Nie wiem jak inni, ale ja nie dałbym za taką sesję więcej niż 20 zł. Licząc jedzenie, zarobisz w ten sposób 50 zł na udostępnianiu stołu piątce graczy przez jeden wieczór (pozostałe pory dnia pomijamym bo mało kto w takowych gra).
Inna ekipa wrzeszcząca mi nad uchem zdecydowanie by mnie zniechęciła, więc aby nie robić ścisku, zmieściłbyś w lokalu wielkości przeciętnego sklepu maksymalnie 4 ekipy.
Masz dwie stówy dziennie. Brawo! Odejmij prąd, odejmij klimatyzację, odejmij wynajem lokalu, odejmij meble, odejmij sprzęt, odejmij koszty transportu, odejmij podręczniki do wszystkich gier ze wszystkimi dodatkami, odejmij olbrzymie nakłady na marketing, a zostanie ci mniej niż byś zarobił zamiatając miotłą.
Jeszcze się uczepię pomysłu "zawodowego MG". Czy dla ciebie mistrzowanie jest jakąś udręką, że zdaje ci się, że gracze by kogoś takiego wynajmowali? Wiele osób wychodzi z niezrozumiałego dla mnie założenia, że mistrzunio nie gra. Widać to chociażby po dyskusjach o tym, jak MG ma panować nad graczami i niektórymi wypowiedziami, że powinien "trzymać graczy twardą ręką".
Przecież jest uczestnikiem zabawy! Jeśli kilkoro przyjaciół się spotyka na sesji, to na co im nieznajomy do prowadzenia, skoro mogą wybrać kogoś spośród siebie i nie oznacza to wcale, że straci on całą frajdę z gry.
Jak już ktoś wspomniał wyżej, może twój pomysł działać, ale pod warunkiem, że będzie tam również sklep. Taki stół do gry w prawie każdym sklepie z grami i tak jest. Ale ilekroć w jakimś bywam, ani razu jeszcze nie spotkałem się tam z RPG. Za każdym razem karcianki! Musiałbyś moim zdaniem rozszerzyć asortyment sklepu i pakiet usług na karcianki i bitewniaki. To kolejne koszty.
A RPG mocno rozpopularyzować, przynajmniej w swojej dzielnicy.
Musisz być kreatywny, mieć wyobraźnię i wyczucie jak uczynić miejsce gry komfortowym. Poćwicz organizując 'sesje idealne' dla znajomych.
Pomyśl jeszcze nad jakimiś dodatkowymi atrakcjami. Takimi mogą być na przykład tworzone przez ciebie i gotowe do rozegrania scenariusze.
Powodzenia, bo pomysł ma potencjał!
Taki pozytywny akcent na koniec