Gerard Heime pisze:Jeszcze dodam tylko, że Sapkowski tak naprawdę najlepsze to pisze opowiadania. "W leju po bombie" czy "Słoneczne popołudnie" to po postu odlot na maksa. Zdecydowanie tych weird stories nie da się porównywać z żadnymi innymi opowiadaniami - są za dobre
Nie zgodzę się w całości. Przede wszystkim, IMHO łatwiej napisać opowiadanie, które czytelnik przeczyta do końca, niż ksiażkę, którą przeczyta do końca. Z tej prostej przyczyny, ze o ile rozpę kończy się Czytelnikowi po określonej liczbie stron, to w przypadku opowiadania jest większa szansa, że już dotatrł do końca.
Sapkowski pisze opowiadania, których czytanie jest czystą przyjemnością. To samo jednak potrafi wielu innych autorów. Sapkowski za to potrafi konstruować wielotomowe sagi, które po prostu z ciekawości czyta się dalej - bo też i potrafi skubaniec przerwać narrację dokładnie w takim momencie, żebyśmy chcieli kupić następny tom. Tak było w przypadku sagi o Geralcie, tak jest w przypadku "Narrenturm". Ja kupię tom II i tom III tylko po to , żeby dowiedzieć się dalszych losów Szarleja, Samsona, Pomurnika (Reynevan obchodzi mnie akurat najmniej!)
Jak Sapek to robi? Ano mnoży postaci, knowania, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności, poboczne wątki i cudowne ocalenia, a wszystko to podaje w smakowitym historyczno-fikcyjnym sosie i okraszone przepysznymi lingwistycznymi skwarkami takich kolokacji i sformułowań, jakich ja sam bym i za 1000 lat przy
maquina de escribir nie wymyślił.
Ergo: "Narrenturm", jeszcze dwa razy poproszę, panie kelner!
PS . Sorry, że tak sie kulinarnie zrobiło pod koniec ale czekam na obiad.