nim za dużo nie wiem oprócz tego, że wydawał się jakimś wojem, pociągnął ją za fraki, kiedy wlazła na pierwsze pole i zaczęli drzeć koty. A potem zamiast zrobić coś użytecznego stali w dwóch kątach sali jak obrażone dzieci.
- To mam propozycję, że bez względu na możliwe podziały i anse, my nie popełńmy takiego błędu, panowie
- Saira uśmiechnęła się do towarzyszy, po czym podeszła do drzwi.
- Doskonała propozycja - czarodziej uważnie przyglądał się drzwiom gotów ostrzec kobietę jeżeli ujrzy coś niezwykłego.

Saira zaś wypowiedziała zaklęcie pozwalające jej widzieć magię. Mogła co prawda załatwić to inaczej, jednak i tak łatwo się było domyślić, że para się magią, a swoje wrodzone zdolności wolała zachować na czas, kiedy okażą się naprawdę konieczne.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

pt gru 09, 2011 10:06 pm

Brilchan

Po tym jak okazało się, że Saira sama poradzi sobie z wyrwaniem magii mędrzec schował okulary i postanowił powitać kolejnego towarzysza tej dziwacznej podróży - Witaj Rudgerze twoje ostrze i strzelba z pewnością się przydadzą, bo i magia bywa często zawodna - czarodziej już dawno nauczył się, że wszelkim specjalistom należy się szacunek niezależnie od fachu i właśnie ten szacunek mógł w jego głosie usłyszeć Kolończyk - A na jakiegoż to Boga się powołujesz, jeżeli wolno spytać? Wyznanie dużo mówi o istocie. Nie słyszałem też nigdy o krainie zwanej "Koln" czy mógłbyś mi coś o niej powiedzieć. Ja na ten przykład wyznaje Oghme patrona bardów - ciekawość od razu wzięła górę nad czarodziejem. Dopiero po chwili zorientował się, że uchybił grzeczności i jako jedyny nie podał swego imienia - Jestem Mistrz Brilchan do niedawna mędrzec ze Świecowej Wieży. Obecnie sprawuję funkcje Głównego Bibliotekarza Wielkiej Książnicy Torilu z główną siedzibą w Waterdeep. - po chwili doszedł do wniosku, że nieco przesadził, więc pospiesznie dodał - Przepraszam za tytułomanie, jest to bardzo mała organizacja, którą udało mi się założyć wielkim wysiłkiem więc staram się ją rozsławić przy każdej nadarzającej się okazji - wytłumaczył przepraszającym tonem
Ostatnio zmieniony pt gru 09, 2011 10:07 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: ['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

pt gru 09, 2011 10:14 pm

Saira Sayyida Nar

Na wzmiankę o Świecowej Warowni plecy Sairy z lekka drgnęły i odwróciła się w stronę czarodzieja, przy okazji przeczesując magicznym wzrokiem całą trójkę. Poza tym była ciekawa jakiemu bóstwu służy Rudiger. O Koln zresztą też nie słyszała dotąd, co nie musiało być niczym dziwnym - Wieloświat jest tak wielki.
Ostatnio zmieniony pt gru 09, 2011 10:15 pm przez thannis, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Jaśmin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 285
Rejestracja: ndz mar 13, 2011 6:58 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

sob gru 10, 2011 6:39 pm

Rudiger z Koln

Wyglądało ma to, że pierwsze lody stopniowo roztapiały się w ogniu pytań. Prym póki co wiodła Lady Saira, która zdążyła już poddać młodego maga małemu przesłuchaniu. Ten odpowiadał chętnie wyraźnie starając się niczego nie przemilczeć. Takie postępowanie zasługiwało na drobną choć nagrodę, więc gdy mag zwrócił się do Rudigera z zapytaniem o źródło jego wiary żołnierz odpowiedział bez krygowania się.
-Mój Bóg...- kolneńczyk przez chwilę zastanawiał się jak w kilku zdaniach opowiedzieć o religii z przeszło tysiącletnią tradycją - Widzisz Brilchanie to dość skomplikowane. Ja sam i moi krajanie zwiemy go po prostu Bogiem, jednym w trzech osobach, którymi są Bóg Ojciec, syn jego i Duch Święty, z których każdy jest pełnią Boga, tym samym Bogiem, który jest jeden. Wiem, że to skomplikowane. -żołnierz podrapał się po podbródku - Jest on doskonałością w każdym elemencie, wszechmogący, wszechobecny oraz nieskończenie dobry i sprawiedliwy. Zaś inne znaczące ludy mego świata również wyznają go, choćby się od tego odżegnywali. Mieszkańcy Jeruzalem dla przykładu zwą go Panem, czyli Adonai, lub Tym Który Jest...- żołnierz odkaszlnął - jeśli chcesz możemy o tym porozmawiać w stosowniejszym miejscu i czasie, a gdybyś zechciał mam też świętą księgę mego ludu, którą mogę ci pożyczyć. W zamian opowiedz mi proszę trochę o twym boskim patronie.
-Koln? - Rudiger uśmiechnął się szeroko - to piękna ziemia mego ludu zwanego Niemcami. Zrodziła silny, dzielny naród, a także najpiękniejsze konie, z którymi mogą równać się tylko najściglejsze rumaki innych ludów i piękne miasta. No i oczywiście najlepsze piwo w landzie i najsmaczniejsze pierogi w całych Niemczech! - Rudiger zakończył mocnym akcentem uśmiechając się z dumą.
-Być może kiedyś spotkamy się przy tych specjałach. Ale póki co musimy wydostać się z tej kamiennej zagadki. Jeśli pozwolicie pierwszy przejdę przez te drzwi i zobaczymy co dalej. - z tymi słowy kolneńczyk założył hełm gotów szturmować przeszkodę.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

ndz gru 11, 2011 1:28 pm

Brilchan

Mędrzec z wielką uwagą słuchał słów wojaka z innej sfery. Jego oczy wyraźnie się rozjaśniły, gdy ten wspomniał o "świętej księdze swego ludu" - będę cię trzymał za słowo Rudigerze z Koln. Z wielką chęcią zajrzę do tej księgi i wznowie temat - potem zamyślił się na chwilę, aby odpowiednio dobrać słowa - Ogma zwany również Panem Wiedzy i Opiekunem bardów jest jednym z najstarszych bóstw Torilu. Legendy głoszą, że przybył na nasz plan krótki czas po jego uformowaniu. Niektórzy sądzą, że mógł być planarnym podróżnikiem, ale to jedynie domysły... - po chwili chłopak zorientował się, że nie prowadzi wykładu w Silvermoon i przeszedł do konkretów - Mój pan oprócz muzyki i opowieści minstrelów wysoko ceni wiedzę. Każda z jego świątyń jest jednocześnie biblioteką. Od swych wyznawców wymaga, aby dzielili się swą wiedzą z innymi. Właśnie dzięki jego sługom udało mi się uzyskać zawód mimo mego schorzenia, którego nie potrafili wyleczyć nawet najpotężniejsi kapłani. A mędrcy ze Świecowej Warowni podarowali mi ten magiczny fotel, dzięki któremu mogę się samodzielnie przemieszczać - na twarz czarodzieja wstąpił uśmiech, gdy wspomniał te prostsze czasy. Jego oblicze wydało się na chwilę młodsze o tych kilka lat pełnych cierpienia - W zamian za to przyobiecałem mojemu patronowi, że stworzę nowy rodzaj Biblioteki, która byłaby bardziej skupiona na potrzebach istot poszukujących wiedzy, miejsca gdzie ważniejsze są potrzeby tychże istot niż przechowywanie i katalogowanie zbiorów. Chcę też rozpowszechnić w Krainach gnomie wynalazki na przykład taki "automatyczny skryba”, co prawda nie skopuje magicznych zwojów, ale zwykły tekst już tak. Jeżeli uda mi się go rozpowszechnić księgi stały by się o wiele tańsze a skrybowie mogliby zająć się jakąś inną równie dostojną pracą! - mag był wyraźnie pochłonięty własną koncepcją tak bardzo, że dopiero po chwili przypomniał sobie gdzie się znajdują, podrapał tył głowy wyraźnie zawstydzony swoim nietaktowanym zachowaniem - Ekhm, No tak. Wracając do tematu twego Boga Rudigerze opowieść, którą mi przedstawiłeś skojarzyła mi się z pewną niewielką sektą, która pojawił się po "Czasach kłopotów" a wyrósł z krótko trwałego kultu Lorda Ao. Jej członkowie zwali siebie Adamitami i twierdzili, że istnieje jeden wszechpotężny Bóg a wszystkie inne Moce Wieloświata są jedynie jego aspektami. Jak łatwo przewidzieć pogląd ten nie spotkał się z gorącym przyjęciem. Może mieli coś wspólnego z twoim Adonai?

Gdy skończył rozmowę z rycerzem ponownie wyciągnął swą magiczną księgę razem z przyborami i kilkoma wprawnymi ruchami sporządził notatkę na temat religii i miejsca pochodzenia nowego towarzysza. Jednocześnie stwierdził, że tusz zaczyna być naprawdę niewygodny w użyciu ~- muszę stworzyć jakieś magiczne pióro, które będzie bardziej poręczne~ - dopisał ten pomysł do listy "pomysłów do realizacji"
Ostatnio zmieniony ndz gru 11, 2011 1:28 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Yester
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 99
Rejestracja: sob maja 02, 2009 10:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

wt gru 13, 2011 7:44 pm

Brilchan i Saira

Krótki rzut oka na pomieszczenie przy użyciu specjalnych narzędzi wystarczył, aby dojść do wniosku że w warstwie magii nic wokół nich - no może poza ich własnym ekwipunkiem - nie przejawia jakiś specjalnych właściwości. Można było wręcz odnieść wrażenie, że w tym miejscu wszelaka tajemna energia jest wyjątkowo spokojna i ułożona.
Od strony drzwi natomiast dało się odczuć niemal całkowitą ciszę i brak jakichkolwiek magicznych pierwiastków. Zupełnie tak jakby ktoś rzucił jakieś zaklęcie maskujące magię na te drzwi lub w jakiś inny sposób zniwelował subtelną i naturalną dla każdego miejsca aurę magiczną, niemal do zera.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

wt gru 13, 2011 10:24 pm

Brilchan

Po zakończeniu arcyciekawych rozmów i dokładnym przeanalizowaniu sytuacji czarodziej odezwał się ponownie - Wygląda na to, że w następnym pomieszczeniu napotkamy jakieś potężne czary blokujące magię. Najpewniej związane z kolejną próbą proponuje następujący podział obowiązków: Sairo otworzysz drzwi, Rudiger wejdzie pierwszy a ja wraz z Dortmundem będziemy osłaniać wasze plecy przed ewentualnym atakiem lub ratować z możliwej pułapki. To chyba rozsądny układ ? - czarodziej nie spodziewał się jakiś większych problemów, jako że zaproponował to, co inni i tak wydawali się planować. Po za tym przed chwilą wszyscy doszli do wspólnego wniosku, że w ich obecnej sytuacji najlepiej będzie współpracować. Mag otarł lekko spocone dłonie o poły szaty oczekując na dalsze działanie ze strony reszty
Ostatnio zmieniony wt gru 13, 2011 10:26 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: ['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

śr gru 14, 2011 9:13 am

Saira Sayyida Nar

Saira nie była zadowolona z dysput teologicznych między towarzyszami, jednak nic nie powiedziała, mając nadzieję, że to pierwsza i ostatnia tego typu rozmowa. Niech sobie opowiedzą jeśli muszą i zamilkną. Zresztą Brilchan wydawał się jej zbyt gadatliwym. Kogo tam interesuje jakaś organizacja w Waterdeep? Waterdeep. Samo miasto Pani Ognia lubiła, mając z nim dobre wspomnienia, ale te miłe wspomnienia w rezultacie sprawiały, że pogrążała się w melancholii. Wygląda jednak na to, że przebywając z magiem w jednym pomieszczeniu, będzie zmuszona ciągle słuchać o Torilu. O nie!

- Brilchanie, mam prośbę. Czy mógłbyś już nie nawiązywać do Torilu? Powiedzmy, że nie przepadam za Twoim planem, za dużo mam z nim wspomnień... - miała nadzieję, że mag zrozumie, że to były bolesne wspomnienia. - Poza tym... - uśmiechnęła się tym razem z ironią - dama ma otwierać drzwi przed rycerzem? To wbrew etykiecie - zganiła go łagodnym głosem, uśmiechając się szerzej. - Za tobą, Rudigerze - powiedziała, robiąc krok w bok, by zrobić Kolneńczykowi miejsce.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

śr gru 14, 2011 1:00 pm

Brilchan

- Zaproponowałem tylko to, co sama zamierzałaś zrobić nim ogarnęły cię wspomnienia - stwierdził czarodziej wzruszając ramionami - Lecz masz racje takie rozwiązanie nie jest zbyt zgodne z żadnym ze znanych mi kodów rycerskich. Przykro mi, że poruszyłem jakiś smutny akord w strunie twojej duszy, i tak mamy ważniejsze sprawy niż wspominanie o naszych domach, więc nie będę już wracał do tego tematu - dało się wyczuć, że czarodziej jest zaciekawiony powodami prośby kobiety. Ciekawość była w końcu jego drugą naturą, jednak matka nauczyła go, że nie wypada wchodzić "z brudnymi butami” w życie innych istot . ~Jak Oghma da prawda sama wyjdzie na jaw, a jeżeli nie znaczy się, że to nic istotnego ~ - pomyślał, po czym stwierdził - Ruszajmy, więc na przód ! - radosnym i zdecydowanym tonem pragnął wyrwać wszystkich (w tym siebie) z zamyślenia i zachęcić do działania
Ostatnio zmieniony śr gru 14, 2011 1:03 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

pt gru 16, 2011 7:53 pm

Brilchan

Widząc ponowny brak werwy u towarzyszy zarówno starych jak i nowych osobiście podleciał do drzwi - Liczę na waszą pomoc w razie niebezpieczeństwa - To powiedziawszy mocno pchnął stojące przed nim drzwi i powoli wleciał do środka z zaciekawieniem rozglądając się po nowym pomieszczeniu
 
Jaśmin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 285
Rejestracja: ndz mar 13, 2011 6:58 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

sob gru 17, 2011 4:55 pm

Rudiger z Koln

-Liczę na waszą pomoc w razie niebezpieczeństwa- rzekł Brilchan po czym ruszył pierwszy otwierając tajemnicze drzwi.
Czując jak twarz mu płonie Rudiger natychmiast ruszył za nim. Nie ma co, nieźle się spisywał jako ochroniarz!
Wszedłwszy do środka tuż za magiem manewrował tak by natychmiast po przekroczeniu progu znaleźć się przed Brilchanem ze strzelbą gotową do strzału. Ktokolwiek zaatakuje mędrca na fotelu będzie miał do czynienia z Rudigerem z Koln.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

sob gru 17, 2011 6:15 pm

Brilchan

Mędrzec, przesunął się nieco do boku żeby Rudiger miał odrobinę więcej miejsca w razie gdyby musiał go chronić. Jednocześnie cały czas z uwagą obserwował pokój. Jego magiczny fotel powinien sobie poradzić z ewentualnym Polem Antymagii, ale i tak nie była to zbyt przyjemna perspektywa
Ostatnio zmieniony ndz gru 18, 2011 12:52 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Yester
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 99
Rejestracja: sob maja 02, 2009 10:49 pm

Re: ['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

sob gru 17, 2011 11:06 pm

Wszyscy
Klamka ustąpiła pod naciskiem dłoni maga bardzo lekko, a pchnięte drzwi bezgłośnie uchyliły się otwierając przed wędrowcami kolejne pomieszczenie. To jednak, znacząco różniło się od poprzednich - po pierwsze było bogato zdobione, ze ścianami wyłożonymi marmurem z drobnymi i niezwykle gustownymi złotymi zdobieniami. Była to sala rodem z pałacu i to nie byle jakiego pałacu. Takiego wnętrza można by się spodziewać w siedzibie stabilnej i pewnej swej pozycji dynastii, przynajmniej na tyle, że nie musiała by akcentować swego bogactwa nadmiernym przepychem, miast tego podkreślając swą władzę delikatnymi ale wykwintnymi akcentami.
Komnata ta nie była już tak idealnym sześcianem jak poprzednia - była lekko wydłużona i znacząco większa od poprzednich. Panowała w niej absolutna niemal cisza i nawet oddechy podróżników zdawały się być w tym miejscu hałasem. Powietrze było przyjemnie chłodne i wypełnione delikatnym aromatem różanych perfum.

Brilchan i Saira
Jednak wyczuleni na magiczne zjawiska podróżnicy przez bardzo krótką chwilę mogli nacieszyć się urokami pomieszczenia, ponieważ wkrótce zaczął ich trawić palący ból z wnętrza ciała. Było to uczucie porównywalne z przypalaniem skóry rozżarzonym metalem (tyle że od środka).
Przed oczami zrobiło się im ciemno, a wszystko zaczęło wirować wokół nich - powoli, choć nieubłaganie tracili zmysły - co ciekawe przez cały ten czas utrzymywali się w stanie trzeźwego myślenia, i byli świadomi tego co się z nimi dzieje. Oboje dobrze wiedzieli, że jeśli chcą coś zrobić by powstrzymać utratę świadomości, to muszą to zrobić szybko.

Dortmund i Rudiger
Nie potrzeba było mędrca, żeby stwierdzić, że ten pokój jest aż nazbyt spokojny, jednak obaj mężczyźni przez chwilę przypatrywali się z uznaniem staranności i kunsztowi z jakim wykończono pomieszczenie - trzeba, przyznać że robiło ono naprawdę oszałamiające wrażenie.
Dopiero po chwili wojownicy zdali sobie sprawę, że ich kompanka ledwo trzyma się na nogach opierając się o ścianę, a Brilchan siedzi w swym fotelu zupełnie bez ruchu z nienaturalnie opuszczoną głową.
Spojrzeli po sobie jakby zastanawiając się co zrobić, jednak ich uwagę przykuło zachowanie ostatniego z ich towarzyszy podróży, który po raz pierwszy dał o sobie tak dosadnie znać.

Zielony kot
Kot, który dotąd przez większość czasu leżał na oparciu fotela swego Pana zerwał się raptownie na cztery łapy i wygiął w niezwykle wysokim kocim grzbiecie, zjeżony na całej długości swego ciała, wbijając wzrok w ścianę na lewo od drzwi, przez które przed chwilą wszyscy przeszli.
Kot prychnął głośno po czym zeskoczył ze swego miejsca i skrył się pod fotelem swego Pana, przyciskając się możliwie do podłogi. Łapy złożył pod pyszczkiem i z tej pozycji - jakby gotowej do skoku w każdą - obserwował dalej ten sam punkt, choć można było mieć wrażenie, że jakby lekko wodził za czymś wzrokiem.



Coś w tym miejscu nie było takie, na jakie wyglądało.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

ndz gru 18, 2011 1:41 am

Brilchan


Czarodziej przez krótką chwilę cieszył się dyskretnym luksusem pomieszczenia. Zawsze marzyło mu się podobne wytrawne piękno. Niestety cały swój czas i ograniczone środki wydawał na rozbudowę księgozbioru i ulepszenie, jakości usług książnicy oraz inne niezwykle ważne projekty. Oprócz fotela posiadał tylko pięknie rzeźbione biurko i kilka wygodnych foteli obitych skórą w swym gabinecie. Te przyjemne przemyślenia przerwał magowi okropny ból - Na wszystkie tomy i pieśni, Oghmy, co za ból! - syknął przez zęby. Nigdy dotąd nie czuł tak obezwładniającego cierpienia. Latający fotel obdarzony szczątkową świadomością wyczuł, że właściciel jest bliski omdlenia i zdecydował się na opuszczenie pomieszczenia. Nawet przy zaklęciach blokujących moc Splotu część jestestwa czarodzieja zaklęta w przedmiocie powinna mu pozwolić utrzymać lot.

Tymczasem do świadomości półprzytomnego Brilchana dotarło, że jego chowaniec zachowuje się dość nietypowo. Wysłał zielonemu kotu pełną niepokoju myśl- ~Quarasie!Co widzisz? Co się tu na pieśń i ciszę dzieję ?!? ~
 
Jaśmin
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 285
Rejestracja: ndz mar 13, 2011 6:58 pm

['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

ndz gru 18, 2011 6:23 pm

Rudiger z Koln


Gustowne, bogato zdobione pomieszczenie przypominało Rudigerowi pewną komnatę nagrobną, w której to...
Nie! Dosyć! Żadnych tego typu wspomnień!
Tym bardziej, że żołnierz zorientował się już w niepokojącym stanie Brilchana i Lady Sairy. Ten pierwszy opadł bezwładnie na oparcie swego fotela, zaś Saira oparła się całym ciężarem o ścianę. Jej twarz zdradzała ból i dezorientację.
Nie trzeba było wielkiego rozumu by pojąć, że kłopoty tej pary spowodowało wejście do nowej komnaty. Trzeba było działać i to szybko! Na szczęście Brilchan sam się o siebie zatroszczył, jego fotel nieśpiesznie opuścił pomieszczenie. Dwa kroki i Rudiger znalazł się obok Płomiennej Pani. Nie tracąc czasu wziął ją na ręce i jak najszybciej wyniósł z pokoju.
W sześciennej komnacie żołnierz ostrożnie posadził kobietę pod ścianą czekając cierpliwie, aż dojdzie do siebie. W pogotowiu trzymał bukłak z piwem.
-Brilchanie! - kolneńczyk spojrzał przez ramię - Wszystko w porządku? Potrzebujesz pomocy?
 
Awatar użytkownika
thannis
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1599
Rejestracja: wt maja 01, 2007 7:17 pm

Re: ['Planescape', StoryTelling] Sztuka poznania - sesja

pn gru 19, 2011 10:12 am

Saira Sayyida Nar

Piękno sali przypadło do gustu zaklinaczce. Komnata była zupełnie inna od tych, do których Pani Ognia była przyzwyczajona, toteż rozglądała się po niej z ciekawością, wyszukując jakichkolwiek elementów, które mogłyby wskazywać na kolejną zagadkę. I wtedy palący ból zaatakował! Pierwszą, pełną zaskoczenia myślą kobiety było zadziwienie, że ją, która mogła się kąpać w wulkanie, cokolwiek może palić?! Szybko jednak zdała sobie sprawę, że nie jest w stanie nic zrobić.

Na szczęście, Rudiger wziął sobie do serca swoją misję ochraniania ich. Niewiele myśląc porwał Sairę w ramiona i wyniósł do poprzedniego pomieszczenia, posadził na podłodze i z niepokojem wpatrywał się w nią, czy dojdzie do siebie. Nawet nie zauważył, że ogień bijący od Sayyidy Nar osmalił go nieco!

Saira z trudem uniosła powieki i z pewnym - nie do końca pasującym do sytuacji - rozbawieniem skonstatowała, że rycerz przygotował piwo na wszelki wypadek.

- Schowaj ten trunek, rycerzu, nie będzie mi potrzebny. Dziękuję Ci - uśmiechnęła się z wielkim trudem. Potem przyszła jej do głowy absurdalna myśl, że oto była w czyichś ramionach po raz pierwszy od dwudziestu pięciu lat. Natychmiast doszła do wniosku, że niezbyt jej się to podoba, choć wiedziała, że rycerz postąpił słusznie.

Nie miała pojęcia co mogło sprawić, że tak się poczuła. A kiedy spojrzała na Brilchana, to zobaczyła, że ten też nie czuje się lepiej. O dziwo, ani rycerz, ani krasnolud nie zdawali się odczuwać takich rewelacji. Czyżby rzeczywiście w komnacie działała jakaś plugawa magia?

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości