wt cze 12, 2012 2:58 am
Wiktor "Alfa" Stiepanowicz
Wiktor posłał swe charakterystyczne nicujące spojrzenie wprost na ich drużynowego gumiarza. Przetrzymał je odpowiednio długo by tamten je zdecydowanie odczuł - A ty Kevinek myślisz, że ja nigdy nie byłem na akcji w samych gatkach? I jak widzisz wróciłem z niej a inni niekoniecznie. A i mieli nie tylko gatki. - wycedził cichym, ociekającym jadem głosem. - I niby czemu chciałbyś aby mnie wysłali bez broni co? Chciałbyś aby mi sie nie powiodło? Chciałbyś abo mnie zapierdolili? Życzysz mi śmierci? Jesteś mi wrogiem? - każde kolejne pytanie padało szybciej ale bynajmniej nie głośniej. Alfa utkwił przy tym swe hipnotyczne, podejżliwe spojrzenie w młodszym koledze i widać było, że na ogół kontrolowana wściekłość co raz bardziej z niego wycieka. Napiął mięśnie i wyglądał jakby szykował się do skoku. Mimo to, nie uczynił żadnego ruchy by mocniej naprzeć na pasy czy próbować je zerwać. Po cichu zastanawiał się czy tamten ma naprawdę opory przed przyjmowaniem wiedzy czy po prostu nie chce załapać, że jeżeli zdarzyłoby im się otrzymać rozkaz zaatakowania w samych gaciach to go wykonają albo zdechną próbując. I wiedział, że wypowiedziana "niewinna i żartobliwa" uwaga jest odbiciem tego co dzieje się w głebi serca i duszy. Młody właśnie mu udowodnił, że go nie lubi i gdyby mu się krzywda stała, absolutnie by nie był nieszczęśliwy. Wiktor nie był zaskoczony takim podejściem jednak gdyby je puscił mimo uszu byłoby to zachętą do innych podobnych akcji więc stolerować takiego zachownia nie mógł. Ani nie chciał. Dręczył jeszcze chwilę młodego spojrzeniem czekająć czy tamten jest na tyle stuknięty by otwarcie mu się postawić.
Następnie zajął się ich aryjczykiem. Przeniósł wzrok lodowaty wzrok na niego i wycedził ponownie - Jak mówię, że ktoś jest pierdoloną cipą to znaczy, że jest pierdoloną cipą. Jak twierdzi inaczej to niech przyjdzie i to udowodni. A te pierdolce których tak bronisz i podziwiasz są w podobno elitarnych grupach które nie mogą se brudzić rączek jakimiś brzydkimi i podejrzanymi sprawami żeby opinia publiczna ich się potem nie czepiała i wszyscy mili, dobrzy, hamburgożercy tego świata mieli swoich czystych, ładnych, żywych bohaterów o niepokalanych rączkach. A oni będą mieli niepokalane rączki bo do wszelkich smrodów będą wysyłać nas. Jasne? - wycedził powoli i dobitnie prawie wywarkując słowa z wyraźnym obcym akcentem cały czas patrząc wprost w twarz Richarda. Zamilkł na chwilę analizując własne słowa i zastanawiając się czy przypomnieć im po raz kolejny czym i kim są bo najwyraźniej lubili se chłopcy i dziewczęta zapomnieć. - Ile razy mam wam powtarzać, że już jesteśmy półmartwi co?! Wy se do cholery wyobrażacie, że kim niby kurwa jesteśmy co?! Bohaterami? Hirołsami? Bożyszczami tłumów?! Co wam się kurwa wydaje, że jak będzie po wszystkim to wyślą nas do domów na wcześniejszą emeryturę ze stadem młodych suczy napalonych na nasze blizny?! Jaja se kurwa robicie?! Jesteśmy już prawie martwi! Na emeryturę i młode sucze zasługują hirołsi a nie takie menty jak my!!! Nie kurwa będzie żadnych jebanych emerytur ani suczy!!! Będzie ból, cierpienie, głód, mrok, samotność zdychania z rozwalonymi bebechami na wierzchu, bezimienny grób i wpis KIA w aktach!!! Jakby ktoś miał jakieś głupie fanaberie i nadzieję to go własnie oswiecam: wszyscy zdechniemy w walce! Będą nas posyłać w kolejne akcje aż nas wykończą! Myslicie, że nam darują to co żeśmy zrobili?! Co kurwa na ich rozkaz wciąż robimy?! Jestęsmy szwadronem śmierci a nie rycerzami w zbrojach którymi można się chwalić na paradach! Jesteśmy zbrodniarzami, nikt z nas nie jest tu przez przypadek i wciąż popełniamy nowe zbrodnie! Świat nam tego nie daruje, wymażą nas z pamięci i z tego świata tak szybko jak się da i będą udawać, że nigdy nas nie było! Zmienią się władze, rządy, zarządy i nagle stwierdzą, że nie chcą mieć u siebie kolesi którzy babrali się w tak brzydkich i cuchnących rzeczach. Nawet naszego kochanego majora O'Briana to dotyczy. Myslicie, że czemu pokazuje się z nami najrzadziej jak tylko może co?! Tak więc kurwa, ci którzy tego dożyją, w najlepszym razie wrócą do paki! Zapamiętajcie sobie: nie ma starych czy emerytowanych Thunderboltsów są tylko martwi i zdolni do akcji! - przez całą preorę mówił z pasją, najwyraźniej był święcie przekonany co do jego własnego i ich fatalistycznego losu. Mówił wywrzaskując kolejne zdania. Już wcześniej napomykał im podobne wzmianki. O'Brian i jego przydupasy pewnie o tym wiedzieli. Jednak poprzedni adresaci już polegli albo Wiktor nie znał ich losu. Obecni zaś może i słyszeli część lub większość jednak najwyraźniej dotąd był dla nich za subtelny i do nich to nie dotarło. Gdy umilkł w pierwszej chwili w przedziale ładunkowym zapanowała cisza. Powiódł wzrokiem kolejno po twarzy każdego "półtrupa" jak sam ochrzcił i ich i siebie.
Po chwili kontynuował więc dalej tym razem już normalniejszym i spokojniejszym tonem ale i tak było go wyraźnie słychać w nowopowstałej ciszy. - Jedyne pięć minut kiedy naprawdę jestesmy wolni i wszystko należy tylko wyłącznie od nas to akcje. Wówczas możemy naprawdę dać czasu i pokazać tym wszystkim miłym, ładnym pierdolcom tego świata, że my, Thunderbolts, wciąż żyjemy i mamy się dobrze, że trzeba trzeba ściągnąć naprawdę ciężki kaliber by posłać któregokolwiek z nas do piachu, a wyłączenie z gry całego oddziału graniczy z niemożliwością, że póki wciąż dychamy a pikawa nam pika możemy zabrać ze sobą w podróż do piekła dowolnego skurwysyna jakiego na nas naślą, że w rzeźnickiej robocie jesteśmy niezastapieni, i że póki żyje chodź jeden z nas, Thunderbolts też żyją a cały ten słodki, dobrotliwy światek będzie trząsł przed nami gaciami. Tak więc jedynie na akcji, takiej jak ta na którą własnie lecimy a która jest zbyt trefna by posłać kogoś innego możemy robić co nam każą a także co chcemy bo poza nią zawsze musimy robić co nam każą. - ponownie skończył. Znów popatrzył na oddział "zombiaków". Faktycznie zastanawiał się na co wysyłają ich tym razem ale ponownie darował se roztrząsanie nierozwiązywalnego problemu.
Gdy wzrok padł na Węglana rzucił krótko - Sam się zamknij towariszcz. Jak wrócim obaj z tej samej akcji to se będziesz mógł spróbować kogoś poustawiać jasne? - przez moment na Węglanie spoczeła para szaroniebieskich oczu. Następnie przesunął wzrok na "Małolatę" która wyglądała jakby najchętniej wpełzła z powrotem do nibytrumny albo wyskoczyła za okno. ~ Z babami są zawsze problemy więc z tą pewnie też tak będzie. ~ pomyślał o niej z niechęcią. Jako jedyna póki co jednak na razie nie wydała rozsądnego artykułowanego zdania a w końcu jako członek oddziału powinna się zameldować tak jak inni. Wiktor nie stosował taryfy ulgowej dla nikogo więc nie widział powodu dla którego teraz miałby zacząć - Ej ty, Mała! Masz problem ze słuchem? Melduj się do cholery na co czekas?! - warknął do niej wygolony mężczyzna. Widać było, że nie przejawia do nowej ciepłych uczuć jak zawsze gdy natykał się na takie zachowanie jakiego właśnie byli świadkami.