Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

[WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

czw lip 26, 2012 6:40 pm

Obrazek


Szukając blasku chwały: Rozdział I "Samotny na łonie natury"


Rok 2522, okolice osady Shtock, siedem dni drogi od Altdorfu


-Jak myślisz? Kiedy tędy przechodziły?- starszy łowca rozglądał się wkoło. Młodszy, który mu towarzyszył pochylał się nad małymi śladami stóp w grząskiej glebie.
-Nie jestem pewien. Dwa, może trzy dni temu?- zastanawiał się na głos gładząc lewą dłonią podbródek.
-Trzy?- spytał starszy człek podpierając się na potężnym, refleksyjnym łuku.
-Bez wątpienia.- odrzekł młodszy ze zwiadowców, po czym wstał i oboje ruszyli za śladami goblinów. Gęsty las był ich sprzymierzeńcem. Znali go jak własną kieszeń, wszak nie raz tutaj polowali na gobliny, ale i wielokrotnie zarabiali znosząc do okolicznej osady ustrzelone sarny, a czasami nawet i odyniec się przytrafił.
-Wydaje mi się, że biegli.- syknął młodszy z ludzi -Widzisz? Tutaj ślady są głębokie i dłuższe.-
-Taaa. Pewnie upatrzyli jakiego zająca skurwysyny...- burknął Von Baitel, starszy zwiadowca.

Kompani maszerowali za śladami. Zwinnie przeskoczyli powalony pień dość grubej sosny lądując po kolana w bagnie.
-Cholera...- warknął Von Baitel. Żałował nowych butów, które całkowicie utonęły w śmierdzącym błocie.
-Ci... Słyszałeś?- drugi ze zwiadowców uciszył towarzysza i rozejrzał się dookoła. Bagno tętniło swoim życiem. Brzęczące dookoła owady dawały się najbardziej we znaki. Płazy i gady z okolicy dawały swój codzienny koncert.
-I chuj ślady strzelił...- warknął Heinrich spoglądając na Von Baitla. Płazy i gady ucichły a ptaki siedzące na okolicznych drzewach zerwały się do ucieczki gdy przeraźliwy krzyk jednego ze zwiadowców rozległ się po leśnej gęstwinie. Chwilę później zawtórował mu kompan.

Kilka dni później, osada Shtock


Obrazek


Trudno było Gundaharowi jednoznacznie stwierdzić, czym zajmowali się mieszkańcy tej zabitej dechami wiochy. Na logikę osada leżąca u brzegu rzeki Reik, oraz na obrzeżach Reikwaldu mogła zajmować się połowem ryb, ścinaniem drzew, oraz pobieraniem myta od podróżujących łodziami ludzi. Faktycznie niewielka, drewniana chatka przy samym brzegu Reiku, miała na niewielkim maszcie powieszony sztandar z imperialnymi insygniami. To musiało być domostwo mytnika. Cała reszta mieściny przypominała typową wioskę, których Gundahar na swej drodze napotkał wiele. Trzy kozy, unieruchomione pod jednym z domków sznurem, zamocowanym do drewnianego palika, wbitego w ziemię, oraz kilkanaście kur, kaczek i gęsi błąkających się pod chałupami. O karczmie mowy być tutaj nie mogło. Ludzie pewnie byli za biedni by wydawać złoto na piwsko, a sprowadzanie go tutaj było nieopłacalne i zbyt niebezpieczne.

Wielka wojna z chaosem właściwie nie odbiła zbyt wielkiego piętna na tych okolicach. Mieszkańcy, bladzi, zmęczeni nieustanną pracą ludzie zdawali się nawet nie zauważyć jakiejkolwiek wojny i jej skutków. Może poza większymi podatkami, które wzrosły wraz z przyjściem armii Archaona. Samotny krasnolud był dla nich niczym przyjazd osławionego cyrku. Dzieci chowały się po domach i zakamarkach wioski, zaś chłopi i chłopki spoglądali na krasnoluda niepewnie jakby się zastanawiali, z jakimi intencjami przybył. Nie byli pewni swego jestestwa, mimo iż krasnolud był sam. Jednak jego porządne uzbrojenie i ekwipunek świadczyły iż nie był przypadkowym wędrowcem. Z resztą od większego osiedla dzieliło go wiele mil, zatem potrafił sobie poradzić z dala od miasta i to w dodatku samemu. Poruszenie w osadzie sprawiło iż z jednej z chat wyłonił się starszy, rosły mąż w towarzystwie młodego chłopaka w wieku dwudziestu – kilku wiosen. Mieli przeciętny ubiór, jednak i tak lepszy niż pozostali, co oznaczało iż nie parali się pracą fizyczną. To zaś prowadziło do wniosku iż oto do Gundhara zmierza sołtys, czy ktoś piastujący podobną funkcję.

Obrazek


-Bądź pozdrowiony wędrowcze.- rzekł niskim, zachrypniętym głosem. Starszy z mężczyzn był dobrze zbudowany, jakby większość życia spędził w pracy przy kowadle, lub jako drwal. Miał dobre sześć stóp wzrostu. Twarz jego pociągłą szpecił kilkudniowy zarost, oraz spora blizna na policzku, której nie dało się schować pod brodą.
-Co Cię do nas sprowadza i czy jakoś możemy Ci pomóc?- spytał -Jam jest Wiktor Braum. Sołtys tej małej społeczności. Ten chłystek za mną to Lucas. Mój pierworodny syn.- dodał po chwili, by brodacz nie oskarżył go o brak manier.
Ostatnio zmieniony pt lip 27, 2012 5:35 am przez Nefarius, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

czw lip 26, 2012 11:38 pm

Obrazek


Gundahar Birger


Niezwykle młody krasnolud, w wieku zbliżonym bardziej do Lucasa zmierzył wzrokiem człowieka, który do niego wyszedł. Wiedział, że mieszkańcy zapewne obawiali się kłopotów, w końcu obcy do tego zbrojny w małej wiosce to zawsze zaburzenie sił. Co mu się jednak podobało, to fakt, że sołtys wyszedł do niego osobiście, a nie posyłał pachołka, oznaczało to że ma charakter i słusznie został wybrany na tą funkcję.

- Gundahar z rodu Birger, czwarty syn Budriga, syna Eldorra - splunął na swoją lewą prawą dłoń i potarł ze sobą ręce zanim podał mężczyźnie prawice do uściśnięcia, w krasnoludzkim geście szacunku dla ludzi u władzy. Jego uścisk był pewny i silny by pokazać, że sam nie jest ułomkiem, lecz nie miażdżący, nie chciał zwady z sołtysem.

- Z Altdorfu ruszam w poszukiwaniu za pracą, a wasza wioska jest mi po drodze. Nie będę sprawiał kłopotów, jeżeli o to się obawiacie sołtysie. Choć przydałoby mi się jakieś miejsce gdzie mógłbym się coś zakąsić i może czymś spłukać gardło, mam pieniądze rzecz jasna, i ruszam dalej w drogę. Chyba, że macie tu jakąś robotę dla człowieka w wojaczce obeznanego?

Ostanie pytanie rzucił bardziej kurtuazyjnie, szczerze wątpił by to zadupie mogło mu zaoferować cokolwiek godnego jego uwagi.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pt lip 27, 2012 5:49 am

Wiktor słuchał z uwagą słów brodacza, który jak na swe standardy był bardzo wysoki. Co prawda przy sołtysie nadal pozostawał pół-karłem, lecz nikogo to nie dziwiło ze względu na gabaryty Wiktora. Mężczyzna wejrzał kątem oka na stojącego za plecami syna, po czym rozejrzał się krótko po osadzie, która rozciągała się za nim.
-Pójdźmy do mego domu. Nie powitam Cię luksusami Altdorfu, ale jeśliś głodny i zmęczony znajdziesz tu dla siebie miejsce.- rzekł, po czym zrównał się z khazadem i poprowadził do swego domu. Młody chłopak towarzyszący sołtysowi nie odstępował go na krok i kiedy Wiktor maszerował z krasnoludem po swej prawej stronie, jego syn od razu zrównał się z mężczyznami od ich lewicy.
Chata, do której khazad został zaproszony była skromna ale i zarazem przytulna. Człek nie kłamał mówiąc, że za wiele zaoferować nie może. Na szczęście ogień w kominku sprawiał, że nawet w tak skromnym domostwie można było odczuć względny spokój i poczucie bezpieczeństwa.

-Jesteś jakimś najemnikiem?- spytał by się upewnić -Nasza osada od zawsze miała problem z goblinami. Zagnieździły się w Reiklandzie i czasami zapuszczały się aż tutaj by podkradać nam trzodę a czasami nawet atakowały pojedynczych ludzi.- Wiktor sięgnął do niewielkiej, kuchennej szafki po dwie szklanki, do których nalał gorzały pewnie własnoręcznej produkcji.
-Sytuacja nie zmieniała się do niedawna. Prosiliśmy w Altdorfie, jednak na nic nasze prośby. Za daleka ekspedycja i nieopłacalna...- wzruszył ramionami -Gobliny przestały atakować z dnia na dzień. Posłaliśmy do lasu dwójkę zwiadowców, która miała sprawdzić sytuację. Rob Von Baitel i Heinrich Zalsman.- pokręcił głową, usiadł i podał szklankę krasnoludowi -Udało nam się uzbierać dziesięć Karli w nagrodę dla tej dwójki. Niestety nie wrócili... Nie chcę być złym prorokiem ale mam złe przeczucia.-

-Zbadaj proszę szlak, którym udali się Heinrich i Rob. Prowadzi do prosto do niewielkich bagien, gdzie często spotykaliśmy gobliny. Spróbuj rozwiązać sytuację a zapłacimy Ci złoto dla tamtej dwójki. Niestety nie stać nas na sowitszą nagrodę, ale jeśli bogowie nie byli im przychylni i znalazłbyś... Znalazłbyś ich ciała, to zabierz co tylko Ci się przyda jako premia.- rzekł zupełnie jakby brodacz miał się zgodzić na wykonanie zadania.
-Co powiesz?- spytał Wiktor.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pt lip 27, 2012 8:38 am

Obrazek


Gundahar Birger


Na słowa o goblinach krasnolud odruchowo zacisnął pięści, choć zam z zielonoskórymi nigdy nie walczył, to nasłuchał się wystarczająco dużo opowieści od ojca by ninawidzić ich z całego serca. Sołtys mógłby i nie mieć złamanego miedziaka a on i tak wziąłby tą robotę.

- Tak jestem najemnikiem i przyjmuję twoją ofertę. Jednak tropicielem nie jestem najlepszym i przydałaby mi się pomoc w odnalezieniu tropów. Jeżeli nie masz nikogo wolnego to spróbuję samodzielnie choć wtedy mniejsze sznse na odnalezienie zaginionych nim plugastwa ich załatwią na dobre.

Pociągnął spory łyk gorzałki i wypuścił powietrze z uznaniem. Nie była tak mocna jak ojcowski bimber ale szacunek nakazywał docenić gościnę gospodarza.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pt lip 27, 2012 7:45 pm

Słysząc słowa krasnoluda Wiktor dopił prędko gorzałkę krzywiąc się paskudnie. Nie spodziewał się, że nieznajomy brodacz tak szybko przystanie na warunki, jakie mu oferowało Shtock. Sołtys wejrzał kątem oka na swego dzieciaka, który krzątał się po kuchni i świetnie się sprawiał w roli kury domowej.
-Chłystek!- niemal krzyknął jakby doznał olśnienia. Młodzieniec słysząc to, jedno słowo wypuścił z rąk żeliwny gar robiąc przy tym masę hałasu. Twarz mu pobladła a nogi lekko się ugięły w kolanach, co Gundahar od razu dostrzegł.
-Chłystek z Tobą pójdzie mości Gundaharze z rodu Birger!- Wiktor niemal zerwał się z miejsca na którym siedział podchodząc do potomka.
-Mieszkańcy Shtock to strachliwi ludzie. Nie potrafią walczyć i nie znają się na szukaniu śladów. Jesteśmy rzecznymi rybakami, oraz drwalami. Chłystek jednak w młodości wiele czasu spędzał w lesie! Zna te okolice i może Cię poprowadzić.- klepnął młodzieńca w plecy z taką siłą, że ten niemal nie stracił tchu w płucach.

-Ale tato!- protestował chłopak chcąc coś więcej powiedzieć.
-Milcz darmozjadzie. Całe dnie nic pożytecznego nie robisz, do armii pójść nie chciałeś, ryb łowić nie potrafisz a topór do drewna ci za ciężki! Przydasz się na coś.- rzekł głośno, zimno i stanowczo jakby to było już postanowione.
-Tato ale gobliny!- chłopak próbował się ratować, jednak jedne groźne spojrzenie rosłego sołtysa sprawiło iż młodzieniec się zapowietrzył i nie wydusił z siebie ani jednego słowa więcej.
-Późne południe. Dzisiaj chyba nie opłaca się wyruszać...- zauważył podchodząc do okna -Ale z drugiej strony, jeśli Heinrich i Rob ciągle żyją każda chwila jest dla nich ważna... Ty będziesz ryzykować Gundaharze z rodu Birger. Ty zatem zdecyduj, kiedy będziesz chciał wyruszyć. Jeśliś zmęczony podróżą i pierwej odpocząć sobie życzysz, nikt pretensji mieć nie będzie. Zwiadowcy dla nas pracowali, ale nie byli częścią naszego małego społeczeństwa. Nikt za nimi nie zatęskni na tyle by uważać cię za bezdusznego, żeś od razu z pomocą im nie ruszył...-
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pt lip 27, 2012 8:33 pm

Obrazek


Gundahar Birger


Krasnolud spojrzał na chłopaka, jednak nie skomentował. Widać było, że sołtys wciska mu syna z nadzieją, że go ubiją gobliny, ale może dzieciak rzeczywiście miał jakieś pojęcie o lesie. Krasnoludy pozbywały się swoich niechlubnych synów zmuszając ich do farbowania włosów na czerwono i walki do bohaterskiej śmierci. Być może ludzkim odpowiednikiem było wciskanie ich obcym jako dodatkowy balast.

- Dziś nie ma co już ruszać, chłopak nie ważne jak zdolny to nie krasnolud, po ciemku nic nie wypatrzy. Ruszymy jutro na kilka minut przed świtem. Jeżeli tropiciele do tego czasu przeżyją to ich szczęście ale nie ma co ryzykować, skoro równie dobrze mogą być już dawno martwi. Jeżeli pozwolisz to chciałbym z chłopakiem sam na osobności kilka słów zamienić i sprawdzić do czego mi się w boju nada, żebym wiedział czego się po nim spodziewać?

Przyglądnął się jeszcze raz dokładnie posturze chłopaka i tym razem patrząc na niego pod kunsztem wojskowym, czy silny, czy wydaje się wytrzymały bądź zręczny.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pt lip 27, 2012 9:37 pm

Wiktor skinął głową i odwrócił się na pięcie. Podszedł do swego syna i spojrzał mu głęboko w oczy.
-Nie przynieś mi wstydu...- syknął, po czym odwrócił się jeszcze na chwilę do krasnoluda.
-Córka starego Krepsa jest w błogosławionym stanie. Idę zobaczyć jak się czuje.- burknął po czym opuścił domostwo, trzaskając za sobą drzwiami. Młody Lucas przełknął ślinę po czym zrobił kilka niepewnych kroków w stronę stołu, przy którym siedział khazad. Młodzieniec odchrząknął i spuścił wzrok nie szukając wzrokowej konfrontacji, w której nie miałby pewnie najmniejszych szans. Ot zwykły, niedoświadczony żółtodziób, któremu brakowało pewności siebie.
-Ja... Nigdy nie walczyłem panie. Nie w bezpośrednim starciu... Nie wiem... Nie wiem jak trzymać miecz nawet. Ale dobrze z procy strzelam... Truda, córka Michaela mówi, że strzelam najlepiej w całej wsi. Kilka razy ustrzeliłem nawet kaczkę w locie...- wydukał niepewnie.

-Las... Las znam dobrze, ale ojciec przesadza... Ojciec chce bym był jak on... Kiedyś, lata temu Shtock zaatakował zwierzoczłek. Ojciec zabił go własnymi rękami... Chciałby żebym był taki jak on... Ale ja nie potrafię na nikogo podnieść ręki. Dlatego jest taki surowy. Tak naprawdę dba o mnie. Jest dobry, chce żebym wyszedł na ludzi, bym kiedyś potrafił tak jak on zarządzać osadą twardą ręką nie uginając się pod byle jaką presją...- Z każdą chwilą mówił bardziej składnie, mniej się jąkał zaś Gundahar z każdym wypowiedzianym przez młodzika zdaniem miał większe wrażenie iż nie ma do czynienia z wioskowym przygłupem a bystrym i nieco zagubionym chłopakiem. Wątpił jednak by ów chłopak przydał mu się w lesie następnego dnia. Lucas spoglądał na brodacza czekając na pytania, które Gundahar chciał mu zadać.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

sob lip 28, 2012 12:11 am

Obrazek


Gundahar Birger


- Dobrze to już na początek coś wiemy, potrafisz strzelać z procy, może nam się przydać jeżeli nas gobliny napadną z dystansu, ja niestety za szybko nie biegam. Co do miecza, nie musisz nim walczyć ale po drodze zorganizujemy ci kawałek porządnego drąga, nie wiele tym zdziałasz przeciwko komuś zakutemu w ciężką zbroję ale nie spodziewam się by gobliny miały jakikolwiek cięższy pancerz. Do tego jest lepszy niż miecz czy topór do obrony i bardziej naturalny dla kogoś nie obytego w walce, wojownika z ciebie w ciągu jednego dnia nie zrobię ale może uda nam się z tego wyjść bez szwanku, choć nie będę kłamał może być ciężko.

Upił jeszcze nieco gorzałki i zagadnął dalej.

- Powiedz mi wszystko co wiesz o tych tropicielach jak i o goblinach. Do tego czy w lesie nie grasuje nic co mogłoby wypłoszyć te tchórzliwe padalce z tego terenu? Nawet jeżeli to tylko plotki wszystko może mieć znaczenie.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

sob lip 28, 2012 5:55 am

-Co wiem o tropicielach...- zastanowił się stukając palcem po blacie stołu -Rob Von Baitel był starym rutyniarzem. Świetnie strzelał z łuku, ale miewał ponoć problemy z pamięcią. Pochodził z północy Imperium, ale nie wiem dokładnie skąd. Z Heinrichem poznali się jakieś dwa lata temu. Niedługo przed wybuchem wojny. Wielu ludzi twierdzi, że ta dwójka zjadła zęby na upolowanych goblinach, orkach i hobgoblinach...- zrobił krótką przerwę -Czy hobgobliny w ogóle istnieją? Nigdy nie widziałem takiego. Nawet na obrazku...- pokręcił głową.
-Heinrich był młodszy. Miał kilka lat więcej ode mnie. Świetnie czytał ślady i myślę, że na pewno coś tam w lesie znalazł co ich doprowadziło do zguby. Dość często tu wpadał pytając o jakieś zadanie. Za każdą głowę goblina brał miedziaka... To trochę mało, nie? Ale nie przeszkadzało mu to. Po prostu od czasu do czasu przynosił wór z kilkoma odciętymi łbami.

Młodzieniec spojrzał krasnoludowi w oczy -Skoro był tak dobry jak o nim mówiono to czemu brał tak mało złota?- zastanawiał się na głos robiąc lekko zdziwioną minę.
-W każdym razie, cokolwiek mogło ich tam zatrzymać musiało ich zaskoczyć. Heinrich i Rob doskonale znali okolicę bo regularnie ją obchodzili. Co... Co jeśli to orkowie? Albo co gorsza trolle? Nie widziałem nigdy trolla ale wiele o nich słyszałem... To ponoć bardzo głupie i równie silne bestie.- pokręcił głową.
Drzwi do domostwa otwarły się z charakterystycznym piskiem nie nasmarowanych zawiasów. Oczom kompanów ukazał się Wiktor.
-Rozmawiałem z kilkoma mieszkańcami. Mam dobre wieści.- rzekł, zamknął za sobą drzwi i podszedł do stolika.

-Początkowo mieliśmy proponować Ci oborę Krepsa jako miejsce noclegu ale doszliśmy do wniosku, że jeśli znajdziesz dla siebie miejsce w mytniczówce to i tak nikt się nie dowie i problemu nie będzie. Stacjonował tam jakiś lordzik czy ktoś, prosto ze stolicy ale pewnego dnia zaginął po nim słuch. Posłaliśmy wieści do Altdorfu o jego zniknięciu, co by nie uznali, żeśmy sami się go pozbyli albo coś w ten deseń. Nim kogoś przyślą na jego miejsce chata przy brzegu rzeki będzie stała pusta.- rzekł po czym położył na stole menaszkę z mlekiem i zawinięty w biały, czysty kawałek materiału jakiś pakunek.

-To mleko od Krepsowej krowy. Tutaj masz pół bochenka chleba, kawałek szynki, sera i garść jeżyn. Możesz korzystać z mojego wychodka.- rzekł ochoczo ciesząc się, że może jakoś się przydać. -Mytniczówka jest otwarta więc nie potrzebujesz klucza.- dodał na koniec -To co? Zagoń gęsi i kury do zagród i do łóżka bo jutro musisz wcześnie wstać.- zwrócił się do syna, który błyskawicznie począł wykonywać polecenia ojca. Wyglądało na to, że przed wyprawą do lasu Gundahar wyśpi się porządnie w opuszczonej mytniczówce...

Obrazek
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

sob lip 28, 2012 8:09 am

Obrazek


Gundahar Birger


- Dziękuję. W takim razie do zobaczenia rano. Niech Lucas będzie gotowy nieco przed świtem. Możemy nie wrócić nawet przez tydzień więc nie martw się jeżeli nie będzie nas kilka dni. Bywaj zdrów.

Po tych słowach wyszedł z domu sołtysa i udał się do chaty mytnika. Kiedy tam się znalazł przeglądnął dokładnie, co tam się znajdowało, zaginiecie mytnika mogło mieć jakiś związek z zaginięciem tropicieli, lub mogło być po prostu przypadkiem. Jeżeli nic nie znajdzie, uda się do izby sypialnej, swój plecak oparł o drzwi, tak by jeżeli któryś z wieśniaków będzie próbował mu w nocy sakiewkę zwędzić to niewątpliwie go obudzi. Zjadł mniej więcej połowę z przygotowanego jedzenia, resztę zostawiając sobie na śniadanie. Potem owinął się kocem i udał na spoczynek jutro jego pierwszy dzień na drodze chwały.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

sob lip 28, 2012 6:34 pm

Obrazek


Łóżko mytnika było niewygodne i skrzypiało. Gundahar żałował chwilami, że nie dostał na nocleg kupy siana w oborze jednego z mieszkańców Shtock. Do późnej nocy nie mógł zasnąć. Mimo iż zmęczenie doskwierało mu już od dobrych kilku godzin nie potrafił zmrużyć oka. Ciągle czuwał, nie wiedzieć czemu. Cisza w okolicy była tak ujmująca, że krasnolud był w ciężkim szoku. Zdażało mu się nocować poza miastem w kilku różnych miejscach, lecz nigdy nie spotkał się z taką, głuchą ciszą. Tylko szum rzeki, rozbijającej się o brzeg, nieopodal mytniczówki. W końcu usnął. Sen, który miał był pogmatwaną karykaturą walki krasnoludów z goblinami. Widział jak zielonoskóre pokurcze skaczą wysoko na kilka metrów strzelając do niespodziewających się tego brodaczy z zatrutych strzał i rzutek.
-Mości Gundahar z rodu Birger! Już świt!- głos młodego Lucasa przerwał senną marę.

Gdy khazad otwarł oczy dostrzegł przez okno brzeg rzeki, skąpany w pierwszych, słonecznych promieniach. Zaspał. Był jeszcze młodym khazadem, nie miał tej rutyny co jego kuzyni i ojciec. Gundahar na szybko przyszykował się do drogi i zjadł.
-Nie pukałem wcześniej... Myślałem, że odprawiasz panie jakie modły do swych bogów, albo myjesz się...- rzekł Lucas stojąc za drzwiami, by nie panoszyć się brodaczowi pod nogami. Kiedy w końcu Gundahar był gotów do drogi zabrał swój ekwipunek i wyszedł. Syn sołtysa miał za pas wciśniętą procę, oraz przewieszony przez ramię plecak, liczący może więcej lat niż on sam miał.
-Dzień dobry...- rzekł uśmiechając się -Jeśliś gotowy panie, ruszajmy. Trochę się spóźniliśmy.- rzucił z przekąsem.

Obrazek


Lucas nie czekał na komentarz brodacza. Nie chciał dawać mu szansy na odgryzienie się. Shtock znajdowało się na obrzeżu lasu i przy brzegu rzeki Reik. Wszędzie mieli blisko.
-Ojciec i kilku innych mężczyzn z wioski nie rąbie drwa przy samym skraju osiedla. Mają swoją polanę godzinę drogi w głąb lasu. Nie chcą zakłócać życia zwierząt, nie chcą ich płoszyć.- wyjaśnił chłopak.
-Bagna są jakieś cztery, pięć godzin stąd. To niedaleko, ale są dość obszerne. Nigdy nie zapuściłem się głębiej niż za konar...- rzekł, po czym spojrzał na nieco zdezorientowanego khazada.
-Konar to granica. Kilka razy w roku, Reik wzbiera i wylewa a wtedy bagna poszerzają swój obszar. Nie wchodzę na ich teren dalej niż leży konar.-

-Tam swe ziemie mają gobliny. Są zmienni niczym bagno... Raz jest ich masa, czasami tylko kilka par. Widzimy po upolowanej zwierzynie. Zostawiają kupę kości po zjedzonych zwierzętach jako znak, „oto właśnie wchodzisz na niebezpieczną ziemię”.- zakpił gestykulując rękami.
-Czasami jakiś napatoczy się za daleko i drwale odcinają mu łeb a potem umieszczają w jakimś widocznym miejscu. Ma podobny efekt jak kupa kości, ale w drugą stronę.- wzruszył ramionami.
-No i jesteśmy panie Gundahar z rodu Birger.- rzekł odsuwając przed brodaczem gęste krzaki. Khazad ujrzał wysoką do jego kolan wodę zmieszaną z mułem. Martwe, spróchniałe drzewa wystawały żałośnie z moczar.

Obrazek
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

sob lip 28, 2012 10:23 pm

Obrazek


Gundahar Birger


Krasnolud był zły na siebie o to, że zaspał, ojciec mawiał, że raz źle zaczęty dzień będzie pełen nieprzyjemnych niespodzianek aż do zachodu słońca, a to była ostatnia rzecz jakiej mu było potrzeba. Jednak nie skomentował uszczypliwej uwagi chłopaka, krasnolud w przeciwieństwie do ludzi jeżeli zawalił to nie pyskował.

Po drodze wyszukał chłopakowi jakiegoś solidnego kija, żeby w razie czego mógł się bronić, gdyby ich gobliny otoczyły na krótkim dystansie. Kiedy dotarli do bagien wydobył swój miecz i tarcze i powoli zaczął badać bagno. Końcem miecza badał grunt przed sobą w poszukiwaniu zarówno jakiś głębszych terenów jak i potencjalnych zwłok tropicieli.

- Dobra zobaczmy czy z ciebie taki tropiciel jak cię ojciec zachwalał, widzisz tutaj coś wartego uwagi lub jakieś ślady?

Sam też rozglądał się w poszukiwaniu zagrożenia i czegokolwiek co mogłoby przyciągnąć jego uwagę.

-----------
Spostrzegawczość? - PS: Jak robimy z rzutami rzucać za siebie czy ty robisz wszystko?
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

ndz lip 29, 2012 6:07 pm

Młodzieniec wejrzał na brodacza i wzruszył ramionami. Po chwili rozejrzał się równie dokładnie po okolicy, co jego towarzysz, jednak zarówno brodacz jak i Lucas nie dostrzegli niczego wartego uwagi. Lucas rozglądał się dość dokładnie. Spoglądał na wysuszone gałęzie martwych drzew, na gęste krzaczory, wszędzie tam gdzie łowcy mogli zostawić po sobie jakiś ślad. Niestety długoletni staż zwiadowców z pewnością nauczył ich jak unikać zostawiania takich, głupich i banalnych znaków swej obecności.
Gundahar pierwszy raz szedł przez moczary, jednak już wiedział, że zapamięta to doświadczenie jako nieprzyjemne i kłopotliwe. Masa insektów krążyła wkoło dwójki mężczyzn, kąsając ich i irytując. Tak naprawdę młody Lucas musiał być przyzwyczajony do insektów. Mieszkał na obrzeżu lasu i rzeki, to też miał z nimi kontakt na co dzień i pewnie nie zwracał na to takiej uwagi jak brodacz.

~***~


-Musimy wyjść na brzeg i osuszyć stopy.- stwierdził chłopak. Krążyli po bagnie dobre cztery godziny w dalszym ciągu nie mogąc natrafić na żaden ślad dwójki mężczyzn. -Jeśli będziemy za długo przebywać w wodzie może nas dopaść bagienna zgnilizna. To taka przypadłość rozmoczonej skóry na nogach. Możesz dostać gorączki a nawet zakażenia.- stwierdził. Chłopak dostrzegł wzrokiem niewielką wysepkę, która wystawała ponad poziom moczar i na której było dość sucho. Mężczyźni ostrożnie wygramolili się z podmokłego terenu stawiając stopy na suchym lądzie. W końcu. Gdy Gundahar ściągnął buty poczuł ogromną ulgę. Wiedział jednak, że niebawem znów będzie musiał je ubrać i znów będzie musiał wejść do wody i brnąć w niej po kolana do czasu aż nie znajdą czegoś pomocnego w śledztwie.
-Dobrze by było rozpalić ognisko.- wzdychnął chłopak spoglądając wkoło.

Słońce było chwilę przed zenitem, jednak gęste korony drzew przystosowanych do warunków panujących na bagnach zasłaniały większość padających z nieba promieni, które mogłyby pomóc w wysuszeniu ubrań, butów i nóg dwójki śmiałków. Lucas pozwolił sobie na chwilę relaksu i odpoczynku, kładąc się na plecach, lecz tak szybko jak się położył tak szybko wstał na równe nogi.
-Spójrz Gundaharze z rodu Birger...- rzekł głośno z nutką strachu w głosie. Wskazującym palcem naprowadził wzrok krasnoluda na niewielki, drewniany totemik wielkości ludzkiej pięści, zawieszony na sznurku kilka na jednej z gałęzi kilka metrów nad ich głowami.
-To jakiś zły omen... To musi być jakiś zły omen...- zaczął bełkotać nerwowo -Sigmarze, strzeż nas od wszelkiego zła...- modlił się szeptem kompletnie nie zwracając uwagi na krasnoluda. Gundahar wiedział, co ów symbol oznacza. To był rozpoznawczy znak nocnych goblinów...

Obrazek
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

ndz lip 29, 2012 10:53 pm

Obrazek


Gundahar Birger


- Twój bóg tutaj nic nie pomoże weź się w garść. To symbol nocnych goblinów, do zachodu słońca nic nam nie grozi te stworzenia wolą o wiele bardziej poruszać się w nocy, to podłe i zabójcze bestie. Jednak idziemy w dobrym kierunku, możemy rozpalić ogień na godzinę lub dwie ale potem musimy iść dalej jeżeli dopadniemy ich siedzibę w ciągu dnia mamy największe szanse ich dogonić.

- Ogarnij się Lucas i zabierajmy się za rozpalanie tego ognia jeżeli życie nam miłe.

Sam wyszukał na wysepce jakiś czegokolwiek co nadawałoby się na opał, zaczynając od drewnianego totemu Nocnych Goblinów.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

ndz lip 29, 2012 11:25 pm

Lucas przerwał modlitwy spoglądając chłodno na krasnoluda. Jego spojrzenie było żelazne i złowrogie, jakby modlitwa była dla niego czymś niesamowicie ważnym. Po krótkiej chwili jednak opanował się i przełknął ślinę.
-Nocne gobliny? Co to do cholery są nocne gobliny?! Nigdy takie nas tu nie nawiedzały. Jeśli już jakieś spotykaliśmy to zwykłe pokurcze, chodzące zarówno nocą jak i za dnia...- rzekł młodzieniec.
-Rozpalenie ogniska to nie prosta sprawa. Znaleźć suche drewno na bagnach to niełatwa sztuka.- zauważył -Ale postaram się jakoś to załatwić...- dodał po chwili. Lucas nie czekał na to aż krasnolud znów nim potrząśnie. Syn sołtysa wspiął się na jedno z wyschniętych drzew łamiąc i zrywając suche gałęzie, które mogłyby posłużyć do rozpalenia ognia.

Kilkanaście minut później niewielkie ognisko płonęło na środku małej wysepki, przy którym dwójka młodych mężczyzn suszyła swe buty i spodnie. Niedługo potem byli znów gotowi do drogi.
-Zatem... Ruszamy w głąb bagien? Tam gdzie je najczęściej spotykaliśmy? Gobliny ma się rozumieć?- spytał. Dla brodacza było to oczywiste. Buty jeszcze były wilgotne, jednak nie mieli tyle czasu a i sensu w tym wszystkim nie było. Krasnolud skrzywił się na twarzy, kiedy znów weszli do wody. Zimna i śmierdząca, to było to, co konsekwentnie psuło mu humor i zapał do ubijania zielonoskórych.
-Słyszałeś?- spytał Lucas, zatrzymując brodacza w miejscu.
-Tam w krzakach... coś tam się poruszyło.- oznajmił wskazując większe chaszcze, na których rosły jakieś dzikie owoce. Młodzik prędko złapał za procę i wyciągnął z kieszeni kamyk, który nałożył gotowy do wystrzału.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pn lip 30, 2012 8:11 am

Obrazek


Gundahar Birger


Gundahar zatrzymał się w miejscu i szepnął do chłopaka.

- Przygotuj się do strzał, kiedy tylko zobaczysz jakiś ruch.

Sam zaczął powoli zbliżać się w stronę krzaków z bronią i tarczą w dłoni. Wciąż sprawdzał teren przed sobą końcem miecza, aby przypadkiem się nie potknąć i nie zaalarmować wroga ale jego kroki były tak małe, że wydawały się trwać całe wieki. Jeżeli zobaczy jakiś niebezpieczny ruch, po prostu zaszarżuje na przeciwnika lub wręcz pobiegnie sprintem, jeżeli ten będzie za daleko.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pn lip 30, 2012 4:29 pm

Lucas skinął krasnoludowi głową dając do zrozumienia, że zrozumiał rozkaz. Prędko przygotował procę i uniósł rękę, by być od razu gotowym do strzału. Brodacz jednak widział strach w jego oczach. Syn sołtysa nigdy nikogo nie skrzywdził i wyglądało na to, że nie chciał by ten stan rzeczy się zmienił. Mimo to nie było odwrotu. Mogli w końcu znaleźć jakiś trop, który doprowadziłby ich do zaginionych zwiadowców, albo nocnych goblinów.
Brnąc do przodu przez przeklęte moczary Gundahar zastanawiał się, co zaraz się wydarzy. Miał wiele scenariuszy przygotowanych w głowie i tak naprawdę każdy mógł się spełnić. Atak goblinów, związani zwiadowcy, ranne zwierzę. Cokolwiek. Krasnolud badał dno, po którym stąpał jednak tego dnia szczęście mu nie sprzyjało. Mimo iż bardzo uważał woda pod jego nogami chlusnęła za głośno i lekki harmider w krzakach ustał.

Nastała głucha cisza. Moment wyczekiwania, kto pierwszy wykona jakiś ruch i da o sobie ponownie znać. Gundahar miał zaledwie metr do postawienia nogi na „suchym lądzie”, oraz jakieś dwa metry do krzewów, z których dobiegały szelesty. Zaryzykował. Błyskawicznie wyskoczył z wody i dopadł krzaków. Jednym, błyskawicznym i płynnym zamachem ostrza ściął kawał zielonej ściany.
Dwa półnagie, niemal bezbronne i przerażone gobliny okazały się być efektem hałasu. Jeden z nich trzymał w ręku skromny kawałek liny związany wkoło. Być może było to jakieś prymitywne narzędzie do łapania zwierząt. Drugi z zielonoskórych pokurczy podpierał się na równie mało efektownym młocie zrobionym z solidnego patyka i sporego kamienia, przywiązanego cienkim sznurkiem.

Pokurcze były zaskoczone jakby nie spodziewały się, że ktokolwiek o zdrowych zmysłach zabłądzi na ich teren. Po chwili Gundahar dostrzegł obok jakieś małe, wypatroszone zwierzę przypominające coś na kształt borsuka. Krasnolud był jednej rzeczy pewien. Dwa, zaskoczone gobliny stojące na wyciągnięcie reki przed nim nie były goblinami nocnymi.

Obrazek
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pn lip 30, 2012 7:54 pm

Obrazek


Gundahar Birger


Krasnolud szybko ocenił sytuację, do przesłuchania goblinów potrzebował tylko jednego z nich i do tego musiał ich zastraszyć na tyle by się nie ośmieliły kłamać. Natychmiast zamachnął się dwukrotnie mieczem na goblina trzymającego prowizoryczny młot, za pierwszym ciosem zaraz poszedł następny.

- Poddać się i rzucić broń ale już! - Warknął przez zaciśnięte zęby.

--------------------
Atak wielokrotny + Zapiekła nienawiść +Silny Cios
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

wt lip 31, 2012 9:11 pm

Reakcja dwójki kompanów była natychmiastowa. Brodacz jako pierwszy doskoczył do bezbronnego goblina nim ten w ogóle zdążył przeanalizować sytuację, miecz khazada przeszył cherlawą klatkę stwora po skosie od barku aż do ostatniego, dolnego żebra. Goblin pod wpływem impetu ciosu upadł na plecy nim Gundahar zdążył dokończyć swego dzieła i dobić kurdupla. Na szczęście rana jaką mu pozostawił na piersi była tak wielka, że kwestia śmierci pokurcza zamykała się w kilku – kilkunastu chwilach.
Tuż obok brodacza śmignął malutki kamyk. Dopiero teraz Gundahar przypomniał sobie o Lucasie z procą za jego plecami. Chłopak miał szczęście albo faktycznie dobrze strzelał. Skromny pocisk uderzył z charakterystycznym dźwiękiem w ramię drugiego z zielonoskórych. To go jednak nie unieruchomiło i goblin na pięcie odwrócił się, po czym skoczył do szaleńczej ucieczki. Tylko na odchodne rzucił umierającemu kompanowi spojrzenie pełne żalu.
Goblin miał jeden atut, który chciał wykorzystać. Znał teren lepiej niż khazad a może nawet lepiej niż sam Lucas, który ponoć na bagnach często bywał. Karzeł wskoczył w krzaki i zniknął z oczu Lucasa i Gundahara.
-Co robić? Gonić? A jeśli to pułapka jaka?- krzyknął nieco spanikowany ale i podniecony chłopak.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

czw sie 02, 2012 9:43 am

Obrazek


Gundahar Birger


- Pułapka na kogo, myślisz, że przez te bagna przechodzi dużo podróżnych?! Goń skurwiela, zanim powiadomi resztę! - krasnolud odkrzyknął chłopakowi i nie czekając na niego rzucił się w ślad za goblinem, gotowy do działania.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

sob sie 04, 2012 8:12 am

Lucas skinął krasnoludowi głową i rzucił się w pogoń za uciekającym goblinem. Nie było łatwo. Gęste krzaki ułatwiały bieg zwinnemu pokurczowi, młody człek zaś miał zupełnie odwrotnie. Już po kilku przebiegniętych metrach miał poranioną twarz od gałązek i rosnących na nich malutkich kolców. Mimo to, zaimponował Gundaharowi swoją zawziętością. Spodziewał się, że młodzik na rozkaz pogoni zbaranieje i nie będzie wiedział co zrobić. Gonili zielonoskórego uciekiniera kilka dobrych chwil. Przez moment myśleli, że goblin im ucieknie, lub ukryje się gdzieś tak, że nie sposób będzie go znaleźć ale o dziwo w końcu go dostrzegli. Był kilka metrów przed nimi ale szybko tracił przewagę. Gundahar już szykował się do zadania ciosu gdy zielonoskóry zniknął im z oczu. Pułapka w którą wpadł była dla mężczyzn wielkim zaskoczeniem. Ukryta w mule lina zacisnęła się na nodze pokurcza i błyskawicznie wzniosła go do góry wysoko pod jedną z grubych gałęzi starego drzewa.

Kompani stanęli jak wryci spoglądając nad dyndającego nad ich głowami uciekiniera. Piszczał i jęczał żałośnie. Być może potężne szarpnięcie złamało mu nogę, na której jeszcze wisiał.
-Nie ma pułapek?- Lucas wejrzał na brodacza stojącego obok. Lina, na której wisiał była długa i gruba. Z pewnością robił ją człowiek albo niziołek. To była prymitywna pułapka. Zdecydowanie zbyt prymitywna by można ją było przypisać Robowi, czy Heinrichowi. Jeśli jednak pułapkę miałby zrobić schwytany goblin, lub jakiś jego współplemieniec to pewnie goblin by o niej pamiętał i nie wpadłby w jej sidła tak łatwo.
-Odcinamy linę?- spytał Lucas trzymając w ręku procę.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

sob sie 04, 2012 1:43 pm

Obrazek


Gundahar Birger


- Dobra robota Lucas, jeszcze zrobię z ciebie prawdziwego wojownika. - Krasnolud uśmiechnął się pod nosem i podszedł do wiszącego goblina.

- Niech sobie jeszcze powisi - odpowiedział chłopakowi.

Przyjrzał się z nienawiścią stworzeniu i po chwili uderzył go tarczą w twarz, jednak nie na tyle silnie by go ogłuszyć.

- Stul pysk, bo jeszcze ci nie dałem powodu do jęku! - warknął przez zaciśnięte zęby. - Nie jesteś nocnym goblinem więc gadaj co tutaj się stało i czy wiesz coś o zaginionych tropicielach. Jeżeli uznam, że coś zatajasz lub kręcisz to połamię ci dodatkowo ręce i zostawię na tej linie aż do usranej śmierci. Jeżeli odpowiedzi mnie usatysfakcjonują masz moje krasnoludzkie słowo, że puszczę cię wolno, wrócisz do swoich krewniaków i powiesz im, że mają się wynieść z tych ziem. Tak wiec jak będzie? - Ostanie pytanie krasnolud zadał łapiąc goblina za rękę i wyginając ją lekko w przeciwną stronę do naturalnego ruchu stawu na znak, że nie żartuje.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

ndz sie 05, 2012 11:56 am

Cios tarczą choć planowo miał być tylko lekkim wyznacznikiem tego co czeka zielonoskórego jeśli nie będzie współpracować, zmiażdżył karłowi nos i po chwili jego paskudna twarz zalana była obficie kapiącą na ziemię juchą. Goblin wierzgał na sznurze popiskując i skamlając z bólu, jednak po chwili starał sam się uspokoić. Najwyraźniej sprawiało mu to więcej bólu niż jakby po prostu wisiał bezwładnie. Gdy brodaty najemnik w końcu do niego przemówił, pokurcz spoglądał na niego na tyle inteligentnie, że Gundahar mógł zakładać, że goblin go zrozumiał.
-Baglo nie powie kamraty, że mają wynieść z bagna. Baglo sam jak paluch. Baglo i Guglo być bracia. Ostatni goblińcy tu. Guglo nie żyć. Baglo nie mieć nikt inny...- wydukał piskliwym i irytującym głosem. Krasnolud spojrzał na Lucasa, a młodzieniec odpowiedział podobnym wzrokiem.

-Gdzie zatem reszta twoich plugawych współplemieńców?!- warknął chłopak chcąc groźnie wyglądać. Goblin wierzgał chwilę na linie po czym znów się uspokoił.
-Wilcze nosy nie żyć. Demon zabijać wilcze nosy. Nocny goblin napuszczać demon i karmić go trupami Wilczych nosów. Baglo ostatni Wilczy nos. Ale Baglo z poobita noga nie uciec i się nie schować. Demon od nocny goblin go wytropić i zeżreć jak reszta Wilcze nosy...- rzucił ocierając dłonią krew, która lała mu się po twarzy i czole.
-Baglo widzieć wiele zwiadowcy ludziów. Baglo i Guglo nie wojowniki. Baglo i Guglo tchórze. Uciekać i chować się przed ludzie. Demon zabić zwiadowcy. Nocny goblin kazać demon zabijać. Demon głośny! Demon słychać jak przechadzać się po bagnach, kiedy Morrslieb na niebie.-

Lucas spojrzał na krasnoluda po raz kolejny. Nie miał już tej samej pewności siebie wymalowanej na twarzy co wcześniej. Nie był już pewny swych umiejętności i chyba nie wierzył by krasnolud mógł uporać się z jakimkolwiek demonem.
-Demon szukać gdzie nocny goblin. Nocny goblin gdzie grzyby rosnąć. Jak Morrslieb na niebo! Wtedy szukać grzyby i słuchać głośny demon. Baglo powiedzieć wszystko. Krasnolud dać słowo...- upomniał się o wolność.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

pn sie 06, 2012 11:34 pm

Obrazek


Gundahar Birger


Krasnolud słuchał opowieści goblina z lekkim przestrachem, co innego w pierwszej walce rozgrzać się w walce z goblinami, a co innego porwać się od razu na demona. Liczył jednak na to, że goblin przesadza i demon nie jest niczym innym niż jakąś bestią. Jednak słowo się rzekło i obiecał, że spróbuje się zająć sprawą. Krasnolud podszedł do pułapki i jednym silnym ciosem odciął linę, od razy przyłożył ostrze do gardła goblina, żeby ten nawet nie myślał o ucieczce.

Spojrzał na Lucasa aby się upewnić, że ten nie panikuje i nie myśli o zawracaniu.

- Powiedz mi jeszcze ilu jest Nocnych Goblinów i w którą stronę ich znajdę i możesz się wynosić.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

wt sie 07, 2012 7:56 am

O dziwo chłopak nie wyglądał na przerażonego. Prawdopodobnie zinterpretował słowa o demonie podobnie jak krasnolud. Nawet nie obyty w najmniejszym stopniu z magią wieśniak, czy krasnoludzki najemnik domyślali się, że przyzwanie demona to nie taka prosta sprawa. Panowanie nad nim to już zupełnie wyższa szkoła okiełznania wiatrów magii i mocy drzemiącej w magu.
-Baglo nie znać dokładne miejsce gdzie nocny goblin przebywać. Baglo słyszeć kiedyś jak jego wódz kiedyś mówić o głębi bagien. Tam, gdzie stara wioska być...- odpowiedział -Baglo nie widzieć nigdy nocny goblin, ale nie być dużo bo nie robić dużo śladów. Nocny goblin spokojny bo z demonem. Nocny goblin nie bać się ludzie i inne gobliny. On tu panować.- skomentował na koniec. Nim krasnolud go wypuścił, rzucił Lucasowi krótkie spojrzenie.

Teraz już owszem, młodzik wyglądał na nieco zlękniętego.
-Stara wioska...- syknął pod nosem -To przeklęte miejsce. Kiedyś, lata temu kiedy jeszcze byłem małym dzieckiem musieliśmy uciekać i szukać innego miejsca. Kiedy Reik wylał jednej obfitej w deszcze jesieni. Na tamte lata datuje się powstanie bagien. Rzadko kiedy ktokolwiek zapuszcza się w tamte tereny. Są już zupełnie dzikie i opanowane przez różne stwory...- wyjaśnił prędko krasnoludowi swe obawy -Możemy tam spotkać tego nocnego goblina, ale i równie dobrze możemy trafić na czarnego orka czy Sigmar wie co jeszcze.- dodał po chwili. Mimo wszystko nie wspomniał Gundaharowi, że chce zawracać, albo lepiej nie kontynuować tej wyprawy. Być może miał nadzieję, że rozsądek brodacza sam nakaże mu zawracać i nie zapuszczać się tak głęboko.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

wt sie 07, 2012 8:24 am

Obrazek


Gundahar Birger


Wreszcie mieli coś konkretnego, wiedział, że Nocnych Goblinów nie ma dużo i wiedział gdzie są. Nocne czy nienocne każdy goblin to tchórz jeżeli uda im się zabić "demona" najpewniej uciekną i przez długi czas nie będą myślały o powrocie. Odłożył miecz z gardła goblina.

- Dobra wynoś się ale jeżeli cię tutaj jeszcze raz zobaczę...- Nie dokończył zamiast tego mieczem ściął spory kawał krzaka tuż nad głową goblina.

Odezwał się do Lucasa kiedy goblin już odszedł.

- Zaprowadź mnie do starej wioski sam słyszałeś nie ma ich zbyt dużo, jeżeli załatwimy cokolwiek oni nazywają demonem to będzie po wszystkich, reszta tych tchórzu ucieknie aż miło będzie patrzyć. Nic się nie martw, ojciec opowiadał mi o wielu przeklętych miejscach, które później okazywały się stertą wierzeń i plotek miejscowych, prawdopodobnie tak jest i tutaj.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

wt sie 07, 2012 8:51 am

Chłopak wziął głęboki wdech. W jego oczach widniała niepewność i lęk, jednak obecność krasnoluda działała na niego dość uspokajająco. Przedstawiciel krzepkiego ludu dodawał mu pewności siebie i samozaparcia. Gdyby kompanem Lucasa był ktoś inny, chłopak pewnie dawno by zawrócił. Z resztą ów kompan pewnie również.
-Pewnie masz rację. Ruszajmy. To długa droga a ja byłem tam tylko raz, więc mam nadzieję, że trafimy.- rzekł, po czym spojrzał w kierunku, w którym odchodził poobijany i kulejący goblin.
-Pozwalasz mu odejść? Z resztą... Pewnie i tak z tą nogą zdechnie gdzieś po drodze...- rzekł sam do siebie. Lucas schował procę za pas i chwycił swój kij oburącz. Dwójka towarzyszy ruszyła przed siebie. Młodzieniec prowadził i zdawał się robić to dość dobrze. Jak na razie ani jeden ani drugi mąż nie wpadli w głębszą wodę a i okoliczna fauna nie była w pełni świadoma o obecności dwójki gości.

~***~


-Chyba się zbliżamy.- odezwał się w końcu. Całą drogę milczał skupiając całą swoją uwagę na przewodnictwie. Od czasu, gdy puścili wolno goblina minęło kilka dobrych godzin. Bagna były bardzo wielkie, zaś marsz po nich powolny i monotonny. Po za tym co jakiś czas wychodzili na skrawki suchego lądu by osuszyć stopy i nogi. Drzewa w tej okolicy były ogromne, jakby czerpały życiową moc z aury tego miejsca. Szerokie na kilka metrów pnie robiły wrażenie nie tylko grubością ale i wysokością. Drzewa sięgały kilkunastu metrów wzwyż. Wody tutaj było mniej, lecz muł zalegający pod nią zdawał się głębszy i bardziej grząski. Kompani mieli swój marsz jeszcze bardziej utrudniony. Po chwili dostrzegli, kilka starych, zrujnowanych czasem chat. Wieloletnia wilgoć sprawiła, że domki trzymały się na drewnianych palach na słowo honoru.

Obrazek


Na szczęście w tej okolicy było trochę więcej suchego lądu. Dwójka mężczyzn była cicho. O ich obecności raczej mało kto mógł wiedzieć. Nie robili żadnego hałasu. Byli dość mocno skupieni na zachowaniu ciszy. Po za tym wypatrywali jakiegokolwiek zagrożenia, to też szukanie ewentualnych śladów nocnych goblinów zeszło na drugi plan, przez co mogli nieświadomie nie dostrzec różnych znaków obecności zielonoskórych pokurczy a także towarzyszącego im „demona”. Lucas wyglądał na zatrwożonego. To miejsce mocno go przytłaczało. Gundahar zresztą również nie czuł się tu najlepiej. Było to miejsce, które dawało paskudne uczucie, że wróg mógłby zaatakować ich z każdej strony zachowując przy tym atut znajomości terenu.
-Co teraz? Trzeba by było odpocząć...- spytał chłopak.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

wt sie 07, 2012 10:50 pm

Obrazek


Gundahar Birger


- Upewnij się, że nie ma tu żadnych śladów, z których moglibyśmy skorzystać już teraz i odsapniemy w którymś z domów, Nocne Gobliny jak nazwa wskazuje wychodzą nocą więc poczekamy do zmierzchu i zobaczymy jak wioska budzi się do życia. Może nawet nie będziemy musieli długo szukać. Załatwimy bestyję i do domu oblać zwycięstwo z twoim ojcem.

Krasnolud uważnie rozglądał się po okolicy, jego gadanina była częściowo pod chłopaka, pomimo tego, że sam czuł strach musiał dodawać chłopakowi otuchy. Jeżeli Lucas nic nie znalazł to Gundahar wybierze jakiś w miarę stabilny dom, przeszuka go w środku i tam odpoczną kilka godzin do zapadnięcia zmierzchu.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

śr sie 08, 2012 10:54 am

Zgodnie z poleceniem Gundahara Lucas udał się głębiej między chaty przy poszukać jakichkolwiek śladów. Kilka dobrych chwil szukania na nic się zdało. Lucas niestety nie znalazł nic co mogłoby pomóc deuetowi w odnalezieniu zaginionych zwiadowców, ani też goblina i jego „demona”.
Gundahar wybrał dom, który zdawał się najpewniej stać na drewnianych palach. Miał grube, solidne ściany a podłoga nie była specjalnie przegnita mimo iż nie dbał o nią nikt od wielu długich lat. Kompani ostrożnie weszli do środka. Stare, zniszczone czasem meble nie nadawały się do niczego z wyjątkiem zabarykadowania drzwi gdyby przyszła taka potrzeba a i w takim wypadku Lucas i Gundahar wątpili w ich przydatność. Domostwo składało się z dwóch izb. Kamienny kominek również nie zdawał się do użytku. Komin musiał się zawalić i masa cegieł leżała w środku, w miejscu gdzie kiedyś paliło się drewno.

Mężczyźni rozsiedli się wygodnie. Odpoczynek był im bardzo potrzebny. Nie taki na chwilę by złapać oddech. Musieli dać nogom czas na dojście do siebie. Przemoknięte buty obcierały ich pięty i kostki aż do krwi. Dzień powoli zbliżał się ku końcowi. Słońce coraz skromniej obrzucało okolicę pomarańczowymi promieniami. Rosłe drzewa, skutecznie zasłaniały bagna przed jaskrawym światłem.
-Robi się ciemno...- rzekł Lucas, stojąc przy oknie. Stres powoli zaczynał na nim odciskać swoje piętno. Nie mógł usiedzieć w miejscu, ciągle się rozglądał i nieustannie wypatrywał to przez okno, to przez wyłamane drzwi.
-Ciii Ciii!- uciszył krasnoluda, który tak na prawdę w ogóle się nie odzywał. -Słyszałeś?- syknął pochylając się pod oknem -Łańcuchy!- warknął.

Gundahar prędko doskoczył do Lucasa i wejrzał przez okno. Za jednym z domków, „spacerował” bez większego celu paskudny stwór. Bez wątpienia był to mutant, który był potomkiem ludzi. Jego głowa przypominała pulsującą breję, upchaną w cienkiej skórze. Na próżno było szukać u niego oczu i nosa. Miał malutkie uszy i szeroką gamę kłów wystającą z żuchwy. Bestia cała była skuta kajdanami, które to alarmowały okolicę o jej obecności.
-Gdzie gobliny? Gdzie gobliny?!- syczał pochylony chłopak -Są tam? Widzisz je? Co robimy?!- pytał jeszcze bardziej zestresowany niż przed paroma chwilami.

Obrazek
Ostatnio zmieniony śr sie 08, 2012 10:55 am przez Nefarius, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP IIed.] Szukając blasku chwały (Sesja solowa)

śr sie 08, 2012 12:20 pm

Obrazek


Gundahar Birger


- Przygotuj się postaramy się go trafić z dystansu i zwabić do chaty, a potem w środku go załatwimy. Będziemy dzięki temu mieć osłonę przed jakimś zdradzieckim atakiem goblinów z ukrycia. - krasnolud powiedział wyciągając kuszę i zakładając na nią bełt, nie był najlepszym strzelcem na świecie ale stwór był duży i powolny miał wiec szanse go trafić. Wycelował bardzo dokładnie.

- Strzelamy na trzy. Raz... Dwa.. Trzy! - posłał bełt w stronę bestii. Jego miecz i tarcza leżały pod ręką i był gotowy albo przeładować kuszę albo porwać broń białą i przygotować się do walki, w zależności od tego jak się potoczy starcie.

---------------------
Strzał mierzony +20 do US, jeżeli nie trafiam wydaję Punkt Szczęścia na przerzut rzutu na atak.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości