Helldog pisze:Taka praktyka promować będzie większe przykładanie się do fabularnej otoczki postaci, bo bez niej gracz nie zagra. Dodatkowo gracze którzy będą mieli swój koncept mechaniczny będą musieli postarać się z historią/opisem tak aby MG wybrał takie klasy/atuty/umiejki na które gracz ma chrapkę .
Laveris de Navarro pisze:Mam zasadnicze pytanie. W czym powergaming przeszkadza w odgrywaniu?
Laveris de Navarro pisze:Cała ta inicjatywa to chybiony pomysł, jakby "powergaming" był tym złym. Prawdą jest to, że jest mylonu z munchkinizmem, a do tego budowana jest sztucznie polaryzacja "odgrywanie - powergaming". Tak naprawdę powergaming i odgrywanie to rzeczy niezależne od siebie.
Helldog pisze:Jak powstrzymać NADMIERNY powergaming na sesji?
Ancient Lord pisze:Jednak najlepszym lekarstwem na powergaming jest prowadzenie sesji skupiającej się na intrygach.
Helldog pisze:Eee... W niczym? Gdzie ja napisałem że przeszkadza?
Helldog pisze:Proszę Was, drodzy użytkownicy, o podawanie waszych pomysłów lub sugestii na powstrzymywanie powergamingu.
Helldog pisze:Mam na myśli chwile w których MG i gracze nie powergamingujący chcą rozegrać sesję bez denerwowania się że jeden z graczy zbyt łatwo radzi sobie z wyzwaniami.
Laveris de Navarro pisze:Kolejna nieprawidłowość definicyjna. Zdefiniuj epitet "nadmierny powergaming".
Laveris de Navarro pisze:A nie tutaj?
Ancient Lord pisze:Jednak najlepszym lekarstwem na powergaming jest prowadzenie sesji skupiającej się na intrygach. Gracze muszą poczuć, że bardziej liczy się słowo, aniżeli miecz, czy magia. Trzeba dać pole do popisu ich umiejętnościom odgrywania.
Laveris de Navarro pisze:Skoro coś się chce "powstrzymać", oznacza to że według tego kogoś jest to "szkodliwe/niepożądane".
Laveris de Navarro pisze:Zróżnicowanie wyzwań? Nie chodzi mi o podciąganie SW, tylko o zaserwowanie każdemu z graczy stosownych problemów do rozwiązania.
Helldog pisze:Laveris już wyjaśnił czemu to nie jest dobrym rozwiązaniem.
Helldog pisze:Kiedy gracz bierze ten i ten atut, gdyż dobrze ze sobą synergizują lub gdy wybiera taką rasę i taką klasę, bo można nimi wyciągnąć taki a taki combos. Jest chyba różnica między zrobieniem sobie elfa łucznika, bo ma plus do Zręczności, a dragonborna swordsage'a z aspektem wings, manewrami z serii White Raven, atutami typu Leap Attack itp., stakującego kolejne mnożniki za szarżę i zadającego tym sposobem ogromne obrażenia, nieprawdaż?
Laveris de Navarro pisze:Popatrzmy na istotę powergamingu - a konkretnie na symptom w postaci optymalizacji - pod kątem typowych mieszkańców danego świata sesyjnego, którzy nie są Plebejuszami.
Mamy rycerzy-kawalerzystów, ludzi. Oczywistym jest to, że jeśli któryś z nich marzy o byciu wybitnym konnym, to tak będzie się szkolił, by (metagrowo) mieć zdolności odpowiadające poziomom Wojownik 1, zaś atuty: Walka z wierzchowca, Atak w przelocie, Porywająca szarża; taki rycerz będzie dobrze wyszkolony w prowadzeniu walki z konia metodą bezpośredniej szarży na przeciwnika. I metagrowo, i fabularnie, jest to wspierane. Podczas dalszego zdobywania doświadczenie, weźmie Tratowanie, a póżniej doszlifuje posługiwanie się lancą, inną bronią dwuręczną czy jednoręczną (Skupienie na broni). Finalnie, już na EPP 4, będziemy mieć kawalerzystę świetnie zwalczającego piechotę poprzez tratowanie czy szarżowanie, do tego lepiej czującego w swych rękach lancę czy długi jednoręczny miecz. W dalszej przyszłości zainteresuje się elitarną formacją, o której krążą legendy (klasa prestiżowa Kawaler)
Inny przykład: nie-ludź strzelec. Załóżmy, że jego preferencje nie leżą pod czystą sztukę militarystyczną, a łowiecką; klasa Tropiciel (tu biorę pod uwagę edycję 3.5). Na 1. poziomie weźmie atut Bezpośredni strzał, by móc precyzyjniej strzelać na bliskie dystanse. W międzyczasie szybko nauczy się, by w chwili zagrożenia przed napotkanymi koboldami strzelać szybko (Szybki strzał jako opcjonalna zdolność specjalna Tropiciela). Zaraz potem celowanie do przeciwnika zwartego z kimś nie będzie sprawiać mu problemu (Precyzyjny strzał). A dalej będzie szlifować posługiwanie się danym typem oręża, skupiać się na jak najczęstszym oddawaniu strzału i tym pochodne.
Kolejny: człowiek rębajło z dwuręcznym mieczem. Interesuje go głównie walka; Wojownik 1. Juz na drodze wychowania bojowego czy dostosowania się do twardych realiów żywota nauczy się potężnie siekać (Potężny Atak), optymalnie wykorzystywać naturę swojego oręża (Skupienie na broni), a także wykonywać tak kunsztownie ciosy, by po wyjątkowo udanym razić kolejnego sąsiedniego adwersarza (Rozszczepienie). Później zdecyduje się na to, by urozmaicić swoje rzemiosło o sprawne unikanie ciosów przeciwnika (Uniki), sprawność obroną mimo podejmowania większego ryzyka (Ruchliwość), a następnie szybko dochodzić do przeciwnika, wyprowadzać jeden sprawny cios i oddalać się defensywnie przed jego odpowiedzią (Atak z doskoku). W dalszej perspektywie, rębajło lepiej przyzwyczai się do swojego narzędzia (Specjalizacja w broni), szybciej będzie reagować na rozpoczynającą się bitkę (Doskonalsza inicjatywa), zaś jego ciosy będą mogły wręcz razić albo wszystkich naokoło (Wirujący atak), albo skuteczniej razić kolejnych po zmasakrowaniu jednego z przeciwników (Doskonalsze rozszczepienie).
Niewątpliwie, monotematyczne przykłady.
Helldog pisze:To dobra sugestia, lecz nie w tym rzecz. Niektórym rpgowcom może zależeć na tym aby każda postać była równa, miała równy wkład w sukcesy drużyny. Postawienie przed drużyną składającą się z 3 przeciętnych postaci, które są bardziej nastawione na odgrywanie niż pokonywanie wyzwań wszelkim dostępnym sposobem (co nie wyklucza możliwości iż te postaci są silne mechanicznie), oraz jednej postaci konkretnie zoptymalizowanej (która jak najbardziej może być równie dobrze odgrywana co pozostałe), wyzwania w którym jakiś silny potworek/BN związuje "powergamera" walką podczas gdy reszta toczy bój ze słabszymi podwładnymi tegoż potworka/BN'a, w moim odczuciu jest dość nierealne, wręcz metagamingowe.
Ancient Lord pisze:Owszem, powiedział, że powergaming jest niezależny od odgrywania, ale ja się z tym osobiście nie zgadzam. Powergamer optymalizuje swoją postać tak, żeby mechanicznie była super. Tak więc wszystkie zdolności opiera na kościach - a nawet w intrydze czasem trzeba poturlikać ka-dwudziestką. No i wtedy odzywa się ten statystykowy power.
Lord Xan pisze:Większość ludzi powinna zaakceptować prośbę mg i tym razem po prostu nie optymalizować postaci. No nie?
Kiedy gracz bierze ten i ten atut, gdyż dobrze ze sobą synergizują lub gdy wybiera taką rasę i taką klasę, bo można nimi wyciągnąć taki a taki combos. Jest chyba różnica między zrobieniem sobie elfa łucznika, bo ma plus do Zręczności, a dragonborna swordsage'a z aspektem wings, manewrami z serii White Raven, atutami typu Leap Attack itp., stakującego kolejne mnożniki za szarżę i zadającego tym sposobem ogromne obrażenia, nieprawdaż?
Lord Xan pisze:A może tak: Zanim gracze zrobią postacie, mg każdemu mówi: "Marku/Wojtku/Iksie, wiem że jesteś świetnym optymalizatorem i znasz ten system na wylot, ale zrób tym razem przeciętną postać, ok? Wiem, że jesteś w stanie to zrobić i liczę na ciebie."Większość ludzi powinna zaakceptować prośbę mg i tym razem po prostu nie optymalizować postaci. No nie?
Laveris pisze:Coś ci napiszę.
SKRP pisze:Po pierwsze: swordsage nie ma dostępu do White Raven
To złe, że gracz chce mieć postać skuteczną w walce?
Typowy elf fighter z łukiem poziomu ~10 jest bezużyteczny w walkach (nie jest w stanie nic zrobić, totalnie zależy od magicznych przedmiotów, etc).
Każdy kto chce grać postacią nieczarującą, skazuje się na zaawansowaną optymalizację, by zwyczajnie dorównać postaciom czarującym. W drużynie gdzie gra wizard, druid, artificer, taki szarżujący dragonborn przynajmniej nie wymaga ustawicznego niańczenia.
Problem nierówności potencjału postaci graczy w drużynach istnieje zawsze, ale nie z powodu różnego poziomu optymalizacji, tylko nierówności mechaniki DnD.
Pewne koncepcje postaci (generalnie wszystkie niemagiczne) są pod względem mechaniki bardzo słabe. Łucznik, szermierz, ciężkozbrojny z tarczą - pod względem mechanicznym zawsze będą ustępowali postaciom czarującym. Optymalizacja jest tutaj jedynym rozwiązaniem dla tych osób.
Helldog pisze:Typowy elf fighter z łukiem poziomu ~10 jest bezużyteczny w walkach (nie jest w stanie nic zrobić, totalnie zależy od magicznych przedmiotów, etc).
To TWOJA (i innych tobie podobnych) opinia, która nie musi być, a nawet nie jest faktem. Nie będę się wdawał w dalszą dyskusję na ten konkretny temat, gdyż brak mi dostatecznego doświadczenia w DnD, aby skonstruować sensowne kontr-argumenty.
Helldog pisze:Każdy kto chce grać postacią nieczarującą, skazuje się na zaawansowaną optymalizację, by zwyczajnie dorównać postaciom czarującym. W drużynie gdzie gra wizard, druid, artificer, taki szarżujący dragonborn przynajmniej nie wymaga ustawicznego niańczenia.
Ponownie, to tylko twoja opinia.
Helldog pisze:Proszę, nie wypisuj swojego zdania tak jakby było prawdą objawioną, bo nią nie jest.
Helldog pisze:Wy powergamerzy (a przynajmniej twojego i Kleberna pokroju, bez obrazy) mają po prostu niewłaściwe podejście.
Fighter 10 może strzelać z łuku. A potem strzelać z łuku. Ewentualnie jeszcze ostrzelać kogoś z łuku.
Innymi słowy stwierdzasz, że jesteś przekonany, że ja nie mam racji, ale nie umiesz mi tego udowodnić Ja jestem przekonany, że mam rację i mogę to udowodnić bardzo łatwo, tylko za pomocą prezentacji list czarów klas czarujących.
Ja jestem przekonany, że mam rację i mogę to udowodnić bardzo łatwo, tylko za pomocą prezentacji list czarów klas czarujących.
Obecnie powoli odchodzę od dedeków właśnie dlatego, że wymagają zbyt często optymalizacji, co mnie nie bawi za bardzo.
Jak sprawić, aby ci drudzy mieli podobne możliwości, co ci pierwsi?
W przykładzie podanym przez Helldoga, pojawił się pewien dysonans. Jeden gracz ma wybijającą się postać mechanicznie i często gęsto jest tak, to ten gracz nie ma pod względem mechanicznym superaśnej postaci, tylko cała reszta graczy ma badziewne postacie.
Zakładając że przeciwnicy będą sobie siedzieć jak te kołki i czekać cierpliwie aż postać czarująca rzuci te czary. Albo będą iść na maga niczym lemingi, mimo że ten kładzie ich dziesiątkami swoją magią. Podchodzisz do tej wspaniałej gry jak do cRPG, podczas gdy ona nią nie jest. To prawda że Wojownik nie posiada potężnych czarów czy zdolności, które postawią go na równi z klasami czarującymi, ale ma za to szeroki wachlarz innych możliwości, nie wspominając już o wielu okolicznościach które MOGĄ wspomóc jego możliwości. Ty jednak ich nie zauważasz, bo jesteś zbyt zapatrzony w cyferki
I po to właśnie stworzyłem ten temat. Po co rezygnować z gry, jeśli można dojść do kompromisu, choćby tego co proponował Lord Xan.
SKRP pisze:Jakie są to możliwości i okoliczności?
SKRP pisze:Toi dla mnie nie jest rozwiązanie. Mam w drużynie gracza, który nie umie, nie chce optymalizować, a dodatkowo gra klasą, która jest słaba mechanicznie. Czy mam wszystkich innych graczy zrównywać do poziomu, gdzie stado kotów jest potwornym wyzwaniem?
Klebern pisze:Eli łucznik wojownik 10. Dmg od strzały 1k8+4
Helldog pisze:To prawda że Wojownik nie posiada potężnych czarów czy zdolności, które postawią go na równi z klasami czarującymi, ale ma za to szeroki wachlarz innych możliwości, nie wspominając już o wielu okolicznościach które MOGĄ wspomóc jego możliwości.
Helldog pisze:A odpowiem pytaniem: Czy to da się osiągnąć tylko poprzez optymalizację mechaniki tej gorszej postaci? Nie sądzę (IMO).
Helldog pisze:Klebernie, wyciągnąłeś moje słowa z kontekstu. Przecież nie pisałem o dosłownie "ruszaniu się" tylko o robieniu czegoś więcej niż staniu i strzelaniu, jak sugerował SKRP.
Klebern pisze:Wykaz umiejętności wojownika: Climb (Str), Craft (Int), Handle Animal (Cha), Intimidate (Cha), Jump (Str), Ride (Dex), and Swim (Str). Ilość umiejętności: 2 + int. Zapewne będzie miał ze 3 umiejki z max rangami. Co wojownik potrafi oprócz turlania kością na atak? Z reszta to nawet i tego nie potrafi.
Nie ma żadnych innych możliwości mechanicznych. Jeśli jest dwóch graczy o tej samej inwencji twórczej i jeden ma czarodzieja a drugi wojownika, to wojownik będzie dupą wołową.
To wykaż, jak można inaczej.
erman pisze:I znowu kolejny temat zprowadza sie do walki wojownik vs czarodziej. Po co?
W normalnej grze chodzi o to żeby sie bawić. Nie macie na koniec walki okienka ze statystykami i nie nabijacie sie z tych którzy nie zabili nawet jednego goblina. Można oczywiście powiedzieć "optymalizuje bo chce przeżyć". Ale to też nie ma sensu. Kto cię zabiję? Gm? On też chce sie dobrze bawić i nie będzie mordował postaci dlatego bo są slabe (podejście zabiję bo dam radę). Do tego dochodzi to że tak naprawdę nic nie da nam optymalizacja oprócz satysfakcji. Kto na sesji pamięta by zrobić jakieś kombo szczególnie jeśli liczenie tego zajmie pol godziny? (koniec mojego głupiego gadania)najlepszy sposób bronienia sie przed powergamingiem? Zdrowy rozsądek? Gdy zobaczyłem że mój barbarzyńca szalony barseker odstaje od reszty to go osłabiłem. Nie chwaląc sie mój gm spokojnie pozwolił by mi nawet na pun puna ale co to by była za zabawa? Żadna. No właśnie.
Powergamer ma swoje doświadczenie w optymalizacji MECHANIKI. Gracz, któremu tego doświadczenia brak, może uciec się do optymalizacji FABULARNEJ, poza mechaniką. Postać nie musi przecież koniecznie zadać przeciwnikowi ciosu mieczem lub rzucić na niego dewastujący czar, aby go pokonać (tak - nie zabić - POKONAĆ, a to można uczynić na parę sposobów).
Helldog pisze:Rozwinę nieco moją myśl bez wdawania się w szczegóły:
Powergamer ma swoje doświadczenie w optymalizacji MECHANIKI. Gracz, któremu tego doświadczenia brak, może uciec się do optymalizacji FABULARNEJ, poza mechaniką. Postać nie musi przecież koniecznie zadać przeciwnikowi ciosu mieczem lub rzucić na niego dewastujący czar, aby go pokonać (tak - nie zabić - POKONAĆ, a to można uczynić na parę sposobów).
goracepapu pisze:O tak, bo przecież powergamer nie może tego zrobić. No i do tego oczywiście najbardziej podatnym na "optymalizację fabularną" jest klasa najgorsza mechanicznie...Maga pewnie nie da się "optymalizować fabularnie". Proszę Cie wytłumacz mi jak idiocie co to jest optymalizacja fabularna, bo mój mały mózg zapatrzony tylko na cyferki w swojej prostocie tego nie ogarnia.
Błędne jest założenie, że tylko postaci niezoptymalizowane korzystają z czegoś co Ty nazywasz "optymalizacją fabularną".
Ja piszę o sytuacji gdy jeden gracz EWIDENTNIE ma dużo lepszą postać.
Rozwinę nieco moją myśl bez wdawania się w szczegóły:
Powergamer ma swoje doświadczenie w optymalizacji MECHANIKI. Gracz, któremu tego doświadczenia brak, może uciec się do optymalizacji FABULARNEJ, poza mechaniką. Postać nie musi przecież koniecznie zadać przeciwnikowi ciosu mieczem lub rzucić na niego dewastujący czar, aby go pokonać (tak - nie zabić - POKONAĆ, a to można uczynić na parę sposobów).
Tak, może. Nie twierdzę inaczej. Lecz zauważ pewną rzecz - Gracz swoją postać po coś przecież optymalizuje, prawda? Skoro zadał sobie trud to chyba raczej skorzysta z owoców swej pracy niż będzie uciekał się do brudnych, fabularnych zagrywek.
Proszę Cie wytłumacz mi jak idiocie co to jest optymalizacja fabularna, bo mój mały mózg zapatrzony tylko na cyferki w swojej prostocie tego nie ogarnia.
Helldog pisze:A po co? I tak myślisz tylko mechaniką, więc moje argumenty do ciebie nie dotrą. Dowodem tego jest fakt że jeszcze sam nie wpadłeś na choćby jeden przykład, ani nawet nie spróbbowałeś domyślić się o co mi chodzi. Po tak bystrym człowieku jak ty, spodziewałem się czegoś więcej.
Helldog pisze:Postać nie musi przecież koniecznie zadać przeciwnikowi ciosu mieczem lub rzucić na niego dewastujący czar, aby go pokonać (tak - nie zabić - POKONAĆ, a to można uczynić na parę sposobów).
erman pisze:Kto na sesji pamięta by zrobić jakieś kombo szczególnie jeśli liczenie tego zajmie pol godziny? (koniec mojego głupiego gadania)
erman pisze:Gdy zobaczyłem że mój barbarzyńca szalony barseker odstaje od reszty to go osłabiłem.
Helldog pisze:Błędne jest założenie, że tylko postaci niezoptymalizowane korzystają z czegoś co Ty nazywasz "optymalizacją fabularną".
To nie jest moje założenie. moje założenie podałem powyżej.