Był, pojechał tam jako korespondent wojenny "Warszawskiego Dziennika Narodowego". Nie czytałem jego książki w całości, ale w "WDN" czytałem jego relacje, które przesyłał co kilkanaście dni do Warszawy (z których powstała ta książka). Oczywiście, pisane tendencyjnie, z punktu widzenia narodowego i antymarksistowskiego (tak jak Orwell z punktu widzenia marksistowskiego i antyfrankistowskiego), ale czyta się szybko, bo lektura jest interesująca. Giertych był zdolnym pisarzem, chociaż najpełniej jego pióro rozkwitło już po wojnie, na emigracji. Można się z nim nie zgadzać, ale należy przyznać, że jako publicysta był bardzo dobry.
Choć jak tak przeglądam inne jego publikacje, to jednak trochę wyziera z nich nieodrodny protoplasta Macieja i Romana
Nic dziwnego, skoro Maciej wychowywał się w szkole ojca i z kolei uczył Romana. Chociaż ten ostatni jednak wiele tez swojego dziadka odrzucił jako zdezaktualizowanych w obecnych czasach (np. kwestia mniejszości narodowych lub całkowitej autarkii gospodarczej).