Jestem od jakiegoś czasu w trakcie prowadzenia długiej (tak planuję) i epickiej (mam nadzieję kampanii). Skala całej przygody będzie gigantyczna - konwencja, którą prowadzę jest space opera (Gasnące Słońca gwoli ścisłości) a rozmach całej opowieści będzie hm, kosmiczny
Główny zły kampanii jest niezwykle potężnym, jak i długowiecznym bytem, o bardzo dużych wpływach i ilości poddanych. Niestety, teraz nie jest już taki potężny jak kiedyś, lecz za pomocą cienia swojej potęgi, który mu pozostał, planuje nabrudzić. Będzie do tego zbierał legiony poddanych, chociaż sam swoją siedzibą ma bardzo daleko od miejsca aktualnej akcji, bardzo skrzętnie ukrytą.
Na najbliższych sesjach zamierzam rozwijać jego postać, ale stopniowo - poprzez odkrywanie przed graczami kolejnych warstw intrygi i kolejnych służących.
Zadaję sobie jednak niezwykle istotne pytanie - czy uczynić go cielesną istotą, stąpającą po uniwersum, czy też przez cały czas ukrytą za kurtyną, działającą z daleka, którą gracze napotkają dopiero podczas ostatniej konfrontacji.
Dylemat wynika z tego, że cielesny łotr ma możliwość pojawiać się tuż przed graczami - i czynić szkody bezpośrednio przed nimi, przemawiać do nich, krzywdzić ich i ich bliskich. Gracze się się z nim zwiążą emocjonalnie, kierując się chęcią zemsty i wyjaśnienia pary spraw.
Z drugiej strony, "bezcielesny" przeciwnik jest bardziej tajemniczy, bardziej boski, nieprzewidywalny i złowieszczy.
Chętnie wysłucham Waszych pomysłów i propozycji, jeśli zaś chodzi o jakiś bardziej uszczegółowiony opis tej postaci... cóż, sądzę że to w jakimś stopniu wytlumaczy to bardzo dobrze: http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/M ... ovalRating