pn mar 10, 2008 5:39 pm
Opis jest bardzo skromny, przyjmując że gracze znajdą się w wojennej pożodze to trudno stwierdzić jak rasy się zachowują, przecież nie ograniczają się tylko do młócenia szablą.
Żeby kogoś pokonać trzeba znać jego zwyczaje.
Opis Valdoru jest w podręczniku wystarczający, ale tylko dla graczy, gdyż pozostawia zbyt wiele niedomówień, tylko że MG potrzebuje informacji a nie niedomówień.
Jeśli wojna, ma mieć ręce i nogi to zawartość podręcznika jest niewystarczająca. Przyjmijmy ze następuje ofensywa, valdorczycy oblegają miasto. Sprawy oblężnicze przypisane są krasnoludom, lecz informacje w tym względzie są znikome, praktycznie zerowe. Niby są, niby biorą udział w ofensywie sojuszu lecz tak naprawdę nikt nic nie wie, nawet MG.
Dominium tak naprawdę walczy z wrogiem który znamy z opowiadań a nie faktów. Można by uwierzyć że elfy nie istnieją, tylko straszy się nimi małe dzieci.
Jak żyją, co sądzą o innych rasach, ludziach, jakie mają podejście do wojny i sojuszu. Co znaczą w Valdorze, są szanowane, boją się, czy sa rasą wyższą otoczoną niewolnikami? Mieszkają w miastach, a może prowadzą życie koczownicze?
TO tak jakby na sesji w Kordzie dać szlachcica, zażartego rywala graczy, nie uwzględniając jego majątku, charakteru, zdolności, powiązań, pochodzenia czy rodziny. Cóż to za BN? Człowiek znikąd?
W ten sposób wygląda wojna z Valdorem, wróg znikąd, bez wewnętrzego tła. I tak ja to widzę.