wt mar 27, 2007 12:25 am
Powiem tak, są różne postaci... wśród nich fanatycy oddani w pełni swojej ideii, którzy często kompletnie są przez nią zaślepieni, z drugiej strony zdarza się postać która nie rozlewa krwii.
Co do moich doświadczeń, gram w młotka od około dekady i nie pamiętam wszystkich swoich postaci (mimo, że głównie mistrzuje i mało grywam od dobrych kilku lat) ale ostatnie 3 postaci pamiętam dokładnie. Napewno nie są do określenia jako dobre - złe.
1)To Elf- banita, syn dwójki bohaterów z minionych kilku dekad.. również wygnanych lata temu, którego rodzice zostali zabici przez Wodza zwierzoludzi, a całe jego życie w jednym momencie zminiło sie w tropienie zbrodniaża, nie było nic wazniejszego niż odnaleść go, zmieniało sie coraz bardziej w obsesje, z czasem zahaczył o wystepek by zdobywac fundusze na podróż, potem zmieniał sie w coraz baridzje bezduszna maszyne do zabijania, intelignetną, ale bez skupułów. Jego obsesja zmieniła go na tyle, że nawet przy zwykłych zniewagach i najmnijeszych przeszkodach na wszystko reagował jednym precyzyjnym strzałem z ukrycia. Mimo to, nie mógł przezyc niesprawiedliwości społecznej i braku majatków u ubogich ludzi. Nawet nie zmieniła go śmierć zbrodniarza, z resztą z czasem pozostawił na swojej drodze wiecej niewinnych ciał, niż tez zwierzoczłek. Zapewne bardzo sie nie różnili, mimo ze jeden zabijał w imie swego Boga, drugi w imie Sprawiedliwości.
2)To krótki epizod, stary, emerytowany łotrzyk "na emeryturze", ciagle sprawny i poproszony o "osatnią" pracę, majaca zapewnic mu emeryture do konca zycia, ale wpada, popada w długi i musi sie jakos wykaraskać. Nie zabił nigdy człowieka, ale pracował dla wystepku przez całe zycie, mase ludzi oddał strażom, wrabiajac ich w swoją robote, samemu czerpiąc łupy, wielu ogłuszonych pozostawiał w uliczkach miast, bez sakiewek, ograbiał szlachte i kupców, a jak nie miał leprzego celu, zadowolał go ostatni pens wiesniaka. Też nie miał sumienia, nie obchodził go los wiesniaka.
3)Trzecia postać to dosć świeża postać, przygoda odbywałą sie w Bretoni, zaś sam on, to podróżnik, Estalijczyk, mieniący sie "przyrodnikiem" oraz "poszukiwaczem wszelkiej wiedzy", podrózował za młodu(i to obejmował pierwszy człon kampanii) ze swym przyjacielem z Magritty po północnych księstwach Bretonii by badać śwait i przyrode, natrafiał na kulty Chaosu i nie bał si przechowywac i uczyć nawet zakazanej wiedzy, nie zabił by za wiedze(człowieka, ale mutant nie stanowił dla niego problemu moralnego), ale nie miał oporów przed poddaniem na ryzyko całej wyprawy by tylko zbadać dokładnie zabitego dzika z Artua. Był to istny odkrywca wszelkich nowości... i gdyby dane mi było kontynuować tą postac zapewne mógłby stać sie wielkim autorytetem w wielu dziedzinach nauki na Uniwerytecie w Magrittcie.
Tymi 3 jakże różnymi postaciami chciałem udowodnić, ze cała czarna lub cała biała postać, nie moze istnieć i nie powinna, jesli bynajmnije ma stanowic jakis logiczny portret charakterologiczny i nie mozna jej bezpośrednio ocenic czy jest dobra czy zła.
Bo któż jest dobry lub zły... szlachetny elf... mściciel i morderca, łotrzyk walczacy z prawem i bez zachamowań zdobywający korzysci materialne... ale nigdy nikogo nie zabił czy naukowiec, który w swej obsesji pogubił wszystko, łącznie z wartością życia innych... mimo że brnie ku dobremu celowi.