earl pisze:To tak jak z artystami - czyż Rubens, Haendel albo Cellini nie uprawiali rzemiosła, aby tylko zarobić pieniądze? Wszak ich dzieła to czysta komercja, robiona pod publikę, która za to płaciła. A jednak są uznawani za wielkich twórców a ich produkty - za Sztukę przez duże S.
Dałeś zły przykład bo Haendel jest do bani i jego utwory są nudne, ale masz sporo racji w tym, że np. Chopin jak i Beethoven byli geniuszami i żyli ze swojego geniuszu. Niestety takich geniuszy, którzy mogli utrzymać się z tego co robili było bardzo mało. Najczęściej, tak jak to można zauważyć przy życiu wielkich artystów malarzy, stawali się "bogaczami" dopiero po śmierci. Za życia nikt ich za swoją sztukę nie doceniał.
Poprzedniemu forumowiczowi można przyznać rację z tego względu, że może Pilipiuk pisze ambitnie, ale fakt, że komercyjnie.
Dla mnie to jest tak. Autor, artysta widzi co ma branie na rynku i to tworzy. Nie coś nowego, ponieważ zawsze jest ryzyko, że to coś zostanie źle przyjęte i nie zarobi na chleb. Tutaj właśnie znajduje się różnica pomiędzy artystą tworzącym pod wpływem impulsu i natchnienia, który robi to dla siebie i z pasji a takim, który pisze bo potrafi i jest to jego zawód.
Nie piszę tymi słowy oczywiście, że Pilipiuk jest tym drugim, ale piszę i przyznam się do swoich słów przed każdym, że jego styl pisania ma trochę z tego.