Czekam, cieszę się, że pojawiła się dyskusja.
Kilka słów wyjaśnienia, jeśli interesuje Was moja interpretacja.
Arvelus pisze:Oczywiście tu jeszcze dochodzi interpretacja MG ale... jak by na to nie patrzeć okaleczyłem ją aby uratować jej życie. Mniejsze zło by uniknąć większego. Jak mistrzu powiedział, to wciąż jest zło, ale kiedy już doprowadzę do tego, że kapłan jej odrośnie ręce zostanie ono cofnięte zostawiając jedynie nieprzyjemne wspomnienia i płytsze bądź głębsze szramy na psychice, ale po wycieczce do piekła nie da się tego uniknąć. Według mnie i mojej postaci to logicznie najlepsze rozwiązanie : ]
slann pisze:To bardziej skomplikowane.
Ghoul urarował ją przed większym cierpieniem, jednoczeście zadając niewymowne cierpienie. Czy można uznać, to za amputacje w wqrunkach polowych?
Amputacja w warunkach polowych nie jest analogią do tej sytuacji. Amputacja w warunkach polowych jest próbą ratowania życia, w której nie cierpi niczyja godność jako osoby. Bez względu na to, czy się uda, czy nie.
Analogią do tej sytuacji jest obóz koncentracyjny, w którym jeden więzień katuje drugiego dlatego, że strażnik powiedział, że jeśli tego nie zrobi, to sam zada mu większe cierpienie.
Jako tako postępowanie Tharosa jest ewidentnie złe. Usprawiedliwianie się, że to mniejsze zło nie jest zasadne. Po pierwsze dlatego, że to gdybanie, że jej kalectwo uda się kiedykolwiek odwrócić. Po drugie dlatego, że nawet jeśli się uda, to w dalszym ciągu jest to przykładem uświęcania środków. Zresztą w pęłni podpisuję się pod tym:
dreamwalker pisze:Co do poprawiania sobie charakteru regeneracją - to nie zadziała. W ten sposób jedynie udowodnisz, że życie tej dziewczyny nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia.
Jedyne sposoby na "dobre" wyjście z sytuacji to wąskie spektrum pomiędzy pokojowymi negocjacjami bez przyzwolenia na dopuszczanie się zła (w stylu tej podjętej przez Mercutia) a otwartym zaatakowaniem diabłów.
Pytanie - co chcecie robić dalej jako przymusowa, ale jednak drużyna. Widzę to w ten sposób. Mercutio jest zdeterminowany dążyć do ostatecznego rozwiązania w sposób "dobry" i ja to w pełni rozumiem oraz jestem na to przygotowany. Co więcej, jeśli trzyma się tej wersji, to mam jeszcze jedną propozycję. Znając jego charakter nie jest możliwym, aby stał i patrzał, gdy Tharos kaleczy dziewczynę. Może go powstrzymać, w każdym razie na pewno powinien próbować. Proponuję po pierwsze, abyście odegrali tę interakcję między waszymi postaciami (zakładam, że będzie pokojowa, ale to już zależy od was). Po drugie, aby wszyscy ustosunkowali się do sytuacji Mercutia atakującego nadzorców. Być może będzie konieczna edycja posta Arvelusa, ale rezultat powinien być dużo bardziej realistyczny niż obecna wizja targania za sobą kalekiej dziewczyny w płonnej i naiwnej nadziei jej oprawcy na znalezienie potężnego i chętnego do współpracy kapłana.
Tyle ode mnie. Mam nadzieję, że nie wcinam się za bardzo, ale to ważna decyzja, co się teraz dzieje i zależy mi, żeby jej rezultat był spójny z tym, co każda z waszych postaci wnosi. A już moja w tym głowa, żeby to wszystko składało się na coraz ciekawszą sesję.
A nie na jej rychły koniec ;p