SethBahl pisze:I tym sposobem Windu mówimy papa... chyba że ktoś ma coś na jego obronę?
Royal Guard pisze:Rady Jedi i jej sądu na pewno by nie zdołał oszukać.
Hm... faktycznie, zwłaszcza, że przez 12 lat tak kiepsku sżło mu zwodzenie wszystkich Jedi w galaktyce...
SethBahl pisze:spokojny, poważny Mistrz Jedi nagle ni stąd ni z owąd zostaje opanowany przez żądzę mordu na kanclerzu... .
Tu nie chodziło o chęć mordu na Palpatinie, tylko o prewencję. Windu wiedział, żę nie ma szansy na wzięcie Kanclerza do niewoli. Wiedział, że z 4 mistrzów Jedim, którzy z nim przybyli aresztować Kanclerza tylko On sprostał umiejętnościom szermierczym Sitha. Mace wiedział, że w zakonie jest niewielu równie uzdolnionych w walce mieczem Jedi co On, wiedział, że w razie czego Sith moze zgładzić zbyt wielu niewinnych i dlatego zdecydował się na zabójstwo. Nie działał pod wpływem emocji, czy impulsu. To była bardzo rozważna i na spokojnie podjęta decyzja. Faktycznie, nie była to JSM, ale ciemna też nie. To było zło konieczne i Mace wiedział, ze nie zabija bezbronnego przeciwnika, a jedynie chwilowo pobitego przeciwnika...
Zgadzam sie. Ale mysle że toczyła sie w nim wewnetrzna walka. Gdy Palpatine stracił miecz , to Windu chciał go jednak aresztowac. Dopiero pojawienie sie Anakina i atak błyskawicami , zmienily jego decysję i postanowił go zabić. Ale przez cały czas od I do III epizodu , a konkretnie swojej Smierci , cechował się madrościa , opanowaniem i bystrościa umysłu.
I tu sie z Tobą zgadzam, decyzja o zabiciu Palpiego to był rozsądek, a nie zemsta, a ten jest domeną JSM.
Deckard pisze:Przyjrzyjcie się scenie na tarasie areny - jaki Jedi przykłada ostrze miecza do gardła zaskoczonego przeciwnika, aktywując go ZANIM tamten sięgnie po broń?
Taki, który jest na tyle rozsądny, żeby negocjować z pozycji siły, a nie petenta. Windu wlazł do jamy Rancora i zastraszenie było jedynym możliwym wyjściem, żeby wszyscy w loży (włączająć w to Jango i Dooku) ocalili życie...
Deckard pisze:W pierwszym sceny na arenie są żałosne, kojarzą mi się z szarzującymi kibicami, machającymi kijami i deskami.
Fakt, 200 Jedi atakujących frontalnie kilka tysięcy robotów bojowych, to przesada, ale tak wymyślił Lucas. Przypomnij sobie jakim sozkiem było dla Jedi pojawienie się robotów, sądzili, żę przyjdzie im walczyć z Geonozjanami (???tak to sie odmienia???, roboty to było zaskoczenie, bardzo nieprzyjemne i śmiercionośne zaskoczenie.
Deckard pisze:Zero użycia Mocy, jeden force strike (w C3PO z głową droida FH), zero taktyki (przyspieszeń, podniesienia gruntu pod stopami droidów, oberwania kawału sklepienia i spuszczenia na łeb maszynom).
Powiem tak, nawet w 100% wyszkolony Jedi musi się skupić, aby kożystać z Mocy, a w chaosie bitwy, zmuszeni do odbijania dziesiątek boltów blasterowych i odgryzania się przeciwnikowi 20-krotnie liczniejszemu nie ma szansy na skupienie się i manipulowanie Mocą.
Deckard pisze:Efekt jest taki, iż Kenobi - wbrew pozorom wcale nienajbardziej utalentowany Jedi staje się w moich oczach najlepszym obok Yody, a gdybym nie ujrzał pojedynku Windu-Palpatine, to także lepszym od tego pierwszego
Kenobi był jednym z bardzije utalentowanych i zdolnych Jedi jacy żyli. Nie był genialnym szermieżem jak Windu, ale walczył bardzo dobrze, Nie był potężnym władcą Mocy jak Yoda, ale potrafił bardzo dużo i miał jeszcze czas, aby osiągnąc absolutne mistrzostwo.