Na YouTube też pewnie się coś znajdzie, ale bez napisów.
Wczorajszy dzień niestety nie pobił piątku. "Byłem nastoletnim wilkołakiem" ma niezły wstęp i zakończenie, ale trochę się dłuży. Twórcy zamyślili stworzyć straszny i poważny horror, przez co mniej tu absurdów, z których można się ponabijać. Ba! Ma według mnie lepszą fabułę niż absolutnie okropny "Asystent wampira" ze współczesnych filmów dla młodzieży. Za to charakteryzacja i przemiana w wilkołaka fenomenalna.
Seans "Ludzi kretów" był zwłaszcza zabawny dla ludzi obeznanych z historią i pokazuje, co o starożytności wiedzą Hamerykanie. Grupa archeologów znajduje lampkę oliwną pokrytą sumeryjskim pismem klinowym. Dzięki niej odnajdują najpierw rzeźbę sumeryjskiej bogini Isztar (grecką
), później stos kamieni, które rozpoznają jako sumeryjską świątynię, w końcu trafiają do podziemnego zigguratu, w którego wnętrzu (w rzeczywistości wieże te były lite ze względu na ograniczenia technologiczne
) znajdują się egipskie hieroglify i kolumny.
Jakiś czas później bohaterowie wspominają w rozmowie umiejętności Egipcjan. I mamy jeszcze super choreografię taneczną - jak dla mnie to prosto z tysiąca i jednej nocy.
Wielki finał to "Nagie na księżycu". W sumie ten film nie ma żadnej fabuły. Najpierw mamy sympatyczny wstęp, o tym jak główni bohaterowie konstruują rakietę i w końcu lądują na księżycu. Tam, jak łatwo się domyślić, żyje rasa nagich kobiet. Wszystkie noszą jedynie kolorowe i błyszczące majteczki, które nie zakrywają im rowka. Jest też dwóch panów w slipach, żeby kobiety nie czuły się pokrzywdzone. Przez pół filmu bohaterowie w kombinezonach, które musiały zainspirować twórców Power Rangers, pstrykają im zdjęcia i robią notatki. Co chwilę kamera robi zbliżenie na ich uśmiechy, liczba kwestii spada do minimum.
Dzisiaj będzie kolejny film twórcy "Mózgu" i ostatni film Eda Wooda, nie moge się doczekać