Dziękuję za kolejne wypowiedzi! Robi się bardzo ciekawie.
@Nid
Mi prywatnie, jako osobie grającej, teksty polskich badaczy RPG takich jak Szeja et consortes nie przyniosły nic ciekawego. Mam przez to na myśli, że nie wniosły niczego nowego do mojego pojmowania RPG, nie dały mi ciekawego nowego punktu widzenia z jakiego mogę patrzeć na RPG, nie poznałem dzięki nim żadnych nowych trików, technik czy zagrań, żadnych nowych podejść do gry ani nawet nie dostałem informacji o nieznanych mi grach. Ale, naturalnie, indukcja jest zawodna, więc pewnie to tylko kwestia czasu, aż dostanę ze środowiska PTBG tekst który zmieni moją wizję RPG.
Jeśli chodzi Ci tutaj o "ogólne spojrzenie", nie zaś o "bezpośredni wpływ na sposób gry", to polecam dwa teksty p. prof. Wandy Zagóskiej (niezwiązanej z PTBG):
Zagórska, W. (2004).
Uczestnictwo młodych dorosłych w rzeczywistości wykreowanej kulturowo. Doświadczenie, funkcje psychologiczne. Kraków: Universitas. [Ten raczej o czytelnikach fantasy niż erpegowcach, ale są podstawy, by ostrożnie przenieść wyniki z tej pierwszej grupy na drugą].
Zagórska, W., Topór, M. (2008). Intuicyjny styl myślenia a quasi-mityczne zaangażowanie w narracyjne medium kulturowe. [W:] B. Janusz, K. Gdowska, B. de Barbaro (red.), Narracja. Teoria i praktyka. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Moim zdaniem sposób, w jaki ona patrzy na gry RPG (jako narzędzie tymczasowego, za to rzadko trwałego przekraczania siebie), wiążąc je z innymi współczesnymi praktykami kulturowymi (np. filmem, fantasy, ruchami rycerskimi, a nawet słuchaniem techno!), jest bardzo ciekawy poznawczo.
Co do trików czy technik, to myślę, że inspirujące może być zestawienie sposobów wchodzenia w rolę, wychodzenia z niej i traktowania postaci
w tym tekście Doroty Chmielewskiej-Łuczak i Cezara Matkowskiego (s. 205–209).
Potraktujmy ten tekst jako probierz: czy możemy uznać, że jest przydatny erpegowcom? (dodam, że ten fragment, który proponuję Wam przeczytać, wydaje mi się strawnie napisany, bez zbytniego natężenia języka naukowego).
Ciekawe jest też to, co piszesz o modelach "półfanowskich". Mam wrażenie, że takie spojrzenie może wskazywać na dwie rzeczy:
– część erpegowców ma skłonności do teoretycznego ujmowania swojej rozrywki;
– teoretyzowanie, także nieformalne, może przynieść istotne zmiany w praktyce grania.
Być może następnym krokiem po GNS-ie itp. podejściach będą teksty bardziej usystematyzowane, rzetelniejsze naukowo, a w nieco dalszej (ale nie bardzo dalekiej) perspektywie – przynoszące kolejne innowacje w sposobach gry?
Pamiętajmy, że naukowcy zajmują się grami od dość niedawna (przynajmniej w naukach humanistycznych i społecznych – nie wliczam tutaj ekonomicznych zastosowań teorii gier, o której skądinąd mało wiem). Dopiero wchodzimy w taki okres kulturowy, w którym zajmowanie się grami nie uchodzi w świecie akademickim za czynność
passe.
nid pisze:Możliwym przykładem jakiegoś kreatywnego połączenia między teoretycznie nastawionymi tekstami a grami mógłby być fragment z Bena Lehmana w Polaris w którym Lehman wspomina - o ile pamiętam dobrze, nie mam podręcznika przy sobie, w charakterze obrony zasadności The Big Model - że mechanika fraz z Polaris jest mocno inspirowana tekstem "Ritual Discourse in Role-Playing Games", pełnego odniesień do Levi-Straussa i podobnych nazwisk. Nie umiem ocenić naukowości tekstu, ale jeśli byłaby wystarczająca, to pewnie byłby to przykład na to o co pyta założyciel tematu.
Dzięki! Nie znam tego tekstu, ale wydaje mi się, że właśnie tak może być. Na pierwszy rzut oka spełnia kryteria naukowości. Poza tym, jeśli się nie mylę, nawiązania do różnych modeli z Forge są tam marginalne (co wskazywałoby na to, że ważne dla nas teksty mogą być i "teoretyczne",
stricte teoretyczne).
nid pisze:Pewnie możliwe jest, że w zakresie kontekstu, takiego jak historia hobby czy socjologii RPG itp. naukowcy mogliby dostarczyć jakichś informacji. Mnie osobiście, jako przeciętnej osoby grającej to jednak nic a nic nie interesuje - bo i jaki związek z moją grą może mieć to czy historię RPG należy datować od Chainmaila czy Blackmoor albo innego Braunstein? - a w aspekcie historycznym, jakoś wątpię czy naukowcy byliby skuteczniejsi w rekonstrukcji historii hobby od zanurzonych w tym po uszy od 20-30 lat fanów.
Mogą być skuteczniejsi, gdy idzie o związki RPG z innymi praktykami kultury popularnej, ponieważ mają wiedzę pozwalającą na szersze spojrzenie. Z jednej strony jest to po prostu ciekawe (dla pewnej grupy ludzi, nie tylko akademików – choć niekoniecznie będzie to grupa liczna). Z drugiej: jeśli przytoczony przez Ciebie tekst Lehricha faktycznie był inspiracją do stworzenia mechaniki Polaris, to czyż nie jest to przykład na "praktyczną owocność" takich zestawień (tutaj RPG z rytuałem, tam RPG z mitem itd.)?
nid pisze:Dziwi mnie też nieco dyskusja prowadzona w tym temacie; myślę że wynika z nieporozumienia spowodowanego przez niedbałe użycie języka przez Scobina. Pytanie postawione explicite, o to co mogą przynieść teksty naukowe, wokół czego toczy się dyskusja i do czego odwołuje się np. Magda to przecież dosyć odmienne pytanie od pytania postawionego w tytule wątku: co wypowiedzi naukowców o RPG dają i mogą dać rpgowcom.
Świadomie wybrałem "medialność" i skrótowość (podyktowaną także ograniczeniami technicznymi, tzn. tytuł nie może być zbyt długi). Zgadzam się, że tytuł nie jest precyzyjny (choć uściślam go zaraz pod spodem). Mam jednak wątpliwości, czy inne jego sformułowanie zmieniłoby bieg dyskusji.
Swoją drogą dopiero teraz przychodzi mi do głowy, że nie tylko teksty naukowe mogą być ważne – również np. wypowiedzi w mediach (przypominam, w tym miejscu chodzi głównie o PR i tworzenie dobrego wizerunku RPG).
@RastifW jednej kwestii chyba się nie zrozumieliśmy. Pisząc o wynikach badań nad graczami (A)D&D w USA, miałem na myśli nie "samoświadomość erpegowca" (w każdym razie nie przede wszystkim), ale wpływ na poprawę wizerunku RPG w mediach. Sądzę, że to się przekłada np. na sytuację na rynku, a więc i na "fizyczne" możliwości czerpania rozrywki (wydadzą więcej nowych podręczników albo mniej).
Nie uważam badań nad rpg za bezwartościowe (i nie chodzi tylko to, że wiedza to wartość sama w sobie i bla bla bla), tylko kwestionuję ich potencjalny wpływ tychże na społeczność rpg.
Inaczej mówiąc: nie przydadzą się ogółowi erpegowców, ale mogą być przydatne:
– samym badaczom,
– niektórym zainteresowanym erpegowcom,
– ...?
Aha, jeśli chodzi o kwestię doktorantów – mam nadzieję, że rzeczywistość nie jest aż taka smutna, jak przedstawiłeś. Nie myślałem o tym jednak, odpisując – odniosłem się tylko do samego siebie. Przyznam, że publiczne pytanie o taką rzecz wydaje mi się... nieco niewłaściwe. Ale to już na inny temat.
Mam też do Ciebie to samo pytanie co do Nida, pozwolę sobie powtórzyć:
"Co do trików czy technik, to myślę, że inspirujące może być zestawienie sposobów wchodzenia w rolę, wychodzenia z niej i traktowania postaci
w tym tekście Doroty Chmielewskiej-Łuczak i Cezara Matkowskiego (s. 205–209).
Potraktujmy ten tekst jako probierz: czy możemy uznać, że jest przydatny erpegowcom? (dodam, że ten fragment, który proponuję Wam przeczytać, wydaje mi się strawnie napisany, bez zbytniego natężenia języka naukowego)".