Sick pisze:Po pierwsze często są tendencyjne, nawet jeśli, co się wszak zdarza, to kobiety mówią o złych kobietach (i analogicznie -choć chyba nieco rzadziej - mężczyźni o złych meżczyznach). Ja wychodzę z założenia, ze ludzie generalnie są dla siebie wredni bez względu na płeć, wiek i rasę, więc nie czuję potrzeby wytwarzania w sobie i otoczeniu dodatkowej sztucznej wrogości wobec kobiet - jeśli ktoś mi osobiście nie wadzi, to w czym problem? Wkurzają mnie tylko ci, którzy taką wrogość próbują szerzyć - i to ostro, bo uważam, że przenoszą osobiste frustracje i zawody na innych.W życiu codziennym też spotykam ludzi i słyszę historie które zdają się potwierdzać tezie że mężczyźni są źli dla kobiet jak i tezę że kobiety są złe dla mężczyzn
yabu pisze:Współpraca czy zaufanie nie wyklucza wojny. Rozumiesz kobiety?
SKRP pisze:Już dawno postulowałum eliminację kobiet i mężczyzn z życia publicznego i mi nie jednenu ta idea wydaje się słuszna.
Cieszę się, że wreszcie znalazłem innego zwolennika rządów eunuchów
W Bizancjum byłeś blisko rządów eunuchów - nie działałyCieszę się, że wreszcie znalazłem innego zwolennika rządów eunuchów . Po przeczytaniu cyklu "Pieśni Lodu i Ognia"jestem ciekaw, czy taki pomysł by się sprawdził.
Takie generalizowanie, że wszyscy faceci to świnie, a wszystkie kobiety to k***y - no proszę ja was, przecież to żałosne. Oczywiście są tacy osobnicy przy obu płciach, ale wrzucanie wszystkich do jednego wora jest głupie i świadczy IMO jedynie o kompleksach takoż czyniącego.
Gantolandon pisze:Cieszę się, że wreszcie znalazłem innego zwolennika rządów eunuchów
Eunuchowie są mężczyznami, amputacja organów płciowych nie ma tu nic do rzeczy.
earl pisze:panie znawco kobiet.
'O kurczę, w śmietniku to już nam się przesypuje!'
Amanea pisze:Jak się powie mężczyźnie 'O kurczę, w śmietniku to już nam się przesypuje!' (sugestia, że trzeba wyrzucić) a jak się powie 'Kochanie, możesz wynieść śmieci?' (prośba, żeby wyrzucić) to odnosi to zupełnie różny efekt.
Mężczyzna potrzebuje jasnego i prostego rozkazu, jak w wojsku.
Bardzo drażnią mnie na przykład tego typu sugestie, kiedy kobieta w momencie zbliżania się jakiejś ważnej daty (urodzin, imienin, rocznicy poznania) mówi: "Mam nadzieję, że sprawisz, aby ten dzień był wyjatkowy dla mnie" i nie dodaje nic więcej, zdając się na inwencję mężczyzny. A kiedy potem mężczyzna zrobi coś, co niezupełnie odpowiada jej wyobrażeniom o tym dniu, to jest foch i narzekania, że nie rozumie on ukochanej.
Reasumując: różnica płci to tylko pretekst do konfliktu. Tak naprawdę konflikt dzieje się z powodu biologicznej rywalizacji o lepszą pozycję, a takze z powodu naleciałości tradycjonalistycznych.
Sakhuul pisze:W tym przypadku najwyraźniej stanowię wyjątek, bo sam rozkazów nie cierpię... z dwojga złego wolę te "subtelne" uwagi w stylu śmieci uciekających z kosza
Laveris de Navarro pisze:Reasumując: różnica płci to tylko pretekst do konfliktu. Tak naprawdę konflikt dzieje się z powodu biologicznej rywalizacji o lepszą pozycję, a takze z powodu naleciałości tradycjonalistycznych.
Ank pisze:Proponuję, abyś najpierw pomieszkał z minimum pięć lat z kobietą (wyłączając matkę/siostrę/kogokolwiek kto jest z Tobą spokrewniony) abyś potem wyciągał wnioski.
earl pisze:Generalnie dla mnie przykład ze śmietnikiem jest bardziej problematyczny . No bez przesady, inwencja nie boli (aż tak), a unikanie jej raczej nie poprawia stanu rzeczy - kilka razy trzeba się czasem przejechać, by nabrać doświadczenia i ustalić, co druga osoba lubi i czego oczekuje. W końcu nikt nie zna drugiej strony na wskroś od samego początku związku. Ważne jest tylko to, by zarówno mężczyzna, jak i kobieta mieli dla siebie odrobinę wyrozumiałości, bo bez niej związek i tak się sypnie - jeśli nie z tego powodu, to znajdzie się inny. Chyba."Mam nadzieję, że sprawisz, aby ten dzień był wyjatkowy dla mnie" i nie dodaje nic więcej, zdając się na inwencję mężczyzny. A kiedy potem mężczyzna zrobi coś, co niezupełnie odpowiada jej wyobrażeniom o tym dniu, to jest foch i narzekania, że nie rozumie on ukochanej.
Ank pisze:Ja z żadną kobietą nie mieszkałem i dlatego chciałbym się dowiedzieć od kogoś bardziej doświadczonego, jakie to powinny być wnioski. Bo jak na mój gust Laveris nie pisze wcale aż tak nieroztropnie. Za to bez niepotrzebnych emocji.Proponuję, abyś najpierw pomieszkał z minimum pięć lat z kobietą (wyłączając matkę/siostrę/kogokolwiek kto jest z Tobą spokrewniony) abyś potem wyciągał wnioski.
Ank pisze:Czy trzeba być kobietą, by być idiotą? Głupota, frustracja i przerośnięte ego są niestety cechami niezależnymi od płci.Mnie też bawi podejście niektórych kobiet, które twierdzą, że jak mężczyzna nie rozumie subtelnych komunikatów wysyłanych przez kobietę to jest debilem i nie rozumie kobiecej wrażliwości. A same są oczywiście ekspertkami od mężczyzn, jednak kiedy przychodzi co do czego, to się okazuje, że albo się rozwiodły x razy, albo są starymi pannami
Jean de Lille pisze:Ja z żadną kobietą nie mieszkałem i dlatego chciałbym się dowiedzieć od kogoś bardziej doświadczonego, jakie to powinny być wnioski. Bo jak na mój gust Laveris nie pisze wcale aż tak nieroztropnie. Za to bez niepotrzebnych emocji.
Jean de Lille pisze:Czy trzeba być kobietą, by być idiotą? Głupota, frustracja i przerośnięte ego są niestety cechami niezależnymi od płci.
Laveris de Navarro pisze:Z definicji, podaję dywagacje z punktu widzenia obserwatora dążącego do obiektywizmu.
Ank pisze:Powiedziałbym, że związek - jako stan ciągły - wtedy dopiero naprawdę się zaczyna. Ale to tylko moje "wydaje się", bo expa w tej kwestii brak .Wspólne mieszkanie jest niesamowitym testem partnerów i ich relacji, które potrafi zmienić najbardziej trwały związek. Ba - zmasakrować go na miazgę.
Ank pisze:"Ten, kto walczy z potworami, winien pamiętać, by samemu nie stać się jednym z nich" ? Trzymajmy się więc z dala od wszystkiego, co pachnie generalizowaniem . Bo ci, o których wspomniałeś, są jej mistrzami. Dla mnie generalnie najwięcej zależy od cech indywidualnych - temperamentu, charakteru, moralności . Co np. denerwuje earla, mi nie przeszkadza i vice versa - a obaj reprezentujemy tę samą płeć.Oczywiście - zgadzam się, jednak ostatnio jakoś niesamowicie często wpadam właśnie na kobiety o których napisałem w poprzednim poście i tak mi się skojarzyło, przy okazji tej rozmowy.
Ank pisze:Laveris de Navarro pisze:Reasumując: różnica płci to tylko pretekst do konfliktu. Tak naprawdę konflikt dzieje się z powodu biologicznej rywalizacji o lepszą pozycję, a takze z powodu naleciałości tradycjonalistycznych.
Proponuję, abyś najpierw pomieszkał z minimum pięć lat z kobietą (wyłączając matkę/siostrę/kogokolwiek kto jest z Tobą spokrewniony) abyś potem wyciągał wnioski.
"Mam nadzieję, że sprawisz, aby ten dzień był wyjatkowy dla mnie" i nie dodaje nic więcej, zdając się na inwencję mężczyzny.
Z definicji, podaję dywagacje z punktu widzenia obserwatora dążącego do obiektywizmu.
Wspólne mieszkanie jest niesamowitym testem partnerów i ich relacji, które potrafi zmienić najbardziej trwały związek. Ba - zmasakrować go na miazgę.
Jednak po tych wszystkich latach dochodzę do wniosku, że do dzisiaj nie dogadujemy się czasami, a Aga nadal ma nawroty rzucania aluzjami, pomimo tego, że doskonale zdaje sobie sprawę, że to do mnie nie trafia w żaden sposób. I wtedy jest niezły klops. Ale takie sytuacje zdażają się coraz rzadziej - na moje szczęście
Mało tego! Słyszę, że da się coś z tym zrobić, że w takim razie jak już wie, to wszystko będzie lepiej. Jak sobie wyjaśniliśmy, to super. A po kolejnym czasie nie zmienia się nic. No i jak tu nie odpaść? Nie wiem czy to kwestia niezrozumienia, niedojrzałości, niedopasowania czy może zbyt wysokich oczekiwań?