Zrodzony z fantastyki

 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

Uzbrojenie Jednorożców - błąd Wicka?

wt sty 01, 2008 10:22 am

Tworząc nową postać samurai-ko (oczywiście Jednoroga:)) zaczęłam się zastanawiać nad jej uzbrojeniem. To co proponuje szkoła Shinjo przy głębszej analizie okazało się niespójne. Intencje Wicka - łucznik konny potrafiący skutecznie strzelać we wszystkich kierunkach z siodła (str. 50 Drogi), kłóciła się z proponowanym uzbrojeniem. Nie miałam okazji strzelać z dai-kyu, zwłaszcza z konia, ale na tyle jeździłam konno by mieć wątpliwości co do możliwości takiego strzelania.
Owszem - do przodu bez ograniczeń, jednak na boki raczej tylko możliwy jest ostrzał obszarowy (łuk strzela po balistycznej), natomiast przy typowym dla lekkiej jazdy zmiękczaniu piechoty przed szarżą - jakiejś odmianie karakolu - strzela się nawet lekko w dół przesuwając się równolegle do linii piechoty. W takiej sytuacji mimo swojej asymetrii dai-kyu prawdopodobnie nie daje się w pełni naciągnąć, a na pewno precyzyjnie celować - po prostu jest za długi.
Zresztą kawaleria jednorogów - także łucznicy konni - miała być nieporównywalnie lepsza od innych klanów. Same strzemiona dawały przewagę głównie przy zwarciu, więc musi być coś innego. Mechaniczna zmiana zręczności zamiast refleksu przy strzale jest tylko kosmetyką, każdy bushi rozwija jedno i drugie.

Rozwiązaniem jest historia klanu Jednorożca. Klan uczył się walki od Mongołów i Persów, być może też od Arabów. Wszystkie te nacje używają krótkich kompozytowych łuków, o sile większej od każdego łuku prostego jakim jest dai-kyu. Można z nich strzelać z konia w każdej pozycji - nawet z pod brzucha końskiego. Ponadto krótsze strzały pozwalają zarówno na szybsze oddawanie strzałów, jak i zabranie większej ich ilości. Również precyzyjne celowanie z takiego łuku w czasie jazdy jest realne. Dlatego sądzę, że uzbrojenie Jednorogów to krótkie łuki rogowo-drewniane, refleksyjne (współczynniki w grze jak dai-kyu - choć gra rozróżnia tylko strzały jakby siła naciągu nie miała znaczenia). Mimo swoich zalet, łuki refleksyjne nie zostały przyjęte przez inne klany z powodu używania do ich wyrobu kości, ścięgien i jelit zwierzęcych.

Druga sprawa to naginata. Każdy bushi Shinjo wg podręcznika uczy się używania jej w szkole. Tymczasem naginata powstała - początkowo jako chłopska broń - stosunkowo późno, w czasach gdy Jednorogi przebywały po za Rokuganem. Po drugie naginata była bronią która była stosowana tylko przez piechotę - miała na celu wyrównanie szans słabszego, gorzej wyszkolonego, mniejszego wojownika. Dlatego była stosowana jako broń przeciw konnicy, broń aszigaru i broń kobieca. Przy walce z konia nie sprawdzała się - pozostawiając jeźdźca bezbronnym w czasie zwarcia i pozbawiając go szybkości w fechtunku - a szybkie zmiany dystansu są typowe dla walki konnej. Jednorogi gdzie mogły walczyły konno, więc ich szkolenie powinno obejmować nie egzotyczną i mało użyteczną dla nich naginatę ale yari.

Obie powyższe rzeczy to kosmetyka - mająca na celu nadanie większej realności Rokuganowi. Natomiast proponuję jedną zmianę systemową, bo obecna (przynajmniej w 1 ed) jest bez sensu. Łucznik konny nie potrafi strzelać z ziemi (str. 50 Drogi). O ile w przeciwnym kierunku ograniczenie ma sens (choć stosowałabym połowę kosztu umiejętności aż do wysokości normalnego łucznictwa u bushiego który chce dodatkowo nauczyć się strzelać z konia), to to jest kretyństwo. Logika nakazywałaby w takim razie stosować kary do strzelania jeśli koń idzie stępa lub nie daj Kami stoi w miejscu...

Następna rzecz dziwna to koszt procy - jako broń gajdzinów kosztuje 2pkt postaci, podobnie jak luneta, której wykonanie prawie nie jest możliwe w Rokuganie. Uważam, że z uwagi na prostotę konstrukcji i powszechność stosowania przez Jednorogi powinna być za darmo - starczy koszt umiejętności.

A teraz czekam na bokeny (mam nadzieję, że nie katany) ortodoksów :wink:
 
Awatar użytkownika
Uszaty
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 252
Rejestracja: czw paź 06, 2005 7:46 pm

śr sty 02, 2008 11:14 am

Domyślam się, że stosujesz mechanikę 1 edycji. W 3 jest kilka zmian, które mogą cię zainteresować:

Shinjo Bow - krótki łuk, jednak jego siła jest mniejsza niż zwykłego Yumi.

Yari - dodatkowe 1z1 obrażeń w rękach jeźdźca

Proca - brak takowej...

Kawaleria ma CHORE bonusy w 3 edycji, więc z pewnością spełni twoje wymagania co do supremacji Jednorogów nad wszystkim co żyje :wink:

Zmiany w rozwoju i działaniu umiejętności pozwalają stosunkowo niskim nakładem punktów stworzyć postać strzelającą z łuku zarówno na pieszo jak i konno.

Co do używania broni zaczerpniętej od innych cywilizacji to nie jestem przekonany. Podręczniki wspominają o sejmitarach, procach czy innych cudach, ale w końcu Jednorożec to też Rokugańczyk i z pewnością większość z nich ceni broń Cesarstwa, nawet jeśli ustępuje ona zagranicznym wynalazkom. Jedynie dla rodziny Moto zrobiłbym tutaj wyjątek. Odnośnie skuteczności daikyu nie wypowiem się, czekam na opinie ekspertów :)

PS - mogę być nie_do_końca obiektywny, gdyż z natury jestem przeciwny wzmacnianiu wrogów Lwa ;)
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

śr sty 02, 2008 11:57 am

Jednorogi zgodnie z podręcznikiem zwiedzały świat i chętnie się uczyły. Długi konny łuk jest specyficznym wynalazkiem japońskim który ostał się chyba tylko dzięki izolacji wyspiarzy. Jednorogi zobaczyły, że wszyscy których odwiedzili posługiwali się krótkimi łukami refleksyjnymi i, że takie łuki dla jeźdźca to rewelacja.
Co do pozostałych broni o jakich mówi podręcznik 1ed jest jeszcze miecz dwuręczny - właściwie nie wiadomo skąd wzięty, bo nie był on używany - przynajmniej powszechnie - na terenach odwiedzonych przez Jednorogi, to raczej europejska broń. Jeśli w 3ed pojawił się na to miejsce sejmitar ma to większy sens.
Łuk refleksyjny -mongołowie, arabowie, persowie
sejmitar (lub inna szabla) - j.w.
Proca - j.w
A więc są to bronie typowe dla tej części świata którą odwiedził klan.
Założenie, że z miłości do Rokuganu Jednorogi odrzuciły łuki które pozwalały im na popisywanie się doskonałą jazdą konną, ze wszystkimi cyrkowymi sztuczkami i pozwalały realnie używać ich w nawet galopie (Dai-kyu zwykle był używany ze stojącego konia) jest nieprawdopodobne. A i to, że reszta Rokuganu odrzuciła broń powstałą z "nieczystych" elementów mimo jej skuteczności też jest zgodne z filozofią tego świata.

Co do pożądanej jakoby przez zemnie supremacji Jednorogów, przyznaję, że to właściwie jedyny klan z którym potrafię się identyfikować, ale proponowana zmiana łuków na refleksyjne nie daje im żadnych bonusów. Tyle, że dzięki niej Jednorogi przestają być nierealnymi cudotwórcami łuku, a stają się po prostu świetnymi nomadzkimi wojownikami.
Mam wrażenie, że Wick zapomniał że RTNJ i tylko dlatego nie dał im łuku refleksyjnego, choć obdarzył ich umiejętnościami typowymi dla jazdy mongolskiej.
 
Awatar użytkownika
Teukros
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 475
Rejestracja: pt maja 16, 2003 11:39 am

śr sty 02, 2008 12:48 pm

Sejmitar w 3ed się nie pojawił (przynajmniej nie w podręczniku podstawowym), sądzę jednak że statystyki miałby takie same, jak zwykła katana. Natomiast potrafię zrozumieć, dlaczego nie zajął miejsce katany jako broń; daisho było częścią dziedzictwa kulturowego, które Jednorożce zabrały ze soboą, opuszczając Rokugan, ważną do tego stopnia, że jego "wymiana" nie wchodziła w grę. Pewnie i wzgledy praktyczne miały znaczenie - katana jest bronią o zbliżonym charakterze, i chyba jednak trochę lepszą.

Odnośnie proponowanych wcześniej zmian, wydają się ciekawe i przemyślane. Możliwe jest też połączenie wizerunku zaprezentowanego w podręczniku, i propozycji Gweny. Z tego co pamiętam, podczas poróży Jednorożce stosunkowo chętnie przyjmowały nie-rokugańczyków. Rozsądne wydaje się założenie, że nie tylko Moto, ale i inne rody (istniejące w ramach wielkich rodzin), pochodzące od obcych, zachowały lub dostosowały część dawnych zwyczajów, w tym także dotyczących uzbrojenia. Mielibyśmy więc klan - konglomerat różnych kultur i wzajemnych zapożyczeń, połączonych "główną" kulturą rokugańską. Ciekawa wizja.
 
Awatar użytkownika
Uszaty
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 252
Rejestracja: czw paź 06, 2005 7:46 pm

czw sty 03, 2008 9:12 pm

Niestety Teukros, ale się mylisz, gdyż sejmitar jest obecny w podręczniku podstawowym do 3 edycji. Oczywiście jest głównie używany przez Jednorożce, a szczególnie przez członków rodziny Moto, którzy cenią go sobie równie wysoko, co przeciętny Rokugańczyk Katanę. I tu wkraczamy na, moim zdaniem, już zbyt wykręconą wizję Jednorożców. O ile zawsze byłem zwolennikiem twierdzenia RTNJ, to jednak widok samurajów paradujących z sejmitarami po prostu mi nie leży. I to bardzo. Dodatkowo sejmitar ma statystyki lepsze niż Katana, a szkoła Moto uczy jak go używać w taki sposób, by mordować nim każdego napotkanego przeciwnika nawet się nie pocąc. Jak na wpływy "mongolskie" to dziwnym jest, że Moto są większymi rzeźnikami niż Hida i Matsu razem wzięci. A przynajmniej tak ich lansują oficjalne źródła.

Wydaje mi się, że przez lata sama wizja klanu Jednorożca bardzo zakręciła. Czytając Drogę Jednorożca sam odniosłem wrażenie, że przedstawiciele tego klanu to ludzie otwarci i ciekawi, szybko uczący się wszystkiego co nowe i nieznane, lubiący podróżować. Sam podręcznik podkreśla, że to dosyć pokojowy klan walczący tylko wtedy, kiedy musi. Jednak kolejne edycje ukazują nam, że są to głównie wojownicy, którzy ani trochę nie ustępują dwóm głównym potęgom militarnym Rokuganu. Mieszają się w co tylko się da z próbą zdobycia tronu włącznie. Wiem, że oficjalna fabuła zepsuła obraz każdego klanu, to jednak chyba właśnie Jednorożce są jej największą ofiarą i beneficjentem jednocześnie.
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

czw sty 03, 2008 9:39 pm

Jak słyszę nazwę sejmitar to mi sie nóż w kieszeni otwiera. Po polsku się na to mówi szabla. Ale obecnie żadna gra fantasy nie może się obyć bez tego oręża... niech będzie przeklęty drow który sejmitar wprowadził na salony rpg i fantasy.

Co do story line z 3 ed to chyba nikt poza miłośnikami karcianki jej nie trawi i nie używa. Sama się waham czy kupić podręcznik do 3ed właśnie z tego powodu.

A w kwestii czysto technicznej szabla czy katana napisano dużo, więc i ja dodam kilka własnych przemyśleń. Są to bronie w zasadzie równoważne, jednak katana jest lepszą bronią dla pieszego, szabla - zwłaszcza czarna polska, tzw. husarka lepsza dla konnego wojownika. Mimo tej oceny - nazwijmy technicznej - wątpię by mogła znaleźć wśród Jednorogów uznanie. Raz, że spotykali się zapewne z wczesnymi formami szabli wschodniej które nie były polską czarną :) i tym samym znacznie ustępowały katanie. Dwa, że trudno nosić dwie szable (jedną w stylu bojowej karabeli do pojedynku pieszego, drugą do walki konnej) lub szable i katanę. Trzy z uwagi na znaczenie społeczne i religijne katany. W końcu Pani Shinjo nosiła katanę.
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

pt sty 04, 2008 11:10 am

To ja może rzeknę słowo.
Dotychczas temat ignorowałem - czytałem, ale się nie wypowiadałem, bo wszelkiego rodzaju realizm w RPG zaczyna mi wisieć. Ale teraz rzeknę słów parę.

Z sejmitarem sprawa jest o tyle zabawna, że AFAIK coś takiego jak sejmitar nie funkcjonowało. Tzn. jest to to określenie współczesne, obejmujące miecze arabskie, ale wywodzące się bodaj od szamsziru.
W L5K sejmitar nie jest zwykłą szablą, a bronią dwuręczną.

Problemy ze strzelaniem z końskiego grzbietu, czy procą rozwiązuje 3ed.


Co do story line z 3 ed to chyba nikt poza miłośnikami karcianki jej nie trawi i nie używa. Sama się waham czy kupić podręcznik do 3ed właśnie z tego powodu.


Na moje w tej storyline było parę takich klawych patentów, że wstydem byłoby z nich nie skorzystać. Zresztą... to akurat nie ma wielkiego wpływu na grę. Tak jak slannowie z historii WFRP raczej nie pojawiali się na sesjach. A świat L5K, wbrew pozorom, nie zmienił się bardzo. Inni BNi siedzą na tronach, troszkę zmian w rodzinach, koniec. Świat jest taki sam.
Względnie zrób tak jak gros użytkowników forum - kup 3ed. tylko dla mechaniki :P

Jakiś czas temu żarłem się o to z kumplem - to, że słoneczkiem dawniej była pani Na materacu (Amaterasu:P), a teraz jest Yakamo. Dla większości graczy to było nie do przełknięcia. Ale na dobrą sprawę - jak to wpływa na sesję? Nijak.

Raz, że spotykali się zapewne z wczesnymi formami szabli wschodniej które nie były polską czarną Smile i tym samym znacznie ustępowały katanie.

Iż albowiem ponieważ? Hej to fantaziak, spotkali wielkie potwory, magów miotających kule ognia i inne cuda. To była bajkowa podróż, więc czemu musieli znajdować broń według porządku historycznego?

Dwa, że trudno nosić dwie szable (jedną w stylu bojowej karabeli do pojedynku pieszego, drugą do walki konnej) lub szable i katanę.

Na raz przy obi? JAsne, ciężko.
Ale spójrzmy na podręcznik 3ed. Nawet dla Moto katana jest obowiązkowa, a sejmitar co najwyżej jako jedna z dwóch dowolnych broni. Każdy Moto zaczyna grę z kataną. A, jak już pisałem, w L5K 3ed sajmitar jest wielkim kawałem żelastwa, używanym oburacz i raczej cieżko nosić go za obi.

To konkurencja dla no-dachi, a nie dla katany.
Spijcie spokojnie.
 
Awatar użytkownika
Uszaty
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 252
Rejestracja: czw paź 06, 2005 7:46 pm

sob sty 05, 2008 12:20 am

Skoro przeciętny Moto śmiga z sejmitarem jednorącz, to raczej bliżej mu będzie zastąpienia nim Katany niż No-Dachi :) (na upartego każdej cięzkiej broni z "pałami" włącznie też tak może używać). No i darmowa 'emfaza' na Sejmitarze zobowiązuje :)

Jasne, że świat w którym mamy smoki, czary, potwory i całą resztę pierdół ciężko nazwać realistycznym, to jednak jakieś granice być powinny. Podoba mi się przykład Dracha, gdyż w mojej grupie również cała afera z Amaterasu jest ciężka do zaakceptowania. O ile nie wpłynie to na sesję jako taką, to jednak świadomość tego, że masa samurajów została ostatnio fortunami, pojedynkowała się z istotami boskimi, wracała po kilka razy z zaświatów itd. jest lekko przytłaczająca. W 1 edycji nie było takich scenek, a większość elementów fantastycznych była legendami zamierzchłych czasów, których najstarsi mnisi nie pamiętali. I tak powinno, moim jakże skromnym zdaniem, pozostać.

W 100% zgodzę się, że gra w realiach 1 edycji na mechanice z 3 jest popularnym i niezmiernie słusznym zabiegiem :) (pomimo przegięć w szkołach i różnych innych podejrzanych combo)
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

sob sty 05, 2008 11:14 pm

Uszaty pisze:
Skoro przeciętny Moto śmiga z sejmitarem jednorącz, to raczej bliżej mu będzie zastąpienia nim Katany niż No-Dachi Smile (na upartego każdej cięzkiej broni z "pałami" włącznie też tak może używać). No i darmowa 'emfaza' na Sejmitarze zobowiązuje Smile


Nie biega. Inaczej - każdy Moto ma katanę. Sejmitar jest opcjonalny. Spradź sprzęt dostarczany przez szkołę bushi Moto - zaczynasz z kataną, czy chcesz, czy nie :)
To,że Moto świetnie walczy sejmitarem nie oznacza, że pozbędzie się katany.

To, że Moto świetnie walczy sejmitarem nie oznacza, że ta dość nieporęczna broń (w końcu dwóch rąk wymaga) nadaje się do noszenia za obi. Może na plecach, czy przy siodle.

Weźmy przykład współćzesny i europejski - nawet jeśli dasz radę używać półtoraka jednorącz, nie znaczy że da się go nosić za pasem :) A Krab idący na mur z tetsubo w dłoni też nie pozbywa się daisho, nawet jeśli go nie użyje :)

Uszaty pisze:
O ile nie wpłynie to na sesję jako taką, to jednak świadomość tego, że masa samurajów została ostatnio fortunami, pojedynkowała się z istotami boskimi, wracała po kilka razy z zaświatów itd. jest lekko przytłaczająca.

Ciebie to przytłacza, a np. mnie nie. Daje świadomośc, że i mój bohater może bardzo wiele :) JAk heroizm to heroizm.
Mnie np. we wspomnianym WFRP wpieniało, że gdzieśtam mroczne elfy jeżdżą na dinozaurach,a świat zbudowały wielkie inteligentne żaby. Ale w grze nie przeszkadzało :)
 
Awatar użytkownika
Uszaty
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 252
Rejestracja: czw paź 06, 2005 7:46 pm

pn sty 07, 2008 1:15 am

Tak, wiem, że Moto ma daisho i wiem, że się go nie pozbędzie. Jedynie moja zła, gamistyczna połowa uważa, że jak postać ma lepszą broń i predyspozycje do jej użycia to jej użyje :razz:

Drachu pisze:
Daje świadomość, że i mój bohater może bardzo wiele


Uważam, że to stoi w sporej opozycji do "starej" historii Rokuganu. Pierwsze 1120 lat Cesarstwa daje nam góra kilkunastu bohaterów z Osano-Wo na czele. Po 1120 przeciętnie co drugi oficjalny NPC dokonał czynów równie chwalebnych co ci "wielcy" bohaterowie. Mimo iż osobiście lubię konwencję heroic, to jednak widzę pewien zgrzyt między ilością wspaniałych czynów i wielkich bohaterów, a pozorną normalnością i trwałością Cesarstwa sugerowaną tu i tam :)
Może się czepiam.

Co do Warhammera, to stoi on u mnie na zaszczytnym miejscu systemu z większą ilością absurdów niż L5K :D

BTW: zauważyłem, że klan Jednorożca wywołuje sporo dyskusji na temat jego przedstawiania, chociażby podobnych do tej. Czyżby jakaś niespójna wizja twórców czy prawdziwość pogłosek wedle których jest on zapchajdziurą i wyjściem dla graczy chcących mniejszego pierwiastka japońskości (rokugańskości?)?
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

pn sty 07, 2008 11:21 am

Uszaty pisze:
Tak, wiem, że Moto ma daisho i wiem, że się go nie pozbędzie. Jedynie moja zła, gamistyczna połowa uważa, że jak postać ma lepszą broń i predyspozycje do jej użycia to jej użyje Razz


Och, oczywiście, że jej użyje. Ale to chyba nie problem. W sensie - Kraby wymachują bronią ciężką, Feniksy cenią drzewcówki, Modlichy mają kamy, Otaku i Shinjo nieźle sobie radzą z włóczniami... ale u nikogo daisho nie idzie w odstawkę.
To chyba był problem w tej dyskusji - czy Moto zrezygnuje z katany na rzecz sejmitaru? To na szczęście nam nie grozi :P

Uszaty pisze:
Uważam, że to stoi w sporej opozycji do "starej" historii Rokuganu. Pierwsze 1120 lat Cesarstwa daje nam góra kilkunastu bohaterów z Osano-Wo na czele.


No oki, ale to nie znaczy, że tych bohaterów nie było, po prostu nie istniało zapotrzebowanie na podręcznik historii Rokuganu z wyszczególnioną większa ilością herosów.
Samych przodków (czyli szlachetnych zasłużonych) w pierwszej edycji było koło setki, czyli ktośtam się wyróżniał.


Uszaty pisze:
Czyżby jakaś niespójna wizja twórców czy prawdziwość pogłosek wedle których jest on zapchajdziurą i wyjściem dla graczy chcących mniejszego pierwiastka japońskości (rokugańskości?)?


Wcześniej napisałeś, że autorom po drodze wizja Jednorogównieco się zmieniła i myślę, że trafiłeś w sedno. Po lekturze Drogi Jednorożca klan bardzo mi się spodobał - spokojni, wyluzowani kolesie, indywidualiści, nie przejmujący się zbytnio konwenenasami, otwarte umysły, otwarte serca, w razie potrzeby groźni przeciwnicy, ale niespecjlnie agresywni jak długo ich nie wkurzasz. Super. W zasadzie byli bardzo zachodni - europejscy, czy ameryańscy, ich kodeks zachowania był przystępniejszy niż rokugański.

W trzeciej edycji mamy bandę wkurzonych Mongołów, którzy poniosą sztandary Hana w każdy zakątek Rokuganu, miażdżąc pod kopytami hordy przeciwników. No i już nie jest to tak przystępny dla mnie klan, bo o Mongołach wiem mniej niż o Japończykach .
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

pn sty 07, 2008 11:35 am

Drachu
Dotychczas temat ignorowałem - czytałem, ale się nie wypowiadałem, bo wszelkiego rodzaju realizm w RPG zaczyna mi wisieć


Wolność Tomku w swoim domku :). Ale powiem Ci, że naprawdę mnie rusza walka tylko w Dzikich Polach (pełna wersja walki - ta zapałkowa:)). Dlaczego? Bo choć wszystko zależy od kostek jak wszędzie, to tylko w DP mam możliwość wyboru tego co robię - przy obronie mogę unikać, zastawić się, spróbować wyprzedzić przeciwnika czy zażyć innym sposobem. I moja decyzja realnie wpływa na wynik i przebieg walki. Co więcej i co najważniejsze sposób w jaki walczę jest odgrywaniem charakteru postaci. Inaczej walczy szaławiła, inaczej ostrożny sensat. Inaczej gdy chcę zabić, inaczej do pierwszej krwi. Inaczej karabelą, inaczej czarną szablą czy rapierem.
I właśnie ten realizm (na tyle ile system może być realistyczny) cieszy.
Po drugie fantasy ma swoje prawa, ale jeśli nie jest to konieczne po co mnożyć cuda? Właśnie krótki łuk refleksyjny u Jednorogów wyjaśnia w pełni ich sławne umiejętności. Przy długim łuku musimy założyć, że są tacy dobrzy bo tak autor napisał, albo bo Kami tak zechciała.

Uszaty
BTW: zauważyłem, że klan Jednorożca wywołuje sporo dyskusji na temat jego przedstawiania, chociażby podobnych do tej. Czyżby jakaś niespójna wizja twórców czy prawdziwość pogłosek wedle których jest on zapchajdziurą i wyjściem dla graczy chcących mniejszego pierwiastka japońskości (rokugańskości?)?


Wizja Jednorogów nie jest niespójna (przynajmniej w 1ed). Ma kilka drobnych luk - jak choćby łuk :), ale po za tym jest bardzo jasna. Problemem są ci gracze L5K którzy na siłę chcą przerobić tą wyraźnie sprecyzowaną wizję na Japonię. A jeśli im sie to nie udaję to wieszają na nich psy:) zamiast wykorzystać ich do wzbogacenia Rokuganu. W L5K wg autorów mamy do czynienia z zaskorupiałą, dekadencką japońską kulturą większości klanów i kilkoma pogranicznymi klanami (głównie jednorogi, kraby, smoki) które z różnych przyczyn jej nie uległy do końca. Na pewno gracze, którzy nie trawią mrówczego, a zarazem knującego społeczeństwa (jak ja) będą grali właśnie tymi klanami. I klany te nie są zapchajdziurami, właśnie one - właściwie wykorzystane - nie pozwalają Rokuganowi skisnąć. I dają mu szansę na zmiany. Bez nich stanie się skamieliną.

Drachu
W zasadzie byli bardzo zachodni - europejscy, czy ameryańscy, ich kodeks zachowania był przystępniejszy niż rokugański.

eeee.... w 1ed to ewidentni mongołowie z rdzeniem z japońskiej kultury, ale chyba Ty identyfikujesz Mongołow z hordami Dżyngis chana.

Co do 3ed to mam wrażenie, że mamy do czynienia z chorobą wszystkich rozwijanych systemów. Nowa wersja musi być bardziej heroiczna, bardziej nierealna, mieć więcej udziwnionych i potężnych potworów, oraz oczywiście musi być dostepny dla graczy sejmitar :P - i zwykle jest gorsza.
 
Awatar użytkownika
Mathius Gabriel
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 185
Rejestracja: wt cze 29, 2004 2:36 pm

pn sty 07, 2008 12:39 pm

Ja również do tej pory jedynie czytałem ten temat, ale trudno też się wypowiem.

Gwena pisze:
Nie miałam okazji strzelać z dai-kyu, zwłaszcza z konia, ale na tyle jeździłam konno by mieć wątpliwości co do możliwości takiego strzelania.
Owszem - do przodu bez ograniczeń, jednak na boki raczej tylko możliwy jest ostrzał obszarowy (łuk strzela po balistycznej), natomiast przy typowym dla lekkiej jazdy zmiękczaniu piechoty przed szarżą - jakiejś odmianie karakolu - strzela się nawet lekko w dół przesuwając się równolegle do linii piechoty. W takiej sytuacji mimo swojej asymetrii dai-kyu prawdopodobnie nie daje się w pełni naciągnąć, a na pewno precyzyjnie celować - po prostu jest za długi.


Właśnie dzięki swej asymetrii dai-kyu daje się swobodnie naciągnąć i można nim strzelać z konia, nawet w trakcie jazdy, też w bok i do tyłu. Wyszkolonemu jeźdźcowi nie sprawia to większych problemów. Kilka linków bo nie chce mi się szukać w książkach i powoływać na źródła:

http://www.youtube.com/watch?v=eK7XdnIeH24&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=ywRP725u11k

Da się również do tyłu i z większej odległości. Dlatego nie mogę się zgodzić z postawioną przez Ciebie tezą odnośnie łuku.

Gwena pisze:
Druga sprawa to naginata. Każdy bushi Shinjo wg podręcznika uczy się używania jej w szkole. Tymczasem naginata powstała - początkowo jako chłopska broń - stosunkowo późno, w czasach gdy Jednorogi przebywały po za Rokuganem. Po drugie naginata była bronią która była stosowana tylko przez piechotę - miała na celu wyrównanie szans słabszego, gorzej wyszkolonego, mniejszego wojownika. Dlatego była stosowana jako broń przeciw konnicy, broń aszigaru i broń kobieca. Przy walce z konia nie sprawdzała się - pozostawiając jeźdźca bezbronnym w czasie zwarcia i pozbawiając go szybkości w fechtunku - a szybkie zmiany dystansu są typowe dla walki konnej. Jednorogi gdzie mogły walczyły konno, więc ich szkolenie powinno obejmować nie egzotyczną i mało użyteczną dla nich naginatę ale yari.


Jakieś odwołanie do Legendowych podręczników, bo nie pamiętam by z ich lektury można było wyciągnąć podobne wnioski (aczkolwiek czytałem je ładny kawałek czasu temu). Poza tym z tą teza również nie mogę sie zgodzić, historia i analogie do naszego świata dowodzą, że naginata była bronią niezwykle skuteczną przeciwko konnicy, jej powszechne zastosowanie na polach bitew w XIII i XIV wieku wymusiło ewolucję tradycyjnego japońskiego uzbrojenia ochronnego. Była również dużo bardziej efektywna przy przełamywaniu szyku niż Yari. Bronią kobiecą stała się dopiero kilkaset lat później, wraz z ewolucją taktyki i pojawieniem się nowych rodzajów uzbrojenia.

Zwrócę uwagę na fakt, że jednorożce, jako klan bardzo elastyczny posiadają również piechotę, którą wykorzystują w bitwach, jak też z racji swej historii często walczyli z konnymi przeciwnikami. Dlatego wydaje mi się, ze nie ma przeciwwskazań by naginata pełniła istotna rolę w ich arsenale.

Co do kosztów procy nie będę się wypowiadał, bo rzeczywiście, dostępność przedmiotów gajinów nie była najlepiej rozwiązana w 1 edycji. Zauważę jednak, że proca daje bardzo duże możliwości fabularne, pozwala pozostać postać uzbrojonej, nawet w sytuacjach kiedy inni musieli zostawić swą broń.

Poza tym Gwen, byłbym wdzięczny za wyjaśnienie co to jest czarna szabla, bo z twoich wypowiedzi wynika, że jest to konkretny rodzaj uzbrojenia, a o ile dobrze pamiętam lekturę Kwaśniewicza i Zabłockiego, wcale tak nie jest.

Pozdrawiam.
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

pn sty 07, 2008 12:44 pm

Gwena pisze:
Ale powiem Ci, że naprawdę mnie rusza walka tylko w Dzikich Polach (pełna wersja walki - ta zapałkowa:)).


Niestety, sprawdza się tylko w pojedynkach :P

Gwena pisze:
to tylko w DP mam możliwość wyboru tego co robię - przy obronie mogę unikać, zastawić się, spróbować wyprzedzić przeciwnika czy zażyć innym sposobem.


W sumie nie na temat, ale jest kilka systemów dających takie możliwości (jak choćby Monastyr). I żaden z nich nie działa dobrze :P

Gwena pisze:
eeee.... w 1ed to ewidentni mongołowie z rdzeniem z japońskiej kultury, ale chyba Ty identyfikujesz Mongołow z hordami Dżyngis chana.


Daj spokój :) Przecież doskonale wiemy, że Rokugan nie jest realistyczny, ani historyczny. I tak jak "japońska" część Rokuganu nie ma wiele wspólnego z Japonią, tak klan Jednoroga nie ma wiele wspólnego z Mongołami, zwłaszcza w 1 ed. W 2 ed. tak, bo Moto są właśnie na te hordy Czyngis-chana stylizowane, więc odpowiadają popkulturowej wizji Mongołów.

Kurczak - nie wiem co w dodatkach do pierwszej edycji mogłoby sugerować porównanie Jednorogów do Mongołów, może poza ilustracją przedstawiająca bodaj Moto Chaia. Wszędzie (w Drodze Jednoroga, City of Lies, czy nawet w dodatku z podstawki) widzimy raczej "nieco bardziej wyluzowanych Rokugańczyków". Równie dobrze mógłbym wybronić tezę, że to rdzeń kultury japońskiej z elementami rastafarianizmu, czy dzieci-kwiatów :P

Dopiero w 3ed. autorzy zaczeli odwoływać się do popkulturowej wizji Mongołów, co zresztą zupełnie zmieniło charakter klanu. Pamiętaj - L5K to nie jest Japonia, czy Mongolia, a raczej "Jak sobie ludzie zachodu wyobrażają Orient".


Gwena pisze:
Nowa wersja musi być bardziej heroiczna, bardziej nierealna, mieć więcej udziwnionych i potężnych potworów, oraz oczywiście musi być dostepny dla graczy sejmitar Razz - i zwykle jest gorsza.

No nie wiem, jak patrzeć po ostatnich reedycjach znanych systemów, to z czasem stają się lepsze.
Moim zdaniem realizm posysa :)

BTW - ilekroć spotykam się z wizją japońskiego konnego strzelca (choćby w Total War), to widze własnie typa z długim łukiem.
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

pn sty 07, 2008 1:37 pm

Mathius Gabriel

http://www.youtube.com/watch?v=QQy_VTAT ... re=related - Kassai horseback archery pokazuje jak z krótkiego łku refleksyjnego się strzela. Tamte Twoje linki to dostojne strzelanie, które wymusza długi łuk na końskim grzbiecie. Tu z krótkiego łucznik strzela co 3 sekundy - prawie jak karabin maszynowy. Najsprawniejszy oddał chyba 8 strzałów do jednej tarczy w czasie przejazdu, ci z długimi strzelali raz, może by dali radę strzelić 3 razy, ale nie więcej. Po drugie mam wrażenie, że długie łuki nie były w pełni napięte przy strzelaniu bocznym. O strzelaniu ekwilibrystycznym (z użyciem konia jako tarczy) nie wspomnę przez grzeczność.

Co do naginaty - nie twierdzę, że jej Jednorogi nie znają. Ale twierdzę, że jeśli zgodnie z zasadami tylko jedną dodatkową broń uczą w klanie to u jednorogów musi to być yari, bo każdy się nią posługuje. Naginata może być wyborem dodatkowym, a nie bronią podstawową.
Piechota jednorogów to raczej dragonia - walczy zarówno pieszo jak i konno. Więc włócznia w szkoleniu to mus - sprawdza się w obu sytuacjach.

Czarna szabla inaczej zwana husarką, chyba najlepsza szabla na świecie do walki konnej, nieco gorzej (acz też dobrze) sprawująca się w walce pieszej z uwagi na ciężar pióra i większą krzywiznę niż karabele. Ciężar i kształt pióra wzmacniał cięcia z końskiego grzbietu, ale pchnięcia utrudniał.

Drachu
ja mówię o etnograficznej wizji Mongołów nie o popkulturowej :) Jednorogi mają mongolski, koczowniczy styl życia.
 
Hajdamaka

pn sty 07, 2008 2:02 pm

Mongolami troche sie interesuje (Japonczykami juz znacznie mniej). Mongolowie to nie tylko koczowniczy tryb zycia ;), chociaz rzeczywiscie wiekszosc koczowniczych spoleczenstw (Mongolowie, Beduini, nawet Cyganie) wykazuja pewne cechy wspolne. Az do czasow Dzyngis-Chana Mongolowie prali sie miedzy soba rowno, wiec ciezko mowic tu o jakims wyluzowanym spoleczenstwie. Nie ma mowy o wyluzowanym spoleczenstwie, kiedy wciaz trzeba pilnowac swoich stad, kobiet i naparzac sie z wrogimi ulusami. To Dzyngis-Chan zjednoczyl plemiona i wprowadzil drakonskie prawo samopomocy (np. jezdziec, ktory widzial, ze jego towarzysz zgubil luk i nie powiedzial mu o tym byl karany smiercia). Nie zmienia to faktu, ze 1 edycyjni (3 ed. nie znam) Jednorozcy sa dosc silnie mongolscy, na tyle, na ile moga byc w sztywnym spoleczenstwie Rokuganu.
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

pn sty 07, 2008 2:21 pm

Drahu, Hajdamaka
Skąd bierzecie wyluzowane społeczeństwo u Jednorogów? Ono może jest wyluzowane jeśli porównywać z Rokuganem. Ale naprawdę jest bardzo hierarchiczne, każdy ma swoja rolę do wypełnienia. Jest to zarówno skutkiem rokugańskeigo rdzenia kultury jak i bezwzględnych warunków życia. Czy luzactwo nakazuje starym opuszczać klan i stać się karmą dla dzikich zwierząt? Dzieciom dożynać wrogów?
 
Hajdamaka

pn sty 07, 2008 2:36 pm

Ja zasugerowalem sie wypowiedziami Dracha ;)
 
Awatar użytkownika
Mathius Gabriel
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 185
Rejestracja: wt cze 29, 2004 2:36 pm

pn sty 07, 2008 2:40 pm

Gwen, są konno i mogą strzelać we wszystkich kierunkach i mają dai-kyu. Łuki są w okolicach pełnego naciągu. Zgodnie z mechaniką pierwszej edycji i tak nie strzelisz w rundzie więcej niż dwa razy, więc to że japońce szyją dostojnie, a mongołowie szybko nie ma tak dużego znaczenia.

W przypadku piechoty Jednorożców, wydaje mi się że w Drodze napisano, że walczą raczej pieszo, konno się przemieszczają. Poza tym wyraźnie zasugerowano, że walczą lancami (kawalerzyści) i długimi pikami (piechociarze), a obie te bronie nie są yari. U mnie w drużynie problem ten rozwiązano poprzez dość uniwersalną umiejętność broń drzewcowa.

W przypadku czarnej szabli prosiłbym o jakieś opracowanie (najlepiej historyk uzbrojenia), bo o ile się orientuję, jest to raczej pewien zwyczaj, który wskazuje, że posiadacz szabli w czarnej pochwie, jest doskonałym szermierzem (coś jak niska kabura na dzikim zachodzie), a nie konkretna ( w tym wypadku, jak utrzymujesz, szabla huzarska) broń.

Hajdamaka, a ja zgadzam się z Drachem. Dla mnie po lekturze Drogi jednorożca, klan również prezentował się jako grupa wyluzowanych kolesi, o odmiennych zwyczajach, starających się nie wadzić nikomu. Czytając księgę klanu nie odczułem jakoś tej walki o stada, ciągłych ataków wrogów i innych czynników, które mogłyby spowodować silne zmongolizowanie wizerunku tego klanu.

Pozdrawiam.
 
Hajdamaka

pn sty 07, 2008 2:59 pm

Mathius - Jednorzce to nie Mongolowie. Pomijajac to, ze RTNJ, to Jednorozce sa zjaponizowana (zrokuganizowana) wersja Japonczykow (Rokuganczykow), ktorzy zbyt dlugo zyli na terniach Mongolow, Chinczykow itd.

Moj poprzedni post jest niejasny, gdyz wlasciwie byl li tylko reakcja na slowa Gwen
ja mówię o etnograficznej wizji Mongołów nie o popkulturowej Jednorogi mają mongolski, koczowniczy styl życia.
. Staralem sie udowodnic, ze "mongolowatosc" to cos wiecej niz koczowniczy trby zycia, a jednoczesnie sie zasugerowalem slowami Twoimi i Dracha, ze Jednorozce sa wyluzowane (sam L5K czytalem bardzo dawno temu, przerzucilem sie na bardziej mongolskie systemy wlasnie:P).
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

pn sty 07, 2008 4:04 pm

Mathius
mają dai-kyu. Łuki są w okolicach pełnego naciągu. Zgodnie z mechaniką pierwszej edycji i tak nie strzelisz w rundzie więcej niż dwa razy, więc to że japońce szyją dostojnie, a mongołowie szybko nie ma tak dużego znaczenia


1/ Przejrzałam jeszcze raz Twój film (poklatkowo) i słowo w okolicach pasuje jak ulał. ;P
2/ Mechanika jest rzeczą wtórną. Jeśli staram się wyobrazić postać, to mnie zupełnie nie interesuje, że mechanicznie będzie strzelała tak samo jak zwykły rokugańczyk. Interesuje mnie to co Wick i Bohne mówią o Jednorogach. Że to jeźdźcy z piekieł. I szukam nie cudownego uzasadnienia tego faktu. Takim uzasadnieniem jest 2-3 krotnie wyższa efektywna szybkostrzelność z końskiego grzbietu, dzięki wygodniejszemu łukowi. Ponadto jak obejrzysz mój filmik to wyraźnie widać, że z krótkiego łuku się celuje precyzyjnie (tak jak mówi Wick w zasadach jednorogów) podczas gdy długi to bardziej celowanie ciałem (zasady innych klanów).

Poza tym wyraźnie zasugerowano, że walczą lancami (kawalerzyści) i długimi pikami (piechociarze), a obie te bronie nie są yari. U mnie w drużynie problem ten rozwiązano poprzez dość uniwersalną umiejętność broń drzewcowa.


Hmmm a jak się nazywają? NagaYARI i umaYARI. Masz jeszcze nageYARI. Sa to rozmaite yari - włócznie. I umiejętność używania yari powinna obejmować je wszystkie. Choć można założyć, że ktoś się chce specjalizować w konkretnych technikach. Jednak darmowa umiejętność bushi Shinjo o wysokości 1 to raczej by była na podstawy technik włóczni a nie specjalizacje.

Co do czarnej szabli to nie to forum. Owszem przyczyną powstania tej nazwy była prostota jej oprawy. Sama szabla jednak rozwijała się przez 3 wieki i w googlach sam znajdziesz dość informacji.
Gloger (za Kitowiczem):
Szabla prosta czarna, alias w żelazo oprawna, na rzemiennych paskach; i ta pospolita była zawsze szlachcie ubogiej; zamiast capy albo kurszu (są to dwa gatunki skóry, w które szable oprawiano) obszyta w węgorzową skórkę; nic to nie szkodziło, bo głownia, alias żelazo stanowiło taty szacunek. I nie tylko między drobną szlachtą, ale też między najmożniejszymi pany szabla przechodziła od ojca do syna, od syna do wnuka i tam dalej w sukcesji między najdroższymi klejnotami. Przy czarnej szabli także chodzili zawsze szulerowie, nocni grasanci, szałapuci, których to zabawą było obciąć kogo, nakarbować gębę gładką jakiemu galantowi albo Niemca jakiego przepędzić przez błoto w białych pończochach. W powszechności zaś czarna szabla używana bywała od wszystkich w okolicznościach, w których się spodziewano tumultu, a potem rąbaniny. Ci, którzy używali niemieckiego stroju, do takich okazyj brali pałasze niemieckie i rapiry obosieczne; na koniec szabla czarna służyła do pojedynku, najwięcej tym orężem odbywanego.Szabla czarna staroświecka była zawsze krzywa. Z kuźnic wyszyńskich- najbardziej popłacała; dobroci jej próbowano, kiedy się dała giąć niemal do samej rękowieści i gdy się po takim zgięciu wprost wyprężała.Rękowieści u szabel czarnych były z pałąkiem graniastym i małym skobelkiem, żelaznymi; ten pałąk nazywał się krzyżem, a skobelek paluchem, od wielkiego palca, który w niego wchodził. W dalszym czasie, kiedy sejmy i trybunały zaczęty bywać burzliwe, wymyślono do szabel takie krzyże, że całą rękę okrywały; i zwał się taki krzyż furdyment, składał się z prętów żelaznych jak klatka i z blachy w środku wielkości dłoni. Dla proporcji tak ogromnego krzyża dawano pochwy szerokie jak tarcice, choć do wąskich szabel, która moda przeszła potem do wszystkich szabel, nawet i do tych, u których były krzyże bez furdymentów.

Dla mnie klan również prezentował się jako grupa wyluzowanych kolesi, o odmiennych zwyczajach, starających się nie wadzić nikomu. Czytając księgę klanu nie odczułem jakoś tej walki o stada, ciągłych ataków wrogów i innych czynników, które mogłyby spowodować silne zmongolizowanie wizerunku tego klanu.

Może warto przeczytać jeszcze raz Drogę? O kurichitai (odchodzeniu na śmierć, gdy przestaje się mieć siły do ciężkiej codziennej pracy), o organizacji i dowodzeniu w grupach koczowników, o zadaniach i pracy kobiet i dzieci. O tym, że kobieta wojownik to wyjątek (poza Otaku). O Shinjo Hanari i jego walce z Krabami.
Podstawowa różnica między rokugańczykami a jednorogami to nie obowiązki ale motywacja. Shinjo ceniła lojalność wynikającą z wolnego wyboru a nie z urodzenia lub mianowania. Jednak dobrowolnie przyjęta lojalność - najczęściej po gempuku, jest równie twarda jak ta narzucona w Rokuganie. Różnica jest taka, że daimyo wie, że lepiej wypełniane są rozkazy przez tych co służą dobrowolnie i z przekonaniem. I może mając akceptację poddanych pozwolić sobie na mniej bizantyjskie stosunki - stąd łatwiej spotkać Shinjo Yokatsu w prostym stroju przy ognisku na trasie niż w pałacu w ceremonialnym kimonie.
 
Awatar użytkownika
Mathius Gabriel
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 185
Rejestracja: wt cze 29, 2004 2:36 pm

pn sty 07, 2008 11:20 pm

Gwena pisze:
2/ Mechanika jest rzeczą wtórną. Jeśli staram się wyobrazić postać, to mnie zupełnie nie interesuje, że mechanicznie będzie strzelała tak samo jak zwykły rokugańczyk.


Ale to jest podforum o mechanice, tak dla ścisłości :P

Gwena pisze:
Interesuje mnie to co Wick i Bohne mówią o Jednorogach. Że to jeźdźcy z piekieł.


Po pierwsze, zostawmy biednego Wicka, bo on nie pisał Drogi Jednorożca, a przynajmniej nie ma go wśród autorów tego dzieła. Po drugie, pragnę zauważyć, że Rokugan to nie nasz świat, tam nikt nie jeździł konno, kawaleria przed przybyciem klanu jednorożca była praktycznie nieznana. W tych warunkach jednorożce są "jeźdźcami z piekieł", nawet jeśli nie szyją 35 razy na minutę z króciutkich łuków. Rokugan to świat fantasy, a nie kalka naszego.

Gwena pisze:
Hmmm a jak się nazywają? NagaYARI i umaYARI. Masz jeszcze nageYARI. Sa to rozmaite yari - włócznie.


Za słabo znam japoński, by mieć pewność, że wszystko z członem yari to włócznia, jednak z opisu tych broni wiem, że nie walczy się nimi podobnie. Odmienna jest technika walki i zastosowanie się włóczni, inna piki, a jeszcze inaczej używa się kopii i nie zmieni tego wspólny człon w nazwie.


Gwena pisze:
Może warto przeczytać jeszcze raz Drogę? O kurichitai (odchodzeniu na śmierć, gdy przestaje się mieć siły do ciężkiej codziennej pracy), o organizacji i dowodzeniu w grupach koczowników, o zadaniach i pracy kobiet i dzieci. O tym, że kobieta wojownik to wyjątek (poza Otaku). O Shinjo Hanari i jego walce z Krabami.


A może warto jeszcze raz przeczytać inne drogi, szczególnie Lwa i Żurawia. Nadal obstaję, że jednorożce są "wyluzowanym" klanem. Mam świadomość, zarówno organizacji klanu, jak i jego zwyczajów. Jednak na tle całego Rokuganu, to właśnie jednorożce mają najwięcej dystansu do siebie i do życia.

Co do cytatu o szabli, nie czuje się przekonany, gdyż rzeczywiście, część opisu sugeruje budowę szabli huzarskiej, jednak nadal, co zresztą wynika z pozostałej części zamieszczonego fragmentu, zostanę przy stanowisku, że był to raczej obyczaj, a nie konkretny rodzaj oręża.

Pozdrawiam.
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

wt sty 08, 2008 12:23 am

Mathius Gabriel:
Po pierwsze, zostawmy biednego Wicka, bo on nie pisał Drogi Jednorożca,/.../tam nikt nie jeździł konno, kawaleria przed przybyciem klanu jednorożca była praktycznie nieznana

Błąd - akurat łuk oparty na zręczności nie refleksie i opis szkoły Shinjo jest z podstawki więc Wicka. Błąd drugi - kawaleria była jak najbardziej znana, samuraje rokugańscy powszechnie używali koni tyle, że Jednorogi to porządne konie, porządne siodła i porządne strzemiona, a nie kuce, poduchy i ławeczki pod stopy.

Co do Yari - oczywiście techniki są mniej lub bardziej inne gdy używasz nageyari (oszczep), a inne gdy używasz piki piechoty czy lancy. Jednak na tej zasadzie musiałbyś mieć osobną umiejętność dla katany i dla wakizashi. Sam wprowadziłeś "bronie drzewcowe" u siebie więc chyba się czepiasz. :) Można się specjalizować w którejś z broni - jak ktoś chce może zostać mistrzem np fechtunku lancą, ale podstawowe szkolenie jednoroga to używanie wszelkich yari. Zresztą to broń używana również do polowań, więc dobrze każdemu znana.

Jednak na tle całego Rokuganu, to właśnie jednorożce mają najwięcej dystansu do siebie i do życia.

I tu się w pełni zgadzam, ale co innego dystans (zresztą dobrze wpisujący się w większość filozofii wschodu) a co innego "luzactwo" które Ty i Drachu zarzucacie Jednorogom.

Co do naszego offtopicu o czarnej szabli to po pierwsze nie była to szabla huzarska - bo huzarów do czasu Kościuszki nie mieliśmy w RONie - tylko husarska, po drugie jest to bardzo konkretna broń. Przy swoim stanowisku możesz zostać, ale przykro mi, jest błędne. Wystarczy trochę poszperać np: Leksykon rynsztunku zaczyna się od słów "SZABLA HUSARSKA (in. szabla czarna) - typ oryginalnej szabli" http://www.pancerni.com/Szabla%20i%20ko ... azenia.php
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

wt sty 08, 2008 1:24 am

Gwena pisze:
Błąd drugi - kawaleria była jak najbardziej znana, samuraje rokugańscy powszechnie używali koni tyle, że Jednorogi to porządne konie, porządne siodła i porządne strzemiona, a nie kuce, poduchy i ławeczki pod stopy.


Uno momento. Kawaleria znana nie była. Tzn. może jako sposób przemieszczania, ale nie widzę sposobu wsadzenia kolesia w zbroi na kucyka (a tylko kucyki były pod ręką) i rzucenia go do szarży. Kawaleria znana nie była - łatwo to wywnioskować - pojawienie się Jednorogów oznaczało nowy sposób walki. Coś, czego nawet namiastki jak dotąd nie zaznano. To, że ktoś jeździ na kucyku nie znaczy jeszcze, że istnieje jego zastosowanie bojowe.

Gwena pisze:
I tu się w pełni zgadzam, ale co innego dystans (zresztą dobrze wpisujący się w większość filozofii wschodu) a co innego "luzactwo" które Ty i Drachu zarzucacie Jednorogom.


No tak, wspaniale ten wschodni dystans widać u Żurawia, Lwa i Skorpiona :P
A tak na poważnie - luzactwo to też spontniczność, nie skrywanie własnych emocji, zawieranie małżeństw z miłości (Jednoróg i Smok to największy odsetek tych małżeństw), wyłamywanie się ze sztywnych norm rokugańskiej etykiety, ciekawość świata i skłonność akceptowania poglądów innych. Coś, co ciężko przyjdzie np. Lwu.

Przecież napisałem, że są wyluzowani. Czy napisałem, że są anarchistami, łamiącymi struktury feudalne? W sumie podtrzymuję co napisałem - są największymi luzakami Rokuganu. Ale to nie znaczy, że rzucają tortami w swoich daimyo i jarają trawę.
Nie znaczy to też, że bici nadstawią drugi policzek co zdawałaś się sugerowac podając Hanariego jako przykład.
Tak samo kurichitai jest słabym przykładem bezwzględności Jednorogów, bo nikt tych staruszków za buzię nie wywleka na pustkowia. Decydują się na to sami z siebie.



Swoją drogą - opis daikyu wyraźnie sugeruje, że jest to łuk do strzelania z konia. Co do tego zgoda.
Skoro tylko Jednorożec posiada liczących się konnych strzelców, to najpewniej właśnie on jest głównym użytkownikiem daikyu. Wiadomo, że kiedy Jednorogi przybyły do Rokuganu znali już konne łucznictwo, więc pewnie włąsnie wtedy pojawił się daikyu. Dowcip jest taki - jeśli Jednoróg nie używa daikyu - to nie używa go nikt. Rokugan wszystko co wie o kawalerii przejął od Jednorożca, więc gdyby Jednorogi szyły z refleksów, to i Rokugan robiłby to samo.
Podstawka 3ed. mówi wyraźnie, że yomanri praktykuje się z tą samą bronią co inne odmiany łucznictwa.

Jasne, że z refleksyjnym byłoby im wygodniej (sam dość miło wspominam czas gdy strzelałem w bractwie), ale to nie powód by na siłę wtryniac refleksa do Rokuganu. Dla mnie wizerunek Jednorożca to wizerunek konnego samuraja z eopoki Sengoku.

Przewaga kawalerii Jednoróżców nad innymi, to nie łuki, a:
- po pierwsze mało kto inny posiada liczące się liczebnie oddziały konnych
- Jednorożce z ich fikuśnymi technikami mają niezłego kopa gdy są konno

(swoją drogą - przesiądź się na 3ed. tam siła naciągu ma znaczenie)

PS. Jestem dość zagorzałym militarystą, ale wtrynianie nadmiernego realizmu do RPG zawsze odbijało mi się czkawką.

PPS. Gdybyś grała u mnie, rzekłbym - jasne, jak chcesz wyobrażać sobie refleksa, to sobie wyobrażaj.
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

wt sty 08, 2008 9:26 am

Drahu... dyskusja z Tobą jest ciężka - Ty wiesz. Więc chyba się poddam :evil:

Ale wcześniej wymienię oczywiste błędy w Twoim poście:
Wick:
Jeździectwo - Samurajowie doskonale znają się na koniach /.../wiedzą jak walczyć z końskiego grzbietu, jak strzelać zeń z łuku

Nauczyli sie tego w ostatnich latach, po powrocie Jednorogów? Konie Jednorogów są powszechnie dostępne na Rokuganie? Wymyślili broń przeciw konnicy (no-dachi, naginata, yari) i dla konnicy (Dai-kyu) wiele wieków temu w proroczej wizji nadejścia Jednorogów? Nie.
Kawaleria znana nie była. Tzn. może jako sposób przemieszczania, ale nie widzę sposobu wsadzenia kolesia w zbroi na kucyka (a tylko kucyki były pod ręką) i rzucenia go do szarży

Błąd. Konnica była od zawsze i całkiem dobrze sobie radziła skoro trzeba było wymyślać specjalne bronie przeciw niej. Jakoś Japończykom kucyki nie przeszkadzały w posiadaniu skutecznej konnicy, wsiadali na nie w zbrojach. Dlaczego zakładasz, że Rokugańczycy nie mogli korzystać ze swoich?

No tak, wspaniale ten wschodni dystans widać u Żurawia, Lwa i Skorpiona

A gdzie ja piszę o nich? Ale religia i filozofia to inny temat, nie mieszajmy. Zresztą i oni są mieszanką animistów z shintoizmem, tyle, że kładą akcent na inne strony tych wyznań.

luzactwo to też spontniczność, nie skrywanie własnych emocji, zawieranie małżeństw z miłości (Jednoróg i Smok to największy odsetek tych małżeństw), wyłamywanie się ze sztywnych norm rokugańskiej etykiety, ciekawość świata i skłonność akceptowania poglądów innych. Coś, co ciężko przyjdzie np. Lwu.

Może mylisz nie"luzactwo" z potwornym Lwim egocentryzmem klanowym? Otwartość to nie luzactwo, możliwość małżeństwa z miłości - o zgodę na które trzeba bardzo zabiegać u daimyo - to nie luzacka swoboda.

Nie znaczy to też, że bici nadstawią drugi policzek co zdawałaś się sugerowac podając Hanariego jako przykład.

Błąd Hanari żyje nadzieją na zemstę na Hida Tsuru.

Skoro tylko Jednorożec posiada liczących się konnych strzelców, to najpewniej właśnie on jest głównym użytkownikiem daikyu. Wiadomo, że kiedy Jednorogi przybyły do Rokuganu znali już konne łucznictwo, więc pewnie włąsnie wtedy pojawił się daikyu. Dowcip jest taki - jeśli Jednoróg nie używa daikyu - to nie używa go nikt. Rokugan wszystko co wie o kawalerii przejął od Jednorożca, więc gdyby Jednorogi szyły z refleksów, to i Rokugan robiłby to samo.

Z błędnych założeń wyciągasz błędne wnioski i uważasz je za udowodnione. Kółko się zamyka. Co do refleksów zakute rokugańskie łby nie korzystają z nich bo są nieczyste - kość, ścięgna i flaki w ręku samuraja?
 
Awatar użytkownika
Mathius Gabriel
Częsty bywalec
Częsty bywalec
Posty: 185
Rejestracja: wt cze 29, 2004 2:36 pm

wt sty 08, 2008 9:42 am

Gwena pisze:
Błąd drugi - kawaleria była jak najbardziej znana, samuraje rokugańscy powszechnie używali koni tyle, że Jednorogi to porządne konie, porządne siodła i porządne strzemiona, a nie kuce, poduchy i ławeczki pod stopy.


W zasadzie większość w tym temacie napisał już Drachu i całkowicie się zgadzam z jego postem. Dodam tylko, że to samo napisano w Drodze Jednorożca ( Przed powrotem Klanu rokugańskie działania wojenne sprowadzały się do bezpośredniej walki oddziałów piechoty Droga jednorożca, s. 90). W związku z tym, nie wydaje mi się by konie były w tak powszechnym użyciu, jeszcze do tego na polach bitew.

Co do wyluzowania, również większość została powiedziana wyżej. Ja zaznaczę tylko, że dla mnie na przykład to o czym piszę Drachu, czyli "wyluzowanie", które ty Gwen potraktowałaś jako zarzut, jest olbrzymią zaletą tego klanu.

Też polecam 3 edycję, która ma lepszą mechanikę (i w której jest coś, co można uznać za łuk refleksyjny - Shinjo Bow :))

Co do naszego offtopa, cóż rzeczywiście zrobiłem literówkę, zdarza się, szczególnie późno i po pracy :P
Publikacje internetowe mnie nie przekonują (jestem staroświecki i wolę książki, a w internecie można pisać wszystko), jednak lektura książek, rzeczywiście skłoniła mnie do refleksji, że szabla husarska (Kwaśniewicz) była nazywana czarną. Mimo to wciąż jestem przekonany, że sformułowania tego można użyć w stosunku do innej broni, jako opisu pewnego zwyczaju.

Pozdrawiam.
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

wt sty 08, 2008 10:22 am

Mathius Gabriel:
Punkt dla Ciebie i dla Draha. Faktycznie w Drodze Jednorożca na stronie 90 napisano, że konnicy nie było, i że nie znano Dai-kyu. Z punktu widzenia podręcznikowego przyznaje Wam rację.
Jednak pamiętając o RTNJ kawaleria na kucykach :wink: była w Japonii istotną częścią sił zbrojnych od zawsze. I to mimo nie sprzyjających warunków terenowych. Wydaje mi się, że w Drodze wprowadzono tę informację na stronie 90 po to by na siłę uzasadnić wyjątkowość Jednorogów i dopasować do wizji Wicka (który nota bene w podręczniku głównym kawalerii nie ograniczał do Jednorogów, a uważał za jedną z podstawowych umiejętności samuraja, bynajmniej nie poznaną dopiero niedawno) mimo braku trwałych przesłanek technicznych do tej przewagi.
Ja proponuję rozwiązanie mniej sztuczne.
1. Kawaleria była od zawsze
2. Jednorogi to większe konie, siodła, strzemiona oraz łuk refleksyjny co im daje dużą przewagę w walce konnej. No i stepy na których idealnie hoduje się konie
3. Znaczenie kawalerii wzrosło po przybyciu Jednorogów, ale wykorzystanie dużych koni bez siodeł i uprzęży skórzanej było nieco samobójcze, ponadto Jednorogi kontrolowały hodowlę swoich braci, tak więc nadal używano kucyków.
Zresztą faktycznie na konia jednorogów strach wejść, a kuc wielkości nie wielkiego hucuła wystarczał mającemu 1,4-1,5m Rokugańczykowi spokojnie
 
Awatar użytkownika
Drachu
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1617
Rejestracja: sob cze 26, 2004 1:50 pm

wt sty 08, 2008 11:36 am

Gweno, maleńka prośba - nie rób błędów w mojej ksywce, tzn. jeśli wolisz możesz pisać przez samo "h", ale mi osobiście odpowiadałaby tradycyjna jej pisownia, przez "ch" :)

Nauczyli sie tego w ostatnich latach, po powrocie Jednorogów? Konie Jednorogów są powszechnie dostępne na Rokuganie?


No wiesz, Jednorogi wróciły 200 lat temu. To daje parę chwil na naukę. Zresztą i tak większość Rokuganu pocina na kucykach. Jest na to dość przykładów.

Kiedy Rokugańczycy zobaczyli ikonie Jednorogów sądzili, że to jakies potwory, a nie trochę większa odmiana ich własnych wierzchowców :)

Może mylisz nie"luzactwo" z potwornym Lwim egocentryzmem klanowym? Otwartość to nie luzactwo, możliwość małżeństwa z miłości - o zgodę na które trzeba bardzo zabiegać u daimyo - to nie luzacka swoboda.


Ależ własnie otwartość, gdy reguły etykiety nakazują siedzieć cicho i sztywno, spontaniczne okazywanie uczuć, gdy zgodnie z wymogami "Szczerości" trzeba kłamać w żywe oczy to jest luz.
A to, ze daimyo Jednoroga czesciej niż inni zgadza sie na małżeństwa z miłości świadczy o luzactwie właśnież tego daimyo:)
Czym luzactwo jest dla Ciebie?

Błąd Hanari żyje nadzieją na zemstę na Hida Tsuru.

Własnież o tym mówię. Wiem, że żyje zemstą. Ale ma powody, co miał zrobić, nadstawić drugi policzek?

Z błędnych założeń wyciągasz błędne wnioski i uważasz je za udowodnione. Kółko się zamyka.

Mimo wszystko dziękuję, że w końcu przyznałaś rację :)
Przecież nie wymyślalismy niczego, czego nie byłoby w Drodze :)

Drahu... dyskusja z Tobą jest ciężka - Ty wiesz. Więc chyba się poddam

Hej! To ja miałem napisać :P

PS. W domu mogę sprawdzić, ale dam sobie łeb uciąć, że podstawka to którejś edycji określa średni wzrost Rokugańczyka, i jest on powyżej 1,40 - 1,50.
No i pamiętaj, że Japończyk w ciężkiej zbroi to nie lotny jeździec Dzikich Pól.
 
Awatar użytkownika
Bleddyn
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 885
Rejestracja: wt maja 25, 2004 1:25 pm

wt sty 08, 2008 12:46 pm

Zresztą faktycznie na konia jednorogów strach wejść, a kuc wielkości nie wielkiego hucuła wystarczał mającemu 1,4-1,5m Rokugańczykowi spokojnie


Średni wzrost to 165-170 cm za L5K 1ed.(przy opisie zalety Ogromny).
 
Gwena
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 47
Rejestracja: ndz lut 05, 2006 8:28 pm

wt sty 08, 2008 1:00 pm

Drachu
Za "h" przepraszam :)
Przecież nie wymyślaliśmy niczego, czego nie byłoby w Drodze


Tyle, ze ja twierdzę - patrz tytuł wątku - że w Drodze i podręczniku podstawowym namieszano strasznie a zarazem niepotrzebnie. Bo ten sam efekt strasznego jednoroga można było uzyskać korzystając z realiów Japonii i mongolskich/arabskich/perskich wpływów, bez udziału nadprzyrodzonych zdolności. A ja nie lubię cudowności, tam gdzie nie jest konieczna. Wycinanie kuco-kawalerii z wcześniejszego Rokuganu nie ma żadnego uzasadnienia, bo taka kawaleria działała skutecznie w Japonii przez wieki. Zresztą po 200 latach - jak sam zauważyłeś, przewaga jazdy jednorogów by uległa znacznej redukcji, gdyby nie inne czynniki - głównie tabu nieczystości.

Co do koni:
kuc wg podręcznika ok 115 cm w kłębie, a więc nie wiele mniej od naszego hucuła (130), a widziałam 2 metrowych gości na hucułach. Całkiem śmiesznie to wygląda, ale działa:).
koń gaijinów:
potwór którego bym się bała dosiąść - 200 cm w kłębie, czyli prawie 50 centymetrów wyższy od przeciętnego konia z naszej ulicy. 25cm od najwyższych ogierów.

Nieużywanie przez inne klany wyrobów ze skóry (bez których nie ma mowy o pewnym dosiadzie - a patrz wysokość konia) i kości (łuk) jest dla mnie zrozumiałe. Tabu nie zawsze jest logiczne i mądre, ale jest zwykle przestrzegane w rozmaitych kulturach, nawet gdy jest bolesne.

Bleddyn
Heh ... RTNJ, a nawet RTNZiemia. Tyle to kilka wieków temu nawet europejczyk rzadko kiedy miał.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości