wt paź 09, 2007 12:54 am
"Zamieć" Neala Stephensona.
Największą wadą tej powieści jest to, że nie ma w niej nikogo o nazwisku Shaftoe.
Ok, żartowałem ;] Trochę szkoda, że nie jest to jej największa wada.
"Zamieć" to cyberpunkowa powieść, łącząca motywy hakerskie z sumeryjską mitologią. Fabuła osadzona w świecie, w którym koleje losu potoczyły się nieco innymi torami: zrujnowana Ameryka została podzielona między potężne organizacje, ludzie przesiadują w wirtualnym świecie, Metawersie, a rozwożenie pizzy staje się nadzwyczaj wymagającą pracą. Autor ciekawie opisuje profesję kuriera, jeżdżącego na upgreadowanej deskorolce i podczepiającego się do jadących samochodów za pomocą magnetycznego harpuna. Za to pizza i cały ambaras z jej dowożeniem jest dla mnie niezrozumiały i pozbawiony sensu. Niestety, nie jest to jedyna rzecz, która mi się w "Zamieci" nie podoba. Kilka razy złapałem się na tym, że nie rozumiem, dlaczego bohater zachował się w dany sposób. Fabuła rozwija się ciekawie, ale kosztem wiarygodności.
Najciekawsze dla mnie były fragmenty "naukowe", poświęcone Sumerowi, neurolingwistyce i uniwersalny wirusom. Szkoda, że autor nie zagłebił się bardziej w temat. Miałem wrażenie, że ledwo dotarłem z bohaterami do pierwszego dna zagadki, a już powieść się skończyła. Niestety, nie jest to długaśny "Cryptonomicon". W porównaniu z nim "Zamieć" niestety wypada średnio. Zestarzała się (byłoby dziwne, gdyby się nie zestarzała, została w końcu napisana dekadę wcześniej), bohaterowie wydają się mniej ludzcy, a bardziej komiksowi. Choć nie wiem, czy mam tę komiksowość traktować jako wpadkę, czy jako przyjęte przy pisaniu powieści założenie. Stephenson ma tendencję do tworzenia mocno przerysowanych bohaterów, ale czy pół Murzyn, pół Azjata, błyskotliwy haker, wytrawny szermierz biegający z nieodłącznymi, zabytkowymi mieczami samurajskimi w jednej osobie to nie przesada? Ja ostatecznie zaakceptowalem superbohaterów powieści i dobrze się bawiłem, czytając ją.
W Biblionetce "Zamieć" oceniłem na 4, "Cryptonomicon" mam oceniony na 5. Przez chwilę zastanawiałem się, czy by nie podwyższyć obu ocen o jeden, ale chyba tak jest lepiej.