yabu pisze:Ręce opadają.
No dobrze powtórzę; hodowanie roślin i zwierząt , a tym samym dobieranie najbardziej przydatnych cech, modyfikuje je genetycznie. Ludzie robią to od tysięcy lat, a że nieświadomie...
Czy przed odkryciem tlenu ludzie oddychali czym innym?
Nie zrozumieliśmy się - według genetyki medycznej krzyżowanie roślin i zwierząt celem uzyskania efektów takich czy takich NIE JEST modyfikacją genetyczną. Modyfikacją genetyczną jest dopiero modyfikacja na poziomie genu/aminokwasu. Według genetyki medycznej, nie popkultury, bo o medycznej właśnie mówię.
yabu pisze:To właśnie jest grzebanie w genach. Tyle że bardzo powolne, pracochłonne i nieefektywne.
Mówię o pojęciach naukowych, nie gazetowych. W świetle medycznym sprawa ma się inaczej, chociaż zarówno szczepienie, jak i GMO są gałęziami tej samej, cholernie rozległej dziedziny. Tylko jedno ma korzenie w rolnictwie i modyfikacji fenotypowej, a drugie w laboratorium i PCRkach.
yabu pisze:Jeszcze jedna uwaga; Rośliny GMO są poddane takiej kontroli jakości i skutków oddziaływania na ludzi, o jakiej rośliny napakowane chemią mogą tylko pomarzyć.
Jak również wszystkie leki i wszelakie specyfiki, wchodzące na rynek. Ciekawe, że niektóre z nich potem trzeba wycofywać, bo okazują się szkodliwe...
yabu pisze:Nic dodać, nic ująć...
Można tę złośliwość zastosować także do Ciebie, bowiem twierdzisz, że cała genetyka to jedno i to samo, czym wzbudziłbyś rozpacz w każdym genetyku... Poza tym, wierzysz naiwnie w 100%-towe bezpieczeństwo testowanych nowości, które opisuje się w gazetach? A w gazetach i mediach, tak samo jak i laboratoriach, pracują tylko ludzie, przy czym ich wiedza bywa ograniczona...
Nie potępiam GMO, jestem wobec niego zwyczajnie ostrożna. Pod wieloma względami jest to rzecz dla człowieka nowa, pod wieloma już od dawna użytkowana, bo terapie genowe (np. modyfikowane wirusy ze zmienionym materiałem genetycznym, jako nośnik dla leku) już się stosuje i to z różnym skutkiem - bywały wśród leczonych owymi zarówno cudowne ozdrowienia jak i zgony i nie ma w tym żadnej tajemnicy. Tak samo tutaj - efekty zobaczymy za jakiś czas, albo wcale. Miejmy nadzieję, że jest tak jak mówisz i są one kontrolowane w sposób wykluczający jakiekolwiek ryzyko. Jednak pozostanę sceptyczna i ślepo wierzącym w bezpieczeństwo także doradzam odrobinę nieufności. Oczywiście bez popadania w paranoję...
PS.: AmenarHi. Bądź bardziej uważny, yabu.