Tego posta zamieściłam już na forum, przyznaję się bez bicia...
Ale jeśli ktoś na niego nie trafił to zapraszam do czytania, byście mogli zorientować się, jak to est gdy twój MG bezwzględnie przestrzega zasad... Ale żeby nie było, to czasem je dla graczy naginał... Jak to bywa z ginięciem... Po długiej, prawie rocznej przerwie kolega zaproponował mi, żebym grała bo chce stworzyć drugą drużynę. Co tu dużo mówić, zgodziłam się. Stworzyłam sobie łotrzycę, Pentheę I się zaczęło. 1. BAAARDZO często, gdy strzelałam z łuku do wrogów, trafiałam w... "punkt witalny" koleżanki-wojowniczki. 2. W kronice często pojawiały się wpisy w stylu: "łotrzyca weszła do pomieszczenia i natychmiast z niego wybiegła, z dwoma oszczepami w dupie". 3. Rozbrajałam pułapki metodą dotykową, tzn. nigdy ich nie szukałam tylko po prostu wdeptywałam. W ten sposób w ciągu pierwszej godziny pierwszej sesji zabiłam kapłana, bo zdetonowałam pułapkę obok niego. Mi RO się udał, jemu nie... Ciekawe ale ten gracz już nigdy nie grał w drużynie w której jestem ja... 4. Zginęłam przez beczkę winiaka - taka panuje opinia. A było to tak - drużynowy wojownik ukradł ze zrujnowanej karczmy beczkę winiaka i targał ją wszędzie ze sobą. Kilka tygodni później nadal ją miał, ale zginął i on, i wojowniczka, i zostałam tylko ja i dwóch BN. Jeden z nich - Gitzerai - otworzył winiaka i dał nam żebyśmy się napili... Także nowym bohatero co wpadli do nas przez portal. W krótkim czasie zginęli wszyscy co się tego winiaka napili 5. Bardzo zmartwiona, zrobiłam sobie nową postać, ale... też łotrzycę. Po naprawdę niedługim czasie, znalazłam pułapkę (gracz mnie zmolestował żebym poszukała). Rozbrajam... wypadło 1. Zepsułam ją i tak zostaliśmy z 18-metrową przepaścią pod stopami. Mnich (BG) przeskoczył... Ja też ale wpadłam w drugą, która była zaraz za tą zepsutą (mnisi i te ich dłuuugie skoki, cholera). Mnich mi pomógł ale najpierw droczył się co mu dam jak mnie wyciągnie. Mieliśmy wrócić do tego tematu, ale to się nie udało, bo... 6. ... bo w następnym pomieszczeniu pod swoimi stopami zauważyłam włos. Srebrny. "Co to?" - i podniosłam. Rozpętało się tornado, mnich latał od ściany do ściany (ale bliżej podłogi) a ja od ściany do ściany pod sufitem. Mnich przeżył ja zginęłam. 7. Zniechęcona, zrobiłam sobie kartę paladynki. Rozegrała się jakaś bitwa i nagle mówię: "Chwila, on się ruszył, a ja mam wyższą inicjatywę". MG: "Chcesz wykonać ten ruch?" ja: "Tak bo nie chcę stracić kolejki" MG: "Sprowokowałaś trzy okazyjne."
Dostałam tyle obrażeń, że jako postać na pierwszym poziomie, zdechłam. 8. Teraz mam nową paladynkę. Dzięki bogom, jeszcze żyje...
Opisane wyżej przypadki rozegrały się w trakcie... 2 (SŁOWNIE: DWÓCH) sesji... Nie załamujcie się, ginąc. Do tego można się przyzwyczaić
_________________
Penthea