Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 8
 
Lucas Draco
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 80
Rejestracja: pt maja 23, 2003 4:19 pm

"Władca pierścieni" na ekranie - porażka książki?

pt cze 06, 2003 2:09 pm

Nie widziałem (niewielu takich co widzieli ale ponoć są) ostatniej części trylogii ale postanowiłem zapytać się Ogółu co myśli o filmie jako filmie a jak go ocenia jako ekranizację.

Film "Władca Pierścieni" jako byt nie związany z książką robi na widzu ogromne wrażenie dzięki efektom specjalnym (np. walka z Balrogiem na moście) i takim perełkom jak rozmowa Golluma ze Smeagolem jednak w konfrontacji z książką dużo traci.
Moim zdaniem film zbytnio zmienia fabułę książki ("Drużyna Pierścienia" była raczej kręcona na podstawie filmu rysunkowego a nie na podstawie książki). Z pierwszej części wycięto (moim zdaniem jeden z ważniejszych) wątek podróży przez Stary Las i kurhany. Brak Glorfindela i Arwena wymywająca Nazguli to też (moim zdaniem) zbyt duża ingerencja w fabułę. Innymi cukiereczkami są: wątek miłosny (yuck!!!) Arweny i Aragorna oraz np. "końcowa" walka Gandalfa z Balrogiem, który z tego co pamiętam powinien zgasnąć po długim locie w duuuuuuuuuł i wpadnięciu do wody (w filmie ciągle podgrzewa atmosferę). Faramir stał się zbyt podobny do Boromira jeśli chodzi o stosunek do Pierścienia. Itd.

Drugą sprawą jaką spowodował film jest namnożenie się różnego rodzaju wydań "WP" (chyba jest ich coś koło 5) i takiegowspaniałego kwiatka jak seria "Tom Bombadil + coś" (trzy różne książki w połowie zawierające tę samą treść). Takie postępowanie wydawców jest (moim zdaniem spowodowane pojawieniem się mody na Tolkiena).Znam kilka osób, które przed pojawieniem się filmu nie słyszały o Tolkienie a teraz są "wielkimi znawcami tematu" - połowa z nich nie czytała żednej innej książki oprócz "WP" (i to jest optymistyczna wersja, przez "Silmarillion" jeszcze mniej przebrnęło - duża potrzeba robienia notatek z koligacji rodzinnych).
Dodatkowo czytanie tylko książek związanych z "WP" nie oddaje całości twórczości Tolkiena. Najwpanialszy przykładem książki nie związanej z "WP" jest esej "O bajkach" zamieszczony w "Potwory ikrytycy" jak również w "Drzewo i liść oraz Mythopoeia".

Czekam na Wasze opinie.

Na zakończenie zacytuję słowa mojego kolegi: "Patrz! Figurka Gandalfa ze świecącymi oczami! Wow!" hehehe.
 
Awatar użytkownika
Furiath
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3802
Rejestracja: ndz mar 23, 2003 12:10 am

pt cze 06, 2003 4:29 pm

A propo tolkienomani - przedwczora, tj. chyba 3 czerwca w teleekspresie podali, że 10-latek z podstawówki, fan Tolkiena, rozszyfrował napisy w futharku na okładce do języka polskiego (okładka to dwóch gości siedzi za głazem - jeden ma kapelusz czarodzija, drugi to chyba rycerz, a na głazie widnieją futharkowe runy). Okazało się, że rysownik okładki (tez miłośnik fantastyki) naniósł na głaz napisy typu chuj, pieprzenie, kurwa i inne przekleństwa.
 
Awatar użytkownika
karp
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3116
Rejestracja: sob cze 07, 2003 1:31 pm

sob cze 07, 2003 2:10 pm

na początku zaznaczę, że jestem fanem zarówno księżki jak i filmu.
film wykazuje duzo niezgodnosci z ksiazką, to się zgadza, tyle, że mi akurat najbardziej przeszkadzają nie wyrwane części książki, a amerykanizacja filmu. przykłady: musi być drużynowy głupek, w tym wypadku Pippin, przed wejściem do morii, to nie Pippin rzucał kamieniami do wody, a Boromir, a mówienie do niego "nie mąć wody" ma trochę inne znaczenie, podobnie wędrówka przez morię, w filmie ponownie wszystkiemu zawinił głupi Pippin. No i najbardziej bezsensowna scena (jak dotąd), wiadomo że nazgule zraniły Froda i odeszły, a on miał po prostu zostać jednym z nich, a w filmie mamy radosną walkę w wykonaniu Aragorna i podpalanie nazgulowych tyłków, eh... mimo wszystko film mi się podoba, bo... jest cholernie widowisowy, ma świetnie dobranych aktorów (wszystkie hobbity, gandalf, legolas, boromir!, grimma!, aragorn...), niemal idealne efekty (idealne będą możliwe za 5 lat :wink: ), oprawę muzyczną... film nie musi być wierną kopią książki, aby był dobry.
kwestia następna: popularność filmu, to nie porażka, w wręcz zwycięstwo ksiażki: ile nowych osób sięgnęło po ksiąkę? a o to chyba chodzi. ponadto jeśli ludzie siegają po Tolkiena, może sięgna i po inne pozycje zwiazane z fantastyką, oby tak było, większe nakłady, to wszak niższe ceny, czego wszystkim życzę.
pozdrowionka
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

ndz cze 08, 2003 6:40 pm

Mnie najbardziej wkurzyło to, co zrobili w drugiej części z Gimlim...
 
Awatar użytkownika
Rheged
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 150
Rejestracja: ndz mar 23, 2003 6:17 pm

ndz cze 08, 2003 9:15 pm

Tak na wstępie to i mnie irytowało co zrobili z biednego krasnoluda w Dwóch Wieżach...

A tak wracając do tematu to Drużyna Pierścienia moim zdaniem jest filmem wręcz natchnionym. Spełnia on wszelkie standardy tolkienowskie. Film jest klimatyczny i ma ten czar Mistrza. Jak dla mnie jedynka jest kultowa.

Za to dwójka to chłam jakich mało!... :cry: Było za dużo amerykanizmów. Pod tym pojęciem rozumiem te gnębienie Gimliego, wyczyny akrobatyczne Legolasa jeżdżącego na snowboardzie i wskakującego na konia w stylu Matrixa, a także inne małe przegięcia. Dwójka nie powinna nosić miana kontynuacji Drużyny Pierścienia...

Dlatego jedynka filmowa nie jest porażką książki, za to dwójka tak... :evil:
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

ndz cze 08, 2003 9:27 pm

Hej, a ciekawe czy ktoś zekranizuje Ostatniego Władcę Pierścieni? To jest dopiero świetna książka... "Rated 'R', for adults only" ;)
 
Lucas Draco
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 80
Rejestracja: pt maja 23, 2003 4:19 pm

pn cze 09, 2003 1:06 pm

Amerykanizacja "WP" to konsekwencja dzisiejszego rynku i to też powoduje, że Pippin i Gimli są tacy jacy są. Również romatyczne sceny Aragorna i Arweny są wynikiem amerykanizacji - film bez wątku miłosnego nie ma prawa bytu w dzisiejszym kinie. Widowiskowość pierwszej jak i drugiej części powoduje, że film jest w miarę dobry ale kiedy ktoś chce potem przeczytać ksążkę to może być zawiedziony - "To orki nie powstają ze skały i nie rodzą się odrazu takie duże i brzydkie?". Jako ekranizacja książki film zbyt ingeruje w całość dzieła.
 
Awatar użytkownika
BadTime
Grafik
Grafik
Posty: 235
Rejestracja: pn mar 17, 2003 11:38 am

pt cze 13, 2003 8:16 am

coz popelniono jeden powazny blad. nie zrobiono tego filmu dla fanow tolkiena tylko dla fanow tolkienia i ludzi niemajacych kontaktu z tolkienem. znam i takich i takich. jedni sie siecza z ekranizacji - lepszy rydz niz nic - 2dzy sa w niebo wzieci. przeinaczenia w stosunku do pierwowzoru spowodowane sa wymogami rynku. cieszmy sie z detali, bo calosc zniecheca :)
 
Awatar użytkownika
bjorn
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 122
Rejestracja: wt mar 18, 2003 7:32 pm

pt cze 13, 2003 8:30 pm

niestety, Trylogia nie jest, delikatnie mowiac, ksiazka stworzona do ekranzacji. Gdyby nie pewne - sluszne i uzasadnione, moim zdaniem - ingerencje w sceanriusz, film bylby atrakcyjny jedynie dla waskiego grona fanow tolkeina, a reszt zasypialaby w kinie.. Niestety, zeby film o tak ogromnym budzecie sie zworicl, _musi_ byc komercyjny. Jedyne, co naprawde gralo mi na nerwach, to zrobienie z Gimliego Zagloby i kiczowate scenki a la "Pony Tails" (vide: Gandalf w bialej szacie na koniu, etc.)
 
Awatar użytkownika
Mona
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 160
Rejestracja: sob maja 03, 2003 8:37 pm

pt cze 13, 2003 10:46 pm

Gerard Heime rzucił świetny pomysł: ekranizacja "Ostatniego Władcy Pierścienia". To nikomu nie kaziłoby legendy, a chyba wszystkim by się spodobało: bo przecież w tej książce jest wszystko!
W tym baron Tangorn. Najlepszy chyba książkowy charakter męski... :!:
 
Awatar użytkownika
Mort
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 113
Rejestracja: sob maja 03, 2003 9:12 pm

sob cze 14, 2003 3:16 am

Dziwicie sie że wprowadzili zmiany do scenariusza? Przecież Tolkien jest prozą europejską i musieli ciś z tym zrobić żeby nasi znajomi zza oceanu mogli załapać o co w tym chodzi :)
 
Awatar użytkownika
Furiath
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3802
Rejestracja: ndz mar 23, 2003 12:10 am

pt cze 20, 2003 8:00 pm

Nie podoba wam się amerykańska koncepcja kina?
Amerykańska wersja LotRa to gówniana komercha?
To nakręćcie własną.


Coście tacy zatwardziali antyamerykanie? Jak rozumiem nie lubicie komiksów,rock and rolla, rewolucji seksualnej, dobrych efektów w filmach, wolności rynku kinematograficznego?
Wątki romansowe, happy endy, superherosy i postacie komiczne to nie jest amerykanizacja. To konwencja, po którą tak samo często sięgamy po tej stronie oceanu, jak i po tamtej. Sienkiewicz był ksiązką wg podobnej konwencji i jak się spodobał.
 
Awatar użytkownika
BadTime
Grafik
Grafik
Posty: 235
Rejestracja: pn mar 17, 2003 11:38 am

pn cze 23, 2003 3:59 pm

a kto mowi ze sienkiewicz sie spodobal :P
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

pn cze 23, 2003 4:06 pm

Moi wszyscy znajomi polonisci jadą po Sienkiewiczu a ja przy nim zasypiam :) Więc...
Jedyny dobry Sienkiewicz to Kuba Sienkiewicz :)
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

pn cze 23, 2003 4:14 pm

Wypraszam sobie. Sienkiewicz byl pierwszorzednym pisarzem drugorzednym i bardzo go lubie.
Fani DP do boju! 8)
 
Awatar użytkownika
Furiath
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3802
Rejestracja: ndz mar 23, 2003 12:10 am

pn cze 23, 2003 4:54 pm

Pisarzem to Sienkiewicz był dobrym, niezlaeznie ile osobom się podoba a ilu psy na nim wiesza. Książki AD&D to literacki chłam, a ile osób się tym zachwyca.
Spośród polskich autorów, to na świecie jest znanych może trzech, czterech. I myliłby się ten, który sądzi że są to współcześni poeci albo nobliści. W większości nasze sławy pisały po łacinie i przed kilkoma setkami lat. Ale poloniści lubią literaturę z wątkami narodowościowymi... A poloniści to lubią psy prawie na wszystkim wieszać, ale sami do pisania się nie garną.
Popatrzcie ile ekranizacji mamy Sienkiewicza a ile innych autorów polskich.
Ale nie o to chodzi. Tylko o antyamerakanizację, która stała się już niemal sloganem i modą. Niezależnie co oznacza.
 
Awatar użytkownika
BadTime
Grafik
Grafik
Posty: 235
Rejestracja: pn mar 17, 2003 11:38 am

wt cze 24, 2003 11:58 am

chodzi o to, co kultura czy tez kraj usa nam daje. w 90% to kicha, komercja, tandeta, i macdonald. wiec nie dziw sie ze antyamerykanizcja jest, mi sie sporo bardzo sporo nie podoba, ale i tak jak bym mial okazje, bym tam wyjechal :P
 
Awatar użytkownika
Furiath
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3802
Rejestracja: ndz mar 23, 2003 12:10 am

wt cze 24, 2003 1:12 pm

BadTime pisze:
chodzi o to, co kultura czy tez kraj usa nam daje. w 90% to kicha, komercja, tandeta, i macdonald. wiec nie dziw sie ze antyamerykanizcja jest, mi sie sporo bardzo sporo nie podoba, ale i tak jak bym mial okazje, bym tam wyjechal :P


Kultura USA dała nam takie perełki jak np. Highlander, Conan the Barbarian, Return of the Living Dead, Terminator, Fisher King, D. Lynch, The Lord of The Rings, Tarantino,i wiele, wiele innych rzeczy...
MacConald robi pyszne Sheiki i MacChickeny, niewątpliwie smaczniejsze od wyrobów budek hot-dogowych, gdzie sanepid zagląda raz do roku. McDonald zaczynał od niczego i tylko sobie zawdzięcza sukces. Tak samo Cola i Pepsi (które nota bene na głowę biją polskie mineralki + barwnik + cukier + konserwanty zwane orenżadami).

Komercjalizacja to jest wszędzie, bo za darmo i z pasją to robili wysoko urodzeni w XIX wieku, których majątki pozwalały na absorbowanie się tylko i wyłącznie własnym hobby. Gorzej, jeśli ktoś robi film TYLKO i wyłącznie dla pieniędzy (vide polskie kiszki o gangsterach, niemieckie pornole, czy amerykańskie hity świąteczne). Ameryka to nie jest Szatan polskich intelektualistów! Nie upodabniajcie się do Radia Maryja, które pluje na inność i jeszcze szczyci się swoją nietolerancją (a raczej ciemnotą). Są gówna amerykańskiej kinematografi - są gówna europejskiej kinematografi. Tylko że perełek Ameryka ma znacznie więcej od Europy z powodu preznego rynku, który potrafiła sobie stworzyć. Tym, którzy nie mogą się z tym pogodzić pozostaje jedynie pluć lub stworzyć społeczną tarczę ochronna w stylu: my jesteśmy lepsi, Europejczycy, bystrzy intelektualiści. A ci Amerykanie to takie głąby, które nie wiedzą nawet, gdzie leży Polska.

Ja mam gdzieś, czy coś jest komercją, czy też nie, jeżeli tylko jest dobrze zrealizowane. Horrory lat 80-tych to też była straszna komercja, nie mówiąc o filmach czarno-białych np. Draculi Murnaua. Robił to, gdyż na seanse przychodziły tłumy żądne dreszczyku i nieźle na tym zarabiał (Murnau wyjechał później USA, by tam rezyserować swe filmy).

Takoż uważam, że każdy film ma komercyjne wstawki, a ten który nie ma - jest dziełem nie dla innych, ale jedynie dla uzewnętrzniania się artysty. A kto chce podziwiać takie dzieło, niech idzie na wystawy sztuki współczesnej lub poczyta traktaty Witkacego o czystej formie. Wtedy zobaczy czy przyjemniej jest oglądac komercję, czy też smakowac "prawdziwy artyzm".

Uf.... Dwie Wieże były gorsze od Druzyny Pierścienia, gdyż nie zaskakiwały tak bardzo. W Drużynie byliśmy oszołomieni wizją i barwnością przedstawionego świata - hobbitów, nazguli, krajobrazów, krasnoludem, orkami, Morią, Balrogiem. Wszystko było nowe i zapierało dech w piersiach. W Dwóch Wieżach wiedzieliśmy czego się spodziewać, a oczekiwania mieliśmy takie same. Więc się zawiedliśmy. Dziwne, że w Drużynie nikt nie jęczał, ze z krasnala zrobili Zagłobę "Nie za brodę!"; "Mam wech lisa i wzrok jastrzębia"....Ufff, ufff... :)
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

wt cze 24, 2003 2:47 pm

Furiath pisze:
Kultura USA dała nam takie perełki jak np. Highlander, Conan the Barbarian, Return of the Living Dead, Terminator, Fisher King, D. Lynch, The Lord of The Rings, Tarantino,i wiele, wiele innych rzeczy...

Chyba każda kultura ma jakieś perełki, nawet kultura polska ;)... problem w tym, że na jeden film ambitny przypada 20 filmów płytkich, tandetnych, jednym słowem- beznadziejnych. I co gorsza to one stają się wzorami dla innych filmowców jak kręcić. To filmy dla motłochu i ich twórcy wiedzą o tym - to na motłochu zbija się pieniądze.
Ech... nawet nie wiesz, jak bardzo tęsknię do dzieł Q. Tarantino...

Aha, nie rozumiem czemu LotRa podaleś jako perełkę...

Furiath pisze:
MacConald robi pyszne Sheiki i MacChickeny, niewątpliwie smaczniejsze od wyrobów budek hot-dogowych, gdzie sanepid zagląda raz do roku. McDonald zaczynał od niczego i tylko sobie zawdzięcza sukces. Tak samo Cola i Pepsi (które nota bene na głowę biją polskie mineralki + barwnik + cukier + konserwanty zwane orenżadami).

Jadłbyś codziennie obiady w Macu, to byś się przekonał jakie do dobre. Ja miałem okazje zjeść obiad w Macu dwa razy pod rząd i stwierdziłem "Nigdy więcej!". Tuż obok osiedlowego Maca koło mnie, stoi budka z żarciem na wynos - ogromna, pyszna buła, soczysty kotlet i świeżych warzyw tyle, że aż się wysypują - sałata, ogórki, pomidory etc. I jak myślisz, gdzie wolę zjeść?
A co do napojów - nie przeczę, lubię się czasem napić odrdzewiacza (miałem gdzieś taką fotkę... puszka z napisem "Pepsi concentate" i obok znaczkiem "Corrosive, avoid contact with skin"). Ale na codzień piję mineralkę lub mleko.

Furiath pisze:
Komercjalizacja to jest wszędzie, bo za darmo i z pasją to robili wysoko urodzeni w XIX wieku, których majątki pozwalały na absorbowanie się tylko i wyłącznie własnym hobby.

Jakby bogaczy było teraz mało :)

Furiath pisze:
Gorzej, jeśli ktoś robi film TYLKO i wyłącznie dla pieniędzy (vide polskie kiszki o gangsterach, niemieckie pornole, czy amerykańskie hity świąteczne).

Nie przeczę.

Furiath pisze:
Ameryka to nie jest Szatan polskich intelektualistów! <cut! Dalej opis radia co ma ryja :))>

A czy ktoś tu tak napisal? :)

Furiath pisze:
A ci Amerykanie to takie głąby, które nie wiedzą nawet, gdzie leży Polska.

Żebyś się nie zdziwił :) Ale taka tendencja panuje też w Europie więc nie ma na to reguły... głąb zawsze będzie głąbem, niezaleznie od narodowości, wyznania czy koloru skóry.

Furiath pisze:
Ja mam gdzieś, czy coś jest komercją, czy też nie, jeżeli tylko jest dobrze zrealizowane. Horrory lat 80-tych to też była straszna komercja, nie mówiąc o filmach czarno-białych np. Draculi Murnau.

Nie znam tychże horrorów, nie mogę się wypowiedzieć.
Co do samej komercjalizacji. Jeśłi ktoś zbija fortunę na filmach, mi to nie przeszkadza. Przeszkadza natomiast to, że kręci naiwne filmy dla mas, bo przecież na masach najłatwiej zarobić. Czyż nie?

Furiath pisze:
Takoż uważam, że każdy film ma komercyjne wstawki, a ten który nie ma - jest dziełem nie dla innych, ale jedynie dla uzewnętrzniania się artysty.

Ale nachalność niektórych wstawek przerasta wręcz ludzkie pojęcie!

Furiath pisze:
Dziwne, że w Drużynie nikt nie jęczał, ze z krasnala zrobili Zagłobę "Nie za brodę!"; "Mam wech lisa i wzrok jastrzębia"....Ufff, ufff... :)


JA jęczałem :) Ale po TTT chciałem się zastrzelić :/

Słuchaj Furiath, jak ja widzę kolejny amerykański film, który jest maksymalnie poprawny politycznie (Bohaterami są :mężczyzna, kobieta, i przeważnie murzyn lub azjatka), przesiąknięty stereotypami (główny bohater to podrywacz w stylu Bonda, do tego jego rozsądna partnerka, jakiś jajogłowy i obowiązkowo "nadworny błazen") o wyjątkowo naiwnej fabule (XXX porwali / zajęli XXX żeby wymusić uwolnienie XXX) której niemal w całości można przewidzieć, to aż mnie mdli.

Powiedz mi, dlaczego z Gimliego zrobili pośmiewisko? Czemu Glorfindela zamienili na Arvenę? Po co rozbudowany wątek miłosny? Po co wyjątkowo tandetne sceny typu szarżującego Gandalfa, Aragorna, który jest kolejną "zmartwychwstałą postacią", po co efekty w stylu Legolas-sk8em?
Jeszcze pierwsza część nie była tak tym wypchana, ale tutaj staje się to nie do zniesienia. To wszystko jest robione pod publikę, nie skłamię jeśli powiem, że pod amerykańską, bo przecież amerykanów jest chyba więcej, niż europejczyków. Pod ten motłoch, który pewnie wcześniej nie słyszał o Tolkienie. A teraz popatrz - w Polsce wielu ludzi obejżało film, kupiło trylogię (w tłumaczeniu Łoźińskiego najpewniej...) i uważa się za wielkich znawców Tolkiena...
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

wt cze 24, 2003 3:52 pm

Gerard Heime pisze:
Powiedz mi, dlaczego z Gimliego zrobili pośmiewisko? Czemu Glorfindela zamienili na Arvenę? Po co rozbudowany wątek miłosny? Po co wyjątkowo tandetne sceny typu szarżującego Gandalfa, Aragorna, który jest kolejną "zmartwychwstałą postacią", po co efekty w stylu Legolas-sk8em?


Po to, ze jezeli czytales juz Tolkiena, to nie potrzebujesz przerabiac drugi raz dokladnie tego samego, a jezeli nie, to lepiej jest spojrzec na to z przymruzeniem oka, z lekkoscia. Bo film na podstawie nigdy nie jest wiernym odwzorowaniem ksiazki, on jest tylko na podstawie. To tak jak z tlumaczeniem, piekne nie jest wierne, wierne nie jest piekne. Ja sie ciesze, ze tworcy nie podeszli do tematu z smiertelna powaga, a teksty "nie za brode" i "nie mow elfowi" w moim srodkowisku juz przeszly do kanonu, a to znaczy, ze film dal nam cos wiecej niz tylko przelozenie ksiazki na obraz.

Gerard Heime pisze:
Pod ten motłoch, który pewnie wcześniej nie słyszał o Tolkienie.


A wiesz, ciekawe, bo wydaje mi sie, ze ilosc wielbicieli Tolkiena w Europie i Ameryce jest podobna...


Coz, jak na razie w tej dyskusji pelne popracie dla Furiatha. Antyamerykanizja jest juz tak w modzie, ze nikt nie zastanawia sie dlaczego...
 
Awatar użytkownika
BadTime
Grafik
Grafik
Posty: 235
Rejestracja: pn mar 17, 2003 11:38 am

wt cze 24, 2003 5:34 pm

Oczywiscie. dlatego napisalem ze bardzo wiele, a nie wszystko 8). jest wiele perelek i dobrze. mcdonald, ja tam qpuje tylko lody badz shake'a, resza hehe byl taki film "upadek" z Douglasem (polecam) - jestem podobnego zdania co bohater ww filmu. co do komercjalizacji owszem, ale tam skala jest wieksza i komercja wieksza :), ale tak na powaznie, np.: filmy Viduqe badz Braterstwo wilkow - filmy z nowym trendem holliwoodzkim a mimo ze to kino europejskie pozbawione holliwoodzkich wpadek. ponadto znam bardzo malo przypadkow hmm oni mowia "smart" amerykanow. w wiekszosci to zwykle buraki z wypranymi przez rzad mozgami. no niestety.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

wt cze 24, 2003 5:38 pm

Joseppe pisze:
A wiesz, ciekawe, bo wydaje mi sie, ze ilosc wielbicieli Tolkiena w Europie i Ameryce jest podobna...

To nie ma dla mnie większego znaczenia. Chodzi mi o zjawisko "obejżałem film, kupiłem ksiązkę i jestem wielki znawca Tolkiena!". Pozatym, ja nie stawiam znaku równości pomiedzy motłochem a amerykanami. Szczerze mówiąc nie interesuje mnie, czy te filmy trafiaja do kin w Europie czy w Stanach. Ważne, ze ktoś je produkuje. A kto? Stany Zjednoczone mają przemysł filmowy z którym Eurpoejska kinematografia nie moze się równać, a największy ośrodek filmowy znajduje się w Hollywood. Dalej - AFAIK gros produkcji (w tym filmowej) skierowane jest na rynek krajowy, pod tym katem przeprowadzane są sondarze i badania rynku. Tak więc oczywiste jest, czemu te zarzuty skierowane są przeciwko Ameryce (która notabene jest symbolem komercjalizacji życia i pogoni za pieniadzem) a nie np. Francji czy W. Brytanii. Gdyby sytuacja wyglądała odwrotnie, mówilibyśmy pewnie o angliycyzacji, gallicyzacji, czy... cholera wie czym (media napewno ukuły by jakiś termin...).

To tak jak z tlumaczeniem, piekne nie jest wierne, wierne nie jest piekne.

Tylko według mnie TTT ani zbyt piękny, ani wierny nie jest. Jest natomiast masa innych ekranizacji ksiązek, niekoniecznie trzymających się wiernie oryginału które są dobre i nie przejawiają obiawów, o jakich napisałem w poprzednim poście.

(...) a teksty "nie za brode" i "nie mow elfowi" w moim srodkowisku juz przeszly do kanonu, (...)

A w moim środowisku - nie. Bo i o czym tu pamiętać- o farsie jaką zrobiono z genialnej powieści? I która grupa być tym wyznacznikiem sukcesu - moi czy twoi znajomi?

Aha, ja jak chcę się pośmiać i podejśc do czegoś na luzie oglądam np. horrory pokroju "Martwicy mózgu" - tego samego reżysera. Natomiast trudno oczekiwać, by ktoś spodziewajacy się High (czy tez Heroic) Fantasy przyjął te komediowe podejście z uśmiechem.

BadTime pisze:
(...) hehe byl taki film "upadek" z Douglasem (polecam) - jestem podobnego zdania co bohater ww filmu.


A potem się dziwią jak ktoś wysadza budynek fedealny... ech... idę czytać Terrorist Handbook :)
 
Awatar użytkownika
Furiath
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3802
Rejestracja: ndz mar 23, 2003 12:10 am

wt cze 24, 2003 5:56 pm

BadTime pisze:
hehe byl taki film "upadek" z Douglasem (polecam) -


Istotnie, rewelacyjny film!

w wiekszosci to zwykle buraki z wypranymi przez rzad mozgami. no niestety.

Myślisz, że my jesteśmy lepsi? Nie widziałes mojego osiedla.

Tak w szczegółach to się z Tobą zgadzam, ale ogólna koncepcja antyamerykanizacji jest do bani :razz:

BTW, to ja jestem fanem pepsi i uwielbiam żarło w McDonaldzie (jak mam nadwyżki kasy to tam jadam). Masz rację, że Arwenę i wątek miłosny wrzucono dla komercji - by więcej osób poszło na ten film. Ale neguję komercja = amerykanizacja.

Nie jestem purystą adaptacji filmowych - że wszystko musi być idealnie jak w knidze. TO po cholerę ta adaptacja! Zgadzam się tutaj z Joseppe w zupełności. Filmu i ksiązki nie można porównywac, bo są to zupełnie dwie inne kategorie. Dlaczego nie jęczysz na zbroje elfickie, ormamenty na pancerzu Gimlasa i Legolasa czy Balroga, który w filmie przypomina wielkiego demona rodem z AD&D (poczytajcie w rozdziale o Morii jak wyglądał Balrog i co trzymał w ręce - w Trylogii, nie w Silimarilionie!). Przecież Tolkien nic takiego nie napisał! To wizja reżysera.
Ale wy czepiacie się i wkurzacie na rezysera na te elementy, które Wam się nie spodobały, pomijając zupełnie te elementy, które zapierały dech w piersi. Reżyserowi wolno przedstawić swoją wizję, jak chce.
Ja tam się cieszę, że mnóstwo "motłochu i buraków" obejrzało ten film, gdyż teraz jak mam idę przez miasto z Tolkienem nikt nie patrzy na mnie jak na zinfantylizowanego dzieciucha, bo ludzie przynajmniej wiedzą już co to jest i że wielkim pisarzem ten Tolkien był. A to, czy uważają się na ekspertów już zupełnie mnie nie obchodzi. W dyskusji i tak takiego zagniesz, jesli tak bardzo Ci on przeszkadza.
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

wt cze 24, 2003 6:16 pm

I znowu Furiath powiedzial co powinno byc powiedziane (kurcze, jak ja nie lubie sie z kims zgadzac :razz: ), ale jeszcze pare niescislosci.

Gerard Heime pisze:
Chodzi mi o zjawisko "obejżałem film, kupiłem ksiązkę i jestem wielki znawca Tolkiena!".


Najpierw przepraszam za złośliwość, ale nie mogę sie powstrzymać.
[zlosliwosc] A mnie o zjawisko obejrzalem ksiazke o ortografii i juz uwazam, ze moge pisac [/zlosliwosc]
A wracajac do tematu. A czego jeszcze wymagasz od tych ludzi. Czy kazdy ma pisac magisterke z Tolkiena? Co Ty takiego wiecej zrobiles, ze mowisz z taka pogarda o tych ludziach. Czy tylko dlatego, ze nie potrafia tlumaczyc runow albo nie chcialo im sie przebrnac przez Silmarilion to sa oni gorszymi fanami od Ciebie?

Gerard Heime pisze:
Tylko według mnie TTT ani zbyt piękny, ani wierny nie jest.


De gustibus...

Gerard Heime pisze:
A w moim środowisku - nie. Bo i o czym tu pamiętać- o farsie jaką zrobiono z genialnej powieści? I która grupa być tym wyznacznikiem sukcesu - moi czy twoi znajomi?


Nie zrobiono z niej farsy (http://wiem.onet.pl/wiem/01cd6c.html). Wprowadzono kilka elementow humorystycznych tam, gdzie w pierwowzorze ich nie bylo, co pozwolilo jednoczesnie cieszyc oko epika bitwa, ale tez dla osob wrazliwszych nie angazowac sie w to tak mocno. Pokazywalo, ze postacie nie sa plaskie i jednowymiarowe i nawet w chwilach tragicznych zachowuja hart ducha i poczucie humoru.


ps "Upadek" rzadzi! :)
pps McDonalds sucks, ale czasami potrzeba mi czegos na szybko :)
ppps Nowe kino brytyjskie i niemieckie jest sto razy lepsze od przecietnego produktu z wytworni marzen, ale policzmy wszystkie dobre niemieckie filmy czy wszystkie dobre angielskie i wszystkie dobre amerykanskie i zaprawde nie wiem kto bedzie mial ich wiecej. Uwazajmy wiec z sadami.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

wt cze 24, 2003 7:03 pm

Joseppe pisze:
Najpierw przepraszam za złośliwość, ale nie mogę sie powstrzymać.

Dobra Miodek, nie ukrywaj się pod tą ksywką, przyznaj się, to ty! :razz: ;)

Joseppe pisze:
A wracajac do tematu. A czego jeszcze wymagasz od tych ludzi. Czy kazdy ma pisac magisterke z Tolkiena? Co Ty takiego wiecej zrobiles, ze mowisz z taka pogarda o tych ludziach. Czy tylko dlatego, ze nie potrafia tlumaczyc runow albo nie chcialo im sie przebrnac przez Silmarilion to sa oni gorszymi fanami od Ciebie?


Źle mnie zrozumiałeś. Po pierwsze, nie uważam się za znawcę Tolkiena. Nawet nie chciało mi się czytać Silmarilionu, podziwiam ludzi którzy przez to przebrnęli - po angielsku :shock:. Ale również denerwują mnie ludzie, którzy robią z Tolkiena sensację. Poszedł taki X na film, potem przeczytał książkę i się tym chwali. Po co? Czy czytanie Tolkiena jest czymś aż tak nobilitującym? Czy pomyślał tenże 'fan' o ludziach którzy o tym pisali magisterkę, potrafią runy tłumaczyć? Którzy poświęcają cały swój czas i pieniądze na swoje dziwne hobby? Oni nie obnoszą się z tym, jakby byli równi Valarom conajmniej. A niestety ci fałszywi fani czesto tak właśnie robią. Takie zdanie słyszę coraz częsciej wśród znajomych fanów mistrza i sam coraz czesciej widuję przejawy tego syndromu...

Cóż, po prostu wraz z pojawieniem się filmu powstała moda na Tolkiena... Tak samo jak było np. z Matrixem. Tolkien na koszulkach, kubkach, wyrobach papierniczych... parafrazując znany kawał: "aż boję się konserwy otworzyć..."

Joseppe pisze:
Nie zrobiono z niej farsy <cut!>


Pozwól ze cię zacytuję:
Joseppe pisze:
De gustibus...

Więc ta dyskusja nie ma sensu. Jak dla mnie - EOT


Joseppe pisze:
"Upadek" rzadzi! :) (...) McDonalds sucks, ale czasami potrzeba mi czegos na szybko :)

No, w jednym się zgadzamy :D

Zgadzam się też z Furiathem... szczególnie w kwestii tych polskich buraków :/
ale nie rozumiem dlaczego miały by mi przeszkadzać elfie zbroje, bądź ornamenty na pancerzach Gimliego i Legolasa... te akurat mi sie podobały :)
 
Awatar użytkownika
Joseppe
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2393
Rejestracja: śr maja 21, 2003 5:47 pm

wt cze 24, 2003 7:55 pm

Gerard Heime pisze:
Ale również denerwują mnie ludzie, którzy robią z Tolkiena sensację [...]


Aha! Czyli chodzi o to, ze Twoje elitarne zainteresowanie ginie teraz przytloczone pop-kulturowym i komercyjnym podejsciem oraz porownywaniem Tolkiena do Harrego Garncarza, bo komus sie przypomnialo, ze w obu jest magia. To mow od razu, bo tez to mam, tylko nie mieszaj do tego Ameryki :razz:

Gerard Heime pisze:
Joseppe pisze:
De gustibus...

Więc ta dyskusja nie ma sensu. Jak dla mnie - EOT


Tak, ale farsa to to nie jest. Moze dla Ciebie przesadzili z elementami przesmiewczymi i humorystycznymi, ale zeby od razu nazywac to farsa? Poza tym poki nie klniemy i nie mowimy czyje karate jest lepsze dyskusja ma sens :)

Gerard Heime pisze:
elfie zbroje, bądź ornamenty na pancerzach Gimliego i Legolasa... te akurat mi sie podobały


Czyli nie tylko w jednym sie zgadzamy :)

Pozdrawiam Joseppe
...
...
bzzz...
system error.
nick = Jos.. bzzz.. = Miodek!
- Kurcze, nakryli mnie, musze konczyc!
Reboot!
...
 
Awatar użytkownika
Furiath
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3802
Rejestracja: ndz mar 23, 2003 12:10 am

wt cze 24, 2003 8:35 pm

Stworzyliśmy dyskusję na miare nowego wątku... Może wrócimy do tematu?
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

wt cze 24, 2003 8:51 pm

Joseppe pisze:
Aha! Czyli chodzi o to, ze Twoje elitarne zainteresowanie ginie teraz przytloczone pop-kulturowym i komercyjnym podejsciem oraz porownywaniem Tolkiena do Harrego Garncarza, bo komus sie przypomnialo, ze w obu jest magia. To mów od razu, bo tez to mam, tylko nie mieszaj do tego Ameryki :razz:

Odczep się od Harrego Pottera, on jest fajny :D I moje zainteresowanie nie jest elitarne, bo raz, ja się Tolkienem nie interesuję, dwa, jak już pisałem nie jest to nic wyjątkowego... równie dobrze mogę ci powiedzieć jak zrobić we własnym domu bombę wodorową i to też nie będzie nic wyjątkowego :D

A tak na serio dalsza rozmowa nie ma sensu, zeszliśmy całkowicie z tematu :)

A ze w temacie nie mam już nic do powiedzenia... cóż, pozostaje znaleźć sobie inny temat do kłó... do kulturalnej dyskusji w innym wątku :)
 
Lucas Draco
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 80
Rejestracja: pt maja 23, 2003 4:19 pm

ndz cze 29, 2003 7:57 pm

Zgadzam się z przedmówcą. Przejdźmy od słów do czynów.

PS. rock jako dzieło USA? Chyba wspólnie z GB bo Led Zeppelin, Jethro Tull itp. A i tak to wszystko zaczęło się od blusa i niewolników sprowadzonych przez Europejczyków do przyszłej zbuntowanej kolonii zwanej USA.
 
Awatar użytkownika
Gerard Heime
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3299
Rejestracja: czw mar 20, 2003 9:02 am

ndz cze 29, 2003 8:40 pm

A i tak to wszystko zaczęło się od blusa i niewolników sprowadzonych przez Europejczyków do przyszłej zbuntowanej kolonii zwanej USA.


Powiem więcej - nawet my Europejczycy wywodzimy się z Afryki (patrz szkielet Lucy, najstarszego znalezionego australopiteka). Więc po co ta dyskusja? :D
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 8

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości