Zrodzony z fantastyki

 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 12, 2014 1:50 pm

Jonathan Finvarra

-A Ty myślisz dlaczego Elebanzar pozostał z armią? Dodam, że jeśli MY mielibyśmy jej pilnować, nie wysłałby nas przodem. - Jonathan przekazał telepatycznie - a pełna siła hordy są daleko stąd. Byliśmy poinformowani, że pierwsze odziały orków i nomadów dotrą w ciągu trzech dni. Co znaczy, że czas jest cenny, szczególnie jeśli jeden z potężniejszych przeciwników dotrze tu w takim tempie jak nasza grupa.. Nie chciałbym odbijać tej twierdzy z rąk Synów Smoka.

-Doskonały pomysl - Fae zwrócił się do minotaura - jeśli wybieramy się na atak podjazdowy, wierzę że mogę nas ukryć iluzjami i odwrócić uwagę.

Jeśli nie było nic do powiedzenia Finvarra ruszył w dalszą podróż.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 12, 2014 3:20 pm

Smoczy Wojownik

~- Nie przejmuj się, zgłoszę się po dług prędzej niż myślisz! -~ minotaur wyszczerzył się radośnie do mniejszego wojownika którego wyratował z opresji przy okazji klepiąc go przyjaźnie w plecy, oj miał krzepę ale Hayashi również nie był cherlawy.
~- A co tam masz? - zapytał, pewnie nie wierzył że w środku mogło coś jeszcze zostać.
~Alkohol, wino dla ścisłości. Mówią na nie Krew Chimery. - odpowiedział zaciekawionemu doombullowi. Nie miał pojęcia czy ten kiedykolwiek miał okazję kosztować tego specjału, ale jeszcze nikt nie narzekał na jego smak. ~A gdybyś pomyślał sobie że jest już pusty... - kontynuował unosząc bukłak tak by nie dotykał ust i wlewając w siebie kolejną porcję ~ To jak widzisz, daleko mu jeszcze do opróżnienia. ~ dokończył rozbawiony
~To co z tymi ścianami pod ziemią? - zapytał telepatycznie Strażnika
Pożeracza ignorował, ta istota była tak ograniczona, że wszystko co choć odrobinę odbiegało od zdrowego rozsądku brała za zadufanie w sobie i pychę. To właśnie przejaw największego zadufania w sobie jaki można było napotkać, ta istota mogła karmić się negatywnymi emocjami, ale sama z siebie była po prostu personifikacją pychy napędzającą sama siebie.
~Cholerne perpetuum mobile... - skwitował istotę w myślach

Kiedy nie mieli tu już nic do roboty ruszył w dalszą drogę.
Ostatnio zmieniony ndz sty 12, 2014 7:19 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 12, 2014 4:51 pm



Tytan z rozbawieniem patrzył jak Smoczy Wojownik wpada to bajorka. Żałosne, że ktoś tak wątły śmiał nazywać się Wojownikiem, a do tego jeszcze ośmieszać tak szlachetną rasę jak smoki swoją osobą. Ostatni coraz bardziej wątpił w każde słowo młodzieńca, zaczynał go nawet powoli ignorować. Zaufanie i szacunek Tytana było bardzo łatwo stracić, szczególnie jeśli nie dorastało mu się nawet do kolan.

Strażnik skrzywił się na słowa Nieśmiertelnego. Nie był do końca pewny czy stanął po odpowiedniej stronie konfliktu, jeśli już teraz "najpotężniejsi bohaterowie" zaczynali w siebie wątpić. W obliczu prawdziwego zagrożenia takie słowa byłyby niedopuszczalne, a co dopiero gdy zagrażało im marne jezioro kwasu?! W Tytanie zagotowała się krew i ledwo powstrzymywał się by już teraz nie usunąć dwóch "najsłabszych ogniw" z ich oddziału. Uznał, że da im jeszcze jedną, ostatnią szanse.

~ Powiem ci co zrobimy. Jeśli będzie trzeba będziemy się bronić przez setki tysięcy lat, jeśli będzie trzeba zdechniemy w walce, ale NIGDY się nie poddamy. Nie po to ruszyliśmy pierwsi by czekać na tych co zostali z tyłu, jesteśmy jedyną nadzieją Bastionu, musimy przyjąć i odeprzeć pierwsze uderzenie. Jeśli nie jesteś na to gotowy i chcesz zasłaniać się armią to możesz w tej chwili zawrócić. ~ Tytan po krótkiej tyradzie nie zwracał żadnej uwagi na to co odpowie mu Nieśmiertelny. Strażnik wiedział, że ma rację i nie obchodziły go żadne tłumaczenia, mieli dużo ważniejsze sprawy na głowie.

Ostatni z nutką melancholii w głosie odpowiedział Pożeraczowi. ~ Za moich czasów Wilczy Bastion nie potrzebował takich mechanizmów obronnych, sami sobie doskonale radziliśmy z naszymi wrogami. Nie wierze też, że Tytani użyli by kwasu po moim odejściu, okryli by się hańbą za coś tak niehonorowego. ~ Olbrzym przerwał na chwilę przyglądając się ścianom tunelu. ~ Niewątpliwie jest to jednak budowla Tytanów, nikt inny nie obrobił by tak tego kamienia. Rozejrzę się trochę.

 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 12, 2014 5:38 pm

Nieśmiertelny

Wojownik wzruszył ramionami słysząc tyradę Tytana. Już zdążył zapomnieć jak zadufana w sobie była ta rasa i jak mało znaczyły dla niej inne istoty. ~A raczej jej resztki.~ przemknęło mu przez myśl. Nigdzie nie wspominał o możliwości poddania się, albo wycofaniu z przedsięwzięcia, kto jak kto, ale on miał do stracenia więcej niż inni.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 13, 2014 8:36 am

Tytan, a ja razem z nim, uważnie przyjrzał się elementom konstrukcji, które zdołał wykopać. Wiele pomógł mu Pożeracz, który opowiedział o zasięgu sztucznej budowli. Z pewnością miał cały czas do czynienia z podziemiami Wilczego Bastionu, które o dziwo ciągnęły się aż tutaj. Wiedział, że jego przodkowi nie oszczędzali się tworząc cały kompleks, ale i tak był pod wrażeniem ogromu ich pracy. Oto dzieło godne rasy, która powinna władać tym światem. Naturalnie, Tytan mógł przekopać się i podziemnymi korytarzami przeprowadzić maleńkich towarzyszy do serca Wilczego Bastionu. Problem polegał na tym, że po pierwsze, wprowadzanie małych ras do tego przybytku wydawało mu się wręcz świętokradztwem. Po drugie, jeśli nauczyciel nie zadecydował, aby pokazać mu te korytarze, z pewnością nie były one przeznaczone dla oczu Ostatniego Tytana.

Nieśmiertelnego nie wzruszyły słowa olbrzyma. Ostatni Cieć jak każdy dozorca zgrywał poważnego do bólu ważniaka. Heros ze Świątyni Wiecznego Spokoju wahał się czy odpowiedzieć śmiechem, czy po prostu zignorować gadaninę giganta, który cały czas nie dostrzegł, że jego pobratymcy powierzyli mu niezbyt zaszczytną funkcję.

Uważnie obserwowałem jak Jonatan próbował za pomocą swojej magii obmyć Smoczego Wojownika. O ile szybko oczyścił go ze żrącej substancji, to fluid zabarwił zarówno ciało jak i ubiór szermierza na ciemnoczerwony kolor. Tylko ostrze miecza Smoczego Wojownika pozostało nietknięte przez dziwną substancję.

Zajęci tymi drobnostkami nie obserwowaliśmy Kosh'Hadar 'hulhu. Bóg, ograniczony podłożem z szarego granitu z niebieskimi żyłkami, wykopał długi i płaski zbiornik do którego spłynęła cała "krew" wypełniająca zbiornik. Wtedy naszym oczom ukazała się częściowo rozpuszczona, szara skała, na którą podróżni natykali się już niejeden raz. O dziwo, w jednym miejscu jej ciągłość była naruszona. Mała dziura o średnicy pół metra zatkana była zaledwie cienką warstwą purpurowej, prześwitującej tkaniny.



Rój skarabeuszy

Rój maleńkich żuczków ze wszystkich sił starał się dolecieć do Wilczego Bastionu. Kłopotem okazał się być wiatr wiejący od Wilczego Bastionu. Z początku słaby, potem tak silny, że zmusił robactwo do powolnego marszu przez górskie rozpadliny, na koniec spłatał bardzo niemiłego figla. Naturalnie, w przypadku skarabeuszy trudno powiedzieć o zdziwionym wyrazie twarzy, ale miałem wrażenie, że kiedy ostatni z robaków umierał, wciąż jeszcze był zaskoczony zaistniałą sytuacją.

Ostatnio zmieniony pn sty 13, 2014 8:38 am przez PPPP, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 13, 2014 12:51 pm

Stalowy Książę

Najpierw odparł Bykowi .
- Rzeczywiście, nie powinienem wyciągać tak pochopnych wniosków. - zamyślił się przez chwilę ponownie odezwał się do Byka- Jesteśmy tu chyba jedynymi zawodowymi dowódcami i uważam, że to my powinniśmy się zająć przygotowaniami do bitwy, zwłaszcza, że niektórzy z naszej grupy mogą nie życzyć nam zwycięstwa. - spojrzał na Pożeracza znacząco, a potem zwrócił się do Nieśmiertelnego
- Niektórzy z nas potrafią sobie radzić Z takimi armiami.
Jego świadomość opuściła ten wymiar. Znalazł się w Miejscu. Czuł tu wszystkie wymiary jakie tylko istniały, a liczba ich była nieskończona. Ciczym karty z ksiąg wirowały wokół niego w niewidzialnym tańcu. I obserwowały go czujnie. Nakłonił dwa światy, aby się nań rzuciły, w pragnienia pozyskania dodatkowej materii do swej struktury, leczecz nie były w stanie go pochwycić, a on schwycił je i zaplótł, zmuszający do zetknięcia... odszedł z Miejsca
Na przestrzeni najbliższego kilometra kwadratowego pojawiły się cienkie, dwucentymetrowe dziurki.
- Nawet gdyby nie to, to bitew nie wygrywa się poprzez zabijanie przeciwników, a poprzez łamanie serc. Bądźmy szczerzy, na sam widok niektórych z nas, zwykła armia uciekłaby struchlała. Nie, to nie żołnierze są problemem. Niestety, wątpię, czy powiniśmy czekać na naszych... mam też do was pytanie, co wam obiecano za służbę - zwrócił się do wszystkich.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 13, 2014 2:00 pm

Khorgor Rzeźnik - Doombull zwierzoludzi



Wpatrywał się chwilę w tego niedużego maga co mówił o iluzjach. Zastanawiał się co to właściwie znaczy i co tamten może. - Mówisz, że możesz nas ukryć? - spytał na telepatycznym łączu jakim byli połączeni. - A co dokładnie możesz? Pokaż mi. Zadziw mnie. - rzucił mu cos na kształ wyzwania. W końcu był ciekaw czy tamten byłby w stanie jego samego nabrać swoimi sztuczkami. Jeśli miał ryzykować jakąś wycieczkę i to jeszcze z magiem od iluzji to wolał wiedzieć na co mogą sobie pozwolić.


Słuchał Nieśmiertelnego niezbyt zachwycony choć oczywiście do pewnego stopnia na pewno miał rację. Zbytnio się jednak przejmował rolą i właściwie to panikował. Doombull zbytnio nie filozofował jak przyjdzie chan i jego pachoły to wtedy będzie nad tym rozmyślał a teraz mieli inne zmartwienia.


Słów Tytana wysłuchał z uznaniem. Sprawiał wrażenie, że mu zależy na tej przerośniętej kupie kamieni. Niemniej mówkę walną ładną. Trafiało to do niego. Wcale jednak tak pochopnie nie osądzał Nieśmiertelnego i wcale nie był pewny kto z tych dwóch którego sprawdzał. I jak wyszedł test. Taka goblinska chytrość. ~- Na te fale Najeźdźców to ja bym nie narzekał. Przynajmniej gdzie się toporem nie machnie to się trafi. A jakby się komuś już nużyło to jest bardzo prosta i uniwersalna metoda zakońćzenia tej wojny. Trzeba pójść do namiotu tego chana i mu bynajmniej nie lekko toporem po głowiźnie popukać. I poprawić z kopytka. -~ rzekł po raz kolejny tym swoim niby żartobliwym niby poważnym tonem. Zapewne łatwe by to nie było ale na pewno możliwe zwłaszcza dla nich a jeszcze jak tamten maguś coś o iluzjach mówił to już w ogóle. Tylko tamci też mogli oszukańczo czarować więc trzeba by najpierw wymyśleć sposób na oznaczenie właściwego przeciwnika.


Uwagę przykuł mu Smoczy Wojownik. Zmienił się. Teraz był cały ciemnoczerwony i najwyraźniej bardziej "wyprać" już się nie dał. Cały był w kolorze zasychającej krwi. Doombull czuł jak nerwowo rozdymają mu się nozdrza w poszukiwaniu zapachu krwi. Zapachu śmierci, zabijania, świeżej i starej padliny, zapachu agresji i strachu oraz agonii i śmierci. Na wpółświadomie przerył kopytami ziemię. Czuł, że zaczyna go ogarniać sławny bitewny szał minotaurów. Krew zaczynała w nim buzować, podszepty Patrona w jego głowie stały się silniejsze gdy dopominał się o swoją zwyczajową krwawą daninę. Równie na wpółświadomie zawarczał. Przez zduszone gardło wydarł się stłumiony charkot który oznajmiał światu, że dwunożna bestia wokół której stoją właśnie spuszcza sobie cugle. Właściwie... Właściwie to mógł się jeszcze opanować... Ale nie chciał. Lubił... Ba! Uwielbiał ten stan! Kontrolował się jeszcze na tyle, by przekierować swój budzący się szał i gniew.


- Powiem wam co zrobimy. - stłumiony charkot dało się słychać nawet za pośrednictwem mentalnej więzi jaką ich połączono. - Pójdziemy do jego obozu i znajdziemy go. - rzekł wymachując swoim potężnym toporem. - Nie ukryje się przed nami! - za cel obrał jakieś pobliskie drzewo i z jednego z jego toporów najpierw rozbryzgł ogniem a następnie wystrzelił kulę plazmy ognia gorącego jak samo piekło. Kula bezbłednie trafiła w krzaczki, drzewka i kamienie skutecznie je paląc i spopielając odsłaniając dostęp do samego drzewa. - Zabijemy każdego kto stanie nam na drodze. O, tak! - wrzasnął i cisną potężnym toporem. Broń która była wielkości dorodnego orka bez trudu poszybowała w powietrze bezbłednie trafiając w pień drzewa. Impet uderzenia był tak wielki, że w pniu pojawiły się rozbryzgnięcia promieniście rozchodzące się od miejsca uderzenia. - A gdy go znajdziemy upitolimy mu łeb o tak! - zawył opętańczo gdy z pozostałym toporem przeskoczył nad pogożeliskiem po kuli ognia i prawie ściął drzewo jednym uderzeniem swojej broni. - A jeśli ma syna czy brata to skończą tak samo! - warknął wściekle powalając swymi mocarnymi ramionami drzewo do końca. - I żaden jego gwardzista, potwór czy generał go nie ochroni! - nadział główną część strzakanego pienia na rogi i uniósł podcięte, wyrwane i nadpalone drzewo nad siebie i chwilę je tak trzymał aż wreszcie cisnął je precz przed siebie. - I jego armia pójdzie w rozsypkę! Takiej armii jak on zebrał niegdy nie było i już nie będzie! Ale gdy on zginie pójdą w rozsypkę! I zapamiętają to wszyscy na tej ziemii i będą pamiętać do końca świata! - dobył z powrotem swych toporów i z furią masakrował powalone drzewo. Jednym cięciem odcinał całe konary grube jak tułów mężczyzny. Gdzie go poniosła fantazja nadpalał swoim piekielnym ogniem. Aż w końcu z dorodnego drzewa zostało popalone pogożelisko szczap i pojedynczych gałęzi. - I to będę ja! Ja, Doombull północnych plemion, ja wódz zwierzoludzi, ja awatar naszego pana, ja zguba leśnych królestw, ja pogromca Gorbuda, ja łupieżca krasnoludzkich twierdz, ja Khorgor Rzeźnik, ja go zabiję! Ja zabiję chana! - poprzez gniew wywrzeszcał im swój cel. Teraz gny wzburzony gniew już zaczynał się wypalać i dogasać odzyskiwał nad sobą kontrolę.


Patrzył i na tych większych i na tych mniejszych od siebie. Patrzył wyzywająco jakby czekał czy któryś podniesie rzuconą rękawicę. Byli mu pomocni i potrzebni ale on cel miał jasny i konkretny. Chciał własnoręcznie zabić chana. Najlepiej w pojedynku. Tylko po to się zgłosił na tę wyprawę. Los ludzkich królestw kompletnie go nie obchodził tak samo jak los tej kupy gruzów do jakiej zmierzali. Dla niego była to tylko zmiana opcji i barw na jakiejś mapie jaką miał w głowie. Zwierzoludzie nie potrzebowali ani miast ani budowli. Byli dizcy, wolni, naturalni, nieujarzmieni i nie osłabieni przez tą całą "cywilizację". Dlatego jako rasa byli wieczni. Kiedyś odebrano im wiele spośród kniei, dziczy, bagien, gór. Pozakładano tam jakieś śmierdzące kopalnie, pola, pastwistka i te cholerne miasta. Ale kiedyś to wszystko przeminie i oni, powrócą i odbiorą skradzione dziedzictwo. Przyjdzie Wybraniec i poprowadzi i przywróci naturalny porządek rzeczy. Znów będzie tak jak kiedyś. Teraz jednak trzeba było tylko załatwić tego cherlaka z Południa. I musi paść z ręki zwierzoczłowieka, minotaura i Doombulla. Cały świat wówczas pozna potęgę Zwierzoludzi i będzie pamiętał po wsze czasy.


Wysłuchał następnie Zamaskowanego. Coś chyba mówił o dowodzeniu i planowaniu bitwy. I chyba, że nie lubi tego Pożeracza. Doombullowi akurat to zwisało. ~- Jak na razie do planowania bitwy nie mamy ani armii ani nic nie wiemy o przeciwniku. Jak ktoś z was może to niech się jakoś wywie co trzeba. A w ogóle to jak daleko do tego zamku bez drzwi? Dołem nie będzie prędzej? -~ spytał wskazując swym wielkim byczym łbem na wybity przez Tytana otwór. Nadał na mentalnym łączu gdy już doszedł do siebie na tyle by mógł mówić. Obejrzał cała nieckę jaka pozostała po odpływie tej płynnej magii. Zauważył, że skała która wcześniej był dnem i brzegami zbiornika jest częściowo rozpuszczona choć nie farbuje na czerwono jak to co pokryło Smoczokrwistego. Szkoda, to ta barwa mu dużo bardziej odpowiadała.


Ostrożnie zbliżył się do dna byłego jeziorka. Wierzył, że gdyby miało go ściąć jak Smoczokształtnego to nie podda się od razu a i właściwie teraz już nie dało się nigdzie wpaść i utonąć. Zaciekawił go coś co sprawiało wrażenie korka z jakiejś szmaty. Bez sensu. Był ciekaw co jest po drugiej stronie choć sam by zmieścił może ino ramię ale może któryś z mikrusów albo zmiennokształtnych? ~- Ktoś z was ma pojęcie co to może być? -~ spytał swoich towarzyszy. Jak zwykle ciekawość walczyła u niego z ostrożnością.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 13, 2014 8:30 pm




Podobnie jak pozostali, Pradawny Byt również ruszył w dalszą drogę. Takie nagromadzenie negatywnych energii sprawiło, że przewyższał już Strażnika dwukrotnie, a za sobą ciągnął jeszcze długi płaszcz mroku. Idąc dalej obserwował całe otoczenie z różnych perspektyw. Widział ginące owady, które musiały być jakąś potężną istotą, skoro dotarły tak wysoko pomimo przeciwności. Jednak nie na tyle, by sprostać woli tego, który zesłał burzę. Widział towarzyszy powoli trawionych przez niezgodę. Na koniec widział też dziwny materiał na dnie jeziora. Teraz, jak cieć została wessana do wnętrza ziemi, nie było przeszkód by przyjrzeć się bliżej. Pożeracz skupił fragment swojej uwagi unosząc dziwną tkaninę*.

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 15, 2014 9:04 am

Zainteresowany dziwną tkaniną Pożeracz przez dłuższą chwilę próbował ją wyciągnąć, co nie należało do najprostszych zadań. Ja również z nieskrywaną fascynacją przyglądałem się niespotykanemu materiałowi. Niestety, próba jego podniesienia spaliła na panewce. Pradawny Byt miał wrażenie, że do otworu napchano mnóstwo tego bardzo nierozciągliwego materiału, uniemożliwiając jego wyjęcia.

Badania tkaniny Pożeracz przerwał, aby wyciągnąć z niecki nieprzytomnego minotaura. Oszołomiony oparami Doombull nie zdołał nawet zbliżyć się do otworu. Na szczęście zwierzoczłowiek szybko doszedł do siebie i w mig był gotowy do dalszej wędrówki.

Tymczasem Tytan i Jonatan, walcząc z wiatrem, kierowali się już w stronę Bastionu, bezgłośnie poganiając swoich towarzyszy.

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 15, 2014 9:37 am




Tkanina ani drgnęła. To bardzo zaintrygowało Pożeracza, który aż zatrzymał się i odwrócił w kierunku leja. Bez większego wysiłku podniósł padającego bez czucia Doombulla i postawił go na nogi. Byt wpuścił swe mroczne macki w ziemię próbując znaleźć dalszą część tkaniny, następnie skupił się ponownie, tym razem nie tylko na wystającym fragmencie, ale również na tym, znajdującym się pod ziemią. Wysiłek był ogromny. Istota skupiła całą swoją uwagę na skrawku materiału, co momentalnie odczuli wszyscy. Towarzysze poczuli się jakby wyszli z niskiego korytarza do wielkiego pokoju. Jakby niski sufit, który powodował mimowolne skurczenie ramion i przygarbienie zniknął i można było się swobodnie wyprostować. Uczucie, w którym złość, strach, pycha czy nienawiść opuściły umysły trwała krótko, jednak można było dostrzec, że Pożeracz skupił mrok wokół siebie kurcząc się do rozmiarów normalnego człowieka.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 15, 2014 12:15 pm

Stalowy Książę

Ar Lagash nie rozumiał pozostałych. Aura roztaczana przez Pożeracza niszczyła morale Armi, i w decydującym momencie może doprowadzić do klęski. Nikt też nie powiedział, czym skusił go mag, co było wielce podejżane.
Khorgor zatruł się oparami, ale Cienisty wyciągnął go za pomocą siły woli. Jednak był przydatny.
- Przenieś też pozostałych, którzy nie mogą lata - rzekł i wzniósł się w powietrze
I zaraz spadł
- Cholera - rzekł i ruszył na piechotę
Ostatnio zmieniony śr sty 15, 2014 12:49 pm przez slann, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 15, 2014 4:03 pm

Smoczy Wojownik

Nie interesował się tym co znalazł Pożeracz, ta przerośnięta kałuża wystarczająco go zirytowała. Szedł szybkim tempem przed siebie by dogonić tych którzy ruszyli pierwsi.
~Wydaje mi się że nagrody od króla to kwestia osobista. ~ posłał wiadomość do Ar Lagasha ~ Zaś Ty powinieneś przemyśleć swoją, głośno było o tym, że masz dostać rękę księżniczki, a to przecież twoja siostra, czego biedny król nie wie. Chcesz popełnić kazirodztwo?
Dopiero po dłuższej Hayashi zrozumiał, że maź do której wpadł jednak zostawiła mu pamiątkę, jego karnacja z jasnobrązowej stała się ciemnoczerwona. Lubił ten kolor, ale nie na własnej skórze. Westchnął ze złością.
Ktoś kiedyś powiedział, że każdy czyn i wybór ma swoje konsekwencje i trzeba umieć z nimi żyć po jego podjęciu.
~Gówno prawda... - pomyślał młody szermierz ~ NIE POZWOLĘ ŻEBY BAJORO JAKIEGOŚ CZERWONEGO GÓWNA ZAMIENIŁO MNIE W BURAKA! ~gdyby ta myśl była wypowiedziana prawdopodobnie usłyszeliby go wszyscy w promieniu jakichś pięćdziesięciu mil, tak mocno buzowało mu w głowie.
A ciało jakby w odpowiedzi na pragnienia umysłu zaczęło się zmieniać. Młodzieniec skręcił się, jego ubranie zafalowało i po chwili na jego miejscu po ziemi pełzł kilkumetrowej długości, ciemnoczerwony wąż, liniejąc. Zrzucił jedną wylinkę, chwilę potem drugą cały czas pełznąc do przodu, bowiem nie chciał tracić czasu na stanie w miejscu. Gubił skórę raz za razem chcąc mieć pewność, że pozbędzie się tej cholernej czerwieni. Zawsze udawało mu się wyjść z kłopotów bez ponoszenia konsekwencji, nie zamierzał pozwolić by tym razem to się za nim ciągnęło.
Po kilkunastu linieniach wrócił do swojej normalnej postaci po czym posłał serię ognistych pocisków za siebie spalając pozostałości zmienionej formy. Miał nadzieję że udało mu się odzyskać normalny kolor.

 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

czw sty 16, 2014 10:16 am

Szarańcza
Nie czekali na wyniki eksperymentów czarnego obłoku i rogacza. Obsiedli tytana i ruszyli z nim w drogę. Ich masa dla tytana była prawie nie zauważalna, choć byli lekko uciążliwi. Ciągle czuł, lekkie ukucia ich broni i pancerzy. Nie był to jakiś ból, ale raczej uciążliwość.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 19, 2014 10:15 am

Pożeracz ze wszystkich sił próbował wyciągnąć tkaninę. Niematerialnymi mackami próbował dosięgnąć jej kraju, niestety, bezskutecznie. Ktoś musiał upchnąć pod powierzchnią naprawdę dużo tego dziwnego tworzywa. Następnie nadnaturalna istota skupiła całą swoją siłę na małym, wystającym skrawku.

Ciszę przerwał okrzyk Stalowego Księcia. Najemnik niczym błazen zlekceważył potężny wiatr i uniósł się w powietrze. Jeden podmuch wichury cisnął nim niczym szmacianą marionetkę o twarde skały. Książę nie wydał jęku, kiedy nieprzytomny osunął się na ziemię.

Sam czułem jak osnowa rzeczywistości napina się niczym cięciwa łuku, kiedy Pożeracz zbierał całą możliwą energię. Za późno zdałem sobie sprawę do czego może to doprowadzić. Chciałem już wydać z siebie okrzyk, aby go zatrzymać, ale nie zdążyłem.

Z głośnym trzaskiem Pożeracz wyrwał kilkanaście centymetrów dziwnej tkaniny. To wystarczyło, aby zgromadzona pod spodem czerwona ciecz wytrysnęła na powierzchnię olbrzymim gejzerem, zalewającym wszystko dookoła.

Świeżo oczyszczony Smoczy Szermierz (wyborna sztuczka z tym linieniem - muszę ją zapamiętać) tym razem zachował przytomność umysłu, kiedy fala toksycznego fluidu dotarła do niego. Niczym tygrys rzucił się do przodu, nie zważając na palące rany. Doombull, gnany zwierzęcym instynktem, chwycił sparaliżowanego Jonatana i cisnął nim w stronę suchego skrawka kanionu. Sam minotaur, brodząc z trudem po kolana w toksycznej brei, z trudem wydostał się z trującego bajora.

Nieśmiertelny miał może szczęście, a może jego ciało było o wiele doskonalsze od ciał pozostałych. Czerwony fluid nie wywarł na nim żadnego wrażenia, zupełnie tak jakby zrosiła go woda, a nie toksyna zdolna powalić boga. Bo właśnie Kosh'Hadar 'hulhu, zalany czerwonym fluidem, wydał swoje ostatnie tchnienie razem ze swoimi wyznawcami.

Starczyło, że kilka kropel czerwonego fluidu zrosiło ciało Tytana i olbrzym już utracił władzę nad swoim ciałem. Miał szczęście. Wróżki, które obsiadły giganta z trudem uniosły jego cielsko w górę. Lot podczas tak silnej wichury był niezbyt rozsądnym pomysłem, ale na pewno lepszym niż pozostawienie opiekuna Wilczego Bastionu w rosnącym bajorze purpurowej cieczy.

Twórca całego zamieszania, Pożeracz, unosił się w odmętach czerwonego fluidu. Zachował odrobinę świadomości, dostatecznie wiele, aby spróbować uratować się z opresji. Niestety, w jego jaźni nie było dość woli, aby ją opuścić. Wolno czekał, pozwalając swojemu ciału rozpuścić się w czerwonego substancji. Obaj wiedzieliśmy, że opór nie ma sensu.



Kwadrans później

Nie trzeba było wiele, aby herosi odzyskali siły nawet po tak dramatycznym wydarzeniu. Czerwone plamy zdobyły ich ciała, towarzyszący im bóg wraz ze swoim orszakiem zginął, ale byli gotowi do dalszej drogi. Problemem było to, że pozostawili za sobą wciąż rosnące bajoro czerwonej cieczy. Już w tej chwili było o wiele większe niż to, które zastali.

Obok Pożeracz powoli odtwarzał swoją półmaterialną powłokę. Wiem, że nie jest to określenie odpowiednie dla ucieleśnienia negatywnych emocji, ale nie da się ukryć, że gdyby mierzyć go bardziej ludzką miarą, to stanowczo byłby zakłopotany.
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 19, 2014 12:32 pm

Nieśmiertelny

Wojownik rzucił się naprzód, w nieziemskim tempie biegnąc po cieniach zebranych. Drobina krwistej substancji nie wywarła na nim żadnego wrażenia, ale nie bardzo chciał sprawdzać co by się stało gdyby zanurzył się w niej po kostki, albo co gorsza po ramiona. Przebiegając obok Tytana złapał go za nogę i z całych sił wypchnął w górę, liczył że przynajmniej trochę odciąży Szarańczę. Kiedy uznał że jest wystarczająco daleko zatrzymał się i spojrzał na dopiero co osuszoną nieckę. Czerwona ciecz niczym gejzer strzelała spod ziemi. Wojownik wyrwał miecz z pochwy, z impetem wbił go w ziemię, po czym usiadł i oparł się, czekając aż reszta towarzyszy wyliże rany. Systematycznie starł z siebie krople czerwonej cieczy, niestety jego ubrania nie były przystosowane do kontaktu z tak żrącą substancją. Ostatecznie były nagi od pasa w górę, a luźne spodnie pełne były drobnych dziurek.

Kwadrans później

Gdy wszyscy doszli do siebie wojownik bez słowa wstał i wyrwał swoje ostrze z ziemi.
~ Dobra robota. ~ wysłał mentalny przekaz do reformującego się Cienia i ruszył dalej.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 19, 2014 12:50 pm

Ta pogoda zaczynała już być denerwująca. Zbroja ochroniła go wprawdzie, ale wizerunek został nadszarpnięty. Przeklinając wszystko na czym świat stoi, ruszył po dnie bajora.
- Kazirodztwo szermierzu? Być może, jeśli to będzie konieczne. Dużo już poświęciłem i to wiele nie zmieni. Ale ty nie masz prawa mi niczego zarzucać. Tak samo, jak wszyscy przyglądałeś jak mroczny bóg torturuje kobiet, służysz dekadenckiemu tyranowi uboku morderców i potworów. No i nikt nie każe mi z nią spać
Wiedzieli, że przeciwnik zaatakuje, ale nikt nie spodziewał się z której strony to nadejdzie... poza Ar Lagashem.
Biegnąc co sił w nogach dotarł na brzeg, ale inni nie mieli tyle szczęścia. Po Koshu nie będzie może płakał, ale był bardzo przydatny.
- Nadal wierzycie, że był po naszej stronie? - powiedział, a do Khorgora dodatkowo przesłał
- Czy naprawdę widziałem, jak wróżki ratowały Strażnika?
-
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 19, 2014 2:26 pm

Khorgor Rzeźnik - Doombull zwierzoludzi


Doombul był zaskoczony całym zdarzeniem. Wierzył, że ma na tyle silny i odporny organizm, że nawet jeśli pozostałe opary będą na niego wpływać to zdąży się wycofać. Przecież nie był jakimś ślamazarnym krasnoludem prawda? Niestety ścięło go z nóg tak prędko, że właściwie nic nie zdążył zrobić. Ocknął się już na drugim brzegu widząc oddalającego się Pożeracza. ~- Mocne to było... -~ mruknął ni to się tłumacząc ni to z zaskoczenia.


Obserwował już spokojnie z byłego brzegu jak Cienisty zmaga się z tkaniną. Najwyraźniej wcale nie było to takie łatwe. Z jednej strony czuł satysfakcję i korciło go, żeby zakpić z towrszysza, że sobie z kawałkiem szmaty nie może poradzić. Z drugiej jednak odczuwał uznanie dla jego odporności. Bo skoro mógł przebywać w środowisku które jego wyłączyło z akcji błyskawicznie to dla minotaura był to niezbity dowód, że jest to wyjątkowa istota. Kpiąc z takiej należało zachować ostrożność. A najlepiej powstrzymać się póki to nie będzie niezbędne. Wedle oceny rogacza obecnie niezbędne nie było.


Miał już powiedzieć by sobie Pożeracz darował ale właśnie wtedy tamten najwyraźniej zrezygnował z wyjęcia całej tkaniny i zdecydował się odciąć choć kawałek. Doombullowi wydało się to całkiem rozsądne bo już trochę zaczynało im schodzić z tą kałużą. Nagle Istotą Mroku szarpnęło i w górę wystrzelił gejzer znanej już im czerwonej trucizny. I wszystko zaczęło się od nowa. Tyle, że tym razem brali czynny udział w napełnianiu bajora.


Khorgor nie czekał. Rzucił się jak najdalej od leja w kierunku drogi prowadzącej do zamku. Przede wszystkim myślał o sobie ale gdy zauważył powalonego maga schylił się jednak po niego. Aż strasznie daleko zbaczać po niego w końcu nie musiał. Tempo przybory magicznej trucizny było jednak niesamowite. Błyskawicznie dogoniła go czerwona fala a nawet przegoniła. Nie był wcale taki pewny czy tym razem znów go nie powali. ~ Chociaż ty się uratuj! ~ pomyślał po czym na moment się zatrzymał, wziął zamach i cisnął z całej siły nieprzytomnym kolegą. Z satysfakcją obserwował jak szybuje ładnym łukiem i ląduje w jakiś chaszczach z rozpędu tratując je przez kilka dobrych kroków zanim nie wyhamował ostatecznie. Kilka doombullowuch kroków. I co najważniejsze wylądował daleko poza obecnym zasięgiem regenerującego siły magicznego bagna.


Natychmiast wnowił bieg choć teraz już przypominało to bardziej powolny trucht bo czerwony syf już mu sięgał kolan. Nadal był szybszy od jakiś pieszych cherlaków no ale do jego normalnego tempa to się nie umywało. A ciągły przybór mazi zapowiadał dalsze spowolnienie tempa poruszania się. Na domiar złego widział jak Tytan pada. ~ Nooo nieee.... Nie mógł paść jakichś cherlak? ~ zaczynał się martwić. Zaczynali ponosić straty a on sam jeszcze nie był do końca uratowany choć widział, że już prawie wydostał się z bajora.


Spróbował wykorzystać swój większy wzrost i zasięg ramion i sięgnąć Tytana by pomóc tej latającej drobnicy przetransportować go w bezpieczne miejsce. Mimo wszystko był zaskoczony, że te robactwo zdołało podźwignąć taką masę. Wolał nie sprawdzać jak długo wytrzymają zwłaszcza póki byli nad bagnem. Nie był pewny czy gdyby ich gospodarz chlupnął do bagna to czy dałby go radę wyciągnąć swoimi toporami.


W końcu dotarli na brzeg. Okazało się, że brakuje im tego nieuczciwego sędziego damskich pojedynków no i Cienistego. Reszta nawet jak była powalona to dość szybko doszła do siebie. Doombull widział niedaleko jakieś cieniste coś. Było trochę jak Pożeracz ale nie był pewny czy to on. Podszedł do tego czegoś i wskazując toporem spytał ~- Ktoś ty? -~ nie wiadomo było w końcu jakie sztuczki mają zwolennicy Chana prawda?


Poczuł się jednak zobowiązany do wtrącenia się w słowa Stalowego ~- Ej! Jakie torturowanie kobiet co? To były tortury według ciebie? Daj spokój! Po prostu w ogóle nie znał sie na pojedynkach i to fakt, to była jego dość poważna wada i słabość. A jak u niego z torturami było to nie wiem bo nie było jak sprawdzić. Faktem jest, że teraz go już z nami nie ma i straciliśmy potężnego sprzymierzeńca a sami widzieliście co on potrafił. A nawet jeszcze nie dotarliśmy do zamku o potyczce z jakimikolwiek jednostkami Chana nie wspominając. -~ był niezadowolony ze śmierci kogoś takiego. Patrzył na to co prawda nie przez sympatię ale przez wartość bojową a wedle niego było czego żałować.


~- A w ogóle to co masz na myśli? Uważasz, że Pożeracz działał na naszą szkodę? -~ nie lubił jakiś pokrętnych dyplomatycznych sztuczek. W jego plemieniu i armii wyzwania i oskarżenia rzucało się prosto w twarz. Jeśli ktoś nie był na to gotowy to siedział cicho.
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 19, 2014 4:33 pm



Tytan powoli dochodził do siebie i przeliczał straty. Nic mu się nie stało, nie licząc kilku czerwonych plam, ale była to głównie zasługa małych stworzonek. Nie wiadomo czy przez chwilowe wyzwolenie się spod wpływu Pożeracza czy przez to, że przed chwilą wyratowały go z niechybnej śmierci Tytan zaczynał zauważać ich przydatność. Uważnie odstawił je na ziemie by ich nie zranić podczas samooczyszenia się z resztek substancji.

Strażnik odsunął się od reszty na niewielką odległość tak by mógł bezpiecznie zapanować nad swoją mocą. Można było poczuć ogromną siłę wydobywającą się z olbrzyma chwilę przed tym jak ryknął i cały stanął w płomieniach, przy okazji dosłownie topiąc wszystko w promieniu kilkunastu metrów. Płomienie tańczyły wokół Tytana nie robiąc mu krzywdy, Strażnik miał jednak nadzieje, że jego ogień zwycięży z dziwną substancją.

Po rytuale Strażnik wrócił do reszty grupy, wszyscy już byli mniej więcej na nogach. Ponownie się zaczynali kłócić, w niczym nie przypominali herosów jakimi powinni być. Tytan zaryczał przeraźliwie zwracając na siebie uwagę.
~ Straciliśmy dzisiaj członka naszej drużyny i żądam od was byście zachowali należny mu szacunek. Nie mamy czasu na rozwiązywanie waszych problemów, naszym obowiązkiem jest oddanie należytej czci towarzyszowi poległemu w walce, nawet jeśli nie znaliśmy go długo. ~ Tytan wbił swój kilkunastometrowy miecz w ziemie z doniosłym hukiem. ~ Ja, Strażnik, ostatni żywy przedstawiciel szlachetnej i potężnej rasy Tytanów żegnam Kosh'Hadar 'hulha. Dla mnie był jedynie towarzyszem broni, którego nie było dane mi nawet poznać ale dla jego popleczników był niczym ojciec, zawsze mogli na niego liczyć, zawsze mogli mu zaufać. Był dla nich Bogiem. Przyrzekam, że jego imię zostanie wyryte i zapamiętane na zawsze w głębiach Wilczego Bastionu jako imię wojownika, który jako pierwszy oddał swoje życie w szlachetnej obronie Twierdzy naszych przodków.

Tytan podszedł do swojego oręża i położył ogromną dłoń na rękojeści ale nie próbował go wyciągnąć. Po chwili miecz rozjarzył się i wtopił się w ziemie tak, że nawet Strażnik miałby problemy by go wyrwać. Był to jedyny gest, na który mógł się zdobyć Strażnik by oddać należyty hołd martwemu Bogowi. Swoisty nagrobek z oręża Ostatniego Tytana miał po wsze czasy wspominać moment śmierci Kosh'Hadar 'hulha.

Strażnik pozwolił szarańczy ponownie przypiąć się do jego skóry i nie oglądając się za siebie ruszył w dalszą drogę do Bastionu.

 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 20, 2014 1:24 pm

Szarańcza
- Przytrzymajcie...
- ... go!

Ponad tysiąc małych rąk czy ostrych jak skalpele ostrzy wbił się w ciało Tytana i zaczęło go wlec w kierunku suchego lądu.
- Po co nam on... - odparł jeden z wojowników.
- ... mięso znajdziemy w Bastionie...
- ... a on jest łykowaty.
- Ale żaden z nich nie puścił, być może doszli do wniosku, że w razie problemów z zaopatrzeniem każde mięso się przyda.

- Trzeba...
- ... ponownie spuścić ta ciecz.
- Powiedziały miniaturowe czarodziejki.
- Poszerzcie...
- ... odpływ.

- I sprawdźcie dokąd to...
- ... wszystko spływa.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 22, 2014 6:36 pm

Ar Lagash słuchał z niedowierzaniem słów Tytana. Nie był pewien, czy kolosowi coś się z wiekiem nie oszalał, czy nie szydził, bo jego opis nie pasował do istoty zwanej Koshem
- Szlachetny i potężny Strażniku, członku wielce szacownej i wspaniałej rasy. Dziwią mnie twe słowa, bowiem wszystko co wiem o stworze nazywanym Kosh'Hadar'hullu wskazuje, że był tyranem dla swych wyznawców, o ile oni istnieli, a nie byli jeno przedłużeniem jego ciała. Był użyteczny i miał dobry gust do kobiet. Lecz wiedz, że uronię łzę po tobie lub dowolnym z tu obecnych, bo jesteście Godni, lecz prędzej zapłakałbym nad dowolnym z żołnierzy służących w obu armiach, nad ciurą obozowym, nad koniem psem, czy nawet szczurem, niż za bytem spoza czasu. - Następnie zwrócił się do Khorgora.
- Tak, i to z czystej złośliwości usiłował nas pozabijać, jak to demony mają w zwyczaju - potem przemówił do wszystkich.
- [i] Czy jest ktoś w stanie wyczarować kawał złota, lub czegoś odpornego na kwas, bo chyba musimy uratować świat przed tą mazią.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 22, 2014 7:41 pm

Smoczy Wojownik

Śmiać się czy płakać? Sam nie wiedział czy głupota i pycha Pożeracza bardziej go śmieszyły czy dobijały. Ale póki co musiał biec, żeby nie zamienić się po raz kolejny w czerwony posąg. Poparzył się nieco, ale rany znów goiły się błyskawicznie, praktycznie w biegu. Szarańcza dała niezły popis unosząc tytana, mimo małych rozmiarów liczebnością nadrabiały różnicę gabarytów.
- Kazirodztwo szermierzu? Być może, jeśli to będzie konieczne. Dużo już poświęciłem i to wiele nie zmieni. Ale ty nie masz prawa mi niczego zarzucać. Tak samo, jak wszyscy przyglądałeś jak mroczny bóg torturuje kobiet, służysz dekadenckiemu tyranowi u boku morderców i potworów. No i nikt nie każe mi z nią spać - Lagash zaczynał go irytować.
~Kobiety powstałe z osła, wątpię żeby w ogóle były ludźmi. I uważaj mówiąc od mordercach i potworach, sam cuchniesz krwią na kilometr. Osobiście mam całkowicie czyste sumienie, sa'ceurai nie mordują, brak w tym chwały. ~ skomentował pogardliwie ~ I nikomu nie służę, jestem tu bo tego chcę. Zapłacą mi za to? Tym lepiej, zwłaszcza że mam bujną wyobraźnię.

15 minut później
Tytan znowu się wymądrzał, pseudopatetyczne przemowy widać stanowiły jego hobby. Arcyszermierz w tym czasie planował jak pozbyć się tego bajora. Nie wątpił że Elabanzar jakoś by sobie poradził, ale po co go spowalniać, w końcu mieli kilka dni przewagi.
-Czy jest ktoś w stanie wyczarować kawał złota, lub czegoś odpornego na kwas, bo chyba musimy uratować świat przed tą mazią.
~Rany, z kim ja muszę pracować, zero pomyślunku, to przecież nawet nie musi być kwas, a upłynnione zaklęcie... - Hayashi mało nie załamał rąk gdy dotarło do niego że współpraca z niektórymi członkami grupy wymagać będzie co najmniej smoczej cierpliwości, na szczęście nie podzielił się tym z innymi, atmosfera i tak była niezwykle napięta.
~Zaraz się tym zajmę, trzymajcie się z tyłu żeby nikt nie ucierpiał. ~ pomyślał do wszystkich.
Poszedł w stronę rosnącego bajora. Wiedział że opary mu nie zaszkodzą, ale musiał działać szybko by ciecz znów go nie dopadła. Nie miał chęci znowu zdrętwieć. Jonathan po raz kolejny posłużył mu inspiracją, swoim przesunięciem zawaliska. Czuł jak moc samej Ziemi przepływa przez jego ciało, gdy skupiał się na żywiołach zespolonych z całym jego jestestwem. Przyklęknął na jedno kolano i położył obie dłonie na skale. Ziemia zadrżała, a ciecz zaczęła opadać przy jednoczesnym wypiętrzaniu się ścian wąwozu. Po chwili powierzchnia jeziora pokryła się skałą, słychać było głuche dudnienie gdy kolejne warstwy skały grzebały coraz głębiej czerwoną maź. Również wypływ został zablokowany, skoro to coś nie przepalało skał, to kamienny korek znacznej grubości powinien wystarczyć. Trochę to trwało, ale teraz powinno być bezpiecznie.

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pt sty 24, 2014 9:21 pm

Dużo się nauczyłem patrząc jak Smoczy Wojownik wykorzystuje moc ziemi, aby spróbować zasypać trujące bajoro. Z początku używał drobnych kamieni i żwiru, które bez problemu zostały strawione przez żrący fluid. Mężczyzna poszedł po rozum do głowy i zaczął używać olbrzymich głazów. Zagłębienie szybko się wypełniało, a poziom purpurowej cieczy podnosił wraz z kolejną skałą wrzuconą do bajora.

Jonatan przyglądał się z otwartymi ustami pokazowi mocy Smoczego Wojownika. Tymczasem Tytan i wszyscy, którzy mieli chęć dojść do Bastionu w rozsądnym czasie, wyruszyli w dalszą drogę.
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

sob sty 25, 2014 11:53 am

Nieśmiertelny

Wojownik spojrzał przez ramię i ku jego zdumieniu zobaczył Smoczego Wojownika wrzucającego skały do krwawej cieczy. Hibiki westchnął lekko i zawrócił, zdeterminowany by choć trochę posprzątać. W końcu, walcząc z wiatrami, dotarł do Hayashiego.

~Poczekaj, chcę czegoś spróbować.~ wysłał mentalny przekaz.

Gdy wojownik z Ceury zrobił mu nieco miejsca Hibiki uklęknął na ziemi, podobnie jak wcześniej korzystając z wbitego w ziemię miecza jako podpory i wygodnego uchwytu. Wziął kilka głębokich oddechów i zamknął oczy.

Z zewnątrz wyglądało to jakby padł ofiarą okrutnego, nekromantycznego zaklęcia. Solidne smocze łuski odpadły z jego ciała, włosy momentalni zrobiły się białe, by w sekundę później wypaść. Potężne, rozbuchane mięśnie zaczęły się kurczyć, a nagle luźne ubrania opadły. Młodzieńcza siła i witalność znikły bez śladu, wyglądał jakby miał go przewrócić mocniejszy podmuch wiatru. Mimo tego można było wyczuć potężna, wręcz namacalną siłę życiową, cały czas rosnącą w swej intensywności. Nie jesteście pewni kiedy, może w momencie kiedy zmrużyliście oczy, a może to trujące opary płatały psikusy waszym oczom. Tak czy inaczej, przed waszymi oczami pojawił się monstrualnych rozmiarów zielony smok, a raczej smoczyca, po Nieśmiertelnym natomiast nie zostało nawet śladu.

- Rośnijcie. - rzekła bestia głosem który przebił się przez opętańcze wycie wichury. Nie musieliście czekać długo na efekt. Z wszystkich szpar w ziemi wystrzeliła w górę roślinność, małe skarłowaciałe drzewka nabrały masywności, momentalnie zmieniając obszar w gęsty las. Roślinność niczym fala runęła na czerwony fluid, i choć pierwsze rośliny momentalnie padły, to już sekundę później kolejne nadeszły. I kolejne, a po nich jeszcze następne. Jedno z drzew wyrwało z ziemi korzenie i powolnym krokiem powędrowało ku spotkaniu ze śmiercią. Kolejne drzewa podążyły za tym przykładem. Była to epicka walka niemalże nieskończonych sił życiowych, z niemal absolutną śmiercią.

Po dobrych paru minutach smoczyca zamigotała i znikła, a Nieśmiertelny podniósł się z klęczek, znowu młody silny i pokryty łuską, lecz w jego włosach pojawiło się szerokie siwe pasmo. Wojownik wyrwał miecz z ziemi, wsunął go do pochwy i czekał aż opadnie pył, ciekaw efektu swego działania.

 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

sob sty 25, 2014 1:03 pm

Smoczy Wojownik

~Kurwa, nie tak! Nie tak! - szermierz krzyczał w myślach do mocy którą kierował, a która z jakiegoś powodu nie działała jak powinna. Plan miał przecież z goła inny. Podniósł się przerywając przepływ energii zanim wymykając się dalej spod kontroli zdołałaby narobić większych szkód ~ Po prostu nie wierzę...
~Poczekaj, chcę czegoś spróbować.~ wysłał mentalny przekaz Hibiki.
~Coś poszło źle, zupełnie jakby Ziemia nie chciała mnie słuchać... ~ w odpowiedzi młodzieńca nie było słychać próby usprawiedliwienia, to było raczej niedowierzanie, taka sytuacja nigdy wcześniej się nie zdarzyła.
~Ładny smok, chociaż nie umywa się do Ciebie... - pomyślał Hayashi wspominając największego ze smoków, gdy Nieśmiertelny zmienił postać i zaczął realizować swoje zamierzenie. Miał nadzieję że mu się uda, musieli jakoś pozbyć się tego paskudztwa, a po wtopie którą zaliczył Pożeracz nie mogli już liczyć na kolejny tunel wykopany przez Pierwotnego.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 26, 2014 12:32 pm




Próba wyciągnięcia korka zdecydowanie nie była najlepszym pomysłem. Cienista postać spokojnie odtwarzała się na brzegu ogromnego jeziora. Im większa złość była jego towarzyszy, tym szybciej kolejne fragmenty cienia splatały się w ciało bytu. Ktoś z odpowiednimi umiejętnościami byłby w stanie zobaczyć cieniste pasma idące od towarzyszy do formującego się ciała, zupełnie jakby Pożeracz czerpał siłę z całej złości panującej wokoło.

Część towarzyszy ruszyła dalej nie przejmując się powstałym jeziorem, Nieśmiertelny i Smoczy Wojownik pozostali. Pradawny Byt przyglądał się ich poczynaniom. Pomysły zaiste przednie, tylko jaki był cel wrzucania kamieni do bajora? Gęsta, płynna substancja blokowała linię wzroku i Pożeracz nie był w stanie dostrzec dna, nie wiedział więc jaki efekt tworzą pod powierzchnią kamienie. Widział jednak, że poziom cieczy się podnosi z każdym ciśniętym głazem.

Westchnął patrząc na zmagania dwójki towarzyszy i wsiąknął w ziemię. Pod powierzchnią zbadał już wcześniej mury Bastionu zbudowane z dziwnej substancji, jednak znalazł też naturalne skały i procesy geologiczne. Nie musiał długo szukać. W takich górach jaskinie były naturalnymi tworami, a budowniczowie Bastionu musieli zostawić dodatkowe jaskinie gdy zbierali budulec swojego fortu. Korzystając z nagromadzonej złości, Pożeracz rozsadził skały łącząc jaskinie w jeden wielki podziemny kompleks. Na górze dwójka bohaterów poczuła silne wstrząsy podziemne podobne do tych wywoływanych przez trzęsienia ziemi, lub wybuchy wulkanu.
~ Ciekawe skąd i dokąd ta maź przepłynie ~ pomyślał wynurzając się z powrotem na powierzchni. ~ Radziłbym się odsunąć ~ odezwał się do smokowców, po czym wysadził ostatni fragment skał.
Ziemia zatrzęsła się pod stopami herosów w promieniu wielu kilometrów, płyn zaczął bulgotać, wyrzucając w górę potężne gejzery. Cień patrzył w spokoju z wysokości 50 metrów na wielkie jezioro, które zapada się w sobie, tworzy wiry i znika z powrotem pod powierzchnią ziemi.

~ Cenna lekcja na przyszłość ~ pomyślał Byt, po czym skierował się w stronę bastionu. Za plecami płyn ściekał do podziemnych pieczar pozostawiając na górze nadpalone skały i ten sam skrawek materiału co poprzednio.
 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 26, 2014 3:52 pm

Jonathan Finvarra

Król Faerie wyruszył chwilę wcześniej niż inni ; prawdopodobnie to uratowało jego życie, gdy towarzysze zabrali się do maniupulowania jeziora śmiertelnej trucizny. Sparaliżowany i niesiony przez minotaura zastanawiał się dlaczego duchy nie ostrzegły go o nadchodzącym niebezpieczeństwie;

Nie to jednak był ważne - jezioro zniszczyło fizyczną formę starszego boga i .. Pożeracza. O tyle o ile Pożeracz wrócił, to wydaję się, że Kosh'Hadar 'hulhu będzie potrzebował więcej czasu.

Jonathan nie czekał na to co inny zrobiła z jeziorem, decydują że im dalej będzie tym lepiej dla niego. Podążył za tytanem tak szybko jak tylko się dało.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

ndz sty 26, 2014 7:00 pm

Toksyczne rozlewisko

Zarówno Smoczy Wojownik jak i Nieśmiertelny ponieśli klęskę. Ten pierwszy próbował konwencjonalnie zasypać zbiornik cieczy. Jednakże nie uwzględnił, że wskutek jego działań czerwony fluid ulegnie wypiętrzeniu.

Działania Nieśmiertelnego obserwowałem z zapartym tchem. Smoczyca, kontrola roślinności, wszystko bardzo zaskakujące i pomysłowe. A jednocześnie tak jałowe - krwista substancja strawiła zwykłe rośliny i wylała się z ich spopielonych szczątków.

Nawiasem mówiąc, nie mogłem nie zwrócić uwagi na fakt, że tylu członków wyprawy w ten czy inny sposób jest związanych ze smokami. Przypominały mi się stare proroctwa i przepowiednie odnośnie słynnej Wyprawy Smoków, która miała przeobrazić oblicze świata i przeistoczyć go w istny raj. Przepowiednia zapisana w postaci eposu przez wiele lat cieszyła ludzkie serca zanim została zapomniana. Miałem nawet wątpliwości, czy sam autor, Nieśmiertelny, pamiętał, że kiedyś zdarzyło mu się popełnić takie dziełko. Jak to się zaczynało? "Nie wchodźcie do cudzego grobu..."?

Dopiero Pożeracz zdołał usunąć morze toksycznego fluidu w zmyślny sposób tworząc olbrzymi, podziemny zbiornik. Na powierzchni pozostał jedynie kanion wypełniony głazami nawrzucanymi przez Smoczego Wojownika - z pewnością uciążliwy do przejścia, ale nie powinien na długo zablokować armii.

Nie było już więcej czasu do stracenia - herosi ruszyli śladem Tytana.



Kilkanaście godzin później

Herosi wiedzieli, że byli już bardzo, bardzo blisko Wilczego Bastionu, ale mimo wzmożonych wysiłków nie mogli przyśpieszyć. Wicher był tak silny, że każdy krok stawał się prawdziwym wyzwaniem. Pochód prowadził Tytan. Mimo swojej nadludzkiej siły nie był w stanie iść dalej w pozycji wyprostowanej. Przytulony do ziemi ostatni z Tytanów czołgał się powoli do przodu, z wysiłkiem opierając potężnemu wichrzysku.

I nagle wiatr gwałtownie zmienił swój kierunek. Niewidzialny podmuch dźwignął giganta i cisnął nim wysoko w górę, by następnie z hukiem wbić Tytana w ziemię. Półprzytomny olbrzym wbił jedno ramię głęboko w ziemię i tylko dzięki temu uniknął kolejnego przymusowego lotu.

Jonathan, który znajdował się tuż za Tytanem, z trudem zidentyfikował istotę zagrożenia. Znajdowali się w obrębie potężnego zaklęcia, jednego z żyjących czarów, uroków tak skomplikowanych, że można było je uznać niemal za istoty żywe. Byłem nie mniej zdziwiony niż Król Faerie - rzucenie tak potężnego czaru powinno być wyczuwalne już z dużej odległości, tymczasem magiczna aura wichru była wyraźnie przytłumiona. Jądro zaklęcia, jego czuły punkt, znajdowało się wysoko w górze, na wysokości około ośmiu mil.

Tymczasem potworne wichrzysko na moment ucichło, tak jakby zbierało siły do kolejnego uderzenia.

 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 27, 2014 11:55 am

Stalowy Książę
Stalowy książę został, aby przyglądać się poczynaniom wojowników i ewentualnie im pomóc. Nie wiedział, czy ta ciecz nie zaleje w końcu całego świata. Lubił ten świat. Pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony. Pożeracz powrócił i stworzył dziurę. Działania mrocznego bytu go zaskoczyły, nie spodziewał się tego, ale potem się domyślił
Cholerny Ebanazar - czy mag ich wystawił? Rzucił demonowi groźne spojrzenie, a potem ruszył za pozostałymi.

Nienawidził tej pogody. Na szczęście gigant dawał pewną ochronę, więc było znośnie. A potem pojawiło się Coś!
- A co to za cholerstwo?
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 28, 2014 12:41 am

Szarańcza
W końcu wiatr się skończył. Trzy grupy Szarańczy oderwłay się od swoich nosicieli i pomkneły w górę, Wróżki jakio pierwsze pocestowały chmurę Anichilacją magii, potem uderzyli wojownicy, tnąc mieczami i starając sie odlecieć zanim chmura zdoła odpowiedzieć kontr atakiem.

 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 28, 2014 2:03 pm

Jonathan Finvarra


-Żywe zaklęcie. Potężne, ale możemy uderzyć w słaby punkt, by je rozproszyć! - odpowiedział mentalnie Stalowemu Księciu
Janathan uniknął największego uderzenia wichury. Teraz jedynym problemem było dostanie się do serca tego zaklęcia. Z racji na to, że mieli niewiele czasu, Jonathan ponownie sięgną do mocy żywiołów ziemi, aby wyrównać ich szanse.

Tym razem ruch ziemi był zaskakująco szybki i brutalny. W ułamku sekundy najbliższa okolica doznała trzęsienia ziemi. Lawiny z pobliskich stoków i szybko rozprzestrzeniające się rozpadliny pojawiły się w okolicy.

Jonathan wbił rękę w ziemie, palce rozłożone, jak gdyby próbował coś złapać. Wydawało się, że skała nie stanowi dla niego żadnego oporu. Co więcej naglę wszyscy pod zaklęciem wiatru zostali niemal wyrzuceni w górę. Grunt się podnosił, z oddali wyglądało to jak gigantyczna skalna ręka sięgała po serce wrogiego zaklęcia, obejmowała ją i pół-zamykała w potężnych palcach.

~teraz macie szansę, zniszczcie to! ~ przekazał Doombullowi i reszcie wojowników.


Ostatnio zmieniony wt sty 28, 2014 2:09 pm przez changeling, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości