Zaliczone. Oczekiwania zostały spełnione. R-rated Prince of Persia i teraz już wiem gdzie się podziały oczekiwane przez niektórych piaskowe potwory z Sands of Time
Co jest dobre:
+ cały początek, który jednak trochę za mocno nawiązuje do filmu Milliusa
+ chłopak grający młodego Conana
+ Momoa, który jest takim Conanem na jakiego czekałem (sorry Arnold, you lose)
+ sposób obchodzenia się Conana z wrogami (szczególnie akcja z nosem, z kluczem itp.)
+ część scen akcji (min ta z sandmanami, czy pierwsza walka z udziałem dorosłego Conana)
+ blood & tits
+ Rose mcGowan i Stephen Lang
Co nie jest zbyt dobre:
- muzyka - nie że jest zła, ot po prostu sobie jest, ale że nie da się uniknąć porównań z Poledourisem to w zestawieniu wypada biednie.
- przydałoby się dodatkowe 15 minut żeby coś dać w miejsce przeskoków między kolejnymi lokacjami
- akcja na statku - sama w sobie ok, ale trochę tak wpieprzona na siłę
- jednooki złodziejaszek, który na dobrą sprawę niczemu nie służy i można było się obejść bez niego (Subotai był o wiele lepszy)
- końcówka mogłaby być lepsza
- 3D - które zazwyczaj jest o kant tyłka potłuc, tak samo i tutaj choć wydawało mi się, że było trochę lepiej niż w CA:FA. Jak możecie wybierajcie 2D, szkoda przepłacać.
Ogólnie jest ok, ot takie 7/10, z tym że mam ochotę na kolejny seans (na BD oczywiście) to się ocenę zweryfikuje. Bardzo chętnie bym zobaczył sequel, ale pewnie nie zobaczę bo coś czuję, że w BO film polegnie.
No i porównując z filmem Miliusa można powiedzieć że jest po prostu inaczej. Nie powiem (przynajmniej na razie), że nowa wersja jest lepsza, ale podejrzewam, że wracać do niej będę cześciej.