wt maja 30, 2006 8:46 pm
Na razie przeczytałem rozdział pierwszy.
„…Kolejne uderzenie młota o kawałek metalu przeszyło ciszę nocy, kolejna iskra lecąca z dogasającego już paleniska rozświetliła mrok pomieszczenia, rozpoczynając kolejny dzień jednego z wielu kowali w Waterdeep…”
Z powodzeniem możesz przedzielić te ładne zdania kropkami.
„…W prawdzie zamówienie zostało złożone już pół roku temu, ale on miał ostatnio strasznie dużo zajęć i zaczął pracę dopiero w zeszłym tygodniu, teraz jednak mógł mieć spokój, wszystko było już gotowe…”
Te zdania są zdecydowanie za długie.
„…niósł w jego stronę pozłacaną statuetkę w jego ulubionym kształcie…”
Przecinek, a lepiej zastąpić drugie „jego”
„…w jego ulubionym kształcie. Kształcie kufla…”
Po pierwsze jak zaczynasz zdanie po określeniu jego ulubionego koloru, to podaj w jakim, lub nie przeskakuj w inny opis. Po drugie jak już coś „W kształcie…”
„…Ubierając się w odświętne ciuchy, jeżeli można tak nazwać przeszywaną pozłacanymi nićmi, lekko podartą na ramieniu zbroję skórzaną, spodnie z brunatnej wełny i gruby, krasnoludzki pas z metalowymi ćwiekami, rozmyślał
o najbliższych dniach…”
Takich zdań jest masa. Są bardzo ładne. Ale na bogów więcej kropek. Te „ciuchy” jakoś tak nie przemawiają do mnie.
„…Już nawet kilka razy spakowany do drogi, brał swego kuca z zamiarem wyruszenia w drogę…”
Pierwsza część zdania mówi że do drogi, po co pisać coś dwa razy?
„…Lubił chłopaka i miał zamiar oduczyć go tego paskudnego zajęcia…”
Lepiej „nawyku”
„…kopalnie złóż mithrilu - metalu, który skłonił obcych do ataku…”
Może skusił?
„…Olaff był tam wtedy pierwszy i ostatni raz, gdyż tylko dojrzałe krasnoludy miały tam prawo wstępu, a on w dzień swych 40 urodzin musiał opuścić ojczyznę… „
Nie za dobrze z „tam” i w ogóle ładuj częściej kropki.
„…Zamrugał kilka razy by przestawić swe oczy…”
Brzydko to brzmi. Robocop?
„…Nie zwalniając kroku uśmiechnięty krasnolud ruszył dalej…”
Uśmiechnięty krasnolud, nie zwalniając kroku ruszył dalej
„…Niziołek machał wokół siebie rękami jakby odganiał muchy, lub próbował dostarczyć sobie trochę powietrza…”
Jakby chciał odgonić…, druga część zdania brzydka.
„…Budynek tawerny…”
Zdanie wcześniej jest słowo tawerna, chwile potem również. Trochę się to gryzie.
A potem to już co chwila tawerna tawernę pogania.
„…Strażników miejskich było tu jak na lekarstwo, a jak się któryś zjawił, co robił tylko gdy musiał, przemykał z cienia w cień w obawie o własne życie…”
To „co robił tylko gdy musiał” trąci; albo daj to w nawiasach, albo zmień.
„…Budynek, do którego podążał Olaff, wciąż śledzony przez młodego niziołka, był dwupiętrowy, zbudowany…”
Budynek, do którego podążał wciąż śledzony Olaff…
„…Mimo, że takie tawerniane walki zdarzały się dość często, szynkarze nie robili nic by im przeciwdziałać…”
Nie ma słowa „tawerniane” i nie twórz go, bo nie wygląda ładnie.
„…Chociaż naprawy kosztowały ich trochę grosza, tacy awanturnicy przysparzali rzesze klientów, którzy podziwiając walki pili na umór…”
Chociaż naprawy kosztowały ich trochę grosza, to tacy awanturnicy przysparzali rzesze klientów. Ci podziwiając walki pili na umór
„…Koszty naprawy zwracały się, a tawerny jeszcze na tym zyskiwały…”
Jeszcze zyskiwały? Jak? Toć awanturników oglądali klienci, ci płacili – fakt – za to były remonty. Myślę, że można zrezygnować z drugiej części zdania.
Świetne opisy i kapitalne dialogi. Za dużo zaimków wskazujących. Ten, go, ów ect. Jak tekst ma lśnić to trzeba to zmienić. No i na koniec rzeknę, że to naprawdę dobre. Ba, bardzo dobre. Musisz pisać!
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony sob paź 30, 2010 2:50 pm przez
Klebern, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: