Witam
Oto kolejny epizod naszej wyprawy po Bissel. Mam nadzieję, że też spotka się z takim przyjęciem jak poprzednie. Co zaś się tyczy samej gry chciałbym na wstępie podać kilka zasad, bowiem są wśród nas „nowi”.
Na początku posta piszemy Imię postaci. Wytłuszczone. Myśli postaci piszemy kusywą z tym że najlepiej w cudzysłowiu lub z zaznaczeniem że postać myśli. Wypowiedzi kursywą. W postach proszę o opisywanie nie tylko myśli i czynów ale również działań. Co do postowania: proszę co najmniej o jednego posta dziennie. O ewentualnych wyjazdach proszę o informowanie mnie w stworzonym do tego temacie w „Komentarzach”. Z doświadczenia zaznaczę, że postacie o których gracze „zapomnieli” na dni kilka giną! Z nieznanych mi przyczyn! Jako, że jest nas sporo dodam jeszcze, że jeżeli nieszczęśliwie komuś się zejdzie to niestety nie dołączy do nas raczej przed kolejną sesją. A ta powinna potrwać...
Grają:
Blaise, Tormund, Laucian, Firi, Mortibal, Touen, Kriss, Olaf, Daine i Wern I JOSEPH, RZECZ JASNA
Pozdrawiam i życzę miłej zabawy. B.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
<span style='color:red'>Epizod 3: Spisek </span>
Dworek, do którego was zaproszono, położony był na odludziu, daleko od wszelkich traktów przemierzanych przez ludzi. O tej porze roku nikt też nie przemierzał traktów. Przynajmniej nie często. Zima nadeszła szybko, lecz nie było to nic nadmiernie dziwnego w górach. Ciężkie chmury sypały białym puchem pokrywając całą, niegdyś zieloną okolicę. W każdej chwili spodziewano się zamieci i ten fakt powodował, że mieszkańcy okolicznych farm, jeśli tacy ostali się po ostatnich wojnach, siedzieli zakutani w futra opodal zapiecków. Tylko szaleńcy opuszczali w takich chwilach ciepłe schronienie. Szaleńcy i wy, lecz to w zasadzie wychodziło na jedno…
Dworek otoczony był palisadą co nie dziwiło z racji na ustronność jego położenia. Dziwiło to, że czekały na was otwarte wrota i służba, która bez zbędnych ceregieli odbierała od was mokre odzienie i prowadziła do dużej izby oświetlonej migotliwym płomieniem dawanym przez pochodnie. Wystrój komnaty był nader skromny co mocno dziwiło zważywszy na przepych na wielkim stole. Było tam i pieczyste i dziczyzna, wszelkiego rodzaju sery, owoce począwszy od zwykłych jabłek a skończywszy na takich których nawet nazw nie znaliście. I dzbany wina, piwa a nawet gorzałki. Czego dusza zapragnie.
Był również gospodarz. – Kruger Herimon II – jak się przedstawił każdemu z was wskazując jednocześnie odpowiednie miejsce przy stole. Nie mówił nic więcej i czekał nie pomny na pytania zadawane od czasu do czasu. Siedział prosto, choć wiek już mu skronie siwizną osrebrzył. Odziany był w modne ostatnio wamsy zdobione srebrną nicią dodającą mu powagi i jakiegoś takiego smutku. Smutnymi zdawało by się czarnymi oczyma przewiercał każdego z was na wskroś jakby oczekując odpowiedzi na nie zadane jeszcze pytania. Czekał.
Kiedy zebraliście się wszyscy powstał i delikatnym stukaniem w cynowy talerz widelcem zwrócił waszą uwagę i ściszył gwar głosów. Poczekał na ciszę i dopiero wówczas przemówił suchym i świszczącym głosem człeka chorego na płuca.
- Witam was wszystkich moi drodzy i cieszę się, że przybyliście w komplecie. – skłonił się każdemu z was jakbyście mu uczynili osobistą przyjemność – Wiem, że trud podróży mógł was zmóc, lecz wiem również, że jesteście tu dla tego, że uznałem was za takich co są w stanie znieść i większe trudy. Powiem krótko, bo nie lubię się rozwodzić, o co chodzi i czemu was tu sprowadziłem. Wysłuchajcie proszę w spokoju i skupieniu. Nie lubię się powtarzać – w jego głosie jakby zabrzmiała twardsza nuta – Jestem kupcem z Gniewu i od lat reprezentuję interesy kilku rodzin rycerskich, które nie chcą obnosić się ze swoimi kupieckimi talentami, co zresztą nie dziwi w dzisiejszych czasach. Jeden z moich pryncypałów ma niecodzienną prośbę, lecz nie mnie ją oceniać skoro płaci mi i to dobrze za ich spełnianie. Otóż w górach jest pewna twierdza, gdzie w czasie wojny pochowano bliskiego krewnego mego pryncypała. Miał nieszczęście walczyć po stronie, która niestety przegrała co zaowocowało jego przedwczesną śmiercią. Co gorsza jego ciało zostało pochowane w grobowcach tamtejszej twierdzy i teraz musi znosić dodatkowo nieszczęście tułaczki z dala od ciał przodków. Najgorszym zaś jest to, że krewny mego pryncypała, został po wojnie wyjęty spod prawa i nie sposób teraz uczciwie poprosić o jego zwłoki obecnego pana tej twierdzy. Pozostało wykradzenie tych zwłok wraz z sarkofagiem, sarkofagiem którym go pochowano i przewiezienie ich skrycie tak by można było je wydać memu Panu. Mój pryncypał zlecił to mnie. Ja zaś wam. O ile nie stchórzycie. – popatrzył na was przenikliwie po czym kontynuował zduszając pytania nie znoszącym sprzeciwu głosem – Wybrałem was spośród najlepszych o jakich słyszałem. Wierzę że możecie tego dokonać. Ze swej strony zapewnię wam niemal wszystko co na tej wyprawie niezbędne w zamian prosząc jedynie o dyskrecję. Nikt bowiem nie chciałby by ktoś usłyszał o zamiarach mego Pana. I nikt nie usłyszy, poza tym gronem. – dodał grobowo – Sarkofag z ciałem, by się nie rozłożyło po drodze, trzeba dowieźć do pierwszych roztopów. Tutaj najlepiej, choć pomyślałem jeszcze o innym miejscu, zajeździe „Sokolisko” na szlaku z Gniewu do Młota Ainoru. W obu tych miejscach ktoś będzie czekał na was by odebrać tę niezwykłą przesyłkę. Nagrodą zaś za pomyślne ukończenie tego zadania będzie tysiąc lwów furyondzkich do podziału pomiędzy tych co przeżyją, bo nie czarujmy się nie każdy musi dotrzeć z powrotem. Trasa daleka i niebezpieczna. Są wśród was wojowie tędzy, są znający las, są władający misterną sztuką magii i nawet tacy, co człeka tropią niczym zwierzynę. Jest też rycerz – tu skłonił się siedzącemu za stołem człekowi idealnej wręcz postury i nienagannych zdawało by się manier - który udziałem swoim doda chwały tej wyprawie. Przyświęca jej szczytny cel, pochowania zmarłego pośród bliskich. Teraz trzeba szlachetnych serc by cel ten w czyn wprowadzić. Liczę że to wam w piersiach biją takie serca. Teraz pytajcie a ja w miarę swoich sił odpowiem.
Skończył i siadł wielce zmęczony tą długą wypowiedzią. Czekał na pytania. Znał odpowiedź na każde z możliwych do zadania. Nie wiedział tylko czy na każde odpowie.
Teraz proszę by każdy piszący posta opisał na wstępie w poście swoją postać. Najlepiej stosując techniki narracyjne. Zapraszam i życzę miłej zabawy.