Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 08, 2011 11:18 am

Vukodlak pisze:
To jakim cudem podoba Ci się Maskarada, gdzie było jasne od samego początku, że moralność judeo-chrześcijańska jest właśnie tą obowiązującą i prawdziwą? Widzisz, problem w tym, że pierwszy wampir został przeklęty przez judeo-chrześcijańskiego Boga, który wcześniej wygnał jego rodziców z ogrodu Eden. Historia wampirów potwierdzła absolutną prawdę o rzeczywistości starego Świata Mroku. Magowie i wilkołaki mogą sobie wsadzić swoje bajki o absolutnym charakterze Triady i Gobelinu (razem z Umbrą i jej bytami) w buty, bo nad tym wszystkim i tak stoi Bóg Starego i Nowego Testamentu. Ścieżki Oświecenia mogły być fajne indywidualnie, ale na podstawie kosmologii systemu już było wiadome, że ten wampir się po prostu myli i przegrał swoją moralność. Bo nadejdzie dzień sądu i Bóg zrobi swoje. I zrobił - seria dodatków Judgement Day jasno to pokazała.


Zgadza się z tym że ja po prostu ignoruję to co mi akurat nie pasuje nie ważne jak bardzo "zaszufladkowane" czy integralne dla metaplotu to jest. Może dlatego nie przeszkadzają mi jego kurioza :)

Vukodlak pisze:
Dlatego do sprzeczności między dodatkami i własnymi settingami może dochodzić o nie jest to czymś złym, czy niepożądanym. Nikt już nie może zarzucić, że to "nie tak, jak w książkach...".


Wystarczy przed grą ustalić podejście i home rules i też nam nikt nie zarzuci że "tego nie ma w książkach"

Vukodlak pisze:
Nawet jeśli się to komuś nie podoba, to i na to znajdzie się lekarstwo. W Danse Macabre są propozycje innych systemów moralności dla Wampira: Requiem. Jeden z nich (Atrocity) polega na mierzeniu przede wszystkim potworności i okrucieństwa wampira (w odróżnieniu od miary człowieczeństwa) i bierze pod uwagę subiektywne wierzenia danej jednostki.


O! O tym nie wiedziałem rzeczywiście ten argument uważam za zbity, wydaje się że Requiem przedstawiło to co najmniej równie dobrze

Vukodlak pisze:
Zawsze twierdziłem, że większym potworem od mistrza nawet najbardziej pokręconej Ścieżki jest po prostu pacjent z niskim Człowieczeństwem. W Requiem to działa i na dodatek pozwala poruszać się w znanych wszystkim (mniej lub bardziej) obszarach moralności.


Vukodlak pisze:
Weź też pod uwagę, że nie wszystkie wampiry marzą o politycznej władzy, kasie i prestiżu


Mało tego praktycznie żadna z moich postaci nie marzy o czymś takim. Chodzi mi o to że wydaje mi się że w większej grupie isto większość jednak by pragneło tej władzy i dało się skusić...
Chodzi o to żeby ten wybór był

Vukodlak pisze:
Nowy letarg to strzał w dziesiątkę. Nie ma już potworów pamiętających Aleksandra Wielkiego i swoje antyczne intrygi z Aten. To jest po prostu tak cholernie dobra zmiana, że nawet nie mam ochoty tego tu tłumaczyć. Wyobraź sobie Starszego, który nie jest pewien czy znał Napoleona, czy po prostu mu się wydaje, że jest taki stary. A czy jego potomek rzeczywiście chciał go zdiabolizować, czy może on to tylko podejrzewał, ale nie miał dowodów? Co wtedy zrobi ze swoim potomkiem po przebudzeniu? Jego ghul zdradził go Smokom, czy miał po prostu zły sen? Zaryzykujesz zdradę ghula, czy po prostu go usuniesz dla pewności, żeby nie ryzykować takiej sytuacji? Pomylenie rzeczywistości z marami letargu jest tak miodną możliwością i daje podłoże na tak makiaweliczne intrygi (po co zabijać rywala w letargu - lepiej podłożyć mu sfingowane pamiętniki i poczekać aż się obudzi), że aż się miło robi.


Tu pozwolę sobie się z tobą nie zgodzić. Nowy letarg to dla mnie totalny kretynizm, podobały mi się postaci starych wampirów typu Lazaruz, stary "wujek" Giowanni, Sascha Vykos pamiętający czasy Bizancjum czy sam Tazmisce który przez tyle czasu ukrywał się w Sabacie ( :hahaha: ). Przypadek który opisałeś wyżej rzeczywiście daje ciekawe opcje fabularne ale mi z kolej ciekawsze wydają się właśnie wampiry pamiętające Aleksandra Wielkiego i swoje spiski w Atenach

Gdyby moi gracze stwierdzili że chcą zabić jakiegoś starszego dał bym im taką możliwość. Nie byłoby to łatwe ale nie starał bym się ich zabić za wszelką cenę tylko dlatego że zasady walki z Cainem mówią "ty przegrywasz" :razz:

Vukodlak pisze:
Pozwala na stworzenie bardziej zrytych potworów, ale nie tak oderwanych od zdrowego rozsądku, jak niektórzy wyznawcy Ścieżek w oWoD.


Przy tworzeniu postaci należałoby ustalić co gracz chcę osiągnąć poprzez podążanie tą ścieżką. Jeżeli chodzi tylko o "totalną rozwałkę bez rzucania na człowieczeństwo " to jest to rzeczywiście durne i powinno być zabronione. Dla mnie wampiry podążające ścieżkami są jak religijni fanatycy którzy chcą osiągnąć jakiś cel i muszą się go trzymać za wszelką cenę żeby nie ulec bestii. Podążanie ścieżką jest moim zdaniem o wiele trudniejsze niż utrzymywanie człowieczeństwa i odgrywający postać gracz powinien mieć tego świadomość

Vukodlak pisze:
W Requiem się nie musisz odnosić? Już pisałem o tym wyżej. Weź też pod uwagę, że nie wszystkie wampiry marzą o politycznej władzy, kasie i prestiżu. Zapraszamy po te rzeczy do Invictus i Ventrue. Ordo Dracul jest zbyt odjechane, żeby interesować się władzą dla samej władzy. Lancea Santum i Krąg mają swoje własne religijno-okultystyczne cele. Jeśli Smok, Akolita lub Uświęcony zacznie interesować się polityką w wydaniu Invictus i Ruchu Kartiańskiego (a interesują się, owszem), to znaczy, że nie chodzi o byle głód władzy i żądzę pienądza. Świr albo głęboko wierzy, że Bóg (albo jakaś cholera z jakiegoś panteonu) wyznaczył go do tego celu, albo ma jakiś zryty plan na miasto (bo mu się chce zrobić feng-shui w skali całej domeny, o). Nie wiem jak można ignorować fabularne możliwości, jakie dają Zgromadzenia i uważać, że są miałkie i bez polotu.


Niektóre zgromadzenia są rzeczywiście ciekawe, ale mimo to tęsknie za animozjami klanowymi Camrilą, Sabatem i "siecią szaleństwa" Malkava . Brakuję mi też śpiących starszych którzy w sekrecie wszystkim rządzą bo to po prostu miało dla mnie większy klimat. Najchętniej połączył bym jakoś ogień z wodą i wprowadził Zgromadzenia do starego świata mroku i odsunął w czasie Gehennę
 
Awatar użytkownika
Albiorix
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2265
Rejestracja: pn gru 20, 2010 10:10 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 08, 2011 12:03 pm

Wampiry ktore nie daza do wladzy i wplywow sa troche kalekie fabularnie - ile mozna zajmowac sie na sesji zarciem? Jako MG zwykle troche nie wiem co z takimi postaciami zrobic.

- Co robisz?
- Nie zalezy mi na wladzy i wplywach wiec po prostu spokojnie zre sobie ludzi.
- Udalo ci sie. Minelo 50 lat, jakies kryzysy, rewolucje pitu pitu, nie obchodzi cie to bo nie masz ani nie chcesz wladzy i wplywow. Co robisz?
- Zre ludzi.
- Dobra mija kolejne 50 lat, samochody samoloty, jakies wojny swiatowe, costam, co robisz?
- Zre ludzi.
- Dobra dalej nic sie nie dzieje, jakies komputery, satelity, kryzysy, pitu pitu nie interesujesz sie tym bococietam swiat smiertelny. Co robisz?
- Zre ludzi....

Tak uzyskujemy wampira u ktorego nic sie nie dzieje ciekawego przez cale stulecia az od ciaglego zarcia ludzi i tylko to spadnie mu czlowieczwnstwo do 0, ktos na niego zapolujr i zdiabolizuje.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 08, 2011 12:28 pm

^ :hahaha: :hahaha: :hahaha:

Padłem od tej pory moja odpowiedź na pytanie co robisz ? Będzie "Zre ludzi " :mrgreen:

Ale tak na poważnie wampir który nie dąży do władzy może mieć mnóstwo innych celów, np. Mój detektyw Karmazyn (który co prawda jest guholcem ale to szczegół :wink: ) cały czas podkreśla że nie dąży do władzy ale do poczucia bezpieczeństwa i ochrony siebie oraz swoich bliskich. Zdobycie władzy staje się wtedy środkiem a nie celem samym w sobie. Myślałem o postaci do Requiem wampira który prowadzi schronisko dla psów i chcę po prostu być nieumarłym Cesrem Milan tresować psy i spędzić wieczność z bandą zguholonych futrzaków. Taki osobnik chcę mieć święty spokój i nie obchodzą go polityczne przepychanki dopóki zostawią go w spokoju

Tego typu cele dostarczają właśnie tak potępienie przez wszystkich ścieżki: Temere chcą osiągnąć perfekcje ciała nie obchodzi ich polityka, Assamici chcą być bliżej Kaina polityka im raczej w tym przeszkadza i ogranicza :razz:, Capadocianie chcieli zrozumieć sens życia i śmierci, itp itd. Oczywiście posługuje się tutaj uproszczeniami ale myślą przewodnią tych rozważań byłoby to że nawet jak ktoś ma gdzieś władzę to i tak musiałby się o nią starać żeby go nie wykończyli. Ale wtedy używałby jej jako narzędzia a nie byłaby ona celem samym w sobie
 
Awatar użytkownika
Albiorix
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2265
Rejestracja: pn gru 20, 2010 10:10 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 08, 2011 2:17 pm

Twój ghul jest ghulem. Ghule zasadniczo żyją, mają normalne uczucia i ludzkie ambicje - inna kategoria.

Wampir który dąży do bezpieczeństwa swoich bliskich wygrał pewnie już kilkadziesiąt lat temu, kiedy oni umarli szczęśliwie ze starości. Gratulujemy, to dla pana koniec przygód.

Wampir który dąży do perfekcji ciała (what?) zamyka się w siłowni w piwnicy, wygrał, koniec.
Wampir który dąży do zrozumienia sensu życia i śmierci zamyka się w bibliotece w piwnicy, wygrał, koniec.
Takie rzeczy to fabularnie takie puste gadanie oznaczające brak konkretnych celów i możliwość wysysania z palca naciąganych uzasadnień wplątania postaci w fabułę. "Idę zrobić tego questa dla księcia bo dzięki temu lepiej zrozumiem sens życia i śmierci". Ta, jasne.

Wampiry ogólnie robią 3 rzeczy: (1) żrą ludzi, (2) przeżywają rozterki moralno-psychogiczno-filozoficzne, (3) walczą o władzę.

Żarcie ludzi to temat na pierwsze sesje jeśli chcemy grać zupełnie nowym wampirem. Później wampir ma już ustalone tereny polowań, techniki, trzodę - tak czy siak sprowadza polowanie do rutyny. W oWoDzie w sumie tak naprawdę nawet silny wampir może żreć prosiaki jak się uprze i wtedy już w ogóle temat polowania zasadniczo znika.

W Requiem na pewnych poziomach mocy krwi musimy najpierw przestać jeść zwierzątka i przestawić się na ludzi a potem na wampiry - możemy więc wprowadzić sobie do trzech kolejnych wątków pod hasłem "jak zabierasz się do picia krwi małych słodkich psiaczków", "jak radzisz sobie z piciem krwi ludzi", "jak zdobywasz krew wampirów". W końcu jednak przechodzi to do rutyny i temat picia wypada z sesji.

Ja zrobiłem sobie autorsko tabelkę w której co poziom mocy krwi musisz żreć trochę silniejsze ofiary. Wygląda ona mniej więcej tak;
1. dowolne zwierzątka
2. jw, ale małe zwierzątka i zwierzęta hodowane bardzo sztucznie i masowo się nie liczą - głód zaspokaja dzika leśna zwierzyna, ewentualnie trzoda z farm ekologicznych.
3. dowolni ludzie, mogą być bezdomni. Dają też rade wyjątkowo dorodne osobniki dzikiej zwierzyny.
4. ludzie, ale bezdomni, chorzy, wyjątkowo słabi psychicznie, długo trzymani w piwnicy - się nie liczą.
5. ludzie, ale muszą to być silne i zdrowe jednostki tak fizycznie jak i duchowo.
6. dowolne wampiry lub naprawdę wyjątkowo dorodne osobniki ludzkie.
7. wampiry oprócz zupełnych świeżynek. Wampiry zbyt długo trzymane w piwnicy celem dojenia przestają wystarczać.
8. wampiry o mocy krwi co najmniej 2, uzależnieni od nas stali dawcy mogą z czasem nie wystarczać.
9. wampiry o mocy krwi co najmniej 4, silne duchowo, niezależne
10. na tym etapie tak naprawdę nie wiesz kogo zeżreć, potrzebowałbyś krwi jakichś bosko potężnych istot, diabolizacja nie najsłabszych wampirów jest tymczasowym rozwiązaniem. Praktycznie potrzebujesz jakichś magicznych czy mistycznych metod jak smocze sploty żeby trwać.

Z tą tabelką temat żywienia się wampira może wracać wielokrotnie i ogólnie wampiry są zmuszone do bycia od czasu do czasu łowcami a nie hodowcami i mogę bardziej eksploatować podstawowy archetyp wampira.

Niemniej ogólnie samo żarcie to trochę mało na kampanię.

Rozterkami duchowymi bawi się relatywnie niewielu graczy. Bardzo chętnie poprowadziłbym takie wątki ale zwykle nie mam komu. Jak gracze chcą filozofii na sesji to nie grają w Wampirki tylko w Maga.

Zostają intrygi. Mnóstwo intryg. Oprócz wyjątkowych przypadków, kiedy akurat uda się wyciągnąć pozostałe 2 tematy (żarcie i duchowość), intrygi to główna oś normalnych wampirzych przygód i kłopotów na normalnej sesji. Wampir którego nie interesują intrygi to wampir którego nie interesuje sesja, niech sobie siedzi w swojej piwnicy bo nie ma dla niego fabuły :)
 
Awatar użytkownika
Myrkull
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 454
Rejestracja: wt gru 12, 2006 6:18 pm

Re: Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 08, 2011 3:09 pm

ale mi z kolej ciekawsze wydają się właśnie wampiry pamiętające Aleksandra Wielkiego i swoje spiski w Atenach

I komiczne motywy typu wampiry wywołały wojnę między Spartą i Atenami, Baba Jaga doprowadziła do upadku Związku Radzieckiego, a Tremere doprowadzili do ślubu Kate i Williama. :lol:
Przy czym w Requiem wampiry pamiętające Aleksandra Wielkiego mogą istnieć, tylko ich słów nigdy nie powinno się brać zupełnie serio, mogą gadać bzdury, a mogą np. kłamać. A samo rozmawianie z nimi chyba nie jest zbyt przyjemne.
Bardzo lubię stary WoD, ale jak się zastanowić jego założenia są idiotyczne, dwa starożytne wampiry naparzają się w Chicago właściwie nie wiadomo o co, w dodatku nie bezpośrednio, chociaż swoimi dyscyplinami mogą rozwalić pół miasta, a Maskarada ich nie obchodzi. A gracze tak naprawdę nie mogą nic zrobić, bo jakaś Lucita, przedpotopowiec Tzimisce, czy inny pajac im zabrania. I każdy dodatek był o takich bzdurach, kompletna strata papieru.

A jak chcecie globalne sekty i metaplot to możecie je w nWoD wprowadzić, tutaj wszystko jest dozwolone. Jest nawet taki fajny podręcznik do konwersji z jednego systemu na drugi, chcecie Brujah w Requiem, nie ma sprawy.
Ostatnio zmieniony pt lip 08, 2011 3:19 pm przez Myrkull, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Rukasu
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 737
Rejestracja: wt kwie 26, 2011 10:24 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

sob lip 09, 2011 7:56 pm

@NoOne3

Mnie te założenia bardzo się podobają, nie twierdzę że każdemu muszą, ale na pewno nie są dużo mniej sensowne od globalnej pajęczyny oplatającej każdy aspekt życia na planecie.


Wypowiadałem się na ten temat już wcześniej, więc pozwól że zacytuję samego siebie z jednego ze wcześniejszych postów: Przy czym założenie, że postęp techniki nie wpłynąłby na spokrewnionych uważam za nieuzasadnione. A to właśnie dzięki temu, że "świat się skurczył" mamy teraz ONZ, NATO, UE. Naturalną społeczną tendencją jest tworzenie coraz większych, coraz lepiej zorganizowanych grup.

Ja również nie twierdzę, że każdemu musi to przeszkadzać. Mnie – przy tak dużej ilości spokrewnionych koegzystujących w „dzisiejszym” świecie – przeszkadza. Co innego, gdyby wampiry były tak rzadkie jak np. prometheanie.

No są plusy i minusy. Jak toolbox, to toolbox, zamiast modelu do sklejania dostajesz kartonik, druciki, gumkę, kólka i śmigiełko i zrobisz sobie samolocik, albo parowozik.


Jasne – masz dużo racji. Tyle że, niektórzy lubią dłubać przy samochodach, a niektórzy lubią się nimi ścigać; jeszcze inni lubią podziwiać ich wygląd, a pozostali traktują je jako narzędzie dzięki któremu mogą szybciej podróżować. Ja na przykład, wychodzę z założenia, że sprzedawanie mi połowy settingu, do którego drugą połowę muszę sobie dobudowywać sam, to przerzucanie na mnie pracy autorów. Czasami miewam na takie coś ochotę, ale w tym wypadku – nie mam. Tym bardziej, że „ogólne założenia” są mi już narzucone, więc de facto jest to właśnie do połowy zbudowany samochodzik, a do połowy toolbox.

@Albiorix

Lokalna polityka wynika z wlasciwosci wampirzej wojny. Wampiry dobrze sie okopuja i dobrze maskuja. [...] W efekcie brakuje globalnych wampirzych imperiow a sekty nWoD to raczej stowarzyszenia osob o podobnych pogladach niz gigantyczne organizacje.


Bardzo podoba mi się Twoja wypowiedz, i znajduje w niej bardzo dużo sensu. Rzeczywiście – gdyby w ten sposób na to patrzeć – setting byłby wiarygodny. Mam tylko dwa zastrzeżenia:

1) Wspominałem już o tym wielokrotnie: łączenie się w duże organizacje jest IMHO naturalną społeczną tendencją. Można oczywiście założyć, że natura spokrewnionych utrudnia im to, np. tak jak wyglądało to w Ars Magica przed Bonisagusem, albo jak wygląda to w przypadku terytorialnych drapieżników (zwł. kotowatych). Tyle, że...

2) „Luźno” powiązane grupy nie działają w sposób opisany przez autorów nWampira. Zwróć uwagę, jak wygląda sytuacja polityczna w Requiem: mamy kilka grup, które łączy nazwa, filozofia, modus operandi...

W rzeczywistym świecie, trudno znaleźć mi podobną sytuację.

Przykładowo, World Organization of the Scout Movement jest stowarzyszenie zrzeszającą harcerzy, skautów i pionierów z całego świata. Tyle że organizacje skautingowe są zupełnie różne w różnych krajach – działają według innych zasad, mają różne nazwy i różne statusy. Wbrew pozorom – często różni je nawet światopogląd. Nawet w samej Polsce organizacje skautowskie podzielone są na dziesiątki odłamów, często o innych celach i działających wg innych zasad (ZHP, ZHR, Zawiszowcy, dawniej Związek Strzelecki „Strzelec”, itp.). Organizacje te często konkurują ze sobą, m.in. o prestiżową przynależność do nad-organizacji międzynarodowych (przykładowo ZHP należy do wspomnianego wyżej WOSM, zaś Zawiszowcy do konkurencyjnej Fédération du Scoutisme Européen. Wystarczy też popatrzyć, czym zajmują się skauci w USA, czym pionierzy w Rosji, a czym harcerze w Polsce, aby dostrzec, jak „luźno” są ze sobą związani.

Analogicznie sprawa ma się z licznymi odłamami chrześcijańskimi (do których, paradoksalnie, zaliczają się – przynajmniej we własnej opinii – np. Świadkowie Jehowy).

Czy naprawdę uważasz za prawdopodobne, aby lokalne oddziały Ordo Dracul posługiwały się tą samą nazwą, aby funkcjonowały wg tych samych zasad, żeby wyznawały takie same poglądy – NA CAŁYM ŚWIECIE – skoro są jedynie „luźno” powiązanymi lokalnymi organizacjami? Czy naprawdę wierzysz, że Invictus pozwala swoim członkom na zakładanie „lokalnych oddziałów” i „zapomina” o nich, pozwalając odciąć się od macierzystej organizacji?

To, o czym piszesz, miałoby sporo sensu; takie lokalne „bastiony” mogłyby funkcjonować, gdyby nie fakt, że zgodnie ze storylinią – funkcjonują inaczej. Funkcjonują jak zwarta organizacja – jak wielka korporacja, jak kościół, jak zaibatsu, jak mafia. Jak organizacja zarządzana centralnie, która nie odda władzy, i która będzie walczyć o (prawie) wszystkie swoje komórki. Jasne, lokalna polityka jest ważna, konflikty wewnętrzne mają miejsce, odszczepieńcy zdarzają się w każdej grupie...

...ale – IMHO – bardziej prawdopodobnie wypadała pod tym względem Maskarada.

@Vukodlak

Przecież na tym częściowo polega RPG - siedzimy i myślimy jaki wpływ ma A, B, C, D na rzeczywistość gry. Odtwórstwo i poleganie na wiadomościach z suplementów, któremu łatwo się poddać, zabija wyobraźnię i w efekcie nasze hobby.


I tak – i nie. Przede wszystkim, wizja autorów powinna być spójna i porywająca. Jeżeli nie jest spójna, to konieczne staje się lawirowanie, aby nie dochodziło do paradoksów (a czym innym jest lawirowanie, czym innym twórcza analiza/synteza). Jeżeli nie jest porywająca, gracz nie ma motywacji, aby dopowiadać sobie to, czego nie dopowiedzieli autorzy.

Osobiście preferuję drogę środka: świat powinien być bardzo mocno zarysowany, ale bez nadmiernej ilości szczegółów. Tak, abym mógł zrozumieć, jak funkcjonuje, ale nie tak, abym musiał zastanawiać się jak miał na imię trzeci primogen Pipidówka, i jak się nazywał jego justicar – zwł. że dzisiaj w Pipidówku mamy już (jak wszyscy wiedzą) dwudziestego trzeciego primogena. Bardzo podobają mi się storylinie Johna Wicka, czy wizja światów Gasnących Słońc (choć w obydwu przypadkach niektóre dodatki „przeginają” właśnie w stronę „nadmiaru” informacji) – bo już po przeczytaniu podstawki widzę w swojej wyobraźni co owe światy napędza, kim są żyjący w nich ludzie, na jakich obszarach powstawać mogą konflikty.

IMHO, wizja z Requiem ani nie jest szczególnie spójna, ani szczególnie porywająca. Mam „toolboxa”, do którego wrzucono mało prawdopodobne (z mojego punktu widzenia) sekty, kilka mało ciekawych klanów, z którego zabrano mi – znany i lubiany – metaplot, i powiedziano: baw się dalej. A potem zarzucono dziesiątkami suplementów, które – zgodnie z tym co czytałem w Internecie – pokazują niemalże same wyjątki od reguł przedstawionych w podstawce.

Każdy dodatek jest w istocie opcjonalny i można go odrzucić bez żadnych konsekwencji dla budowanej struktury (sądzę, że o tym też pisze NoOne3).


Żaden dodatek, na który gracz wydał ~100 PLN nie jest opcjonalny.

To temat na zupełnie inną dyskusję, ale wydaje mi się, że nie można odrzucać firmowanych przez twórców systemu sourcebooków, stwierdzając że są „opcjonalne”. Mogą być co najwyżej tak kiepskie, że gracz nie będzie ich świadomie wykorzystywał (vide chociażby wszystkie „kolejne” edycje L5R) – tyle, że jeśli gracz musi TAK MOCNO zaingerować w setting, to niemal zawsze znaczy, że równie dobrze poradziłby sobie bez tego settingu w ogóle.

Dlatego do sprzeczności między dodatkami i własnymi settingami może dochodzić o nie jest to czymś złym, czy niepożądanym. Nikt już nie może zarzucić, że to "nie tak, jak w książkach...".


W korporacji, dla której pracuję, poddawany byłem kilkakrotnie testom osobowościowym, dzięki którym lepiej rozumiem sposób w jaki myślę i funkcjonuję. Wiem więc, że jestem osobą pedantyczną, przywiązaną do zasad, akceptującą zmiany statusu quo jedynie, kiedy widzę wyraźne korzyści z tego wynikające. Dzięki wspomnianym warsztatom psychologicznym łatwiej zrozumieć mi też, że inni mogą myśleć inaczej.

Dla Ciebie odrzucenie linii fabularnej jest zapewne czymś łatwym. Ja muszę wpierw przeanalizować, którą część powinienem odrzucić, aby w możliwie najmniejszym stopniu zaingerować w motyw przewodni; upewnić się, jak moja zmiana wpłynie na cały setting; muszę też przełamać psychiczną barierę związaną z szacunkiem dla pracy osób, z których twórczości korzystam.

Jestem nienormalny? Być może. W każdym razie naprawdę zdaję sobie sprawę, że moja opinia o Requiem jest jedynie moją opinią. Dla innych osób ten setting może być zarówno spójny, jak i porywający. Na podobnej zasadzie nie przepadam za książkami o II Wojnie Światowej, czy za disco polo – co nie znaczy, że potępiam ludzi czytających o Wilczym Szańcu, albo słuchających naszej rodzimej muzyki.

Opowiedz się za Invictus i już masz na pieńku z Kartianami. Przyznaj się do sympatyzowania z Kręgiem i Lanca już zacznie zbierać chrust na stos. (...) Są bardzo wyraźne strony konfliktu i macie nawet swoją globalną wojnę. Bo nikt się nie będzie układał z VII i Pomiotem.


Jest całkiem prawdopodobne, że masz rację, i że Requiem bardzo zyskuje wraz z głębokością, do jakiej się w nim zanurzyć. Ja mogę jedynie powtórzyć, że podstawka nie zainteresowała mnie na tyle, i nie odnalazłem w niej na tyle dużo „punktów zapalnych”, abym miał ochotę wchodzić w ten system głębiej.

Z mojego punktu widzenia: jeżeli mam magazyn pełen fajerwerków (Maskarada) oraz pudełeczko zimnych ogni (Requiem), to zapewne wybiorę to pierwsze.

Magowie i wilkołaki mogą sobie wsadzić swoje bajki o absolutnym charakterze Triady i Gobelinu (razem z Umbrą i jej bytami) w buty, bo nad tym wszystkim i tak stoi Bóg Starego i Nowego Testamentu.


...który może być potężnym Feyem, Bogiem-Słońcem z Exalted, albo potężnym spiritem spoza Umbry (na podobieństwo Dworkina i Oberona formujących Amber u Zelaznego). Zawsze można też popatrzeć na oWOD jak na ewolucję Kultu, w którym Zasłona jest częścią wizji judeo-chrześcijańskiej, tyle że w bardziej gnostycznym wydaniu. ;-)

Nie wiem jak można ignorować fabularne możliwości, jakie dają Zgromadzenia i uważać, że są miałkie i bez polotu.


Pozwolę sobie na malutkie zagranie erystyczne: nie wiem jak można ignorować fabularne możliwości, jakie daje granie bez settingu w ogóle – w prawdziwym bezmiarze potencji.

A już na poważnie: masz rację, nWampir daje sporo możliwości. Daje możliwość tworzenia sesji, które w ogromnym stopniu przesiąknięte są grozą, tajemnicą, niesamowitością. Jestem nawet skłonny przyznać, że czyni to ZNACZNIE lepiej niż oWampir. Bardzo podobają mi się Twoje pomysły fabularne, jak również pomysły Albiorixa (również te, o których wspomniał Selekos).

Niestety – o czym już pisałem – setting nie „zawiesza mojej niewiary”. A dla mnie spójność jest bardzo istotnym czynnikiem. Przykładowo: Ordo Dracul jest „jedyną” organizacją interesującą się odwampirzeniem, zaś Lancea Sanctum „jedyną” organizacją interesującą się odkupieniem. A tymczasem, patrząc na to z punktu widzenia logiki społecznej, tego typu organizacje powinny być podzielone na dziesiątki odłamów i mieć dziesiątki konkutrnyów (mówimy przecież o ruchach religijnych, ideowych, filozoficznych, gdzie jeden wspólny światopogląd po prostu nie byłby w stanie zdominować sceny).

Co więcej, wasze pomysły wydają mi się bardziej „porywające” niż to, co pamiętam z podstawki Requiem. Ergo: albo autorzy się nie postarali, albo Wy powinniście zabrać się za pisanie settingów, bo jesteście w tym znacznie lepsi.

@Brilchan

Nie byłoby to łatwe ale nie starał bym się ich zabić za wszelką cenę tylko dlatego że zasady walki z Cainem mówią "ty przegrywasz"


Cóż... Zasady walki z Kainem mówią: „Ty przegrywasz”. Zmiany tej jednej zasady jakoś nie potrafię sobie wyobrazić. :-D

A jeżeli chodzi o wampirzą „demencję”, to może rzeczywiście dobrym dla Ciebie rozwiązaniem jest jej całkowite lub częściowe zignorowanie?

Ja natomiast chciałbym zwrócić Twoją uwagę na zupełnie inny aspekt całej sprawy: na pamięć. Ludzie mają zwykle problem z dokładnym przypomnieniem sobie tego, co działo się rok wcześniej; tego, co działo się kilkadziesiąt lat wcześniej, pamiętają jedynie ogólne zarysy. Nie ma nic, co kazałoby nam przypuszczać, że u spokrewnionych wygląda to inaczej. Jasne, nadnaturalne moce mogą sprawić, że pamiętają TROCHĘ lepiej niż ludzie. Ale szczegółowa pamięć zdarzeń sprzed tysięcy lat?

Litości! Taki wampir, albo nie pamięta już nic ze swojej „młodości”, albo jest skrajnie nieprzystosowany do nowego środowiska (na początek wspomnieć można tylko o „zabawnych” sytuacjach, czyli np. o Akashy w „Królowej Potępionych”, albo o Kane’ie w „Nieśmiertelnym 3”).

@Myrkull

I komiczne motywy typu wampiry wywołały wojnę między Spartą i Atenami, Baba Jaga doprowadziła do upadku Związku Radzieckiego, a Tremere doprowadzili do ślubu Kate i Williama.


...a oMagowie wywołali obydwie Wojny Światowe.

Fakt – to nieco irytujące. Nie jest to jednak wewnętrznie sprzeczne, a przy tym przemawia zapewne do wielu osób, wychowujących się np. na tasiemcu „Nieśmiertelny” (Highlander: The Series), licznych odsłonach Doktora Who, oraz na wielu innych zagranicznych filmach. ;-)

dwa starożytne wampiry naparzają się w Chicago właściwie nie wiadomo o co


Z nudów?

Jak zauważył Albiorix: po kilkuset latach, samo „żarcie ludzi” przestaje wystarczać do zabicia „nieznośnej lekkości bytu”.

w dodatku nie bezpośrednio, chociaż swoimi dyscyplinami mogą rozwalić pół miasta,


I gdzie by się później „naparzały”, skoro miasto przestałoby istnieć? A co, gdyby któremuś z nich coś się stało? Pozostały przy życiu musiałby znaleźć sobie nowego partnera do „szachów”!

a Maskarada ich nie obchodzi


Bezpośrednio nie. Ale narzucili pionkom takie zasady, aby pionki przetrwały jak najdłużej. I żeby nie były w stanie ingerować zbyt mocno w rozgrywkę toczoną (nad) ich głowami.

A jak chcecie globalne sekty i metaplot to możecie je w nWoD wprowadzić, tutaj wszystko jest dozwolone. Jest nawet taki fajny podręcznik do konwersji z jednego systemu na drugi, chcecie Brujah w Requiem, nie ma sprawy.


Naprawdę zaczyna irytować mnie to „wszystko jest dozwolone”. Jeżeli wszystko jest dozwolone, to po co zmarnowano tyle stron w Requiem na opis świata? Mogli wydać samą mechanikę, a settingi publikować w niezależnych dodatkach. Poza tym, albo rozmawiamy o jakimś konkretnym settingu (i porównujemy go z jakimś innym konkretnym settingiem), albo o... o czym?

Bo co do tego, że mechanika jest w Requiem znacznie lepsza, nikt nie ma przecież wątpliwości.
 
bunio
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 418
Rejestracja: ndz lut 24, 2008 5:16 pm

Re: Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pn lip 11, 2011 6:11 pm

Naprawdę zaczyna irytować mnie to „wszystko jest dozwolone”. Jeżeli wszystko jest dozwolone, to po co zmarnowano tyle stron w Requiem na opis świata?

To coś jak z Neuroshimą. My wam dajemy zarys, pomysły oraz szkic, a wy sobie to poukładajcie po swojemu.
Dużo łatwiej jest tworzyć w oparciu o "coś". Nowy wampir jest sandboxem i jeśli sobie tego zażyczymy to mogą w mieście istnieć i 2 organizacje, nikt nikomu nie każe wkładać wszystkich grup do miasta. Jak się uprzemy to możemy zrobić nawet 2 Invictusy które różnią się od siebie poglądami.

Dla Ciebie będzie to zły system bo z tego co napisałeś szukasz konkretów. Tu ich niestety nie będzie. Dla jednych to plus, dla innych minus. Dla mnie jest to plus.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pn lip 11, 2011 6:46 pm

Ogólnie Rukasu masz rację, Nwod jest kiepski, cały. Nawet śmiertelnik i odmieniec. Gdzieś tu wykładałem nawet czemu, a z fanami nie mam czasu się kłócić.
Ogólnie, Owod na podstawce był sensowny, a Nwod siada na podstawce.
Tu trochę o tym http://www.tgdmb.com/viewtopic.php?t=49690 plus masa innych gupot.
 
Awatar użytkownika
Szczur
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3991
Rejestracja: ndz mar 16, 2003 8:48 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pn lip 11, 2011 7:16 pm

slann pisze:
Tu trochę o tym http://www.tgdmb.com/viewtopic.php?t=49690 plus masa innych gupot.


W temacie jest trochę (minimalne ilości) wypunktowanych głupot mechaniki nWoDu, niemniej trzyma się ona znacząco lepiej od mechaniki oWoDu. Główny argumentujący przeciw niestety jest wtórnym analfabetą i po przeczytaniu jego rewelacji "The average successes per die vary from 22-42%" odpuściłem sobie dalsze czytanie, bo szkoda czasu.
 
Awatar użytkownika
NoOne3
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1908
Rejestracja: ndz wrz 18, 2005 4:42 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

wt lip 12, 2011 12:36 am

Rukasu pisze:
1) Wspominałem już o tym wielokrotnie: łączenie się w duże organizacje jest IMHO naturalną społeczną tendencją. Można oczywiście założyć, że natura spokrewnionych utrudnia im to, np. tak jak wyglądało to w Ars Magica przed Bonisagusem, albo jak wygląda to w przypadku terytorialnych drapieżników (zwł. kotowatych). Tyle, że...

2) „Luźno” powiązane grupy nie działają w sposób opisany przez autorów nWampira. Zwróć uwagę, jak wygląda sytuacja polityczna w Requiem: mamy kilka grup, które łączy nazwa, filozofia, modus operandi...


One są tak opisane? Z tego co pamiętam z podstawki, to różnice między "filiami" bywają znaczne, nawet nazwę można sobie wymyślić inną w każdym mieście. Samo przymierze to właśnie myśl przewodnia i ogólne podejście do świata, tyle że nie dla wampirów, ale dla graczy i Narratora, Żeby mieli na czym oprzeć swoją wizję danej postaci i w czym ona się fabularnie porusza.

Toolbox to tani chwyt, rzeczywiście, ale też niezawodne zabezpieczenie przed uzyskaniem przeładowanego, niespójnego świata.

Bunio, czapki z głów za pomysł z dwoma Invictusami w jednej Dziedzinie. W takim wypadku nie potrzeba już trzeciego przymierza w mieście.
 
Awatar użytkownika
Myrkull
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 454
Rejestracja: wt gru 12, 2006 6:18 pm

Re: Wampir a picie krwi innych nadnaturali

wt lip 12, 2011 1:40 pm

A tymczasem, patrząc na to z punktu widzenia logiki społecznej, tego typu organizacje powinny być podzielone na dziesiątki odłamów i mieć dziesiątki konkutrnyów (mówimy przecież o ruchach religijnych, ideowych, filozoficznych, gdzie jeden wspólny światopogląd po prostu nie byłby w stanie zdominować sceny).

No to zupełnie nie wiem na co narzekasz, bo to dokładnie tak wygląda, Lanca i cała reszta dzielą się na dziesiątki odłamów. Nawet w głównym podręczniku masz przykład dwóch konkurentów o władzę nad miastem z jednego przymierza, różniących się poglądami. W Chicago, masz dwie frakcje, Lancę fanatyczną i umiarkowaną, średnio się tolerują podobnie w prawdziwym świecie rozsądny katolik z tępym mocherem może się pokłócić. Invictus z Nowego Orleanu to zupełnie co innego niż Invictus, przedstawiony np. w Chicago. Nie mówiąc o Kręgu który w NO jest bardzo lokalny. W dodatku wampir może być w danym przymierzu z najróżniejszych powodów.
Litości! Taki wampir, albo nie pamięta już nic ze swojej „młodości”, albo jest skrajnie nieprzystosowany do nowego środowiska (na początek wspomnieć można tylko o „zabawnych” sytuacjach, czyli np. o Akashy w „Królowej Potępionych”, albo o Kane’ie w „Nieśmiertelnym 3”).

nWoD to o wiele mocniej podkreśla, dziada bez dziur w życiorysie ciężko jest spotkać. A w oWoDzie Baba Jaga wykorzystała Jelcyna żeby rządzić Rosją. :hahaha:
...a oMagowie wywołali obydwie Wojny Światowe.

A według wampirzego dodatku wampiry (USA zaangażowało się w I WŚ bo zatonął Ravnos :hahaha:). I która informacja jest prawdziwa skoro obie to fakty? W Reuqiem to wyglądałoby tak że nie wiadomo czy ta informacja jest prawdziwa.
I gdzie by się później „naparzały”, skoro miasto przestałoby istnieć? A co, gdyby któremuś z nich coś się stało? Pozostały przy życiu musiałby znaleźć sobie nowego partnera do „szachów”!

Nie o to chodzi, ich konflikt jest przedstawiony jako bardzo poważny (już nie raz się prawie pozabijały), a z tymi dyscyplinami, one nie potrzebują żadnych pionków, bo to tak jakby człowiek potrzebował mrówki do wykonania roboty.
Naprawdę zaczyna irytować mnie to „wszystko jest dozwolone”. Jeżeli wszystko jest dozwolone, to po co zmarnowano tyle stron w Requiem na opis świata?

Jaki opis świata? Masz napisane konkretnie "w Nowym Jorku dzieje się to i to, nie zmieniaj tego, bo nie wolno"? Nie, masz tylko ogólne zasady rządzące wampirzą społecznością i przykładowe miasto które możesz zmienić jak chcesz. Zresztą nawet podstawka do Maskarady (2 edycji) była dosyć "luźna", niestety prawie od razu musieli wszystko popsuć prawdą objawioną. Dodatki do nWoDu wyglądają mniej więcej tak "możesz to wprowadzić/z tego skorzystać/dowolnie to zmodyfikować jeśli chcesz", a dodatki do starego "True Brujah istnieją i siedzą w Czarnej Ręce, która rządzi Sabatem, zarządza nimi ten i ten, bla, bla, bla".
Oczywiście Maskaradę też można zmienić jak się chce, ale Requiem ma o wiele przydatniejsze dodatki, urozmaicające grę, a nie tylko dodające metaplot i dodatkowo go gmatwające.
Ostatnio zmieniony wt lip 12, 2011 1:53 pm przez Myrkull, łącznie zmieniany 5 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Rukasu
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 737
Rejestracja: wt kwie 26, 2011 10:24 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 15, 2011 12:32 am

Zmusiliście mnie właśnie do wyciągnięcia najgłębiej ukrytego podręcznika z mojej „podręcznej” kolekcji (bo jest jeszcze sporo takich, których nie wyrzuciłem jedynie z sentymentu, ale nie mam najmniejszej ochoty trzymać ich „na wierzchu”). :-D

Przejrzałem nWampira jeszcze raz – przeczytałem „losowo” kilka fragmentów – i przyznam, że wciąż nie widzę w nim nic inspirującego.

@bunio

Wiesz, to też nie do końca tak. Nie jestem przeciwko toolboxom (bo sandbox to chyba mimo wszystko trochę co innego: świat bardzo dobrze opisany, możliwie duży, najczęściej nie posiadający przewodniego questu/plotline’u, po którym PC mogą się dowolnie poruszać, a który działa niezależnie od nich), bo np. wiele suplementów do GURPSa (przykładowo Space), a nawet do nWODa (zwł. dodatki „ludzkie”, takie jak Second Sight, Immortals, Innocents), uważam za bardzo dobre. Różnica jest taka, że w/w dodatki opisują różnorakie mechaniki i uniwersalne pomysły; natomiast nWampir opisuje dosyć dokładnie pewien świat oraz dopasowaną do tego konkretnego świata mechanikę. To że ktoś napisze „Ale to Wy jesteście MG, możecie sobie wszystko pozmieniać, albo w ogóle nic z tego nie wziąć” nic nie znaczy; bo to właśnie ten częściowo opisany świat jest „oficjalnym” settingiem.

A za pomocą Requiem nie poprowadzę (przynajmniej bez dodatków i bez naprawdę dużych zamian) wampirów z Dresdenversum, z opowiadań Piekary, ze Zmierzchu... Nawet „przeciwnicy” Anity Blake wymagaliby SPORO przeróbek. Co to za toolbox, który nadaje się wyłącznie do drobnych przeróbek narzuconego mi z góry settingu?

@slann

Wiesz, tylko ja nie twierdzę, że cały nWOD jest do niczego. Wręcz przeciwnie – wiele rzeczy bardzo mi się w nim podoba. Uważam też, że w przypadku niektórych podręczników (Armory, Second Sights, Innocents) autorzy naprawdę bardzo się postarali – i nawet jeżeli nie korzystam z mechaniki/settingu nWODa, to wiele opisanych w nim pomysłów jest inspirujących i „kształcących”.

Nie oczekuję też od WODa perfekcyjnej mechaniki – bo nie do końca o to chodzi w tym systemie (w końcu oWOD uznawany jest za jednego z pierwszych propagatorów storytellingu). To czego oczekuję to ciekawego, inspirującego, nastrojowego settingu, podpartego jako-tako pasującym silnikiem (który – bądźmy szczerzy – w przypadku nadnaturali naprawdę dobrze sprawdza się w postaci dyscyplin, kropek, itp.).

Moim zdaniem problem polega na tym, że autorzy chcieli „za dużo srok złapać za ogon”, i w przypadku Requiem próbując uporządkować i unastrojowić Wampira, wykastrowali go z tego, co wielu fanom oryginału najbardziej się w tym settingu podobało.

A przy tym stworzyli mało prawdopodobny – przynajmniej z mojego punktu widzenia – zlepek różnych pomysłów, nie koniecznie do siebie pasujących.

@NoOne3 & Myrkull

Wiecie, nie do końca o to mi chodziło.

Popatrzcie na to w ten sposób: np. Lanca prezentuje pewien konkretny typ mentalności, bardzo ściśle związany z moralnością chrześcijańską – czyli mamy JEDNĄ grupę religijno-moralną; Smoki próbują uwolnić się od wampirzych ograniczeń i praktykują magię opierającą się na kolejnych stopniach wtajemniczenia – czyli mamy JEDNĄ grupą mistyków dążących do „transcendencji”; Krąg to bliscy naturze (neo)poganie i wiccanie – czyli mamy JEDNĄ grupę „pierwotnych” panteistów.

Tymczasem, spodziewałbym się większej ilości grup religijno-moralnych („Longinus? Co wy wiecie! Abu Ayyub al-Ansari powstał z martwych i utworzył w Konstantynopolu Nowy Sahabah, który od tej pory kołkiem i płomieniem walczy o czystość wszystkich spokrewnionych!”), większej ilości grup mistycznych („Drakula? Co on wiedział! Zwoje nie mają znaczenia, jedyna prawdziwa wiedza o spokrewnionych odnaleziona może być w Kodzie Biblii oraz Tetragramie, przekazanych prawowiernym wampirom przez Jehuda Löw ben Bekalela!”), większej ilości grup „pierwotnych” („Crone? Równonoc? Co wy wiecie! Liczy się jedynie krew ze skalpów rzuconych pod totem Praojca Kruka!”), itp.

A tak różne od siebie grupy nie działałyby raczej pod wspólną nazwą i wg wspólnego „statutu”.

Jedyną prawdopodobną alternatywą jest sytuacja taka jak w oWODzie, gdzie uber-grupy są „neutralne” religijnie i filozoficznie, a łączy je raczej wspólna krew (klany) oraz podejście do kwestii wampiryzmu/ludzi. W tym bowiem ujęciu liczy się raczej hierarchia, wiara/niewiara w Śpiących (a i to tylko teoretycznie) oraz stosunek do śmiertelników, nie zaś „szerszy” światopogląd...

@NoOne3

Toolbox to tani chwyt, rzeczywiście, ale też niezawodne zabezpieczenie przed uzyskaniem przeładowanego, niespójnego świata.


Niby tak. Tyle że jak na toolbox, strasznie dużo rzeczy zostało jednak „narzuconych”. A niektóre z nich – przynajmniej w mojej opinii – średnio dobrze ze sobą współgrają.

@Myrkull

nWoD to o wiele mocniej podkreśla, dziada bez dziur w życiorysie ciężko jest spotkać.


I – z mojego punktu widzenia – prawidłowo.

Inna sprawa, że dla samego settingu (przynajmniej w wersji „współczesnej”), fakt „rzeczywistego” uczestniczenia/nieuczestniczenia w Wojnach Napoleońskich, ma dosyć niską istotność.

ich konflikt jest przedstawiony jako bardzo poważny (już nie raz się prawie pozabijały), a z tymi dyscyplinami, one nie potrzebują żadnych pionków, bo to tak jakby człowiek potrzebował mrówki do wykonania roboty.


Człowiek wykorzystuje mrówki do całkiem sporej ilości zadań. Nie tylko mrówki zresztą: również bakterie, wirusy, psy, konie, świnie, muchy, itp. A czy potrzebują, czy nie – to insza inszość.

Jeden bardzo potężny wampir ma mimo wszystko mniejsze szanse, kiedy stanie naprzeciwko innego potężnego wampira, jeżeli temu drugiemu towarzyszy kilkanaście średniopotężnych wampirów oraz kilkaset małopotężnych wampirów, a ten pierwszy jest sam.

Sam wątek spieranie się poprzez pośredników jest również powszechnie eksploatowany w literaturze, filmach i grach RPG – i często rozwijany jest do granic absurdu. Na tej samej zasadzie zarzucić można Tolkienowi, że w Trylogii nie pozwolił Sauronowi opuścić Mordoru, tylko zamiast tego kazał ścigać pierścień Nazgulom; że w (oryginalnych-filmowych) Gwiezdnych Wojnach Imperator powierzał wszystkie najważniejsze zadania Vaderowi; że w niemal wszystkich settingach fantasy bogowie spierają się jedynie poprzez swoich wyznawców; że USA i ZSRR toczyły ze sobą „zimną wojnę”, zamiast wystrzelić w siebie cały nuklearny arsenał; itp.

Jaki opis świata? Masz napisane konkretnie "w Nowym Jorku dzieje się to i to, nie zmieniaj tego, bo nie wolno"?


Nie. Mam napisane: wampiry grupują się w takie, a takie, a takie koterie; dzielą się na takie, a takie klany (które nie mają prawie żadnego znaczenia, poza funkcją czysto mechaniczną); mają takie, a takie zwyczaje; mają taką, a taką historię; itp.

Dla mnie to jest opis świata. Dla Ciebie nie?
 
Awatar użytkownika
Albiorix
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2265
Rejestracja: pn gru 20, 2010 10:10 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 15, 2011 1:27 am

Ja prawdę mówiąc dość swobodnie dodawałem i ujmowałem frakcje w swojej kampanii Requiem wychodząc z założenia, że 5 standardowych to stan rzeczy z USA a w Europie jest nieco inna polityka.
 
Awatar użytkownika
Myrkull
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 454
Rejestracja: wt gru 12, 2006 6:18 pm

Re: Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pn lip 18, 2011 9:32 pm

A za pomocą Requiem nie poprowadzę (przynajmniej bez dodatków i bez naprawdę dużych zamian) wampirów z Dresdenversum, z opowiadań Piekary, ze Zmierzchu... Nawet „przeciwnicy” Anity Blake wymagaliby SPORO przeróbek. Co to za toolbox, który nadaje się wyłącznie do drobnych przeróbek narzuconego mi z góry settingu?

A jak jest w realnym życiu? Też masz ograniczone materiały i narzędzia. :wink:
Przy czym wszystkie te przykłady mniej lub bardziej da się do Requiem wrzucić.
Tymczasem, spodziewałbym się większej ilości grup religijno-moralnych („Longinus? Co wy wiecie! Abu Ayyub al-Ansari powstał z martwych i utworzył w Konstantynopolu Nowy Sahabah, który od tej pory kołkiem i płomieniem walczy o czystość wszystkich spokrewnionych!”), większej ilości grup mistycznych („Drakula? Co on wiedział! Zwoje nie mają znaczenia, jedyna prawdziwa wiedza o spokrewnionych odnaleziona może być w Kodzie Biblii oraz Tetragramie, przekazanych prawowiernym wampirom przez Jehuda Löw ben Bekalela!”), większej ilości grup „pierwotnych” („Crone? Równonoc? Co wy wiecie! Liczy się jedynie krew ze skalpów rzuconych pod totem Praojca Kruka!”), itp.

Ale właśnie tak jest, stowarzyszenia dzielą się na mnóstwo odłamów, a członek Invictusu może być poganinem, chrześcijaninem, szukać transcendencji (tylko pewnie robi to trochę inaczej niż Smok). :wink:
Człowiek wykorzystuje mrówki do całkiem sporej ilości zadań. Nie tylko mrówki zresztą: również bakterie, wirusy, psy, konie, świnie, muchy, itp. A czy potrzebują, czy nie – to insza inszość.

Tyle że tam za bardzo nie można było odczuć tej potrzeby, mieliśmy dwóch nocnych półbogów których gierki nigdy nie obchodziły (m.in. doprowadziły do zniszczenia Pompei).
Nie. Mam napisane: wampiry grupują się w takie, a takie, a takie koterie; dzielą się na takie, a takie klany (które nie mają prawie żadnego znaczenia, poza funkcją czysto mechaniczną); mają takie, a takie zwyczaje; mają taką, a taką historię; itp.

Dla mnie to jest opis świata. Dla Ciebie nie?

Średnio bo zostało to tylko lekko zarysowane, a wiele rzeczy może się nie zgadzać z dodatkami.
A klan jednak ma znaczenie, fajnie wiążące się zresztą z mechaniką.
 
Awatar użytkownika
Rukasu
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 737
Rejestracja: wt kwie 26, 2011 10:24 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

czw lip 21, 2011 9:31 am

@Albiorix

Ja prawdę mówiąc dość swobodnie dodawałem i ujmowałem frakcje w swojej kampanii Requiem wychodząc z założenia, że 5 standardowych to stan rzeczy z USA a w Europie jest nieco inna polityka.


No właśnie. Z jednej strony to bardzo fajnie, bo toolbox, bo kreatywność, itp. Z drugiej jednak, oznacza to, że konwenty sprzedane w settingu się nie sprawdzają, bo konieczne jest szukanie alternatywy.

Vukodlak napisał na innym wątku, że w suplementach do Requiem konwenty zostały rozbudowane, zróżnicowane, "uciekawione". Jestem skłonny w to uwierzyć (choć wciąż nie wydaje mi się prawdopodobne, aby grupa wampirów wyznających Borutę i NIE wierzących w Crone, zgodziła się "tak po prostu" na przynależność do organizacji posiadającej "Crone" w nazwie). I jakkolwiek - rzeczywiście - świadczy to o ewolucji nWampira w dobrą stronę, nie zmienia to faktu, że na "śniadanie" sprzedano nam coś mało strawnego.

@Myrkull

A jak jest w realnym życiu? Też masz ograniczone materiały i narzędzia.
Przy czym wszystkie te przykłady mniej lub bardziej da się do Requiem wrzucić.


I dlatego właśnie, w realnym życiu kupuję sobie zestawy narzędzi możliwie najbardziej uniwersalnych. Jasne, zdarzy mi się posiadać sprzęt, do którego pasuje *tylko* jeden typ narzędzi, co niejako zmusza mnie do zakupienia takiego narzędzia. Ale - szczerze mówiąc - takie podejście traktuję jako podłą rynkową wojnę, w której kosztem klienta i w imię komerchy, ktoś zmusza mnie do dokonania wyboru, na który nie mam ochoty. Co więcej, na świecie jest multum międzynarodowych organizacji/inicjatyw standaryzacyjnych, które dbają o to, aby takie podejście wyplenić.

Ale właśnie tak jest, stowarzyszenia dzielą się na mnóstwo odłamów, a członek Invictusu może być poganinem, chrześcijaninem, szukać transcendencji (tylko pewnie robi to trochę inaczej niż Smok).


Jasne że może - bo w Invictusie NIE chodzi o religię, tylko o władzę. Jest to odpowiednik dawnej (oWOD-owej) Camarilli, czyli organizacji, która mojej niewiary nie zawieszała.

Ale już członek Smoków, który stwierdzi że Drakula nie istniał / był głupi / nic sensownego po sobie nie zostawił, nie za bardzo ma czego w swoim konwencie szukać. I choć można powiedzieć, że są odłamy Smoków, które "wyznają" Torquemadę, to wciąż nie rozumiem, po co takie odłamy identyfikować miałyby się za pomocą przezwiska rumuńskiego księcia?

Tyle że tam za bardzo nie można było odczuć tej potrzeby, mieliśmy dwóch nocnych półbogów których gierki nigdy nie obchodziły (m.in. doprowadziły do zniszczenia Pompei).


Wiesz, tak sobie skojarzyłem, że popadamy w typową polską skrajność; przestajemy rozmawiać o tym, że alternatywas jest gorsza/lepsza, tylko zaczynamy mówić o tym, że "stare" było złe. Abstrahując od tematu - bo przyznam szczerze, że nie znam tego dodatku, i nie kojarzę sytuacji - jestem skłonny uznać, na podstawie wypowiadanych na tym wątku zdań, że oWampir miał ciekawy setting, który psuto dodatkami, natomiast nWampir ma kiepski setting, który za sprawą dodatków staje się coraz lepszy.

W moim przypadku: niestrawność, którą odczułem po "śniadaniu", odbiera mi zainteresowanie "obiadem".

Średnio bo zostało to tylko lekko zarysowane, a wiele rzeczy może się nie zgadzać z dodatkami.


Zarysowanie świata to też setting.

Forgotten Realmsy zaczął się jako świat "zarysowany", który kolejni twórcy "obudowywali" swoimi pomysłami. Wiedźmin Sapkowskiego wziął się poprzez "obudowanie" dwóch opowiadań kolejnymi pomysłami. WH40K wziął się ze stopniowego rozbudowywania easter egga, który pojawił się w WFB.

Setting nie musi być "wyczerpująco" opisany, aby stał się settingiem. Jeżeli napiszę, że w moim settingu nieśmiertelni magowie kontrolują wszechświat; że bawią się w bogów porozrzucanych po kosmosie planet, a wszystkich magów zbliżających się do nieśmiertelności, albo zabijają, albo przeciągają na swoją stronę; że nieliczne grupy nieśmiertelnych okazały sie na tyle silne, aby móc się uniezależnić od "nieśmiertelnego zgromadzenia", niemniej i tak funkcjonować muszą w mniejszej lub większej tajemnicy, aby przeżyć; oraz że we wzmiankowanym świecie, tak magia, jak i życie, oparte są o przepływ emocji – to przedstawiłem Ci podstawowe założenia mojego autorskiego settingu (GNOSIS). Mógłbym rozpisać sie na jego temat znacznie bardziej (np. dodać, że w wyniku wojny domowej w Zgromadzeniem Ziemi, doszło w zamierzchłych czasach do tzw. Dysjunkcji, czyli "przeteleportowania" w drugi koniec wszechświata wyspy zamieszkiwanej przez jeden z bardziej wojowniczych i rasistowskich odłamów; zaś pokłosiem wojny była śmierć niemal wszystkich ziemskich nieśmiertelnych) – ale jest to jednak "rozbudowywanie" i "uzupełnianie" settingu, zarysowanego wcześniej w kilku zdaniach.

Analogicznie, nie oczekuję od twórców WFRP, aby dokładnie opisali mi, w którym mieście, który elektor był każdego dnia przez dziesięć ostatnich lat. Oczywiście, mogą to zrobić, ale nie sprawi to, że Stary Świat nazwę settingiem w "większym", albo w "mniejszym" stopniu.

A klan jednak ma znaczenie, fajnie wiążące się zresztą z mechaniką.


Nie zauważyłem. Jasne, można sobie stworzyć dziesiątki linii krwi, i stwierdzić, że jakaś tam grupa pięciu spokrewnionych "trzyma się razem". Ale, o ile w Maskaradzie Klan był główną siłą, a więzy pokrewieństwa były silniejsze niż przekonania "polityczne" (co jest raczej logiczne - zwykle swojej najbliższej rodzinie "ufamy" bardziej niż obcym ludziom, więcej też jesteśmy gotowi dla niej poświęcić), o tyle w Requiem więzy krwi służą niemal wyłącznie temu, aby było wiadomo jakie możliwości "mechaniczne" będzie miała postać.

Przynajmniej ja to tak odbieram.
 
Awatar użytkownika
Myrkull
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 454
Rejestracja: wt gru 12, 2006 6:18 pm

Re: Wampir a picie krwi innych nadnaturali

czw lip 21, 2011 6:58 pm

Jasne że może - bo w Invictusie NIE chodzi o religię, tylko o władzę. Jest to odpowiednik dawnej (oWOD-owej) Camarilli, czyli organizacji, która mojej niewiary nie zawieszała.

Tak, ale może być fanatykiem religijnym w stylu Lancy, który jednak jest w Invictusie. No i zawsze może zmienić Przymierze.
Ale już członek Smoków, który stwierdzi że Drakula nie istniał / był głupi / nic sensownego po sobie nie zostawił, nie za bardzo ma czego w swoim konwencie szukać.

A w starym WoDzie mogłeś mieć członka Camarilli który otwarcie ją krytykował i nie był anarchistą? A na chama można takiego jegomościa do Ordo wprowadzić. Smok nie musi też jakoś specjalnie Draculą się przejmować i być w Ordo Dracul z naprawdę różnych powodów. Przykładem jest przywoływany w podręczniku głównym Scratch, który jest w tym przymierzu z bardzo konkretnego i samolubnego powodu.
jestem skłonny uznać, na podstawie wypowiadanych na tym wątku zdań, że oWampir miał ciekawy setting, który psuto dodatkami, natomiast nWampir ma kiepski setting, który za sprawą dodatków staje się coraz lepszy.

Z oWampirem się zgodzę, ale nWampir ma ciekawy "setting", który może zostać poprawiony dodatkami. W nWoDzie po prostu dobrze zaczęli i nie popełnili tych samych błędów.
Zarysowanie świata to też setting.

Forgotten Realmsy zaczął się jako świat "zarysowany", który kolejni twórcy "obudowywali" swoimi pomysłami.

Ale to zupełnie co innego, FR jednak od zawsze było dobrze opisane z konkretnymi informacjami typu "elf mag żyje tam i tam i robi to i to". W nWoDzie masz podane jak to mniej więcej działa i tyle, nie masz się czego kurczowo trzymać.
Nie zauważyłem. Jasne, można sobie stworzyć dziesiątki linii krwi, i stwierdzić, że jakaś tam grupa pięciu spokrewnionych "trzyma się razem". Ale, o ile w Maskaradzie Klan był główną siłą, a więzy pokrewieństwa były silniejsze niż przekonania "polityczne" (co jest raczej logiczne - zwykle swojej najbliższej rodzinie "ufamy" bardziej niż obcym ludziom, więcej też jesteśmy gotowi dla niej poświęcić), o tyle w Requiem więzy krwi służą niemal wyłącznie temu, aby było wiadomo jakie możliwości "mechaniczne" będzie miała postać.

Ale przecież nikt nie zabrania żeby klan trzymał się razem, jest nawet taka rola Priscus, nie widziałbym też problemu we wprowadzeniu członka Primogenu reprezentującego konkretny klan.
A powiązanie z rodziną nie ma tutaj sensu, wampir nie był wychowywany przez swoich klanowych ziomków i nie ma z nimi takich związków jak z ludzką rodziną. Może więc nawiązać bliskie kontakty z koterią, ze swoim ojcem, z Przymierzem, klanem, linią krwi, kimkolwiek kto się nim zaopiekuje i kto będzie jego nową rodziną. Zresztą i wśród ludzi definicja rodziny może być naprawdę szeroka. Koncepty klanów są też znacznie szersze niż te z Maskarady, zamiast arystokratów mamy władców (czegokolwiek), zamiast klanu wariatów mamy linię krwi wariatów, itd. Pomaga to ominąć schematy i stereotypy.
I "możliwości mechaniczne" mają przełożenie na fabularne, rządzony żądzami Daeva lepiej rozumie drugiego Daevę, niż Gangrela, z kolei myślący zbyt instynktownie Gangrel wie na czym polega bycie Gangrelem. Ale jednocześnie Książę z klanu Ventrue nie będzie się zbytnio lubił z jego ziomkiem z Carthian Movement, który mu się przeciwstawia i nie będzie go obchodził jakiś niezrzeszony Ventrue panujący nad bezdomnymi. Chyba że będzie coś od niego potrzebował.
I znowu posługując się oficjalnym przykładem, w Nowym Orleanie jest taka Nosferatka należąca do Carthian Movement, która głównie działa na rzecz Nosferatu. A Książę Ventrue ich nie lubi. Więc naprawdę możliwości jest tutaj całkiem sporo.
 
Awatar użytkownika
Vukodlak
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1622
Rejestracja: śr maja 11, 2005 4:41 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

czw lip 21, 2011 9:34 pm

Ja sobie tylko pozwolę na kilka wtrąceń.

Brilchan pisze:
Zgadza się z tym że ja po prostu ignoruję to co mi akurat nie pasuje nie ważne jak bardzo "zaszufladkowane" czy integralne dla metaplotu to jest.


Ignorując pewne części metaplotu (w tym tak żywotne, jak ewidentna judeo-chrześcijańska prawda o naturze Świata Mroku) sprawiasz, że całość się po prostu sypie. Można olać sobie fakt, że w Albuquerque rządzi Książę Mololuku z Rwandy (zazwyczaj można...), ale olanie innych kawałków czyni całość coraz bardziej niestrawną. Zupełnie jakby taka już nie była. Jeśli klątwa Spokrewnionych nie została nałożona przez Boga, to większość ich legend (z Gehenną na czele) po prostu nie ma sensu. Pomijam milczeniem biblijne postaci, które w metaplocie okazują się bardzo starymi wampirami itp.

Rukasu pisze:
...który może być potężnym Feyem, Bogiem-Słońcem z Exalted, albo potężnym spiritem spoza Umbry (na podobieństwo Dworkina i Oberona formujących Amber u Zelaznego). Zawsze można też popatrzeć na oWOD jak na ewolucję Kultu, w którym Zasłona jest częścią wizji judeo-chrześcijańskiej, tyle że w bardziej gnostycznym wydaniu. ;-)


No, właśnie nie do końca. Patrzymy na oWoD jak na oWoD, a nie nasze interpretacje, dryfy i inne wkręty. A w oWoD Bóg jest Bogiem Biblii, a nie potężnym duchem Umbry, Bogiem-Słońcem z Exalted czy innym odmieńcem. System nie pozostawia co do tego wątpliwości, dodatki (Gehenna i inne z ostatniego kompletu The End Times) mówią o tym wprost. W tym momencie subiektywna natura rzeczywistości w jaką wierzą magowie jest fikcją. Okazuje się, że ostatecznie rację ma Niebiański Chór (przynajmniej jest najbliżej tej prawdy) i wszyscy miłośnicy postmodernistycznego klimatu maga właśnie dostali mocno w tyłek. Kwestie tego jak wygląda prawda, metafizyczne podłoże i moralność (bo w tym świetle możemy stwierdzić, że istnieje jedyna prawdziwa moralność) są załatwione i nie pozostawiają żadnych możliwości interpretacji. Urok metaplotu.

Rukasu pisze:
choć wciąż nie wydaje mi się prawdopodobne, aby grupa wampirów wyznających Borutę i NIE wierzących w Crone, zgodziła się "tak po prostu" na przynależność do organizacji posiadającej "Crone" w nazwie


Ale dlaczemu? Przecież oni się tak wcale nie muszą nazywać. Inne wampiry będą twierdzić, że to Krąg. W końcu co o Kręgu będzie wiedzieć Invictus czy Ruch. Poganie to poganie. Tym też w wielu miejscach jest Circle of the Crone. To nie jest ściśle zorganizowane Zgromadzenie. Invictus zazwyczaj takie jest. Czasami nie ma żadnego Zgromadzenia, tylko liczne kulty, które muszą się zjednoczyć i walczyć z prześladowaniami. Dla innych wampirów to już jest Krąg Pramatki/Wiedźmy, choć w rzeczywistości nie musi nim być.

Rukasu pisze:
Ale już członek Smoków, który stwierdzi że Drakula nie istniał / był głupi / nic sensownego po sobie nie zostawił, nie za bardzo ma czego w swoim konwencie szukać.


Akurat to pierwsze przejdzie. Drakula nie jest dla Ordo Dracul tym samym, co Longinus dla Lancea Sanctum, po prostu może tym być. Wewnątrz Zgromadzenia Smoków znajdzie się masę wampirów, które uznają go za symbol i nic więcej. Co więcej, przejdzie też motyw w stylu - "Vlad wcale nie odkrył Splotów Smoka. Był głupcem, który miał dużo szczęścia i nic sensownego po sobie nie zostawił, poza wiedzą, którą po prostu ukradł". Owszem, większość wampirów Zakonu Smoka uzna to za coś w stylu herezji, pewnie tacy, którzy będą to traktować wprost jako herezję też się znajdą. Będą też tacy, którzy wzruszą ramionami i stwierdzą, że skoro Sploty działają to who cares.

Rukasu pisze:
Nie zauważyłem. Jasne, można sobie stworzyć dziesiątki linii krwi, i stwierdzić, że jakaś tam grupa pięciu spokrewnionych "trzyma się razem". Ale, o ile w Maskaradzie Klan był główną siłą, a więzy pokrewieństwa były silniejsze niż przekonania "polityczne" (co jest raczej logiczne - zwykle swojej najbliższej rodzinie "ufamy" bardziej niż obcym ludziom, więcej też jesteśmy gotowi dla niej poświęcić), o tyle w Requiem więzy krwi służą niemal wyłącznie temu, aby było wiadomo jakie możliwości "mechaniczne" będzie miała postać.


Ha! Właśnie nie. Tremere antitribu raczej nie pogada z braćmi ze zboru należącego wciąż do Camarilli. Polityka i wierzenia wciąż są ważniejsze od klanu. W Requiem po prostu poszli za ciosem, IMO słusznie. Klan znaczy mniej, ale ważniejsze są więzy. To istotna różnica. Podam przykład:
Rowen, starsza Gangrel i Hierofant Kręgu w Chicago, oficjalnie nie ma żadnej konkretnej pozycji w mieście (pomijając jej religijny status). Pechowo najważniejszym przedstawicielem klanu Dzikusów i Primogenem jest wampirzyca, która jest jej potomkiem. Ona z kolei nie ma żadnych konkretnych tytułów wewnątrz Kręgu. Niby klan nic nie znaczy, ale zwracając uwagę na bliskość krwi, to nie jestem pewien czy klanowi i Zgromadzeniu nie szefuje ten sam wampir. Nawet jeśli Rowen nie wymusza na potomstwie swoich fanaberii, to i tak Gangrelom w mieście ciężko coś załatwić, jeśli nie są w Kręgu (lub nie mają z nim bardzo dobrych stosunków - ale sympatyzowanie z sektą, której członkowie mają opinię diabolistów, wiedźm i czarnoksiężników zazwyczaj oznacza członkostwo). Ale nie, klan w Requiem przecież się nie liczy, prawda? :) I cały ten bajzel głównie dlatego, że obie panie są bardzo blisko spokrewnione, a nie z powodu przynależności do tego samego klanu.


Niby dlaczego klan ma być bliższy i ważniejszy? Dlatego też uważam, że ludzka socjologia, politologia nie zawsze ma zastosowanie do wampirów: jaka to rodzina skoro nigdy jej nie znałeś i nie wiesz do czego są zdolni. Toż to całkowicie bez sensu. Bliższy jest stwórca i rodzeństwo, które poznałeś. Dlatego linie krwi są pokręcone, gdyż zazwyczaj są bardzo blisko siebie i dość mocno współpracują (przynajmniej te świeższe). Dla Sukkuba inny Daeva jest o tyle groźniejszy, że będzie wiedział jakich świństw się po nim spodziewać. Krew ma siłę, ale na krótki dystans. Nie ma znaczenia (zazwyczaj, bo czemu nie w pewnych domenach) pytanie "z jakiego klanu jesteś", ale "w co wierzysz i jakie czyny jesteś w stanie w imię tego zrobić". Pierwsze pytanie zazwyczaj przyjmuje postać "kto cię stworzył" lub "z jakiego rodu pochodzisz". Dla mnie znacznie bardziej prawdopodobne i dające więcej frajdy, niż sztuczne podpieranie się całymi klanami. Drugorzędne jest to, kto z jakiego jest klanu. Ważniejsze jest z jakiego jest rodu i Zgromadzenia.

Generalnie klan zaczyna mieć większe znaczenie, gdy jego członkowie siedzą w jednym Przymierzu. Co z tego, że nasz Gangrel z Kartian spotyka innego przedstawiciela swojego klanu, jeśli tamten gość ma w zwyczaju zżerać serca dziewic w każdą pełnię, ku czci Huitzilopochtli czy innej cholery? Łatwiej jest skumać się z jakimś Nosferatu z Ruchu. Jasne, że są odrażający, ale tamto Straszydło przynajmniej nadaje na tych samych falach i można się z nim dogadać, co nie? Poza tym klany wewnątrz Zgromadzeń pewnie też będą się trzymać trochę ściślej. W Maskaradzie to wygląda przecież tak samo, pomijając troszeczkę ściślejszą organizację klanów. Cóż z tego, że też jesteś Ventrue, jeśli utożsamiasz się z tą bandą diabolistów i satanistów z Sabatu. Powoływanie się na krew i więzy klanowe raczej w tej sytuacji nie pomoże, nieprawdaż? Antitribu mocno nienawidzili się z głównymi gałęziami klanu. W Sabacie przecież klan miał generalnie drugorzędne znaczenie - liczyła się lojalność względem sekty. Assamici i Setyci przyjmowali członków innych klanów, którzy zechcieli uznać mądrość ich Ścieżek (Krwi i Tyfona). Ledwie wampiry z klanów Ravnos i Giovanni miały obsesję na punkcie czystości, podobnie do Ventrue. Wiara i polityka potrafiła łączyć mocniej od krwi już w Maskaradzie. Po prostu w nWoD postawili bardziej na ten motyw. Rozwiązanie w miarę racjonalne, zważywszy na to, że sekt jest więcej.
Ostatnio zmieniony czw lip 21, 2011 10:40 pm przez Vukodlak, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Rukasu
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 737
Rejestracja: wt kwie 26, 2011 10:24 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 22, 2011 6:34 pm

@Myrkull

Tak, ale może być fanatykiem religijnym w stylu Lancy, który jednak jest w Invictusie.


A przywódcą kultu ala Hrabią von Krolock z "Nieustraszonych pogromców wampirów" w Lancy?

Chyba się nie zrozumieliśmy. Ja nie twierdzę, że nie można być "odmieńcem" / spotykać "odmieńców". Ja twierdzę, że nurtów filozoficznych, religijnych, mistycznych, itp. jest na świecie na tyle dużo, że są na tyle zróżnicowane, i na tyle niekompatybilne, że nie wyobrażam sobie, aby w skali świata jedna "religia" (Lanca), "filozofia" (Smoki), czy "mistyka" (Krąg – choć w tym wypadku "mistyka" jest odrobinę zbyt mocnym słowem) zdobyła niepodzielną przewagę. Tego typu organizacji – jeżeli już w ogóle istnieją – powinno być znacznie, znacznie więcej. I na samą sugestię, że przynależą do konkurencji, ich członkowie oburzać powinni się znacznie bardziej niż Hercules Poirot na sugestię, że jest Francuzem...

A w starym WoDzie mogłeś mieć członka Camarilli który otwarcie ją krytykował i nie był anarchistą?


Mogłem – jako popiół rozwiewany przez wiatr.

Tylko widzisz, o to mi właśnie chodzi: silna organizacja powinna mieć jakąś myśl przewodnią, która ją spaja, której nie można porzucić. W Maskaradzie grupy podzielone były głównie przez politykę / stosunek do innych wampirów oraz ludzi. Częściowo także przez wiarę w mit "założycielski" oraz różne jego odmiany. To były właśnie te "niewielkie" różnice, o które sekty gotowe były się wzajemnie pozabijać.

W Requiem ugrupowania są dużo bardziej oderwane od polityki, łączą je: wspólna religia, wspólna filozofia, wspólne tańce przy ognisku; a mimo to "szanują odrębność" innych spokrewnionych, i – jak rozumiem – pozwalają Mahometanom uważać się za spadkobierców Longinusa...

FR jednak od zawsze było dobrze opisane z konkretnymi informacjami typu "elf mag żyje tam i tam i robi to i to". W nWoDzie masz podane jak to mniej więcej działa i tyle, nie masz się czego kurczowo trzymać.


Khelben i Elminster nie są elfami – a, na ile się orientuję, byli oni pierwszymi opisanymi magami FR. ;-)

Od zawsze, to znaczy od kiedy? Zgodnie z moją wiedzą, FR tworzone było specjalnie w taki sposób, aby do świata "dołączać" można było kolejne, niekoniecznie pasujące elementy. Stąd zresztą nazwa settingu, czyli "Zapomniane Krainy": zgodnie z oryginalną zajawką Toril stanowił kiedyś "całość", jednak z czasem ludzie/nieludzie rozeszli się na wszystkie strony i zapomnieli o wspólnym dziedzictwie. W tym ujęciu, wstawić możesz sobie w ten świat co tylko chcesz, no bo przecież to nie będzie "niespójne".

FR powstały początkowo w wyobraźni Greenwooda jako bardzo luźny koncept, a gdy Ed napotkał na swej drodze D&D (który rzeczywiście poprzez system klas dosyć mocno opisywał co jest możliwe, a co nie – nie był jednak bezpośrednio związany z ŻADNYM settingiem), zaczęły nabierać konkretnego kształtu. Początkowo było TYLKO Waterdeep i Doliny, a kolejne wzmianki o kolejnych królestwach pojawiały się jedynie w czasopiśmie "Dragon". Kolejni twórcy zaczęli dopisywać, co im się tylko podobało / przyszło do głowy (przykładowo Wyspy Moonshae). Wiele krain funkcjonowało początkowo jako zupełnie niezależne, samodzielne settingi, i dopiero przez Jeffa Grubba zostały "wstawione" w środek białych plam na powstającej mapie świata. Z czasem setting rozrósł się niemal nie do poznania, za sprawą autorów książek i dodatków. Autorzy mieli wiele niezrealizowanych planów, inne rzeczy pojawiały się spontanicznie. Przykładowo, Sembia miały być zawsze "słabo opisana", aby pozostawić trochę więcej pola dla wyobraźni graczy.

Przepraszam za dygresję – kiedyś trochę się tym tematem interesowałem, i najwyraźniej nieco dawnej pasji jeszcze we mnie pozostało.

A powiązanie z rodziną nie ma tutaj sensu, wampir nie był wychowywany przez swoich klanowych ziomków i nie ma z nimi takich związków jak z ludzką rodziną.


Nie był? Dziwne – bo w Maskaradzie był.

W oWampirze twórca nowego wampira był odpowiedzialny za jego rozwój, za nauczenie go zasad Maskarady – czy ogólniej: praw panujących w wampirzej społeczności. Prawo do tworzenia nowych wampirów nadawane było przez starsze wampiry jako "nagroda", zaś "pisklaczek" inkorporowany był natychmiast przez klan, dla którego był "nowym, cennym popychadłem". Niektóre dyscypliny stanowiły klanową tajemnicę, zaś ich nauczanie związane było z przekazywaniem kolejnym pokoleniom wiedzy nabytej przez ich przodków. Jak sam też zauważyłeś – Nosferatu lepiej rozumiał Nosferatu, a Malkavian Malkaviana.

W Maskaradzie, spokrewniony bez "spokrewnionego" klanu miał BARDZO "pod górkę".

Podobnie zresztą, jak w rzeczywistych społecznościach: rodzice opiekują się dziećmi i uczą je wszystkiego, w ten sposób zawiązuje się jednak pomiędzy rodzicami i dzieckiem pewna – mniej lub bardziej trwałą – więź. W większości przypadków obowiązują Cię też – przynajmniej początkowo – prawa społeczności (np. wiejskiej, miejskiej, wspólnotowej), w której żyjesz. W USA podział na klasy jest jeszcze bardziej wyraźny: bogaci szpanerzy, biedacy do pomiatania, "dziwne" dzieci klasy inteligenckiej, itp.

A jak to wygląda w Requiem?

[wyjątkowo złośliwy paszkwil] "Nie wiem kim jestem, i co robię; wprawdzie był jakiś gość, który chciał mi to wytłumaczyć, ale on czcił Pramatkę, więc go nie słuchałem; a że podoba mi się, że tak ładnie śpiewacie o Bogu, to może przyjmiecie mnie do Lancy, i powiecie co i jak?" [/wyjątkowo złośliwy paszkwil]

@Vukodlak

A w oWoD Bóg jest Bogiem Biblii, a nie potężnym duchem Umbry, Bogiem-Słońcem z Exalted czy innym odmieńcem. System nie pozostawia co do tego wątpliwości, dodatki (Gehenna i inne z ostatniego kompletu The End Times) mówią o tym wprost.


Jak już wspominałem – nie posiadam dodatków do Maskarady. W Internecie udało mi się natomiast znaleźć informacje, że Gehenna zawiera cztery całkowicie różne (alternatywne) zakończenia, a Bóg sensu stricte występuję tylko w jednym z nich. Przykładowe źródło: http://www.rpg.net/reviews/archive/10/10102.phtml

Co więcej, zgodnie z informacjami, które znalazłem w Internecie, alternatywne zakończenia z pozostałych dodatków z serii "Times of Judgement" są często "niekompatybilne" z konkurencyjnymi zakończeniami. Używając słów obrońców Requiem: "Times of Judgement" był "toolboxem". Przykładowe źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Time_of_Judgment

Oczywiście nie posiadając w/w dodatków ciężko mi się na ich temat wypowiadać. Trudno mi jednak uwierzyć, aby za ich sprawą problemem stało się nazwanie "Bogiem z Biblii" potężnego ducha z Umbry, który od mileniów sprawuje władzę nad światem, który stworzył ludzi i wampiry, który zsyła na świat pomniejsze duchy (Aniołów), który walczy z konkurencyjnymi duchami (diabłami), a Magowie nazywają go, dajmy na to, "Paradoks".

Przecież oni się tak wcale nie muszą nazywać. Inne wampiry będą twierdzić, że to Krąg. W końcu co o Kręgu będzie wiedzieć Invictus czy Ruch. Poganie to poganie. Tym też w wielu miejscach jest Circle of the Crone. To nie jest ściśle zorganizowane Zgromadzenie.


Czy wyjdę na rasistę, jeśli stwierdzę, że takie założenie przejść mogłoby od biedy w Ameryce, natomiast każdy przeciętnie wykształcony europejski wampir musi zdawać sobie sprawę, że nazwanie Allaho-bojnego imama "starowiernym żydem" nie może się dla niego dobrze skończyć?

Drakula nie jest dla Ordo Dracul tym samym, co Longinus dla Lancea Sanctum, (...)


OK – brzmi sensownie. Co nie zmienia faktu, że ciężko wyobrazić mi sobie, aby nie istniały inne "artefakty" poza Zwojami, napędzające wyobraźnię dużych grup wampirów. "Artefakty", w opinii ich posiadaczy, znacznie lepsze od Zwojów. Lepsze na zasadzie "kung fu mojego taty jest silniejsze od kung fu twojego taty".

Tremere antitribu raczej nie pogada z braćmi ze zboru należącego wciąż do Camarilli. Polityka i wierzenia wciąż są ważniejsze od klanu.


Antitribu to na dobrą sprawę oddzielny klan, wywodzący się ze wspólnej linii, i posiadający tę samą "mechanikę". Najbliższym skojarzeniem z rzeczywistości, jakie przychodzi mi do głowy, są janczarzy i turkopole, choć w tym wypadku antitribu jest również schronieniem dla zdrajców i wyrzutków.

Nie widzę nic nieprawdopodobnego w wojnie domowej, schizmach, czy wojnach toczonych przez braci; faktem pozostaje jednak, że więzy klanowe były w Maskaradzie niezwykle mocne, najczęściej znacznie mocniejsze niż władza sekt. Nie mówię już nawet o Tremere, gdzie przynależność klanowa była "wymuszana" przez więzy krwi; ale już choćby fakt, że Gangrele szantażowali Camarillę wystąpieniem z sekty (co zresztą zrobili), ukazuje jak silną władzę nad swymi członkami miał stosunkowo "luźno ze sobą powiązany" klan.


Jeżeli chodzi o Twój chicagowski przykład... To brzmi naprawdę fajnie, jak zresztą większość rzeczy które przytaczasz jako przykłady. Naprawdę, udało Ci się mnie przekonać, że Requiem WRAZ Z DODATKAMI może być wart zainteresowania.

Pozostaje jeden problem: o ile Maskarada była dosyć nowatorskim settigniem, o tyle Requiem takie nie jest. Historyjki, anegdotki i pomysły zawarte w dodatkach mogą mnie zainspirować, więc być może kiedyś się nimi zainteresuję; nie odkrywają jednak przede mną czegoś, czego w szerszym ujęciu nie znałbym z innych źródeł. :-(

Bliższy jest stwórca i rodzeństwo, które poznałeś. Dlatego linie krwi są pokręcone, gdyż zazwyczaj są bardzo blisko siebie i dość mocno współpracują (przynajmniej te świeższe).


Zgadzam się. Różnica jest taka, że w Maskaradzie linie krwi nie wyrastały jak grzyby po deszczu, tak więc bliższy nowospokrewnionemu był właśnie jego klan.

Że tak jest ciekawiej, bardziej różnorodnie, że możliwości jest więcej? Zgoda. Że z pięciu klanów wyrosły tysiące istotnie różniących się od siebie linii krwi, zachowujących równocześnie podstawowe cechy linii głównej? Jestem w stanie to przełknąć, acz balansuje to na granicy nieprawdopodobieństwa, a przy tym zmienia dosyć mocno moje przyzwyczajenia z Maskarady.

Stereotypy to często NIE jest zła rzecz...
 
Awatar użytkownika
Vukodlak
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1622
Rejestracja: śr maja 11, 2005 4:41 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

wt lip 26, 2011 7:08 pm

Rukasu pisze:
W Requiem ugrupowania są dużo bardziej oderwane od polityki, łączą je: wspólna religia, wspólna filozofia, wspólne tańce przy ognisku; a mimo to "szanują odrębność" innych spokrewnionych


Dlaczego ciągle wracasz do tej kwestii, szczególnie gdy już kilkukrotnie pisano, że wcale tak nie jest. Religia i wierzenia łączą mocniej, niż polityka. Nie musi być oderwana od władzy grupa, która jest głęboko wierząca. Ponadto w oWoD było tak samo. Jakim cudem Camarilla, która rościła sobie prawo do władzy nad wszystkimi Kainitami, "szanowała odrębność" bandy wyjących Spokrewnionych, którzy otwarcie kpili z władzy starszych i pokazywali im środkowy palec? Jak to jest, że częstokroć dzielili jedno miasto? Czemu Wewnętrzny Krąg, Justycjariusze i Archonci ignorowali kwestię Inconnu (o których najwyższa władza sekty musiała wiedzieć) i pozwalali na egzystencję starszych wampirów, którzy nie przejmowali się polityką Camarilli?

Sabat był miałką organizacją bez żadnego polotu - Camarillę zniszczyć, Inconnu zeżreć, anarchistów nawrócić, resztę wymordować. Requiem po prostu troszeczkę komplikuję sprawę i próbuje odpowiedzieć na pytanie "a co jeśli nie mogą w danej chwili bez problemu wyrżnąć konkurencji i muszą współistnieć". Nie ma tu słowa o szanowaniu odrębności, po prostu o braku innej opcji na dany moment. Spójrz choćby na setting w podstawce. Vidal z rozkoszą załatwiłby Barona Cimitiere i wykończył pogan w Luizjanie. Jaka szkoda, że Lancea Sanctum ledwo zipie, gwiazda Księcia gaśnie i musi tolerować Invictus i Kartian w domenie, bo brakuje mu sprzymierzeńców.

Rukasu pisze:
Nie był? Dziwne – bo w Maskaradzie był.


Gdzie poza Tremere był? Gangrele z okolicy zjeżdżali się poniańczyć nowo przemienionego? Masz jeszcze klany niezależne i to wszystko. Potomek był dziełem swojego stwórcy, a nie klanu. To przede wszystkim stwórca kształtuje dziecko, a klan dowala się później. Poza tym widzę, że wciąż patrzysz na klany Requiem poprzez pryzmat klanów z Masquerade, a to błąd.

Rukasu pisze:
Oczywiście nie posiadając w/w dodatków ciężko mi się na ich temat wypowiadać. Trudno mi jednak uwierzyć, aby za ich sprawą problemem stało się nazwanie "Bogiem z Biblii" potężnego ducha z Umbry


Dawno nie miałem tych książek przed oczyma. Wydaje mi się, że Bóg był mniej lub bardziej obecny w każdym z tych scenariuszy (mówię o Wampirze, który był zawsze rdzeniem WoD). Poza tym o czym my tu rozmawiamy - wampiry opowiadały sobie historię o Kainie, Lilith i przekleństwie Boga na długo zanim plemiona izraelitów wyruszyły w wędrówkę, a człowiek wpadł na idee monoteizmu. :wink: Jak już pisałem wcześniej - można sobie nazywać różne rzeczy różnymi imionami. Ja zwracam uwagę na kanoniczne orzeczenia metaplotu, które IMO są jasne. Wedle nich magowie i wilkołaki to głupcy, którzy zatrzymują się na swoich bajkach. Można to olać, ale właśnie wprowadzasz niezłe burdello w systemie i zaczynasz bawić się w toolbox, który wcześniej krytykowałeś.

Rukasu pisze:
Czy wyjdę na rasistę, jeśli stwierdzę, że takie założenie przejść mogłoby od biedy w Ameryce, natomiast każdy przeciętnie wykształcony europejski wampir musi zdawać sobie sprawę, że nazwanie Allaho-bojnego imama "starowiernym żydem" nie może się dla niego dobrze skończyć?


A Requiem pisali z perspektywy średnio wykształconego europejskiego wampira?

Rukasu pisze:
Co nie zmienia faktu, że ciężko wyobrazić mi sobie, aby nie istniały inne "artefakty" poza Zwojami, napędzające wyobraźnię dużych grup wampirów. "Artefakty", w opinii ich posiadaczy, znacznie lepsze od Zwojów. Lepsze na zasadzie "kung fu mojego taty jest silniejsze od kung fu twojego taty".


Od tego jest Ordo żeby na tym położyć łapę przed resztą. Poza tym, czemu nie? Nie widzę przeszkód, aby jakieś młotki z Egiptu, Indii czy innej dziury znaleźli podobne rozwiązania. Kto tylko powiedział, że mieli tyle szczęścia co Ordo Dracul i przetrwali do naszych czasów? Czemu niby "mistrz oświecenia" miałby swoją wiedzę przekazywać poza własną linię krwi? Klanowi? Jakim prawem - to żadna rodzina, po prostu są do niego podobni. Ufać można tylko własnej krwi. Fog of Eternity i tak może załatwić sprawę. Poza tym mało mnie to interesuje, czy ktoś wpadł na to wcześniej. Jakoś nie planuję żeby to miało wpływ na wampiry w Denver podczas mojej obecnej kroniki. Tor raczej za mało, by mnie zniechęcić do systemu.

Rukasu pisze:
o ile Maskarada była dosyć nowatorskim settigniem, o tyle Requiem takie nie jest.


Nowatorskość systemu mnie nie zajmuje, bo jest tu kwestią drugorzędną. Zwracam uwagę na fakt, że Requiem bierze masę motywów z Maskarady i wykorzystuje je po prostu lepiej.

Rukasu pisze:
Nie widzę nic nieprawdopodobnego w wojnie domowej, schizmach, czy wojnach toczonych przez braci; faktem pozostaje jednak, że więzy klanowe były w Maskaradzie niezwykle mocne, najczęściej znacznie mocniejsze niż władza sekt.

Różnica jest taka, że w Maskaradzie linie krwi nie wyrastały jak grzyby po deszczu, tak więc bliższy nowospokrewnionemu był właśnie jego klan.

Że tak jest ciekawiej, bardziej różnorodnie, że możliwości jest więcej? Zgoda. Że z pięciu klanów wyrosły tysiące istotnie różniących się od siebie linii krwi, zachowujących równocześnie podstawowe cechy linii głównej? Jestem w stanie to przełknąć, acz balansuje to na granicy nieprawdopodobieństwa, a przy tym zmienia dosyć mocno moje przyzwyczajenia z Maskarady.


Linie krwi nie wyrastały jak grzyby po deszczu? Przecież w Masquerade wystarczy się obrazić na macierzystą sektę i już jesteśmy linią krwi! Ja rozumiem, że Ventrue antitribu czy miejskie Gangrele to osobna linia krwi (bo widać, że praktykują osobne Dyscypliny). Ale Player's Handbook to the Sabbat mówi, że wszyscy antitribu są generalnie innymi bloodline'mi. :?

Poza tym gdzie napisano, że linii krwi jest wszędzie pełno? Dano tylko (słusznie, bo w Maskaradzie nie wiadomo było jak to się robi) reguły, które pokazują jakie wampiry są zdolne do tego, a jakie nie. Sama podstawka mówi, że linii krwi będzie tyle, ile zażyczy sobie Narrator. Jeśli chce, to każde miasto będzie miało swoją, a jak nie, to jedna na kontynent. Stworzenie linii krwi nie jest też takie łatwe. Po pierwsze wampir musi mieć wystarczająco potężną krew. Moc Krwi na szóstej kropie oznacza potwora mającego co najmniej 250 lat. Wampir musi wiedzieć, że Krew można zmieniać w pewien sposób - nie każdy Spokrewniony (nawet starszy) taką wiedzę posiada. Następnie potrzeba dość trudnych eksperymentów i tytanicznego wysiłku woli (utrata 1 kropki Siły Woli, potomstwo powinno przyjąć zmienioną krew itp.). Indeed, jak grzyby po deszczu.

Dziwnym nie jest, że jeden klan może wypluć z siebie kilka całkowicie różnych linii krwi. Pisałem, że popełniasz ogromny błąd, gdy traktujesz 5 klanów Requiem tak samo, jak 13 klanów Maskarady. To są dwie różne bajki. Zapomnij o protokołach klanowych, pochodzeniu od jednego założyciela (który trzyma klan w kupie), spajających grupę Matuzalemów, Jyhadzie i historii, która wciąż wyłazi członkom bokiem (Fog of Eternity, pamiętasz?). Mniejsza liczba klanów oznacza, że każdy jest bardziej pojemny w idee i motywy przewodnie. Gangrele z Requiem to nie są Gangrele z Maskarady. Daeva nie mają nic wspólnego z Brujah, ale łatwo są w stanie zawrzeć ten klan (i kilka innych) w ramach swojej pojemności. Ventrue bardziej przypominają Lasombra i Tzimisce, niż starych Ventrue. Nie patrz na klany w różnych systemach w ten sam sposób.

Każdy klan uosabia jakiś aspekt wampiryzmu, a nie jest ściśle powiązaną rodzinką. Dlatego kawałki o przygarnianiu członków klanu i paszkwile raczej nie są na miejscu. Naprawdę uważasz, że w tych warunkach jest prawdopodobnym by Gangrel z Kręgu był miły dla Dzikusa z Lancea Sanctum, bo są "jednej krwi"?

I na sam koniec:
Rukasu pisze:
"Nie wiem kim jestem, i co robię; wprawdzie był jakiś gość, który chciał mi to wytłumaczyć, ale on czcił Pramatkę, więc go nie słuchałem; a że podoba mi się, że tak ładnie śpiewacie o Bogu, to może przyjmiecie mnie do Lancy, i powiecie co i jak?"


W oWoD nazywałby się pariasem (lub Pandresem, jeśli goście, do których poszedł byli z Sabatu). Masz prawie to samo. W równie pogardliwy sposób można przedstawić wiele spraw z Maskarady. Naprawdę jest śmiesznym, że przekonania są silniejsze od krwi? Dla mnie byłoby bez sensu, gdyby gość, który całe życie wierzył w jednego Boga, po śmierci słuchał się bandy zjaranych pogan (szczególnie, gdy w pobliżu byliby goście wyjący o jednym Stworzycielu).

"Nie wierzę w ani jedno słowo, które mi opychasz. Ale jesteś z tego samego klanu więc trzymajmy się razem i walczmy z tym Szabattem, nawet jeśli nienawidzę całej struktury i idei, które reprezentujesz". :wink:
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

wt lip 26, 2011 10:28 pm

Vukodlak pisze:
Dawno nie miałem tych książek przed oczyma. Wydaje mi się, że Bóg był mniej lub bardziej obecny w każdym z tych scenariuszy.


Ja tylko tak na krótko bo nie mam za bardzo siły. Jeżeli się czegoś nie pamięta to internet przychodzi z pomocą

http://whitewolf.wikia.com/wiki/Gehenna_%28book%29

Rzeczywiście masz racje że większość zakończeń jest powiązana z Kainem i starotestamentowym Bogiem ale nie wszystkie

WW WIKI pisze:
Chapter Three: Fair is Foul

A scenario in which the traditional vampire creation myth of Caine turns out to be only part of the story, and it is neither Caine nor God who comes to pass judgement on the Kindred.


Z tego co pamiętam w tym zakończeniu wszystkie klany miały swój własny powód wymarcia np. Venture umieją z głodu bo ich gusta stały się tak wysmakowane że nie są wstanie przyjmować żadnej krwi, Assamici tak bardzo podwyższyli swój poziom że również zaczęli wariować z głodu bo nie byli przygotowani na taką moc i nie mogli poradzić sobie z pragnieniem, nie jestem pewien czy to w tym zakończeniu ale Temere spróbował jakiegoś potężnego czaru który przemienił jego i resztę ludzkości w zbiorczy umysł, itp

WW WIKI pisze:
Fair is FoulEdit Chapter Three: Fair is Foul
These rituals also half worked. In one of the Gehenna scenarios, Tremere uses a potent ritual channeling all of humanity's true name to defeat the Tzimisce Antediluvian. The ritual backfired and turned what is left of humanity into part of Tzimisce.


http://whitewolf.wikia.com/wiki/Tremere ... iluvian%29

Po za tym nie rozumiem czemu upierasz się że przez Metaplot nie możesz pozmieniać czegoś bo wszystko się rozsypie. Jeżeli zechcę żeby na mojej sesji Kain był eksperymentem kosmitów a bóg duchem z Umbry to tak będzie i nie obchodzą mnie podręczniki nie widzę czemu miało by to mnie mniej ograniczać niż requiem które jest tak sanvboxowe że mogę tam zrobić wszystko

Vukodlak pisze:
Dlaczego ciągle wracasz do tej kwestii, szczególnie gdy już kilkukrotnie pisano, że wcale tak nie jest. Religia i wierzenia łączą mocniej, niż polityka. Nie musi być oderwana od władzy grupa, która jest głęboko wierząca. Ponadto w oWoD było tak samo. Jakim cudem Camarilla, która rościła sobie prawo do władzy nad wszystkimi Kainitami, "szanowała odrębność" bandy wyjących Spokrewnionych, którzy otwarcie kpili z władzy starszych i pokazywali im środkowy palec?


1. Bo starszych wampirów z jednej strony równoważyli starsi z drugiej a all out war nie przeżyłaby większość z nich dlatego obie strony trzymały się w szachu

2.drugi powód to Maskarada i jej utrzymanie. Nawet Sabbat był świadom że ludzie zgnietli by ich samą ilością i że sama tępa siła nie pomoże im w osiągnięciu celów
Vukodlak pisze:
Naprawdę jest śmiesznym, że przekonania są silniejsze od krwi? Dla mnie byłoby bez sensu, gdyby gość, który całe życie wierzył w jednego Boga, po śmierci słuchał się bandy zjaranych pogan (szczególnie, gdy w pobliżu byliby goście wyjący o jednym Stworzycielu).

"Nie wierzę w ani jedno słowo, które mi opychasz. Ale jesteś z tego samego klanu więc trzymajmy się razem i walczmy z tym Szabattem, nawet jeśli nienawidzę całej struktury i idei, które reprezentujesz". :wink:


Co do Klanu, w Maskaradzie to musisz pamiętać że dawał pewne zdolności i w pewien sposób zmieniał psychikę przyszłego wampira choćby poprzez wspólnie dzieloną klątwę i wartości które prawie zawsze moewy wampir podzielał na tyle aby zainteresować swojego Mistrza. Było to również coś na poziomie obywatelstwa. Jesteś członkiem jakiegoś klanu więc masz pewne prawa i zdolności. Nie musisz pozostawać wiernym wszystkim klanowym ideałom ale wtedy stawałeś się Atribu

OK to na razie tyle planuję odnieść się do wcześniejszych postów ale na razie nie mam czasu anie siły
Ostatnio zmieniony wt lip 26, 2011 10:29 pm przez Brilchan, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Kret69

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 10:13 am

Diableria była praktycznie jedynym sposobem na "trwałe" awansowanie w wampirzym społeczeństwie. Tyle, że w dzisiejszych np. korporacjach (ale również w polityce, urzędach, itp.), również więcej zależy od układów niż od rzeczywistych predyspozycji (aka "pokoleniowość), zaś metoda "po trupach do celu" jest najskuteczniejszą metodą na pięcie się po szczeblach kariery zawodowej (aka diablerie). To nie musi się nam podobać, ale jest bardzo "realne".


Pozwól, że się odniosę - diableria podobnie jak wiele innych rzeczy w WoDzie jest tak atrakcyjną koncepcją, bo w rzeczywistości zdarza się rzadko i trzeba do niej jaj. Istnieje różnica pomiędzy zapewnieniu sobie pozycji "po trupach" kolegów a zastąpieniu swojego mentora poprzez przysłowiowy "cios w plecy". Taka metoda w organizacji nastawionej na dłuższą współpracę nie jest dobra, bo kolejni przełożeni będą się takiej osoby bać i raczej zastosują politykę "bocznego toru".

Problem Wampira w ogóle polega na tym, że rzeczy najrzadsze stały się w grze najatrakcyjniejsze. Napędzani machiną filmową nie potrafimy sobie wyobrazić kroniki, w której motywem podstawowym byłoby przysłowiowe "żarcie". Już sam fakt zakładania, że nieśmiertelna istota zmuszona żywić się krwią za najważniejszy element swojej egzystencji uważa walkę o władzę polityczną w małych koteriach dowodzi moim zdaniem braku wyobraźni.

Nie zgodzę się też z utożsamianiem ze sobą (a przynajmniej zestawianiem razem) dramatu wewnętrznego i użalania się nad sobą. Jedno nie ma nic wspólnego z drugim - nastolatki regularnie użalają się nad sobą bez powodu, ludzie targani poważnymi dramatami wewnęrznymi potrafią zachować uśmiech i pogodę ducha.

Najciekawsze w Wampirze były problemy proste - kwestia bycia przeklętym bez powodu, problem zdobycia pożywienia, radzenie sobie z upływającym czasem.
 
Awatar użytkownika
Albiorix
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2265
Rejestracja: pn gru 20, 2010 10:10 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 10:55 am

Jakiego braku wyobraźni, wygryzanie sobie drogi na stołki jest po prostu atrakcyjne fabularnie - automatycznie generuje intrygi, konflikty, tajemnice itd. Problemy codzienne bycia wampirem, np zdobycie żarcia albo poukładanie spraw ze śmiertelną rodziną są rzeczywiście ciekawe ale tylko na kilka sesji.
 
Kret69

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 11:03 am

Braku wyobraźni, bo walka o władzę jest typowym motywem obowiązującym we wszystkich settingach.
 
Awatar użytkownika
Vukodlak
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1622
Rejestracja: śr maja 11, 2005 4:41 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 3:07 pm

Muszę się częściowo zgodzić. Szkoda marnować Wampira tylko na byle polityczne zagrywki. Niestety tutaj się już będziemy różnić. Wyjdę na heretyka. Wampir nigdy mnie nie interesował jako gra o wewnętrznym konflikcie, cierpieniu przeklętej wiecznością postaci, trudzie zdobywania krwi, konsekwencjach bycia potworem, itp (no, może na początku, ale szybko mi minęło). Lubię Wampira jako grę o polityce nieumarłych (choć samej polityki o dziwo nie znoszę), o tajemnicach, sekretach i rzeczach, które powinny być ukryte. Tia, powinienem zagrać w Maga, ale Vampire po prostu bardziej mi pasuje. Ostatnio odkryłem, że Człowieczeństwo jest jedną z najbardziej nieprzydatnych cech w grze i chciałem je po prostu wyrugować, przeszkadzało mi w rozgrywce. Zdaliśmy sobie sprawę, że od momentu rozpoczęcia zabawy z Vampire (jeszcze za czasów Masquerade), jakoś nigdy nie przejmowaliśmy się Człowieczeństwem i moralnością postaci. To nie były nawet sprawy drugorzędne, ale znajdowały się znacznie dalej - absorbowały nas inne elementy gry. Gdzieś tam lurkowało to wstrętne Humanity, ale nikt nigdy nad nim nie płakał tak, jak nakazuje podstawka i developerzy. Potrzebowałem jakiegoś systemu, który pozwoliłby mi oceniać poczytalność/samokontrolę postaci, ale nie w tak infantylny, głupi i bezsensowny sposób, jak Humanity. Na szczęście odkryłem zasady Atrocity z Danse Macabre (niedoskonałe, ale wystarczające) i mogę znowu cieszyć się sesjami w Wampira.

Nawet z takiej perspektywy muszę zgodzić się z Kretem69 - walka o powah jest praktycznie wszędzie (w nWoD dosłownie wszędzie), więc albo mówimy o przyzwyczajeniach (wolę bić się o stołki wampirem/magiem/wilkołakiem/upiorem - niepotrzebne skreślić), albo warto wkręcać coś więcej. Z tym, że na dłuższą metę to przecież i tak nie ma znaczenia. Co komu do tego, że to dowodzi braku wyobraźni, jeśli ktoś się przy tym bawi, wciąż wymyśla scenariusze (na to już potrzeba wyobraźni) i inne klimaty go nie interesują?

***

Brilchan pisze:
Po za tym nie rozumiem czemu upierasz się że przez Metaplot nie możesz pozmieniać czegoś bo wszystko się rozsypie.


Słuchaj, nie interesuje mnie co możesz i chcesz pozmieniać. Rozmawiamy o systemach w ich książkowej formie, a nie naszych ich interpretacjach. Bo tylko na tym możemy się oprzeć w rozmowie na forum. I IMO pod kątem pure books oWoD leży. Cieszy mnie to, że jesteś zdolny do bawienia się systemem. Niestety na każdego Brilchana i Rukasu, którzy są w stanie to zrobić, znajdę k10+2 WoDowców, którzy nie przemogą. I nie umieszczę na sesji x, w grupie y Balthazara Gugandra (Tremere 8 Pokolenia) jako Księcia Nowego Jorku, bo dowiem się, że:
1. Storytellers Handbook to the Camarilla (wersja Revised Reprinted Expanded Fourth Printing with Blessing of Justin Achilli & Mark Rein Hagen) mówi o umowie między Tremere i Ventrue, która zakazuje Czarodziejom sięgania po tytuł Księcia, a w zamian Ventrue nie wchodzą im tak często w paradę.
2. Wedle New York by Night miasto jest pozbawione Księcia (albo go ma, albo ma kilku naraz - w zależności od edycji poda i okresu, w którym gramy) i nie może tam rządzić jakiś Balthazar Gugander...

Brilchan pisze:
1. Bo starszych wampirów z jednej strony równoważyli starsi z drugiej a all out war nie przeżyłaby większość z nich dlatego obie strony trzymały się w szachu

2.drugi powód to Maskarada i jej utrzymanie. Nawet Sabbat był świadom że ludzie zgnietli by ich samą ilością i że sama tępa siła nie pomoże im w osiągnięciu celów


Bardzo fajnie. Teraz powiedz mi dlaczego w Maskaradzie to jest OK, gdy nienawidzące się sekty potrafią współistnieć w jednym mieście, a w Requiem nagle Zgromadzenia są nielogiczne i bezsensowne, gdy jakaś domena zawiera więcej niż jedno?

Brilchan pisze:
Co do Klanu, w Maskaradzie to musisz pamiętać że dawał pewne zdolności i w pewien sposób zmieniał psychikę przyszłego wampira choćby poprzez wspólnie dzieloną klątwę i wartości które prawie zawsze moewy wampir podzielał na tyle aby zainteresować swojego Mistrza. Było to również coś na poziomie obywatelstwa. Jesteś członkiem jakiegoś klanu więc masz pewne prawa i zdolności. Nie musisz pozostawać wiernym wszystkim klanowym ideałom ale wtedy stawałeś się Atribu


Hej, ja o tym wciąż pamiętam! Nie traktuję klanów z Maskarady tak samo, jak klanów z Requiem. To wciąż pozostaje problemem osób, które patrzą na Requiem poprzez pryzmat przyzwyczajeń z Masquerade. W Requiem klan też zmienia postać w znaczącym stopniu (oprócz Dyscyplin i wady otrzymuje ona darmową kropkę w jednym z dwóch atrybutów, które dla Spokrewnionych klanu są najważniejsze), ale dalej przekonania trzymają mocniej od krwi. Ciągle też mówię, że w oWoD masz podobne rzeczy - Lasombra i Tzimisce zniszczyli swoich starszych, pogrzebali własną tradycję i poszli w innym kierunku. Wiara i przekonania zniszczyły Krew. Cały Sabat (będący sam w sobie organizacją niesamowicie nieprawdopodobną i idiotyczną - co jakoś nie zawiesza niczyjej niewiary) był do pewnego stopnia przykładem jak wiara mogła przeważyć nad krwią i pokrewieństwem.
 
Kret69

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 3:31 pm

Z tym, że na dłuższą metę to przecież i tak nie ma znaczenia. Co komu do tego, że to dowodzi braku wyobraźni, jeśli ktoś się przy tym bawi, wciąż wymyśla scenariusze (na to już potrzeba wyobraźni) i inne klimaty go nie interesują?


Uściślę od razu, żeby nie być oskarżonym o ignorowanie i wyszydzanie wątku politycznego w ogóle - uważam, że knucie i spiskowanie w małych koteriach, choć wygodne dla organizacji LARPa lub dramy i łatwe do zrozumienia przez młodzież (trzepanie punktów respektu) świadczy o nieumiejętności wykorzystania samej koncepcji wampira (niezależnie on settingu). Dobra zabawa nie jest wyznacznikiem umiejętności wykorzystania settingu bo nie uwzględnia kto się bawi, jakie życiowe doświadczenia dokłada do wspólnej gry itp.
Ostatnio zmieniony pt lip 29, 2011 4:13 pm przez Kret69, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Vukodlak
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1622
Rejestracja: śr maja 11, 2005 4:41 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 5:00 pm

A, to sorry bo ja mam zupełnie inną wizję. Gra jest grą, a nie psychodramą, czy wędrówką wgłąb ludzkiego serca i poszukiwania czegośtam. Dobra zabawa jest IMO jedynym istotnym kryterium, bo po to gramy w gry - żeby się bawić. Sesja nie jest terapią, więc wnoszenie życiowych doświadczeń raczej mnie nie bawi. Sesja nie jest egzaminem, nikt nie będzie sprawdzał jakie są Twoje umiejętności wykorzystania koncepcji (?), bo to nie ma znaczenia. Jedna grupa będzie wyciskać co tylko się da, a inna zatrzyma się na podstawowych rzeczach - jakie to ma w ogóle znaczenie? Jeśli jednym i drugim gra sprawia na tyle dużo frajdy, że chcą to kontynuować i nie szukają niczego więcej, to gra/setting właśnie spełnił[a] swoje zadanie.

Of course, dużo fajniej gra się z osobami, które swoje już w życiu widziały i niejedną książkę zjadły - ale to dlatego, że takie osoby są aktywniejsze, mają więcej ciekawych pomysłów i zazwyczaj po prostu grają, a nie eksperymentują czy poszukują swojego stylu gry (bo już go znalazły). Ale wciąż RPG służy tutaj przyjemności i rozrywce, a nie wnoszeniu życiowych doświadczeń do gry. Umiejętność wykorzystywania koncepcji obecnej w danej grze ma znaczenie tylko wtedy, gdy w grupie panuje solidna nierówność w tym względzie (bo głupio smażyć niesamowicie pokręcone intrygi/tajemnice/śledztwa/whateva, gdy dwoje z czterech graczy stoi na poziomie "daj nam questa").
 
Kret69

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 5:25 pm

takie osoby są aktywniejsze, mają więcej ciekawych pomysłów i zazwyczaj po prostu grają, a nie eksperymentują czy poszukują swojego stylu gry (bo już go znalazły).


I tylko to mam na myśli mówiąc o wyższym poziomie i głębszej wyobraźni angażowanej do zabawy rozumianej jako interpretacja podręcznika.
 
Awatar użytkownika
Vukodlak
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1622
Rejestracja: śr maja 11, 2005 4:41 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 5:40 pm

Kret69 pisze:
I tylko to mam na myśli mówiąc o wyższym poziomie i głębszej wyobraźni angażowanej do zabawy rozumianej jako interpretacja podręcznika.


Rozumiem. Wybacz zatem, trochę się nakręciłem, gdyż źle zinterpretowałem Twoją wypowiedź. W tym punkcie mamy jednak identyczne zdanie.
 
Awatar użytkownika
Brilchan
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4532
Rejestracja: śr cze 20, 2007 8:49 pm

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 8:27 pm

Vukodlak pisze:
Słuchaj, nie interesuje mnie co możesz i chcesz pozmieniać. Rozmawiamy o systemach w ich książkowej formie, a nie naszych ich interpretacjach. Bo tylko na tym możemy się oprzeć w rozmowie na forum. I IMO pod kątem pure books oWoD leży. Cieszy mnie to, że jesteś zdolny do bawienia się systemem. Niestety na każdego Brilchana i Rukasu, którzy są


Trochę to dziwnie brzmi, przecież dyskutując o różnicy w systemach dyskutujemy o rożnych naszych na nie poglądach bo chyba inaczej się nie da chwilę później piszesz zupełnie co innego

Vukodlak pisze:
A, to sorry bo ja mam zupełnie inną wizję. Gra jest grą, a nie psychodramą, czy wędrówką wgłąb ludzkiego serca i poszukiwania czegośtam. Dobra zabawa jest IMO jedynym istotnym kryterium, bo po to gramy w gry - żeby się bawić. Sesja nie jest terapią, więc wnoszenie życiowych doświadczeń raczej mnie nie bawi. Sesja nie jest egzaminem, nikt nie będzie sprawdzał jakie są Twoje umiejętności wykorzystania koncepcji (?), bo to nie ma znaczenia.


Zgadzam się jak najbardziej z końcówką tego zdania sesja jest po to żeby się bawić. Ale autorzy "systemu w ich książkowej formie " mogli by już się z tobą nie zgodzić. Bo Requiem był oficjalnie pomyślany jako system w którym mamy babrać się w wewnętrznych problemach postaci i gdzie za każdą głupotę tracimy pkt człowieczeństwa i musimy rzucać czy nie zwariowaliśmy. Zagrożenie pochodzi z wewnątrz postaci z jej buntującej się psychiki

W Maskaradzie za to zagrożenie pochodzi z zewnątrz, starsi robią z naszej postaci pionka, "Wielcy Przedwieczni' wampirzego świata niedługo się obudzą a do tego trzeba poradzić sobie z cała masą wrogich duchów, wilkołaków i innych dziwadeł które nas nie kochają plus ułożyć sobie "nie życie "

Vukodlak pisze:
Bardzo fajnie. Teraz powiedz mi dlaczego w Maskaradzie to jest OK, gdy nienawidzące się sekty potrafią współistnieć w jednym mieście, a w Requiem nagle Zgromadzenia są nielogiczne i bezsensowne, gdy jakaś domena zawiera więcej niż jedno?


Ponieważ w Maskaradzie miałeś prosty umowny (może nawet przygłupi) podział na wampiry Yuppies które pracowały dla "SYSTEMU " (starszych) i wampiry Mhrocznych gotyckich buntowników - czyli Sabat. Można powiedzieć że to w dużym uproszczeniu odzwierciedlenie podziału świata głównego targetu starego WODa czyli zbuntowanej młodzieży która ma już dość cukierkowego D&D

W Requiem chciano pójść o krok dalej i zdywersyfikować grupy działające wewnątrz świata wampirów ale jak słusznie zauważył Rukasu zatrzymano się w pół kroku tego procesu przez co powstały nielogiczności. Zabrano przy tym dynamikę klanów a z samych animozji pomiędzy głowami klanu i różnymi wiekowymi zdradami można zbudować niejedną kampanię

@ Albiorix

Muszę zgodzić się z Kret69 spiskowanie i polityka to fajny motyw na kampanie ale nie jedyny. Chodzi o to że jakieś wampir może mieć cel nie związany z polityką a sprytny Książę zaproponuje mu pomoc w osiągnięciu tego celu tego celu w zamian za wykonanie jego misji podam kilka przykładów :

Albiorix pisze:
Wampir który dąży do bezpieczeństwa swoich bliskich wygrał pewnie już kilkadziesiąt lat temu, kiedy oni umarli szczęśliwie ze starości. Gratulujemy, to dla pana koniec przygód.


Wyraziłem się niedokładnie. Chodziło mi o to że dany wampir może mieć grupę śmiertelników których darzy sympatią może jakiegoś sługę,? Być może jest to jedna z rzeczy które trzyma go przy ludzkiej moralności ? jeżeli ktoś by im zagroził nasz wampir będzie starał się temu zapobiec lub dokonać zemsty. Zachaczka na sesje gotowa

Albiorix pisze:
Wampir który dąży do perfekcji ciała (what?) zamyka się w siłowni w piwnicy, wygrał, koniec.


Nie zupełnie o to mi chodziło. Po pierwsze martwe mięśnie nie rozwiną się już tak jak żywe chodziło mi o specjalną zdolność klanu Tzimisce Vicissitude która pozwala im przekształcać ciała swoje i innych. Niektórzy postanowili poświęcić swoje życie osiągnięciu "Doskonałej formy" ale żeby to osiągnąć potrzebować będą "materiałów" aby to osiągnąć i pozwolenia na swe niezbyt miłe eksperymenty. Więc znów przydałoby się udać do lokalnej władzy

Albiorix pisze:
Wampir który dąży do zrozumienia sensu życia i śmierci zamyka się w bibliotece w piwnicy, wygrał, koniec.


I znów nie takie proste aby prowadzić badania trzeba wiedzy i środków. Np. Jest jakiś stary wampir który wie o czymś co nas interesuję ale powie nam tylko jak mu oddamy pewną przysługę, albo Książę ma w swojej bibliotece pewien rzadki tom który z chęcią nam przekaże pod warunkiem że wykorzystamy naszą wiedzę aby pomóc mu w pewnej sprawie ...
W kanonie masz przykład dwóch postaci które są bardzo aktywnymi naukowcami znanymi i poważnymi w świecie wampirów a jednocześnie nie uczestniczą bezpośrednio w polityce Nodyste Becketta oraz Dr. Douglas Netchurch który zajmował się min. badaniem psychologi wiernych wampirzych sług w dodatku Ghouls: Fatal Addiction zdobycie pieniędzy na takie badania może być świetnym tematem na kampanie
 
Kret69

Wampir a picie krwi innych nadnaturali

pt lip 29, 2011 10:20 pm

Jesli chodzi o problem uplywajacego czasu w tkankach, ktore w specyficzny sposob martwieja, to mozliwosci fabulotworczych jest znacznie wiecej niz tylko oklepany motyw rodziny (tym bardziej, ze nie wszyscy gracze pewnie w ogole zalozyli jeszcze wlasne). Na przyklad trudniejsze dostosowanie sie do nowych czasow (np. po rewolucji technologicznej), bo mozg dziala w inny sposob - moze neurony obumarly i zostaly zastapione jakas mniej adaptujaca sie tkanka; moze mozg po smierci zaczal pracowac na 100% mocy i zostaje malo pola do dostosowania...

Tu wlasnie moglby sie okazac pomocny watek picia krwi nadnaturali, chocby magow. Zreszta wcale nie musialby to byc watek konfrontacyjny - jakis krwiodawca moglby sie podzielic, w zamian za uslugi.
Ostatnio zmieniony pt lip 29, 2011 10:22 pm przez Kret69, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość