Vance Gunther
Nowy dzień powitał Cię koszmarnym bólem głowy, który można by było spokojnie nazwać syndromem dnia powszedniego... Można by było, gdyby nie fakt, że wczorajszego wieczora nie wypiłeś ani kropli. Mało tego. Zaraz po szkole, psychicznie wykończony wydarzeniami mającymi wtedy miejsce, wróciłeś do domu, i walnąłeś się na łóżko, dokładnie tak jak stałeś, budząc się dopiero rano. Nie będąc pewnym co masz o tym wszystkim myśleć, powoli przetarłeś zaspane oczy, i zacząłeś się podnosić. Szumiało Ci w głowie.. Dokładnie tak jak wczoraj, albo nawet bardziej.. Bezładny chaos bardzo donośnych głosów.. Nauczony poprzednimi doświadczeniami, zignorowałeś je, i ruszyłeś w stronę kuchni, by zjeść śniadanie, i ruszyć się do szkoły.
W momencie gdy zabierałeś się za sypanie płatków do miski, nadawany w radiu poranny program został przerwany przez wiadomość z ostatniej chwili.
„Przerywamy nasz program aby nadać szokującą wiadomość dosłownie z ostatniej chwili.. 7 osób zginęło, a kolejne cztery zostały ranne podczas kolejnej, trzeciej już, nieudanej próby aresztowania terrorysty znanego światu jako Wilk, oskarżonego o zabójstwo senatora Gordona Wooda. Wszystko wskazuje na to, że Wilk wiedział o próbie aresztowania, i zdalnie zdetonował ładunek wybuchowy w apartamencie w którym rzekomo miał się znajdować. Nasilają się więc pytania, jak długo jeden człowiek jest w stanie grać na nosie nowojorskiej policji.”
Dalej do głosu został dopuszczony przedstawiciel policji, który próbował przekonać słuchaczy, reporterkę, oraz zapewne siebie samego, że nic poważnego się nie stało, a Wilk już niedługo zostanie postawiony przed sądem. Widać było na kilometr że nie to czysty PR, bo policja nie zrobiła żadnych postępów już od trzech miesięcy.
Nagle, śniadanie przerwał Ci jednak gwałtowny natłok myśli.. Zbliżała się jakaś grupa ludzi.. Jeden głos słyszałeś bardzo wyraźnie...
Trzy.. Dwaj.. Jeden...
Drzwi wyleciały z trzaskiem z zawiasów i padły na ziemi. Czterej policjanci w granatowych mundurach władowali się do środka.
-NYPD!! Na ziemię i ręce za głowę!
John Meekins
Szok wywołany niedawnym uderzeniem pioruna, jeszcze dobrze nie minął. Powoli zwlekłeś się z prowizorycznej pryczy, jaką już jakiś czas temu udało Ci się sklecić, i wyszedłeś kilka kroków ze swojej kryjówki, by powitać nowy dzień. Niebo było dość pochmurne, co mogło zwiastować przelotne deszcze, ale było nawet ciepło, jak na tą porę roku. Przetarłeś oczy, rozmyślając nad planami na dzień dzisiejszy. Rozglądając się dookoła, twoją uwagę przyciągnęły dwa policyjne radiowozy zaparkowane przed bramą wysypiska, którą doskonale widziałeś z niewielkiego wzniesienia. Policja ostatnio coraz częściej przyjeżdżała na wysypisko, przeganiać stamtąd koczujących ludzi. Czasem tylko tych którzy dawali się we znaki w otoczeniu, a czasami wszystkich. I chodź zawsze wracaliście, tak naprawdę wypełniali tylko swój obowiązek, nie przywiązując żadnej troski do tego czy dobrze wykonali zadanie.
Tym razem jednak nie była two zwykła wizyta. Jeden z funkcjonariuszy został przy radiowozach, stojąc opartym o maskę, podczas gdy trzej pozostali rozmawiali z niewielką grupką mieszkańców wysypiska. Policjanci pokazali im jakieś papiery i żywo gestykulowali, ale nie zachowywali się agresywnie. Nagle, jeden z tubylców wskazał Cię ręką. Funkcjonariusze ruszyli w twoją stronę szybkim krokiem, z rękami wspartymi na kaburach za pasem, skinieniem głowy dziękując rozmówcom. Wszystko wskazywał na to, że tym razem chcą czegoś od ciebie. Pozostawało pytanie, czy chcesz się dowiedzieć, czego.
Jeremy Richardson
Sen nastał szybko, i zakończył się równie nagle. W końcu, podczas gdy człowiek śpi, traci poczucie czasu. Promienie słońca nieśmiało przebijały się przez chmury, oświetlając pokój. Ruszyłeś się z łózka, i przeszedłeś do kuchni, otwierając lodówkę. Zimny sok, orzeźwił umysł... zacząłeś zastanawiać się nad dniem wczorajszym, gdy zadzwonił telefon.
„Jeremy? Jeremy Richardson? Jestem Steven Spark, i mam dla pana propozycje. W zasadzie, hehe, propozycje nie do odrzucenia. Wpakował się pan w olbrzymie kłopoty, choć jeszcze pan pewnie o tym nie wie. Jestem w stanie pomoc. Proszę zabrać ze sobą swój telefon, i czym prędzej wydostać się z domu. Jeśli zostanie pan tu więcej niż 5 minut może pan mieć poważne kłopoty. Skontaktuję się z panem za jakieś 20 minut.”
Byłeś trochę skołowany, i nie wiedziałeś co o tym myśleć... Ale z rozważań wyrwały Cię odgłosy policyjnych syren. Cztery radiowozy zatrzymały się pod hotelem. Czyżby Steven miał rację? Czyżby to były te kłopoty? Swoją drogą, nazwisko wydawało Ci się znajome. Ale nie miałeś pojęcia, skąd.
***
-Sir, udało się nam namierzyć kolejnego. Właśnie wysłałem ludzi, żeby się nim zajęli.
-Doskonale. To już wszyscy. Upewnijcie się że wszystko przebiega zgodnie z planem. Mamy jeszcze dwie godziny na obserwowanie miasta. Potem satelita będzie musiał doładować baterie. - Mężczyzna w garniturze uśmiechnął się, i popił łyk kawy z białego kubka, z zielonym logo „GG”.
-Przygotujcie helikopter. Chcę ich przywitać gdy przybędą.
-Tak jest Sir. - Młody człowiek w białym mundurze skłonił się, i odszedł korytarzem.
Kejmur : 5 punktów (3 za koncept postaci, 2 za koncept mocy)
MK : 3 punkty (3 za historię)
Nemo : 3 punkty (3 za koncept mocy)