...poskromić.
Zdarza się wam, że gracze z największego horroru robią świetną komedię? Nie jesteście sami. Moi gracze co i rusz wyzywają się nawzajem, parodiują i najstraszniejszą i najbardziej nawet podniosłą sytuację obracają w dobry żart, co sprawia, że nazywanie Warhammera dark fantasy staje się śmieszne. Przykład? Bardzo proszę- BN zabójca gigantów rzucił się w wąskim korytarzu na przeważającą liczbę wrogów, gdzie czekała go pewna śmierć, aby dać BG czas na ucieczkę. Reakcją był wybuch śmiechu jednego z nich, i jakże zabawne stwierdzenie, że się poświęcił , inny krzyknął żeby oddał sakiewkę, a inny swój magiczny topór. Inna sytuacja to wyśmiewania zmutowanych sług chaosu albo nagłe wybuchanie śmiechem, gdy trzeba zachować ciszę. Żałosne...
Inna sprawa to mój "Najbardziej doświadczony" gracz z największym stażem. Otóż gra magiem- upiera się, że chce kupować magiczne przedmioty(Nagrał się w Baldurs Gate i stara się przenosić to na Warhammera- nic nie pomagają tłumaczenia.) , jedyny używany czar to ognista kula, raz nawet omal nie zaniechali wejścia do ciemnej groty, bo nie mieli światła, a on ma "magiczne światło"- gdy mu to uświadomiłem, głowił się, jakiego składnika użyć... w końcu wybrał swój kostur, który potem znikł mu w dłoniach. Ten sam gracz i mój opis- z tunelu wychodzicie na wietrzną górską ścieżkę(bardziej rozbudowany rzecz jasna). Za piętnaście minut mając go dość mówię że zaraz trafi go piorun, a on spytał jak to możliwe że w grocie trafia go piorun. Dalej- odpoczynek w jaskini, ta sama ścieżka i 2 godziny drogi. Ktoś tam im powiedział(jakiś krasnolud chyba) że muszą wrócić, przesunąć w jaskini kamień i tam jest wyjście. I tu wielki zdziwienie o jakiej jaskini mowa. A gdy inni gracze mu to uświadomili i wracali kolejne 2 godziny, powiedział że szli tu 20 minut... gdy spotyka jakąś trudność i nie może jej spalić (żelazna krata- uważał że powinna się stopić) stwierdza, że udupiam. Gdy nie potyka się o pieniądze, tak samo, a nie podejmuje żadnych kroków poza schyleniem się po nie, aby je zdobyć. Na początku każdej przygody chce mieć maks. pkt. żywotności, i mówi, że to nierealistyczne że tak nie jest. Inny gracz za każdym razem kłoci się, że skoro wyciągnął miecz dw. to na następny atak (w tej samej rundzie) już może atakować. Po dniu marszu i odpoczynku w rowie chce, aby zregenerował mu się 1 pkt. żw.
Innych idiotyzmów( o jak wiele) wymieniać nie będę.
Klimatu stworzyć także nie sposób. Przycmione światło psuje oczy, świece do niego śmierdzą( ??? wymysł tego maga), figurka zajmuje miejsce a muzyka nie pozwala się skupić.
Jeśli macie podobne problemy z graczami albo sposoby na ich rozwiązanie- piszcie, a będe wdzięczny.