~ Port na pewno jest już obstawiony. Na polach będę widoczny z daleka, poza tym na pewno mają wsparcie powietrzne. Pieprzone EKAM! ~ w myślach warknął Aleksander. Miał tylko jeden wybór, znaleźć jakąś ustronną zatoczkę, a potem zdobyć łódź. Zresztą co on takiego zrobił? Wiadomo, jego zeznania podatkowe, a raczej ich brak, nie pokrywały się z rzeczywistym stanem posiadania, ale czy to od razu musi interesować anty-terrorystów? Grek westchnął głeboko, po czym postawił Amę na ziemi. - Idziemy nad morze pobawić się w grę "Policjanci i Złodzieje". My jesteśmy złodziejami i chowamy się przed policją. Jak chcesz to możesz patrzeć moimi oczami.
May poczuła, że wściekłość zaczyna w niej płonąć niczym żagiew. - Wiem do kurwy nędzy, że7 jest niebezpiecznie. Właśnie uciekłam przed terrorystą, który porwał moją siostrę
Po minucie ciężkiego biegu półbóg był już wyczerpany. Na szczęście zdawało mu się, że w końcu zgubił swojego powietrznego prześladowcę. Dla pewności odczekał jeszcze dłuższą chwilę i dopiero potem ruszył w stronę góry.
Dziwne wzgórze znajdowało się tuż za hotelem. Mimo, że porośnięte gęstą makią i strome, to nie wydawało się być wyzwaniem dla Anriela. Znalazł nawet wydeptaną ścieżkę, która aż się prosiła, aby nią podążyć.
Aleksander Polemistí̱s i Ama-chan
Może to łaska Amaterasu, może zbieg okoliczności, ale Aleksander w końcu dotarł do ukrytej między skałami zatoki, ostrożnie schodząc po urwistym klifie. Zatoczka była niewielka, ale po krótkich oględzinach Aleksander odkrył małą wnękę skalną - idealne miejsce, aby się przyczaić. Rozgrzany piasek kusił, lecz Grek zdawał sobie sprawę, że nie może sobie pozwolić na beztroski wypoczynek. Z pewnością EKAM nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa.
May Smith
- Nie ruszaj się! - głos był stanowczy - Jest pani aresztowana - wokół kobiety stało kilka osób, a następne się zbliżały. May słyszała ciężkie kroki biegnących mężczyzn.
Ale, jeśli ktoś jest na górze, to będzie się spodziewał, że ktoś przyjdzie właśnie tą ścieżką. Dla tego syn Echidny skierował się sporym łukiem, by bezdrożem dość na szczyt z innej jego strony.
- O, popatrz! Tutaj możemy się schować i odpocząć. - powiedział Aleks, po czym wsadził Małą do wnęki skalnej i wszedł tam za nią. Potrzebował chwili odpoczynku zanim podejmie decyzję co robić dalej.
Ostatnio zmieniony sob mar 09, 2013 10:42 am przez Zaalaos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Czuły słuch potomkini bogów wyłowił szepty: - Te noże... - Przecież ona jest ślepa...
Niemalże w tej samej chwili ktoś powiedział dobitnie: - Wszystko wyjaśnimy i uratujemy pani siostrę. Czy może pani wstać? - May zdawała sobie sprawę, że śmiertelnicy coś planują.
Aleksander Polemistí̱s i Ama-chan
Półbogowie czekali.
Napiszcie ile czekacie. Minutę, godzinę, rok?
Anriel Ravine
Syn Echidny z trudem przedzierał się przez gęste zarośla. Porastające górę rośliny zdawały się oplątywać wokół kostek Anriela, a ich twarde gałęzie i ciernie boleśnie raniły ciało boga. Mimo to Anriel nieustępliwie piął się w górę.
Dopiero teraz mógł też dostrzec, że przed nim ktoś też penetrował ten gąszcz. Jego drogę znaczył szlak zmiażdżonych, wyrwanych z korzeniami roślin.
Jesteś w 1/5 drogi na szczyt.
Anriel: hindered, -1 do następnych testów toughness.
Potworna eksplozja bólu była dotliwa niczym huk petardy wybuchającej w głowie. - Za mało! Ona się ciągle rusza! - May czuła, że w jej ciało wbiło się kilka elektrod przez które mężczyźni wsączali w jej ciało palący ból.
May: stunned, -1 do następnych testów przeciw obrażeniom.
Anriel Ravine
Nie minęło wiele czasu, a na świeżo przetartym szlaku pojawiło się więcej śladów. Ktoś zostawił tutaj resztki porwanej przez ciernie męskiej koszuli, które Anriel uważnie obejrzał. Materiał był więcej niż dobry, widać było, że nosząca go osoba ma zamiłowanie do luksusu, a także nie była zbyt dużych rozmiarów. Przynajmniej w porównaniu z półbogiem.
Anriel zaklął i zdarł z ramienia łodygę mirtu, która zaczynała je oplatać. Dzika flora porastająca wzgórze szybko odzyskiwała wydartą jej ziemię. Syn Echidny dostrzegł, że ścieżka, którą tutaj przybył jest już częściowo zarośnięta. Pozostawało mu albo przyśpieszyć kroku i iść śladem tajemniczej osoby, która była tu przed nim, albo przedzierać się przez krzaki na własną rękę.
Aleksander Polemistí̱s i Ama-chan
Siedzieli w skalnej wnęce może pół godziny, kiedy maleńka Japonka drgnęła. Zdawało jej się, że słyszy kogoś na krawędzi klifu. Oczywiście, mogło jej się tylko zdawać.
O ile z początku siedziała naburmuszona, o tyle szum morza zadziałał na nią uspokajająco. Myślała o miejscach i ludziach, których kiedyś znała. O czasach, kiedy jeszcze widziała. Kiedy mogła spojrzeć na słońce i morze. Dopiero odgłosy z klifu wyrwały ją z marzeń. Przyłożyła palec do ust: - Cicho, Aleksander-san. Coś słyszę... Skupiła się maksymalnie starając się ustalić źródło odgłosów.
Ostatnio zmieniony śr mar 13, 2013 10:56 am przez gacoperz, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
May była zaskoczona. Nie spodziewała się ataku, a ból był potworny. Nie wiedziała co zrobić, ale postanowiła uciekać. Wezwała kruka i klucząc starała się uciec.
Półbóg ruszył żwawiej, do sprintu skłaniała go też coraz agresywniejsza roślinność, czepiająca się na wszelkie możliwe sposoby jego ciała. Nie minęło pięć minut, kiedy zobaczył swojego poprzednika. Wysoki jak tyka mężczyzna w jeansowej kurtce z trudem walczył z ciernistym krzakiem, który owinął mu się wokół nogi.
Aleksander Polemistí̱s i Ama-chan
Tuż obok wnęki spadły trzy puszki z których natychmiast zaczął się wydobywać biały, duszący gaz. Kompletnie oślepiło to Aleksandra, ale Ama słyszała plusk wody i skrzypnięcia piasku o plastik. Na plażę wyszło ośmiu płetwonurków. Zapewne mieli też jakieś specjalne systemy wizyjne, bo ich strzały były nad wyraz precyzyjne. Kilka krótkich serii trafiło w Greka i gdyby nie jego nadludzka kondycja, to zapewne byłby już trupem.
Aleksander: staggered, -2 do następnych testów Toughness. Ama: dazed.
Wszyscy w obrębie chmury gazu mają visual concealment.
May Smith
Jesteś stunned, dopóki tego nie usuniesz, nie możesz działać.
Grek wiedział że we wnętrzu chmury nie ma najmniejszych szans. Boski potomek, czy nie kule się go imały. Mimo to padł na ziemię, wysyłając psychiczną falę. Nie widział swoich przeciwników, liczył więc na farta. Równocześnie pierwsze kule zostały wypchnięte przez jego nadzwyczajnie szybko regenerujące się ciało.
Aleksander: staggered, prone, -1 do następnych testów Toughness. Area Affliction 4 w stronę z której nadleciały pociski.
Ostatnio zmieniony pt mar 15, 2013 4:38 pm przez Zaalaos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Przedarł się zrywając roślinność i zatrzymał gdy zobaczył nieznaną postać. Poświęcił chwilkę, drepcząc w miejscu, aby na bieżąco zrywać kolejne pędy, by przyjrzeć się postaci.
May nie mogła wiele zrobić. Zaczęła się modlić. Wybrała Hefajstosa, który był najbardziej godnym zaufania bogu z tego parszywego panteonu... nie licząc Hadesa.
Aleksander przestał widzieć cokolwiek użytecznego, ale świst kul był aż zbyt wyraźny dla małej. Prawie przywarła do podłoża i po cichu ruszyła w stronę wyjścia z jaskini i poza rejon walki.
~ Wspomogę cię, ale ty musisz pomóc Heliosowi odbudować jego świątynię przed następnym porankiem. Inaczej staniesz się chroma, tak jak ja - głos Hefajstosa był niezbyt wyraźny, jakby dochodził zza grubej zasłony.
Już nie jesteś stunned.
May: -1 do następnych testów przeciw obrażeniom.
Aleksander Polemistí̱s i Ama-chan
Jeden z komandosów poczuł strach tak wielki, że nie mógł po raz kolejny pociągnąć za cyngiel, ale reszta, zapewne dzięki ciężkiemu treningowi i dużej sile woli, zdołała się oprzeć panice wywołanej przez Aleksandra. Wystrzelili po raz drugi.
Grek mądrze padł na ziemię stając się o wiele trudniejszym celem dla atakujących. Niestety, ci strzelali zwyczajnie zbyt celnie. Jedna z kul przeleciała tuż po czaszce Aleksandra zrywając z niej skórę wraz z włosami, inna zrykoszetowała i wbiła się prosto w udo półboga. Nawet jak na syna Fobosa rany były ciężkie, a do tego dołożył się jeszcze ciężki, usypiający gaz rozpylony przez komandosów. Tracąc przytomność Aleksander uświadomił sobie, że wciąż ściska w dłoni swój dwuręczny miecz.
Tymczasem Ama-chan zaczaiła się za jednym z kamieni. Słyszała miękkie mlaśnięcie kul wbijających się w ciało Aleksandra i wątpiła, czy jej przyrodni brat będzie mógł ją dalej ochraniać. Z trudem powstrzymywała się przed kaszlem, a każdy oddech przychodził jej z coraz większym wysiłkiem.
Aleksander: incapacitated, prone, -3 do następnych testów Toughness. Ama: dazed.
Anriel
Przyglądając się wysokiemu mężczyźnie Anriel dostrzegł jeszcze, że ma on krótko przystrzyżone blond włosy, a jego ubranie robi wrażenie dość sfatygowanego przebijaniem się przez dziki gąszcz. Nie miał przy sobie żadnej torby, ani widocznej broni.
Jakaś dzika róża owinęła się wokół lewej nogi Anriela, mocno wbijając kolcami w ciało.
Strength DC 15. Jeśli zdasz, -1 circumstance pentalty do wszystkich testów strength, stamina, agility i dexterity. Jeśli nie zdasz, -1 circumstance pentalty do wszystkich testów strength, stamina, agility i dexterity oraz jesteś hindered.
Szarpnął nogą, ale nie sprawdził czy podłoże drugiej nogi jest stabilne. A nie było. Stał w niewielkiej błotnej kałuży, która nie zapewniała dostatecznego oparcia dla wielkiej siły półboga, przez co, nie dość, że nie mógł on jej wykorzystać w pełni to jeszcze się poślizgnął i padł wprzód, na ręcę. Roślinność zaraz ruszyła do ataku. Powstrzymał się od warknięcia i naprężył wszystkie mięśnie podnosząc się, ale pnącza się już całkiem solidnie owinęły, pozbycie się ich zajęło by zbyt dużo czasu, którego nie mógłby tu poświęcić. Dostrzegł zarys wielkiego głazu sięgającego ponad dwuipółmetrowe krzaki. Ruszył w jego stronę chcąc się wdrapać na szczyt. Tam powinien mieć dość czasu by doprowadzić się do ładu. Los człowieka tymczasowo mało go obchodził.
"Kurwa mać, nie dość, że będę ślepa, to jeszcze kulawa" Pomyślała i rzuciła się uciekła postanowiła szukać Aleksa, bo chyba nie był takim znowu terrorystą.
Dziewczynka leżąc na ziemi zakryła twarz dłońmi. Ledwie poznała swojego nowego opiekuna, lub opiekunów, nie była pewna, to już go straciła. Do jej oczu napłynęły łzy. Nie była pewna czy to ze smutku, czy to efekt dziwnego dymu, który wypełniał przestrzeń wokół niej. Starała się nie łkać.
Dym gryzł ją mocno. Powinna stąd wyjść. Może powinna po prostu się poddać. Ludzie potrafili być okrutni, a ci w dodatku zabijali, ale chyba nie skrzywdziliby małej niewidomej dziewczynki. Choć z drugiej strony, z jakiegoś nieznanego jej powodu skrzywdzili Aleksandra. To chyba byli źli ludzie.
Nie mogła zaryzykować pokazania się złym ludziom. Pozostała w ukryciu mając nadzieję, że uda się jej uniknąć losu Greka.
Skulony na kamieniu Anriel obserwował jak dzika roślinność powoli oplata głaz, a kolejne pędy wspinają się coraz wyżej. Za krótką chwilę dosięgną i jego.
- Ej, ty - usłyszał czyiś głos. Świeżo zarośniętą ścieżkę, którą przybył Anriel, torował sobie maczetą potężnych rozmiarów brodacz. Ubranie mężczyzny, długie spodnie i bluza w kolorach ochronnych, było już w strzępach, ale nie było na nim widać ani śladu krwi - Wiem, że nie jesteś czerwiem, bo nie spotkałbym tutaj takiego. Jeśli chcesz sobie zaskarbić wdzięczność syna Echidny, to chodź tutaj i pomóż mi przedostać się na szczyt tej góry - gromki okrzyk brodacza zaskoczył Ofiarnika. Nie, zdecydowanie nie miał takiego brata.
Aleksander Polemistí̱s i Ama-chan
Ukrywająca się Ama słyszała wszystko co się dzieje dookoła. Słyszała jak ktoś cisnął z klifu kolejne pojemniki z gazem, które uderzyły o piasek, a następnie z cichym sykiem uwolniły swoją zawartość. Słyszała skrzypienie piasku pod stopami złych ludzi. Słyszała jak jeden z nich pociągnął za spust, a niemalże w tej samej chwili pociski pomknęły w stronę Aleksandra. Kilka z nich sięgnęło swojego celu. Słyszała jak Aleksander jęknął, ale mimo bólu nie odzyskał przytomności.
Leżąc na ciepłym piasku dziewczynka zastanawiała się jaki błąd popełnił Aleksander. Zdała sobie sprawę, że jej opiekun błędnie przyjął, że źli ludzie nie widzieli jego ucieczki i nie znali jego kryjówki. Kiedy usłyszała następne strzały, tym razem wymierzone w nią, wiedziała, że nieświadomie powtórzyła jego pomyłkę.
Rozpylony gaz zadziałał jak anestetyk i Japonka prawie nie czuła bólu, kiedy traciła świadomość.
Aleksander: dying, prone, -3 do następnych testów Toughness (uwzględniłem regeneracje, ale otrzymałeś kolejną ranę). Ama: stunned, -2 do następnych testów Toughness.
May Smith
Ślepa zerwała się nagle na nogi, po czym zgrabnie minęła zaskoczony mężczyzn i zrywając elektrody rzuciła się do ucieczki. Właśnie, chciała uciekać - ale dokąd?
Napisz dokąd uciekasz. Nie wiesz, gdzie pobiegł Aleksander.
~ Matko, proszę, nie pozwól im mnie zabić, nie pozwól im mnie zabić, nie pozwól... Łzy spływały z oczu małej Japonki, gdy świadomość tego, co ma się za chwilę stać docierała do niej z druzgocącą siłą. Jednakże chwilę potem poczuła w sobie siłę, by uczynić jeszcze jeden ostatni wysiłek. Jej jedyna szansa w tym, że nie pozwoli się bardziej skrzywdzić. Skupiła się najbardziej jak mogła. Po chwili poczuła jak wypełnia ją boska energia, jak staje się boską energią. Podniosła się z ziemi. - Dziękuję ci, matko.
Modlitwa użyta jako HP: Recovery ze Stunned. Przemiana w światło: Solar form (Insubstantial 3), Wymagany will check DC13, 15 Sukces.
Oczami kruka dostrzegła, że otacza ją czwórka mężczyzn i kobieta. Jeden mężczyzna i kobieta trzymali pistolety, pozostali mieli w dłoniach tasery. Należało uciec, tylko dokąd?
Masz jeszcze akcję ruchu zanim będzie runda przeciwników.
Aleksander Polemistí̱s i Ama-chan
Japonka czuła na sobie ognisty wzrok swojej matki. Wiedziała, że nim nastanie zmrok musi tu powstać jinja Amaterasu. Inaczej maleńka Ama będzie miała naprawdę duże kłopoty.
Myślała w zasadzie tylko o tym. Strzały z karabinów, które przeszywały słoneczne ciało Amy, nie robiły na niej żadnego wrażenia. Co innego gęsty, nieprzyjemny gaz. Nawet w swojej drugiej postaci Japonka była na niego wrażliwa.
Tymczasem rany Aleksandra powoli się zasklepiały.
Aleksander: incapacitated, prone, -2 do następnych testów Toughness. Ama: -2 do następnych testów Toughness.
Ostatnio zmieniony pt mar 22, 2013 3:27 pm przez PPPP, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Zeskoczył z kamienia i przedarł się do brodacza, w marszu wyszukując wad w jego postawie i słabych punktów. Na razie powściągał gniew. Nie interesowało go skąd taki tu tłum. Na razie. - Jak cię zwą? - Zapytał - Mnie Neor.
Ama-chan wyszła pośpiesznie z jaskini. Jej inna natura już i tak pewnie nie była już tajemnicą dla napastników. Teraz, gdy nie byli w stanie jej skrzywdzić, dziewczynka poczułą się pewniej. Stanęła wyprostowana u wejścia jaskini i zwróciła się w stronę, z której dochodziły strzały: - Czemu zasmucacie tą, która swym blaskiem roświetla wasze życie? W tym miejscu czcigodna Amaterasu okazała swoją łaskę. Winno ono być zatem jej poświęcone. Powinny je wypełniać piękno i radość. - Ama-chan wykonała piruet, niby w tańcu. - A nie brukać złość i przemoc. Amaterasu z pewnością przychylna będzie tym, którzy tutaj czcić będa jej imię.
Przemowy córki Amaterasu nie pomogły: - Na glebę gówniaro to też okażemy ci łaskę i będzie można poświecić nam to miejsce. - szczęk broni dodatkowo zaakcentował prośbę.
Ama zaniosła się duszącym kaszlem. W swojej prawdziwej formie dalej pozostawała wrażliwa na gaz rozpylany przez komandosów.
Aleksander: incapacitated, prone, -1 do następnych testów Toughness. Ama: dazed, -2 do następnych testów Toughness.
Anriel Ravine
- Jestem Anriel Ravine. Kto cię spłodził? - brodacz wyrwał z ziemi solidny krzak i odrzucił go spory kawałek od siebie. Pod względem siły fizycznej mógł spokojnie mierzyć się z Anrielem, był natomiast na pewno wolniejszy od niego.
Syn Echidny próbował się zbliżyć do brodacza, ale w trakcie musiał stoczyć prawdziwy bój z agresywną roślinnością. Jego boska krew obficie zrosiła ziemię.
-2 circumstance pentalty do wszystkich testów strength, stamina, agility i dexterity, hindered, brodacz jest cąły czas poza twoim zasięgiem.
May Smith
Kula z pistoletu, która utkwiła w udzie May podpowiedziała jej, że agenci otrząsnęli się już z zaskoczenia wywołanego jej nagłym powstaniem. Ślepa kobieta przyśpieszyła i zniknęła swoim prześladowcom za rogiem hotelu. Miała teraz wybór - mogła spróbować zaczaić się między hotelowymi budynkami, mogła też przeskoczyć przez mur i szukać drogi ucieczki za nim. Kruk cały czas unosił się w powietrzu informując ślepą o ruchach przeciwników.