Strona 1 z 2

Sprawa nauczania magicznego

: czw sie 09, 2012 1:21 pm
autor: Thorgrin
Temat szerszy niż moze się zdawać. Otóż... na ostatniej sesji jeden z moich graczy zaintrygował mnie swoją propozycją. Jestem typem MG, który stara się isć na rękę graczom, jezeli wykazują się kreatywną inicjatywą i fajnymi pomysłami i właśnie tak było i w tym przypadku. Mój gracz (Magister Kolegium Cienia) zapytał się mnie, czy możliwe byłoby stworzenie Szkoły Magii poza murami Altdorfu (specjalnie używam tutaj sformułowania "Szkoła Magii" zamiast "Kolegium Magii", ale o tym nieco później). Powiem szczerze, ze pytanie nie zaskoczyło mnie szczególnie, ale jak zacząłem się nad tym zastanawiać, to odpowiedź coraz bardziej uciekała. Mi, jako MG, pomysł bardzo się podoba, ale co na ten tamat mówi cześć fabularna i mechaniczna Warhammera 2 ed.? Skorzystałem ze swoich podręczników, szukałem jakichś wskazówek. Dokopałem się tylko do tego, że próbowano stworzyć Kolegium Magii w Talabheim, ale nie było informacji dotyczących skutków tego przedsięwzięcia. Szukałem dalej, ale nie znalazłem żadnych przydatnych informacji, poza tą jedną.

Razem z moim graczem doszliśmy do wniosku, że najlepszym miejscem na założenie autonomicznej Szkoły Magii będzie Marienburg. Nie sięga tam jurysdykcja Imperatora oraz Inkwizycji (oficjalnie), poza tym... W Marienburgu zachęca się czarodziejów do eksperymentów z magią, co od razu podnosi szanse na utworzenie takiej szkoły. Nie ukrywajmy, że posiadanie własnej Szkoły Magii jest wielkim prestiżem dla miasta, ale jest też i ciemna strona medalu... No właśnie, tutaj zaczyna się moje główne pytanie. A raczej seria pytań (uporządkuję pytania, zeby i Wam się lepiej odpowiadało):

1. Co może stać na przeszkodzie?

Ja widzę to tak - są 3 problemy: Inkwizycja, Imperator i Kolegia z Altdorfu. Nie muszę tłumaczyć kwestii Inkwizycji, ale jeśli chodzi o Imperatora... może to być cios w jego stronę, ponieważ to właśnie on ma główną władzę nad imperialną magią, a konkurencja może nie być mile widziana i z pewnością nie będzie. Utworzenie niezależnej Szkoły Magii może skutkować wojną domową? Kto wie, moze to jednak za dużo. Imperator może być na tyle wściekły, że zaatakuje wolne miasto i włączy je do Imperium, tym samym studząc wszystkie zapędy. Oczywiście tylko spekuluję. Jak Wy widzicie kwestię Imperatora w tym wszystkim? Co do Kolegiów - im też z pewnością nie spodobałby się ten pomysł, ale z nieco innego powodu. Tym powodem byłby strach, strach przed złym nauczaniem i wypuszczaniem w świat nieodpowiednio wyszkolonych magów, co automatycznie psułoby reputację Kolegiów. Jak wyglądałaby kwestia pozwoleń na czarowanie, które dostają Wędrowni Czarodzieje? Bez porozumienia obu stron, pozwolenia wydawane w Marienburgu nie miałby by mocy prawnej w Imperium, a więc Inkwizycja mogłaby robić to, co lubi najbardziej - palić. I to bez żadnych konsekwencji. Jednego jestem pewien... Żeby wszystko poszło po mysli mojego gracza, wszystkie strony konfliktu musiałby dojść do konsensusu (ale wydaje mi się, ze jeśli przekona sie Inkwizycję, to Imperator też będzie już z głowy). Czy jest to możliwe, a jeśli tak, to jak trzeba to rozwiązać?

2. Koszta

Ile kosztowałoby wybudowanie Szkoły Magii? Na ostatniej sesji zaczęliśmy już coś działaś w tym kierunku. Uformowaliśmy tymczasową Radę, która bedzie trzonem przyszłej szkoły. Mój gracz na bardzo dobre układy z krasnoludami, co wynika z linii fabulanej moich sesji. Rada wpłaca pieniądze, organizuje wszystko i nadzoruje, a jesli chodzi o krasnoludy, to klan kamieniarzy z Karak Hirn jest gotów pomóc w budowie, po odpowiednio zniżonej cenie. Dodatkowo - władca Marienburga zadeklarował swoją pomoc i jest gotów dofinansować budowę. Wymysliłem sobie, że wkład władcy będzie wynosił 20 tysięcy złotych koron. Wydaje mi się, że to nie za duża, ale i nie za mała kwota. Napisze CI, jak wy widzicie finansową cześć, podrzućcie mi jakieś inne aspekty, bo na pewno coś przeoczyłem. Pomoc mile widziana.

3. Organizacja

Zdecydowanie najszerszy temat. Warto zacząć od tego, jak wyobraża sobie szkołę mój gracz. Nie bez powodu cały czas nazywam to Szkołą Magii, a nie Kolegium Magii. Rzeczony gracz wymyslił sobie, że w tej szkole nauczano by władać każdym wiatrem magii (oprócz Ghur, bo Magistrowie Zwierząt mogą sprawiać niemałe problemy, wiadomo dlaczego). Taki jest cel, jak najszersze spektrum. Sześć oddzielnych budynków, jeden na każdy wiatr + jeden, centralny budynek administracyjny i sypialny. W sumie 7 budynków. Kwestię kwaterunku widzimy tak, ze uczniowie, którzy są w stanie zapewnić sobie kwaterę poza szkołą, mogą spokojnie spać poza nią, a uczniowie, którzy są zbyt młodzi dostają łóżko na terenie szkoły. Każdy oddział szkoły (mam na mysli każdy, poszczególny wiatr) zostałby podzielony na dwie klasy, w zależności od stopnia wtajemniczenia magicznego. Klasa pierwsza, czyli młodsi uczniowie oraz klasa druga, czyli uczniowie starsi, którzy szukają raczej doszkolenia, niż nauki od podstaw. Od początku chcieliśmy kreować szkołę, jako bardzo prestiżową, czyli pełnopłatną. Wyraliśmy to rozwiązanie ze względu na zwiększoną popularność. Kto wie... moze jakiś arystokrata wmówi sobie, że jego dziecko ma talent magiczny (co w Marienburgu nie jest raczej piętnowane) i postanowi go na siłę uczyć. Będzie płacił za kolejne semestry, a budżet szkoły bedzie się zwiększał. Teraz tez spekuluję. Napiszcie mi, jak widzicie organizację takiej szkoły! Nie ukrywam, ze mogę wykorzystać jakiś fajny pomysł, dlatego trzymajcie się tylko tego, że szkoła ma być wielowiatrowa, zę tak to ujmę.

Mam nadzieję, zę zainteresuję chociaż kilka osób, które będą skore do pomocy. Mi, osobiście, pomysł się bardzo podoba i jestem w stanie iść na jakieś ustępstwa, żeby to się udało, ale jeżeli zobaczę w Waszych komentarzach (i po krótkiej dyskucji), że to przedsięwzięcie nie może się powieść, to i tak pozwolę, żeby to wszystko toczyło się na naszych sesjach. Najwyżej wybuchnie wojna, albo coś!

Sprawa nauczania magicznego

: czw sie 09, 2012 3:24 pm
autor: gacoperz
Ad.1. Ja widze kolejną przeszkodę: mieszkańcy miasta. Jakby nie patrzeć, pas spalonej ziemi wokół kolegium płomienia mówi sam za siebie. Poza tym opowieści o magach i towarzyszących im często manifestacjach chaosu zrobią swoje. Kolejny problem to pozyskanie magistrów od każdego wiatru. Pozyskanie jednego czy dwóch nauczycieli będzie poważnym wysiłkiem, a obsadzenie 7 katedr? Tytaniczna praca niekoniecznie warta świeczki. Jedynym źródłem takich magów-nauczycieli mogłyby być jedynie kolegia imperialne.

Ad.2. Podstawowy koszt to wykup gruntu pod Szkołę i przebudowa. Z tym się wiążą przymusowe przesiedlenia ludności i cała masa problemów. A tym samym wymaga to olbrzymich pieniędzy, mnóstwa czasu i wywoła niesamowite niezadowolenie społeczne, jeszcze zanim szkoła w ogóle powstanie. Przypominam, że aby mogły powstać kolegia w Altdorfie miasto zostało magicznie przekształcone do poziomu, w którym nie da sie wykonać żadnej wiarygodnej mapy ulic. Marienburg raczej nie będzie miał swojego Teclisa, który tego dokona.

Ad.3. Podział na bunynki niekoniecznie ma sens. Raczej jeden gmach o sporej powierzchni by pomieścić kolegia i kilku piętrach. Czemu? Bo jesteśmy w mieście! tu każdy metr ziemi jest na wagę złota. Przypominam, żaden Teclis nam przestrzeni nie przekształci jak w Altdorfie. Co do organizacji szkoły to raczej pozwól, by się ukształtowała naturalnie. Jakby nie patrzeć zaczniesz od jednego magistra (twojego gracza). Do tego co do płatności to przypominam, że w SŚ nie ma czegoś takiego jak powszechna edukacja. Dzieci uczą się od rodziców ich fachu, lub w przypadku liczniejszych rodzin posyła się je na termin do jakiegoś mistrza rzemiosła, lub do świątyni. Do szkół posyłaja dzieci jedynie zamożniejsci mieszczanie i szlachta. Ci nieco gorzej sytuowani cieszą się, jesli stać ich na wyedukowanie choćby jednego syna. Druga sprawa to kwestia talentu magicznego, który ponoć jest bardzo rzadki. Nie wróżyłbym tej szkole dużych klas. Spodziewałbym się raczej, że zacznie się od twojego gracza jako nauczyciela i maksymalnie kilku uczniów spośród Marienburskich rodzin. O uczniach z imperium można pomarzyć, to narażanie rodziny na odwiedziny inkwizycji, lub gorzej, łowców czarownic i samosądów. Możliwe jednak, że pojawią się uczniowie np z Tilei.

Podsumowując.
Nie wróżę przyszłości, jeśli ta szkoła ma powstać wewnątrz murów miejskich, albo na podmurzu. Raczej powstanie w pobliżu miasta. Biorąc pod uwagę wrogość i strach, jakie mogą spotkać uczniów i nauczycieli, szkoła będzie raczej wyposazona w internat dla jednych i drugich. Oczywiście nikt nikomu nie broni nocować na mieście, ale to nie najlepsze rozwiązanie. Zapewne pierwszym dyrektorem i z początku jednym z niewielu nauczycieli w szkole będzie drużynowy mag, co wskazuje, że albo skupicie kampanię na tym watku, albo będziecie odgrywac co robicie w "wakacje", gdyż inaczej będzie zajęty w budynku szkoły. Dobrym pomysłem jest połaczyć nauczanie magiczne z naukami udzielanymi też w zwykłych szkołach, jeśli liczysz na małoletnich uczniów. Poniekąd dawałoby to możliwość utworzenia szkoły z dodatkowymi zajęciami z magii. Przy okazji można i tych nieutalentowanych nauczyć podstaw wiedzy o magii, co wpłynąć może pozytywnie na odbiór magów w tak wyedukowanym społeczeństwie.

Oczywiście wokół szkoły będzie wesoło. Posiadanie "własnych magów" to coś o czym marzą wszyscy książęta-elektorzy, szczególnie ci kontestujący władzę imperialną. Spodziewam się masy intryg i spisków już na etapie jej powstawania, a co dopiero działalności. Inna sprawa to problemy z uczniami, którzy niekoniecznie się hamują w uzywaniu magii i manifestacjami chaosu, które będa powodować.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 10:41 am
autor: Rukasu
Lepiej i prościej będzie chyba umieścić tego typu szkołę w jakimś małym dworku / zameczku, w pogranicznej głuszy. Wtedy można zrobić z tego coś w rodzaju nieoficjalnego "klubu", w którym zbierają się nie-do-końca-lojalni magowie z różnych krain i różnych stron świata, żeby wymieniać się swoją wiedzą i zaklęciami. Niektórzy magistrowie (lub ich zagraniczni odpowiednicy) mogą być zainteresowaniu opieką nad młodymi uczniami, którzy nie chcą lub nie mogą z jakiegoś powodu zapisać się do Kolegium - i mogą robić to albo odpłatnie, albo dlatego że takie mają akurat widzimisie.

Struktura "szkoły" może być mniej lub bardziej oficjalna, ale wszystko opiera się tutaj na swoistej dobrowolności / paradygmacie. Albo zrobisz z tego "sektę", w której wszyscy członkowie podporządkować musza się narzuconej idei (np. "robimy to dla dobra naszej wspólnoty", "chcemy obalić Kolegia", albo "Tzeeneth zawsze zwycięży"); zwykły towarzyski klub / targ, w którym jedyną zasadą jest zakaz wszczynania burd i konfliktów; albo wielopoziomową "zagadkę", czyli np. z pozoru klub, a w rzeczywistości sektę wyznawców Pana Magii, który wykorzystując "przykrywkę" realizuje poprzez zrzeszonych, nieświadomych niczego magów swoje mroczne plany.

Szkoła może być mniej lub bardziej tajna - np. wiedza o niej przekazywana może być tylko nielicznym, zaufanym magom; bądź też może być powszechna, zaś sam "klub" uważany przez większość magistrów za nieszkodliwe, warte jedynie wyśmiania "dziwactwo". Może być zamaskowana potężnymi zaklęciami, tak aby trafić do niej mogli jedynie magowie nie wykonujący aktualnie żadnego zadania dla Kolegiów; albo otoczona siecią drogowskazów "Tędy do Wolnych Magistrów", "Tutaj nauczysz się czarować", "W tym tygodniu konferencja na temat czerpania z Wiatrów", czy "Okazja! Pomagamy w przeprowadzaniu magicznych rytuałów - za pół ceny!".

Brak postronnych obserwatorów. Brak lokalnych mieszkańców, którzy mogliby ucierpieć. Niejednoznaczna klasyfikacja prawna (ziemia niczyja, na granicy między kilkoma państwami). Stosunkowo niewielkie zagrożenie, ew. postrzeganie "szkoły" jako wentylu bezpieczeństwa / miejsce, w którym łatwo odnaleźć / uwięzić naprawdę groźnych "heretyków". Swoisty poligon dla Kolegiów, na którym prowadzić mogą nie do końca zgodną z przepisami działalność, nie obawiając się wykrycia lub zdrady. Możliwość przekucia wszystkiego w bajkę lub mit ("Ależ nie, o łaskawy Karlu Franco. Przecież wiesz, że nauczanie dozwolone jest tylko w naszych Kolegiach. Wolna Szkoła to bajka dla naiwnych, opowiadana jedynie przez głupców i szaleńców!").

Łatwo, prosto i przyjemnie.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 11:56 am
autor: Thorgrin
1. Mhmm... Jesli chodzi o mieszkańców, to tutaj poszedłem na rękę mojemu graczowi. Uznałem, że społeczność Marienburga jest nieco bardziej otwarta na magię i jej praktykowanie i nie będe już tego zmieniał nawet, jeśli jest to bardzo niezgodne z realiami świata.

Co do pozyskiwania Magistrów. Jak wspomniałem utworzona została rada, która w swojej pierwotnej postaci składa się z 10 magistrów (włącznie z moim graczem) i nie w taki sposób, że magister = 1 wiatr magii. Są to, w dużej mierze, przyjaciele mojego gracza, których pozyskał podczas swoich licznych wędrówek i odbytych przygód. Rada jest, w tej chwili, na etapie inwestowania, a nie pobierania wypłat (wszystko dzięki wybitnym zdolnościom oralnym gracza).

Zdaję sobie sprawdę, ze pozyskanie chociażby jednego nauczyciela na jeden wiatr jest trudne i wymaga dużych nakładów finansowych, ale BG ma wiele przyjaciół, którym nie raz ratował dupę i, co najważniejsze, ma bardzo duży autorytet, ale nie bede się teraz zagłębiał w nasze sesjowe historyje. Ergo - w nauczycielami nie będzie problemu.

2. Szczerze? NIe jestem jakos specjalnie upartu na to miasto (teren w obrębie murów). Kolegium może być też poza murami, ale ważne, zeby znajdowało się na terenie Marienburga i ziemi podległych. Sądzę, że są takowe, więc Szkoła może znajdować się gdzieś obok.

Zdaję sobie sprawę, ze będą to ogromne pieniądze, ale proszę, żebyście podawali jakieś konkretne sumy. Nie będe zdradzał, ile ja sobie za to wszystko policzyłem, chcę tylko zestawić Wasz kosztorys z moim i, ewentualnie, zmodyfikować. Konkrety, Panowie (i Panie!).

3. Masz dużo racji, ale licznę na to, że jeśli szkoła zdobędzie miano prestiżowej, to uczniowie będą sami napływać, a cały biznes będzie się kręcił. Zdaję sobie sprawę z tego, ze potrzeba czasu i tak dalej, ale ja spokojnie mogę dać ten czas mojemu graczowi.

Nauczycieli będzie więcej, cała Rada, o której już wspomniałem, więc z tym tez nie będzie problemu. Co do uczniów z Imperium... Celem mojego gracza jest to, żeby do szkoły napływali wędrowni czarodzieje podczas swojej wędrówki, swoisty kurs doszkalający. Możliwe jest także to, że kiedy szkoła będzie bardziej znana, zaczną napłwać czarodzieje z Kitaju, Arabii i tak dalej. Po co? Ano po to, żeby poszerzyć swoją wiedzę, skonfrontować ją z wiedzą imperialnych magistrów.

Podoba mi się pomysł z czysto teoretyczną edukacją magiczną. Zaproponuję to na następnej sesji. A jeśli chodzi o intrygi - to też przewiduję. Od początku przewidywałem. Przecież nie moze być za łatwo!

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 2:29 pm
autor: bulo0
Moi gracze mieliby ciężko żeby przekonać mnie do idei "własnego biznesu" czy w ogóle posiadania jakiejś nieruchomości. Jako że jestem MG który preferuje gre i przygody, w których gracze bez wytchnienia wędrują po całym Imperium (czasami nawet dalej) musieliby się nieźle wygimnastykować i nagłówkować.

Nawet jeśli wymyśliliby coś co by mnie przekonało do tego to koszta takiego przedśięwzięcia są ogromne, a znany jestem z tego, że nie rzucam złotych koron od tak na lewo i prawo za wykonanie zadań, wolę nagradzać graczy przysługami lub ciekawymi przedmiotami.
Sam wykup hektara dobrej ziemi na wsi kosztuje wg Zbrojowni Starego Świata 540zk, a w mieście 2700zk, doliczając do tego czynsz, koszty budowy, wyposażenie i resztę dodatkowych kosztów wyjdzie nam nieosiągalna sumka.

Nawet jeśli wydarzyłby się cud i BG uciułali jakoś te miliony złotych koron albo zdołali przekonać kogoś do dorzucenia się i w końcu ta Twoja Szkoła Magii powstała to i tak moja złośliwość, uwielbienie tępienia graczy (spokojnie, oni to lubią) i chore pomysły sprawiłyby że po powrocie graczy z "urlopu" zastaliby swoją szkółkę w najlepszym wypadku splądrowaną czy zdemolowaną

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 2:33 pm
autor: Rukasu
Niezbyt przemawia do mnie taka wizja, ale oczywiście, jeśli życzysz sobie kosztów:

INWESTYCJA
ubrania i liberie: minimum 200 zk (10 mistrzów, 5 służby, 5 uczniów)
pojemniki: minimum 100 zk (beczki, fiolki, butelki, klatki, kotły, skrzynie)
meble (biurka, krzesła, regały, łużka): minimum 3000 zk
oświetlenie (kaganki, latarnie, kandelabry): minimum 50 zk
podręczniki i książki: minimum 5000 zk
przybory zwyczajne (narzędzia, klepsydry, liczydła, moździerze, wosk): minimum 2000 zk
zwierzęta (2 psy strażnicze, 2 koty, 1 koń pociągowy, 1 koń pod wierzch): 250 zk
ziemia (porządna w mieście): 900 zk
budynki (1 pałacyk, 9 bogatych budynków): około 75 000 zk
W SUMIE: minimum 86 500 zk, realnie (w rzeczywistości koszty są zawsze o 50-100% większe) 150 000 zk

KOSZTA STAŁE (rocznie)
ubrania i liberie: ok. 5% rocznie -> 10 zk
pojemniki: ok. 20% rocznie -> 10 zk
przybory różne: ok. 10% rocznie -> 200 zk
przybory magiczne: minimum 5000 zk
wyżywienie: minimum 6 p x 400 dni x 20 osób = 200 zk
oświetlenie (drewno na opał, olej i świece): ok. 5 s x 2 (8 godzin) x 10 pomieszczeń x 400 dni = 2000 zk
materiały piśmiennicze (kreda, papier, pędzle, tusz, itp.): około 1000 zk
zwierzęta do eksperymentów: ok. 1 zk x 10 (przy 5 uczniach zakładam śmierć 1 zwierzęcia / 40 dni) = 10 zk
utrzymanie budynków: ok. 5% rocznie -> 7500 zk
służba (5 osób): około 400 zk
inne usługi (lekarze, robotnicy, itp.): minimum 400 zk
podatek (rozliczam katastralnie 5% wartości): 7500 zk
W SUMIE: około 25 000 zk

Czyli żeby cała zabawa była rentowna (tzn. "zwracała się"), trzeba mieć minimum 25 000 zk zysku rocznie (zakładając, że nauczyciele pracują za darmo) i włożyć w interes 150 000 zk na starcie. Jeżeli szkoła chce dorabiać sobie na innych usługach magicznych, wzrośnie trochę koszt roczny (przybory magiczne, zużycie sprzętu, itp.), ale będzie też szansa na dodatkowy dochód.

Powyższe wyliczenia są *bardzo* ostrożne i nie uwzględniają wielkości zniszczeń i szkód, jakie zapewne mają miejsca w *magicznych* szkołach. Osobiście koszty roczne zwiększyłbym o 50-100%, czyli przy 5 uczniach, każdy musiałby płacić około 10 000 zk rocznie, zakładając przy tym zerowy zysk nauczycieli.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 2:58 pm
autor: Borys68
Bardzo ciekawy pomysł.
Zgadzam się ze zdaniem, że wdg. Oficjalnej Wizji Magii "coś takiego" działającego otwarcie w cesarstwie jest niemożliwe. Uważam ponadto że o ile w Marienburgu szkoła magii byłaby możliwa, lecz wyłącznie za zgodą, wiedzą i kontrolą władz.

Co do Marienburga - w jakimś dodatku (nie pamiętam czy oficjalnym czy też nie) w Marienburgu jakaś szkoła magii była.

A szerzej patrząc to moim zdaniem "szkoła magii" - zwłaszcza prywatna, jest wdg. OWM niemożliwa.
Mianowicie każdy wychowanek Kolegiów Mag jest urzędnikiem (czy też sługą) imperium i jest zobowiązany m.in. dostarczać młody narybek do kolegiów (albo go zabić); zakładanie "szkoły magii" to zdrada i wobec państwa/cesarza i wobec cechu (szumnie w tłumaczeniach nazywanego "gildią");

Założenie takiej szkoły w Marienburgu napotyka na trzy współistne problemy:
1 - władza miejscowa będzie chciała jakąś formę kontroli nad szkołą bo to "niebezpieczna magia"; będą tez naciski dyplomatyczne ze strony cesarstwa aby ją zamknąć.
2 - "grono pedagogiczne" musiałoby składac się z "Black Magisters", wyklętych renegatów których, w razie rozpoznania, w cesarstwie czeka wyłącznie śmierć. A i w Marienburgu nad ich trupem może ktoś zanuci "więc ja raz mu kosę w brzuch i dalej już wiecie ... " . A i truchełko może jakoś fajerbolem przypieczone ... W każdym bądź razie zebranie się w jednym miejscu "niebezpiecznych z natury" i do tego NIEKONTROLOWANYCH magów wzbudzi zainteresowanie władz Marienburga, cesarstwa i chechowych. A i ostrouche będą się bacznie przyglądać.
3 - uczniowie - skąd? Z cesarstwa? Po nauce w tej szkole w cesarstwie i tak czarować nie mogą, bo glejtu nie mają (a i glejt przed linczem nie zawsze chroni). Z Bretonii? Chłopcy z darem magii służą ze rekodajnych w Lorien, a dziewczyny są Służkami Pani z Jeziora. Kislew? Za biedny, za ciemny, za daleko.

Idąc za nieofjalnym dodatkiem i jako tako trzymając się OWM dopuściłbym taką szkołę w Tileii.
Albo w Granicznych Księstwach, choć tam by była bida z uczniami. Marienburg jest za blisko i za bardzo powiązany różnymi więzami z cesarstwem (i elfami).

Bez powaznej przeróbki OWM przez MG nie widze możliwości "szkoły magii". Jest MSZ margines dla prywatnego nauczania kilku (dwóch, trzech) magcznie uzdolnionych marienburczyków. Mag nie musi sie tym chwalić.

Tak ja to widzę w ramach OWM, ale jest tyle Starych Światów ile MG.

Borys

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 3:50 pm
autor: Feniks
Polecam Krolestwo Magii, tam jest napisane, że wielu magów uczy swoich uczniów poza murami stolicy. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, oczywiście stworzenie całej szkoły byłoby bardziej skomplikowane ale z drugiej strony, jeżeli mag ma kilku uczniów, których wyszkolił do poziomu magistra to mógłby stworzyć taką szkołę. Problem jest taki, że musiałby rzecz jasna uzyskać pozwolenie od kolegium i dalej płacić odpowiednie składki gdzie trzeba. Do tego kolegium mogłoby nie być za szczęśliwe, że rośnie im gdzieś konkurencja. Choć z drugiej strony w jakimś dużym mieście zdala os stolicy to mogłaby być zwyczajna filia kolegium tak jak uniwersytety mają swoje filie w innych miastach.

Do tego taka filia/szkoła nie musi skupiać się na wszytskich wiatrach. Niech na początek np będą to 2-3 wiatrów i będzie prościej a potem jak szkoła zyska nieco prestiżu będzie łatwiej zwerbować kolejnych.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 4:00 pm
autor: Thorgrin
Ojej, ojej... Aż tak strasznie to wygląda? Dziękuję za dokłądne wyliczenia, Rukasu, przydadzą mi się, to jest pewne. Chciałbym się odnieść do komentarza bulo0. Z tego, co napisałeś wynika, że Twoi gracze mają narpawdę bardzo ciężko. No widzisz... moi też nie mają za łatwo, ale staram się nie studzić ich zapału. Są pomysłowi i bardzo im się to chwali. Przynajmniej mi bardzo się podoba taka postawa graczy. Bierność nie jest dla mnie, najlepiej, jezeli gracze mają coś do powiedzenia i mówią mądrze, wtedy nie widzę przeszkód, żeby im trochę nie pomóc. Wiem, zę każdy MG ma inne podejście do sprawy, ale jeżeli mogę, to dam malutką radę - ekstremizm nigdy nie jest dobry.

Jeszcze jezeli chodzi o wyliczenia. Skąd wziąłeś podatek? Te 5% wartości to jakaś oficjalna informacja? Właśnie przeglądam Dziedzictwo Sigmara i podatki, które są tam wypisane i nie za bardzo widzę taki podatek. To nie jest żadna aluzja, to zwykłe pytanie. Moze ja coś przeoczyłem.

Teraz do Borysa. Jesli chodzi o papierek na czarowanie, to napisałem o tym na samym początku. Żeby czarodzieje wychodzący ze Szkoły mogli pełnoprawnie czarować na terenie Imperium, potrzebne jest pozwolenie, które normalnie dostają na etap wędrówki. Są 2 możliwości, żeby wszystko ładnie działało: dogadać się z samymi Kolegiami, albo dogadać się z Imperatorem. Mam nadzieję, ze nie muszę tego tłumaczyć. Tylko w taki sposób pozwolenia na czarowanie wydawane w Marienburgu, będą miały moc prawną.

Co do punktów:
1. Nie mogę się tutaj zgodzić. W oficjalnych materiałach (wybacz brak potwierdzenia w postaci strony i książki, ale mam ich za duzo, żeby terez szukać, moze ktoś to potwierdzi) możemy wyczytać, ze w Marienburgu czarodzieje są wręcz zachęcani do eksperymentowania z Magią. Władza jest całkowicie przychylna, a szkoła Magii to wielki prestiż dla miasta, a to już jest jakiś argument. A co do nacisków z Imperium, wszystko napisałem wcześniej i jest sposób, na poradzenie sobie z tym.

2. Tego naprawdę w ogóle nie rozumiem. Mógłbyś jakoś to rozwinąć? Z tego, co wiem, jesli czarodziej osiąga stopien Magistra, to automatycznie ma prawo, do podróżowania po całym świecie. Musi tylko płacić podatek, chyba, ze jest arcymagiem. Więc... dlaczego taki magister nie może sobie zawędrować do Marienburga i tam wykładać w Szkole Magii? Oczywiście zakładam, że wszystkie porozumienia są już zawarte i nie ma ku temu przeszkód.

3. Kwestię uczniów też wyjaśniłem. Organizacja Szkoły nie byłaby zaczerpnięta z tej Kolegialnej. Szkoła zajmowałaby się głównie DOSZKALANIEM, a nie SZKOLENIEM. A także zwykłą nauką teoretyczną.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 4:08 pm
autor: Thorgrin
Przy okazji pozwolę zadać sobie jedno pytanie dotyczące drugiego punktu... Jak myślicie, ile koron znajduje się w skarbcu Marienbuga? Nie jestem w stanie nawet spekulować, bo nie znalazłem żadnych oficjalnych informacji (konkretnych sum). Tylko jakieś wzmianki o tym, że Imperatorowie wydawali kiedyś ogromne ilości pieniędzy na, chociażby kuchmistrzów, a Pani księżna Emmanuel ma suknie wartą dziesiątki tysięcy złotych koron.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 4:11 pm
autor: gacoperz
No i w tym jest problem. Zajmowanie się doszkaleniem CZŁONKÓW KOLEGIUM wymaga ZGODY KOLEGIUM. Inaczej każdy członek kolegium po choćby pojawieniu sie w tej "szkole" zostanie napiętnowany jako zdrajca i podpisze na siebie wyrok śmierci. I również na swoją rodzinę, jeśli kolegia naprawdę zechą odstraszyć swoich członków od tej placówki, a będą chciały, jeśli będzie niezależna.

Pamiętaj, kolegia, gildie, cechy itp organizacje działaja na bazie monopoli. I strzegą swych monopoli wykorzystyjąc wpływy, kapitał a nawet brutalną siłę. Nie traktuj kolegium jako szkoły, którą się kończy i tyle ich widziałeś. To system sprawowania kontroli nad użytkownikami magii. Kto raz dołaczył do kolegium zostaje jego członkiem do swojej (zazwyczaj gwałtownej) śmierci.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 4:16 pm
autor: Thorgrin
I właśnie dookoła tej zgody cały czas biegamy. O porozumieniach i o tym, jak sobie je wyobrażam napisałem już na początku. Jeżeli uda się przekonać Imperetora, to Kolegia nie bedą miały nic do gadania, mogą się tylko obrażać, a u Gelta i tak nie będzie widać złości na twarzy. Oczywiście to jest jedna z możliwości. Jeżeli uda się porozumieć z samym Najwyższym Patriarchą Kolegiów i podpisać odpowiednie dokumenty, okreslające działanie Szkoły, nie widzę problemu.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 4:47 pm
autor: gacoperz
Problemem jest własnie uzyskanie takiej zgody. Wbrew pozorom warunki powinny tu być mniej niż preferencyjne.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 4:53 pm
autor: Thorgrin
O zgodę porozumienia będzie się staram na następnej sesji. Zobaczymy, jak mu to wyjdzie. Jest dobrym oratorem, ale duzo pracy przed nim. Mój drugi gracz w tym czasie bedzie się starał o porozumienie z Inkwizycją (gracz jest jej członkiem). Ale to dopiero na następnej sesji. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze się wypowie, bo chciałbym mieć więcej punktów odniesienia. Nie krępujcie się!

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 5:06 pm
autor: Tequila Slammer
Przede wszystkim wg mnie Imperator zasięgnie opinii Imperialnych Kolegiów Magii w sprawie zgody na powstanie "jakiejstam" szkoły magii. W sumie co go obchodzi jakaś dziwna szkoła skoro w ten sposób zrazi do siebie Kolegia Magii, które dysponują sporą siłą a zatem i sporą władzą. Możemy oczywiście gdybać, że Imperator chce poprzeć taką szkołę aby uniezależnić się magicznie od swoich Kolegiów, ale wtedy z pewnością nie poprze "niezależnej" szkoły magii.

Imperator prawdopodobnie bez zgody Kolegiów nie poprze nowej szkoły (zapewne nawet jeśli ta miałaby pozostać tajna) gdyż ryzyko znacznie przewyższa wszelkie zyski, które mógłby z tego tytułu osiągnąć. Poza tym musi również wziąć pod uwagę zdanie Wielkiego Teogonisty (Sigmar) i Najwyższego Kapłana Ulryka (czy jak mu tam) aby przypadkiem nie narazić się na ich gniew i wszystkie negatywne konsekwencje tego gniewu.

Co więcej Imperator musi się liczyć (przynajmniej w jakimś stopniu) ze zdaniem opinii publicznej (może w niewielkim stopniu) oraz przede wszystkim ze zdaniem elektorów, arystokracji i szlachty. Musi także wziąć pod uwagę zdanie właśnie takich instytucji jak inkwizycja czy łowcy czarownic, które to instytucje mogą być wysoce niezadowolone z takiego pozwolenia wydanego przez Imperatora.

Uważam, iż należałoby pierw przekonać Kolegia Magii, Wielkiego Teogonistę i Najwyższego Kapłana Ulryka (to 3 najważniejsze osoby, które przyszły mi na myśl (lub instytucje)) żeby w ogóle myśleć o przekonaniu Imperatora do tego pomysłu. Imperator musi mieć interes w tym, że wydaje zgodę na otwarcie takiej szkoły (a nie ma absolutnie żadnego i nawet nie wyobrażam sobie jakie korzyści mógłby zaoferować mu Twój gracz aby przerosły one ogrom podejmowanego ryzyka).

Gacoperz ma również rację odnośnie kwestii Kolegiów Magii, które kontrolują swoich czarodziejów. Raczej nie pozwolą one na otwarcie im konkurencji pod nosem przez grupkę czarodziejów/magistrów, którzy wyrośli na łonie Kolegiów.

Myślę, że podchodzisz do tego jak do otwarcia nowej szkoły. Tymczasem według mnie to bardziej przypomina coś w stylu schizmy religijnej ze wszelkimi możliwymi konsekwencjami (wojna domowa, represje, wojna między magami/kolegiami).

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 6:11 pm
autor: Thorgrin
Jest dużo prawdy w tym, co piszesz, ale cały czas nie rozumiem, dlaczego stawiesz Kolegia nad Imperatorem. W Królestwie Magii masz "Imperialny Dekret o Magii". Pozolę sobie zacytować jeden z punktów. "[...]Magister lojalność winien jest następnie praworządnie wybranemu Imperatorowi Imperium Świętego Sigmara. Dalej Magister podporządkowany jest Najwyższemu Patriarsze Kolegiów Magii.". Pierwszy paragraf. Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości - paragraf ósmy: "Na życzenie Elektora, Kolegia zobowiązne są udzielić mu odpowiedniego wsparcia w każdej sprawie." Wydaje mi się, że to wystarczy. Podsumowując - kluczem jest tutaj Imperator, a nie Kolegia. Jeżeli Kolegia będą sprawiały problemy (a nie sądzę, jeżeli przekona się Imperatora), to zwyczajnie będą miały problemy. Nie wiem, jakby to się skończyło, ale uważam, ze nawet czarodzieje nie chcą ryzykować zbyt wiele.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 6:22 pm
autor: Borys68
Do Thorgrina:
- Muszę zajrzeć do królestw magii aby sprawdzić to samodzielne uczenie.
Nie wykluczam że na podstawie podręcznika głownego wyrobiłem sobie jakąś własną wizję :), gdzie złapawszy a nie zabiwszy kandydata na maga, imperialny magus wiezie go/ją do Altdorfu i udziela pewnych wskazówek aby "uczeń czarodzieja" sobie krzywdy nie zrobił. Resztę nauki odbywa się w kolegium.
W punkcie drugim wyszedłem z założenia, że uczenie (douczanie) magii poza kolegiami jest zakazane.

O tym Marienburgu też muszę poczytać.

Borys

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 6:53 pm
autor: gacoperz
Thorgin: widać, że niezbyt "czujesz" feudalną strukturę władzy. Kolegia nie stoją nad imperatorem, ale są na tyle potężne, by zagrozić jego władzy. O ile mu służą, o tyle musi się z nimi liczyć, podobnie jak z książętami-elektorami. Powiem więcej, książęta-elektorzy bardzo chętnie utworzyli by u siebie kolegia, gdyż ich obecność w Altdorfie umacnia władzę centralną. Złamanie monopolu na nauczanie i kontrolowanie użytkowników magii doprowadzłoby do wzrostu potęgi książąt i osłabienia władzy imperialnej. Dlatego o ile protest kolegiów nie ma mocy formalnej, są one na tyle wpływowe by Imperator liczył się z ich zdaniem podejmując taką decyzję. Jednocześnie tworzenie "szkół" "niezależnych" również może doprowadzić do osłabienia władzy Imperatora, a wiec jest kompletnie wbrew jego interesom.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 7:42 pm
autor: bulo0
Thorgrin, tak wiadomo, że jeśli by się postarali i wymyślili coś ciekawego byłbym skłonny pójść im na rakę z tym że los (z moją skromną pomocą ;-)) rzucałby im kłody pod nogi. Jeśli daliby im radę i konsekwętnie dążyli do celu mogłoby się wszystko zakończyć happy endem.
Wszystko też zależy od tego jaki świat kreujesz. Moje Imperium i cały Stary Świat mimo pozornej ciszy i spokoju jest duszny i mroczny jeśli się w niego zagłębić, a taka nieoficialna szkoła magii sprowadziłaby na siebie uwagę kultów Chaosu, Łowców Czarownic, Kapłanów. Ci pierwsi pod przykrywką bogatej gildi kupieckiej czy czegoś takiego pozornie wyrażaliby chęci pomocy w inwestycji lecz wiadomo jakby się to dalej potoczyło jeśli gracze odpowiednio wcześnie by się nie zorientowali lub sprzeciwili.
Niewiem jaki masz dokładny zamysł na ten projekt, ale proponowałbym jednak jakieś długofalowe utrudnienia w jego wykonywaniu wprowadzić bo przecież Imperium to nie Arkadia czy inna kraina wiecznej szczęśliwości po której biegają jednorożce

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 8:02 pm
autor: Borys68
Sprawdziłem samodzielne uczenie. To na stronie 41. Ponadto na stronie 66 mamy domowych korepetytorów dla dzieci z talentgem magicznym.
Powyższe punkty potencjalnie stoją w sprzeczności z artykułem V-tym oraz XIII-tym Imperialnego Dekretu o Magii. Dekret rozróżnia pomiędzy "kolegiami" a "magistrami" - szkolić mogą "kolegia".

Niech żyje spójność świata :) i niech każdy MG niech decyduje po swojemu.

Przyznaję - wdg. tego co jest w RoS/Królestwach Magii na str.72 to smiało otwierał szkołę.
Odszczekuję swoje - hał-hał.

A ja i tak widzę to inaczej :D, zwłaszcza, że z koleii na str. 74 mam to, że magister znalazwszy kandydata na "ucznia czarodzieja" ma go dostarczyć do któregoś z Kolegiów. Albo do najbliższego posterunku inkwizycji ...

Borys

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 9:52 pm
autor: Thorgrin
Okej, po kolei.

Gacoperz! Może i masz rację, może tego po prsotu nie czuję. Powiem Ci, jak ja to widzę. Jeżeli Imperator narzuciłby coś Kolegiom Magii, to skończyłoby się to, co najwyżej, na niezadowoleniu czarodziejów. Wydaje mi się, że nikt nie ryzykowałby otwartego konfliktu między Inkwizycją i Kolegiami.

Bulo... Mój Warhammer nigdy nie był cukierkowy i bardzo dbam o to, żeby taki nie był Zawsze do serca sobie brałem napis na grzbiecie podręcznika głównego. Trochę obrażają mnie Twoje aluzje dotyczące jednorożców, ale nie jestem typem obrażalskiego. Skończe na tym, że to duża przesada. Ja widzę Warhammera tak - to cholernie mroczny i niebezpieczny świat, ale nie oznacza to, że co krok lezy jakaś kłoda. Nie rzucam tysiącami pedeków w moich graczy, a pieniądze nie spadają z nieba. Oni mają pomysły, a ja oceniam, czy są realne. Jesli są, to już ich sprawa, żeby dojść do tego, jak wprowadzić je w życie. Oni się starają, a ja sumiennie przeszkadzam, ale nie podchodzę do przeszkadzania tak, żeby im się nie udało. Jeżeli wykazują się sprytem i umiejętnościami, to się udaje. Nie chcę być tyranem. Ma być trudno, ale gdzies jest granica. Na intrygi z pewnością przyjdzie czas i bedzie ich co nie miara, zaufaj mi. Ale nie rozmawiajmy już o tym, bo nie chcę napsocić w temacie.

Borysie. Dekter dekretem, ale nie zapominajmy, że on nie działa w Marienburgu. Jakby nie było domyślam się, ze w efekcie i tej szkoły nie ominie podpisanie własnego dekretu, który powstanie na jakimś posiedzeniu (Imperator + przedstawiciel Inkwizycji + mój gracz + Patriarcha Kolegiów).

Co do dostarczania uczniów, to wiem o tym bardzo dobrze. Nie wiem, jak to rozwiązać, szczerze mówiąc. Z tymi uczniami mam największy problem. Jak rozgraniczyć potencjalnych uczniów. Jakieś propozycje? Na razie nie trzymamy się tego doszkalania. Jak widzicie rozwiązanie problemu z samymi uczniami? Moja koncepcja jest taka, że Szkoła raczej nie szkoliłaby od podstaw, dlatego tak trzymałem się tego doszkalania. Nie za bardzo wiem, jak połączyć naukę od podstaw i nie wejść w konflikt z kolegiami.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 10:25 pm
autor: gacoperz
No własnie nie można tego zrobić nie wchodząc w konflikt z Imperatorem, Kolegiami, Inkwizycją, Książętami-Elektorami, częścią obywateli Marienburga, przebywającymi w nim elfami (a przynajmniej tą częścią, która wciąż uważa ludzi za istoty zbyt ograniczone, by parali się magią). Innymi słowy ta szkoła to worek z problemami. Jak dla mnie to jest kapitalny motyw na kampanię albo i kilka.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 11:51 pm
autor: Thorgrin
Dobrze, więc może pomyślmy głębiej o tych problemach. Jak można je rozwiązać? Co musiałoby się stać, żeby wilk był syty i owca cała? Najwięcej problemów będzie z Kolegiami (w mojej drużynie), tego jestem pewien, więc skupiamy się głównie na Kolegiach.

Sprawa nauczania magicznego

: pt sie 10, 2012 11:59 pm
autor: Vukodlak
Dziwi mnie, że nikt nie wspomniał o Middenheim, a przecież taka szkoła tam istnieje. Gildia Czarodziejów i Alchemików ma prawo kształcić uczniów w podstawowym zakresie (a nawet swobodnie przyjmować do terminu) i wydawać licencje na uprawianie czarów. Kolegia Złota i Niebios w Altdorfie zachowały sobie wyłączne prawo nadawania tytułu Magistra, ale Gildia i tak ma rozległe prawa, możliwości i perspektywy. Samo w sobie wprowadza to już element konfliktu, gdyż czarodzieje Gildii w Mieście Białego Wilka mogą okazać większą lojalność grafowi, niż Najwyższemu Patriarsze i Imperatorowi. Uroki polityki Imperium.

W każdym razie powstanie szkoły na podobnych zasadach - czyli tworu o dość szerokich uprawnieniach, jednak wciąż zależnego (w mniejszym lub większym stopniu) od Kolegiów w Altdorfie - jest jak najbardziej możliwe. Problem w momencie, gdy taka szkoła miałaby powstać poza granicami Imperium, wpływem imperialnego prawa, cesarza, Inkwizycji i Najwyższego Patriarchy. Warto pamiętać, że Kolegium Cienia dość fanatycznie torpeduje wszelkie próby stworzenia takiej instytucji tam, gdzie czyste i oficjalne zagrywki już nie dają efektów. Polecam zapoznać się bliżej i odświeżyć sobie informacje na stronach 122-122 Królestwa Magii.

Sprawa nauczania magicznego

: sob sie 11, 2012 12:01 am
autor: Thorgrin
Mógłbyś przybliżyć miejsce, gdzie jest zapis o Middenheim? Zainteresowało mnie to. Przyznam się bez bicia, że nie wiedziałem o tym, albo mi umknęło.

Sprawa nauczania magicznego

: sob sie 11, 2012 7:27 am
autor: gacoperz
Rozwiązanie problemów z Kolegiami jest jedno. Być im podporządkowanym.

Sprawa nauczania magicznego

: sob sie 11, 2012 9:55 am
autor: Tequila Slammer
Objaśnię Ci kwestię feudalną w bardzo prosty sposób. Na wstępie powiem, że wszelkie liczby są "rzucone". Wyobraź sobie, że prowadzisz firmę. Masz powiedzmy 10 dyrektorów (rada Imperatora), 50 kierowników i brygadzistów (arystokratów i szlachty) oraz 1500 pracowników (mieszczan i chłopów) Do tego dochodzi mocny dział HR, którego celem jest szkolenie uzdolnionych pracowników na specjalistyczne stanowiska. Pracownicy Ci muszą się charakteryzować rzadko spotykanymi umiejętnościami, inteligencją i wykształceniem (to właśnie kolegia magii). I masz takich kilkudziesięciu wyspecjalizowanych pracowników (magów/magistrów etc.). Do tego dochodzi kilkunastu udziałowców i wierzycieli (Elektorzy, Wielki Teogonista, Kapłan Ulryka i jeszcze pewnie kilka wpływowych organizacji).

Zakładamy, że masz monopol na tych pracowników wyspecjalizowanych (nikt inny nie może ich szkolić spośród konkurencji), dzięki czemu Twoja pozycja wzrasta, Twoje produkty są lepszej jakości, robisz na tym większą kasę, jesteś bardziej poważany oraz reprezentujesz większą siłę. Korzystasz na tym nie tylko Ty ale i wszyscy inni (udziałowcy, dyrektorzy, kierownicy, dział HR i notabene sami magowie, którzy również nie mają konkurencji). Wszyscy jesteście zadowoleni.

I teraz wyobraź sobie, ze jakiś buc (znaczy się mag odgrywany przez Twojego BG;)), przychodzi do Ciebie i radośnie CI oświadcza:
"Słuchaj jest taka sprawa, widzisz podebrałem Ci dwudziestu spośród Twoich najcenniejszych i najzdolniejszych pracowników, oraz jeszcze paru z działu szkoleń, którzy ich kształcili, bo sobie chcę otworzyć taką własną małą szkółkę, która będzie szkoliła takich niezależnych pracowników bo tak sobie wymarzyłem. Tylko słuchaj machnij się tutaj bo chciałbym mieć Twój autograf na zgodzie na otworzenie własnej działalności."

I teraz możesz to podpisać. Twój monopol w perspektywie kilku/kilkunastu lat zniknie. Dostęp do Wyspecjalizowanych Pracowników, stanie się bardziej powszechny bo każdy kogo będzie stać będzie mógł takiego pracownika wynająć od tej niezależnej szkoły. Co więcej będą mogli posyłać własnych lojalnych pracowników aby Ci się tam kształcili!!! Wkrótce cały Twój interes poniesie dotkliwe straty na wizerunku, potędze, władzy, pieniądzach i to poczynając od Ciebie a kończąc na tych najniżej.

I wtedy się uśmiechniesz i powiesz, "Spoko nie ma problemu. Masz autograf, w końcu trzeba się dzielić Peace&Love". :D
Oczywiście nic z tego nie mając.

Zakładamy, że się zgodziłeś. Ok, możliwe konsekwencje:
-Wkrótce Twój dział HR (Kolegia Magii) może się zacząć wkur****, bo ich zarobki, prestiż, monopol na wiedzę i szereg innych rzeczy poszły się... (wiadomo co). Nagle stali się "jednym z HR" a nie JEDYNYM. Gdzie tutaj widzisz dla nich plus? (odnieś to do kolegiów Magii). Okej, możesz się tym nie przejąć. Ale zauważ, że HR może Cię w takim układzie olać. Będziesz coś chciał? Ok, możesz poczekać albo Twoje prośby czy rozkazy nie zostaną wysłuchane bo w opinii HR dałeś dupy, wbiłeś im nóż w plecy i jesteś bezpośrednią przyczyną ich obecnego pogarszającego się statusu.

-Twoi elitarni pracownicy (magowie) nagle przestali być elitarni. To znaczy, że nie cieszą się już takim szacunkiem, nie są tak ważni, ludzie nie zabiegają o nich, ich umiejętności przestały być unikalne. I teraz komu oni dochowają wierności? Tobie? Bo do tego doprowadziłeś? Czy też może tak samo wkurzonemu działowi HR, który już być może myśli nad uniezależnieniem się od Ciebie?

-Twoi udziałowcy (Elektorzy, Teogonista, Ulryk) właśnie są wkurzeni bo przez Twoje pochopne działania stracili masę kasy i perspektywę przyszłych zarobków bo zachciało Ci się podpisać jakiemuś pajacowi petycję zamiast uciąć mu łeb. Skoro masz ich w dupie to być może oni zechcą odebrać swoją kasę lub sprzedać komuś swoje udziały (czytaj zwiększyć swoją niezależność od Imperium), a Ty musisz się z nimi liczy, bo to właśnie przez nich jesteś tym kim jesteś, czyli prezesem.



Dlatego właśnie stwierdzam, iż spłycasz całą kwestię i NIESAMOWICIE idziesz na rękę graczom z tą szkołą magii. To jest oczywiście Twój Warhammer i nie zamierzam CI niczego narzucać. Dla mnie jednak cały pomysł jest od samej jego podstawy za bardzo uproszczony. I nie dziwię się tekstom o jednorożcom. Założenie szkoły magii to nie zbudowanie własnej karczmy (co już jest niezmiernie trudne;)) to jest rzecz, która może zmienić całkowicie oblicze Starego Świata!!! A Ty piszesz:
"Właściwie uważam, że uzyskanie zgody Imperatora to nie problem."
No to sory, to tak jakbyś poszedł do naszego rządu i chciał żeby obcięli ceny benzyny do 2,50 zł :D

Powiem tak. Po pierwsze Twój BG jest zdrajcą wysuwając taki pomysł. Po drugie wszyscy magistrzy, z którymi uzgodnił tą kwestię są zdrajcami. Zdradzili Kolegia i Imperatora (nigdy Ci to nie przeszło przez głowę, że mogą zostać tak potraktowani?). Po drugie trudno mi sobie wyobrazić dlaczego Kolegia Magii miałyby być przychylne NIEZALEŻNEJ szkole magii? Jeden powód, dla którego miałoby się im to opłacać podaj. Co więcej dlaczego Imperator miałby o czymkolwiek gadać ze zdrajcami zamiast kazać ich wybić lojalnym magom? A skoro już by porozmawiał to podaj mi ze dwie przyczyny (tylko w miarę sensowne), dla których mogłoby mu się to opłacać. I o ile zdanie imperatora jest prawem to nie podejmie on takiej decyzji bez zgody innych istotnych osób i instytucji, ponieważ one mogą go tej władzy pozbawić.
"Wystarczy, że ktoś wbije mu nóż w plecy".

Pomysł jest fajny. Ja jednak nie widzę możliwości na jego realizację, chyba, że gracze zaskoczyliby mnie czymś absolutnie niesamowitym. W innej sytuacji pewnie zmagaliby się już z inkwizycją i inszymi mordercami, w tym z magami z kolegium, których wysłano coby zabić pomiot chaosu chcący szerzyć zepsucie przez herezje, które głosi;)

Sprawa nauczania magicznego

: sob sie 11, 2012 10:30 am
autor: Thorgrin
Nie wiem, może nie za bardzo zrozumiałeś istotę tego tematu. Nie założyłem go po to, żeby przekonać Was, że jest to możliwe i nie widzę przeciwwskazań. Co to, to nie. Założyłem ten temat, żeby poczytać, co Wy sądzicie o Szkole, o tych wszystkich problemach. Ja dobrze zdaję sobie sprawę z tego wszystkego, co napisałeś, od początku zdawałem, ale staram się (w tym temacie) myśleć też jak gracz. Jak tlyko usłyszałem ten pomysł, to pomyślałem dokładnie tak samo, jak większość z Was, ale uznałem, że nie będę wszystkiego z marszu przekreślał, utworzę temat i zaczęrpnę pomocy innych MG.

Nie wiem, dlaczego od razu potraktowałeś mnie jak jakiegoś wroga, który chce zniszczyć realia świata, podszedłeś do wszystkiego zbyt emocjonalnie. Nie wiem, może to nie czas na porady, ale w dyskusji cholernie ważne jest wyzbycie się imponderabiliów. To pierwszy krok, co prawda - jest bardzo ciężki w realizacji, ale opanowany, daje naprawdę wiele na starcie.

Prę do przodu ze swoimi wizjami powodzenia, żeby wyciągać kolejne problemy. Dlaczego? PRzyczyna jest prosta - chciałbym wiele z nich wykorzystać. Co by się nie stało, ja i tak nie zabronię graczowi dążyć do tego. Nawet, jak ja się nie zgodzę, to on i tak to zrobi, ponieważ taki jest mój Warhammer. Jest otwarty i nie ma w nim niewidzialnych ściań, jak w grach. BG mogą robić wszystko co chcą, iść, gdzie chcą i mysleć, co chcą. Oczywiście moim zadaniem jest wymyślanie im przekód i konsekwencji wszystkich czynów. Wypisałeś mi bardzo ładnie konsekwencje i dizękuję Ci za to, o to prosiłem, ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego zaatakowałeś mnie w poprzedniej cześci wypowiedzi. Jesteśmy wrogami? Nie sądzę. Następnym razem staraj się, żeby Twoje wypowiedzi były mniej przesycone irytacją i (może) złością. Takie porady stricte etyczne, wybaczcie za nie.

Ale wracając. Widzę to (po Twoim komentarzu) tak - żeby w ogóle była jakaś szansa na powodzenie, to Szkoła musi oficjalnie być pod nadzorem Kolegiów, racja? Mam na mysli to, że funkcjonowałaby jako, nieco oddalona, komórka Kolegiów Magii.

Co do zdrady BG. Nieee, nie jestem przekonany. Jest magistrem, a magister może sobie podróżować po całym świecie, jesli tylko tego zapragnie. Dla magów bardzo ważną kwestią jest nauczanie magiczne, a wiedzy nigdy nie jest za wiele. Kształcenie czysto teoretyczne to bardzo dobry pomysł i uważam, że na coś takiego zgodziłyby się kolegia. Inną sprawą jest nauczanie magii i właśnie tutaj zaczynają się problemy.

Jeśli chodzi o zmagania z inkwizycją. Drugi z moich graczy jest wysoko postawionym inkwizytorem. Aspiruje na Mistrza Gildii. Ma wieeele do powiedzenia i z inkwizycją będzie najłatwiej. Nie zapominajmy też, ze Inkwizycja nie może zrobić nic w Marienburgu, ponieważ to wolne miasto. Co najwyżej mogą zabić potajemnie, ale wydaje mi się, ze coś takiego nie jest w ich stylu. Wiecie... oni wolą wielkie ogniska. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że w Marienburgu i tak jest Inkwizycja, to jest nawet napisane w oficjalnych źródłach... ale oni tylko infiltrują i zbierają informacje. Jeżeli zobaczą, że do Marienburga przybył jakieś nekromanta i praktykuje swoje plugawe techniki, to beda mieli pretekst do interwencji. Nie takiej normalnej, idzie o interwencję polityczną.

Ponawiam pytanie, które zadałem wcześniej - Jak pokaźna sumka znajduje się z skarbcu Marienburga (jak Wy to widzicie)?

Re: Sprawa nauczania magicznego

: sob sie 11, 2012 11:46 am
autor: gacoperz
Thorgrin pisze:
Co do zdrady BG. Nieee, nie jestem przekonany. Jest magistrem, a magister może sobie podróżować po całym świecie, jesli tylko tego zapragnie. Dla magów bardzo ważną kwestią jest nauczanie magiczne, a wiedzy nigdy nie jest za wiele. Kształcenie czysto teoretyczne to bardzo dobry pomysł i uważam, że na coś takiego zgodziłyby się kolegia. Inną sprawą jest nauczanie magii i właśnie tutaj zaczynają się problemy.
Społeczeństwo feudalne nie jest wolne, ale klasowe. Magowie, podobnie jak kapłani stoją nieco obok systemu, ale tylko z powodu swojej przynależności do organizacji, która jakby nie patrzeć ma włąsne interesy, a realizuje je przez swoich członków własnie. Rzemieślnik należący do cechu może wykonywać swój zawód, jak chce, ale musi się liczyć z regulacjami i potrzebami gildii. Dlatego nie wszystko może wykonywać w pełni swobodnie, ceny musi dostosować do tego, co nakazuje mu gildia, a i musi opłacać składki na gildie lub wykonywać pewne prace na jej zlecenie. Podobnie będziesz miał z magistrami. Nie sa oni ludźmi wolnymi, wiążą ich zobowiązania wobec ich kolegium. Zobowiązani są między innymi do wyszukiwania talentów i przygotowywania ich do nauki w kolegium (i dostarczania tam), nauczania w samym kolegium, reprezentowania interesów kolegium, w tym mogą np zostać wysłani by służyć Imperatorowi lub księciu elektorowi, jeśli kolegium ich do tego wyznaczy. O ile rzemieślnik występujący przeciw swojemu cechowi może się liczyć co najwyżej z grzywnami, odebraniem prawa wykonywania zawodu czy pobytem w lochu, zależnie od wpływów i metod jego gildii również np spaleniem mu zakładu, o tyle magister zostanie wytropiony i zabity jako renegat, ze względu na jego możliwości i zagrożenia jakie może stworzyć.

Gildia, kolegium magiczne, cech itp to nie kluby towarzyskie, to organizacje z wpływami, władzą i przywilejami na wyłączność.

Wolni ludzie? To właśnie banici, piraci, bandyci, wyrzutki, żebracy i im podobni.

Oczywiście twój warhammer może być po prostu genricowym fantaZy ze średniowieczną dekoracją, która nie ma nic do rzeczy jeśli idzie o fabułę.

A co do skarbca Marienburga, to akurat ta informacja jest ci IMHO zbyteczna. Takie przedsięwzięcie nie wymaga gotówki w kufrze a stałego jej przypływu. Marienburgczycy wiedzą, że pieniądz musi krążyć, wiec gromadzić będa tylko niezbędne im rezerwy, a resztę inwestować. Raczej skup się na tym, jak taki wydatek wpłynie na roczny budżet miasta. Jak mocno dotować może ono szkołę, zanim mieszkańcy zaczną narzekać na nowy podatek. I dlaczego Marienburg chciałby w szkołę zainwestować? Jak na razie ustaliliśmy, że biorąc pod uwagę wszystkie wpływy organizacji i ich zależności, taka szkoła to tylko problemy dla miasta. Jakie Marienburg może odnieść korzyści? Co otrzyma w zamian za przyjęcie magów na swój teren i dotacje na powstanie szkoły? Wolne miasto nie ma dużych szans przy konfrontacji militarnej z Imperium. A jesli dojdzie do "walki wywiadów"? Urzędnicy miejscy atakowani na ulicach. Ich rodziny porywane? Ich interesy palone? Że o ucznich czy wykładowcach szkoły nie wspomnę?

Mówiąc krótko: Szkoła musi się" opłacać":
Kolegiom
Imperatorowi
miastu Marienburg i jego mieszkańcom
Inkwizycji

Wtedy będzie mogła operować w miarę bezproblemowo.

Na koniec dodam jeszcze jedno. Nie jest twoim zadaniem, jako mistrza gry, szukać rozwiązań. To zadanie graczy. Ty przedstawiasz im problemy, oni szukają rozwiązań. Wtedy ty określasz jakie przeszkody napotykają, a oni próbują je pokonać. Nie odwalaj roboty za graczy. I tak masz jej wiecej niż oni. :)

Sprawa nauczania magicznego

: sob sie 11, 2012 1:12 pm
autor: Tequila Slammer
Zrozumiałem temat doskonale i właśnie dlatego napisałem co napisałem. Nie chciałem aby to zabrzmiało wobec Ciebie w jakikolwiek wrogi czy negatywny sposób i za to oczywiście przepraszam. Co więcej jak wspomniałem to Twój Warhammer, Twoja wizja i zwyczajnie ona nie może zburzyć realiów mojego świata tak jak i moja wizja nie może zburzyć realiów Twojego.

Co do kiesy Marienburga to również uważam, iż tym nie musisz się przejmować. Tak wielki port handlowy (zapewne możemy założyć, ze jest to jedno z najbogatszych miast Starego Świata), który jest w stanie utrzymać swoją niezależność od potężnego Imperium i Bretonii z pewnością jest stać na wydatek rzędu 25k koron, czy nawet 250k. Tutaj widzę jedynie problem opłacalności takiej inwestycji dla miasta, czyli przekonanie władz, że warto im wydać swoje pieniądze i pozwolenie na budowę. Druga rzecz to jeszcze zgoda Imperatora. Raczej bez tego Marienburg nie będzie się narażał na reperkusje Imperialnych władz włącznie ze zbrojną interwencją.

Dodam również, iż to, że Twoi gracze stoją na wysokich stanowiskach w swoich organizacjach również może im nastręczyć kłopotów. Niewątpliwie mają jakichś politycznych wrogów i rywali, którzy mogą zechcieć ich oczernić używając do tego pomysłu stworzenia szkoły w Marienburgu aby w przyszłości odebrać im stanowisko.

Szczerze mówiąc uważam, iż niezależna szkoła magii nie ma racji bytu i możliwości powstania, gdyż zbyt wielu potężnym ludziom będzie to nie na rękę. Chyba, że gracz jest warhammerowym Teclisem lub Drahenfelsem wtedy nie musiałby się tym przejmować. Widzę trzy możliwości powstania takiej szkoły:
1) Szkoła powstaje w Imperium lub w Marienburgu i jest zależna od Imperialnych Kolegiów Magii oraz Imperatora. Mówiąc "zależna" mam na myśli, iż jest filią Kolegiów i musi wykonywać ich polecenia oraz łożyć odpowiednie składki.
2) Tego rodzaju szkoła powstaje np w Bretonii, która to jest rywalem Imperium. Imperialne władze tam nie sięgają a jednocześnie Bretonia jest wystarczająco silna żeby aż tak bardzo nie liczyć się ze zdaniem Imperatora. Co więcej Bretonii może się to prawdziwie opłacać i prawdopodobnie z chęcią by z takiej możliwości skorzystała. Wtedy jednak szkoła jest zależna od Bretonii a gracze zostają w Imperium uznani za zdrajców i skazani na śmierć.
3) Szkoła powstaje w Marienburgu (lub gdzieś indziej) w tajemnicy. Gracze zdobyli jakiegoś protektora (osobę/miasto/państwo), który to zapewnia im pieniądze w zamian za perspektywę posiadania w przyszłości znacznych wpływów w szkole, czyli w zamian za to, że szkołą będzie mu posłuszna na zasadach takich jak Kolegia Magii posłuszne są Imperatorowi.

Może gracze wpadną na jeszcze inny pomysł i fajnie. Niech go realizują. Ja bym się jednak skoncentrował nie na umożliwieniu im realizacji tego pomysłu a na maksymalnie obiektywnej jego ocenie oraz takim jego przedstawieniu w postaci problemów, które gracze napotkają podczas próby realizacji swojego celu. Sądzę, iż mało prawdopodobne jest realne stworzenie niezależnej szkoły magii w Starym Świecie. Niezależnej od nikogo.