@Headbanger
Chcesz powiedzieć, że ludzka psychologia i socjologia ma zastosowanie względem fikcyjnych, z definicji pozbawionych głębszych uczuć istot, charakteryzujących się polowaniami na krew ludzi, którymi onegdaj byli, brakiem zaufania do innych ze swojej rasy i nieśmiertelną acz martwą egzystencą? Grubo...
A dlaczego nie? Psychologia i socjologia odnoszą się w jakimś stopniu również do zwierząt (aka "bestii"), można więc przyjąć, że pewne ich założenia są uniwersalne. Co więcej, jeżeli chciałbym grać w RPG, w którym PC to E.T. o psychologii "tak odmiennej od ludzkiej, że aż nie do pojęcia", to bym chyba sobie odpuścił.
Spokrewnieni są przedstawiani jako istoty inteligentne. Istoty inteligentne i społeczne. Budują społeczności, aby stanowić większą siłę niż ich przeciwnicy. Właśnie z braku zaufania wynika to, że nie mogą sobie pozwolić na życie w samotności – bo wtedy nie mieliby żadnej "kontroli" nad swoimi rywalami, i żadnej szansy w starciu z nimi. Im mniej ufności w społeczeństwie – tym surowsze i bardziej rygorystyczne prawo.
Naturalną społeczną tendencją jest tworzenie coraz większych, coraz lepiej zorganizowanych grup.
W milionach miejsc jest napisane, że ma... ale co to ma do tematu?
Dokładnie to, co piszę wyżej: naturalną tendencją jest to, że społeczeństwo się rozrasta. Wpierw mamy niewielkie grupy rodzinne, potem klanowe, w końcu powstaje organizacja na poziomie państwa, aby w końcu "uporządkować" cały świat.
Analogicznie w dawnych czasach wampiry mogły funkcjonować jedynie samotniczo lub w małych grupach "rodzinnych" (niska podaż żywicieli i "trudność" podróży uniemożliwiała większe struktury); później funkcjonować mogły w klanach (rodzina rozrastała się na obszar, który była w stanie zasiedlić); od czasu rozrostu miast i cywilizacji – w sektach (miasta przyciągały łatwym dostępem do żywności wiele klanów, zaś bez nadrzędnej organizacji klany te żyłyby w stanie permanentnej wojny); a w czasach współczesnych – w organizacjach obejmujących swoim zasięgiem całą Ziemię (bo wraz z możliwością dotarcia do każdego miejsca na naszej planecie w kilka godzin, wszelkie granice zacierają się, a wpływ nawet lokalnej organizacji sięga odległych kontynentów).
Postęp cywilizacyjny = coraz większa i ściślejsza organizacja.
Maskarada bardziej realistyczna od Requiem... Świat gdzie ludzie nie mieli żadnej kontroli nad niczym, a losami narodów kierowały nieśmiertelne istoty przez sen... jak TO nie może zawieszać twojej niewiary
Bo jest w większym stopniu spójne wewnętrznie?
W czym jedno przeszkadza drugiemu? W afryce nie knują? Zresztą w prawie każdym dodatku pojawia się zdanie w stylu (...)
W Afryce usilnie starają się przeżyć – a desperacja nie zawsze pozwala na zachowanie ostrożności.
No i właśnie: skoro wszędzie piszą, że te wampiry są takie ostrożne, to struktura ściśle zorganizowanego społeczeństwa, o ściśle ustalonych prawach, jest znacznie bardziej prawdopodobna, niż opcja bardziej "zdecentralizowana".
@Vukodlak
Nie mam zielonego pojęcia skąd masz takie wrażenie. Każda ma swoje aspiracje, najbardziej to widać rzy Ruchu Kartiańskim, Invictus i Ordo Dracul.
Może stąd, że tak różne organizacje współistnieją "pokojowo", pomimo zasadniczych różnic światopoglądowych? Brak poważnych konfliktów pomiędzy organizacjami oznacza, że nie ma pomiędzy nimi różnic, o które gotowe są walczyć. Ergo: albo nie mają rzeczywistych aspiracji (i nie mają o co walczyć), albo spokrewnieni stali się większymi pacyfistami niż ludzie. Bardzo podobnie wygląda to w nowym Magu.
Dziwi też trochę *tak duże* oderwanie i uniezależnienie klanów od koterii – choć biorąc pod uwagę, że klanów jest teraz znacznie mniej, to akurat jest do przełknięcia.
Mam wrażenie, że po prostu tak to sobie ustaliłeś z góry i nie masz zamiaru wracać do tematu.
To możliwe. Nie zamierzam ukrywać, że porzucenie oryginalnej storylinii uznałem za "zdradę" ze strony twórców. Jest więc całkiem prawdopodobne, że jestem po prostu uprzedzony. Choć staram się zwykle zachowywać możliwie daleko posunięty obiektywizm, i również Requiem starałem się dać uczciwą szanse.
Być może ponowna lektura Requiem zmieniłaby moje odczucia, niemniej moje obecne z niej wspomnienia są na tyle mało "interesujące", że nie za bardzo znajduję motywację.
WoDowskie wampiry to skóra, łańcuch, irokez, tautaż, motocykl, wywalony na wierzch jęzor, głośna muzyka i wrzask oznajmiający wszystkim, że gang Fang Brothers wjechał do miasta. Stary WoD to gothic-punk i z definicji grało się tam wampirami z najniższych warstw społeczeństwa Spokrewnionych; bandą wyrzutków, która traktowała się raczej na zasadzie komiksowych superbohaterów, a nie tajemniczymi knujami, przebiegłymi manipulatorami z cieni itp.
Przyznaję, że nie znam zbyt wielu dodatków do oWODa, stąd być może wynika moje "inne" spojrzenie na Maskaradę. Co więcej, moje wspomnienia skupione są raczej na Camarilli, niż na Anarchistach/Sabacie, co również oznacza nieco inny punkt widzenia. Mimo to...
Wszelkie "punkowskie" poglądy zakładają, że złe korporacje/organizacje narzucają wyrywającym się do wolności indywidualistom niezrozumiałe i nieuzasadnione prawa. Niektórzy skupiają się na ukazaniu anarchii / wolności jako głównego tematu tego typu poglądów; ja skupiam się raczej na ukazaniu zniewolenia / "zimnej wojny" ciemiężycieli. To wciąż jest gothic-punk, chociaż patrzymy na niego z dwóch różnych stron.
W oWODzie opowieść rzeczywiście toczyła się raczej w niższych warstwach wampirzego społeczeństwa, co dosyć mocno rzutowało na "mniej dojrzałe" zachowanie najbliższego otoczenia graczy. Osoba, która nie przeżyła jeszcze swoich 75-100 lat, nie wie jeszcze po prostu co może stracić - i z tego powodu zachowuje się mniej odpowiedzialnie. Dlatego łatwiej też jest nią "rozgrywać".
I odwracając Twój argument: patrząc na to z punktu widzenia filozoficznego nad-tematu, nWOD przeciwstawia żywotnemu oWODowskiemu gothic-punkowi jedynie swoją nudną polityczną poprawność...
Starsi dalej zagrywają pionki i prowadzą swoje małe intrygi, ale w Requiem te pionki mogą robić coś więcej, niż tylko być zabawką jakiegoś starożytnego i niepokonanego z definicji potwora.
Fakt, tylko to zdarzało się również w Maskaradzie. Założenie, że wszyscy zaczynają jako pionki Camarilli, a następnie przenoszą się do Anarchistów, gdzie żyją sobie długo i szczęśliwie – lub ew. giną walcząc z systemem – to dosyć stronnicze uogólnienie. W Camarilli również są yuppies. A w oWODzie starsze wampiry także dawało się zabić – zwłaszcza w myśl zasady "nec Hercules contra plures"...
W oWoD i tak nie miało znaczenia jak bardzo bystra i obrotna jest postać, jeśli została spokrewniona przez wampira o wysokim pokoleniu, to i tak na zawsze tkwiła na samym dnie drabiny (chyba, że bawimy się w diablerię, ale powiedzmy sobie szczerze - to nie jest aż takie proste i zazwyczaj nie działa w ten sposób).
To prawda – pokoleniowość wymuszała pewne zachowania (choć akurat wampir spokrewniony przez starszego, sam stawał się siłą rzeczy przynajmniej współrozgrywającym). I dlatego nie mam większych zastrzeżeń do nowej mechaniki – choć logika starego systemu nie była bynajmniej mniejsza.
Diableria była praktycznie jedynym sposobem na "trwałe" awansowanie w wampirzym społeczeństwie. Tyle, że w dzisiejszych np. korporacjach (ale również w polityce, urzędach, itp.), również więcej zależy od układów niż od rzeczywistych predyspozycji (aka "pokoleniowość), zaś metoda "po trupach do celu" jest najskuteczniejszą metodą na pięcie się po szczeblach kariery zawodowej (aka diablerie). To nie musi się nam podobać, ale jest bardzo "realne".
Pytanie też, czy wpływ tej jednej zmiany jest tak duży, i w tak diametralnym stopniu zmienia "potencjalne społeczeństwo spokrewnionych"? W końcu w dalszym ciągu starsze "wiekowo" wampiry są znacznie bardziej doświadczone, a przez to: znacznie potężniejsze od niemalże cienko-krwistych, początkujących PC.
Aleśmy offtop zrobili.
OTak, OTak, właśnie...
Myślałem nawet, czy nie poprosić moderatora, żeby przeniósł ten wątek w bardziej odpowiednie miejsce, ale z drugiej strony wszystkie tematy, w których porównuje się oWOD z nWODem są narażone na dyskusje o wyższości jednej storylinii nad drugą, więc nie jestem pewien czy porządkowanie ma w tym wypadku jakikolwiek sens.