Co do siły casterów - wiadomo, że mogą być potężni, ale dopóki pozostają w swoim obszarze zainteresowań (support, utility + co tam sobie wybiorą) i nie wpychają się z butami w czyjąś działkę to każdy ma okazję zabłyszczeć. Problem zaczyna się, kiedy caster jest z (oczywistych przyczyn) najlepszym casterem, najlepszym mówcą/manipulatorem i najlepszym wojem (najczęściej za pośrednictwem przyzwańców/transmutacji czy czegoś tam innego) jednocześnie. To jest częsty problem np. z druidem, który zmorphowany potrafi być lepszym wojem od woja, ma od groma utility i jeszcze do tego robi za healbota.
Swoim postem nie celowałem w niczyją postać per se. Mnie też zależy, żeby mieć silną drużynę, która podoła stawianym przed nią wyzwaniom. Po prostu widać było, że klasa, którą inspirował się Agnostos, była napisana nieco "od czapy". Dowodem na to nie był nawet nieadekwwatny power-level (to w dużej mierze sprawa subiektywna), ale pewne nonsensy już na etapie designu.
Co do środowiska i możliwości na zabłyśnięcie (moje 3 grosze - mam nadzieję, że MG się nie obrazi):
Jest to od czasu do czasu fajne, ale sam przyznasz, że wieczna żonglerka postaciami na świeczniku za pomocą specjalnych efektów nigdy nie sprawdzi się w długim terminie. Sygnałem, że coś jest nie tak może być moment kiedy mag po wpadnięciu w kolejną strefę antymagii zaczyna utrzymywać hiperpoprawne stosunki ze swoim kotem-chowańcem w obawie, by ten go nie
zabił przy następnej nadarzającej się okazji
.
I jeszcze tak na marginesie:
Czary zadające dmg są przereklamowane
. Summony trochę mniej, ale mag przywołań nie oznacza od razu wesołej gromadki stworów z piekieł/niebios/otchłani, czy skąd ich tam jeszcze przywiało
.
No i w końcu na temat sesji:
Yay! Paladyn-sunita - a ja już się bałem... Myślę jednak, że jakoś uda się nam znaleźć wspólną nić porozumienia
.