Zrodzony z fantastyki

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 06, 2014 7:39 pm

Opowieść demona

Popatrzcie. Burza piaskowa bezlitośnie smaga mury Wilczego Bastionu, ale nawet o wiele mocniejszy wiatr nie byłby w stanie zachwiać obwarowaniami tej twierdzy. Cytadela broni wejścia do Lortmili od czasów, kiedy ludzkość nie znała jeszcze sekretu ognia i wszystko wskazuje na to, że będzie stać długo, po tym jak gatunek ludzki zginie wskutek swoich szaleństw.

Popatrzcie. Pozbawione blanek, wysokie na pół mili i grube na 250 stóp mury są wykonane z dziwnego surowca przypominającego szary granit z granatowymi żyłkami. Nigdzie indziej nie można znaleźć podobnych skał, które swoją twardością i ciężarem przewyższają wszystkie inne znane dziś materiały budowlane. Mury postawiono nie używając żadnych zapraw, ale kamienie pasują do siebie idealnie, pozostawiając zaledwie drobne szczeliny. W niewielu z nich znajdziecie mech lub inne porosty. Coś jest takiego w twierdzy, że rośliny nie chcą tutaj rosnąć.

Popatrzcie. Tajemniczy budowniczowie nie pozostawali żadnych metod wejścia na mury. Ludzie, którzy teraz zajmują twierdzę, dobudowali wzdłuż murów dwie długie rampy, dość szerokie, aby mógł je pokonać wóz. Służyły one nie tylko patrolom przemierzającym mury twierdzy, ale również do przetransportowania materiałów budowlanych. Szlachetna konstrukcja tytanów została tak wzbogacona o dwie szpetne wieże, które strzegą "bramy". Bramy w cudzysłowie, ponieważ jedynym przejściem prowadzącym przez olbrzymie mury była długa na milę przerwa między nimi. W czasach niepokojów była barykadowana czym popadnie, co wystarczało na awanturniczych dzikusów z południowych stepów.

Popatrzcie. Przez całą twierdzę prowadzi jeden trakt, ale stanowi nie prostą drogą, a raczej krętą ścieżkę wijącą się pomiędzy strzelistymi budynkami wykonanymi z tego samego materiału co mury Bastionu. Niektórzy powiadają, że w nocy budowle zmieniają swoje położenie. Może to prawda, może to tylko plotka rozpowszechniana przez przewodników. Ludzka zaraza zagnieździła się tutaj na dobre. Przy bramie swoje osiedle mają akwilońscy żołnierze. Setka piechoty oraz konni, dwudziestu młodych arystokratów, którzy liczą, że nabędą wojennych szlifów ścigając nie znających żelaza tubylców. I ich dowódca, sir Gaheris. Bohater wielu wojen, w tej chwili zbyt stary i słaby, aby utrzymać dłużej swój własny miecz, słynną Zgubę Orków. Zbrojni to naturalnie nie wszyscy mieszkańcy twierdzy. Są również wieśniacy, poszukiwacze skarbów i inne mniej lub bardziej podejrzane indywidua. Łączy ich jedno - wszyscy mieszkają w osiedlu zbudowanym w "bramie" twierdzy. Ludzie unikają budowli wzniesionych przez tytanów.

Popatrzcie. Oto wnętrze jednej z budowli. Nie ma okien? Schody urywają się w połowie kondygnacji? Takie są wszystkie budynki. Niczym wyjęte z szalonego snu. Niektórym brakuje drzwi, jeszcze innym podłóg. Prawdopodobnie wszystkie są połączone podziemnymi korytarzami, ale nie było jeszcze śmiałka zdolnego do stworzenia mapy całego kompleksu. Nie wynika to wyłącznie z tego, że budynki zostały wzniesione dla istot sporo wyższych od przeciętnego człowieka. Ludzie powiadają, że również wnętrza budynków potrafią się zmieniać i kto wejdzie do jednego z nich, nigdy już nie wyjdzie. Jednak martwa pustka budowli to tylko złudzenie, bo wiele artefaktów znaleziono właśnie w tych komnatach szaleństwa.



Przegórze Lortmili, obóz akwilońskich wojsk, kilka dni temu

Demon skończył swoją patetyczną przemowę, a Elabanzar westchnął, kiedy jego podopieczny nareszcie się zamknął.
- W porządku. Zatem tak mają się obecnie sprawy w Bastionie - mag spojrzał na śmiałków, którzy zdecydowali się wyruszyć, aby bronić bastionu - Czy macie jeszcze jakieś pytania przed wyruszeniem?

 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 06, 2014 8:55 pm



Blisko dwunastometrowy kolos wywoływał sensacje w królestwie. Zwykli ludzie nie chcieli nawet wierzyć, że wspaniałe i tajemnicze budowle zostały zbudowane przez Tytanów, a teraz mieli przed sobą oczywisty dowód na istnienie tej potężnej rasy, w postaci ich najlepszego i najdostojniejszego przedstawiciela. Strażnik nosił jedynie naramienniki i opaskę biodrową, które były wykonane z metalu twardszego niż jakikolwiek znany dzisiejszy materiał. Nie żeby potrzebował ochrony, traktował tą "zbroje" jako swego rodzaju biżuterie. Tytan nie rozstawał się ze swoją idealnie wykutą bronią, długim na prawie sześć metrów mieczem. Widać było, że potrzeba nielada siłacza by unieść, a co dopiero walczyć takim orężem. Jest to jednak charakterystyczna cecha wszystkiego stworzonego przez Tytanów, niektóre ich wynalazki bywały za duże nawet dla samych twórców. Po dokładniejszym zbadaniu broni można zauważyć delikatne inskrypcje w nieznanym języku. Stara tradycja Tytanów nakazuje by nanieść na swój oręż wszystkie przydomki, których się w swoim życiu dorobiło. Mimo tego, że z wszystkich imion ostatniego, prawdziwego Tytana można by napisać całkiem pokaźną księgę, on sam wolał używać najważniejszego tytułu, nadanego mu przez jego patronkę.

Przegórze Lortmili, obóz akwilońskich wojsk, kilka dni temu

Tytan z delikatnym rozbawieniem słuchał opowieści demona. Minęły może nawet setki tysięcy lat, a istoty żyjące współcześnie ledwo dawały sobie radę z nawet najwyższymi piętrami Bastionu. Podawane przez istotę wymiary budowli mile łechtały ego Strażnika, jeśli ten marny zamek zbudowany przez jego potomków był tak niewiarygodny to co powiedzieli by na podziemne miasto, kilkunastokrotnie większe od samego Bastionu? Kolos wygodnie wyciągnął się słuchając opowieści demona, nie wzruszyła go nawet wiadomość o tym, że ludzie plądrują Bastion Tytanów. W końcu, po to ta cała budowla została stworzona, by odwrócić uwagę od tego co jest pod nią.

- Nie mamy żadnych pytań, wiemy aż nadto. - Ziemia zadrżała gdy Tytan wstał, a jego tubalny głos rozniósł się po okolicy. Strażnik górował w tej chwili nad każdym z ich grupy. - Nie możemy tracić czasu.
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 06, 2014 9:39 pm

Nieśmiertelny

Przegórze Lortmili, obóz akwilońskich wojsk, kilka dni temu

Nieco z boku, bezpośrednio na ziemi siedzi mężczyzna, odchylony w tył podpiera się prawą ręką, lewą natomiast gładząc leżące na kolanach wygięte ostrze. Sam miecz wydawał się nieco eteryczny, jakby istniał na tym świecie tylko częściowo. Rysy jego twarzy zdradzają że pochodzi ze wschodu, być może Ceury, a być może jeszcze odleglejszych krain. Wyjątkowo długie włosy są wysoko związane, swym ułożeniem niemal zaprzeczając prawom grawitacji. Luźne ubrania nie osłaniają zbyt wiele opalonej skóry, nie wspominając nawet o potężnych mięśniach. Cała jego sylwetka bije młodzieńczą siłą i witalnością, lecz oczy należą do wiekowego starca, osoby która bez wątpienia wiele w swym życiu widziała. Cienie w jego pobliżu zdają się być nieco dłuższe i gęstsze, niż te położone dalej, a istoty blisko stojące są wstanie wyraźnie wyczuć charakterystyczny zapach ozonu i siarki. Drobna, ledwo zauważalna, łuska pokrywa szyję wojownika, schodząc w kierunku pleców i klatki piersiowej, gdzie robi się coraz większa swym wyglądem narzucając jedno skojarzenie - smoki.

Nieco znudzony wykładem demona zaczął się rozglądać po reszcie zgromadzonych, szybko dochodząc do wniosku że jest to prawdziwa menażeria. W sumie nic co by go nadmiernie dziwiło, biorąc pod uwagę zadanie jakiego się podejmowali. W końcu sięgnął do wiszącego u pasa bambusowego pojemnika i pociągnął z niego kilka solidnych łyków.
~Przecież wiesz że się nie upijesz. Nie starczyłaby zwykła woda?~ odezwał się jakiś głos.
~Daj mu spokój. ~ odrzekł drugi.
~Nie narzekaj, dzielisz z nim ciało bo tego chciałaś. ~zawtórował trzeci.
~Jeśli masz jakieś obiekcje to możesz wracać do Światyni, tyle że bez Ciebie będzie ciężko walczyć. Wiesz jaka jest stawka.~ uciął mentalną dyskusje wojownik, akurat gdy odezwał się gigantyczny Tytan. Wojownik uniósł się leniwie z ziemi, poprawił pas do którego przypięty był jego miecz i postąpił naprzód.

- Zakładam że z takim przewodnikiem nie zgubimy się we wnętrzu żadnych budowli, a czas rzeczywiście ucieka. - rzekł wojownik - Chcę się tylko dowiedzieć jak wygląda sytuacja z teleportacją, słyszałem że ostatnie próby nie skończyły się pomyślnie... I czy "blokada" roznosi się też na efekty krótko dystansowe?
Ostatnio zmieniony pn sty 06, 2014 9:43 pm przez Zaalaos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

pn sty 06, 2014 11:11 pm

Smoczy Wojownik

Mierzący dwanaście metrów kolos i porośnięty łuską starzec w młodym ciele, w tym towarzystwie Hayashi czuł że jego wygląd nie będzie aż tak rzucał się w oczy, a nie był to przecież koniec tej niecodziennej zbieraniny.
Wyraźnie było widać iż przybysz pochodzi z Ceury, miał jasnobrązową skórę i zielone oczy w kształcie migdałów, zaś fryzura dobitnie wskazywała iż był sa'ceurai - bogiem miecza. W długie rude włosy wplecione były niezliczone (jeśli ktoś próbował je policzyć zazwyczaj gubił się przy setnym) wąskie pasma włosów pokonanych przeciwników, po jednym na każdego zabitego w walce lub pojedynku. Jednakże tu podobieństwa się kończyły, do pasm ludzkich dołączyły również pamiątki po legendarnych bestiach, uważny obserwator mógł wypatrzeć fragmenty łuski nag, czy futra chimer, a nawet przypominającą wstęgę metalu skórę gorgony, którą niewiele mieczy było w stanie przeciąć. Również posturze młodzieńca daleko było do normalnego Ceuranina, mierzący ponad sześć stóp i doskonale umięśniony szermierz o ponad stopę przerastał najwyższych ze swego ludu. No i oczy, owszem w kolorze typowym dla wyspiarzy, ale nie były to oczy człowieka. Tęczówka w niesamowicie czystym odcieniu zieleni zajmowała praktycznie całą widoczną część gałki ocznej i jedynie wąska, pionowa niczym u gada źrenica odznaczała się na niej głęboką czernią. Ubrania w ciemnej tonacji skrojone były na modłę ceurańską, typową dla szermierzy pochodzących ze szlachty, łączyły elegancję z wygodą i praktycznością w boju, bowiem nie krępowały ruchów.

Przedgórze Lortmili, obóz akwilońskich wojsk, około dwóch tygodni temu
-Ogłuchłeś?! Nie wpuścimy cię i kropka! - jakiś chorobliwie ambitny strażnik od dłuższej chwili tłumaczył młodzieńcowi, że żaden "śmierdzący ceurański obwieś" nie zostanie wpuszczony do obozu. Ten jednak zdawał się mieć jego słowa w głębokim poważaniu.
-Chyba sam ogłuchłeś, mój mądry inaczej przyjacielu. Wasz król wezwał największych awanturników tego świata na pomoc i jestem pewien, że nie stać go na odrzucenie pomocy kogoś takiego, jak ja. - powiedział ze stoickim spokojem i nutą ironii. Strażnik zamrugał, jakby chwilę potrzebował by zrozumieć obelgę i zrobił się czerwony jak burak.
-Ty skurwysynu, pożałujesz że obraziłeś akwilońskiego żołnierza! Chłopaki do mnie! - zawołał i do dwójki pełniącej straż dołączyło jeszcze sześciu chłopa
-Jest was ośmiu, to nie fair... Padniecie zanim skończę mówić kolejne zdanie. - zakpił przybysz
-Też coś, na niego! - wrzasnął akwilończyk. Ośmiu żołnierzy rzucił się do na młodego wojownika, który jedynie się uśmiechnął.
Zanim zdążył wypowiedzieć do końca - Nigdy nie wkurwiaj Demona z Ceury. - wszyscy napastnicy leżeli nieprzytomni na ziemi.
-Nie musisz mnie odprowadzać, sam znajdę drogę - rzucił do zwijającego się na podłożu aroganta i ruszył wgłąb obozowiska, po którym już zaczynały krążyć szepty o Demonie z Ceury.

Przedgórze Lortmili, obóz akwilońskich wojsk, kilka dni temu
Wykład demona niespecjalnie go interesował, architektura tytanów była mało praktyczna i pełna niesamowitej megalomanii, czego zdążył się dowiedzieć zwiedzając ruiny rozsiane po całym Akwilonie. Jednakże dobrze było się dowiedzieć iż lepiej nie szlajać się po tych budynkach bez przewodnika (chyba że chciało się opuszczać je na siłę). Wstał jednym płynnym ruchem i otrzepał się, po czym zawiesił na plecach swój legendarny miecz.
Wziął do ręki bukłak, który wcześniej wisiał przy pasie, pociągnął kilka łyków i podał go łuskowatemu.
-Jeśli chcesz pić, to napij się chociaż porządnego alkoholu. - powiedział mocnym barytonem i uśmiechnął się lekko, Krew Chimery była niezwykle mocnym winem pędzonym przez mieszkańców zachodu, cieszyło się ono dużym wzięciem, a jako że receptura była ściśle strzeżoną tajemnicą można było je nabyć lub sprowadzić jedynie stamtąd. Ciekaw był skąd u tego gościa smocza łuska (na czym jak na czym, ale na smokach to się znał), ale wolał zostawić to pytanie na później, znajomość lepiej zacząć od łyku wina niż osobistych pytań.
-Dobrze mieć kogoś kto zna rozkład budynków, szkoda tylko że obronność tej twierdzy zostawia tak wiele do życzenia. - powiedział patrząc na milowej długości przestrzał w murach, przeciwko armii Chana zawalenie jej byle czym niewiele pomoże.
-Skoro przy teleportacji jesteśmy, jak wygląda podróż między światami? Da się dotrzeć do nich normalnie? I ile mamy czasu do przybycia armii Chana? - zadał pytania które były w tej chwili dla niego najważniejsze.
Ostatnio zmieniony pn sty 06, 2014 11:21 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Heretyk
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5036
Rejestracja: pn mar 28, 2005 12:23 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 12:10 am

Szarańcza
Sześciocalowe istotki ze skrzydełkami ważek zdawały się być nie na miejscu. Nawet biorąc po uwagę, że odziane w pancerzyki i z minaturową bronią na tle tytana wyglądały marnie. Grupa piędziesięciu czarodziejek siedziała bliżej i brała udział w rozmowie. Dwa oddziały po pół tysiąca wojowników właśnie kończyły posiłek, z dorodnego woła zostały tylko kości. Od razu widać było, kto robi za mózg a kto za mięśnie.

Bardziej zorientowani w tematach najemników, mogło słyszeć o Szarańczy. O przeklętych Fearitach, które zostawi8ały za soba tylko gołą ziemię. Ponoć w ich żyłach płyneła krew tak czarna od czarnej magii, że nawet śmierć nie chciała sie o nich upomnieć. Widok tego co zrobiły z wołem nie nalezał do najprzyjemniejszych, ale plotki mówiły, że nie ograniczają się do zwierząt hodowlanych, a wyruszając na wojne nie biorą prowiantu.

- Jak duże siły... - zapytała czarodziejka.
- ...wroga już są... - kontynuowała kolejna
- ...pod bastionem? - trzecia zaś dokoczyła zdanie.
Ta denerwująca maniera była u nich na porządku dziennym. A najbardziej denerwujące było, że potrafiy tak rozmawiać jednocześie z kilkoma osobami.
- Tytanie...
- ... co możesz nam...
- ... powiedziec o Bastionie?
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 1:20 am

Nieśmiertelny

Wojownik przyjął bukłak, równocześnie rzucając swoją bambusową flaszkę w kierunku młodzieńca.
- Tylko się nie przewróć. - rzekł puszczając oko. Bimber z jego flaszki był potężny, niejednego wielkoluda zwalił z nóg sam zapach, o możliwości przełknięcia tej mikstury nie wspominając. A umiejętny dodatek z wilczych jagód tylko dodawał smaczku.
Gdy tylko uniósł bukłak do ust w jego głowie znów rozgorzał rwetes.
~Mmm, krew Chimery. Najlepszy trunek śmiertelnych.~
~Zdajesz sobie sprawę z tego kim ten dzieciak jest?!~
~Tak w pełni. Ja też swego czasu byłem w Ceurze, choć Ty zdajesz się ciągle o tym zapominać. I nie, nie musisz mi znów wykładać starych opowieści. Nasłuchałem się ich wystarczająco za młodu.~
~Łusssski mego ludu!~
~Uspokójcie się. Virūpakkha nie muszę Ci przypominać ostatniego razu jak polowaliśmy na Twoich pobratymców?~
~To było co innego!~
odfuknęła naga.
Po kilku łykach doskonałego trunku wojownik odjął bukłak od ust i grzecznie zwrócił go właścicielowi.
- Ładna kolekcja. - rzekł przeczesując swoje włosy - Aczkolwiek po pewnym czasie staje się nieco męcząca.
- Swoją drogą, możesz mi mówić... Hibiki. Poprostu Hibiki. - powiedział wyciągając do uścisku rękę.
Ostatnio zmieniony wt sty 07, 2014 1:25 am przez Zaalaos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 1:40 am

Smoczy Wojownik

Przyjął bambusową butelkę i powąchał zawartość, chcąc ocenić jej walory.
~Pachnie belladoną, ciekawy pomysł na przyprawę do alkoholu... - przemknęło mu przez głowę
-Na zdrowie. - powiedział po czym uniósł pojemnik do ust i zdrowo pociągnął kilka łyków - Ah... orzeźwiające. - rzucił z uśmiechem.
Gdy Nieśmiertelny zwrócił bukłak, otrzymał z powrotem swoją butelkę.
-Ładna kolekcja. Aczkolwiek po pewnym czasie staje się nieco męcząca. - w tym momencie, po sugestywnym geście nowego znajomego, młodzieniec szybko ocenił fryzurę przybysza, przez dziwne ułożenie włosów ciężko było dostrzec wplecione pasma, ale bez wątpienia coś się tam kryło.
-Mam nadzieję że uda mi się ją powiększyć o jakieś ciekawe elementy w czasie tego oblężenia. - odpowiedział
-Miło mi Cię poznać Hibiki. Ja jestem Hayashi, Lantano Hayashi. - skoro on się przedstawił, to młodzieniec odpowiedział tym samym i uścisnął wyciągniętą dłoń. Mówi się że o człowieku można wiele powiedzieć po uścisku dłoni i Hayashi postanowił sprawdzić to powiedzenie. Sam miał mocny i pewny uścisk, charakterystyczny dla wprawionego szermierza i człowieka ufnego w swą siłę oraz umiejętności.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 8:01 am

Przegórze Lortmili, obóz akwilońskich wojsk, kilka dni temu

Demon przez chwilę się zastanawiał, po czym udzielił odpowiedzi wróżkom:
- W tej chwili do Bastionu docierają pierwsi uchodźcy uciekający przed armią Chana. Jutro, pojutrze dotrze już większość z uciekinierów, w tym dwie kohorty z armii syndyka Berylu - znani z korupcji, ale dobrze wyszkoleni żołnierze-najemnicy z Miast-Klejnotów mogli się okazać cennym wsparciem w boju. Ich kohorty liczyły około dziesięciu tysięcy ludzi i stanowiły znaczną siłę w rękach dobrego taktyka. Jedyny problem był ze skłonieniem najemników do walki i utrzymania swoich pozycji - Armia Chana jest jeszcze daleko. Za trzy dni można się spodziewać, że do Bastionu dotrą pierwsze oddziały składające się z pustynnych nomadów i orków.

- Każdy kto teraz spróbuje teleportacji, podróży między światami albo w czasie nie wystawia się na pewną śmierć, ponieważ czeka go los o wiele gorszy... - demon z patosem zaczął odpowiadać na pytania Nieśmiertelnego i Smoczego Szermierza, ale Elabanzar uciszył potwora gestem dłoni:
- Hayashi, nasz pośpiech wynika właśnie z tego, że nie możemy skorzystać z tych banalnych, ale wygodnych rozwiązań. Gdyby nie te ograniczenie, to po prostu tak jak zawsze próbowałbym czegoś, a gdyby rezultaty mnie nie zadowalały, to cofnąłbym czas i spróbowałbym znowu. Męczące, ale skuteczne. Ale teraz zaklęcia Satakiego i szamanów Chana zmusiły nas do skorzystania z rzekłbym bardziej tradycyjnych środków. Także lepiej nie ryzykujcie teleportacji czy innych sztuczek, które przenoszą was w czasie czy przestrzeni. Straciłem tak zbyt wielu żołnierzy i akolitów - o swoich magicznych duplikatach Elabanzar dyskretnie nie wspomniał - Nie umiem określić natury tego zjawiska, ale to nie jest zwykła blokada. Ofiary tego zabezpieczenia są jakby wymazane z rzeczywistości. Zresztą, to nie czas na naukowe dywagacje. Kiedy spotkacie armię Chana to zidentyfikujecie kto utrzymuje tę blokadę i usuniecie go razem z jego czarem. Drogę do Wilczego Bastionu będziecie musieli pokonać na własnych nogach. Przy tym wichrze nawet dolecenie do Wilczego Bastionu nie będzie możliwe. Im głębiej w góry tym wiatr jest silniejszy. Na dodatek to magiczne wichrzysko oddziałuje również na niematerialnych. Ale sądzę, że dacie radę dotrzeć do Wilczego Bastionu przed wojskiem Chana. Musicie się tylko pośpieszyć.
 
slann
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4982
Rejestracja: pt paź 14, 2005 10:35 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 11:16 am

Stalowy Książę

Lotrmil
Stalowy książę obserwował towarzyszy broni z mieszanką podziwu i zdumienia.
Wszyscy zebrani mogli ujrzeć tylko to, co pozwalał. Widzieli wysoką postać, odzianą w zbroję z czarnej stali i hełm o obliczu upiora. Tylko wybrani członkowie Ukrytego Przymierza mogli wiedzieć, że rynsztunek ten upodabniał go do Sholdem-Gha, Ukrytego Boga. Nie był jednak jego kapłanem. Ukryty nie miał kapłanów, tylko córkę... Choć patrząc na to z drugiej strony, wszyscy awanturnicy, którzy przybyli na wezwanie byli jego kapłanami.

Gdyby jednak zdjął zbroję, zobaczyliby pod nią ciało młodego mężczyzny o całkiem czarnych oczach, niebieskawej cerze i granatowych włosach. Był półsithirianinem i bękartem królewskiej krwi po obojgu rodzicach. Od kiedy wrócił do kraju, nie zdejmował zbroi publicznie, musiał zachować tajemnicę. Jego lud był zniewolony, lecz gdy odniosą zwycięstwo i otrzyma swą nagrodę.... Tymczasem mógł sobie pozwolić na niewielkie akty sprawiedliwości. Idąc na zebranie, zobaczył żołnierza napastującego brutalnie półkrwi Sithiriankę. Teraz jego wątroba leżała gdzieś w dziupli.

Z zebranych największym szacunkiem darzył Tytana, który tak jak on leżał do starej rasy, Dwaj wojownicy się już skumali, a szarańcza była... dziwna.
Wystąpił przed resztę i zapytał.
- Mówi się, że należy poznać swego wroga, tak więc pytam, z kim przyjdzie nam się zmierzyć
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 4:22 pm




Apetyt dzikich Faerie był iście niesamowity. Zajadały coraz bardziej łapczywie, agresywniej wyrywając kawałki mięsa, przepychając się do co smakowitszych kąsków.

Naga w głowie Nieśmiertelnego parsknęła nieco zbyt ostro na próbę uciszenia.

Smoczy wojownik czuł niesamowitą dumę z należnego mu strachu, jaki obleciał momentalnie obóz, gdy dał drobny pokaz swoich możliwości. W istocie, trzeba było pokazać tym... ludziom, gdzie ich miejsce. Później, po odprawie, wraz z Nieśmiertelnym spoglądali z rosnącą zazdrością na siebie.

Gdzieś w świadomości Lotrmila przemknęła myśl o własnej chwale, o sprycie. O tym, jak pozwala widzieć innym tylko to co sam chce pokazać. Jednym słowem, władza. Nawet, jeśli sprowadza się tylko do kontroli tego co widzą inni.

Strażnik czuł niebywałą dumę. Taka konstrukcja. Nawet Demon jest pod wrażeniem. I słusznie. Co dopiero maluczcy ludzie, niszczący piękną konstrukcję wzniesioną rękami jego rasy. Z zamyślenia wyrwała go kula świetlistego blasku lecąca w kierunku obozu. Była mała, malutka nawet jak na jego standardy, jednak było w niej coś nietypowego.
Zbył tę myśl szybko napawając się dumą.

Były to wszystko irracjonalne uczucie zazdrości przemieszane z wiarą w siebie i pewnością wobec swoich umiejętności, dumą tak wielką, że przechodzącą niezauważalnie w pychę i pogardę. Uczucia czekały gdzieś na progu świadomości, niczym mrok czekający w kącie aż świeca dokona swego żywota. Dotknęły każdego, ponieważ ich źródło było stare. Starsze, niż ktokolwiek z obecnych na polu istot...


Kula zbliżała się szybko, aż w końcu zawisła przed Elabanzarem, który ruchem ręki opuścił ją na ziemię.
W środku świetlistego więzienia kotłował się mrok. Niczym dym, lub atrament w wodzie, czarniejszy niż bezkresna ciemność podziemi, ręce istoty dotykały klatki światła.
~ Jestem na twe wezwanie zgodnie z naszym kontraktem ~ istota w kuli odezwała się mentalnie. Jej "głos" był jak złowieszczy szept. Cichy, ale doskonale słyszalny, zwiastujący nieuchronną zgubę.
Czarodziej kiwnął palcem i kula powoli gasła, aż w końcu


~ WOLNY! ~ Pożeracz zawirował wokół własnej osi ulatując odrobinę w powietrze.
Ciemne fale rozeszły się w każdym kierunku, amorficzny cień, jakby rozrósł się na ponad 2.5 metra wysokości.
W samym środku, można było dostrzec coś na kształt solidniejszej materii w kształcie z grubsza humanoidalnym.

Cień wpatrywał się w maga z nienawiścią, jednak nie wykonywał żadnych ruchów. Z każdą chwilą kotłujące się cienie rozszerzały się zajmując coraz większą przestrzeń na polanie, a wraz z nim rosło przygnębienie, duma i nienawiść wśród obecnych w obozie istot. Oprzytomnieni strażnicy przysięgali krwawą zemstę na Smoczym wojowniku, kucharze knuli spisek przeciw pierwszemu kucharzowi, który coraz brutalniej egzekwował czystość w polowych kuchniach.
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 5:06 pm

Nieśmiertelny

Uścisk dłoni Nieśmiertelnego był silny, lecz nie przytłaczający. Wnętrze jego dłoni zdawało się być nieco twarde, jak u chłopa nawykłego do kosy, albo żołnierza przyzwyczajonego do ciężaru miecza.

Wojownik przyjrzał się ponownie zgromadzonym istotom, największym zaskoczeniem była grupa krwiożerczych faerie, od dawna nie spotkał się z nikim z ich tajemniczego ludu. Wysoki zakuty w stal osobnik nie przykuwał specjalnie uwagi. Za to prawdziwym zjawiskiem była świetlista kula, w której wnętrzu kryło się coś... przedwiecznego? W duszy wojownika potrącona została delikatnie dawno zapomniana struna strachu.

~Jakiś znajomy?~ spytał jedną ze związanych z nim dusz.
~ Raczej nie, ale nie mogę mieć pewności, Twoje ludzkie oczy mało widzą. ~ odrzekła.
 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 6:10 pm

Jonathan Finvarra

Trzy tygodnie temu

-Ah, kto byłby pomocny? Oczywiście, powinniśmy posłać po duch wulkanów i chmur, by sprowadzić deszcze ognia i lawy na armie nieprzyjaciół. Tak, to byloby idealne. - Jonathan mówił do arcymaga Elabanzara - z drugiej strony bożkowie wulkanów to straszni konserwatyści.. przyjmują tylko ofiary z ludzi, a Ty chcesz tego uniknąć - samozwańczy król Fae zamyślił się z teatralnie poważną miną - w takim razie możemy sięgnąć po pomoc kogoś kogo się nie spodziewają. Zawrę pakty z oceanami, bym mógł wezwać ich na pomoc. Zobaczymy ile okrętów ten stepowy władca przyśle do oblężenia górskiej twierdzy -


Obóz akwilońskich wojsk, kilka dni temu

Podróżnik przemykał cicho jak zjawa. Osłonięty iluzjami przeszedł obok strażników, unikając wykrycia przez magię i (niezbyt) czujne oczy śmiertelników. Pozdrawiał grzecznym skinieniem głowy duchy, demony i inne niematerialne istoty czuwające nad obozem dzięki magic Elabanzara i jego licznych uczniów.

Nie staną dopóki nie znalazł się w punkcie gdzie czekał demon i arcymag; skinął w kierunku maga, krótki gest przywitania (który oczywiście go widział, jakby inaczej). Po czym zdjął czar niewidzialności.

-Janthan Finvarra - dzwięczny i melodyjny głos nowego przybysza oznajmił na powitanie, bez formalności. Jak na przedstawiciela Faerie było to enigmatyczny pseudonim; miano noszone przez wielu śmiertelników połączone z tytułem króla albo kogoś królewskiej krwi. Postać była nieodzownie z nieziemskiego pochodzenia. Nieludzkie i ostre rysy twarzy przywodzącej na myśl lisa, włosy jak puch ostu, długie i delikatne palce oraz silna aura magii. Ubrany był jak podróżujący szlachcic, bez ozdób czy biżuterii. Większość stroju przysłaniał szaro-zielony płaszcz.

Niespiesznie przyjrzał się wszystkim zgromadzonym, tak jakby miał cały czas świata i , zatrzymując wzrok na dłużej na Szarańczy. Z lekkim uśmiechem skinął głową w stronę oddziału czarodziejek. Poczekał, aż mag odpowie na pytania i zadał własne:

-Cztery pytania, dla dobrej wróżby: Mapa pokazuje, że przedpole twierdzy jest między górami, tak więc rozumiem, że to dolina; Jeśli tak, to gdzie jest najniższy punkt? Czy do twierdzy prowadzą inne ścieżki, na przykład przez okoliczne góry? Czy efekty blokujący teleportację działa przeciw naszym wrogom? Oraz ostatnie - przepowiednie są trudne do odszyfrowania nawet w najlepszych dniach, ale.. jeśli dojdzie do tego, czy dalsza walki dla odbicia Bastionu z rąk wroga jest możliwą opcją?
Ostatnio zmieniony wt sty 07, 2014 6:21 pm przez changeling, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 6:50 pm

Przegórze Lortmili, obóz akwilońskich wojsk, kilka dni temu

Na pytanie Stalowego Księcia demon pokrótce opisał zarówno główne postaci w armii Chana jak i samą armię na którą składały się głownie oddziały południowego autoramentu - lekko uzbrojeni jeźdźcy walczący zarówno wręcz jak i posługujący się łukami. Można było liczyć na kilka oddziałów uzbrojonych według akwilońskich standardów, ale to była zaledwie kropla w morzu nadchodzącego wojska.

Na pytania Jonathana również odpowiedział demon:
- Równina jest niemal równa, nie wiem, gdzie jest najniższy punkt. Prawdopodobnie w podziemiach Wilczego Bastionu. Do twierdzy mogą prowadzić inne ścieżki, ale zwykły człowiek nie jest w stanie po nich przejść. Co do efektu blokującego teleportację, to nie wiem, nie mam pojęcia.

- Odpowiedź na ostatnie pytanie jest prosta - powiedział Elabanzar - nie dopuścicie do przejęcia Bastionu, więc nie będziecie go musieli odbijać. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 7:08 pm




Cień rozrastał się delektując złem, jakie za jego sprawą szerzyło się po obozie. Ktoś kopnął psa, stajenny wypuścił wierzchowca, który mało nie staranował drugiego stajennego. Gdzieś w oddali ktoś wylał wrzątek na namiot służby... Ach, cóż za rozkosz.

Cień rozrastał się zajmując coraz większą powierzchnie. Sięgał teraz prawie 4 metrów, jednak pod groźnym spojrzeniem arcymaga i jednym ruchem magicznego kostura, cień zawinął się niczym peleryną, kurcząc się.
~ Poczekaj magu. Jeszcze cię dorwę ~ pomyślał, jednak nie wypowiedział tych słów. Dopóki mógł tylko wysłać swojego Avatara na świat, był zdany na łaskę tego potężnego śmiertelnika. Ale to i tak lepiej, niż eony spędzone w podziemnym więzieniu.

~ Kiedy. Kiedy przybędą posiłki ~ spytał echem szeptów.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 7:25 pm

Khorgor Rzeźnik - Doombull zwierzoludzi



Obrazek



Jednym ze stworzeń i herosów jacy przybyli na wezwanie Króla był minotaur. Zwykły minotaur był dla większości śmiertelników groźnym wyzwaniem ale ten znacznie przewyższał pod względem gabarytów i masy swoich pobratymców. Zazwyczaj jedne z największych, najsprytniejszych i najwaleczniejszych minotaurów były wodzami, herosami i generałami stad innych swych pobratymców jak i mniejszych ale liczniejszych kuzynów. Przybierały wówczas tytuł Doombulla. Ten o którym była mowa zdwał się emanować potęgą nawet na tle tych wyjątkowych wodzów - wojowników. Wszystko wskazywało, ze to właśnie ON, żywe wcielenie i awatar ich boga na tej planecie. Podobno był nieśmiertelny i mógł zginąć jedynie w walce. Czy to była prawda nie było to pewne tak samo jak wiele szczegółów tej uwielbiających leśne ostępty i inne słabo zamieszkałe pustkowia rogatej rasy.


Jego pojawienie się było dla wielu zaskoczeniem. Co prawda ten czy ów słyszał o nim albo jemu pododbnych to i owo ale niewielu spodziewało się, że stawi się na wezwanie króla. Tymczasem jego samego rzeź, śmierć, krew i wyzwania jakimi kusiła go nowa wojna były nie do odparcia. Obserwował swoich towarzyszy w milczeniu. Był ciekaw co który z nich może i czego się po nich spodziewać. I czy któryś z nich myśli podobnie do niego zadawając podobne pytania jakie on zamierzał zadać. W końcu jednak przemówił. Głos miał ciężki i potężny, wprost stworzony do triumfalnego, zagrzewającego do boju ryku lub ogłaszania swego zwycięstwa nad pokonanym przeciwnikiem. Widać było też, że posługiwanie się ludzką mową choć bez problemu zrozumiałe, nie jest dla niego naturalne.


- Chwileczkę... Jak w tym kamiennym szałasie jest taki labirynt to gdzie mieszkają tamtejsi ludzie i garnizon. - dał wyraz swej rasowej niechęci jaką wszyscy jego pobratymcy darzyli wszelkie ślady cywilizacji, zwłaszcza miasta. - I co z tymi ichnimi czarusiami? Jak rozumiem jak ich się delikatnie po łebki toporkiem postuka to chyba te magiczne burze ustaną co? - następnie zwrócił się do tytana. - Jak ktoś jest w środku to są jakieś możliwości nocnych wycieczek na naszych gości? - chciał wiedzieć co i jak. Na razie potencjalni przeciwnicy nie robili na nim większego wrażenia. Takich zwykłych piechurów czy kawalerzystów mógl wyrzynać tuzinami. Ale nie uśmiechalo mu się zostać zamkniętym wewnątrz miasta. I to kamiennego bez żadnego lasu ani roslin nawet! W końcu wóczas dałby się zamknąć w pułapce a to w końcu on był od zastawiania pułapek!
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 8:01 pm

Smoczy Wojownik

Gdy demon opowiadał o głównych figurach armii Chana, Demon z Ceury z trudem powstrzymywał uśmiech. Zapowiadało się co najmniej kilka wyjątkowych pamiątek - legendarny orczy wódz, potomkowie Tytanów, prawdopodobnie najlepszy zabójca Akwilonu i jeden z najbardziej poszukiwanych banitów, mieszanka bardzo wybuchowa, ale zwycięstwo nad nimi na pewno będzie niesamowicie satysfakcjonujące.
Zakończywszy rozmowę z Hibikim - myślał że ten człowiek to bajka na dobranoc, którą czasami opowiada się dzieciom, postanowił przyjrzeć się pozostałym członkom tej gromady. A było czemu się przyglądać, oj było...
Rój mrocznych fearie, Arcyszermierz zawsze zastanawiał się jak tego typu zbiorowiska mogą funkcjonować jako jedno stworzenie. Nie przepadał za spaczonymi istotami, jednakże łagodne wróżki nieskażone czarną magią zdecydowanie nie miały dość zapału do walki, woląc bawić się ze śmiertelnikami i sobą nawzajem. Pewnie mimo małych rozmiarów potrafiły być całkiem paskudnymi przeciwnikami dzięki liczebności. Możliwe że przez wpływ mrocznych sił były obłąkane, jednakże wątpił że zdradzą dopóki będą mogły pożerać swoich przeciwników.
Stalowy Książę, to figura o której już słyszał. Obiecano mu naprawdę dużą nagrodę za pomoc. Jednakże budził ogromną ilość wątpliwości w młodym szermierzu, przez swoją ukrywaną niezwykle skrzętnie tożsamość.
Cień który przybył na wezwanie Elabanzara, był zdecydowanie nieciekawą istotą. Młodzieniec czuł jakby pradawna istota próbowała sięgnąć wgłąb jego duszy, jednak nie zamierzał przekonywać się w jakim celu i postawił wokół swego serca mur, od którego się one odbijały. Miał nadzieję że wpływ tego czegoś nie zasieje chaosu wśród żołnierzy.
No i Fae, cholera wie jakiego typu. Po stroju można było wnosić że to arystokrata, ale te istoty były na tyle nieprzewidywalne że równie dobrze mógł być obłąkanym wyrzutkiem. Widać było że zna się na iluzjach, a przynajmniej potrafił znikać, ciekawe co jeszcze chował w zanadrzu. Wiele można było zarzucić tego typu istotom, ale na pewno były honorowe i dotrzymywały słowa.
Minotaur, czy raczej Byk Zagłady stanowił zagrożenie niezależnie od tego jak dużo honoru miał. Jeśli straci nad sobą kontrolę w trakcie bitwy, to nie będzie zwracał uwagi na to czy ktoś jest wrogiem czy przyjacielem i będzie ciął wszystkich jednako. Pozostawało mieć nadzieję, iż potrafi on ukierunkować swoją furię na tyle by do takich komplikacji nie doszło. O ile młodzieniec się nie mylił, rogacz miał tu osobiste porachunki do wyrównania z jednym z pachołów Chana, to zwiększało szansę na zachowanie go po stronie obrońców Bastionu.
Do samego maga nie miał obecnie pytań, ale postanowił sprawdzić osobnika budzącego najwięcej wątpliwości.
-Nie ufam ludziom, którzy ukrywają swoją tożsamość. Zdejmij maskę, byśmy mogli się przekonać czy sam nie jesteś wrogiem, albo co gorsza zdrajcą. - zwrócił się do Stalowego Księcia tonem, który wyraźnie wskazywał że nie żartuje.
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 8:20 pm



Trzy dziwne czarodziejki, kto to widział. Za jego czasów było lepiej, zamiast zadawać głupie pytania małe robaki siedziały pod ziemią i cieszyły się, że mogą żyć. Niestety, te czasy już dawno minęły i Strażnik musiał się z tym pogodzić.
- Cytadela nie jest w żadnym stopniu fortecą obronną, nie musieliśmy się chować za murami przed naszymi wrogami. Nie mogę wam zdradzić jego przeznaczenia, z resztą, sam go do końca nie znam. - Tytan warknął znienacka - I nie będę waszym przewodnikiem. Śmiertelnicy nie powinni zanurzać się wgłąb naszych budowli, czeka ich tam tylko szaleństwo.

Strażnik spojrzał w dół na minotaura. To też było dla niego coś nowego. - Bastion nie ma żadnych ukrytych wejść, przynajmniej nie na powierzchni. Nie ma możliwości przekradnięcia się. - Tytan nie mówił tego dlatego bo znał się na sztucę skradania lub czegokolwiek, z jego rozmiarami to i tak było niemożliwe. Mówił tak jednak dlatego, bo idea cichego podchodzenia przeciwnika i atak znienacka był dla niego czymś obcym i obrzydliwym.

Kolos zarzucił miecz na ramie i miarowym krokiem ruszył w stronę bramy, raz za razem wywołując drobne wstrząsy gruntu. Nie zamierzał czekać aż reszta skończy rozmawiać, w końcu i tak go dogonią.
 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

wt sty 07, 2014 8:44 pm

Jonathan Finvarra

-Twarz może być bardziej skomplikowaną maską. - powiedział białowłosy, nie wiadomo czy w odpowiedzi Smoczemu Wojownikowi czy bardziej do siebie.

Fae skinął głowo magowi, jakby nie oczekiwał innych odpowiedzi. Wyciągnął z jednej kieszeni fajkę i zapalił spokojnie, czekając na dalszy ciąg pytań i więcej przybyszy. Jeśli rzeczywiście był królem, to wyraźnie był świadom, że nie jest to jego dwór i nie on wydaje rozkazy. Mogłoby się wydawać, że jest pogrążony w myślach, ale uważny obserwator mógł dostrzec, że jego bystre oczy śledziły zebranych. Więcej niż raz jego wzrok zatrzymał się na broni arcyszermierza.

PPPP
cóż, zobaczmy co moje detect magic powie o zebranych. Może magiczne artefakty, zbroje, topór, miecz ect.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 2:33 am

Kosh'Hadar 'hulhu

W obozie nagle nastała cisza. Kilkoro wojskowych i hołota ze służby stanęła, potem wszyscy jak jeden mąż odwrócili się wpatrując w jakiś punkt na horyzoncie. Następni dochodzili. Nienaturalna cisza brzmiała aż w uszach. Psy kuliły się, a konie strzygły nerwowo uszami, podczas gdy z ich chrapów i pyska toczyła się piana.
- Nadchodzi. - jak jeden mąż tłuszcza przemówiła, łamiąc niespodziewanie nagłą ciszę.
- Nadchodzi. - powtórzyli.
- Nadchodzi. ponowili kolejny raz.
- Nadchodzi. - rozbrzmiewało raz po raz coraz szybciej.
- Jest tu! - postacie zawyły ekstatycznie, niektórzy padając na kolana. Twarze wykrzywiły się w szaleństwie i dzikiej namiętności.
Ziemia zadrżała. Głęboko pod jej skorupą rozległ się donośny huk, jakby pękała wielka skalna płyta. W oddali, w połowie drogi między obozem a horyzontem, wzbijając tumany kurzu i pyłu zawaliła się jedna z gór, z łomotem wpadając w powstałą szczelinę. Coś poruszało się tam, coś sięgało z wyrwy w ziemi. Czarne i oślizgłe kształty wyłoniły się na światło dzienne. Były ogromne i było ich wiele setek. Bezkształtne olbrzymy, o czarnym połyskującym cielsku, masa wijących się uzbrojonych w zzassawki i zadziory macek ryło wściekle ziemię. Zęby kłapały przerażającymi szczękami.
W obozie zapanował chaos, tłuszcza śmiała się opętańczo, niektórzy płakali lub się modlili. Inni paznokciami ryli po twarzy w szalonej próbie wyłupania sobie oczu.
Potworne kształty oderwały się od krawędzi rozpadliny pełznąc niczym opiłe od krwi pająki, wlekąc swe tłuste cielska po gruncie. macki wiły się opętańczo smagając ziemię oraz nieboskłon. W górę wzbijały się tony kurzu, kamieni i gleby, przesłaniając widok na potworności z głębi ziemi.
Skryta groza zbliżała się bardzo szybko, pożerając w błyskawicznym tempie kolejne mile. Jednak w miarę zbliżania się, tumany kurzu malały.
Wreszcie zza zasłony wzbitego w powietrzem pyłu wyjechała ciężka konnica. Jakieś piętnaście setek jeźdźców. Każdy dobre siedem stóp wzrostu o przesadzie wręcz szerokich barach. Ciężkie zbroje o kolorze sadzy i popiołu nabijane były wieloma ostrzami. jeźdźcy byli uzbrojeni w masywne ciężkie miecze w każdej ręce, choć nie wydawało się możliwe by móc unieść broń tych rozmiarów jedną ręką a co dopiero mówić o walczenia oboma na raz z grzbietu rumaka. Konie podobnie jak ich jeźdźcy, były wielkie i masywne. Na pierwszy rzut oka wydawał się również odziane w zbroję, jednak szybko okazało się, że konie porośnięte są kościaną naroślą o barwie popiołu, służącą im za ciężki pancerz.
Wielkie czarne sztandary łopotały nad oddziałami.
Oddziały zatrzymały się w równym szyku. Konie rzucały łbami i parskały wściekle. Ich oczy skryte za ciężkimi wałami kostnymi, wydawały się ślepe, zdane jedynie na swych jeźdźców. Końskie pyski były wydłużone i rozwierały się na całej długości, niektóre stwory rozwierały szczęki tak mocno, że wydawało się, że ich głowy składają się jedynie z masy ciężkich i ostrych zębisk.

Zza szeregów ciężkiej konnicy wyjechała pojedyncza postać na osiołku. Zwierze powoli człapało w stronę zebranych. Puste oczodoły przybysza wpatrywały się w każdego z zebranych po kolei. Powykręcana garbata postać poruszała bezzębnymi szczękami, jakby mamrotała coś do siebie. Albo jakby ssała jakiś przysmak. Zbutwiała szata w wielu miejscach była rozerwana, ukazując pomarszczone ciało o niezdrowo ziemistej cerze, tu i ówdzie porośnięte pleśnią albo Mechem. W śród tych łachmanów coś się poruszało, jakby pod skórą mężczyzny wiły się robaki.
Osiołek się zatrzymał i przyklęknął, by jego jeździec mógł zsiąść. Co mężczyzna uczynił, choć nie bez trudu. Wielki garb na plecach zmuszał by poruszał się pochylony, koślawe nogi zdawały się niezdolne do chodzenia, mimo to mężczyzna poruszał się do przodu, jakby pod Kaftanem coś szarpało nim do przodu. Pokraka zaśmiała się, widząc wpatrujących się w nią zebranych tu. Jego puste oczodoły wydawały się świdrować ich jestestwo, obdzierać z tajemnic i zasłon.
Ręce mężczyzny były silnie umięśnione, co kontrastowało z resztą jego pokracznego, wręcz kruchego ciała. Palce miał nieludzko długie, jakby wyposażone w dodatkowe stawy. Twarz nie była stara, wręcz przeciwnie, była młoda i niegdyś zapewne nieziemsko przystojna, lecz teraz... była wymizerowana, poryta bliznami i paskudnym duszącym się, pulsującym wrzodem na lewym policzku. Długie czarne włosy były brudne, wisiały tłustymi postronkami odgarnięte do tyłu.

Mężczyzna przysiadł na piachu wśród pozostałych. - Wedle umowy. - odezwał się do czarownika. - piętnaście setek moich doborowych wojowników. No. Widzę, że ciekawe towarzystwo się tu zebrało. * oznajmił, znów patrząc po zebranych.
- Jakoś nikt się nie rwie, by mnie witać chlebem i solom? Więc ja może was czymś poczęstuję. - mężczyzna klasną w dłonie. Osiołek zadrżał, jego skóra zafalowała, włosy zanikły jakby wrastając w mięso, skóra rozjaśniła się i osiołek rozdzielił się na dwie niekształtne bryły mięsa, które dalej się przekształcały, aż przybrały ludzkie postacie. W kilka chwil później, na ziemi leżały dwie piękności, obejmując się nadal czule. Jedna z nich uniosła swą śliczną główkę i rozejrzała się dookoła, jakby przebudziła się z jakiegoś snu. Zamrugała sennie oczyma o długich żęsach.
Mężczyzna westchnął - ciężko dziś o dobrą służbę. - po czym klasną ponownie. Druga dziewczyna uniosła swoją główkę, obie z przerażeniem spojrzały na powykręcaną sylwetkę mężczyzny. W panice pośpiesznie wstały i pognały do swego pana.
Już po chwili u boku przybysza stały dwie niewolnice. Każda prezentowała inny typ urody.
Pierwsza z dziewczyn została pobłogosławiona długimi, ognistorudymi włosami, które spływały na jej ramiona i plecy, sięgając aż do pośladków. Miała bladą cerę, kilka piegów na nosie i wielkie, zielone oczy. Była młodsza z dwójki. Nieduży, ale kształtny biust zarysowywał się wyraźnie pod materiałem białej prześwitującej sukni, ciasno opinającej jej kształty. szata trzymała się na nefrytowej broszy, zdobiącej lewe ramię niewolnicy, prawe zaś było całkiem obnażone.
Druga dziewczyna była Wysoka, szczupła, o alabastrowej cerze i kruczoczarnych, prostych włosach spiętych w warkocz, który sięgał jej ud. By podkreślić bladość jej ciała, ubrano ją w gustowną czerń ze srebrnymi obszyciami. Czarnulka miała bardziej bujne kształty od rudej − obfite piersi i szerokie biodra, a także krągłą pupę. suknia o sporym dekolcie opinała ciasno jej ciało, podkreślając wszystkie jego walory. Dodatkowo rozcięcie z boku ukazywało długą, zgrabną nogę dziewczyny.
Przesadnie pyszna, a mimo to jakoś pasująca, biżuteria z złota i klejnotów zdobiła obie dziewczyny.

Ruda nalała swemu panu wina z dzbana, który pojawił się nagle niewiadomo skąd. Coś jednak dziwnie plaskało podczas tej czynności, winno zdawało się zawierać jakieś grudki.
- Ktoś się ze mną napije? - spytał mężczyzna, szczerząc poczerniałe bezzębne dziąsła. Wyciągnął do przodu kielich, w którym wiły się białe tłuste larwy, pływając w szkarłatnym szlachetnym trunku.
- Wybaczcie, ale muszę zmyć kurz z gardła. - oznajmił i zaczął pić. Mlaskał i siorbał przy tym, a wino ciekło mu po podbródku. Larwy pękały w uścisku jego dziąseł z cichym pop.

Dziewczyny ruszyły niepewnie, pełne bojaźni do przodu, pytając zebranych, czy życzą sobie czegoś. Może wina, może jadła, może czegoś innego.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 8:32 am

- Nie ufam ludziom, którzy ukrywają swoją tożsamość. Zdejmij maskę, byśmy mogli się przekonać czy sam nie jesteś wrogiem, albo co gorsza zdrajcą. - Smoczy Wojownik zwrócił się do Stalowego Księcia tonem, który wyraźnie wskazywał że nie żartuje.

- Hayashi - wyraz twarzy Elabanzara sugerował, że stary mag również nie ma ochoty na żarty - Nie mam wątpliwości, co do tożsamości i intencji każdego z uczestników wyprawy. Począwszy od ciur obozowych po każdego z waszego wąskiego grona.

Szermierz z Ceury zdał sobie sprawę, że swoją gadaniną podważył kompetencje czarodzieja. Oczywiście, kto by się przejmował humorami jakiegoś pierdziela, który zapewne nawet nie umie porządnie utrzymać miecza.

Kiedy Elabanzar był zajęty marszczeniem siwych brwi, demon tłumaczył minotaurowi, że małe osiedle ludzi powstało na obszarze szerokiej na milę "bramę". Demon był zdania, że naturalnie, terapia toporowa z pewnością pomoże na problem nie tylko magicznej burzy, ale wielu innych nieprzyjemnych zaklęć jakie teraz prześladują Lortmile. Począwszy od deszczu ognia na trzęsieniach ziemi skończywszy.

Tymczasem Jonatan spróbował rzucić proste zaklęcie wykrycia magii. Banalny czar sprawiał, że każdy zaklęty przedmiot promieniował blaskiem charakterystycznym dla rodzaju użytej magii. Białowłosy szybko utkał zaklęcie, po czym spojrzał na swoich towarzyszy. Przedstawiciel Faerie mógł dziękować dowolnemu bóstwu, że nie ma skłonności do epilepsji. Inaczej zapewne padłby jeszcze przed wyruszeniem w Lortmile, rażony barwną feerią kolorów. Jego towarzysze dosłownie jarzyli się jak dzieła Jacksona Pollocka, gdyby ten zdecydował się malować je jaskrawymi, świecącymi farbami.

Białowłosy Jonatan szybko odwołał zaklęcie, po czym sięgnął po fajkę, która wypadła mu z rąk. Zdołał tylko zapamiętać, że najwięcej magicznych gratów ma na sobie rój wróżek.

 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 1:58 pm

Jonathan Finvarra

Powiedzieć, że Joanthan był zaskoczony, to mało. Większość czarów i artefaktów samotnie byłaby warta uwagi największych bohaterów. Teraz, stojąc w skrzyżowaniu potężnych aur, wydawało się, że oślepnie.

Później będzie musiał przyjrzeć się im lepiej.

To nie mogło się skończyć dobrze, każdy mag w promieniu wielu mil będzie w stanie ich wykryć.
~Arogancki głupiec, ten Elabanzar. Widać już, że obrona będzie bardziej wojną podjazdową, podstęp i wykorzystanie tej twierdzy jako doskonałej okazji do wykrwanienia legionów... Nawet potęgi jakie zgromadził tutaj nie wystarczą w bezpośredniej konfrontacji przeciw armii Chana, nie jeśli mają utrzymać te mury. ~ myśli Jonathan były całkowicie ponure.

Na głos odezwał sie do wszystkich zgromadzonych:
-Kiedy wyruszamy? Tytan już poszedł w stronę twierdzy.

Ostatnio zmieniony śr sty 08, 2014 2:05 pm przez changeling, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 2:46 pm

 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 3:19 pm

Jonathan Finvarra

Jonathan rzucał zaklęcia; inwokacja do przyjaznych duchów wiatru, aby poruszać się z szybkością wichury; niewidzialność, zdolna oszukać większość wrogów. I ostanie, krótkie konsultacje z setkami duchów, które zaoferowały się strzec Króla. Ich ciche szepty poinformowały go o najbardziej oczywistych niebezpieczeństwach. Był przygotowany na odpowiedź dotyczącą teleportacji. Ta dotycząca latania i.. całej magii Fae? To było coś dziwnego, wymagającego zastanowienia. Ale na początku ostrzeże innych:
-Właśnie konsultowałem naszą przyszłość. Okazało się, że zaklęcia lotu też mogą być śmiertelnie niebezpieczne w Wilczym Bastionie.
- poinformował pozostałych.

Ostatnio zmieniony śr sty 08, 2014 5:43 pm przez changeling, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 4:20 pm




Wyruszyli. Pożeracz obserwował swoich towarzyszy podczas podróży, a atmosfera tego nietypowego pochodu pochmurniała wraz z każdym kilometrem.
Jeszcze jakiś czas po tym, jak grupa herosów(?) opuściła obóz, paraliżujący strach towarzyszący Kosh'emu sprawiał, że ludzie nie byli w stanie pracować.
Atmosfera w grupie też nie była zbyt wesoła. Wydawało się, że z każdą wyssaną pozytywną myślą, każdym przygnębieniem, zazdrością, dumą, czy pychą unoszący się wokół grupy cień rósł.
Szybko dogonili tytana, który nie tylko mógł zobaczyć zrównujących się z nim herosów, ale spojrzeć w oczy cienistej istocie bez patrzenia w dół. Kłębiący się mrok wydawał się być mroczniejszy niż wtedy na polanie, ale jednocześnie bardziej eteryczny, mniej płynny.

Mimo świecącego jasno Słońca, cień roztaczał wokół siebie aurę zimna i zawiści. Wpatrywał się w innych napawając wzrokiem tak dawno niewidzianą powierzchnię. Przyglądając się przez chwilę cieniowi Strażnik mógł dostrzec coś, co w innych okolicznościach nazwałby radością. Ta prześmiewcza parodia uśmiechu Pożeracza, który chłonął świeże powietrze, wraz z całą negatywną energią, jaką udało mu się zaszczepić była ponurym podsumowaniem misji z jaką przychodzi im się zmierzyć.

~ Myślisz, że jesteś w stanie oprzeć się nienawiści? ~ spytał Smoczego Wojownika. ~ Nie jesteś. Ja jestem zawiścią. Żądzą, zazdrością ~ szeptało złowieszcze echo ~ Nawet bogowie nie są w stanie wyzwolić się spod mych wpływów, czemu sądzisz, że uda się Tobie? ~
Cień zrobił wdech, a jego mroczne macki rozrosły się jeszcze bardziej, przewyższając tytana.

Walka herosa była niesamowita. Cień szczerze podziwiał każdego, kto był w stanie walczyć ze swoją naturą i choć z wielką chęcią przywitał takie armie jak Szarańcza, czy Kosh'Hadar 'hulhu, czy Doombull, to większą radość dawało mu obserwowanie istot cnotliwych, praworządnych... dobrych. Takich, które podejmują walkę z samym sobą, z personifikacją swoich słabości. ~ A im więksi są, tym boleśniej upadają ~ pomyślał przemieszczając się wzdłuż pochodu.

Nim dotarli do Bastionu, Cień mógłby pochłonąć całą grupę w swojej ciemności, rozpościerając nad nimi swój płaszcz z mroku. Choć bohaterowie dumnie stawiali czoła złu, które im towarzyszyło, Pradawny nie miał wątpliwości, że chwila nieuwagi może ich pochłonąć.

~ Oto Ciemna Strona. ~ pomyślał ~ Rozkoszujcie się ~
Ostatnio zmieniony śr sty 08, 2014 4:30 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 4:57 pm

Smoczy Wojownik

Kiedy Fae przyglądał się mieczowi młodzieńca, ten z dobrze ukrywaną satysfakcją zauważył że wydawał się porażony. Magia ostrza była naprawdę potężna i nawet mimo ukrycia w pochwie potrafiła oślepić na chwilę, gdy ktoś się na niej skupiał. Ciekaw był czy Jonathan jest świadom, co dokładnie znajduje się w pochwie, jako istota z innego świata mógł ale nie musiał o nim ani o jego mieczu słyszeć, Dwór Fearie nie był zbyt często odwiedzanym przez Hayashi'ego światem.
Elabanzara zignorował, starzec widocznie myślał że skoro ktoś składał deklarację, to na pewno miał szczere intencje. Nie każdy człowiek a tym bardziej nieczłowiek na świecie był honorowy, jak na kogoś tak doświadczonego było to bardzo naiwne założenie. Nie lubił po prawdzie kiedy ktoś ot tak mówił do niego po imieniu, bez chociażby wspólnego wychylenia kielicha, ale tym razem zrzucił to na karb zramolenia arcymaga.
Potem pojawiło się to coś, w wyjątkowo mizernej postaci, jednakże sądząc po efekcie jaki wywarło na prostych ludziach zdecydowanie nie brakowało mu mocy. Istota była niesamowicie obrzydliwa, niczym zdeformowane, zwłoki w zaawansowanym rozkładzie, poruszane przez żerujące na nich robaki. Hayashi cieszył się że ma mocny żołądek, bo niejeden na jego miejscu pewnie puściłby pawia. Jakby dla kontrastu służki przybysza były naprawdę pociągające, można rzec "żyć nie umierać", w końcu Hayashi nadal był facetem...
-Dziękuję, ale nie jestem spragniony. - odpowiedział z grzeczności, mógł przecież zignorować pytanie istoty.
-Kiedy wyruszamy? Tytan już poszedł w stronę twierdzy. - pytanie Jonathana było całkiem na miejscu
-Jak na kogoś tak starego ta istota jest straszliwie niecierpliwa. Ale pytanie dobre, czekamy jeszcze na kogoś? - dorzucił swoje trzy grosze
-Właśnie konsultowałem naszą przyszłość. Okazało się, że zaklęcia lotu też mogą być śmiertelnie niebezpieczne w Wilczym Bastionie. - po chwili Fae znów zabrał głos, nieprzyjemna nowina.
-A co jeśli ktoś lata bez użycia zaklęć? - postanowił dopytać o szczegóły.

W podróży
~ Myślisz, że jesteś w stanie oprzeć się nienawiści? ~ spytał Smoczego Wojownika Pożeracz ~ Nie jesteś. Ja jestem zawiścią. Żądzą, zazdrością ~ szeptało złowieszcze echo ~ Nawet bogowie nie są w stanie wyzwolić się spod mych wpływów, czemu sądzisz, że uda się Tobie? ~
~Zawiść? Zazdrość? Te uczucia są mi kompletnie obce. - odpowiedział kpiąco na telepatyczny przekaz ~ To mi ludzi zazdroszczą i na mnie patrzą z zawiścią gdy kroczę w glorii zwycięstwa. Ja nie mam komu zazdrościć, to co na mnie czeka jest nieosiągalne dla innych. ~ myśli młodzieńca z pewnością drażniły cienia, jak daleko mógł patrzeć ten człowiek, skoro mroczne podszepty przechodziły bez echa? Co trzymało go tak pewnie na obranej ścieżce?
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 5:14 pm




~ Duma i pycha nie pozwala ci dostrzec tego, co dla mnie jest oczywiste ~ echo zachichotalo.

Pożeracz postanowił jednak nie ciągnąć tego wątku oddalając się od wojownika. Zaślepieni w swej wierze, byli równie łakomym kąskiem co jawnie czerpiący z jego mocy. Zamiast tego, byt skorzystał ze swoich zmysłów, by wyczuć cały teren wokół siebie, zwracając uwagę na każdy detal i chłonąc dawno zapomniane bodźce.
Ostatnio zmieniony śr sty 08, 2014 6:40 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 7:48 pm

Nieśmiertelny

Tytan wymusił szybkie wyruszenie, ale nie był to problem. Wręcz przeciwnie, Nieśmiertelny cieszył się że nie będzie zmuszany do bezczynności. Wojownik nie rzucał się na przód grupy, zamiast tego krążąc wokół, w efekcie pokonując dystans o wiele większy od reszty od członków wyprawy. Uważny obserwator mógłby zauważyć że im szybciej wojownik się poruszał tym dłuższe i gęstsze zdawały się cienie wokół niego. Lekkość z jaką stąpał sugerowała że świadomie się ogranicza. Co jakiś czas sięgał do bambusowej flaszki, z lubością pociągając łyk, czy dwa, lecz niestety, na długo nim dotarli na miejsce osuszył ją do cna. Przez krótką chwilę miał chęć cisnąć ją o ziemie, ale powstrzymał się. Właściwie czemu miałby to robić?
~To jego dzieło.~ rzekł wysycony głodem głos, a oczy Nieśmiertelnego powędrowały w kierunku Cienia. ~Od dawna nie chciałem zadawać cierpienia tak jak teraz.~ dodał.
~Spokojnie, razem wytrwamy. Swoją drogą, myślisz że moglibyśmy skoczyć do jego ciała?~
~To może być użyteczne. Przekonamy się kiedy zniesione zostaną bariery.~

Wojownik westchnął i spojrzał jeszcze raz na dno bambusowej flaszki. Była równie pusta jak chwilę temu. Przywiązał ją do pasa i ruszył dalej, obiecując, mimo protestów smoczycy, że wypełni ją w Wilczym Bastionie. Jeśli byli tam ludzie to były i karczmy. A karczmy nieodzownie wiązały się z alkoholem.
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 8:47 pm



Lortmile, dzień drugi

Patrzyłem jak idą. Bohaterowie wyruszyli pierwsi, za nim podążyło wojsko. Szybko się okazało jak bardzo były płonne nadzieje mistrza Elabanzara. Zwykli wojacy nie byli w stanie dotrzymać kroku herosom. Elitarne jednostki, najlepsi z najlepszych, też zostali z tyłu po upiornych osiemnastu godzinach ciągłego marszu.

Z herosów nikt nawet nie próbował zwolnić kroku. Wiedzieli, że od nich zależy przyszłość świata, a teraz, dopóki warunki były w miarę znośne, starali się dojść jak najdalej.

Te znośne warunki to po pierwsze wicher tak mocny, że trzeba było krzyczeć, aby rozmówca stojący obok mógł cokolwiek usłyszeć. Wicher cały czas wiał herosom w twarz, próbując ich zbić z nóg i jak najbardziej opóźnić marsz. Silniejsze podmuchy potrafiły powalić na kolana nawet Ostatniego Tytana. Rój wróżek praktycznie nie był w stanie poruszać się sam. Czepiając się różnych herosów, faerie starały się nie dać wichurze.

Jednakże nawet ja nie wątpiłem w to, że taki wiatr, choćby najmocniejszy, to za mało, aby zatrzymać bohaterów. Ale na ich drodze stało znacznie więcej przeciwności. Większość strumienie i rzek wyschła. W pozostałych zamiast wody płynęła żelazista, czerwona ciecz w smaku przypominająca krew. Nie była jednak krwią, ponieważ tak toksyczny fluid nie mógłby płynąć w ciele żadnej żywej istoty. Smoczy Wojownik przypominał sobie niejasne legendy o krwi smoków, która w potwornych chwilach miała trysnąć z ziemi zwiastując nadejście strasznych katastrof. Podobne historie to zazwyczaj zabobony dla ludu. Wiem, że takie omeny nie będą w stanie choćby odrobinę przestraszyć Smoczego Wojownika i ręka szermierza nie zadrży w boju. Nie da się ukryć, cieszy mnie to.

Elementem, który najbardziej utrudnił drogę herosom był deszcz kul ognistych. Najpierw spadały z nieba sporadycznie, nie wyrządzając wielu szkód obrońcom Wilczego Bastionu. Teraz jednak spadła prawdziwa ulwa, rzęsisty deszcz żywego ognia. Nie był to deszcz, który mógłby zaszkodzić prawdziwym herosom, ale na nieszczęście ogniste kule roztopiły ściany wąwozu, którym miały przejść armie Akwilonii. Skutkiem płomienistego opadu była potężna lawina, która po pierwsze zgniotła niemal wszystkie sługi Kosh'Hadar 'hulhu, a po drugie zupełnie zatkała wąski kanion. Obrońcy Wilczego Bastionu mają do wyboru albo iść dalej i liczyć, że armia jakoś sobie poradzi, albo spróbować własnoręcznie utorować drogę swoim poplecznikom.

Przebudzony bóg ze spokojem patrzy na śmierć swoich wyznawców. Wiedział, że każda śmierć jest tak naprawdę nowym początkiem. Ja z równym spokojem obserwuję bohaterów. Wiem, że prawdziwe zagrożenie daleko przed nimi.

Ostatnio zmieniony śr sty 08, 2014 9:04 pm przez PPPP, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 9:20 pm

Smoczy Wojownik

~Żałosne... ~ skwitował w swojej głowie przemądrzałość Pożeracza, istota miała bardziej wybujałe ego niż ktokolwiek spotkany przez niego wcześniej. Ciekawe czy równie dobrze jak z byciem przemądrzałym radził sobie na placu boju.

Hibiki był chyba poddenerwowany, to w sumie stanowiło najlepsze wytłumaczenie tego, że tak często sięgał po flaszkę. Hayashi dość łatwo dotrzymywał mu tempa, jako że żaden z nich nie rozwijał pełnej prędkości, by nie zostawiać oddziałów z tyłu. Kiedy skończył mu się bimber wyraźnie się zirytował, więc młodzieniec uznał że może się z nim podzielić, odsupłał bukłak i pociągnął kilka łyków.
-Chyba jesteś spragniony, częstuj się. - powiedział z uśmiechem, wyciągając do niego rękę z workiem - Ale uważaj żeby się nie spić, na to przyjdzie pora gdy będziemy mieli wolne. - dorzucił po chwili.
Jak na takiego starego piernika, facet wykazywał dużą odporność na działanie alkoholu, ale młody szermierz miał bardzo duży zapas, mimo że rozmiar pojemnika tego nie wskazywał.

Dzień drugi

Wichura była potężna, jednakże gniew żywiołu zdawał się omijać młodzieńca, gdyż ten zwolnił jedynie po to by nie zostawić w tyle całej reszty. Wiatr nie mógł powstrzymać ich wędrówki, wyschnięte źródła również nie były przeszkodą, brak wody łatwo dało się znieść, chociaż mogło to uszczuplić wędrujące z nimi siły, jeśli nie miały zapasów. Jednakże złych omenów przybywało, legendy o smoczej krwi tryskającej z ziemi zdawały się urzeczywistniać, na szczęście Hayashi nie znał strachu. Podzielił się jednak swoją wiedzą z Elabanzarem, lepiej żeby mag zinterpretował omeny, w końcu był wieszczem.
Niestety w pewnym momencie przestało iść gładko, deszcz ognia nie mógł wyrządzić mu krzywdy, chociaż ze zwykłej ostrożności otaczał się płomienną tarczą by powstrzymywać największe pociski. Jednakże nie mógł zatrzymać wpływu ognia na wąwóz, ściany się stopiły i zablokowały przejście. Nie mogli się teraz zatrzymać, musieli iść dalej.
-Musimy się przez to przebić. To najkrótsza droga, a ludzie muszą dotrzeć na miejsce. - to rzekłszy dobył miecza.
Oślepiający blask rozlał się wokół gdy legendarne ostrze opuściło pochwę płonąc wewnętrznym ogniem. - Czas pokazać co potrafimy, panowie.
Ostatnio zmieniony śr sty 08, 2014 9:37 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Zaalaos
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 878
Rejestracja: sob sty 19, 2008 1:07 pm

[M&M 3ed]Wilczy Bastion - sesja

śr sty 08, 2014 11:07 pm

Nieśmiertelny

Wojownik aż przysiadł gdy zobaczył zawalisko. Normalnie by je ominął, ale wiedział że armia nie będzie wstanie za nim podążyć. Ostrożnie wyciągnął ze swoich ubrań zagubioną Szarańczę i ostrożnie postawił ją na ziemi. Sam usiadł i zamknął oczy. Potrzebował chwili na zastanowienie.

~Jesteś pewna?~ Spytał po dłuższej dyskusji wojownik.
~ Niemal. Przy tych wiatrach bariery muszą być słabe. Rusz się zanim zmienię zdanie! ~ odwarknęła Naga. To co zamierzali zrobić graniczyło niemal z cudem, ale było warte próby.

Nieśmiertelny wstał i powolnym krokiem, walcząc z potężnymi wichrami, podszedł do brzegu zawaliska. Przez chwile je badał i w końcu usatysfakcjonowany stanął mniej więcej na środku.
- Poczekaj chwilę, chcę coś sprawdzić. - rzucił do Hayashiego, po czym jednym płynnym ruchem wyrwał swój miecz z pochwy i wyrzucił go w powietrze. Potężne wiatry na moment ucichły, z niebios wystrzeliła błyskawica, swym kształtem nieco przypominając szarżującą Nagę. Trafiła Nieśmiertelnego dokładnie w tej samej chwili w której miecz wylądował w jego dłoni. Z impetem wbił go w zwalisko. Strużka potu popłynęła z czoła wojownika i w tej idealnej ciszy czekał na efekt.

Ostatnio zmieniony śr sty 08, 2014 11:24 pm przez Zaalaos, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości