wt sty 15, 2008 8:48 pm
Nie łapię problemu.
Kiedy grałem w komputerówki, zawsze wybierałem paladynów, by to nimi przemierzać Wybrzeże Mieczy, Neverwinter i Dolinę Lodowego Wichru (nie jestem pewien, jak to się tłumaczy...) Wiadomo, że paladyn jako jedna z niewielu postaci może się wycofać z bitwy (paladyn? Wstyd!), nałożyć łapy, lekkie leczenie i wrócić na pierwszą linię, by kapłan leczył w tym czasie resztę.
Wiadomo, że biegał z Karasomirem +5/+6 i wtedy bywał silny, o ile nie walczyło się z neutralnymi postaciami. Wtedy kicha.
No i jak trzeba było rozbroić jakąś pułapkę a grało się trzema postaciami, to rzucało mu się błogosławieństwo, klepało po ramieniu i posyłało na przód.
No i ma świetne możliwości fabularne, jeżeli ktoś lubi tego typu rzeczy. Ja tak.
Ale jeżeli nie trzeba namówić do pomocy córki młynarza, rzucić odpędzania truposzy lub posłużyć jako tarcza na czary wrogów, to w sumie on zawsze słaby strasznie był.
Przecież przy nagromadzeniu atutów, które ma wojownik, albo furii barbarzyńcy, żaden paladyn się nie uchowa. Chyba, że powergamerowcy znają jakieś magiczne sposoby.
Kiedyś w pbfie przywołałem propozycję, by wykorzystać "przywołanie rumaka" dwa metry nad przeciwnikiem. Ale ile razy można mieć takiego fuksa? (zdumiony konik dopiero po kilku chwilach zorientował się, że powinien raczej zejść ze spłaszczonego demona)
Paladyn ma sporo zalet, ale każda klasa je dobrze rekompensuje. Jest to profesja dobrze wyważona na tle pozostałych, a w starciu 1vs1 musiałby mieć ogromnego farta, by poradzić sobie z wojownikiem, barbem, a może nawet mnichem (tutaj mogłem przesadzić).
Większym problemem wydaje mi się odgrywanie tej klasy, pozostanie wiernym zasadom i tego typu nudadztwa fabularne, o których pisze się tysiące poradników. Bo jeżeli ktoś będzie paladyniasa powergamił, to wyjdzie mu słabsza wersja wojaka... i niewiele ponad to.