Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
KRed
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1136
Rejestracja: pt lip 01, 2005 9:12 pm

[Exalted] Powrót do Grobowca Pięciu Żywiołów

wt maja 12, 2009 7:42 pm

Poprowadziłem darmową przygodę ze strony Imaginatora. Grałem w niejedno, miałem odpowiednich graczy, ale to była chyba najgorsza sesja w moim życiu.

Ale postanowiłem, że zanim ostatecznie uznam, że z Exalted nie chcę mieć nic wspólnego, trochę głębiej przebadam ten fenomen. Stąd ten temat. Na forum spotkałem się wyłącznie z pozytywnymi opiniami. Może więc w pełniej wersji gra wygląda jakoś inaczej?

Scenariusz jest kiepski. Sprowadza się do tego, że grupa bohaterów teleportuje się po całym świecie od jednego malutkiego dungeonu do drugiego, w każdym dungeonie jest jakiś wróg i jeden prezent dla wybranej postaci. A na końcu jest boss do zabicia. Mniejsza o scenariusz, bardziej bolą mnie reguły.

Gra wydaje się jakiś matematycznym koszmarem. Nie ze względu na trudności w liczeniu, ale na ilość tego liczenia. Każdy rzut to sumowanie współczynników, liczenie kostek (za każdym razem jakieś wielkie pule), rzut i liczenie sukcesów. Pewnie, nie takie testy się przeprowadzało, ale tu za każdym razem jest tych testów po kilka na każdą postać!

Weźmy atak - rzucamy na Celność broni, od sukcesów odejmujemy Wartość Obrony, jeśli coś zostało (trafienie) to dodajemy obrażenia broni i odejmujemy jedne z trzech wyparowań trafionego. To co zostało stanowi ilość kości do kolejnego rzutu. Rzucamy ponownie, liczymy sukcesy (w nieco odmienny sposób niż w zwykłym teście), skreślamy obrażenia w specjalnej tabelce na jeden z trzech sposobów. Uff, jeden atak wykonany... A najczęściej postacie wykonują w swoim momencie kilka takich ataków. Niestety to jest najprostsze co można zrobić, da się przecież wykonać Wir (kilka akcji naraz), a wtedy musisz każdą akcję modyfikować o kilka kostek, i liczyć osobne pule na każdy rzut. Nie znam innej gry, która by tak komplikowała walkę.

Pomijając te wielkie pule kostek, prawie każde działanie wymaga wykonania kilku przeliczeń. Prosty przykład: jeśli chcemy się poruszyć to liczymy z atrybutów o ile metrów się przemieszczamy, liczymy o ile modyfikujemy pule kolejnych akcji w Wirze, sprawdzamy jak to wpływa na naszą obronę, i jak modyfikuje to kolejność działania. Potworność.

Ale to nic, w końcu trochę komplikacji raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Niestety jak przystało na epickich herosów, bohaterowie mają wrogów zabijać w hurtowych ilościach.

Pierwsza lokacja w przygodzie, to miejsce starcia z dwudziestoma bandytami. Epicko nudne starcie.
Każdy bandyta ma jakąś śmiesznie mała pulę kości, ale rzucić trzeba (takie zasady). żadnej walki grupowej, albo bonusów za atakowanie w kilku pojedynczego wroga. Bandyci więc zwykle nie trafiają, przeważnie nie zadają też obrażeń. Za to każdemu wypadałoby liczyć osobno inicjatywę (takie zasady, a inicjatywę liczy się tu co do sekundy), osobno zranienia (co prawda tylko trzy), wykonywać osobne rzuty w kazdej możliwej sytuacji (ale tu autor scenariusza zlitowała się, i radzi aby przy niektórych efektach nie rzucać, i pi razy drzwi podaje ilu bandytom test się nie powiedzie). Najgorsze jest to, że nie można ich zabijać szybciej niż trzech na rundę (na każdego osobny atak w Wirze) bo nie ma dzielenia obrażeń pomiędzy kilku wrogów. Co prawda czarownik miał obszarowy czar, dający nadzieję na przyspieszenie eksterminacji (Obsydianowe Motyle), ale mógł nim trafić najwyżej kilku wrogów, a zanim czar zaczął działać (około jedenastej sekundy walki) darowaliśmy sobie całą tę scenę.
Mieliśmy dość po zabiciu połowy bandytów. Najśmieszniejsze, że scenariusz zawiera jeszcze większy nonsens - starcie z czterdziestoma morskimi mutantami. Czterdzieści pul ataku co rundę... To oznacza, że w przygodzie k10 toczy się przynajmniej kilkanaście tysięcy razy. Co za absurd...

Oczywiście nie ukończyliśmy przygody, poddaliśmy się po trzech godzinach. Po tym jak jedna z postaci wybrała się samotnie do swojego grobowca, i zginęła.

Są w Exalted naprawdę fajne patenty - liczenie inicjatywy (dopóki postaci jest nie więcej niż kilka), działanie Cnót, kości za popisy. Ale po tym co widziałem nie mam pojęcia jak można było stworzyć taką grę. Mechanika jest całkiem niegrywalna i niepraktyczna. Jak można się w to bawić?

Może jednak jest coś na usprawiedliwienie Exalted? Może to wina wersji demo, a w podręczniku znajdują się zasady, które przyspieszają walkę, ograniczają ilość testów, ułatwiają prowadzenie walki z grupami przeciwników? No niech mi ktoś powie...
 
Awatar użytkownika
Beamhit
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2359
Rejestracja: czw paź 09, 2003 8:22 pm

sob maja 16, 2009 1:05 pm

Pamiętam jak w pierwszej edycji wypuściłem na bohaterów całą hordę szkieletów. To była porażka i powiedziałem - nigdy więcej.

Dopiero Power Combat, i późniejsza II edycja wyszła naprzeciw i wprowadziła bardzo fajny patent (którego jak widzę nie uświadczysz w demie) - mass combat.

Zamiast prowadzić każdego bandziora (czy innego extrasa) osobno, zbiera się ich w jedną grupę, rozpisuje się, i napuszcza na bohatera. Walka jest prowadzona w minutach, a każdy atak słonecznego przekładany nie jest na ilość ran, ale na ilość zabitych.

Co do śledzenia inicjatywy, kary do obrony i inne takie - wprowadzono kilka patentów uproszczających to - koło inicjatywy (amatorski pomysł tak się przyjął, że WW wydał własną deluxową wersję dodawaną do DotFA) czy miarka kary do obrony (każdy gracz ma takie coś przed sobą, i przesuwa sobie tylko wskaźnik, w zależności co zrobił).

Otoczony bohater może mieć minusy do obrony, a przeciwnicy mogą wykonywać skoordynowany atak (zasady z core book).

Zasady do poruszania się najlepiej olać, bo stuntsowanie i tak łamie wszelkie prawidła tutaj.

Biorąc pod uwagę, że krwawiący extras nie jest jakimś tam wyzwaniem, można śmiało przyjmować, że każde trafienie eliminuje extrasa z walki.

paskud pisze:
Ale po tym co widziałem nie mam pojęcia jak można było stworzyć taką grę. Mechanika jest całkiem niegrywalna i niepraktyczna. Jak można się w to bawić?


Bo to jest storytelling, tylko patałachy rzucają tutaj kośćmi :P ;)

paskud pisze:
Najgorsze jest to, że nie można ich zabijać szybciej niż trzech na rundę (na każdego osobny atak w Wirze) bo nie ma dzielenia obrażeń pomiędzy kilku wrogów.


Znaczy gracze słabo stuntsowali ;) ? Trzeba było wyrwać drzewo i zrobić trzy zamachy i po walce - grunt to doceniać dobre pomysły i wyjść w wyobraźni trochę dalej niż przyzwyczaiły nas sesje w Warhammerze / KC / DnD / Wampira (niepotrzebne skreślić).
 
Awatar użytkownika
KRed
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1136
Rejestracja: pt lip 01, 2005 9:12 pm

sob maja 16, 2009 4:29 pm

Mass combat - to brzmi sensownie.

A czy stosując zasady mass combat można równocześnie prowadzić walkę z kimś kto nie jest extrasem? Powiedzmy, że drużyna ma walczyć naraz z bandytami, ich szefem (dragonblooded) i jakimś ich wielkim tresowanym potworem. Da radę poprowadzić extrasów, bossa i potwora na mass combat?

Beamhit pisze:
krwawiący extras nie jest jakimś tam wyzwaniem, można śmiało przyjmować, że każde trafienie eliminuje extrasa z walki.

Ja to wiem, koło drugiej walki wpadliśmy na ten genialny pomysł. Ale czy to jest zasada, czy olewanie zasad?

Beamhit pisze:
Bo to jest storytelling, tylko patałachy rzucają tutaj kośćmi

:D Co za patałachy pisały te wszystkie zasady?

Beamhit pisze:
Trzeba było wyrwać drzewo i zrobić trzy zamachy i po walce - grunt to doceniać dobre pomysły i wyjść w wyobraźni trochę dalej niż przyzwyczaiły nas sesje

Po prostu graliśmy jak scenariusz przykazał.
Skoro nosisz ze sobą miecz, to pewnie go do czegoś potrzebujesz.
Skoro są reguły, pewnie czemuś służą.
Skoro to reklama systemu, więc pewnie jest w niej to co z gry najlepsze.

Gracze bawili się w popisy na samym początku, ale kiedy za każdym razem masz pamiętać o kilku parametrach (kości, obrona, inicjatywa, esencja, zdrowie itd.) to się odechciewa czegokolwiek.

Dopóki nie zagrałem, to bardzo lubiłem Exalted :)
 
Awatar użytkownika
Beamhit
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2359
Rejestracja: czw paź 09, 2003 8:22 pm

sob maja 16, 2009 6:06 pm

paskud pisze:
A czy stosując zasady mass combat można równocześnie prowadzić walkę z kimś kto nie jest extrasem? Powiedzmy, że drużyna ma walczyć naraz z bandytami, ich szefem (dragonblooded) i jakimś ich wielkim tresowanym potworem. Da radę poprowadzić extrasów, bossa i potwora na mass combat?


W Exalted armia jest dodatkiem do bohatera - w takim przypadku najlepiej jest rozpisać dragonblooda prowadzącego bandytów, oraz osobno jednostkę - potwór.

paskud pisze:
Ja to wiem, koło drugiej walki wpadliśmy na ten genialny pomysł. Ale czy to jest zasada, czy olewanie zasad?


Branie pod uwagę symulacjonistycznie czynnika ludzkiego? No wiesz, 20 niby twardych bandziorów, a tu wpada rozświetlona Anathema (taki Dawn) i pierwszemu wyrywa głowę z kręgosłupem, a drugiemu serce. Po drugie - przykładowe postacie do dema to typowe leszcze rozpisane przez White Wolfa w myśl zasady - liczy się klimat, nie statystyki.

Dobrze rozpisany Dawn jest nie do ruszenia przez extrasów - jeżeli ich szansa na wykonanie ataku = 0%; to jest sens przeprowadzić tą walkę?

paskud pisze:
Co za patałachy pisały te wszystkie zasady?


No właśnie - patałachy. Boli mnie, że druga edycja za mało wzięła z NWOD. Boli mnie też to, że jak na system bardzo heroik, jest tam masa niepotrzebnych realnie symulacjonistycznych gniotów, których nikt nie pamięta, i których nikt nie stosuje. I boli mnie, że młodszy brat Exalted (chodzi mi o Scion), jest pod względem mechanicznym 5 razy prostszy.

Co nie zmienia faktu, że system może się przyjąć na rynku polskim - bo przecież nie mechanika jest najważniejsza, bo master ma zawsze rację, bo to i owo...

paskud pisze:
Skoro nosisz ze sobą miecz, to pewnie go do czegoś potrzebujesz.
Skoro są reguły, pewnie czemuś służą.
Skoro to reklama systemu, więc pewnie jest w niej to co z gry najlepsze.


Po pierwsze - to Exalted. Dłubanie mieczem w zębach jest takie zue i mhroczne, i klymatyczne. I być może będzie tylko do tego miecz tobie potrzebny.
Po drugie - White-Wolf ma własną regułę zero (złotą regułę). Pewnie wiesz o czym mówię :P
Po trzecie - to demo, w którym nie ma za dużo ciekawych rzeczy jakie oferuje Exalted.

paskud pisze:
Gracze bawili się w popisy na samym początku, ale kiedy za każdym razem masz pamiętać o kilku parametrach (kości, obrona, inicjatywa, esencja, zdrowie itd.) to się odechciewa czegokolwiek.


Bo oryginalna karta do Exalted ssie. Koło inicjatywy + znacznik kary do obrony + znacznik życia + kolorowe kamyki przedstawiające esencję + dobra karta postaci = 3 razy szybsza gra.

Wiem, że jest mi łatwiej, bo na Exalted I edycja się wychowałem (i tam nie było stałej obrony, ale się też rzucało). Ba, przy przejściu na Power Combat w obronie moja postać (Bastion) miał 32 kości. To była masakra.

PS. Możesz podać kilka przykładów "popisów" z twojej sesji?
 
Awatar użytkownika
Zel
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 73
Rejestracja: sob maja 26, 2007 5:29 pm

sob maja 16, 2009 6:14 pm

Trochę pomysłów rozmaitych uproszczeń i houserule'i jest na Exaltowym wiki http://wiki.white-wolf.com/exalted/index.php?title=Main_Page

Ja obecnie jestem w trakcie przegryzania się przez mechanikę Exalted i tak jak system w swoich założeniach (świata, klimatu, postaci, iluś rzeczy fabularnych) jest naprawdę fajnie i ciekawie zrobiony, tak mechanikę... mogli zrobić lepszą :p
O ile kogoś strasznie odstrasza granie na Exaltowej to dość dobrze, szybko i prosto da się przetransportować to, o co chodzi w Exalted na mechanikę czegoś, co zwie się Xia (http://wiki.rpg.net/index.php/Xia:_Main_Page). Założenia (mechaniki, nie świata) ma to z grubsza podobne i w zasadzie po rozpisaniu tylko specjalnych cech różnych kast, można spokojnie na tym grać. Wychodzi dobrze; ostatnio ze znajomymi testowaliśmy.

Choć docelowo i tak mam zamiar przestawić się na mechanikę Exalted; przenoszenie mechaniki sprawdza się nieźle na jednostrzałówki (szczególnie, jak się chce zagrać w miarę sprawnie, bez godzinnego tłumaczenia graczom, jak działa mechanika), natomiast kampanię znacznie lepiej ciągnąć na oryginalnej.
Zastanawiam się tylko, czy ktoś w necie nie wrzucił gdzieś jakiegoś rozsądnego uproszczenia mechaniki Exaltowej. Nie orientuje się ktoś?
 
Awatar użytkownika
zegarmistrz
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1002
Rejestracja: śr paź 20, 2004 4:05 pm

śr cze 17, 2009 10:22 pm

Dziś po licznych perturbacjach udało mi się wreszcie zebrać drużynę i znów pomistrzować. Nie mistrzowałem już dawno, miałem też dwuletnią przerwę z RPG i szło mi trochę kiepsko, zwłaszcza, że w Exalted pierwszy raz...

Postacie (trzech Solarów, jeden Lunar) mieli okazję walczyć zarówno ze śmiertelnikami, jak i ziemniakami. Mechanika faktycznie jest niewygodna (zwłaszcza, że zepsuł nam się skrypt losujący kostki), ale śmieszna. Postacie nie były szczególnie przepakowane. Gracze (prócz Lunara) byli raczej klimaciarzami, niż powergamerami.

Zasadniczo jednak: wydaje mi się, że Powrót musi być kiepską przygodą (znam go tylko z lektury, a nie z gry, graliśmy w lekki scenariusz o uwalnianiu niewolników z dużą ilością walki i kombinowania). Zasadniczo nie widzę sensu wystawiania takich band mortali na Exalted. O ile jeszcze Terestriale radzili sobie jako tako (nawet mimo tego, że robiłem bardzo proste błędy, wynikające z dłuższej przerwy i nieznajomości systemu np. prawie nie dałem im charmów obronnych ani innych zabezpieczeń), to mortale to porażka.

Na początku Gracze przyzwyczajeni do innych gier trochę się bali (nas jest czterech, ich kilkunastu, co to będzie), odpalili nawet charmy obronne. Niepotrzebnie.

Lunar po przybraniu formy bojowej szedł jak maszynka do mięsa. Śmiertelnicy NIC mu nie mogli zrobić, tym bardziej, że to była postać sprofilowana do walki wręcz.

Zenith RAZ został trafiony przez śmiertelnika i dostał jedna ranę. Potem sobie włączył Iron Skin Meditation (zupełnie niepotrzebnie). Zasadniczo mógłby wyjść całkiem bez szwanku, gdyby użył wcześniej Peony Blossom Atack, co prawdopodobnie natychmiast skończyłoby walkę.

Eclipse Caste i Nigh Caste mieli wysokie statystyki obronne, więc w pewnym momencie przestałem rzucać Mortalom na atak nań. Szanse na trafienie były poza granicami prawdopodobieństwa (a gracze mogli jeszcze odpalać Charmy).

Wnioski: niezależnie jak wielka banda Mortali NIE MA szans w walce z Exalted. Nie ma też sensu ich wysyłać. Walka z nimi to natomiast strata czasu.

PS. W tym systemie jedno mi się BARDZO nie podoba. Jestem Mistrzem Gry. Nie mam postaci. Nie mam supermocy.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości