- Coooo?! Nasz kapłan mówić, że wy nie mieć dla mnie świnia! Jak tak to ja nie iść! Ja ubić was i zrobić z was bekon!
Pomiot wykonał kilka kroków w przód, po czym wziął potężny zamach i wyskoczył w powietrze. Widok szybującego na odległość trzech metrów potężnego orka z mieczem przygotowanym do ciosu na moment zaparł dech w piersiach.
Tym bardziej, że olbrzym dobrze wymierzył, lądując tuż przed jednym z przeciwników i tnąc go szpetnie.
Krzywiąc się i wyjąc Drogg zaatakował ogłuszonego półogra, ustawiając się tak, by go flankować. Cios był umiarkowanie silny. Gdyby nie to, że miecz nieznacznie ześlizgnął się po twardej skórze, z pewnością byłby dużo groźniejszy dla oponenta czarnoskórego wojownika.
Balder widząc co się dzieje natychmiast załadował bełt na swoją kuszę i posłał pocisk w ogłuszonego przeciwnika, był najłatwiejszym celem w okolicy. W pośpiechu jednak pocisk świsnął nieco nad głową przeciwnika i rozbił się o ścianę za jego plecami.
Uznał, że z tymi tu jego towarzysze sobie poradzą. Gorzej jeśli ktoś im wyskoczy na plecy. Pierwsze sekundy walki postanowił poświęcić by przekonać się czy nie mówili przypadkiem prawdy, że są otoczeni...
Pół-ogry pół-gobliny wściekle wyszczerzyły zębiska. Jeden z nich padł rażony zaklęciem, drugiego jednak o tylko rozjuszyło. Przyjął dzielnie szarżę Pomiota i odpowiedział miażdżącym atakiem. Gdyby nie wrodzona odporność Pomiota, prawdopodobnie już by nie żył. Atak Drogga był silny, ale oślepiony pół-ogr dalej się trzymał, chociaż niewiele mógł zrobić. Prawdziwe zagrożenie czekało na bohaterów za plecami pół-goblinów, a był nim jeden z najlepszych (o ile nie jedyny) gobliński czarodziej w tych lochach. Cofnął się jeszcze trochę by nie stać w waszym zasięgu i zaczął rzucać zaklęcie. Po chwili Pomiot i Drogg poczuli senność. Bardzo dziwną, wymuszoną senność. Ramadul ponownie usłyszał kroki i dziwny gardłowy głos za sobą. Nic nie dał rady wypatrzeć ale jedno było pewne. Byli otoczeni.
Pomiot: 5/18 Pół ogr 1: 17/38 pół ogr 2: 19/34, stunned blinded goblin 1 rzucił na Drogga i Pomiota sleep, dc 15, rzućcie sami.
Goblinia magia nie była w stanie zaszkodzić zdeterminowanemu czarnoskóremu wojownikowi. Z bojowym okrzykiem ciął mieczem nieprzytomnego przeciwnika. Pomiot smacznie spał, ale i tak brawura oraz dzielność Drogga, wyrażona plemiennym zawołaniem, przywróciła część sił witalnych orczemu bękartowi.
Następnie Drogg bez większego powodzenia zaatakował pazurami przeciwnika. Niestety, ani jeden z ataków nie okazał się być celny.
Balder jedynie przeładował kuszę i wystrzelił w kierunku ogłuszonego ogra. tym razem bełt pomknął dokładnie tam gdzie Balder go sobie upatrzył. Pocisk trafił półogra a z jego wnętrzności siknęła gęsta i lepka struga krwi.
- Do ataku panowie! - wrzasnął do kolegów, dodając sobie i im sił.
Dio przeskanował pamięć w poszukiwaniu przydatnych zaklęć. Nie wyglądało to najlepiej... Niziołek pozbył się już niemal wszystkich czarów, które przygotował dzisiaj rano. Jego Gość musial wyczuć niepokój czarodzieja, bowiem w jego głowie znów rozległ się chrapliwy głos: ~ Zbliż się nieco do tego goblina z tyłu, który cośtam mamrota pod nosem. Resztę zostaw mnie. ~ Nie mając lepszego pomysłu Dio skoncentrował się na świeżo poznanym zaklęciu wyższego kręgu, którego nie zdołał jeszcze opanować do perfekcji. Najwidoczniej jednak tym razem udało mu się bezbłędnie wypowiedzieć formułę, bowiem ułamek sekundy później Dio poczuł jak jego stopy odrywają się od ziemi. Błyskawicznie poszybował w kierunku swoich bardziej wojowniczych towarzyszy. Kiedy już zawisł nad nimi w powietrzu, spojrzał na goblina, po czym nieludzkim głosem zwrócił się do niego: - Zbliż się! Wypowiedziany rozkaz nie przyniósł jednak żadnego widocznego skutku. Przeciwnik w dalszym ciągu stał w tym samym miejscu. Zrezygnowany Dio zdołał tylko pomyśleć: ~ Niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią. Jeżeli chcesz coś zrobić dobrze to musisz to zrobić samemu. ~
Swift Action - rzucam Swift Fly - test na poziom czarujacego (DC 8 ) - zdany Move Action - podlatuje nad naszych wojaków, tak mieć goblina-czarodzieja w zasięgu 30 ft. Standard Action - używam Persuasive Words z komendą "Approach" (WIll DC13), tak żeby mag podchodząc w moim kierunku wyłapał ataki okazyjne od Drogga i Ramadula
Ostatnio zmieniony czw lis 29, 2012 3:07 pm przez Novack, łącznie zmieniany 6 razy.
Powód:
Krasnolud zdawał się przez dłuższą chwilę zwalczać truciznę wciąż krążącą w jego żyłach. Dziwne, nieobecne spojrzenie, nieco rozkojarzona twarz i krople potu pojawiające się na czole sprawiły... że przez chwilę nie był w stanie nawet się ruszyć. Nie myślał, nie czuł... nie słyszał.
Z letargu wyrwały go odgłosy walki, był dziwnie rozkojarzony ale szybko odnalazł się w sytuacji prawdopodobnie tylko dzięki adrenalinie pompowanej do jego krwi. Oczy znów zabłysły dawnym ogniem, dłonie mocniej zacisnęły się na toporze a na twarzy pojawił się niewielki uśmiech. - Psia mać! Pierdolone, skurwaiał go-kurwa-bliny!
Nagle ruszył nacierając z wielką siłą w kierunku jednego z przeciwników.
Atak : 25 Dmg : 16 AC + 4 (przy atakach ogrów) Nie wiem ile "rund" minęło od walki z pająkami. Uznałem, że wystarczająco by wyleczyć całe HP (Fast Healing +2) I przepraszam, że dawno mnie tu nie było. Będę pisał regularnie, i bez poślizgu.
Pół-ork upadł nieprzytomny na ziemie, drugi słaniał się pod naporem uderzeń Drogga. Celny strzał powalił go na ziemie. Czarodziej zakończył inkantacje zaklęcia, Pomiot chrapiąc osunął się na ziemie. Chwile później goblin przybliżył się do was i zaczął rzucać kolejne zaklęcie, tym razem dużo szybciej. Chwile później w Drogga i Thorona uderzyła potężna ilość kolorów i świateł. Ramadul w końcu wypatrzył niebezpieczeństwo, dwóch małych goblinów ze sztyletami zbliżało się do nich w zbyt szybkim tempie. Po chwili jeden z nich rzucił się na Ramadala, drugi na Baldera. Czarodziej nie miał tyle szczęścia co swój zwinny przyjaciel i został dotkliwie raniony.
Pół-orki: dead Czarodziej rzucił w Drogga i Thorona color spray dc 14 Goblin 1 chybił atakiem w Ramadala Goblin 2 trafił w Baldera, Balder 8/15 Thoron dopchał się tylko do pierwszej linii, jesteście na trudnym terenie więc nie szarżuj
Bolder cofnął się o krok i jeszcze raz przeładował kuszę i wystrzelił w stronę przeciwnika, który go zaatakował. Jednak jego rana poważnie utrudniła wycelowanie.
- Niech ktoś obudzi wielkoluda bo nas zarżną tutaj jak tego świniaka!
Sytuacja nie wyglądała najlepiej. Moc Naberiusa nie zadziałała, pozwalając na swobodne działanie wrogiemu magowi. Niestety, zaklęcia goblina zdołały skuteczie unieszkodliwić trzech spośród jego towarzyszy. Co gorsza do walki przyłączyli się nowi przeciwnicy.
W międzyczasie moc czaru, który poderwał Dio do góry, wyczerpała się i niziołek opadł miękko na ziemię, lądując tuż przy Pomiocie, który moment wcześniej zwalił się z nóg.
~ Na szczęście do tego magia nie będzie mi potrzebna. ~ Dio zaczął energicznie potrząsać orkiem, próbując wybudzić go z magicznego letargu. Widząc, że jego wysiłki nie przynoszą pożądanego skutku, poirytowany niziołek odwinął nogę i kopnął orka, wkładając w cios całą siłę i złość, jaką zdołał z siebie wykrzesać. - Obudź się, Wielkoludzie! To nie pora na drzemkę, do jasnej cholery!
Kiedy Pomiot podniósł w końcu powieki, ukazując swe przekrwione ślepia, niziołek postanowił czym prędzej wyjść mu z pola widzenia. W końcu nigdy nie wiadomo, co takiemu niewyspanemu potworowi może strzelić do głowy...
Standard Action - budzę Pomiota. Move Action - odsuwam się od niego, używając ponownie Hide in Plain Sight (wyniki testów: Hide: k20 + 15 = 24, Move Silently: k20 + 11= 22)
Ostatnio zmieniony czw lis 29, 2012 5:35 pm przez Novack, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
Pomiot podniósł się ociężale. Rozejrzał się chwilę dookoła, wciągając głośno powietrze, jakby węsząc.
- Ja czuć świeża krew goblina! Ja ubić goblina!
To powiedziawszy przygotował się do rozpędu i mimo nierównego terenu dzięki kolejnemu skokowi zlądował wprost na najbliższym goblinie zadając dotkliwe pchnięcie mieczem.
Krasnolud dostał się do pierwszej linij, mając przed sobą przeciwników których chętnie rozpłatał by na kilka kawałków. Rozpłatał by, gdyby nie to że zaklęcie poskutkowało na nim wyjątkowo dobrze.
Will = 10 Nie rzucałem reszty, bo nie chce mi się grzebać jakie tam rzuty były
Goblin upadł pod potężnym uderzeniem Pomiota, jeszcze dychał ale nie mogło potrwać to długo. Wrogi mag zaczął się wycofywać widząc, że nikt się nim nie interesuje. Był jeszcze w zasięgu strzału ale wasi wojownicy nie mieli jak go dosięgnąć. Ostatni żywy i walczący goblin próbował ukradkiem wsadzić Ramadulowi sztylet między żebra ale nie był w stanie dobrze wymierzyć walcząć w zwarciu z potężnym Elanem. Sytuacja wyglądała na opanowaną.
~ Nie tak prędko, zielona pokrako! ~ pomyślał Dio widząc umykającego goblina-czarodzieja. ~ Nie zostało mi wiele opcji, ale coś jeszcze mam w zanadrzu... ~
Ponownie wzbił się w powietrze, by w ten sposób uniknąć utrudnień w poruszaniu się związanych z walającym się wszędzie gruzem. Gdy był dostatecznie blisko, użył jednej z prostych formuł, żeby spłatać przeciwnikowi niemiłą niespodziankę.
Swift Action - rzucam Swift Fly. Cater level check: 15 Move Action - podlatuje najbliżej jak się da. Z moich obliczeń wynika, że powinienem się znaleźć w zasięgu około 3m (porusza się dwa razy wolniej ode mnie, więc jedną akcją powinienem nadrobić całą rundę ruchu). Standard Action - rzucam Caltrops pod nogi czarodzieja. Test ataku: +0 do jego KP nie liczy się premia z pancerza lub tarczy (ewentualne +2 za obuwie)
Ostatnio zmieniony pn gru 03, 2012 10:41 am przez Novack, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
Pomiot wystrzelił w powietrze, aby opaść z morderczym ciosem na ostatniego żywego goblina, ale zahaczył stopą o rumosz skalny i nie zlądował dostatecznie daleko. Doskoczył więc kolejnym susem do goblina, ale przez uniesiony jego masą w powietrze pył, który dostał się do jego oczu, ciął jedynie powietrze.
Ork nie przejął się zbytnio. Tylko wyszczerzył kły i spoglądając z góry na goblina wycedził do niego.
- Ty się położyć i nie ruszać! Ja wtedy odciąć ci głowa bez ból! Ty się ruszyć lub uciekać, ja zrobić wiele ból!
Czarodziej zwinnie przebiegł po pułapce, którą zastawił na niego Dio i znikł za drzwiami. Na polu bitwy został jedynie trzymany przez Ramadula goblin, który ponownie nie był w stanie go zranić.
Dostrzegł zbliżającego się Trolla (jak już zdążył ochrzcić Pomiota, choć uznał, że jego właściwe imię też pasuje, więc będzie używał naprzemiennie) zaparł się mocno o ziemię i naprężył mięśnie wyrzucając goblina półtora metra w powietrze. Ostrze świsnęło i na ziemię spadł już w dwóch połówkach. Khala uśmiechnął się tylko i, nic nie mówiąc, przeszedł obok Pomiota klepiąc go w ramię.
~ Jak pech to pech. ~ pomyślał zrezygnowany Dio, widząc znikającego za drzwiami goblina. ~ Mam jedynie nadzieję, że ten popapraniec nie sprowadzi nam na głowy całego stada soich zielonych pobratymców... ~
W czasie kiedy jego towarzysze świetnie się bawili, ćwiartując ostatniego żywego goblina, niziołek zbliżył się ostrożnie do drzwi i nasłuchiwał.
Podchodzę do drzwi ukrywając się. Hide check: 1d20 + 15 = 16 Move Silently check: 1d20 + 11 = 18 Listen check: 1d20 + 1 = 8 No to porzucane ...
Ostatnio zmieniony śr gru 05, 2012 5:08 pm przez Novack, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Pomiot podniósł górną połowę goblińskiego truchła. Złamał jeszcze kręgosłup w paru miejscach na swoim kolanie, najwyraźniej uznając samą walkę za niedostateczną rozgrzewkę przed ucztowaniem. Następnie odrąbał przeciwnikowi głowę i uniósł korpus ponad głową chlipiąc krew cieknącą z jego szyi.
Rzucił trupa z niesmakiem na ziemię i ocierając krew ze swego pyska wierzchem dłoni, wycharczał.
- Krew goblina być słaba jak siki. Ale ciepła i dobra na gardło, mama zawsze mówić.
Następnie poszedł pozgarniać rozpierzchnięte ze strachu świnie. Gdy wrócił, uderzył się w pierś i zakrzyknął do Drogga.
Upewniwszy się, że nikt nie nadciąga korytarzem, Dio postanowił wrócić do reszty swoich towarzyszy. Odrwrócił się w kierunku reszty drużyny, by zobaczyć jak Pomiot powoli sączy krew z truchła goblina. Niziołek przez dłuższą chwilę nie mógł odpędzić myśli, w której to on znajdował się na miejscu tego nieszczęsnego stworzenia... ~ Co ja z nimi robię do jasnej cholery? Przecież Ci goście to banda kompletnych pomyleńców... ~ pomyślał nieco spanikowany Dio. ~ Jeżeli okażesz słabość, to faktycznie skończysz jak tamten. Jednak dopóki grasz swoją rolę, to nic nie powinno Ci grozić ~ w głowie odezwał się chrapliwy głos Naberiusa, któremu trudno było nie przyznać racji.
Kiedy dołączył do reszty drużyny, zwątpienie opuściło już maga. Z pewną miną spojrzał w górę na Pomiota i tonem pełnym reprymendy przemówił: - Czemu spiłeś krew tego goblina? Przecież krew słabszej istoty nie może Ci dodać sił! Chcesz, żeby bogowie rzezi się na nas rozgniewali?
Ostatnio zmieniony sob gru 08, 2012 3:29 pm przez Novack, łącznie zmieniany 6 razy.
Powód:
Pomiot spojrzał na małego niziołka u swoich stóp i z wyraźnym skonfundowaniem począł drapać się po głowie próbując przyswoić jego słowa.
- Ale... ale... mamka zawsze mówić, że siła wroga ze spitej krew się kumu... kumla... kumlumować! Ja nie wiedzieć co to znaczy poza tym, że trzeba pić jak najwięcej i ile się da.
Na koniec beknął soczyście wyrzygując przy okazji kawałek mięsa, być może pochodzący z trzewi goblina i dodał.
- I żaden bóg rzezi nie być jeszcze na Pomiot zły. Ale dobrze. Mały kapłan być mądrzejszy, więc następny raz ja nie pić krew, tylko zjeść wróg w całości...
Pomiot uśmiechnął się obnażając czerwone od krwi kły najwyraźniej wielce rad z tego, że zjadanie wrogów, bogów rzezi nie powinno już w żaden sposób mierzić. Wedle jego małego rozumku oczywiście.
Ostatnio zmieniony sob gru 08, 2012 6:14 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Dio nie rezygnował, mając nadzieję, że jego wysiłki pozwolą mu ograniczyć kanibalistczne zapędy Pomiota, które wzbudzały w małym magu spory niesmak. Z miną eksperta odpierał zatem "argumenty" orka: - Twoja mama miała rację, ale wtedy byłeś mały i potrzebowałeś dużo sił, zeby się rozwijać... Teraz jesteś już dojrzałym orkiem i nie powinieneś pożerać słabyszch istot, bo to może być dla Ciebie szkodliwe. Co innego gdybyś pożarł smoka. Ale goblina? Przecież na takiego słabeusza, który ginie od jednego uderzenia mieczem szkoda nawet czasu.